Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Bajeczka

Kopciuch: Wszystkiemu winne są banany i rozwiązane glany

Autor:Saluchna
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Komedia
Dodany:2005-09-26 21:16:56
Aktualizowany:2005-09-26 21:16:56


Poprzedni rozdział

Bezsensu część druga XD

------------------------

~~~~~~~~

Sal: Co by tym razem napisać...

Slaye: <biegają jak bezgłowe kurczaki(*)> Nieeee...!!

Sal: Tak, tak, moi kochani >3

~~~~~~~~


Bajeczka druga o wdzięcznym tytule "Kopciuch" i podtytule "Wszystkiemu winne są banany i rozwiązane glany"


~~~~~~~~

Ame: A nie powinno być "Kopciuszek"?

Sal: Całkiem możliwe... Nah, "Kopciuch" bardziej pasuje do głownej postaci >3 <przybija na ścianę kartkę z przydziałem ról>

Slaye: <milczenie> ... <dłuższe milczenie> ... <jeszcze dłuższe milczenie> <gleba>

Sal: No co?

Xell: Piłaś.

Sal: Nie.

Lina: Ćpałaś.

Sal: Nie..?

Zel: Uderzyłaś się w głowę.

Sal: Nie >.<

Zel: To dlaczego u jasnej cholery te role są poprzydzielane jakby to robił ktoś nienormalny? =='

Sal: Żeby było śmieszniej XDDDDDD

Slaye: <gleba>

Sal: Ruuuuuuuuuszać się X3 Za pięć minut macie być przebrani XD

~~~~~~~~


Dawno, dawno temu, na totalnym odludziu, gdzie stała tylko mała wioska i wielki królewski zamek (kto był na tyle głupi, żeby stawiać zamek w takim miejscu?), żyła sobie pewna bardzo piękna dziewczyna.

~~~~~~~~

Val: Już na początku chcesz mnie wkurzyć? =='

Sal: Czepiasz się.

~~~~~~~~

Tak więc ów przystojny młodzieniec, który w żadnym wypadku nie był dziewczyną mieszkał w małym, ale schludnym i czystym domku razem z macochą-pijaczką, jej dwiema córkami z pierwszego małżeństwa i ojcem-pantoflarzem, który nie śmiał nawet słowem sprzeciwić się swojej drugiej żonie (pierwsza umarła z zachwytu, kiedy zobaczyła swoje nowonarodzone dziecko, znaczy Kopciucha X3). Ich życie było w miarę spokojne i uporządkowane, nie można jednak powiedzieć, że przyjemne dla Kopciucha. Jako jedyny mężczyzna w rodzinie - ojciec Kopciucha oficjalnie szedł rano do pracy i wracał wieczorem, ale tak naprawdę po prostu uciekał od swojej małżonki - musiał harować cały dzień, bo jego przyrodnie siostry i macocha były istotami wybitnie leniwymi.

Monotonię codziennego sprzątania, prania, odkurzania, gotowania, zmywania naczyń, karmienia trzody chlewnej, chodzenia po zakupy, do monopolowego po wino dla macochy i innych takich, przerwało ogłoszenie, jakie zawisło na słupie tuż obok domu Kopciucha. A raczej jego połówka, jaka pozostała po ataku miejscowych gówniarzy, którzy uważali za sprawę honoru zerwać każde ogłoszenie z owego słupa. Ale że byli za mali żeby zerwać całą, pół kartki się ostało. Kopciuch idąc do domu, potężnie obładowany zakupami zauważył ów mizerny świstek i z braku wolnych rąk zerwał go zębami i zaniósł do domu.

Zdążył jedynie zamknąć drzwi nogą, co wywołało głośny trzask, z znalazły się obok niego jego dwie Złe Przyrodnie Siostry.

~~~~~~~~

Sal: Przyrodnie siostry powiedziałam >.<'

Zel: <zza drzwi przebieralni> Nie pokażę się w takim stanie!

Sal: Ja wiedziałam, że tak będzie. Nie chciałeś być Kopciuchem, to jesteś siostrą. Wyłaaaaaaaaaaaź >.<

Zel: A nie mogę być bratem? =='

Sal: Nie. Widownia lubi cię przebranego za kobietę XD Gourry!! Ty też wyłaź >.<

Gourry: Zaplątałem się w sukienkę T_T

Sal: Zaraz ci pomogę <otwiera drzwi> <zaraz potem je zamyka> Cholera, to męska przebieralnia ##>.<## SZYBCIEEEEEEEEEEEEJ!!!

