Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

Secret, Sadness & Sorrow

Autor:Ariel-chan
Korekta:Inai
Dodany:2006-11-16 18:38:28
Aktualizowany:2006-11-16 18:38:28


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

''ARIEL'S DIARY''

Część Czwarta: Paradise

Rozdział siedemnasty: Secret, Sadness & Sorrow



- No to jak będzie? - powtórzył pytanie Shikamaru.

- Czegoś tu nie łapię... Powiedziałeś tam na dachu, że chcesz się ze mną zakolegować, a teraz opowiadasz takie rzeczy?

Shikamaru tylko westchnął.

- Chyba nie znasz się na żartach...

- NA ŻARTACH!? Więc to miał być żart?!

- Nie... - pokręciła głową Ariel - Ten z porwaniem nie, ale ten z miną Maru tak...

- Nic z tego nie czaję!

- Maru po prostu zbyt dosadnie to ujął... Nie mieliśmy zamiaru cię porywać, a jedynie... "prosić cię, żebyś udał się z nami do jednego wymiaru..."

- Ale jeśli się nie zgodzisz, nie będziemy mieli innego wyjścia i będziemy musieli cię porwać! - stwierdził Nuriko z wesołym uśmiechem... wisząc do góry nogami nad Kyounem.

- Dobra, ale o co chodzi? Bo coś mi się wydaje, że nie będę miał zbytnio ochoty iść z wami...

- Musisz, Kyou-kun... Cały wieczór już próbuję cię podejść i powiedzieć...

- To czemu po prostu nie powiesz?! - zbaraniał do kwadratu Kyou.

- Bo bałam się, że odmówisz...

- Jak będziecie opowiadać TAKIE BZDURY, to rzeczywiście mogę się nie zgodzić! No to o co chodzi?

- Wilki z "Wolf's Rain'a" potrzebują pomocy... O nie głównie tu chodzi... Ale od początku...

Ariel po raz kolejny wyjaśniła całą sytuację, na koniec jeszcze Nuri zarecytował (z kartki) fragment wierszyka, rzekomo, o Kyounie.

Rudy podrapał się po głowie, założył rękę na rękę i po chwili zapytał ironicznie...

- Tylko tyle?

- Tylko??? - zdziwili się Ariel i Nuri.

- Jesteście pewni, że ta imitacja poezji jest o mnie?

- Właściwie to... Nie, ale prawie... Nikt inny tu nie pasuje... Zresztą, nie chodzi o to, czy pasuje, czy nie, ważne, żeby Aion był zadowolony i uwolnił wilki-tachi...!

- No to w takim razie, Ariel-chan...

- Tak?

- NIE TRZA BYŁO MÓWIĆ OD RAZU?!?!

- Oro?

- Te wasze "wilki-tachi" mogą być już dawno martwe, a wy jeszcze tracicie czas na zabawy?!

- Ale... Aion powiedział, że daje nam parę dni czasu, a minęły dopiero ze dwie godziny...

- I ty mu tak po prostu wierzysz? - przerwał jej.

- No... Wiem, że nie powinnam, ale wydaje mi się słownym... diabłem.

- Nawet nie o to chodzi, Kyou-kun... - wtrącił się Maru - Chodzi o to, czy wiesz co robisz? Tak naprawdę nie wiemy, czego ten cały Aion od was... znaczy, od nas chce, bo Naruto też mu potrzebny, ale było nie było, to demon i nie wiadomo czy ma "przyjazne" zamiary. Nie sądzisz, że powinieneś wpierw spędzić trochę czasu z rodziną i potem dopiero pójść z nami?

- Chcesz powiedzieć, że mogę z tego nie wrócić?

- Tak, dokładnie...

- Nara Shikamaru! - fuknęła na niego Ariel - Przecież ja nie dopuszczę, żeby...

- A wiesz, jak nie wiesz? Naruto powiedziałem dokładnie to samo, ale wiesz, jaki on jest. Nie robi tego dla wilków, których w ogóle nie zna... tylko dla TWOICH przyjaciół... Dla ciebie to robimy, Ariel-chan. I już nawet nie o to chodzi, że musimy przy okazji znaleźć Gaarę... Zresztą, może on już się znalazł, w końcu nie mają nas, jak zawiadomić. W każdym bądź razie, radzę ci się pożegnać z rodziną i możemy ruszać...

- Khe! - prychnął z kpiną Kyou-kun - Myślisz, że ja mam jakąś rodzinę? Mieszkamy razem i nazywamy się tak samo, ale co z tego? Yuki z pewnością będzie się cieszył, jak mnie nie będzie, że już o Haru nie wspominając... Shigure będzie cieszył, że w końcu Kagura nie będzie mu demolować domu, a...

- Baka Neko...

- Słucham?!

- Rzeczywiście, jesteś głupi, Kyou-kun... Naprawdę... Naprawdę tak o nich myślisz? O Haru-kun... nawet o Yukim-kun?

- CZŁOWIEKU, JA TEGO GRYZONIA NIENAWIDZĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE!!!

- Aha, a on ciebie?

- Również!

- Jesteś pewny?

- Jak tego, że po czwartku jest piątek!

- W takim razie... Ja ci udowodnię, że czasem jest sobota...

Ariel i Nuriko spojrzeli na siebie... Co ten Chuunin kombinuje?

- Ariel-chan, odmieniłem się już i chciałem... - nagle drzwi otwarły się z całej siły i... ściana oberwała Shikamarem w łeb... znaczy, wiadomo o co łazi... - Oj, coś się stało?

- HARU, TY DEBILU!!! - wrzasnął Kyou.

- Właśnie, przygniotłeś Maru! Nic ci nie jest, Maru? - dziewczyna pomogła mu odkleić się od ściany... Na szczęście, nie zwróciła na Haru uwagi.

- Eee... Nie wiem... - Maru widział gwiazdki przed oczami... a raczej shurikeny.

- Nie o to chodzi!!! UBIERZ COŚ NA DUPĘ, PADALCU JEDEN, BO JAK NIE TO CI JĄ TAK SKOPIĘ, ŻE WIĘCEJ NIE USIĄDZIESZ!!!

- Przepraszam, Kyou!!!

Zdyszany Yuki wpadł do pokoju.

- Nie zdążyłem go powstrzymać... Masz, twoje ubranie... - podał Haremu, a ten ubrał się w zawrotnym tempie - Tak nagle się zmienił i jeszcze naglej zniknął...

- Nic się nie stało! Nic nie widziałam! - stwierdziła Ariel, będąca za drzwiami z poturbowanym Maru.

- Ja też nie!! - Nuriko potrząsał głową i zasłaniał oczy rękami, w rzeczywistości... jednym palcem uchylał sobie widok.

- Który to już raz, mój nos tego nie wytrzyma... - Maruś gładził se nochal, który już spuchnął od tych walnięć - Matka pomyśli, że się z kimś lałem...

- Cholera, jesteś shinobim, chyba masz prawo się z kimś lać???

- No właśnie, jak się shinobi z kimś "leje", to chyba wraca ledwie żywy, a nie ze spuchniętym nosem, nie???

- Ee... Fakt...

- Co tu się właściwie stało? - zapytał Yuki - Haru nie chciał nam powiedzieć!

- Nie twoja sprawa, przeklęty gryzonie! - warknął Kyou.

- Moja, jeżeli znowu przynosisz wstyd naszej rodzinie!

- Powiedz to tej KROWIE, a nie mnie, to on świeci gołym tyłkiem!!!

- Przepraszam, ale już nie świecę... - zauważył Haru - I ja przyszedłem tylko coś powiedzieć... Ariel-chan?

- Tak?

Złapał ją za ręce, jak to Kouga-kun miewa w zwyczaju brać Kagome-chan.

- Oj, co ty robisz, ty zboczeńcu?! - ryknął na niego Kyou.

- "Zboczeńcu"?! To znaczy, że rzeczywiście coś zrobił Ariel-chan?! - Yukiego szoknęło.

- Ona twierdzi, że nie, ale ja widziałem co innego!!!

- "Widziałeś"?! Widziałeś i nic nie zrobiłeś, Baka Neko?! Co z ciebie za facet?!

