Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 3 - New Life

New Life 1 - W laboratorium

Autor:Ariel-chan
Serie:Slayers, Beyblade, Fushigi Yuugi, Ayashi no Ceres, DNAngel, Gravitation, Vampire Princess Miyu
Dodany:2005-08-17 22:49:46
Aktualizowany:2005-08-17 22:49:46


Następny rozdział

FANFIK: "ARIEL'S DIARY"

Wstęp:

Ten fik jest już moim trzecim, chociaż tak seryjnie pierwszym, gdyż oryginalny pierwszy mi wcięło, natomiast drugi był krótki i mało ciekawy, więc go sobie na razie darowałam...

A, no więc, to jest pamiętnik, którego Ariel (czarnulka z niebieskimi oczami ^^), wywodząca się od Sailorek (oczywiście ^^) pisze na kompie, zaś oni (czytaj: Xell [Slayers] i Nuriko [Fushigi Yuugi]), usilnie próbują jej przeszkadzać... znaczy pomagać, jak to napisała. Ogólnie jest to zlepek kilku różnych mangów i animów (?), bohaterowie tychże żyją sobie spokojnie w swoich wymiarach... nie, inaczej, żyli sobie spokojnie, dopóki nie zjawił się KTOŚ i nie oznajmił, że mogą sobie, równie spokojnie, wędrować portalami międzywymiarowymi, właśnie między wymiarami i łączyć sobie te wymiary w najróżniejsze kombinacje. E, jak dotąd, wszystko jasne? (Z tym KTOSIEM, to oczywiście, o tytułowej Ariel). Piszę to, ponieważ tego nie będzie w fiku... Ariel-chan już się ze wszystkimi zna (i wszyscy się z nią znają... niestety... ^--^), Xell i Nuri nie odstępują jej na krok (Nuri jako duch), natomiast wszelkie inne sprawy, skąd się znają, skąd się wzięli (<=Ariel, znaczy się...Ona to chyba z kwitu na węgiel... ^^0), to powinno wyjść w praniu... Ja myślę, bo dla mnie za dużo jest rzeczy oczywistych i mogłam COSIK minąć, ale to powoli i spokojnie, dojdziemy do wszystkiego (chyba). Ważne, że Ariel jest z Sailorkowego wymiaru i jako pierwsza zaczęła podróże międzywymiarowe, tak trafiła do Slayersów i Fushigi, a potem dalej i dalej...

Aha, Ariel pisze swój pamiętnik w trzeciej osobie, czasem tylko przejdzie jej się na pierwszoosobową narrację, a w ogóle, to akcja fika skacze od teraźniejszości przed kompem, do przeszłości w pamiętniku (w kompie ^^), więc trza się samemu połapowywać... ^--^

Z pierwszej, zaginionej części wiedzcie tylko, iż Xelli miał kolegę (Mazoka, of course) Serafina i po paru perypetiach, po paru zdradach.... Ariel "zakumplowała" się z Metalią... Znaczy, z pańcią Xella, Zellas Metallium... ^^ Seryjnie mówię, ale to szczegół, bo tej części nie mam, a nie chce mi się jej pisać jeszcze raz, może kiedyś ją streszczę.

Z drugiej części natomiast tyle, że drugi jej rozdział pisał Xelli, który wybrał się w odwiedziny do Yuugowców... znaczy, do ''Fushigi Yuugi'', jeszcze na początku, gdy się nie za bardzo znali, i to z nich tyle...

A, no i ostrzeżenie... Ten FIK jest zlepkiem następujących animów:

'Slayers (ale to tylko Xelli)

'Fushigi' (ale to tylko Nuri)

'Ayashi no Ceres' (tu już więcej, więc nie wymieniam)

'D.N.Angel'

'Gravitation' (której składam hołd do ziemi ^^)

'Vampire Princess Miyu'

'Bey Blade'

I... chyba nic nie pominęłam???

W związku z tym, zapewne jest kupa spojlerów, więc radzę czytać tylko na własną odpowiedzialność... No dobra, może nie kupa, na pewno są spojlerki z Ayashi, a reszta to sama nie wiem... ><0

A, i jeszcze ostrzeżenie innego typu... Fanfik jest długi... ja myślę, 26 rozdziałów to dużo, czyż nie? Nie? To nie, następny będzie miał więcej! (Ale jest fajny, zapewniam ^^) <=''Jasne, kto ci uwierzy???'' - dop. Xelli. Spada, szurnięty kapłanie na bambus, małpy straszyć... No co, prawie głównego bohatera z niego zrobiłam, a ten marudzi... ''Nie marudzę, tylko stwierdzam, że ci to pisanie cosik nie wychodzi'' - dop. Xelli. Ekhem, wychodzi, wychodzi... Powiedzmy... ^^

No to tyle, ja myślę...

