Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

Prawo

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-11-13 22:57:53
Aktualizowany:2005-11-13 22:57:53


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

"ARIEL'S DIARY"

Część Czwarta: Paradise

Rozdział jedenasty:Prawo*


- Czy wam się nie wydaje... że powinniśmy już wracać po Kena? - zapytał Nuriko, gdy, po pół godzinnej głupawce, udało mu się wreszcie uspokoić. Ariel i Xellos spojrzeli po sobie z odpowiednimi minami. Dobrze, że Ryuichi już wrócił do siebie, bo inaczej mieliby tu z Nurim niezłą jazdę...

- Wiesz, nie wiem, co w tym było śmiesznego, Nuriko-kun... - odparła Ariel, obracając się na krześle w stronę kompa. - Ja wracam do Dajra...

- No przeca, sama się śmiałaś, kiedy Xelli powiedział, że Ken-kun zaliczył glebę, próbując nas dogonić!

- Okej, ale... myśmy się z tego... nie lali przez pół godziny! - ^^ <=Xelli.

- A zresztą, to nie był mój pomysł, żeby go tam zostawić... - Nuriko machnął ręką.

- Spoko, zaraz po niego wrócimy... - powiedziała dziewczyna, klikając po klawiaturze. - Chyba, że prędzej sami znajdą wyjście... ale NIE SĄDZĘ... ^--^ - ostatnie zaznaczyła wyjątkowo zadowolonym głosem.

- A czemu nie? - zapytał niespodziewanie Xelli.

- Czemu? Bo raczej nie mają tam nikogo, kto by się posługiwał magią, albo czymś takim...

- No, nie byłbym tego taki pewny...

- Ha? A to czemu? - spojrzała na niego.

- Bo właśnie tu zjeżdżają... ^^0

Ariel już chciała powiedzieć coś w rodzaju, "a gdzie ty masz portal", ale szybko uzmysłowiła sobie, że przecież... Mazoku nie musi widzieć portalu, aby wyczuć, że ktoś właśnie takowym zjeżdża.

- I chyba ktoś im załatwił transport, bo czuję jeszcze jedną... - zaczął Mazoku, ale w tym momencie urwał. Oczy otworzył na wpół i nie mógł uwierzyć... własnemu instynktowi. Oby się pomylił... to niemożliwe, ale... oby to nie była prawda, oby...

Ale wszelkie nadzieje zniknęły, gdy otworzył się na środku pokoju portal i wyskoczył z niego, w pierwszej kolejności... śnieżnobiały wilk... bo na Kenshina i Soujiego Xellos nie zwrócił już uwagi...

Ariel i Nuri wybałuszyli gały ze zdziwienia, a Xell... schował te "gały" w cieniu, wycofując się na z góry upatrzone pozycje... ^^ znaczy, wycofał się z deka do tyłu, odruchowo, naturalnie.

- Ke... Ken? - wyjąkała dziewczyna. - Więc... ee... udało wam się wrócić? ^^0

- To był JEJ pomysł, ja za to nie odpowiadam! - ryknął Nuriko, wymachując rękoma, a dziewczyna tylko spojrzała, zbaraniała, na niego. - Chociaż..... chyba nie o to chodzi... Skąd żeście, panowie, wytrzasnęli Kibę-kun, co??? ^_______^ - uśmiechnął się od ucha do ucha.

- A... Ariel-chan... - tylko tyle wydukał Kenshin, zanim... szturchnął Soujiego i... upadł na kolana.

Xelli unikał wzroku całej trójki, a już zwłaszcza Kiby, który przybrał postać ludzką i razem z szermierzami rzucił się, by... ''całować ziemię'' ^-^...

- Oj... - baknęła Ariel. - Co z wami...

- Onegai shimasu... (Błagam...) - zaczął Ken. - Ariel-chan... Iie... (Nie...) - poprawił się. - Ariel-SAMA... W imieniu swoim, kolegi Soujiego i przede wszystkim... kolegi Kiby-dono... Błagam, abyś udała się z nami i z wielkiej łaski swojej pomogła nam, gdyż...