- Oj... - Shikamaru już zdębiał.

- Jak to nie zrobiłem?! Sieknąłem mu tak, że się nie umiał pozbierać!!!

- Ciekawe, chciałbym to zobaczyć...!

- Nie ma sprawy, mogę zademonstrować na tobie!!!

- Oj... MORDY W KUBEŁ!!!!! - wydarła się Ariel - Przez was nawet nie słyszę, co Haru chce powiedzieć!!! No, tak lepiej... To o co chodzi, Haru-kun...? Pod warunkiem, że nie jesteś "Blackiem", możesz mówić wszystko...

- Ja, wiesz... Przepraszam... Moja "Czarna natura" jest rzeczywiście nie do opanowania...

- Ależ... Nie ma sprawy, tobie, Białasku, wybaczę zawsze i wszystko... (Co innego z Czarnym...)

- "Jasny gwint, on rzeczywiście ma rozdwojenie jaźni..." - pomyślał Maru.

- Wiesz, ja naprawdę cię kocham...

- Aha...

Pozostali oniemieli...

- KEEEEEE??? (reakcja Ariel po dłuższej chwili) - Ależ, co ty, Haru...?!

- Fakt, że Yuki jest moją pierwszą miłością, nie zmienia tego, że ty możesz być drugą... (Abo i trzecią...)

Shikamaru zdębiał ponownie...

- "Nie miałem pojęcia, że to Shounen-ai-ec!"

- HARU, PADALCU, CO TY OPOWIADASZ?! - wrzasnął Kyou.

- Prawdę... Ty też się lepiej przyznaj, zamiast się wściekać, nie wiadomo o co!

- Ja?! Niby do czego?! Nie obchodzi mnie, co ty czujesz, ale dla mnie ona jest TYLKO przyjaciółką! Czy ty tego nie rozumiesz?! Gdy Ayame się na nią rzuca, Yuki też się wścieka, a czy to coś znaczy?! Nie!

- Oj, ja się wściekam na brata, to wszystko... - powiedział spokojnie Yuki.

- NO WŁAŚNIE!!! - potwierdził Kyou.

- I na mnie też się wściekasz jak na brata? - spytał Haru.

- NO WŁAŚ... Eee, nieee, nie jesteś moim bratem i nigdy nie będziesz, Haru! Nikt z was nie jest tak naprawdę moją rodziną! Jestem wyłączony z Juunishi i z waszej rodziny i nic mnie nie obchodzicie!!!

~Zaległa przejmująca cisza~

- Oj, chyba teraz powiedziałeś za dużo... - stwierdził Shika.

- Skoro tak uważasz... to nie ma sprawy, Kyou! Rób sobie, co chcesz! Chodź, Hatsuharu! Wracamy do "naszej" rodziny!

Yuki pociągnął za sobą Haru i poszli sobie. Nie było po nim widać, ale cała trójka, Ariel, Nuriko i Shikamaru doskonale wiedzieli, że Kyou uraził Yukiego do żywego...

- Baka/Dureń/Kretyn... - uznali prawie zgodnie.

- Widzicie, taką mam "rodzinę"... - Kyou puścił ich uwagę mimo uszu. - Skoro już przy tym jesteśmy, chodźmy obwieścić im, że wyruszam z wami w podróż i nic mnie nie obchodzi ich zdanie! Z przyjemnością się ich pozbędę i vice versa!!!

- Jasne... - kiwnęła Ariel.

Chwilę wcześniej...

- "Baka Neko... Naprawdę, co z niego za kretyn..." - Yuki siedział przy stole, jak nieobecny. - "Nic mnie obchodzi, że tak uważa, ale... ale... ale jednak..."

- Nie przejmuj się tym idiotą... - Haru próbował go pocieszyć tak, żeby nikt nie słyszał... Reszta, na szczęście, była zajęta sobą... - "Nie daruję draniowi za to, że tak cię zranił..." - pomyślał.

- Ekhem, proszę o uwagę...

Shikamaru zszedł jako pierwszy, ponieważ w dalszym ciągu chciał udowodnić Kyounowi, że się myli co do swojej rodziny... Wprawdzie, po tym co się stało, nie był już taki pewien, ale i tak nie chciał, aby Kyou żegnał się z Yukim-tachi ze złością... W końcu, rzeczywiście, może ich już nigdy więcej nie zobaczyć...

- Mam wam coś do zadenuncjowania... - powiedział Chuunin, gdy reszta zeszła na dół - Mianowicie... My, czyli shinobi plus Ariel i Nuriko, porywamy Soumę Kyou, ponieważ jest nam potrzebny do pewnej ceremonii...

- On chciał powiedzieć, że udaję się z nimi w podróż... - poprawił go Kyou.

- Tak, w podróż. Jednostronną... Znaczy, w podróż, z której może już nie powrócić... Żywy, to jest...

~Cisza...~ Tylko Shigure parsknął śmiechem, myśląc, że to jakiś żart. Hatori-san nie zareagował wcale, bo pewnie pomyślał to samo, co Gure, jedynie Haru i Yuki rozszerzyli oczy z przerażenia. Shinobi się nie odzywali, bo nie mieli po co, skoro doskonale o wszystkim wiedzieli.

- Niezły żart, Shika-kun, Kyou-kun! - Shigure dalej pękał ze śmiechu.

- Wy... Wcale nie żartujecie... Prawda? - zapytał drżącym głosem Yuki.

- Niestety nie, Yuki-kun... - potwierdziła Ariel-chan - Po to tu przyszliśmy... Znaczy, nie porywamy Kyou, on już zdecydował, że idzie z nami... Naruto-kun również, co nie?

- Ossu!!! - krzyknął Naruto - Na mnie możecie liczyć!!!

- Na mnie też... - dodał Kiba - Nee, kolego Hyuuga?

- Jasne.

- Chłopaki, już to mówiłem. - zauważył Shikamaru - W moim i waszym imieniu.

- A kto ci pozwolił??? - wystrzelił nagle Naruciak.

- Jako wasz przywódca i starszy stopniem chyba mam prawo... Nee?

- Ee... Ciągle zapominam...

- Ale... O co właściwie chodzi? - zainteresował się Shigure, gdy przestał się lać i najwyraźniej skapnął, że to nie żarty - Dlaczego Kyou-kun miałby nie wrócić? Czy to niebezpieczna podróż?

- Sęk w tym, że my sami nie wiemy... - powiedział Hyuuga, zanim ktokolwiek raczył się odezwać - Sami zostaliśmy przez tę dwójkę zwerbowani...

- Moment, Neji... - przerwał mu Maru - WSZYSCY nie wiemy... Ani my, ani Ariel-tachi... (Ariel + Nuriko) A jeżeli nic nie wiadomo, to najlepiej mniemać, że to niebezpieczne... Tak się przedstawia sytuacja...

- Dobrze, ale powiecie w końcu, do czego wam jest Kyou? - zapytał Yuki.

- Nie... - odpowiedział Kyou - Nie musicie wiedzieć... Ważne, że to sprawa życia lub śmierci i muszę z nimi iść... Wasze zdanie się tu nie liczy...

- Ależ, my wcale nie chcemy cię zatrzymywać... Prawda, Yuki? - upewnił się Haru.

- Oczywiście, jeżeli to taka ważna sprawa, nie mamy prawa cię zatrzymywać.

Kyou zmierzył wzrokiem Yukiego i aż iskry poleciały.

- "Co robić? Jedyne wyjście to..." - pomyślał Haru i spojrzał na Yukiego. Yuki odwzajemnił wzrok i chyba myślał dokładnie o tym samym.

- Shikatanai... Nie ma więc wyboru... Jeżeli nie chcecie nam powiedzieć, to nie ma sprawy... - stwierdził Yuki, dodając po chwili... - Nie wiem tylko, w takim razie, jak będę mógł wam pomóc, nie mając o niczym zielonego pojęcia...

- E? - Kyou zamarł w miejscu.

- Nie "E?", tylko "Nani?"... Może oprócz otępienia umysłowego, jesteś jeszcze głuchy, Baka Neko?