~~~~~~~~

Kiedy wreszcie przyszły, natychmiast rzuciły się to toreb niesionych przez Kopciucha i prawie go przewracając wyciągnęły z nich wszystkie kosmetyki, zaraz potem zniknęły w łazience, by je wypróbować. Biedny Kopciuch został sam z na wpół wybebeszonymi zakupami i kartką papieru w zębach. Chwiejnym krokiem udał się do kuchni, mając nadzieję, że nikogo tam nie będzie i zazna chwilę spokoju. Należałoby jednak zaznaczyć, że Kopciuch ma wielkiego życiowego pecha, a jego życzenia w 99% przypadków się nie sprawdzają. I tak było tym razem - kiedy tylko przekroczył próg zobaczył macochę, właśnie kończącą butelkę wina. Oczy się jej zaświeciły, gdy zobaczyła jego zakupy, które zawierały między innymi sporo tego trunku. Tak jak i jej córki szybko uwolniła Kopciucha od interesującej ją zawartości, po czym wywaliła go z kuchni, bo chciała pobyć sama.

~~~~~~~~

Zellas: Co to ba być? Jaka alkoholiczka? >.<

Sal: Xellos mi mówił, że całymi dniami żłopiesz wino X3

Zellas: XELLOS >.<

Xell: Tak, pani? ^^"

Zellas: <zobaczyła Xella w jego wdzianku scenicznym> <BARDZO starała się nie wybuchnąć śmiechem> <nie udało jej się X3> Bwahahahahahahaa!!! XDDDDDDDDDDDDD

Sal: Słodki, nie? ^^

Zellas: I jaki uroczy ^^

Xell: =='

~~~~~~~~

Tak więc Kopciuch udał się do swojego pokoju, a pozostawiwszy zakupy pod drzwiami kuchni (przecież nie będzie ich nosić ze sobą XD) zajął się kartką. Teraz poza tym, że była oberwana w połowie nosiła jeszcze ślady jego zębów, co zmniejszało jej czytelność prawie do zera. Zdołał się jednak dowiedzieć, że w zamku królewskim odbędzie się bal, na którym będą szukać kandydata. Ale na co - tego już nie wiedział. Hmph. Może kandydatów na służbę zamkową? Byłoby to 100 razy lepsze niż tutaj. Postanowił się tam udać za wszelką cenę.

Jako że data balu została wyznaczona na dzień kolejny, postanowił jeszcze tego wieczoru zapytać ojca o zgodę. W międzyczasie zaczął przeszukiwać swoją nędzną garderobę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Niestety okazało się, że biedny Kopciuch nie posiada niczego poza obszarpanymi szmatami, co znacznie zmniejszało jego szanse. Ale że był młodzieńcem bardzo pracowitym postanowił uszyć sobie nowe ubranko.

Kiedy już prawie kończył do jego pokoju wparowały dwie Złe Siostry. Tak po prawdzie to żadna z nich nie była zła. Pierwsza była Głupia, druga Zrzędliwa. Jednakże wszyscy nazywali je Złymi, gdy były razem, czyli zawsze. Kiedy tylko zobaczyły, co robi Kopciuch Głupia Siostra usiadła koło niego i zaczęła sprzątać to, co on naśmiecił.

~~~~~~~~

Sal: Co ty robisz >.<

Gourry: Moja babcia mówiła, że...

Sal: Nie obchodzi mnie, co mówiła twoja babcia. Teraz masz słuchać MNIE!! Mwahahahahahaaa XDD

Gourry: Jesteś gorsza niż Lina ^^"

~~~~~~~~

To, co mogło przypominać sprzątanie było w rzeczywistości rozrzucaniem śmieci jeszcze bardziej, by Kopciuch miał więcej do sprzątania. Kiedy dowiedziały się, po co Kopciuch tak się stara, zaczęły się baaaaaardzo głośno śmiać, po czym poszły do Macochy (która wyjątkowo była trzeźwa) i uświadomiły jej plany Kopciucha. A potem uświadomiły jemu, że na balu będą szukać kandydatki na żonę dla księcia, a nie jakiejś służby, co Kopciucha bardzo zasmuciło. Nie poddał się jednak i postanowił i tak iść - kiedy pokaże jak wspaniale sprząta, gotuje, pierze, poleruje posadzkę i myje okna na pewno będą go tam chcieli.

