Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Las Cierni

Słowa ku pamięci (200X)

Autor:Erica Friedman
Korekta:IKa
Tłumacz:Grisznak
Serie:Maria-sama ga Miteru
Gatunki:Dramat, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai
Dodany:2007-05-28 20:53:36
Aktualizowany:2008-02-19 13:36:23


Następny rozdział

Autorką fanfika jest Erica Friedman. Przekład autorstwa Grisznaka/ Fanfic by Erica Friedman. Translation by Grisznak. Oryginał znajduje sią na www.worldshaking.net / original version at www.worldshaking.net

Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved


Słowa ku pamięci.

Podążaj ścieżką, której nie będziesz żałować

Och, teraz tego na pewno żałowała, byłam pewna. Ból był wciąż zbyt świeży, wspomnienia zbyt bliskie. Minęły dopiero dwa tygodnie od Wigilii, od chwili, gdy jej serce zostało złamane.

Widziałam już jej nową fryzurę (prawdę powiedziawszy, to ja zaciągnęłam ją do fryzjera po tym, jak pojawiła się z włosami ściętymi jakimiś tępymi nożyczkami), ale większość uczennic jeszcze nie, gdyż dziś był pierwszy dzień nauki od czasu zakończenia ferii zimowych. Ci, którzy widzieli, prawili jej komplementy. Większość zaś nie interesowała się niczym ponad to, co powierzchowne, nie zwracając uwagi na prawdziwą zmianę, jaka w niej zaszła, na depresję, na którą zapadła.

Tak po prawdzie, to nawet nie była ich wina. Poza tym, ona zawsze była raczej introwertyczką cofającą się przed wszystkim, a jej zachowania przez ostatnie dwa miesiące stały się faktycznie dziwaczne i nieprzewidywalne, czego przyczyną był jej związek z Shiori, ze wszystkimi jego plusami i minusami. Generalnie, była raczej samodzielna i władcza, gdy dochodziło do relacji z innymi uczennicami, więc w sumie trudno tu mówić o większej zmianie.

W ciągu dnia czy dwóch cała szkoła wiedziała, że Shiori wyjechała, choć naturalnie pojawiły się jakieś tam oficjalne wyjaśnienia. Większość w nie wierzyła, ale oczywiście nie sposób było uniknąć plotek. Niektórzy ludzie dość szybko połączyli jedno z drugim i nawet zmyślane powody opuszczenia szkoły przez Shiori były niebezpiecznie blisko prawdy. Oczywiście, szczegóły się różniły; niektórzy twierdzili, że Sei odrzuciła Shiori i to Shiori, z powodu złamanego serca wyjechała, gdyż nie mogła znieść wspólnego uczęszczania do tej samej szkoły. Inni twierdzili, że próbowały popełnić razem samobójstwo, ale Sei została odratowana, zaś Shiori wciąż dochodzi do siebie gdzieś w szpitalu. Nie minęło wiele czasu nim skojarzono nową fryzurę Sei z odejściem Shiori; wszyscy wydawali się zaskoczeni tym, że Sei podążyła za tradycją obcinania włosów po rozstaniu, bardziej niż czymkolwiek innym.

Każda kolejna plotka była bardziej sensacyjna i soczysta niż poprzednia, a wszystkie zawierały ziarno prawdy, co było i tak dla mnie niezbyt przyjemne, nawet jeśli Sei wydawała się nie zwracać na to większej uwagi. Naprawdę nie wiem, czy Sei była w pełni świadoma tych wszystkich szeptów i wytykania palcami. Nawet jeśli była, nie wydawała się ich zauważać, a skoro nawet zauważała, to i tak o nie nie dbała. Nie wydawała się przejmować kimkolwiek ani czymkolwiek.

Uległa w końcu moim oraz Youko staraniom by ją pocieszyć, ale nie widziałam na jej twarzy prawdziwego uśmiechu ani śmiechu od chwili, gdy Shiori wyjechała. Uśmiechanie się do niej było trudne, gdyż widok jej poważnej twarzy łamał mi serce. Dzięki niech będą niebiosom za Youko, wydawała się doskonała w roli worka treningowego dla Sei i uśmiechała się, niezależnie od tego czym Sei w nią rzuciła. Dzięki niech będą Matce Boskiej za Youko.