- "Yes!" - pomyślał Maru, wykonując, niepostrzeżenie odpowiedni ruch. Jednak intuicja go nie zawiodła.

- Co to ma znaczyć, Kuso Nezumi?!

- A no to, że skoro nie chcesz nam nic powiedzieć... Nie mam wyjścia i muszę się pofatygować z tobą...

Wszystkich zatkało...

Fioletowe oczka Yukiego lśniły, jakby miał się rozpłakać. Nie chciał, aby odgadli jego prawdziwe motywy, więc szybko dodał...

- Przecież ktoś musi cię pilnować, Baka Neko, żebyś nie narobił naszej rodzinie wstydu w innym wymiarze... Bo, pomimo, że twierdzisz, iż do niej nie należysz... Nazywamy się tak samo. A ja nie chcę, żeby potem uważano Soumów za jakichś przygłupów i debili.

- ŻE CO NIBY?!

- No to właśnie.

- Ano... Jeżeli Yuki idzie, to ja również... - powiedział Haru - Przynajmniej dopilnuję, żebyście się nawzajem nie pozagryzali...

- W takim razie... - odezwał się Shigure - Chyba zadzwonię do mojej Menadżer i powiem, że biorę sobie krótki urlop... Dobrze mi zrobi... Hahaha... - zaśmiał się podle, na myśl o znęcaniu się nad biedną pani Menadżer.

- Chwileczkę, Shigure! A kto zostanie z Tooru, jak wszyscy sobie pójdziemy?! - słusznie zauważył Yuki.

- Ależ... mną się nie przejmujcie! Zawsze mogę zadzwonić do przyjaciółek, żeby parę dni ze mną nocowały...

- Ja...

- Ha-san, nie powiesz mi, że też chcesz iść??? - zapytał Shigure, od razu cały w skowronkach.

- Nic z tych rzeczy, mam ważniejsze sprawy na głowie. Po prostu chciałem powiedzieć, że mogę przysłać Momiji'ego-kun, aby został parę dni z Tooru-kun. Ayame pewnie też...

- ABSOLUTNIE NIE!!! - Yuki momentalnie wstał z ogniem w oczach.

- "Absolutnie nie" co, braciszku?

- Absolutnie NIE zgadzam się, aby TEN CZŁOWIEK szedł z nami, ani TYM BARDZIEJ, żeby zostawał z Hondą-san choćby 5 minut!!!

- Ależ Yuki-kun... - próbowała protestować Tooru.

- Wybacz, Yuki, ale... jako twój starszy brat mam obowiązek CIĘ CHRONIĆ i jeśli ty idziesz, to tym bardziej ja powinienem...

- MOWY NIE MA!!! - Yuki rzucił w brata poduszką, potem pilotem, szklanką... i już chciał lampą, ale powstrzymał go przerażony wizją jeszcze większych strat materialnych Gure.

- Yoshi, yoshi, Yuki-kun... - uspokajał go Shigure - Jeśli Aya-san chce iść z nami, to niech idzie!

- NIE ZGADZAM SIĘ!!! - ryknął Yuki.

- Chyba nie o to chodzi, Kuso Nezumi, czy ty się zgadzasz czy nie, tylko o to, czy oni się na to zgodzą?! - Kyou kiwnął na Ariel-chan-tachi. - Zresztą, mnie się nie podoba perspektywa zabierania KTÓREGOKOLWIEK z was ze sobą... Tylko byście przeszkadzali i byli zbędną kulą u nogi... a raczej czterema kulami...

Ariel i Shikamaru spojrzeli na siebie. Chuunin kiwnął, że ma z nim pogadać.

- To my się pójdziemy naradzić! - powiedziała dziewczyna, nie zwracając uwagi na powstałą, dzięki uwadze Kyouna, atmosferę i odeszli pogadać na osobności - To co robimy? - spytała - Jeżeli o mnie chodzi, to uważam, że to zbyt niebezpieczna misja, aby ciągnąć ze sobą jeszcze cztery osoby!

- Uważam tak samo, ale z drugiej strony... Nie możemy pozwolić, aby oni rozstali się w takich humorach... Nie zauważyłaś przerażenia na twarzach Yukiego i Haru? Oni tak się przejęli, że mogą go już nigdy więcej nie zobaczyć, że teraz zrobią wszystko, aby tylko iść z nami!

- Wiem, Maru, wiem! Yuki-kun nie zostawi Kyouna, Haru i Ayame nie zostawią Yukiego, a Shigure pewnie chce się tylko na moment oderwać od pracy i poznęcać nad swoją Menadżer... Zresztą, zauważyłam coś jeszcze... "Zbędne kule u nogi", też mi coś... Kyou-kun po prostu nie chce narażać swojej najukochańszej rodziny na niebezpieczeństwo!

- W takim razie dlaczego... jest taka grobowa atmosfera...? - Maru wskazał na członków rodziny Souma, nad którymi (oprócz Hatori'ego) piętrzyły się czarne chmury. Yuki i Kyou wybuchli dopiero po dłuższej chwili...

- POWIEDZIAŁEŚ "KULĄ U NOGI"?! "PIĄTYM KOŁEM U WOZU"?!?! JA?! - darł się Yuki.

- TEGO NIE POWIEDZIAŁEM, KRETYNIE!!! - darł się Kyou.

- NAZWAŁEŚ MNIE "KULĄ U NOGI", TAK?! JUŻ JA CI POKAŻĘ, KTO TU JEST PRAWDZIWĄ KULĄ U NOGI, A JUŻ TYM BARDZIEJ, ŻE JA NIĄ NIE JESTEM!!!!!!!!

- No to dawaj, KOI! (CHODŹ!) - Kyou wykonał ruch ręką, oznaczający "Koi", ale... Yuki ani nie drgnął. Zamiast tego, podszedł do Ariel i Shikamaru, złożył ręce i z ukłonem, rzekł...

- Błagam was, Ariel-chan, Shikamaru-san, pozwólcie mi iść z sobą...

Ariel z Chuuninem zaś zerknęli na siebie, szukając jeden u drugiego pomocy.

- Sluchaj, Yuki-kun... - powiedział Maru, najspokojniej jak potrafił - Jeżeli chcesz iść z nami, tylko z tak głupiego powodu, jaki słyszeliśmy przed chwilą, to nawet nie myśl, że powolimy ci narażać życie! - Yuki-kun już chciał zaprotestować... - ALE! Jeśli tak naprawdę, masz i inne powody... to nie mamy prawa cię zatrzymywać.

- Naprawdę nie wiem, co masz na myśli przez "inne powody"... Ja po prostu nie chcę, żeby ten Baka Neko narobił nam wstydu i żeby nazywał mnie "kulą u nogi"... - stwierdził bez ogródek Yuki.

Przez chwilę mierzyli się z Marem zdębiałymi oczami.

- Ale... przysięgam, Shikamaru-san, że nie sprawię wam żadnych kłopotów, zawsze mogę wykorzystać Ariel... (tu zdębiała reakcja Ariel) zmienić się w mysz... (tu kapująca bazę reakcja Ariel) i uciec, gdzie popadnie...

- Taa? - nie dowierzał Maru i już chciał powiedzieć "A co jeśli żadnej Ariel nie będzie w pobliżu", ale, widząc wzrok Yukiego, darował sobie. - "A więc to tak..." - pomyślał i wcale się nie pomylił. Błagający wzrok Yukiego-kun mówił sam za siebie, a mianowicie "Umrę, jeśli coś mu się stanie, więc błagam, pozwól mi iść z wami"... Yuki tylko przed Kyou i pozostałymi udawał takiego "twardziela", w rzeczywistości nie zależało mu ani na opinii, ani na głupiej "kuli u nogi", po prostu nie chciał opuszczać swego najlepszego przyjaciela, kiedy może go już nigdy więcej nie zobaczyć! Choć tak naprawdę sam nie zdawał sobie z tego sprawy i wmawiał sobie, że chodzi tylko o te "głupie powody", Chuunin i krowa (byk?) wiedzieli, co gra w jego duszy. Haru znał go na tyle dobrze, aby móc to stwierdzić, a Shikamaru jest po prostu na tyle bystrym obserwatorem, aby dojść do tego samemu... nie licząc już tego, że jest shinobim-geniuszem.