Widząc, że Kopciuch cieszy się na owy bal Macocha, jako że była wredną jędzą - uznała, że zrobi wszystko by mu w tym przeszkodzić. Był zbyt dobrym obiektem do gnębienia, męczenia, poniewierania i wydawania rozkazów, żeby pozwolić mu uciec.

~~~~~~~~

Val: Ałaaaa...

Sal: Co jest?

Val: Ukłułem się w palec... Ja nie umiem się obsługiwać igłami >.< Dlaczego to ja mam szyć? >.<

Sal: Bo ty jesteś Kopciuchem...

Val: Ale to ty wepchnęłaś mi tę rolę >.<

Sal: Nie narzekaj.

~~~~~~~~

W przeddzień balu, wczesnym rankiem Kopciuch został wyrwany ze swego błogiego snu - bynajmniej nie erotycznego - przez Ojca Pantoflarza, który kazał mu natychmiast się ubierać. Kopciuch, jako że był grzecznym synkiem zrobił to, co kazał mu tatuś i w pełni przyodziany udał się do kuchni, gdzie zwykle rano dostawał półkilometrową listę rzeczy do zrobienia. Nie było inaczej - tyle, że zamiast zwykłego "kup wino, zrób obiad, wynieś śmieci" rozkazy dotyczyły przygotowania Złych Sióstr i Macochy Pijaczki do balu.

Od razu dały mu do zrozumienia, że na bal pójść nie może, bo nie wystarczy mu czasu na przygotowanie. Zaklął cicho pod nosem (nieładnie, Kopciuchu, nieładnie XD) i wziął się do roboty. Na jego nieszczęście siostry były mocno niezdecydowane, więc musiał im wyprasować wszystkie kiecki, jakie zawierały ich ogromniaste szafy. Ale nawet wtedy nie zdecydowały się na żadną z nich, więc poszły na zakupy. Kopciuch ucieszył się, że będzie miał czas żeby przygotować sobie własne ubranko, ale Macocha szybko rozwiała mu nadzieję. Dostał zadanie niemożliwe do wykonania w mniej niż rok - poukładać ciuchy sióstr według kolejności alfabetycznej kolorów, wzorów, ilości koronek, kokardek i wstążeczek. Praca iście Syzyfowa.

Gdy wyszły biedny Kopciuch zaczął użalać się nad sobą, a że robił to głośno usłyszały go wszystkie zakochane w nim dziewczyny z sąsiedztwa. Kiedy tylko zobaczyły wieeeeelki stos sukienek przed Kopciuchem na chwilę o nim zapomniały i zaczęły bić się o kiecki. Po niedługim czasie Kopciuch został sam, ale za to bez ani jednej sztuki damskiego ubrania. Czyli problem z głowy, nie ma czego układać. Już chciał się zająć sobą, kiedy los znów zrobił mu na złość - jego ukochane siostry wróciły. Nie zauważyły zniknięcia swoich sukienek, ponieważ przyniosły ze sobą nowe, jeszcze bardziej koronkowe i w jeszcze jaskrawszym odcieniu różu.

~~~~~~~~

Zel: Jeżeli myślisz, że ja założę to różowe coś...

Sal: Założysz, założysz. Wątpisz w to? Bo ja nie X3

Gourry: Właśnie, Zel, przecież ten kolor jest taki ładny ^^

Zel&Sal: =='

Gourry: No co? Do twarzy mi w nim ^^

Zel&Sal: <gleba>

Sal: Dajcie mi spokój T_T