- Gdyż mamy problem z pewnym Mazokiem... - dokończył Souji. - A nawet z dwoma... - tutaj podniósł głowę i swoim zabójczym wzrokiem zmierzył Xellosa.

Mazoku nawet na niego nie patrzył, ale czuł na sobie wzrok nie tylko Okity, ale też wilka.

- Oj, ale... Uno momento... Co je grane...? - Ariel nic z tego nie rozumiała. - Wstawajcie, nie będzieie tu przed nami klęczeć...

- No właśnie, nie musicie odstawiać takiego przedstawienia! - dodał Nuriko-kun.

Ken już chciał wstać, ale...

- Tylko, żebyśmy się źle nie zrozumieli... - w tym momencie odezwał się Okita. - Klęczymy przed Tobą, Ariel-chan... nie przed Xellosem...

- E, dobra, ale... - obejrzała się na Xella i... już w ogóle nie wiedziała, co o tym myśleć. - Co się dzieje? - zrobiła poważną minę. - Czyżby... nie mówcie, że... Kibuś znowu ma problemy z tym przeklętym...

- Hellmasterem? - skończył Kenshin, wstając z ziemi, a zaraz za nim ruszyli się Souji i wilk.

- Skąd ty.... O.O <=Ariel

- Skąd wiemy? - Okita już nie wytrzymał. - A no bo, zacznijmy od tego... że się nic nie skończyło! A jeśli chcesz wiedzieć czemu, to lepiej, zapytaj tego mądralińskiego Mazo... auuu...! - Ken nadepnął mu na nogę i fuknął:

- Umawialiśmy się, że ja gadam!

- Wybacz, wybacz... - szepnął Souji. - Ale nie musisz mi od razu na nogę nadepywać... (??)

- Mądralińskiego...? - Ariel zrobiła zdziwioną minę... i zerknęła w tył na podpierającego (jak zwykle) ścianę Mazoka. - Co to znaczy, że się nie skończyło?

- JEGO spytaj! - wtrącił się znowuż Okita, kiwając na Xellosa.

- Souji-san... Spokojnie... - powiedział Ken, chwytając go za ramię. - Kiba-san się nie denerwuje, a ty tak... Lepiej ja to wyjaśnię, zanim szanowny Souji-san pogorszy jeszcze sytuację... Chyba, że rzeczywiście... - tutaj oczka mu zabłyszczały, niczym Battousai'owi. - Ktoś inny chce się wypowiedzieć w tej sprawie...

Ken nie spuszczał wzroku z Xellosa, więc w końcu wszyscy zaczęli się na niego gapić.

- "Ma... Masaka... (Niemożliwe...)" - pomyślała Ariel, która, chcąc nie chcąc, zaczęła już podejrzewać, o co może biegać.

- Więc... co sugerujesz, Kenshin-san? - odewał się w końcu Mazoku, ale jego oczy nadal były w cieniu.

- Ja nic nie sugeruję, Xellos-dono, to tylko od ciebie zależy...

Nastała chwila ciszy. Przerwał ją głos, na którego dźwięk Ariel i Nuriko wstrzymali oddechy...

- Każesz... mi się przyznać... Kenshin-san? - spytał Mazoku.

Ken nie odpowiedział, ale jego oczy przytakiwały.

- Nie ma na to czasu, Kenshin-san... - odezwał się Kiba.

- Właśnie, ten Mazoku i tak nigdy się nie przyzna! - dodał Souji.

- Chwila, moment! - krzyknęła w końcu dziewczyna. - Przyzna... do czego? Xellos, do jasnej cholery, coś ty znowu zrobił?! - wlepiła w niego te swoje niebieskie oczęta, aż mu się ciemno przez ślepiami zrobiło (<=nie licząc tego, że i tak było "ciemno" na jego twarzy ^--^... ani tego, że zawsze ma je zamknięte... ^--^)

- Xellos-dono... - namawiał Kenshin.