Shikamaru spojrzał jeszcze w jego oczy, pomyślał o czymś i kiwnął.

- Moment, Shikamaru, jesteś tego pewny?! - zapytała przerażona Ariel, zanim Yuki zdążył się ucieszyć.

- Taa... - odparł tylko.

- Ale, Shikamaru, pomyśl...

- Już pomyślałem...

- Nie dość, że masz na głowie trójkę geninów, to jeszcze chcesz mieć trójkę albo czwórkę Juunishi? - wskazała wpierw na Kibę, Nejiego i Naruta, potem na członków rodziny Souma.

- Wiem, co o co ci chodzi, Ariel-chan... - westchnął Shikamaru, teraz mówiąc już na tyle głośno, by wszyscy słyszeli... Nie miał zamiaru się z niczym kryć - Wiem, że się o mnie martwisz i nie chcesz, żebym znowu czuł się za kogoś odpowiedzialny, bo gdy coś mu się stanie, będzie to moja wina...

- Shi... kamaru...

- Może i masz rację, może nie powinniśmy mieszać w to więcej osób... Ale... jedno jest pewne... Ja... DRUGI RAZ tego samego błędu nie popełnię... - powiedział to z taką pewnością i zdecydowaniem, że trudno byłoby mu nie uwierzyć.

Kiba z Nejim spojrzeli na siebie.

- Ależ Shikamaru, o nas martwić się nie musisz! - wypalił nagle Naruto - Nie jesteśmy już tymi samymi geninami, co wcześniej...

- Nie o to chodzi, Naruto... - przerwał mu Neji - Shikamaru w nas wierzył... i w dalszym ciągu wierzyć może, ponieważ... sami jesteśmy za siebie odpowiedzialni i sami możemy o siebie zadbać...

- Właśnie, nie opowiadaj nam tu bzdur o odpowiedzialności, Shikamaru... - dołączył się Kiba - Tamta misja to osobna sprawa każdego z nas, każdy w jakiś sposób zawinił... Ale tym razem, nie zawiedziemy, choćby się świat walił... prawda, Akamaru?

Biały piesek siedzący na jego kolanach odszczeknął.

- Hokage-sama mnie powierzyła tą misję... - odparł po chwili Shikamaru - To ja za was nadstawiam karku i jeśli coś znowu pójdzie nie tak, mnie przypadnie za to oberwać. Zwłaszcza, że obiecałem następną misję wypełnić perfekcyjnie...

- Więc, Shikamaru... - przerwała mu niespodziewanie Ariel - Jak będzie z Juunishi?

- Jeśli chcą, idą z nami...

- Acha... Więc, w takim razie, weźmiesz za całą czwórkę odpowiedzialność? Mówię, czwórkę, ponieważ za Rudego ja odpowiadam...

- Czwórkę... To znaczy, że liczycie TEŻ mojego brata?! - zdębiał Yuki, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.

- Nie "wezmę"... a "biorę"... Biorę odpowiedzialność za całą piątkę... tak, Ariel-chan, łącznie z Kyounem-kun...

- Ale Kyou-kun to moja spra...

- Tak, ale to też jest część misji... Hokage-sama powiedziała... "Znajdź Sabaku no Gaarę, choćby znajdował się na końcu wszechświatów i sprowadź z powrotem... ale... w tej chwili ważniejsze jest ocalenie wilków-san-tachi, więc daję ci priorytet na tą misję i zrób wszystko, aby doprowadzić ją końca. Od tego momentu jesteś częścią tej sprawy i, tak samo jak Ariel, jesteś odpowiedzialny za życie twoich kompanów..." I dodała jeszcze... "Wiesz, że... ważniejsze od pokoju z innymi krajami jest utrzymywanie przyjaznych stosunków z innymi światami... Jeżeli mamy okazję pomóc, robimy wszystko, co w naszej mocy, bez względu na to, o co i o kogo chodzi... Ka-pe-wu?"

Wszystkich z leksza zatkało.

- Mam pytanie! - Nuriko podniósł rękę. - Ty żeś to wszystko zapamiętał??? Niezły jesteś!

- Shi... Shikamaru...

- E? Ariel-chan, czemu masz szkliste oczka?

Shikamaru zbaraniał widząc, że Ariel zaraz się rozklei...

- I wy... naprawdę... znaczy... - nie wiedziała, jak się wysłowić - Jesteście tacy kochani, a Tsunade-sama...

- Mniejsza z Tsunade... - Shikamaru położył jej rękę na główce, jakby była małym dzieckiem - Nawet gdyby nam nie kazała, nawet gdyby nam zabroniła... co zresztą jest niemożliwe, więc nie będziemy się nad tym rozwodzić... - zatrzymał się, zamknął na moment oczy, po czym, nie patrząc już na nią, kontynuował - Uważam tak samo... Ja, Naruto, Neji i Kiba jesteśmy teraz częścią misji pt. "oswobodzenie wilków-tachi", a że priorytetem, nawet zawiedzionej misji, jest ocalenie każdego życia... nie możemy zawieść, bo wtedy wilki-tachi mogą tego nie przeżyć, a to w ogóle mija się z celem i równie dobrze możemy sobie darować...

- Shikamaru, więc... to nie ja jestem za was odpowiedzialna... tylko ty za mnie...? - patrzyła na niego wzrokiem pełnym łez, wydawało jej się, że słyszy "Sadness and Sorrow", jedną z najpiękniejszych melodii z Naruto... - Dlaczego to się nagle takie ckliwe zrobiło? Sama nie wiem, czemu płaczę... tak jakoś... Jak pomyślę, że miałabym kogoś z was stracić... Jak sobie przypomnę, że cała piątka ryzykowała życiem dla sprowadzenia Sasuke... Zastanawiałam się, czy ktoś byłby w stanie zrobić coś takiego dla mnie... a teraz gdy już tak jest... nie potrafię tego znieść... jeśli znowu przez mnie ktoś zginie, nigdy sobie tego nie wybaczę...

- Znowu? - Shikamaru otwarł oczy ze zdziwienia.

Nuriko podleciał do dziewczyny, która upadła już na ziemię...

- Kiedy zginął Aris, przysięgłam, że już nigdy nie pozwolę komukolwiek umrzeć... Nigdy...

- I dlatego właśnie, Ariel-chan... - Nuriko przerwał jej, przytulając łkającą dziewczynę do siebie - Zrobimy wszystko, co nam będzie kazał Aion, byle tylko nikomu nie stała się krzywda... Tym razem, dobrze to rozegramy... nigdy więcej nie będziemy musieli wybierać... Shikamaru zaopiekuje się Shinobi... Shinobi będą mieli na oku Soumów... My zaś musimy chronić Ryuichiego... Kena i Soujiego... Xell będzie miał na oku Miyu, a my z Xellim ciebie. Ken i Souji będą mieli na oku siebie nawzajem i Awayukich-san-tachi... Nawzajem będziemy się chronić... I któregoś dnia Sasuke do nas powróci... A Gaarę znajdziemy bez dyskusji... - Nuriko chyba za bardzo się wczuł...

- Gaara... Ja przecież... nie mogę pozwolić, żeby coś się stało temu chłopakowi... Gaaruś... - teraz dopiero się rozkleiła, przypominając sobie każde słowo Gaary, wtedy po walce z Kimimaro - W ogóle nie zdawałam sobie sprawy... że przecież jego też trzeba odnaleźć... Ano ko... (Ten dzieciak) nie może być sam... inaczej ciemność zawładnie jego sercem... Gaara... aitai yo... Tęsknię za tobą...

- A mnie się wydaje... - Shikamaru chyba miał już dość tych ckliwych scen - Że on sam wróci... Fakt, że zniknął nagle, niczego nikomu nie mówiąc... nawet mnie, który miał za zadanie pilnować gości z Piasku... Ale, ja widziałem, co się z nim dzieje... Nie zdziwiłbym się, gdyby poszedł przemyśleć wszystko samemu... Słyszałem od Lee... że Sabaku no Gaara... znalazł swoją "taisetsu-na hito"... ("najdroższą osobę"...)

