Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Runiczne Opowieści

Elahaz

Autor:Tamaya
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-08-17 21:42:11
Aktualizowany:2005-08-17 21:42:11


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Uprowadzenie


Wiarą i uporem odnosi się sukcesy.

Trzeba być zapobiegliwym

I przewidzieć wszystkie skutki,

Zanim będziemy świętować ostateczne zwycięstwo.


Zbrojny mężczyzna jechał przez las. Po mimo zarostu na twarzy robił wrażenie osoby całkiem młodej, około trzydziestoletniej. Spod srebrzystego jak napierśnik hełmu ozdobionego ornamentem przypominającym ptasie skrzydła opadały na ramiona blond włosy. Nosił na sobie barwy szafirowe, czarne oraz ciemnozielony płaszcza, a dłonie miał ukryte w rękawicach. Miał przy sobie miecz i trójkątną tarczę z wizerunkiem głowy orła ozdobione podobnie jak pancerz odznaczającą się pośród innych znaków magicznych służących wojownikowi w bitwie runą Elahaz. Lord Korvin, bo takie było jego imię jechał nie rozglądając się wokoło dobrze znanym szlakiem. Wiatronogi, czarny rumak z białą strzałką na czole również wiedział dokąd zmierzają i cieszył się ze swoim panem. Nagle rozległ się ptasi krzyk i z nieba sfrunął sokół, który przysiadł na wyciągniętej ręce mężczyzny. Lord Korvin pogładził swojego skrzydlatego przyjaciela czule.

- Już wkrótce, Stalowy Szponie spotkamy się z moją drogą panią Elois. - powiedział uśmiechając się. Pomyślał o swojej dwudziestotrzyletniej żonie, którą zostawił przed wyprawą w twierdzy Sokolników, jak nazywany był jego lud. Zanim oddała mu serce Elois pełniła obowiązki kapłanki w świątyni czczonego tutaj wojowniczego bóstwa Yonkary, jednak naprawdę była tylko adoptowaną córką Arcykapłana niewiadomego pochodzenia, którą znalazł i wychował jak rodzone dziecko, co pozwoliło jej na poniechanie religijnej posługi i związanie się z mężczyzną.

Lord Korvin przyspieszył bieg konia czując, że już są blisko celu. Las rozstąpił się ukazując masywy górskie i przerzucony ponad przepaścią most. Gdy Sokolnik przejechał po nim i zbliżył się do skał część z nich na jego oczach przybrała wygląd niedostępnej twierdzy, którą w rzeczywistości były. Wiatronogi podążył wąskim szlakiem w kierunku wejścia, a StalowySzpon poszybował przed nimi głośnym krzykiem oznajmiając przybycie młodego wodza. Na spotkanie mężczyźnie wyszli jego rodzice pełniący nadal część obowiązków, chociaż już w dość podeszłym wieku. Po mimo radości z powrotu syna dało się dostrzec w ich twarzach jakąś troskę.

- Witaj synu! Jak dobrze widzieć cię z powrotem? - przemówił ojciec. - Wyglądasz na zadowolonego z efektów wyprawy.

Korvin zsiadł z konia i powitał z szacunkiem obojga rodziców, po czym rozejrzał się zaskoczony.

- A gdzie Elois? Czemu nie wyszła mi na spotkanie jak zwykła była to zawsze robić? - zapytał. Na twarzy matki pojawił się wyraźny cień smutku.

- Nie mamy niestety dobrych wieści, Korvinie. - odpowiedziała. - Elois.... Ona znikła i nie udało nam się jej do tej pory odnaleźć.

- Jak to możliwe? - zapytał Lord Korvin.

- To było nie dalej jak wczoraj przed południem. - podjął się wyjaśnień stary Lord - Wybrała się z kilkoma dziewczynami poza twierdzę nazbierać ziół i wtedy coś się stało. W dodatku towarzyszące jej dziewczyny nic nie pamiętają i nikt jak na razie nie umie więcej powiedzieć. Zwróciliśmy się już o pomoc do Arcykapłana, aby użył swoich mocy.

- Tak. - zgodził się Lord Korvin - Arcykapłan posiada ogromną wiedzę i na pewno odnajdzie Elois. Idę się z nim zobaczyć. Pożegnał rodziców ukłonem i udał się szybko do wnętrza twierdzy. Od razu skierował swoje kroki do świątyni, gdzie spodziewał się odnaleźć Arcykapłana. Kiedy wszedł do środka jego wzrok spoczął na posągu skrzydlatej niczym anioł bogini Yonkary, wysłanniczki boga stwórcy, którego oblicze pozostało nieznane. Przypomniał sobie powtarzaną przez wieki opowieść jak przodkowi ich rasy ukazała się ta tajemnicza istota i tak narodził się kult, który trwał po dzień dzisiejszy.

