Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Ariel's Diary 3 - New Life

New Life 16 - Martwy punkt

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-08-17 22:26:11
Aktualizowany:2005-08-17 22:26:11


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FANFIK: "ARIEL'S DIARY"

Część trzecia: New life

Rozdział szesnasty: Martwy punkt


- Auć! - jęknął Nuriko, lądując (jak zwykle) nie na dwóch, a na czterech "łapach".

- No i gdzie ta Miyu, co, Xellosu? - spytała dziewczyna, rozglądając się.

- Czemu zawsze mnie pytasz ???

- Tutaj! - krzyknęła wampirzyca, machając ręką w oddali. Pognali za nią. Ariel nie wiedziała, czego mogą się spodziewać, ale miała złe przeczucia.

- Miyu, może powiesz, o co chodzi ? - spytała dziewczyna, gdy ją dogonili.

- Sami zobaczcie... - szepnęła Miyu, wchodząc w gęste zarośla. Ariel spojrzała na Xella i Nuriego. Kiwnęli głowami.

Na trzy-cztery weszli za wampirzycą w krzaki.

Xell natychmiastowym odruchem przytulił do siebie dziewczynę. Chciał, żeby nie zobaczyła zbyt wiele, ale ona nie mogła oderwać wzroku, a głos ugrzązł jej w gardle. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego...

Martwi, zalani krwią ludzie. Niektórzy zmasakrowani, pozbawieni rąk czy nóg.

- Jezus Maria, co tu się stało ? - Nuriko pierwszy odzyskał mowę.

- Trzydzieści... - odparła Miyu. - Trzydzieści zwłok... w tym kobiety i nawet jedno dziecko...

- Kuźwa, to widzę, ale co się stało ?! - zdenerwował się Nuri. - Chyba nie powiesz, że to sprawka naszego Arisa ?!

- Przykro mi...

- He ?! Czyli mówisz, że Aris ?! Niby skąd możesz wiedzieć ?!

- Nuriko ma rację... - odezwał się Xell, dalej trzymając Ariel. - To mógł być jakiś Shinma.

Miyu pokręciła głową. W tej chwili zjawił się jej Strażnik.

- Myślicie, że Miyu jest głupia ? - zapytał Laava, wcale nie oczekując odpowiedzi. - Sprawdzała to setki razy...

- Laava, ja to wyjaśnię...

- Bardzo proszę, czekamy... - powiedział Xell.

- Widzicie te ślady na szyjach wszystkich tych ludzi? Mogły je zrobić tylko wampirze kły. W tym wymiarze nie ma innego wampira, oprócz mnie, który byłby do tego zdolny...

- Ale Miyu jest, rzecz jasna, poza podejrzeniem! - Laava ubiegł ewentualne pytania.- I proszę o chwilę uwagi...

- Mógł to zrobić tylko wampir z innego wymiaru. Nie ma też szans, aby to był jakiś inny wampir, bo wyczułabym jego obecność natychmiastowo. Arisa mogłam nie wyczuć, ponieważ ma w sobie cząstkę mojego D.N.A.

- I ty... śmiesz oskarżać o to Arisa ?! - wkurzył się Xell. !>_<!

- Nie widzę innego wytłumaczenia. Nie zrobił tego żaden Shinma. Jestem prawie pewna, że to sprawka Arisa.

- Właśnie, prawie! - prychnął Xell.

- Ee... a ile mają te zwłoki ? - skrzywił się Nuriko. - (Dobrze, że jestem duchem, bo mógłbym nie przeżyć takiego smrodu...)

- Leżą tu mniej więcej od tygodnia... czyli od czasu, kiedy ostatni raz widzieliśmy Arisa...

- Dziwne, że przez tydzień nikt się nie natknął na stertę trupów w lesie! - zakpił Nuriko.

- Właśnie, w lesie ! - zdenerwował się Laava. - Wiesz, ile kilometrów jesteśmy od najbliższego zamieszkałego terenu ?! Nie ma szans, żeby jakiś człowiek zapuścił się tak głęboko do lasu!

Nuriko rozejrzał się. Wszędzie tylko drzewa, krzaki i ciemna pustka.

- Acha, fakt! - Nuri wzruszył ramionami.

- Nam zajęło, jak widać, cały tydzień, aby znaleźć to miejsce.