Ariel zamknęła oczy... W głowie miała scenę, gdy Gaara i Lee odpoczywali po walce z Kimimaro... a ona tak się wystraszyła, że może go stracić... to dziecko, o które tak walczyła, o którego serce tak się starała... którego tak bardzo chciała wyrwać ciemności... udało jej się to? Udało... w momencie, gdy Gaara zrozumiał, że "miłość" jest siłą, a on nie jest sam... Dzięki Narutkowi tak się stało, fakt, ale... Ariel-chan bardzo dużo ku temu dołożyła... W tej chwili mieliśmy Gaarę, który, stojąc po stronie Konohy, miał wobec niej dług wdzięczności, a "ONA" stała się jego "taisetsu-na hito"...

- Gaara wróci, nie ma co do tego wątpliwości... To już nie jest ten sam Gaara, co kiedyś... - mówił Maru - Wprawdzie, jeszcze trochę musisz się postarać, aby całkowicie zrobić z niego "człowieka"... Ale, ponoć kiedy wrócił do Suna-Gakure, tak przynajmniej mówiła Temari... o niczym innym myśleć nie potrafił... Wciąż wracał myślami do Konohy, choć tego nie mówił, widać było. Dlatego do nas przyszli... On, Temari i Kankurou... Ale wszyscy troje widzieliśmy, że coś jest nie tak... On szukał ciebie, Ariel-chan. I nie zdziwiłbym się, gdyby właśnie teraz to robił...

Ariel uspokoiła się... Nie łkała już...

- Właśnie to chciałam, żeby zrozumiał... "Nie jesteś sam..." Właśnie to chciałam mu powiedzieć... jeszcze raz... jeszcze raz, aż zrozumie...

- On już zrozumiał, Ariel-chan... - powiedział Maru.

- Gaara nie jest sam... - odezwał się Naruto - Ma ciebie, Ariel-chan... Mnie, Shikamaru, Nuriko... Ani on, ani ja, już nigdy nie będziemy sami... Dlatego on do ciebie wróci... I dlatego właśnie...

- Dlatego właśnie musimy zrobić wszystko, aby uratować wilki-san-tachi... - dodał Hyuuga. - Wiem, co to znaczy tkwić w ciemnościach... Jeżeli ty uratowałaś od niej Gaarę, to mnie uratował Naruto...

- Taaa??? - Naruto wybałuszył gały, prawie rzucając się na Neji'ego. - Nie wiedziałem!

- Chy... - uśmiechnął się Neji - To teraz wiesz...

- Jesteście cudowni, wiecie? - Ariel zadała retoryczne pytanie - Shikamaru jest taki dobry... Neji pod tym pięknym fioletowym wzrokiem ukrywa złociutkie serce i pragnienie przyjaźni. Kiba... Kiba po prostu JEST...

- (Co to znaczy???) - zdębiał Kiba.

- A Naruciak... Naruciak rozdaje wszystkim ciepło i przyjaźń...

- Tak myślisz? - spytał Naruto, całkiem poważnie - Ja uważam to samo o tobie...

- Wśród nas... ciężar przeszłości spoczywa na Narucie i Nejim... - ci dwaj spojrzeli na siebie - Maruś i Kibuś chyba niczego smutnego nie przeżyli... - dodała, gdy Kiba nadal domagał się odpowiedzi - Z Gaarą było tak samo jak z Narutem... A Kyou w pewien sposób... - Rudy zdziwiony spojrzał na nią, a wszyscy na niego - Wyłączony z Juunishi i jednocześnie z rodziny, przeżył tyle samo cierpienia i samotności, co wy, drodzy shinobi...

- Uno momento, co to wszystko ma do mnie??? - zapytał Kyou.

- Twoja klątwa, Kyou... Naruto ma w sobie Kyuubiego, Gaaruś Shukaku, a ty swoją klątwę... Znaczy, tego całego kosmito-podobnego...

- Ariel-chan! - przerwał jej Yuki, przykładając palec do ust.

- W porządku, Yuki... Coś mi się wydaje, że są tu ludzie, którzy mają gorsze problemy od moich...

- Kosmito... podobne coś, ka? - zastanowił się Maru. - Więc witaj w klubie. Kyuubi i Shukaku to dwójka niezłych demonów, których wszyscy się obawiają... Dlatego Gaara miał przesrane całe dzieciństwo... a Naruto prawie całe, bo do czasu, gdy poznał przyjaciół... W każdym bądź razie, skończymy te ckliwości i powiemy w końcu naszym przyjaciołom, o co chodzi?

- Hai!

- ...

- Więc mów, Maru.

- ...

- Twój pomysł... - stwierdziła radośnie Ariel-chan.

- Ech...

- Właśnie, z chęcią byśmy się w końcu dowiedzieli... - rzekł Haru.

- A ja mam jeszcze większą ochotę dokopać temu całemu Aionowi!!! - krzyknął Kyou.

- Więc... - Maru obleciał ich wzrokiem - Więc idziecie wszyscy...?

- Mnie i Tooru-kun nie licz... - powiedział Hatori.

- Oczywiście...

- Czyli mojego brata TEŻ liczycie???

- Tak, Yuki-kun i żadnych obiekcji co do tego... Ka-pe-wu???

- JEEEEEEE!!! - zabrzmiał okrzyk radości Ayame'go.

- Buuuuu... - załamał się Yuki, bo Kyounkichi'emu już wszystko jedno było.

Shikamaru uśmiechnął się. W głębi duszy cieszył się, że Haru, którego dopiero poznał, spędzi z nim jeszcze trochę czasu. W ogóle, jakoś strasznie mu zależało, aby zabrać ich wszystkich ze sobą... Wiedział, że to samolubne, ale chciał ich jeszcze trochę poznać. I wiedział, że Haru i Kyou myślą dokładnie to samo.

- W takim razie... Powiem wam teraz, na czym polega nasza MISJA... Nuriko-kun, możesz mnie asystować, nie pamiętam tego waszego wierszyka... Ariel-chan, poprawiaj mnie jakby było coś nie tak...

Po usłyszeniu całej prawdy i tylko prawdy, Soumowie mieli odpowiednie miny...

- Yare, yare, więc na podstawie takiego wierszyka??? - Shigure złapał się za głowę.

- Mniejsza z tym, Shigure... - przerwał mu Yuki - Musimy przynajmniej udawać, że spełniamy żądania tego całego Aiona... oddamy mu Kyou, a potem zobaczymy, co się zrobi.

- Co to znaczy, "oddacie mu mnie"???

- Zatkaj się, Baka Neko, w tej chwili najważniejsi są wilki-san-tachi. W imieniu rodziny Soumów... zrobimy wszystko, aby wam pomóc... Możecie na nas liczyć... - Yuki skłonił się przed shinobi i Ariel-chan-tachi.

Shinobi uśmiechnęli się do siebie.

- YOSHI!!! - ryknął Naruto - Wszystko pójdzie, jak po maśle! A jeśli Aion będzie fikał, skopiemy mu dupę naszymi technikami! Ja Rasenganem, Neji Byakuganem i Jyuukenem, Kiba Gatsuugą, a Shikamaru Kagemanem! YOSHI!!!

- Oj, nie decyduj za nas! - zauważył Kiba, ale wszyscy byli zgodni, co do jednego... Nie poddadzą się, dopóki nie uratują przyjaciół drugiego Kiby!

Dochodziła już północ, a, że wszystko wskazywało na to, że ani Xellos ani Ryu-chan-tachi nie wrócą ze swoich misji jeszcze tego wieczora, postanowiono, że Ariel-chan-tachi i Shikamaru-san-tachi zostaną na noc u Soumów. Fakt, że ponoć się spieszyli, wcale im nie przeszkadzał. Wprawdzie, mieli mały problem z obsadzeniem gości w pokojach, ale "w miarę szybko" zdecydowano, kto i gdzie ma spać. W domu był tylko wolny pokój na strychu oraz salon, w którym do tej pory wszyscy siedzieli.