- Shiori powiedziała, że przyszła na stację. Patrzyła na ciebie stojącą na peronie zza filaru i zdecydowała, że nie może wyjechać.

- Skoro tu była, dlaczego sama mi tego nie powiedziała?

- Spotkanie z Tobą mogłoby osłabić jej zdecydowanie.

- Osłabić?

- Wydaje się dojrzała, ale to tylko uczennica pierwszej klasy. Oczywiście, że się wahała.

Oczywiście, że się wahała, Sei. Bóg kochał ją bezwarunkowo, ale ty, moja droga siostrzyczko, ty kochałaś ją tu i teraz. To coś, z czym trudno walczyć, niezależnie od tego, jak bardzo zdecydowaną osobą się jest.

Myślę, że się starzeję. Patrzę na Sei i widzę siebie sprzed roku, co wydaje się niesamowicie dalekie, jakbym patrzyła na siebie z bardzo daleka. Widziałam, jak się zakochuje, usiłowałam dać jej znać, że jestem tu i dbam o nią, ale nie byłam pewna, czy moje słowa dotrą do niej.

Obserwując ją, przypomniałam sobie wyraźnie, jak dojrzale się czułam, gdy miałam szesnaście lat. Świat wydawał się taki... wytłumaczalny, zaś ludzkie pomyłki - tak proste. Była tak młoda, Sei - a także Shiori - zbyt młode, by zrozumieć siebie lub innych.

Po wyjeździe Shiori spędzałyśmy Wigilię razem, we trójkę. Takie nasze małe przyjęcie urodzinowe Sei. Zapowiadano śnieg na świąteczny poranek, ale póki co wyglądało raczej ponuro. Sei zapadła w sen, składając głowę na mym łonie; Youko stała w oknie, jej wzrok wędrował gdzieś daleko. Położyłam dłoń na głowie Sei i głaskałam ją, zastanawiając się, czy ujrzę się kiedyś dzień, w którym uśmiech pochodzący z jej serca ponownie zagości na jej twarzy.

- To dobrze, że się spotkałyście.

- Kiedyś, w przyszłości, będziesz się cieszyć z tego, że ją poznałaś.

- Wszystkie rany w końcu się goją. A ty masz mnie, nieprawdaż?

- Nie sadzisz chyba, że kocham jedynie twoją buzię?

Gdy odeszłam od niej, zmusiłam się raz jeszcze, by uśmiechnąć się do niej i spokojnie przypomnieć jej, że powinna iść do przodu, był to dzień moich egzaminów. Ostatnim obrazem jej twarzy, jaki gościł w mojej pamięci, było jej pokryte łzami oblicze; odgłos łkania wypełniał całą okolice, kiedy siostry rozstawały się z siostrami. Dzień szczęścia wypełniony płaczem. Wróciłam do domu i płakałam. Ale do niej uśmiechnęłam się. Uśmiechałam się spokojnie i cierpliwe, więc każdego dnia, w którym myślała o mnie, z pewnością pamiętała mnie z uśmiechem na ustach.

Nie widziałam jej od miesięcy. Oczywiście, nie była to żadna niespodzianka. Byłam świeżą studentką, ze wszystkim co się z tym łączy. Ona była Żółtą Różą, ze wszystkim, co się z tym wiąże. Wyobrażałam ją sobie przez cały czas, czasem jako posępną, wahającą się Różę, spokojna dłoń Youko wiedzie ją poprzez jej obowiązki. Czasem myślałam o niej jako o bardziej szczęśliwej, dojrzałej i otwartej, bawiącej się z przyjaciółkami.

Obydwa moje wyobrażenia były dalekie od prawdy, wydało się. Youko przyszła odwiedzić mnie pewnego dnia i by powiadomić, że Sei - całkiem niespodziewanie - stała się całkiem inna, pod wieloma względami najwspanialsza ze wszystkich róż.

- No i oczywiście molestuje śliczne dziewczyny - powiedziała mi, śmiejąc się przy tym.

- Oh? Doprawdy?- spytałam.

- Tak. Mówiłam jej o tym kiedyś, a wtedy popatrzyła na mnie dziwnie i powiedziała: "Idę ścieżką, której nie żałuję". Pomyślałam, że to całkiem do niej pasuje.

Uśmiechnęłam się do Youko.

- Tak, to typowe dla niej - zgodziłam się.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.