- Czyli wiedziałaś to od początku ? - >_<

- Miyu nie wiedziała, tylko wyczuwała, panie Xellosie... - odparł za nią Laava.

- Przykro mi, ale taka jest prawda... - powiedziała Miyu. - Musimy go jak najszybciej znaleźć...

- To niemożliwe...

Wszyscy spojrzeli na Ariel.

- Zastanów się, co ty w ogóle mówisz, Miyu ! - dziewczyna miała łzy w oczach. - Niemożliwe, żeby zrobił to Aris...

- Możliwe... Ja też byłam w szoku, Ariel-san...

- NIEMOŻLIWE!!!!! - ryknęła, wyrywając się Xellowi. - Przecież ten chłopak... ten chłopak... Może i jest wampirem, ale... nie skrzywdziłby muchy !!! Naprawdę wierzysz, że to cmentarzysko to JEGO sprawka ?!

Miyu nie odpowiedziała. Złote oczy zasłonił jej całkowicie czarny cień.

- Nie, Miyu, on tego nie zrobił! Nie mógłby... to zbyt dobry chłopak! Ja w to nie wierzę... Jeśli ty chcesz w to wierzyć, to proszę bardzo, ale ja...

- Nie chcę w to wierzyć, ale nie mam innego wyjścia... - przerwała jej Miyu.

- Aż tak bardzo nie wierzysz w siebie ?! W swoją własną krew ?!

- Ariel, spokojnie! - Xell złapał wierzgającą już prawie dziewczynę. - To nie tak, że ona nie wierzy...

- Racja, to nie tak...- przytaknęła.- Powiedziałam mu, że ludzie nienawidzą wampirów. Musiał wziąć sobie to do serca. Nie mógł zrozumieć, dlaczego chronię ludzi, którzy nie okazują nawet odrobiny wdzięczności... On... On to zrobił mi na złość... Żeby się na mnie zemścić... W końcu go zdradziłam!

- Wcale go nie... - zaczęła Ariel.

- Powiadomiłam was, bez jego wiedzy, to wystarczy... Bo, tak jak mówiłaś... to bardzo wrażliwy chłopak...

- No właśnie, wrażliwy i dobry, jak żaden z tutaj obecnych... żywych, oczywiście!

- To nie przeszkadza temu, aby odezwały się w nim zabójcze instynkty.

- Ale przecież Alex zrobił wszystko, aby pozbyć się wszelkich objawów agresywności...

- Ariel, Alex nie wziął pod uwagę, że to może być krew wampira... - stwierdził Xell. - W sumie to... bardzo możliwe...

- I ty, Xellosie, przeciwko mnie ?!

- Chyba "Brutusie"... - zauważył Nuri, ale to nie był czas na żarty.

- Uwierz mi, Ariel-san. - złote oczka Miyu zabłyskały błagalnie. - Mnie też jest ciężko.

- Ariel... - szepnął Xell, patrząc na załamaną dziewczynę.

- Myślicie... myślicie, że ja powiem to Alexowi ?! Przecież serce mu pęknie z rozpaczy! A Darkuś? Chyba się powiesi, gdy się dowie, co jego D.N.A. powyczyniało! TO PO PROSTU NIEMOŻLIWE !!!

- Shit, trza było jednak postarać się przy poszukiwaniach... - westchnął Xell.

- Jeśli Aris nie pojawił się u was do tej pory... - powiedział Laava. - ... to chyba znak, że jest winny!

- Kuźwa, też prawda... - Nuri załamał się już, dosłownie i w przenośni... <>0

- Udowodnię to wam... - powiedziała nagle Ariel. - Znajdę Arisa i udowodnię ci, Miyu, że to nie prawda... Sama go zapytasz. On nie skłamie... Xellosu... - zwróciła się do kapłana, który zauważył, że łzy zniknęły, a zamiast nich w jej oczach pojawił się znaczący błysk. - ...Zwołaj wszystkich zamieszanych w tę sprawę, ale nie mów prawdziwego powodu spotkania. Rozpoczynamy poszukiwania Arisa. Tym razem na serio.

- To nie będzie konieczne...

Popatrzyli na Miyu.

- Chyba wiem, gdzie on się ukrywa...

- I teraz dopiero mówisz ? - zdziwił się Nuri.

- Nie jestem pewna, ale... gdy się skupię, wyczuwam jego obecność w jednym wymiarze.