Goście, nie wliczając Hatoriego i Ayame, którzy (czytaj: Ayame) bez zbędnych ceregieli stwierdzili, że pójdą do Shigurego, zadecydowali, kto i gdzie będzie spał, grając w "Jan-Ken-Pon". ("Papier-Nożyce-Kamień"). Kyou powiedział, że odda swój pokój i kimnie się na kanapie w salonie, a Yuki, że z przyjemnością weźmie któregoś z panów do siebie. W ten sposób, Kiba z Nejim wylądowali w pokoju Kyona, Yuki wziął do siebie Naruto, a Shikamaru i Haru dostali... pokój na strychu. Ariel-chan, z miejsca, jeszcze przed grą, ulokowano w pokoju z Tooru-kun, bo Kyou... nie mógł sobie wyobrazić, co by było, gdyby "przypadkiem" wylądowała w pokoju z Haru... Nuriko natomiast powiedział, że zdrzemnie się na podłodze... w pokoju dziewcząt, ponieważ jest "Aniołem Stróżem Arielci i Xellos by go zabił, gdyby zostawił ją samą choćby na chwilę". Z początku wywołało to "lekki" sprzeciw panów Souma (czytaj: Kyou i Yukiego), w końcu, po to ją umieścili z Tooru, aby "dziewczynki i chłopcy spali osobno", ale po krótkim stwierdzeniu Ariel... "Przecież to pedał", zgodzili się, mimo protestów ducha, że "wcale pedałem (już) nie jest".

Będąc już w swoich wyznaczonych pokojach, Tooru oznajmiła, że przecież nie może pozwolić gościowi spać na podłodze, więc, jeśli "wam dwojgu to nie przeszkadza, możecie spać na moim łóżku, a ja się prześpię na materacu". Ariel i Nuriko spojrzeli na siebie, z leksza zawstydzeni, po czym wzruszyli ramionami i zgodnie odpowiedzieli "Ołki-dołki". Tooru zbaraniała w pierwszej chwili, bo zgodzili się tak bez żadnych oporów, a wtedy Ariel wyjaśniła... "Fakt, że on pedałem już nie jest... przynajmniej tak twierdzi, ale... wiesz, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i ufamy sobie najbardziej na świecie... Zresztą, to tylko głupi duch-stróż, spałam z nim już nie raz i jakoś do pory nie ważył się mi nic zrobić..." Na co, oburzony Nuriko odparł... "Ja??? Tobie??? To chyba ty mi!"

- A no fakt... Zapomniałam, że jesteś prawiczkiem...

Po ostatnim komentarzu Ariel, rozszalała się burza... A dokładniej, wojna na poduszki, między Ariel, a "urażonym do żywego" Nuriko. Zanim poszli spać, cała trójka nieźle się ubawiła (Tooru w końcu też dołączyła), czego dowodem było latające w powietrzu pierze.

Shigure, wstając z rana za potrzebą, po przejściu przez wszystkie pokoje, stwierdził, że... nie tak się wieczorem wszyscy kładli... i poszedł po zatyczki do uszu.

Mianowicie, w nocy coś im się poprzestawiało... Shikamaru nie mógł spać i stwierdziwszy, że Haru... wręcz przeciwnie, zszedł na dół z myślą, że może Kyou nie śpi. W rzeczy samej, Kyou leżał do góry brzuchem i gapił się w sufit, a zapytany, czy "można mu dotrzymać towarzystwa", o dziwo, zgodził się.

- Pomyślałem, że będziesz się czuł samotny... - powiedział Maru, na co Kyou spłonął rumieńcem - Nie miałem niczego "takiego" na myśli... - dodał, kładąc się koło niego. Po chwili, Kyou również spał, a Maru, nie chcąc już chodzić po domu, został z nim w salonie.

Hatsuharu, obudziwszy się i zauważywszy, że kolega zniknął, poszedł go poszukać, ale, że w ostatecznym rozrachunku wylądował w pokoju Tooru, to już... inna para kaloszy. Białas, zobaczywszy słodko śpiących razem Ariel i Nuriko, poczuł się zazdrosny... Zwalił Nuriko z wyra, kazał mu się wynieść na strych i legnął se obok dziewczyny. Nuriko, który o tej porze w nocy, nie bardzo czaił, o co biega, kiwnął i trąc oczy, jak grzeczny duszek, poleciał na górę. Haru, cały szczęśliwy, przytulił się do niczego nieświadomej Ariel-chan i... tak też rano zastał ich, również niczego nieświadomy, pisarzyk. Shigure tylko kiwnął głową i uśmiechnął się... Słodszego widoku nie widział. I dlatego pomyślał o zatyczkach... bo jak, nie-daj-Boże, Kyou-kun to zobaczy, nieważne, o jakiej porze, postawi na nogi cały dom, łącznie z bliższą (i dalszą) okolicą.

Neji i Yuki, koło trzeciej w nocy, przypadkiem spotkali się na korytarzu.

- Hyuuga-san, pan też nie może spać? - spytał z uśmiechem Yuki.

- Ty też, Yuki-san? I bardzo proszę, wystarczy "Neji".

- Och, nie śmiałbym, Hyuuga-san.

- Yuki-san, bardzo proszę.

- Dobrze, postaram się... Yyy... Może klapniemy... Neji...-san? - zaproponował Yuki, kiwając na podłogę. - Nie bardzo chce mi się znosić na korytarz krzesła, zwłaszcza, że mogę kogoś obudzić...

Neji kiwnął i obaj usiadli, jeden po turecku, drugi po japońsku, na ziemi, opierając się o ścianę.

- Czemu nie możesz spać, Neji-san? Jakieś koszmary?

- Nie... - zaprzeczył Neji, a po chwili dodał... - Kiba mi chrapie...

- Ojej, to prawie tak jak mi - ucieszył się Yuki.

- Naruto chrapie?

- Nie... Pierdzi...

- ...

- A przy otwartym oknie mi zimno...

- Ten Naruto, cholera jedna, że też musi tak się zachowywać w gościnie... - powiedział Neji, kiedy szok mu minął - Nie dość, że żarł jak najęty, to teraz jeszcze...

- Ależ, nie szkodzi... - Yuki obdarzył Nejiego tym dziewczęcym uśmiechem - To co robimy?

- Myślisz o tym samym, co ja?

- Ja myślę...

Jeden wziął Naruto za ręce, drugi za nogi i ostrożnie przenieśli go do pokoju, w który spał Kiba. Na szczęście, Nejiemu w porę przypomniało się, że przecież i Kiba i Akamaru, który spał mu na głowie, mają bardzo dobry węch i jeżeli zostawią im Naruta... z pewnością długo sobie nie pośpią...

- To może rozłożymy go gdzieś w kącie na strychu? - zaproponował Neji.

- Ale wtedy Nara-san może się obudzić...

- Nie sądzę. Widziałem, jak wychodziłem z łazienki, że schodził na dół. Zaraz, sprawdzę Byakuganem... BYAKUGAN! - wokół fioletowych oczu Nejiego ukazały się "zmarszczki", oznaczające użycie Byakugana, "białych oczu", którymi można przeszyć wszystko na wylot. - Śpi z twoim kuzynem na dole.

- Znaczy z Kyou? "ŚPI" z nim???

- Bez skojarzeń, proszę.

Neji zlustrował Byakuganem cały dom. Nie chcąc przyznać, w jakim miejcu zastał Harego, powiedział, że mogą zanieść Naruto na strych, bo tam jest tylko Nuriko.

- Tylko? A gdzie się podział Haru? I skoro Nuriko jest na strychu, czy to znaczy, że Haru...

- Bez skojarzeń, proszę... - powtórzył Neji i przenieśli Naruta, który wcale a wcale nie miał najmniejszego zamiaru się obudzić.

- Neji-san, proszę mi tylko nie mówić, że Haru jest u dziewczyn...

- Dobrze, nie powiem... ale to niczego nie zmieni...

- Och, to dobrze... - odetchnął z ulgą Yuki, nie czając ostatniego - Ten durny kot znowu by się darł... Inuzuka-san niech śpi sam... Przepraszam... z Akamaru-san, a my chodźmy już do mnie, Neji-san. Jestem straaaaaaasznie zmęczony...