Ariel-chan ^-^


Część Trzecia: New life.

Rozdział pierwszy: W laboratorium.

Witam po przerwie, mój ty pamiętniczku! ^^

Dzisiaj rozpoczynam już trzecią część swojego pamiętnika! Tak, tak, wiem, że druga była trochę mało obfita, ale jednak miała na celu głównie pokazanie relacji między poszczególnymi bohaterami, a teraz znów wracam na stare tory... Zresztą, ile to się ostatnio wydarzyło! A raczej... co to się powyprawiało!

Zapraszam więc do lektury kolejnej części, życzę miłego czytanka i informuję, że jak zwykle siedzę przy swoim kompie, a Nuriko i Xell usilnie próbują mi przeszkadzać... to znaczy pomagać w streszczaniu wydarzeń z naszego życia.

- Ari-e-ru-chan...

- Czego literujesz po japońskiemu moje imię?! Chcesz się podlizać? - spytała zbaraniała.

- Ależ nieee.... - odparł Xell, przeciągając się. - Ciągle piszesz tylko o Yuugowcach lub o mnie... Może byś tak zahaczyła o inne anime?

- Wcale nie, ciągle tylko o TOBIE, Xell! - zaperzył się Nuri. - Lepiej o Yuugowcach, o Yuugowcach! - upierał się.

- Hmm, prawda, znowu wyszedł mi rozdział o Xellosie... ( Chociaż nie ja go pisałam ) ... Może lepiej mówmy... "Fushigowcy" ... bo "Yuugowcy" mogą kojarzyć się z "Yu-gi-oh!".

- Nie, no co ty ! Tamci to by byli ... "Yu-gi-owcy"...! Chyba jest różnica ?!

- Racja! - przytaknęła. - Są jeszcze ... "Bejblejdowcy"...!

- A, i ... "Marsjanie" ! Czyli Rei i Kira , cha cha cha ! - śmiał się Nuriko.

- Nie no, niektórym to takie przezwiska nie pasują! - stwierdziła Ariel. - Pomyślcie..."Parakiss-anie", no jak to brzmi? Lepiej mówić... ta banda błaznów z "Parakissa" albo "Parakissowskiego" wymiaru!

- Też prawda, w końcu my jesteśmy Yuugowcami, bo po prostu... jest nas za dużo! - powiedział Nuri. - Czasami chcesz mieć na myśli także Strażników Seiryuu, Suboshiego czy Nakago albo Yui-chan.

- Ekhem... - chrząknął Xell, aby zwrócić na siebie uwagę. - A my nie mamy takich problemów... jesteśmy Slayersami od wieków i zawsze tak będzie!

- Od wieków to chyba TY żyjesz ... - zauważyła Ariel. - Ale jeśli chodzi o inne animki... Nie sądzicie, że należałoby zahaczyć o "Ayashi"...?

- Właśnie, przeca niedawno, dopiero co... ale... ta historia jest zbyt... - zaczął Nuri, ale Ariel mu przerwała.

- Zamknij się, dobra ?! Doskonale wiem, co się wydarzyło... więc nie spojleruj!

- Ech, trza było tak od razu! - krzyknął Xell. - To była jazda!

- Teraz ty zaczynasz ?! - objechała go wściekłym spojrzeniem. - Chociaż... nie żebym tak do końca miała ochotę to opowiadać... ale trza by... Ludziska powinni wiedzieć o wszystkim!

- Racja! We mnie wszystko jeszcze się burzy, kiedy sobie przypomnę...

- Ołkej, tylko buzia na kłódkę, Nuriko-kun!

Kilka miesięcy temu Miaka zapoznała mnie ze swoją przyjaciółką z prawie równoległego wymiaru, bo z mangi Yuu Watase-san, "Ayashi no Ceres", czyli z Ayą Mikage. Najlepsze było to, że na początku wzięli mnie za... "Tennyo" ("Niebiańską Pannę" ) , jaką jest Ceres, tylko dlatego, że porzucałam parę fireballi i innych zaklęć. Dla nas (czytaj: "w naszych wymiarach") magia jest na porządku dziennym, ale nie wszędzie tak jest.