- Więc... chcesz, żebym sam odpokutował? - Mazoku znowu odparł retorycznym pytaniem. - W porządku, niech będzie... Widzę, że nie mam innego wyjścia...

Wszyscy wlepiali w niego gały.

- Nie musisz, Xellos-dono... - powiedziała ku ich zdumieniu Ken. - Najważniejsze, że tego żałujesz i... cierpisz... Zresztą, to zauważyłem już dawno...

- Powiecie w końcu co jest grane?! - Nuriko złożył ręce na piersiach, zniecierpliwiony.

- Właśnie, przecież nie mamy czasu... - zaczął Kiba, ale Mazoku mu przerwał...

- Spokonie, Kiba-san, pozwól, że ja najpierw coś powiem...

- "O, będzie się tłumaczył..." - pomyślał Ken.

- Ale co? - zapytała Ariel.

- Okłamałem was...

Ariel i Nuri spojrzeli na siebie i wybałuszyli gały za zdziwienia, jak zwykle, zresztą.

- Wcale nie rozwiązałem sprawy z Fibrizem... Wcale im nie pomogłem...

Ariel poczuła, jakby ktoś wyrywał jej serce... Znowu...? Znowu??? ZNOWU!? ZNOWUŻ ją okłamał?! Prawie by się przewróciła, gdyby nie Nuriko, stojący obok.

- Jak to?! - szepnęła.

- Nie mogłem nic zrobić... bo... Fibrizo TYLKO z Tobą chciał gadać... Z nikim innym...

- Ze mną...?

- Z nią? O.o <=to Nuriko.

- Tylko... żebyśmy się dobrze zrozumieli... - kontynuował Mazoku, zwracając się bardziej do szermierzy i wilka, niż do przyjaciół. - Ja... wcale tego nie żałuję...

Oczy Kena zabłyszczały, "Tak, tylko w takim razie, co robiły te łzy na twoim policzku, hę?", pomyślał.

- I nie mam zamiaru zmienić zdania, Ariel-chan... nigdzie... NIE... pójdzie... - powiedział powoli Xell.

Ariel spuściła głowę. Nuriko patrzył na nią, ale nic nie mówił. Chciał ją przytulić, jednak nie dała się, tylko mocniej zacisnęła pięści.

- W ogóle... W ogóle... Kto ci dał prawo decydowania za mnie?! - wybuchnęła.

- "Wiedziałem..." - pomyśleli prawie jednoczesnei Kiba i Kenshin.

- Dlaczego ty znowu... - nie potrafiła dokonczyć.

- Na próżno się wysilasz, Ariel-chan, ten Mazoku nie jest niczego wart... - stwierdził Okita, ale zaraz pożałował, gdy zobaczył jej oczy pełne łez. - No dobra, to nie tak... znaczy ja... Gomen... (Przepraszam...) Nie powinienem...

- Souji-san... - Ken patrzył na niego tym swoim smutnym wzrokiem. - Więc... niczego nie żałujesz, Xellos-dono? Nawet odrobinę? I w ogóle cię to nie rusza, de gozaru? Zarówno sprawa wilków jak i to kłamstwo...?

Mazoku nie odpowiedział. W dalszym ciągu nie widzieli jego oczu.

- Dobra, więc... - westchnął Ken. - Ostatnie pytanie... To, które zadała Ariel-chan... Jakim prawem... decydujesz za nią?

Tym pytaniem Kenshin miał nadzieję uratować sytuację. O dziwo, ufał Xellosowi bardziej niż sobie i wiedział, że coś musi, po prostu MUSI się za tym kryć. Ariel została zbita z tropu, ale również czuła, że to "na pewno nie tak"... nie wiedziała tylko jak...

- No, Xellos-dono, bardzo proszę...

- Jakim prawem? "Naszym prawem jest być dzieckiem miłości...*" Nie, to nie to...

