Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

In the End

...

Autor:Saluchna
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-09-15 22:25:45
Aktualizowany:2005-09-15 22:25:45


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

In the End 9


Cztery dni minęły Linie bardzo szybko. O wiele za szybko. Nie miała najmniejszej ochoty na spotkanie z Airele, ani na "misję", jaką przewidziała dla niej jej "pani". Była już zmęczona tymi wszystkimi przygodami, walką, podróżami. Chyba po raz pierwszy w życiu zapragnęła gdzieś zamieszkać, wyjść za mąż, urodzić dzieci... Szybko przegoniła tą myśl. Nie ma sensu myślenie o niemożliwym, przynajmniej na razie. Powinna planować walkę... Co ma planować? Nic praktycznie nie wie, poza tym, że spotka się z Airele dzisiaj. Jej myśli popłynęły ku tajemniczej dziewczynie. Czarodziejka? Kapłanka? A może jeszcze ktoś inny? Zastanowiła się nad jej podobieństwem do Xellosa. Nie możliwe, żeby dwoje niespokrewnionych ludzi było tak do siebie podobnych... Ale w takim razie kim ona jest dla niego? Jego zachowanie wskazuje na kompletny brak jakichkolwiek połączeń między nimi, w sensie pokrewieństwa. Bo, nawet jeżeli nie spokrewnieni, byli prawie identyczni. Pod względem wyglądu, zachowania... A może i mocy? Przerwała swoje rozważania, kiedy zauważyła Gourrego, Zela i Amelię podchodzących do stolika, przy którym siedziała.

- Co robimy, panno Lino? Czy wie pani, gdzie mamy się spotkać z panna Airele?

Mina czarodziejki wskazywała na to, że nie wie.

- Może po prostu przejdziemy się po mieście, w końcu ją znajdziemy.

- Doskonały pomysł, panie Zelgadisie!

Lina pokiwała głową, wyrażając zgodę.

- Ale najpierw zjedzmy śniadanie.

***

Po śniadaniu, w lepszych humorach, postanowili najpierw poszukać Filii i Xellosa. Nie mieli pojęcia, gdzie mogą być. Filia zamieszkała w innej karczmie z powodu braku miejsc w tej, którą wybrała reszta. Xellos nie powiedział nic na temat jego miejsca pobytu. Kiedy wyszli na zewnątrz, problem rozwiązał się sam - zobaczyli Filię siedzącą na ławce kilkanaście metrów od nich, a nad nią, na latarni siedział Xellos.

Smoczyca pomachała do nich na powitanie. Mazoku tylko podniósł głowę i spojrzał na nich otwartymi oczami.

- Czy wiesz, gdzie mamy się spotkać z panną Airele, Lino? - Smoczyca była chyba lekko zaniepokojona faktem nieznajomości godziny ani miejsca spotkania.

Chimera lekko potrząsnęła głową.

- Nie, ale postanowiliśmy przejść się po mieście i jej poszukać.

Xellos zeskoczył z latarni.

- Jest gdzieś w tamtym kierunku - wskazał na jedną z uliczek rozchodzących się spod karczmy.

- Skąd to wiesz, namagomi?

Spojrzał na Filię.

- Tajemnica.

Jej ręka drgnęła i lekko przesunęła się w kierunku ukrytej pod sukienką maczugi.

- CHODŹMY, Filio.

Lina złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę wskazaną przez Mazoku. Reszta poszła za nimi, Niezbyt entuzjastycznie. Widać było, że nie są przekonani co do słów Xellosa.

Po chwili szybkiego marszu znaleźli się na głównym placu miasta, o tej porze bardzo tłocznym i głośnym. Stanęli na środku zaczęli rozglądać się na wszystkie strony.

- Lino... Czy ja się dzisiaj upiłem?

- Nie, Gourry, nie sądzę - odpowiedziała Lina wyraźnie znudzonym głosem.

- To dlaczego widzę podwójnie?