"Ayashi no Ceres" to zaczepista historia! Yuuhi-san przypomina po trosze (a raczej po włosach) Suboshiego (lub Amiboshiego, jak kto woli! ), a po trosze (a raczej po charakterku) Tamę. Nuriko-kun idealnie tam pasował, co nie?

- HAI, czułem się jak u siebie! Chociaż ... "Ceresowscy" mają trochę inne oczy...

Ale najlepszy, naj-czaderski był Alec-san, deshi! Normalnie, istna, ale prześliczna kopia Wieszowskiego! Głos ten sam, wygląd niby nie, ale jednak podobny, do tego to "deshi" na końcach zdań jak słynne "no da" Chichiriego! Padnąć można...

- W ogóle ... - wtrącił Xell. - Skąd ich znasz?

- "Ayasho"... Ee... to znaczy... "tych z Ayashi" ? - zapytała Ariel. - No przeca powiedziałam (a raczej napisałam), że z Ayą zapoznała mnie Miaka, a potem pokolei poznawałyśmy już razem...

- Przecież nie mówię do ciebie! - Xell złapał się za głowę.

- To czego patrzysz na mnie?!

- A chodziło o mnie? - Nuriko znanym zwyczajem z animków wskazał na swój nos, a Xell kiwnął w odpowiedzi. - A jakie było pytanie? Aaa, już wiem! - przypomniał sobie, gdy kapłan popatrzył na niego z miną typu: " W jakim ty świecie żyjesz?!" - No jak to skąd!? Przecież inne mangi Watase-sama to jak nasza rodzina! Osobiście nie znałem się wcześniej z żadnym z bohaterów, ale Miaka i Aya podobno chodziły razem do podstawówki i znały się bardzo dobrze!

- Oj, to Yui-chan musiała być zazdrosna! - pokręciła głową Arielka, ale bardziej żartowała niż mówiła serio.

- Nie, nie sądzę... - odparł Nuri. - W końcu z Ayą znają się tylko na zasadzie takiej, że nasze wymiary są z leksza połączone, a do tego obie są głównymi bohaterkami swoich serii!

- Jasne, tylko...

- Tylko co?

- Tylko... DACIE MI PISAĆ, CZY NIE?!

- Przeca sama zaczynasz!

- No dobra, jedziemy z tym koksem! - złapała się za głowę i wróciła przed ekran .

Chciałaby opowiedzieć, co wydarzyło się w dwa miesiące po zakończeniu serii "Ayashi". W zasadzie to zaczęło się jeszcze wcześniej, więc zacznijmy od początku.

Wyobraźmy sobie wielkie, biało-błękitne i bogato wyposażone laboratorium, z jedynie jednym młodym naukowcem, siedzącym za biurkiem. Tak naprawdę mieliśmy wylądować w domu Aogirich, ale że nam się, szczęśliwym (albo i nie) trafem kierunki trochę pomyliły, to już inna sprawa, jednak... reakcje Nuriego i moje, zwłaszcza na widok znajomej blond czupryny, są... jakby to powiedzieć... odrobinę przesadzone.

- ALEC-SAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

20-letni chłopak w okularkach i z długą, blond "grzywą" sterczącą z głowy, podskoczył w miejscu i o mało nie gibnął razem z krzesłem na ziemię. Poprawił okularki na nosie i dopiero teraz spostrzegł, że to ani nie huragan, ani nie stado baranów, a jedynie dwójka znajomych mu osób.

- A... Ariel... san... Nuriko-san! Wystraszyliście mnie ! - uśmiechnął się Alexander O. Howell. - Myślałem, że to tornado albo co, deshi!

- Wybacz, nie chcieliśmy! - pokłoniła się do połowy Ariel.

- Jak to "nie chcieliśmy"?! - zbaraniał Nuriko. - Przecież zawsze chcemy...Ałaaaa...! - oberwał przez łeb. - No, znaczy, chciałem pedzieć... zawsze NIE chcemy... A ty coś mówił o jakimś tornadzie, Alec-san ???

- Ależ nie, tylko... następnym razem nie krzyczcie mi nad uchem, zwłaszcza, gdy pracuję!