- No, de gozaru? - ponaglał Kenshin.

- Takim prawem... - w tym momencie ukazał swoje oczy... otwarte. - Takim prawem, że kocham ją bardziej niż cokolwiek na świecie... i nie chcę... - głos mu się załamał. - Nie chcę, żeby poszła do Fibriza i tego drugiego... - oczy zachodziły mu mgiełką, więc znowuż schowały się w cieniu.

Chwila milczenia.

- "No patrz... Albo tak dobrze gra, albo naprawdę... " - <= to myśli Okity, of course. Ken patrzył na niego, jakby je słyszał albo odgadywał...

- Naprawdę... - powiedział Himura. - Cieszę się, że moje zaufanie nie poszło na marne... - uśmiechnął się. - Po minie Soujiego-san i i Kiby-san poznaję, że... jesteśmy w stanie ci wybaczyć... Nie wiem tylko, jak Ariel-chan...

- Idziemy... - odezwała się z tą swoją stanowczością i determinacją. - I bez dyskusji, Xellos... Chyba, że chcesz mnie jeszcze bardziej zdenerwować...?

Pokręcił głową.

- Nie będę się już wtrącał... - powiedział po momencie. - Wiedz tylko jedno... - spojrzał na nią. - ...Fibrizo nie jest sam... i nie mam pojęcia, kogo ma po swojej stronie...

Wszyscy chyba nie tego się spodziewali, ale tylko Souji zdołał ubrać to w słowa...

- Wiesz, mógłbyś powiedzieć coś w rodzaju... "Zrobiłem to dla ciebie..."???

- Już to powiedział... - odparła Ariel, uśmiechając się. - A jeżeli chodzi o tego drugiego... - zwróciła się spowrotem do Xella. - Nie dowiemy się kto to, dopóki tam nie pójdziemy... nee?

Kiwnął głową, nadal nie pokazując swych oczu.

- Kiba, prowadź... Raz, dwa i rozprawimy się z tym Hellmasterem...

Pierwszy raz od dłuższego czasu... na twarzy Kiby pojawił się... uśmiech.

- HAI! - odkrzyknął, prawie ze łzami w oczach i otworzył portal. - Proszę, za mną...

- Ty też, Xellos! - warknęła na niego odziewczyna.

- Na rozkaz, pani! - to, wbrew pozorom... zawołał Nuriko, stając za Xellem i pilnując, aby skoczył do portalu.

- Yare, yare... - szepnął tylko Xelli i jako przedostatni (ostatni, oczywiście, Nuriko) zniknął w dziurze zjazdowej.

Po drodze, choć trwała zaledwie paręnaście sekund, do głowy Ariel doszedł głos:

- ''Bardzo jesteś zła...Ariel-chan? <_>''

- "Powiedzmy... - odparła potwierdzająco, a po chwili... - Że nie bardzo... ^-^ - czyli zaprzeczająco, przez co Xelli o mało się nie przewrócił w powietrzu. - Wynalazłeś sobie niezłe prawo... i chyba jestem w stanie je uznać... Kłamstwa ci jednak nie wybaczę... - a tutaj prawie fiknął... w myślach... ^^ - Ale rozumiem.

Aż otworzył oczy, baraniejąc już kompletnie, ale... po chwili dotarło do niego...

Nic więcej nie musiała mówić... Mazoku zrozumiał, że zostało mu wybaczone... Może nie chce się do tego przyznać, ale... jeśli rozumie, jakie motywy nim kierowały... znaczy to, że mu wybaczyła... ^^ Odetchnął z ulgą... Nieważne, co próbował sobie wmówić... wyrzuty miał wielkie jak w cholerę.... albo jak w diabli ^-^

Teraz, najważniejsze było co innego... ochronić wszystkich... (<=w zamyśle, jako, że to zamysł Xella... Arielcię ^^)