- Hai...

W ten sposób, Yuki i Neji wylądowali w jednym pokoju, zaś kiedy Shigure zastał Naruta i Nurikiego na stryszku... Naruto leżał rozwalony na całym łóżku, a Nurikiemu... tylko głowa na nim została... na Narucie, nie na łóżku.

Kiba tylko obudził się na chwilę...

- N-Neji? Poszedłeś do sracza???

I glebnął z powrotem na poduszkę. On, Naruto i Nuriko (tych to chyba tramwaj nawet by nie obudził) przynajmniej się wyspali, w przeciwieństwie do Yukiego i Nejiego, którzy opowiadali sobie najwzajem historie swoich rodzin. Neji dowiedział się, na czym dokładnie polega sekret rodziny Souma, Yuki natomiast poznał dogłębnie historię klanu Hyuuga.

Nie żeby Neji był jakimś skorym do rozmowy typem, po prostu ciepło i otwartość Yukiego, potrafią skłonić do mówienia każdego.

I vice versa, Yuki nie był wielce skorym do zwierzeń typem, po prostu fioletowe, niezwykłe oczy Nejiego, intrygowały go i zachwycały. (Wygląda na to, że mamy parki: Neji & Yuki vs. Shikamaru & Haru... albo Shikamaru & Kyou)

Z rana (czyli koło dwunastej) chałpa Soumów zaczęła się powoli budzić ze snu. Shigure, który wstawał koło szóstej za potrzebą, teraz spał jak zabity i nawet wrzaski Ayame nie były w stanie go dobudzić. Ayame dwoił się i troił, aby to zrobić, bo w końcu wyruszają dzisiaj w "niesamowicie-niesamowitą-super-extra-ultra" podróż, ale zamiast niego, doprowadzał Hatoriego do szewskiej pasji... (Zastanawiacie się, jak wygląda Hatori, doprowadzony do szewskiej pasji? To sobie wyobraźcie... Ayę z głową pod kranem... i nie żeby Tori-san go trzymał... po prostu kazał mu "spłukać se głowę pod kranem" i tak też Aya zrobił...) Poza tym, trzeba jeszcze wziąć pod uwage zatyczki w uszach Shigurego...

Nawet wrzask, który odbił się echem po całym domu, nie zmącił mu snu, w przeciwieństwie do reszty familii. I to wcale nie Kyou się darł... ani nawet Ariel... To Ayame narobił "wiele hałasu o nic", o to, że jego braciszek śpi w jednym łóżku z Nejim... A przecież wieczorem kładł się z Naruto...

- I CZEGO SIĘ DRZESZ, PADALCU?!?! - Yuki rypnął mu w mokrą (bo Aya wyszedł dopiero spod kranu) czuprynę poduszką.

- Wypraszam sobie, jestem wężem, a nie padalcem! - odparł Ayame - Zresztą, nie o to kwestia... Kwestią jest, drogi braciszku... czy ciebie coś łączy z tym panem??? Z tego, co pamiętam, kładłeś się spać z panem Uzuma... - nie dokończył, bo dostał kolejną poduszką... tym razem od Nejiego.

- Dziękuję bardzo, Neji-san... - podziękował Yuki.

- Drobiazg, Yuki-san.

- Ach, więc jednak?! Jesteście sobie po imieniu, więc jednak COŚ was łączy??? - a ten dalej swoje.

- Słuchaj no, ONII-SAN... - w Yukim już gotowało się ze złości, ale wcale nie krzyczał - Uzumaki-san pier... znaczy, puszczał bąki, a Inuzuka-san chrapał... więc ABY się wyspać, zamieniliśmy się!

- Zgadza się, Ayame-san... - potwierdził Neji.

- Więc... Jednak tylko tyle??? - załamał się Ayame - Bez żadnych wzniosłych uczuć, tak jak my z Gure-san???

- ŻADNYCH... - odparł czerwony z wściekłości Yuki.

- Co tu się do cholery dzieje??? - Kyou wpadł w pidżamce do pokoju kuzyna - Co to ma znaczyć, kuso nezumi, nie miałeś spać z Narutem-kun?!

- I kto to mówi, baka neko?! - odparował Yuki - A kto w nocy miał spać sam, a w końcu wylądował w łóżku z Narą-san?!

- CO PROSZĘ?!?! Shikamaru-kun sam do mnie przyszedł!!!

- I to cię usprawiedliwia?!?!

Aya i Neji tylko zerkali to na siebie, to na skaczących sobie do oczu kuzynów.

- A co?! Może chcesz mnie jeszcze o pedalstwo posądzić?! Sam jesteś pedałem, ty ciotowaty księciuniu z twarzyczką lolity!!!

- COŚ~TY~PO~~WIE~DZIAŁ~???

- Na na, chłopcy, nie zaczynajcie znowu, nie przy gościach... - próbował ich rodzielić Aya, ale oberwał w szczękę od braciszka i Neji musiał go odeskortować w bezpieczne miejsce poza pokojem...

- What the hell...?! - zaklnęła po angielsku Ariel, widząc, że kuzyni leją się, aż się kurzy... a właściwie... Yuki leje Kyouna.

Zaraz za nią, z jednego pokoju wyszli Tooru i Haru. Zobaczywszy to, Kyou przerwał bójkę i zaczął lustrować przybyłą trójkę.

- Uno momento, Yuki! - krzyknął, po czym zwrócił się do Harego - Czy mnie wzrok myli, czy ty przypadkiem nie wyszedłeś z pokoju dziewcząt?!

- A no tak... - odparł spokojnie "White" Haru.

- Ty mi chyba, cholero jedna, nie powiesz... że całą noc spałeś w pokoju z Ariel-chan?!

- Nie, nie powiem... Spałem z nią w jednym łóżku...

- Acha, to całkiem zmienia... NANI?!?!?!?!?!?! - ostatnie ryknęli jednocześnie Yuki i Kyou.

- To, co powiedziałem...

- Wybacz, Yuki-san, nie chciałem cię denerwować... dlatego nic ci w nocy nie powiedziałem... - wyjaśnił Neji, gdy już odprowadził Ayame na pociąg... znaczy, do pokoju Shigurego.

- TY ZASRANY GÓWNIARZU, JAK ŚMIAŁEŚ?!?! - Kyou chwycił Harego za fraki.

- Normalnie...

- Kyou, bo wyciągniesz "Czarnego"! - ostrzegł go Yuki. - Ja też się troszkę zdenerwowałem, ale to nie powód, żebyście znowu demolowali nam dom!

Ariel, tymczasem, kiwnęła na Nejiego, żeby jak najszybciej sprowadził tutaj Shikamaru... inaczej będzie kiepsko...

- JAK TO NIE POWÓD?!?! TEN SZCZENIAK DOBIERAŁ SIĘ DO ARIEL...!!!

- Wcale nie dobierałem...

- JAK TO NIE, TY~~~~~~!!!

- Kyou-kun... - Maru z zaspałą miną pojawił się przed rzucającym się kotem.

- Powiedz mu coś, Maru-kun... - rzekł, w dalszym ciągu "White", Haru - Nie dobierałem się do Ariel...

- Kyou-kun, jak Haru-kun twierdzi, że się NIE dobierał, to znaczy, że się NIE dobierał... - stwierdził wielce inteligentnie Maru - Zresztą, macie problem, spytajcie Ariel...

Wszyscy przenieśli wzrok na dziewczynę.

- Nie patrzcie na mnie, ja nic nie wiem! - zaczęła kręcić głową - Jak się obudziłam, to on już był!

- Haru-kun... Co to znaczy??? - zwrócił się do niego Chuunin.

- Nic, po prostu... Kiedy zobaczyłem, że ciebie nie ma... że zdradziłeś mnie z Kyounem... poczułem się samotny...

- CO TAKIEGO?!?! - wrzasnął Kyou.

- I poszedłem do dziewczyn... a kiedy zobaczyłem, że Nuriko-san śpi z Ariel poczułem się zazdrosny... Wywaliłem go i położyłem się na jego miejscu...