- No to tym lepiej! Oszczędzimy Alexowi przykrości, gdy sami wyjaśnimy tą sprawę...

Prowadź Miyu! - zdecydowała Ariel.

- Jasne...

<DUB>

- Auć!

- Nuriko-kun... ile razy jeszcze masz zamiar lądować na dupie? ><0 - spytała Ariel.

- Ee... To przez te... między wymiarowe wibracje... A tak właściwie... - wstał i rozejrzał się. - ... gdzie my jesteśmy? Jakbym skądś znał to miejsce!

- Idiota... Przecież jesteśmy... jesteśmy w...

Tymczasem...

Aris czuł się jak idiota, paradując po mieście w stroju brązowego szczeniaka. Szczęście, że Ryu był przebrany za różowego króliczka, a Shu za czarnego kociaka, inaczej nie przeżyłby tego. Arisowi zdawało się, że wszyscy patrzą na nich jakby uciekli z psychiatryka, ale tak naprawdę... tylko parę osób chciało dzwonić po pogotowie ^^.

Wampir starał się nie przejmować, najważniejsze było, żeby K-san go nie rozpoznał.

Chmm, właśnie...

Mimo, że Ryuichi twierdził, iż w tym stroju jest nie do rozpoznania, Aris i tak przez cały dzień unikał Keia jak ognia, co nie było wcale takie łatwe.

Kei na początku myślał, że ma halucynacje... Shuichi jest kociakiem, Ryuichi króliczkiem, więc pewnie ten "piesek" mu się przywidział. Później doszedł do wniosku, że jakiś bezpański pies plącze mu się pod nogami, a chwilę potem spiernicza, aż się za nim kurzy. Dopiero przy czwartym albo piątym zderzeniu...

- Hey, you!

Aris zastygł w bezruchu, pewny, że tym razem go rozpoznał.

- Coś ty za jeden ? - spytał prosto z mostu Kei-san.

- E... Ja jestem... - bąknął Aris, odwracając się.

- ... MOIM PRZYJACIELEM!- różowy króliczek wyskoczył jak diabeł z pudełka, ratując sytuację, tzn. Arisa. - To jest... Ei... TAK, Ei-san! ( czyli A-san ^^ )

- Aa... tak właśnie, Ei-san! - pokiwał Aris.

- Ach... - K-san wpatrywał się w niego swoimi żółciutkimi oczami ( No co, on też w końcu blondynek! - przyp. Ariel ) i Aris już myślał, że po nim, ale... - Jestem Kei-san! - uśmiechnął się głupkowato. - Bardzo mi miło, mister A!

Alice zaliczył wyimaginowaną glebę.

- Yo... Yoroshiku... - odrzekł. - "Shit, nie poznał mnie... Naprawdę, nie wiedziałem, że jest aż takim kretynem... Chociaż... może to dzięki temu świecącemu nochalowi ?"

- Cha cha cha, a nie mówiłem ??? - śmiał się Ryu, gdy oddalili się od Keia. - Nie poznał cię!

- Tak, zauważyłem... Dzięki...

- Nie ma za co! Zjawiłem się w odpowiednim momencie i zabłyszczałem! PIKA-PIKA-PIKA! Ryu-PIKA-PIKA-PIKA!!! Arisu-PIKA-PIKA-PIKA!

- Taa, wiem, pika-pika... (Czy on się nie naoglądał za dużo Pokemonów ???)

Nie, Arisu... Ryu-chan tak gada sam z siebie. W końcu uwielbia "błyszczeć" i "świecić", zwłaszcza na scenie. Gwiazda z niego i tyle.

Czarny kot podglądał za rogiem.

- "Ech... Ryuichi-san kiedyś tak "pika-pikował" do mnie...'' - westchnął Shuichi.


- Heee ? Co Aris miałby robić... w "Bejblejdzie" ??? - zbaraniała Ariel.

- Nie wiem, ale w tym wymiarze czuję jego obecność... Słabą, ale jednak... - wyjaśniła Miyu.

- Xe... Xellosu! Sprawdzałeś tutaj ???

- A... Cha cha cha! - zaśmiał się kapłan. - Chyba... zapomniałem! ^^0

- To ja zaraz zapomnę, że jesteś Mazokiem... ><0

- W takim razie... chyba cały czas masz sklerozę... AUUU ! Czemu zawsze Fireballem? - skończyło się na osmolonym fryzie Xella.