~~~~~~~~

Pół minuty później siostry przebrały się w nowe kiecki, w których - tylko w ich mniemaniu, oczywiście - wyglądały absolutnie zabójczo, wspaniale i cudownie. Bardzo bały się jakichkolwiek plam, więc biedny Kopciuch musiał biegać za nimi i wycierać każde krzesło zanim na nim usiadły. Przez to nie miał ani minutki czasu dla siebie, a czas nieubłaganie uciekał. Kiedy nastała godzina B (dla niedomyślnych - godzina rozpoczęcia balu X3) został sam w domu - Macocha zabrała ze sobą nawet swojego kota i okazała wielką łaskę biorąc także Ojca Pantoflarza.

~~~~~~~~

Garv: Zaczyna mnie to wkurzać >.<

Sal: Co dokładniej? X3

Garv: Zgadnij, mała, słaba, wredna... chyba cię zaraz zamorduję >.<

Zellas: Nie narzekaj, ja mam gorzej ==' Pijaczka, też mi coś...

Phibby: Jakby to nie była prawda XP

Garv: A ten co tu robi? Nie miałaś kogoś... Wyższego?

Phibby: >.<"""""""

Sal: Cisza. Wszyscy. Zamknąć się.

~~~~~~~~

Kopciuch usiadł samotnie na balkonie i zaczął biadolić o bezsensie życia. Po kolei wymieniał wszystko, co mu się w czasie swojego krótkiego żywota nie udało, wszystkie dziewczyny, które go rzuciły - biedaczek nie wiedział, że Macocha sterroryzowała je wszystkie - i wszystkie zwierzątka, jakie chciał mieć, a Macocha nie pozwoliła. Kiedy doszedł do wniosku, że nie ma po co żyć postanowił wyskoczyć z balkonu.

~~~~~~~~

FKV (**): Nieee! Nie rób tego!

Val: Huh...?

Sal: Kto je tu wpuścił =='

Xell: Same weszły.

Sal: <dusi się ze śmiechu> Gotowy do wyjścia, co? X3

Xell: To nie jest śmieszne =='

~~~~~~~~

Kiedy już miał zacząć lecieć w dół poczuł, że ktoś złapał go za te wspaniałe, jedwabiste włosy z których był tak dumny i pociągnął z powrotem do góry. Kopciuch miał zamiar wykląć tego kogoś żeby zapamiętał, że jak rzuca się z balkonu to znaczy, że nie chce by go ratowano. Jako że już spokojnie stał na balkonie, spojrzał na swojego 'wybawiciela'. Gdy tylko zobaczył, KTO to jest natychmiast zmienił zamiary i zamiast kląć na niego zaczął się bardzo głośno śmiać. Przed nim na różowych, trzepoczących skrzydełkach unosiła się jakaś podejrzanie męsko wyglądająca kobieta w różowej baletnicopodobnej sukieneczce. Cała (cały?) była wściekle zarumieniona, jakby latanie nad Kopciuchowym balkonem było czymś wybitnie upokarzającym.

~~~~~~~~

Xell: A nie jest? =='

Sal: Tylko dla ciebie XD Na przykład Amelia oddałaby wszystko za taką rolę ^^

Xell: To dlaczego to ja ją dostałem, a nie ona? =='

Sal: Żeby. Było. Śmieszniej. Ile razy ja mam to powtarzać? X3

~~~~~~~~

Różowy transwestyta przedstawił się jako Dobry Wróżek i próbował wmówić Kopciuchowi, że jest jego ojcem chrzestnym. Kopciuch naiwniakiem nie jest i nie wierzy pierwszemu lepszemu Wróżkowi. Spojrzał na niego podejrzliwie i zaczął wypytywać o szczegóły swojego życia, które Wróżek o dziwo znał. (Miał zapisane na dłoni, ale niech to pozostanie tajemnicą XD) Kopciuch zaczynał mu wierzyć, w końcu zupełnie obcy człowiek nie uczyłby się zawiłego życiorysu na pamięć.

Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że Wróżek został wysłany przez organizację o tajemniczej nazwie FKV (**), by pomóc mu dotrzeć na bal. Mimo nieufności, jaką wciąż darzył Wróżka Kopciuch postanowił, że da sobie pomóc. A jeżeli różowy będzie próbował jakichś sztuczek, to się go po prostu zabije, wyglądał na cherlawca. Kiedy Kopciuch potwierdził swoją zgodę Wróżek zaczął wykonywać dziwne ruchy różdżką, którą wyciągną nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd. Kopciucha spowił różowy dym, niebezpiecznie przypominający opary narkotykowe. Ze stanem umysłowych Kopciucha nic się nie działo, więc odrzucił tą myśl i czekał, aż dym zniknie. Stało się tak po kilku minutach, wtedy Kopciuch ze zdziwieniem zauważył, że jest ubrany w elegancki frak i... Glany. Spojrzał na Wróżka z wyrzutem, ale ten tylko wzruszył ramionami i powiedział, że jest w tej branży nowy.