- Wcale nie krzyczeliśmy ci nad uchem, tylko stamtąd! - wskazała za siebie. - Z jakichś dziesięciu metrów... ee... zresztą, nieważne...

- No to przyznaję, że zasięg macie, deshi!

- W zasadzie to sami nie wiemy, co tutaj robimy... Chcieliśmy z Nurim trafić do Yuuhiego albo Ayi, ale chyba... coś nie wyszło...

- No ale skoro już tu jesteśmy... co porabiasz, Alex-san ?! - Nuriko pochylił się nad biurkiem, ale po jego minie widać było, że cokolwiek by tam nie leżało... i tak nic by z tego nie wiedział! - Chyba ci nie będziemy przeszkadzać ?

- Nie bądź bezczelny, Nuriko-kun! Słyszałeś, co Alex powiedział! Jest zajęty!

- Nie, nic nie szkodzi! - stwierdził Alex, ale temu wesołemu, milusiemu chłopakowi nie przeszkadzałaby nawet wizyta tornada (które, zresztą, nadeszło razem z tą dwójką). - Chcecie wiedzieć, co porabiam?

- Jasne! A raczej... co takiego wyczyniasz ?!

- Wypełniam zadanie powierzone mi przez Kagamiego-san.

- Przecież... on chyba nie żyje! - zauważył Nuriko.

- Nie chyba, tylko na pewno! Więc o co chodzi ?

- Powinienem był powiedzieć... spełniam jego ostatnią wolę.

- Heee ???

- Nie wiem, czy pamiętacie, ale... Kagami-san przed śmiercią powierzył mi wszystko, co zebrał o Niebiańskich Pannach. Obiecałem kontynuować jego dzieło.

- Że co?! - ryknęli jednocześnie.

- To, co powiedziałem. Jestem mu to dłużny, deshi!

- Ale co... konkretnie chcesz robić ?

- JUŻ robię... Pobrałem od Tennyo próbkę DNA.

- Od Ayi-chan?

- Tak, od jej nienarodzonego dziecka także.

- I ona się na to zgadza ?!

- Oczywiście, nie jestem taki jak Mikagowie, nie zamierzam zrobić nic złego, ani nikogo skrzywdzić. Jeśli coś będzie nie tak, natychmiast z tego zrezygnuję.

- Ale... o co właściwie chodzi ? - Nuriko drapał się po głowie.

- A... jeszcze nie powiedziałem ? Chcę stworzyć Tennyo.

Nuriemu i Arielce szczeny opadły do ziemi.

- Coś... coś ty zdurniał ?! - Ariel pierwsza odzyskała mowę. - Chcesz stworzyć człowieka ?! Bawisz się w Boga ?!

- Wiem, jak to brzmi... - westchnął Alex. - Wiem, że nie powinienem bawić się w Boga, ale... właśnie to obiecałem Kagamiemu.

- Że zabawisz się w Boga ?!

- Nie... - pokręcił głową. - Że spełnię jego marzenie o nowej rasie ludzkiej, piękniejszej, potężniejszej, lepszej... Zresztą, nie tylko o to chodzi, swój interes też w tym mam.

- Jaki ?! Jaki ?! - Nuriko skakał, jak zwykle, jak pajac.

- Aya jest prawdopodobnie ostatnią Tennyo na Ziemi. Nie chcę, aby ród Niebiańskich Panien zniknął z jej powierzchni.

- Ależ, chwila! - krzyknęła Arielka, wymachując rękoma. - Przecież pokolenie Tennyo nie zniknie, w końcu Aya jest w ciąży!

- Prawda, ale... jej dziecko będzie tylko w połowie Tennyo, a jej wnuki będą już w tylko w jednej czwartej, a wnuki jej wnuków... no wiadomo, co dalej. Za parę pokoleń (chyba, żebyśmy znaleźli męskiego Tennyo, co jest w tym wypadku niemożliwe ) nie będzie już nawet kropelki Tennyowskiej krwi.

- Ale przecież Tennyo odradzała się przez tyle pokoleń !

- Tak, ale teraz Tennyo nie ma już powodów, by się odradzać, w końcu jej prześladowca zginął. Prawdopodobnie Ceres już nigdy się w Ayi nie objawi.

- Prawdopodobnie?