- No cóż... Portale zazwyczaj otwierają się w pobliżu głównych bohaterów... Poszukamy chłopaków i spytamy, czy nie widzieli gdzieś uroczego, złotookiego...

- O, tam są! - przerwał Arielce Nuriko. - Nad rzeczką! Widzę Reia!

- Ooo, Rei-chan ma złote oczka!!! To znaczy, że jesteśmy w pierwszej serii!

- Bo jesteśmy, inteligencjo, w "BeyBlade", a nie w "BeyBlade V-Force..." - zauważył Xell, ale Ariel już nie zwracała na niego uwagi, tylko rzuciła się w stronę "Bleiderowców".

- Czołem, "BleidBreikersi"!!!

BladeBreakers-i zatrzymali swoje dyski (Kai ćwiczył z Reiem, Tai z Maxem, a Kenny siedział z Dizzy [ jego "laptopową" Bestią ] na kolanach ^^).

- Oo, Rei-chan, jaki ty jesteś... kociakowaty !!! - Ariel jak durna rzuciła się na biednego, czarnowłosego i złotookiego (Chmm, coś ten żółty popularny kolor!) chłopaka, rzeczywiście wyglądającego jak... kotek. ^-^

- Ee... Ariel-san, zejdź ze mnie! - jęknął Ray, w zasadzie już do tego przyzwyczajony.

- Ale ty masz śliczne te złote oczka, koteczku! ^___^

Ariel, jak zwykle szczera, Ray jak zwykle... czerwony jak burak. Zawsze tak jest jak ją widzi.

- Och, Ariel... - Nuri złapała się za łeb. - Czy ty zawsze musisz zapomnieć o Bożym świecie, kiedy widzisz ładne oczy ???

- Ale Rei-chan naprawdę ma śliczne "łoczęta"! - a ta dalej swoje ><0

- A nas to nie zwróci uwagi! - zaśmiał się Tyson. - Zawsze tylko Ray i Ray!

- Aa, panowie Nuriko i Xellos! Może pan nam powie, co was sprowadza ??? - Max, blondynek o niebieskich oczkach, zwrócił się do Xella.

- No bo... Miyu-san... - kiwnął na wampirzycę, ale coś nie umiał się wysłowić.

- O co chodzi, Ariel? - odezwał się nagle Kai, niebiesko włosy, najspokojniejszy i zarazem najfajniejszy z BladeBreakers'ów... (No dobra, może i wrednota, ale jednak najlepsiejszy... ^-^0) Dziewczyna momentalnie oderwała się od "kotka" (Biedny Reiuś ><0) i spojrzała na lidera drużyny.

Taa... Kai wie, jak gadać z Ariel. W końcu dużo razem przeszli. A dokładniej... w pierwszej serii BeyBlade'a Ariel przeszła z nim na... "ciemną stronę mocy" (Kto oglądał, ten wie! ^^). Ale nigdy jednocześnie nie przestała w niego wierzyć, nie zdradziła BladeBreakersów i... była zarówno załamana, jak szczęśliwa z wyboru Kaia. Powiedziała mu kiedyś, że zawsze będzie z nim, nieważne, jaką decyzję podejmie. I dotrzymała obietnicy. Ale to już historia z całkiem innej beczki...

Hee ? E, no dobra, powiem coś więcej, bo inaczej ten durny duch nie da mi spokoju.

Wtedy to była jazda! Xell i Nuri pamiętają doskonale, gdyż również zaangażowali się w zawody "spinnerskie". Wspomnę nasze pierwsze spotkanie z BejBleidowcami, a dokładniej z Taiem i Maxem. Razem z Nurim (ale bez Xella!) oraz kolegami z Pokemona, Ashem i Garym (aby zapoznali się z "konkurencją" ^^) wybraliśmy się na pierwsze zawody, w których mieli wziąć udział nasi przyszli znajomi. Specjalnie usadowiliśmy się w pobliżu Tysona, aby ten mógł słyszeć nasze komentarze. Ash i Gary zajęli się wymienianiem swoich negatywnych spostrzeżeń (zwłaszcza ten drugi) na temat Bey-Bladingu i w ogóle nie przejmowali się jednym czy drugim głównym bohaterem. Ariel nic się nie odzywała, a Nuriko... no cóż... Nuri jak Nuri, skakał i cieszył się jak głupi, gdy ktoś wygrywał, chociaż w ogóle nie czaił, o co w tym biega. Chyba tylko jemu naprawdę się podobało, bo chłopaki mówili całkiem poważnie, a kiedy w końcu Gary przesadził, Tai się wkurzył, wtrącił swoje trzy grosze i... tak się zaczęło.