- "Fibrizo-sama, nie wiem co, ani a z kim kombinujesz... - pomyślał Mazoku. - Demo.. (Ale)... Za nic na świecie nie pozwolę jej skrzywdzić... Nigdy >_<"

Jak długie by wam się nie wydawały powyższe rozmyślania, zjazd dziurą międzywymiarową trwał zaledwie paręnaście sekund ^-^

Znaleźli się prosto przed... nie, nie przed bramą (bo kto by nią zwrócił uwagę?!?! ^___^)... przed fosą z krokodylami... sorry, Kiba, aligatorami ^^

- TY! - ryknęła Ariel, patrząc w dół. - Tu faktycznie są jaszczurki!!! @o@

- Nie jaszczurki, Ariel, tylko aligatory! - odparł Nuriko.

- Ale fajne!!! - pisnęła Czarna. - A jakie mają kły.... - Kiba spojrzał na nią. - Nie, nie mówiłam nic o tobie, Kibuś* (dla przypomnienia... Kiba=Kieł ^^)

- Dobra, dobra, aligatory aligatorami, nie mamy czasu! - stwierdził Xelli, łapiąc dziewczynę za... ekhem, nieładnie za "fraki" ^^ i ciągnąc przez położony już dla nich most.

- Oi, Xelli, co ty.....??? O_o

- Chcę już mieć to za sobą... - odparł, odwracając się i patrząc jej w oczy.

- Eee... ale mi chodzi o to, czemu nas tradycyjnym sposobem nie teleportniesz? ^^0 (Na to, jak traktujesz damę, już nie zwracam uwagi... ^-^)

- Aa...... O-O0 <=zdębiały z deka Xelli.

- Nie ma potrzeby... - powiedział Kenshin. - Już jesteśmy na miejscu...

Weszli (już nie wiem po raz który ^^) do komnaty, w której urzędował Fibrizo. Tym razem Fibri siedział już na swoim tronie i czekał na nich. Ku ich wielkiemu zdziwieniu (już nie licząc miny Ariel na widok czerwonego dywanu, tronu i stoliku z wybornym... ekhem, napojem ^^), kurdupel... znaczy, Fibrizo wstał z miejsca... i zaczął klaskać.

- Brawoł, brawoł! - powiedział... dokładnie tak, chyba parodiując z leksza jakiś inny język... - Nareszcie... Nareszcie udało wam się, panowie!

- Ha? - Ariel wybałuszyła na niego swoje śliczne, niebieskie oczka. - Fi... Fibri...?

- Zapomniałaś o "-zo"! - szepnął jej Nurko.

- Nie zapomniałam, miało być "Fibri"! - odszepnęła ><, po czym speszona, nie będąc pewnym, czy kurdupel to słyszał, zwróciła oczy spowrotem w jego stronę. - Prawdę mówiąc, nie wiem, czy mam się cieszyć, czy nie... ale...

- Ja się bardzo cieszę z naszego spotkania... - przerwał jej, usadawiąjąc się spowrotem na tronie. - ...ARI-E-RU-CHAN...

Zmarszczyła brwi. Tylko Xellos i Nurko mają prawo tak do niej mówić... (A, no i Ryu-chan, ale on tak nie mówi...) Zauważyła, że Xellosowi też się to nie spodobało.

- Naprawdę, strasznie się cieszę, że w końcu zdecydowaliście się, panowie, ją przyprowadzić... - kontynuował Fibrizo z tym swoim diabelsko-niewinnym** uśmieszkiem (**cokolwiek to jest ^---^) - A może powinienem powiedzieć... pan, Xellosie??? ><

- Proszę, nie zaczynaj znowu... - odparł Xellos z całkowicie mrocznym spojrzeniem* (*czyli boskim ^---^). - Do rzeczy, Fibrizo-sama, do rzeczy, bardzo proszę...