- Jestem pewny prawie na 100% , zwłaszcza, że ... przejrzałem dokładnie DNA jej dziecka. Krew Tennyo, płynąca w jego żyłach jest już o jakiś procent słabsza. Za niedługo nie będzie nawet śladu po Tennyach.

- Oj, jak dla mnie, parę pokoleń to wcale nie "za niedługo"... - stwierdził Nuri.

- No, może rzeczywiście to nie jest tak krótko, ale... za parę pokoleń może już nie być takiego... geniusza jak ja, deshi!

- Kolejny nam się narcyz rodzi, czy co?

- To nie narcyzm, Nuriko-kun! - uśmiechnęła się Arielka. - To szczera prawda... prawda, Alexu ?

- Taak... Ale to nie ja powiedziałam, tylko Kagami-san. Gdybym nie był geniuszem, nie byłoby mnie tutaj!

- A tyś co, zakochał się w tym Kagamim ?! - wypalił Nuri.

- Ee, Nuriko-kun, to jest "shoujo"... nie "shounen-ai"! - dziewczyna złapała się za łepetynę.

- Nie, nic z tych rzeczy... - odparł Alec, w ogóle nie przejmując się uwagą Nuriego. - Po prostu wiele mu zawdzięczam i naprawdę ... jestem mu to krewny, deshi!

- Rozumiem, ale... czy to nie jest trochę... ten tego... ?

- Nienormalne ? Zgadzam się, Ariel, ale w tej chwili o niczym innym nie myślę. To marzenie zarówno moje, jak i szefa... to znaczy Kagamiego.

- Ale... - powtórzyła Ariel. - Przecież ... Ceres nie była tak do końca "dobrą" i "poczciwą" Tennyo...

- I właśnie to zamierzam zmienić ! Wyplenię z krwi Tennyo wszelkie objawy złości i nienawiści oraz dopilnuję, aby nie miał żadnych wspomnień z poprzednich wcieleń. To będzie najnormalniejszy człowiek... z tym, że posiadający moce Niebiańskiej Istoty.

- Alexu...

- Tak, Ariel-san ?

- Ty... NAPRAWDĘ JESTEŚ GENIUSZEM !!! - wrzasnęła mu prawie do ucha i zaczęła skakać z radości. - Jesteś pewien, że ci się uda ?!

- Oczywiście, że nie... Takich rzeczy nie można być pewnym... Byłbym bardziej pewny, gdybym miał odpowiedniego ojca...

- A do tego potrzebny jest ojciec ?!

- Coś ty, Ariel, nie wiedziała, że aby urodziło się dziecko potrzebne są obie płcie ??? - zapytał z przekąsem Nuriko.

- Jak chcesz wiedzieć, to ma być "sztuczne stworzenie człowieka", więc myślałam, że nie trza! - odparła atakiem na atak.

- Racja, niebiańskie dziecko nie urodziłoby się "tradycyjnymi metodami", a w specjalnym inkubatorze... Który, de fakto, znajduje się dokładnie za wami!

- Heeeeeeeee ?????????????????

Oboje odwrócili się i dopiero teraz spostrzegli wielki inkubator, wyglądający jak okrągła, szklana kula, wypełniona wodą.

- To je to??? - Nuriko pokazywał palcoma. - W tym czymś chcesz stworzyć człowieka?!

- Ale... na co ci ojciec...? A raczej "odpowiedni" ojciec, Tooya nie wystarczy ?

- Nie, wystarczyłby, ale... z normalnym ... w przypadku Tooi, z prawie normalnym człowiekiem, nie udałoby się stworzyć "czystej krwi" Tennyowca. Ale jeśli wykorzystałbym DNA człowieka nie do końca normalnego, a najlepiej nie będącego w pełni człowiekiem, tylko przedstawicielem innej rasy... miałbym o wiele większe szanse powodzenia. Prawie o 100%... Więc...W sumie to... i tak miałem zamiar was wołać...

- Miałeś ... ? To znaczy ? Chcesz, żebyśmy...

- Tak, dokładnie, żebyście znaleźli mi odpowiedniego ojca w innym wymiarze...

- CO PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ ?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!

- Och, to ja cię proszę, nie krzycz już tak! - Alex zbaraniał.

- Ależ ... jak miałabym... znaleźć kogoś do czegoś takiego ?!

- Wcale cię nie zmuszam, tylko proszę...

- Kiedy ja naprawdę nie mam pojęcia...