A potem... wyobraźcie sobie... nad stadionem pojawił się... balon zespołu R !!!!!!!!!!!!!

Myśleliśmy, że padniemy: "Co ci, idioci, tu robią?!" Najwyraźniej coś im się potętegowało, bo próbowali złapać... latające Bleidy ^^0... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Mała naparzanka z udziałem naszych Pokemonów i Team Rocket znowu błyska w przestworzach, a Tai i spółka (na razie tylko Max i Kenny) są pod wrażeniem. A co, myśleliście, że nie mam swoich Poke-ulubieńców ??? Moim najukochańszym jest słodki Charmeleon, którego wyszkoliłam se także jako Bit-Bestię do Bleida (Piszę po polskiemu, bo nie za ładnie wygląda odmienianie angielszczyzny po naszemu! ^^). Acha, Misty na moment też się zjawiła, akuratnio, aby pomóc wodnymi monsterkami rozprawić się z Jessiką, Jimmym i Miałem (Meowth'em). Czasem szkoda mi Rakietowców, że tak często wylatują w powietrze.

E... a później, wiecie co się okazało ??? Pojawił się ten stuknięty kapłan... i prosto z mostu przyznał, że to on wpuścił Zespół R. do BeyBlade'a, po to, aby było ciekawiej. Nawciskał im kitu o jakimś nowym gatunku Pokemona, wyglądającym jak latające dyski. Nic dziwnego, że chcieli je złapać... Normalnie, poćwiartować, udusić i powiesić... w jakiejkolwiek kolejności. (Spoko, Xellowi się oberwało, ale nie tak bardzo... w końcu było... "ciekawiej").

Potem jeszcze nam doszli Reiuś i Kaiuś i już mieliśmy drużynkę w komplecie. Wtedy rozpoczęła się akcja z cyklu... "uczłowieczanie" Kaia. Ariel i Nuri zawsze zajmują się typami "spod ciemnej gwiazdy" (Niedawno po "nóż" poszedł... Sasuke-kun, ale z tym to już trzeba cięższej artylerii... ><0). Ariel przysięgła, że zmieni Kaia, nauczy go przyjaźni, współpracy, tak ważnej w końcu w zespole i... sprawi, że częściej uśmiech będzie gościł na jego twarzy. Udało się czy nie udało, o to jest pytanie! Wydaje mi się, że... jak najbardziej! Z jednej strony to przede wszystkim zasługa drużyny, ale po części (może nawet większej) także Ariel i jej spółki. Pogoda ducha Nuriego (dosłownie i w przenośni) była bardzo przydatna, a docinki ze strony Xella, że niby Kaiuś jest gorszy od Mazoka, również zrobiły swoje. Niby ten sam, ale jednak w drugiej serii BeyBlade'a Kai jest już inną osobą... Tą samą z powierzchowności, ale o zmienionym sercu.

W ostatecznym rozrachunku... Ray i Ariel są chyba jednymi osobami, które Kai naprawdę lubi. A Ariel nawet szanuje ^^ (O rany boskie, serio??? Nie wiedziałam!)

Zaś co do Ray'a, który w tej chwili rumieni się całą parą... Ekhem, chyba komplementy ze strony Ariel a'propo jego ślicznych oczu... Wiadomo, zrobiły swoje... i teraz kotek nie może nią patrzeć... No co, on seryjnie wygląda jak kociak!!!! Nic nie poradzę, że kocham kociątka... ^^ E... Na szczęście Reiuś wie, że jest traktowany... jak domowe zwierzątko!

("Kanashii hodo hikari dashita... Shiroi yami kirisaku tsubasani nare..." Ee, sorry, to nic, po prostu... JA UWIELBIAĆ piosnę z D.N.Aniołka !!!!!)