- Właśnie, Xellos i tak już jest w całkowicie podłym nastroju!!! - przytaknął Nuriko, który Fibrizowi od razu skojarzył się z... Okitą... No, fakt, oboje śliczni jak baby i... oboje mogą spokojnie za klaunów robić... >-<0

- "Ale nic, ponoć ten duch też na coś potrzebny...'' - pomyślał Władca Piekieł. - Za to Xellos nigdy nie traci opanowania, nawet w chwilach... gdy już naprawdę jest tego bliski...No i te jego nienaganne maniery.... ><"

- Ekhem... - Ariel dała znać o sobie. - Sorki, że się wtrącam między młot, a kowadło, ale... Dowiem się w końcu o co chodzi? Nee, Fibri?

Fibrizo zmierzył ją wzrokiem...

- Nie patrz się tak, tylko odpowiedz... - powiedziała z tą swoją pewnością i zawziętością w oczach. - Nie jesteś moim panem ani tym bardziej przyjacielem, żebym musiała do ciebie na "-sama", czy inne...

Ken, Okita & Nuriko... @__@0, =__=0, O__o0 <= lekkie zdziwienie.

Kiba... jak to Kiba, nic nie zrobi na nim wrażenia... ^^0

Xellos.. w ogóle nie zdziwiony, sam miał ochotę ponawtykać temu małemu, bezczelnemu "gówniarzowi"... Ale chyba nie umiał odwagi... no i przede wszystkim, ucierpiałaby na tym jego reputacja "nienagannie wychowanego Mazoka" (Że co niby??? O-o)

- Oj, oczywiście, że nie jestem twoim przyjacielem, Ariel-chan... - zgodził się Fibri. - Ale chyba właśnie dlatego, z czystej grzeczności, wypadałoby używać chociaż słowa "-san"?

- Odezwał się Mazoku, który prosto z mostu mówi mi "-chan", jakbym była jego "panienką"...

Wszystkich zamurowało (nawet Xella i Kibę), a Fibrizo aż zacisnął pięści na poręczy fotela.

Przymknął na moment oczy, aby się uspokoić... Jeszcze nikt, nigdy... nikt nigdy nie śmiał tak zwracać się do niego! Tymczasem ona... zwykła śmiertelniczka...

- Jakoś... - powiedział po dłuższej chwili. - Z tego co wiem, Xellos właśnie tak na ciebie mówi...

- Xelli? - zerknęła na niego. - Xelli to... co innego... Skoro ja "Xelli", to on "Ariel-chan"... Poza tym... ja jestem jego "panienką"... - uśmiechnęła się.

Ostatnie wprawiło Fibriego w lekkie osłupienie... Zresztą, Xella nawet bardziej... ^-6

Hellmaster już chciał coś powiedzieć, gdy przeszkodził mu głos... w jego głowie.

- ''Fibrizo, spokojnie... - powiedział pan tajemniczy. - W żadnym wypadku nie wolno ci...."

- "Wiem... Nie gorączkuj się od razu, &*%$ (<=tutaj wystąpiło imię pana tajemniczego, więc na razie ocenzurujemy ^^) Chciałem tylko powiedzieć..." Podoba mi się... - powiedział już na głos Hellmasterek-chan ^^

- ??? - <=Ariel, jakby ktoś nie wiedział.

- Ty, Ariel-chan, podobasz mi się...

- Que?! O__o0 - zdębiała Czarna. - Ano, wybacz, Fibri, ale... nie gustuję w małych chłopczykach, do tego Mazokach... (Nie licząc, oczywiście tego, że Xelli też jest Mazokiem i tego, że pewnie jesteś od niego nie wiadomo ile lat starszy... ^^0)

- Wiedziałem, że jesteś szczera, bezpośrednia i odważna... ale że aż tak i, że do tego jeszcze "zabawna"... to nie miałem pojęcia...

- Ee... to miał być komplement, czy co? - zbaraniała ponownie ^^0.

- To miało być wyrażenie mojego zdziwienia... i komplement, jak najbardziej...

- Może już przestaniesz się zgrywać, Fibrizo... - san? - Kiba ostatnie dodał po krótkiej chwili zastanowienia.