- E??? - Maru aż przekrzywił głowę. - Że byłeś zazdrosny o Ariel, to rozumiem, ale... o mnie???

- Chwileczkę! - do Yukiego dotarła inna prawda. - To znaczy, że Nuriko-san wcześniej spał z Ariel?! Przecież miał na podłodze!

- Właśnie, co to ma znaczyć, gdzie jest ten świrnięty duch?!?! - skapnął się Kyou.

- Spał na strychu, kiedy przenosiliśmy tam Uzumakiego-san... - odpowiedział Yuki.

Neji sprawdził Byakuganem i powiedział, że Naruto i Nuriko w dalszym ciągu śpią jak zabici, to samo ma się Kiby i Akamaru.

- Chwila, przenosiliście Naruta na strych?! - Kyou dalej przeżywał - Znaczy, że już wtedy wiedzieliście, że nie ma tam ani Maru-kun ani Haru i że ten drugi najprawdopodobniej jest u dziewczyn?!

- Pzepraszam bardzo... - ktoś próbował coś powiedzieć.

- Niby skąd miałem wiedzieć, Baka Neko, skoro Neji-san dopiero teraz mi o tym powiedział?!?!

- PRZEPRASZAM BARDZO!!!!! - ryknął Shigure - Czy łaskawe państwo może się w końcu zamknąć i przejść na dół na śniadanie, które specjalnie przyrządził dla państwa Ha-san?!?!?!?

- Ach, przecież to ja powinnam! - wystraszyła się Tooru.

- Nic nie szkodzi, Tooru-kun... - uśmiechnął się do niej Shigure, a do swoich kuzynów powiedział... z morderczym wzrokiem, nie znoszącym sprzeciwu... - PAŃSTWO SIĘ W TEJ CHWILI ZAMKNĄ I UDADZĄ NA ŚNIADANIE, BO JAK NIE... - wszyscy (czytaj Kyou i Yuki) zadrżeli ze strachu - To będziecie musieli sami sobie je zrobić... - ostatnie powiedział już z typowym dla siebie uśmiechem, co tylko wywołało zbaranienie wśród zebranych. Schodząc na dół, Shigure minął się z Ayą.

- Gure-san jest zły, boście go obudzili swoimi wrzaskami... - stwierdził Ayame.

- Jestem ZŁY, bo KTOŚ wyciągnął mi zatyczki z uszu... - Shigure wrócił się w połowie schodów i złapał Ayę za uszko.

- Och, któż to mógł zrobić, może Tori-san???

- Ależ, oczywiście, Ha-san zrobiłby coś tak nieodpowiedniego! - zakpił sobie Shigure - Aya-san za karę będzie dzisiaj zmywał po śniadanku! Idziemy! - i pociągnął go za uszko - A wy... - krzyknął jeszcze - Migiem na śniadanie!

Zauważyliście, że Shigure mówi do przyjaciół po "początkach" imion, [Ha-san, Aya-san] a Ayame po "końcówkach" [Tori-san, Gure-san]???)

Kyou i Yuki obrzucili się wściekłymi spojrzeniami, po czym zaczęli się ścigać do salonu. Neji poszedł za nim, a Maru... zatrzymał Ariel i Hatsuharu przed schodami.

- Chwileczkę... Państwo, co mi mają do powiedzenia, hmm???

Ariel i Haru spojrzeli na siebie.

- Ja już mówiłam... Kiedy się obudziłam, zamiast Nuriego ujrzałam... biało-czarną czuprynę "białego" pana. W pierwszej chwili chciałam zacząć się drzeć, ale kiedy się skapłam, że śpi... Dopiero wrzaski Ayame'go go obudziły...

- Acha, dobrze. Zdała pani... - stwierdził Maru - A pan, panie Hatsuharu?

- Zostawił mnie pan, panie Shikamaru, więc poczułem się samotny... znaczy, poszedłem pana szukać... A, że zobaczyłem Nuriko-san...

- Tą śpiewkę już znam, panie Hatsuharu... Ja się pytam, czy pan był w tamtym momencie Białym, czy Czarnym...?

- Nie wierzysz mi, Maru-kun? - chyba przeszli sobie z powrotem na "ty" - Nic jej nie zrobiłem... Zresztą, byłem Białym...

- Acha... To znaczy, że jak, nie-daj-Boże, zmieniłby się pan w Czarnego, to by pan zrobił?

- Pewnie tak...

- Ee, bardzo mi miło.... - odezwała się Ariel.

- Gówno prawda... Haru-kun... - uśmiechnął się Maru - W każdym razie, pan też zdał. Możemy już iść...

- Ariel-chan, skoro jeszcze tam jesteście, zawołajcie Naruta-kun, Kibę-kun i Nuriego-kun na śniadanie! - usłyszeli głos Shigurego.

- Ossu! - odkrzyknął Shikamaru - To ja idę po Kibę...

- To my po pozostałe dwa śpiochy... Cho, Haru... - kiwnęła na niego Ariel, a jeszcze przed dotarciem na strych, spytała... - Nee, Haru, jesteś pewny, że nie zmieniłeś się w Czarnego???

- A co? Boisz się, że jednak...?

- Ee... Znaczy...

- Bądź spokojna... Maru-kun miał rację... nawet jako Czarny nie wykorzystałbym śpiącej dziewczyny...

- Ee... Acha... (czasem zadziwiała ją ta szczerość Harego)

- Zresztą, prawda jest taka... Że na moment zmieniłem się w Czarnego... i próbowałem cię pocałować...

- E... Eeeeeeee??????????????????? - Ariel aż zatrzymała się w połowie kroku.

- Żartowałem... - odparł Haru. - "Nie próbowalem, a to zrobiłem..." - pomyślał Haru, ale to już pozostanie jego (i naszą) słodką tajemnicą...

- Acha... Chwilu... - odetchnęła z ulgą Ariel. - "Zresztą, Xellos i tak mnie zabije, kiedy się dowie, że spałam z Haru..." - pomyślała.

Zobaczywszy Naruta i Nuriko śpiących w "bardzo" ciekawych pozach, nie powiedzieli ani słowa, ale za to zrobili odpowiednie miny i też w odpowiedni sposób ich obudzili, ściągając Naruta... Nurikiemu na łeb, oczywiście.

Po śniadaniu zebrali się w końcu (w sobie) i zostawiwszy Tooru-kun pod opieką małego, słodkiego króliczka, Momiji'ego oraz Hatoriego-san, wszyscy udali się do wymiaru "Wolf's Raina". Przez "wszyscy" mam na myśli również "czwórkę gratisowych Soumów", w osobach Harego, Ayame, Shigurego i Yukiego, mimo protestów tego ostatniego, że... "wszyscy, tylko nie mój świrnięty brat!". Shikamaru zobowiązał się wziąć odpowiedzialność za całą piątkę Soumów i, oczywiście, za trójkę geninów, na co Ariel powiedziała..."Trzymam cię za słowo..." i zostało, tak, jak zostało.

Jeżeli natomiast chodzi o naszych kochanych samurajów... właśnie, co z nimi, żyją w ogóle?

(A co mają nie żyć???)

Kenshin-san-tachi, tak samo jak Ariel-chan-tachi, spędzili noc u Awayukich-tachi, a z rana... nie mieli pojęcia co robić, bo jak Himeno-san-tachi nie było, tak nie było.

Kenshin, jako nie pisany szef grupy, postanowił, że poczekają jeszcze do obiadu, po czym zabiorą Takako-dono i Sasame'go-dono do wymiaru Kiby... czy to się komu podoba, czy nie, w każdym razie, zadanie sprowadzenia "byłej Priti" BENDZIE KOMPLIT, jak to stwierdził Okita.


Koniec rozdziału siedemnastego

Ciag Dalszy Nastąpi


P.S. Uch, ale się w jednym momencie dramacik porobił... =_=' Nie takie było założenie, ale dobra... szczegół.

P.S.*Czyli połączenie dwóch melodii... "Smutku i Żalu" z Naruta oraz "Sekretu" z Fruits Basketa ^_~

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.