["Nee kikoemasuka ???" - Ale jeszcze bardziej uwielbiam drugi ending z Narutka!!!! Dobra, można to zaliczyć do reklam... ><0]

- A włacha, wiem! - ryknęła Ariel, jakby se dopiero przypomniała, po co tu przyszła i w zawodowym tempie, pokrótce wyjaśniła, kogo szukają i dlaczego. - Przynajmniej tak twierdzi Miyu... - zakończyła.

Wszyscy BladeBreakers'i mieli kropelki na głowach.

- Ee... Mniej więcej rozumiem... - powiedział Tyson. - Ale ty masz tempo, normalnie, piętnaście razy szybsze od mojego!

- A co, za szybko mówiłam ??? (Przeca niby nie mamy czasu!)

<GLEBA w wykonaniu BladeBreakers'ów>

- Czyli... szukacie wampira-mordercy, będącego połączeniem Miyu-san i niejakiego Darka-san... - stwierdził Kenny ze strachem, podnosząc się (i laptopa) z ziemi.

- Taa, dokładnie! To co, widzieliście go gdzieś ??? Musieliście go widzieć, jeżeli wylądował w tym wymiarze!

- Sory, Ariel, ale... raczej nie... - odparł Ray, a Max i Tai potwierdzili.

- Naprawdę macie aż taką sklerozę ? - spytał Kai. - Ariel, jak wygląda ten wasz Aris?

- A no... jest śliczny jak z obrazka...

- JA powiem! - Xell zamknął jej jadaczkę. - Wygląda na jakieś 15-16 lat, jest wysoki, ma ciemno-niebieskie włosy i złote, jak kociak... to znaczy Rei... oczy!

- Oczów nie widziałem, ale... ten rysopis mi pasuje.

- Hee? Widziałeś go, Kai ? - zdziwił się Max.

- Nie tylko ja, wy też go widzieliście...

- ??????????

- Nie patrz na nich, Ariel, mają sklerozę... Jakiś tydzień temu coś świsnęło koło nas jak tornado... Ale to nie było tornado, jak myślały te inteligencje, ale właśnie chłopak, wyglądający mi na tego waszego Arisa.

- AAAAA, rzeczywiście! - Tyson palnął się w łeb.

- No to świetnie! - Ariel podskoczyła i podleciała do Kenny'ego. - Szefie, może znajdziesz coś w swoim komputerku ?!

- Chmm, może Dizzy coś poradzi...

- Hey, nie jestem żadnym łowcą wampirów! - oburzyła się Dizzy.

- Wiem, kochana... - odparła Ariel . - ... Ale może jednak ?

- Dobra, już sprawdzam... - zgodziła się Dizzy, a po chwili... - Nigdzie ani śladu... Sprawdziłam wszystkie bazy policyjne, szpitalne i nawet strażackie, do których mogłam się dostać, ale nigdzie nie było żadnych znaków, mówiących o obecności wampira.

- Łał, niezła jesteś ! - powiedział Nuri, zaglądając Kenny'emu przez ramię.

- A coś myślał, że jestem jakiś stary model ???

- Wybacz, Ariel, ale jeśli Dizzy nic nie znalazła...

- Luz, Kenny, damy se radę... Poszukamy go tradycyjnymi metodami... Xell!

- No co ty ??? Mam przeszukać cały wymiar ??? To tak jakbyś kazała mi przeszukać cały świat!

- Nie wnerw, Xellosku, tym razem ci pomożemy! Jesteście ze mną, BladeBreakers'i ?!

- Jasne! - krzyknęli wszyscy, oprócz Kaia.

- A ty, Kai, co ? Czekasz na specjalnie zaproszenie ? - spytała prosto jak na strzelnicy.

- No przecież... To chyba oczywiste ?

- Acha, więc...

- Chwila, Kai go pamięta, więc jeszcze ujdzie, ale co z nami, jak nie wiemy, jak on wygląda! - zauważył słusznie Tyson.

- Nie to jest problemem... - powiedziała nagle Miyu. - Aris może być niebezpieczny... A raczej powinnam powiedzieć JEST niebezpieczny... Nie powinniśmy ich w to mieszać.

- Myślisz, że jesteśmy tchórze ?! - obruszył się Tai. - Zresztą, zawsze mamy ze sobą nasze bestie!