Hellmaster spojrzał na niego.

- Jeśli chodzi o pańskich przyjaciół, drogi Kle... jeszcze nic im się nie stało...

- Jeszcze? - powtórzył Kiba.

- Dobra, dobra, koniec tej paplaniny! - zadecydowała w końcu Ariel. - Nie po to tu przyszliśmy... Więc, po co, Fibri? Po co mnie tu sprowadziłeś? W ogóle nie rozumiem, o co tyle zachodu...

- Ja też nie rozumiem... dlaczego tak długo zwlekali, żeby cię tu przyprowadzić... Jakbym ci chciał krzywdę zrobić...

Xelli brwi zmarszczył... "Choćbyś śmiał, Fibrizo... -sama...", pomyślał.

- O co chodzi... Fibri? - zapytała dziewczyna. - Powiesz w końcu, czy nie?

- Zannen desu ne... (Przykro mi...) Ale ja ci tego powiedzieć nie mogę... To sprawa mojego przyjaciela...

- Przy... Przyjaciela?

Ariel zerknęła na Xella... Minę miał nie wesołą...

- "Więc o to chodziło, gdyś powiedział "i tego drugiego", Xelli... Wiedziałeś i dlatego... dlatego...'' - prawie łzy napłynęły jej do oczu, ale nie mogła w takiej sytuacji się rozckliwiać.

- Co to znaczy? - spytała Hellmastera prosto z mostu.

- A no to co mówię... Pojawisz się, czy nie, nee? - Fibrizo zwrócił się niewiadomo do kogo.

Oczy naszych przyjaciół zwęziły się.

Każdy, nawet Nuriko, nie spodziewał się w tej chwili niczego dobrego.

- Co takiego? Jeszcze nie teraz? - Fibrizo wydawał się rozmawiać ze sobą.

- "Dlaczego..." - zaczęła Ariel.

- "Nic nie słyszę...?" - a dokończył Xelli. - Skoro rozmawiają telepatycznie powinienem spokojnie słyszeć tego drugiego... Chyba, że..."

- "Chyba, że to jakiś naprawdę potężny demon, lub coś w tym rodzaju..."

Xelli to demon, nie dziwota więc, ale... dlaczego ona... spytacie... potrafi czytać w myślach? A no potrafi, Ariel WSZYSTKO potrafi... ^___^ A przynajmniej wiele... Może nie będę się teraz nad tym rozwodzić... Co, mam??? No dobra, ale to długi temat, w dodatku przydałaby się jakaś Księga Filozofii Wymiarów, albo coś...

Wiadomo, że całkiem normalny śmiertelnik nie umie czytać w myślach, ba, nawet magiczno-czarodziejscy osobnicy nie zawsze to potrafią. Xelli jest demonem i potrafi czytać w myślach... każdej ludzkiej istoty, oprócz oczywiście tych, które posiadają jakieś magiczne zdolności i potrafią się przed tym bronić, oraz... pomniejszych, słabszych od siebie, wszelakiej maści istot magicznych, bądź nie-magicznych (W wymiarach, w końcu, można znaleźć wszystko, od wampirów, poprzez anioły i demony aż do bogów i kosmitów, więc nie możemy się ograniczać wyłącznie do ludzi ^^).

Z Arielcią jest tak samo. No, z tą małą różnicą, że Ariel szanuje prywatne myśli każdego ludzia (???) i (prawie ^^) w ogóle do nich nie zagląda, natomiast Xellosowi... ekhem, jak już wiecie, czasem zdarzy się coś podsłyszeć... specjalnie lub też nie, ale jednak. ^^

W tym wypadku, jeżeli i ona i on nie słyszą głosu pana tajemniczego, znaczy to, że jest to ktoś potężny, kto po prostu potrafi automatycznie zabezpieczać swe myśli (Fibri mówił na głos, chciałam zaznaczyć ^^) Słowem... nie-za-ciekawie...