Lina spojrzała na wskazywany przez szermierza kierunek. I sama przez chwilę wątpiła w sprawność swoich oczu. Zamrugała, ale obraz nie zmienił się. Kilkanaście metrów od nich, na niskim murku siedziała Airele, w towarzystwie drugiej osoby, wyglądającej dokładnie jak ona. Lekko szturchnęła wszystkich po kolei, i poszła w kierunku Airele.

***

Kiedy podeszła bliżej, dostrzegła kilka różnic między obiema siedzącymi na murku postaciami. Były prawie identyczne, ale ubranie drugiej osoby było czarne ze złotymi dodatkami, zamiast srebrnych, a jej głowa była "wyposażona" w kilkunastocentymetrowy róg (jak u Vala). Miała też o wiele mniej poważny wyraz twarzy.

Kiedy zbliżyli się do nich na tyle, żeby mogły ich zobaczyć, Airele podniosła głowę i wstała.

- Cieszę się, że przyszliście.

Miny zgromadzonych nie wskazywały na podobne odczucia.

- Czy wreszcie dowiemy się więcej? - Głos Filii był wyjątkowo spokojny.

- No właśnie! Jak już ktoś mnie wysyła na samobójczą misję, to chciałabym wiedzieć kto!

- Niech się pani uspokoi panno Lino. Panna Airele na pewno wszystko nam wytłumaczy, prawda, panno Airele?

Dziewczyna wciąż siedząca na murku wyglądała, jakby ledwo się powstrzymywała od wybuchnięcia śmiechem.

- Masz rację, Amelio. Należy się wam kilka dodatkowych wyjaśnień - Airele wykonała krótki ruch ręką, i po chwili znajdowali się w najlepszej restauracji w Seyruun, na która nigdy nie było stać Liny. Siedzieli w wygodnych fotelach, przed nimi na stole stały dzbanki z kawą, herbatą i sokami.

Airele zaczęła w chwilę później.

- Najpierw chciałabym wam kogoś przedstawić - wskazała na siedzącą obok niej dziewczynę - To jest moja siostra, Vanale. Pomoże nam.

Vanale kiwnęła głową na powitanie. Nalała sobie herbaty.

- Chcieliście wyjaśnień. Jakich?

Lina otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale Xellos był pierwszy.

- Kim jesteś?

- Jestem Airele. Nic więcej nie mogę na razie powiedzieć. Przykro mi.

Nikt nie wyglądał na usatysfakcjonowanego tą odpowiedzią. Przez dłuższy czas panowała cisza, przerywana tylko odgłosami picia herbaty wydawanymi przez Vanale, Xellosa i Filię.

- Jeżeli nikt nie ma pytań, to może ja zacznę - wyjęła swoją mapę i rozłożyła ją na stole. Wskazała palcem na mała wyspę - Jak już mówiłam tydzień temu, musimy dostać się na tą wyspę, żeby mieć jakąkolwiek szansę pokonania Phibrizo.

- Czy wystarczy tam popłynąć, panno Airele?

- Gdyby to było takie proste, to bym sobie nie zawracała tym głowy, Amelio. Ani tym bardziej nie pomagałabym wam. Ta wyspa jest chroniona wieloma barierami i zaklęciami, więc każda próbo dostania się tam kończy się zatopieniem statku. Żeby się tam dostać, potrzeba czterech kryształów, takich ja te - w jej ręce zmaterializowały się dwie laski, jej własna, diamentowa, i druga, rubinowa - na końcach tych lasek.

Kiedy się przyjrzeli, dostrzegli małe, wielkości orzecha włoskiego, kryształy. Jeden czerwony, drugi przeźroczysty.

Airele oddała rubinową laskę Vanale.

- Są jeszcze dwa: jeden w skarbcu Seyruun, drugi... Ummm.. Na razie skupmy się na tym pierwszym.

- Ale panno Airele, ja nie mogę wrócić do zamku!

- Hmm, a to dlaczego?

Amelia zrobiła się wściekle czerwona.

- Tatuś nie wypuści mnie z zamku, jeżeli teraz wrócę...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Niom, trzy części w jeden dzień, wyrabiam się ^^

Miłego czytania ^^

Sal

salanna@wp.pl

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.