- Nie, Miyu ma rację... Chmm - zastanawiała się Ariel . - Podzielimy się na grupy! - wypaliła. - Nie mamy czasu, więc... Tai i Max - z Xellem, Kenny i Dizzy - z Nurim, Rei - z Miyu, a... Kai... zostaję tylko ja... ^^ I bez dyskusji! Spotykamy się tu tuż po zmierzchu! Ka-pe-wu ?!

- Czemu zawsze musisz dowodzić ? - prychnął Kai, ale uśmiechał się.

- Żeby cię wkurzyć, wiesz ?! Powiedziałam: bez dyskusji! No to w drogę, pa!

Podzielili się, tak jak rozkazała pani kapitan i ruszyli na poszukiwania. Zajęło im to cały dzień, więc zajrzyjmy tylko na moment do każdej z drużyn.

- Panie Xellosie, widzi pan coś z tego drzewa ? - zapytał Tai.

- A... Panie Xellosie!!! A z tego dachu pan coś widzi ??? - zawołał Max.

Chłopcy tylko wodzili wzrokiem za Mazokiem, (Aż się rymło!) skaczącym z jednego wysokiego miejsca na drugie.

- Nie! A wy... nie patrzcie na mnie, tylko szukajcie na dole!

- Rozkaz! ^^

Tak więc Tai i Max latali wte i wewte, uważając jednocześnie, by nie stracić z oczu Xella.

- Ty, a może jak się wydrę na całą wydrę: "Aris!", to mi Aris odpowie??? - zastanawiał się Nuri.

- Chmm, jak na mój gust... - odrzekł Kenny. - Odpowie ci co najwyżej echo, bo jeśli on rzeczywiście jest mordercą, to raczej nie chce żebyście go znaleźli...

- FAKT! ^^ Ale ty jesteś mądry, szefie!

- Szefie, przewróć mnie, bo w tym laptopie nie mogę zaliczać GLEB... - powiedziała Dizzy.

- Sorry, Dizzy, ale szkoda twojej klawiaturki.

- Fakt! ^^

- Gdzie on może się podziewać ? Nie wyczuwa go pani ? - Rei zwracał się co chwila do Miyu, ale po kilku pytaniach, zrezygnował z prób podtrzymania konwersacji. Najwyraźniej, jeśli nie ma na to ochoty, Miyu nie będzie z nim rozmawiać.

- Niestety... ale chyba go tu nie znajdziemy...- odezwała się w końcu Miyu, zatrzymując się na jakimś dachu, a Rei na ulicy... (... o mało nie dupnął w słup... ><0)

- Dlaczego ?

- Wydaje mi się, że już go tu nie ma...

- Kai, szybko, co się tak wleczesz... He ??? - zdębiała Ariel.

- Wezwę swoją bestię na pomoc...

- Ty, zajebisty pomysł, ciekawe, czy reszta na to wpadła! (Raczej nie...)

Tak naprawdę to tylko Rei na to wpadł. Tai i Max zdali się na Xella.

- DRAAAAANZER !!!!!!! - ryknął Kai, puszczając swojego Bleida, który zaczął wirować i odbijać się o każdy kamień, drzewo, dom, skrzynkę na listy, listonosza, kota, psa, kwiatek (doniczkę ^^0), przypadkowych przechodniów*... (*Niepotrzebne skreślić, chociaż... chyba w tym przypadku... wszystko było potrzebne!)

Pod koniec dnia wszyscy poszukiwacze spotkali się nad brzegiem rzeki.

- Nuri, szefie, znaleźliście coś... ? - zapytała pani kapitan.

- No, COŚ znaleźliśmy... ale to nie jest Aris... - Kenny kiwnął na Nuriego.

- Patrz, Ariel, znalazłem se BeyBlade'a i to całkiem dobrego! Kenny obiecał, że mi go podrasuje i będzie chodził jak w zegarku!

- Taa... Lepiej daj go od razu! - Kenny wziął Blade'a i siadnął nad nim z Dizzy.

- Będę miał Blade'a, hurra !!! - wiadomo kto.

- Acha... ><0 A wy, Xell ?

- Nic, ani drobinki energii...

- Rei-chan ?

Ray pokręcił głową.

- No i my z Kaiem też nic! No to utknęliśmy w martwym punkcie!

- Ale Miyu-san twierdzi, że jego chyba już tu nie ma... - wtrącił Rei.

- To znaczy, Miyu ?