A patrząc od drugiej strony... ^^

Fibrizo miał już dość tych tajemnic kolegi, sam nie znał żadnych szczegółów i chciał się wreszcie dowiedzieć, o co chodzi. Dlatego, gdy pan tajeminiczy przesłał mu myśl "jeszcze nie teraz, jeszcze nie jestem gotowy...", wkurzył się trochę i postanowił objąć taktykę, która zadziała natychmiastowo.

- A no, w takim razie... - rzekł, właściwie nie wiadomo do kogo. - Więc może pozwolisz, że zabawię się przez ten moment... z Ariel-chan?

- ><0 <= z leksza zdębiała Ariel. - "Co on ma na myśli???"

- Fi... Fibrizo-sama... - Xellosowi aż coś błysnęło w oczach i już chciał powiedzieć dokładnie to samo, co głos, który go wyprzedził...

- Ani się waż, Fibrizo...

Tym razem usłyszeli go wszyscy, bo powiedział na głos.

Wszyscy (prócz Fibriego, który uśmiechał się podstępnie) spojrzeli na przestrzeń zza tronu, skąd dobiegły ich te słowa. Po chwili pojawił się zarys wysokiej postaci, a w następnej, pan tajemniczy wyłonił się z cienia.

Niektórzy wybałuszyli oczy na widok...

Wysokiego, fioletowookiego mężczyzny z okularkami na nosie oraz o białych, długich włosach, spadającyh po bokach twarzy i związanych w koński ogon.

Arielcię, Xella i Nuriego wcięło na miejscu, natomiast pozostali byli zdziwieni, lecz nie z tego samego powodu.

- Ona jest moja, Fibrizo, nie zapominaj... - powiedział demon, po czym z uśmiechem zwrócił się do dziewczyny. - Witaj, Ariel... Dawnośmy się nie widzieli...

- A... - jeknęła Ariel, nie mogąc się wysłowić. - A... AION?!?!?!?!?!?!?! - ryknęła. - TYYYYY?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?

- A... Aion-san... - wymamrotał równie zbaraniały Xellos.

- Aa... A... kto??? Ja cię skądś znam!!! - Nuri chyba nie był w temacie...

(- Znają go? - szepnął Okita do Kena i Kiby.

- Najwyraźniej... - odparł Ken i spojrzał na Kibę.

- Jak widać... - powiedział Kiba.) <= ależ spostrzegawczy są, co nie??? ^^0

- Ty idioto!!! Nie poznajesz?! - Ariel chyba się trochę zdenerwowała. (<=to pewnie na widok takiego przystojniaczka ^_^ - dop. Xell... ekhem... Jasne, Xelli, jasne... - dop. Ariel >_<0) Przecież to sam AION, demon z wymiaru Kuruna!!!!!!!!

- Aa... A ten!!! ^__________^ Wiedziałem, że coś dzwoni, ale nie wiedziałem za bardzo w którym kościele ^___^

- Bosz...... - ><0

No i co teraz??? Skoro już wiemy, że to tylko Aion... a może AŻ Aion... co będzie dalej? Czego ten śliczny... znaczy, wredny ^_^ AKUMA chce od Ariel??? I w takim razie, gdzie jest ten śliczny... znaczy, jeszcze śliczniejszy demonek, Kuruno??? I czemu, do jasnej ciasnej, nikt nie zna AIONA????????? (Cooo??????? Pani w trzecim pokoju, piątego bloku od strony południowo-północno-wschodniej, (że jakiej??? ^^0) w południowej Polsce ZNA Aiona????? No to pogratulować.... ^____^)

I tym optymistycznym akcentem zakończymy rozdzialik jedenasty, czwartej części Ariel's Diary ^-----^

Koniec rozdziału jedenastego

Ciag Dalszy Nastąpi

P.S.*''Prawo'', to piosna ''Ich Troje", of course, ale to... kompletny szczegół ^___^ (To się nazywa... ''prawie SONG-FIK''!!!! ^-^)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.