Potem Kopciuch wysłuchał długiego kazania na temat wracania do domu przed północą, by nie paść ofiarą krążących po zmroku zboczeńców i maniakalnych morderców. Co pewien czas potakiwał, by Wróżek przypadkiem nie domyślił się, że Kopciuch nie zwraca na niego uwagi, czekając aż wreszcie skończy gadać.

Kiedy wreszcie ta błogosławiona chwila nastąpiła Wróżek pokazał mu transport, jakim Kopciuch uda się na bal. Była to całkiem przyjemnie wyglądająca karoca z woźnicą-karzełkiem w śmiesznym ubranku. Wsiadł do niej i chciał pomachać Wróżkowi na pożegnanie, ale okazało się, że już go nie ma. Cóż, ważne że się przydał.

~~~~~~~~

Zel: Teraz będzie najgorsze...

Lina: Ciesz się, że przynajmniej występujesz >.<

Sal: O co chodzi, masz przecież rolę X3

Lina: <Firebaaaaaaaall> <pudło>

Sal: Nie niszcz dekoracji ==' <patrzy na zwęglony domek Kopciucha> Dobrze, że zamek oszczędziłaś =='

~~~~~~~~

Wysiadając z karocy Kopciuch stwierdził, że Wróżek nie wyposażył glanów w żadne sznurówki, więc przy każdym kroku musiał się bardzo starać, żeby nie spadły. Dochodząc do bram zamku miał już serdecznie dosyć, ale wizja polepszenia sobie życia skutecznie podtrzymywała chęć bycia na balu. Zresztą kiedy po wejściu zobaczył stosy bananków leżących na stołach już żadna siła nie była w stanie go od nich odciągnąć. W końcu jeżeli od razu zacznie wypytywać o pracę to pewnie nic nie wskóra. A kiedy zje te banany.. To po sobie posprząta i już będą wiedzieli, że jest w tym niezły. No. Plan gotowy.

W jedzeniu próbowały przeszkadzać mu jakieś panienki, domagające się tańca. Niby po co? Nie przyszedł tu, by tańczyć. W gruncie rzeczy to nie przyszedł też po bananki, ale...

Kilka godzin i pół tony bananów później uznał, że jest już pełny. Do tego jakaś blondynka cały czas przyglądała się, jak jadł banany. Niewychowana? Kiedy spytał dlaczego to robi odparła, że ma to tego pełne prawo i Kopciuch w ogóle nie powinien się do niej odzywać. Trochę to go zdenerwowało... Zwłaszcza, że mówiąc to wzięła ostatniego banana i zjadła. To już szczyt Kopciuchowej wytrzymałości.

Po krótkiej kłótni, jaka wywiązała się kiedy Kopciuch stanowczo zażądał oddania bananka stało się coś, czego na pewno się nie spodziewał. Blondynka zaczęła go gonić z jakimś ciężkim narzędziem w dłoniach i szaleństwem w oczach. Nie chciał oberwać, więc jak najprędzej wybiegł z zamku. Przebiegając obok zegara zobaczył, że jest już północ. I tak miał już wychodzić.

Gdy był już pewien, że nie uda się uciec - blondynka była blisko, a wbiegł do ślepego zaułka - niekompetencja Wróżka na coś się przydała. Bezsznurówkowe glany uznały, że mają już dość przebywania na Kopciuchowych stopach i spadły, by w chwilkę później stać się przyczyną upadku blondynki. Wolny od ciężkich buciorów zdołał przesadzić ścianę żywopłotu w akompaniamencie wrzasków i klątw leżącej na ziemi blondynki.

~~~~~~~~

Filia: A nie mogłaś tego zrobić normalnie? Mam teraz złamany nos >.<

Sal: Walczę ze stereotypami. Ty i tak się zaraz wyleczysz.

Filia: ... =='

~~~~~~~~

Kopciuch dotarł do domu bez przeszkód, i miał szczęście - zaraz po nim weszła jego najukochańsza rodzinka. Ledwo zdążył zrzucić z siebie eleganckie ciuchy i założyć swoje stare. Gdyby Macocha dowiedziała się, że był na balu to... Wolał nie myśleć. Położył się spać, by nie wzbudzać podejrzeń - po co miałby siedzieć do pierwszej w nocy?