- Aris tutaj był, jestem tego pewna. Ale teraz chyba już jest w innym wymiarze...

No bo był... przez parę sekund, ale był... Miyu ma nosa, co nie ?

- Ech... tak czy siak, nie mam już siły go szukać... - Ariel glebnęła do tyłu, na trawę [ale nie chodzi tu o GLEBĘ!]. - Xell, jak blisko do najbliższego wymiaru ?

- Bodajże... Dwie setne sekundy...

- Ja się pytam... do znajomego wymiaru ?

- Aa, to mów... Jakieś 7 sekund...

- Gdzie ?

- Najbliżej jest... Zdaje się... Tak, Gravitation! - Xell ma nosa, jeśli chodzi o wymiary i można mu zaufać.

- Oo, może być, napijemy się herbatki u Shuichiego!

- Herbatki ??? - błyszczące oczy Xella. - To ja wchodzę!

- A nie możecie wpaść do mnie ? - zapytał Tai.

- Właśnie, zostańcie jeszcze! - dodał Ray.

- Chmm... Wiesz, Rei... słodki jesteś, ale chyba musimy już iść! - uśmiechnęła się, a kociak oblał się purpurą.

- Ariel... Ten chłopiec... - Miyu wskazała na Reia. - On... ma złote oczy... i wampirze kiełki...

- He, Rei-chan ? Nie, on nie jest wampirem! To są KOCIE kiełki, on po prostu wygląda jak kotek, to i kiełki ma jak kotek! W jego byłej, "Tygrysiej" Drużynie, wszyscy tak mają, to normalne! Co nie, Reiuś?

- A...tak! - bąknął Rei. - A... pani Miyu... naprawdę jest pani wampirzycą ? - dręczyło go to pytanie od początku. - "Chmm, pewnie Miyu-san zastanawiała się nad tym samym, dlatego nic nie mówiła..."

- Tak...- kiwnęła Miyu. - Naprawdę masz piękne, złote oczy. Takie jak ja, a nie jesteś wampirem. Masz szczęście...

- Dziękuję... - <>0

- Oo, Reiuś, która to się już za tobą ogląda, co ??? Ty flirciarzu! - ^___^ <= Tyson.

- Jasne, ja nic nie zrobiłem... ><0

- I też cię o to nie posądzam! ^__^ <=Tai.

- Ariel... Nie mamy już czasu... - ponagliła Miyu.

- Wiem, idziemy! Tylko momencik odpoczniemy u chłopaków i spadamy! No to cześcik wam! Powodzenia życzę!

- Nawzajem - odparł Kai.

- Pa, Ariel, pa Xellos-san, pa Nuriko-san, pa Miyu-san! - ryczeli jednocześnie Tai i Max.

- Dzięki, szefie, za Bleida! - zawołał jeszcze Nuri i pierwszy zniknął w portalu.

- Cześć! - teraz Xell zniknął w dziurze.

- Do widzenia... - powiedziała Miyu, uśmiechając się jeszcze do zbaraniałego Reia.

- Pa... Ariel-chan !!! - krzyknął Rei, w ogóle nieświadomy, że pożegnał tylko jedną osobę. Reszta nie zareagowała. Doskonale wiedzą, co Reiuś do niej czuje... ^__^

- Jeszcze was nawiedzę! - powiedziała Ariel, wskakują do portalu. - ... zwłaszcza ciebie, Kai-chan! - dało się jeszcze słyszeć.

- Wiem, Ariel...chan... - odparł Kai.

Rei zamknął oczy. Nogi się pod nim ugięły i wylądował na ziemi.

- Co jest, Ray ??? - zmartwił się Tai.

- Zostaw go... - powiedział Kai.

- Ale...

- Zostaw, to zostaw... Zabujał się i tyle... Przecież wiecie...

- Taaaak... <_>

Reiowi cisnęły się łzy do oczu, ale je powstrzymywał... Nie na długo...<_>'


Koniec rozdziału szesnastego,

części trzeciej

Ciąg Dalszy Nastąpi.

P.S. Tak się tylko zastanawiam... Wiadomo, co znaczą wszelkie -san/sama (pan/pani), -chan (zdrobnienie ^^),czy -kun (do kolegi), prawda? Tak dla nie-poliglotów, a raczej, dla nie-mangomaniaków, więc... mniejsza z tym !!! ^^

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.