- A jakie cechy miałaby mieć ta osoba ? - spytał Nuri. - Coś szczególnego?

- Nie mam żadnego konkretnego zarysu, ale musiałby to być dobry, poczciwy człowiek, nie zdradzającym większych objawów agresywności i przede wszystkim mający jakąś niezwykłą mocą.

- A czy to musi być koniecznie CZŁOWIEK ???

- Nuri, co ty tak tyle pytań zadajesz ? - zdziwiła się dziewczyna.

- Nie musi, ale powiedziałem, że najlepiej jak to będzie jakiś niezwykły człowiek.

- W takim razie... ja proponuję... Xella !!!

- CO TAKIEGO ?!?!?!?! - wrzasnęła Ariel. - Przecież on jest Mazokiem !

- No i co z tego ?! Przecież Xell jest dobrym, poczciwym... Mazokiem, nie

zdradzającym większych objawów agresywności i posiadający niezwykłą moc! Co ty na to, Alec-san ?

- Prawdę mówiąc... miałem zaszczyt poznać tego waszego Xellosa... Nie żebym go nie lubił, ale jednak... demon to demon, a ja nie chcę mieć połączenia Tennyo z demonem.

- Ale Xell naprawdę nie jest takim zwykłym demonem! On ma nawet uczucia! Ariel, powiedz coś...

- To prawda, ale...Alex-san ma rację, jaki by Xell nie był, zawsze będzie Mazokiem... Nie możemy tak ryzykować, w końcu podobno demonom nie można...

- UFAĆ, tak ?

Wszyscy podskoczyli jak jeden mąż.

Fioletowo włosy Mazoku swoim zwyczajem skrywał się w ciemnym kącie i straszył ludzi. Wyszedł z cienia, uśmiechając się jak zwykle szelmowsko.

- Xe... Xellosu! Czemu zawsze musisz nas straszyć, co ?! - krzyknęła Ariel. - Ty szurnięty kapłanie! A tak w ogóle to ile słyszałeś ?!

- Wystarczająco, aby... - skłonił się przed Nurim . - ... podziękować mojemu przyjacielowi za to, że o mnie pomyślał!

- Och, nie ma za co, Xellu, nie ma za co !!! - cieszył się głupkowato (jak zwykle). - Jakże miałbym o tobie nie pomyśleć ?!

- Lizus ! - skwitowała Ariel.

- Ach, ja nie wiem, czy bym o tobie pomyślał... tak jak powiedziała Ariel...- tu oczka mu zabłyszczały. - ... demonom nie można ufać!

- To TY tak twierdzisz! - odpowiedziała ostro Ariel. - JA powiedziałam "podobno"...

- No... może w TAKIEJ kwestii rzeczywiście nie pomyślałbyś o mnie... - zgodził się Nuri. - ... ale to nie ma znaczenia, bo... gdyby chodziło o moje życie... a raczej w moim wypadku o duszę... na pewno byś mnie nie opuścił!

- Oj, nie bądź tego taki pewny, Nuriko-kumplu! Zwłaszcza, że Mazokom...

- Możesz przestać ?! - przerwała mu. - Przecież ja wcale tak nie uważam! Toś TY ubzdurał sobie, że nie można ci ufać!

- Nie pamiętasz już wydarzeń z Zelas ?

- Właśnie one są dowodem tego, że MOŻNA ci ufać!

- Ee, przepraszam, czy możecie już przestać? - zapytał z kropelką na czole Alex. - To nie ma nic wspólnego z tym, że jesteś demonem i dlatego nie możesz być dawcą, Xellos-sama. Po prostu DNA demona w ogóle mi tutaj nie pasuje. Lepiej jednak gdyby to był trochę bardziej człowiek...

- W takim razie... ja nie wiem! - wzruszył ramionami Nuri.

- Ja również...

- Chmm... a czy ja mogę kogoś zaproponować? - spytał niespodziewanie Xell.

Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.

- Kogo ?

- A no, ja myślę...


Koniec rozdziału pierwszego,

części trzeciej

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Kogo takiego może zaproponować ten świrnięty Kapłan ?! Czy ten pomysł spodoba się Alexowi, Arielce oraz Nuriemu ?! I co w ogóle z tego wyjdzie?! Na te pytania znajdziecie odpowiedź w rozdziale drugim pt. "Kandydat Xella."

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.