Rano - co bardzo go zdziwiło - nikt go nie obudził. Powylegiwał się do południa, aż nie zaczęło go to nudzić. Gdy w pełni ubrany i uczesany wszedł do salony zastał tam mały tłumek, składający się z jego rodzinki, wrednej blondynki z balu i grupy jakichś facetów. Zanim zdążyli go zauważyć schował się za framugą drzwi i słuchał o czym mówią.

Dowiedział się, że szukają właściciela buta, który na wczorajszym balu zranił księżniczkę. Gdy na chwilę wyjrzał zza framugi zobaczył swoje glany. Niedobrze... Jeżeli ta blondyna to księżniczka... To ma przechlapane. Wrzucą go do więzienia albo skażą na tortury. Ale... Macocha przecież nie wie, że był na balu. Więc nie powie, że był i oni się nie dowiedzą, że to on. Świetnie. Byle tylko księżniczka go nie zobaczyła.

Tym razem szczęście nie było po jego stronie.

Macocha - chcąc się pokazać z najlepszej strony - zawołała Kopciucha, by zrobił gościom herbatki. Nie miał innego wyjścia, jak to zrobić. Może uda się przemknąć cichutko do kuchni... Skradał się na paluszkach, tuż przy ścianie, najciszej jak potrafił. Wystarczyło! Dotarł do kuchni niezauważony. Tak mu się przynajmniej wydawało... Bo kiedy odwrócił się w stronę szafki z herbatą zobaczył bardzo nieprzyjemnie uśmiechniętą księżniczkę. Wiedział, że zaraz zawoła tu swoje popychała, oni go aresztują i koniec z Kopciuchem. Musiał coś zrobić. Uciszyć tą głupią księżniczkę. Gdy już otwierała usta by coś krzyknąć, nie mogąc wymyślić innego, lepszego sposobu na zamknięcie jej ust po prostu zrobił to swoimi. Ku jego ogromnemu zdziwieniu księżniczka zarzuciła mu ręce na szyję i ani myślała się wyrywać.

~~~~~~~~

Sal: Ekh. O ile pamiętam księżniczka znokautować walnąć Kopciucha =='

Val&Filia: ...

Sal: Możecie z łaski swojej przestać? =='

Val&Filia: ...

Sal: Odklejcie się od siebie wreszcie >.<

Ame: To prawdziwa miłość *_*

Sal: ...

~~~~~~~~

+ E P I L O G +

Kopciuch i Księżniczka, którzy nagle odkryli, że się kochają pobrali się i żyli długo i szczęśliwie, jak każda inna para w bajkach.

Wróżek zrezygnował z zawodu, mimo, że FKV płacił mu ogromnymi ilościami herbaty. Na odchodnym wyczyścił cały herbaciany skarbiec FKV ze wszystkiego, co herbatę przynajmniej przypominało. Jest ścigany przez wydział śledczy FKV.

Ojciec Pantoflarz zginął niedługo później, bo Kopciuch nie zapłacił Woźnicy za przewóz, a Ojciec nie docenił karzełka i zginął w walce.

Macocha i Siostry już nigdy nie znalazły sobie mężów, a pozbawiona Kopciuchowego sprzątania w niedługim czasie utonęły w brudzie X3

+ M O R A Ł +

Zanim wyjdziesz z domu sprawdź, czy masz dobrze zawiązane glany.


-----------------

Sal


(*) info dla niewiedzących. Kiedy urwie się kurczakowi główkę jeszcze przez jakiś czas będzie biegał w kółko. Nie, ja tego nie robiłam >3

(**) FKV - FanKlub Valcia X3 Skład: Sal. Hoshi, Charatka, Soyek, FKNPwSCV(***) z forum FW, którego składu nie pamiętam, bo nam temat skasowali, masa innego nienazwanego elementu X3

(***) Fanklub Najseksowniejszej Postaci w Slayers Czyli Vala XDDD (przysięgam, to nie ja to wymyśliłam XDD)

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.