- Pomóż mi odnaleźć Elois. - poprosił. Obejrzał się słysząc kroki Arcykapłana.

- Witaj, Lordzie Korvinie. - przemówił on - Przybyłeś dowiedzieć się coś na temat swojej żony. Proszę tędy.

Udali się do jego pracowni pełnej ksiąg i licznych przedmiotów o magiczno-badawczym przeznaczeniu jak się domyślał Lord Korvin. Arcykapłan gestem pokazał mu miejsce gdzie może spocząć i zajął drugie po przeciwległej stronie stołu wyciągając kryształową kulę i mrucząc pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. Po chwili kula zaczęła emanować lekką poświatą, a mężczyzna utkwił w niej wzrok. Trwało to dość długą chwilę, jednak Lord Korvin pozostawał w bezruchu czekając posłusznie, aż Arcykapłan skończy i zabierze znowu głos. Wreszcie mężczyzna z wyraźnym znużeniem malującym się na twarzy schował kulę i pokręcił przecząco głową.

- Nic z tego. Coś blokuje przekaz. - oznajmił - Nie jestem w stanie do niej dotrzeć gdziekolwiek jest.

- W Aradii jest tak wiele miejsc mocy pozostałych po Pradawnych. - zauważył Lord Korvin - Czy to może mieć z tym coś wspólnego?

- Nie sądzę. - stwierdził Arcykapłan - Chyba, że coś się tam uaktywniło o czym nie mamy pojęcia. Jedynie Zitaron mógłby tutaj coś więcej zdziałać. - dodał mówiąc bardziej do siebie niż rozmówcy.

- Kim jest Zitaron i gdzie go mogę znaleźć? - zaciekawił się Lord Korvin.

- On jest bardzo starym i potężnym czarodziejem, ale mieszka w wieży leżącej niestety bardzo daleko stąd. - odpowiedział Arcykapłan - Trzeba by znaleźć jakiś sposób na skontaktowanie się z nim.

- Zrobię wszystko, aby odnaleźć Elois! Chociażby nie wiem jak było trudne! - wykrzyknął Lord Korvin.

- Pomyślmy, jak rozwiązać ten problem. - odpowiedział Arcykapłan - Gdyby udało się jakoś skontaktować z czarodziejem Zitaronem na odległość może znałby sposób na skrócenie tej podróży. Zobaczę co da się zrobić i powiadomię.

Lord Korvin podziękował skinieniem głowy i udał się na poszukiwanie rodziców, aby im przekazać słowa Arcykapłana.

***

Znalezienie sposobu na spotkanie z Zitaronem zajęło trochę czasu, ale ostatecznie udało się tego dokonać i Lord Korvin stanął przed obliczem czarodzieja, który miał zaskakujące informacje.

- To demon Ksavros, który niedawno obudził się w Górach Mglistych. - stwierdził on.

- Ksavros? - zdziwił się Lord Korvin - Nigdy o nim nie słyszałem? Co on ma wspólnego ze zniknięciem Elois?

- To historia sięgająca swoim początkiem bardzo zamierzchłych czasów. - oznajmił Zitaron - Czasów kiedy żyła tutaj potężna doskonalsza od ludzi podobna bogom rasa o odmiennym od nas wyglądzie. Przyjazne ludziom smoki, które znasz również należą do przedstawicieli tych prastarych istot. W pewnym okresie doszło do Wojny Demonów, której uczestnikiem był Ksavros i został wtedy uwięziony, aż do teraz. I to właśnie on porwał Elois.

- Ale dlaczego? - zapytał Lord Korvin.

- Elois należy do Pradawnych jak ich teraz nazywacie. - wyjaśnił Zitaron - Urodziła się w czasie Wojny Demonów i jest obdarzona zdolnością obudzenia mocy znajdującej się w stworzonych przez Pradawnych miejsca rozrzuconych po Aradii i mających za zadanie powstrzymać Ksavrosa. Wygląda na to, że Elois została wysłana do przyszłości, aby zapobiec przebudzeniu się demona i tym samym zmienić przyszłość. Jednak nie do końca się to udało i Ksavros zdążył się przebudzić. Teraz porwał Elois, aby pomogła mu się przenieść do przeszłości i zmienić bieg historii po jego myśli.

- Zatem musimy go powstrzymać! - oznajmił Lord Korvin. - Zamierzam udać się do jego siedziby i uratować Elois.

- To jednak będzie trudne przedsięwzięcie. - ostrzegł Zitaron.

- Mimo to zamierzam to zrobić. - oświadczył Lord Korvin. Czarodziej kiwnął ze zrozumieniem głową.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.