Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Pech

Dzień 7

Autor:Saluchna
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Komedia, Obyczajowy, Romans
Dodany:2005-10-07 21:45:01
Aktualizowany:2005-10-07 21:45:01


Poprzedni rozdział

Pech 7

by Sal


Dzień 7


Kiedy się obudziła wciąż nie była sama. I to napełniło ją nieopisanym szczęściem... Wreszcie, po tylu latach nie była sama, wreszcie miała kogoś... Jeszcze kilka dni temu nie uwierzyłaby gdyby ktoś jej to powiedział... Ale to była prawda. Najszczersza prawda... Najwspanialsza, najszczersza, najcudowniejsza prawda. I zarazem wyjątkowo chora i pokręcona prawda. A co najdziwniejsze - nie przejmowała się tym. Nie martwiła się o przyszłość. O nic.

Jedyne, co zaprzątało jej myśli w tym momencie to coś o wiele bardziej przyziemnego - jak wyjść z łóżka, żeby go nie obudzić?

Spróbowała delikatnie wydostać się z jego uścisku, ale bezskutecznie, trzymał ją zbyt mocno.

Spróbowała ponownie, tym razem bardziej stanowczo.

- Byle go nie obudzić - szepnęła sama do siebie. Jakież było jej zdziwienie, kiedy pociągnął ją z powrotem na dół.

- Ja nie śpię, Filia-chan... - Pocałował jej ucho - Zapomniałaś, że nie muszę?

- Chyba - uśmiechnęła się najbardziej uroczym ze swoich uśmiechów... I najszczerszym. Takim przeznaczonym tylko dla jednej osoby - To wstawaj, pomożesz mi.

Zalała dwie filiżanki wrzątkiem. Stanowczo nie była jeszcze pora na robienie śniadania - a dokładniej na podawanie, bo już je zrobiła. Po prostu nie było komu go dawać... Nie żeby to był powód do zmartwień - im dłużej spali, tym dłużej mogła być sama. A raczej - sami... Czy to nie dziwne? Jednego dnia kogoś nienawidzisz, a drugiego... Cholernie dziwne. A równocześnie... Wspaniałe. Cóż, życie rzadko jest tak proste i nie skomplikowane jakbyśmy chcieli.

Dosypała cukru i zamieszała. Zapach uderzył w jej nos, lekko na chwilę oszałamiając. Mocne.

- Co to jest? - Xellos spojrzał na zawartość filiżanki i zmarszczył brwi.

- Kawa.

- Herbata się skończyła? - Otworzył jedno oko i spojrzał na nią badawczo - Czy mi żałujesz?

Nie była w stanie powstrzymać cichego chichotu.

- Skończyła się - odpowiedziała, wciąż z uśmiechem na twarzy - Niestety.

Pogrzebał chwilę w kieszeni spodni i wyjął malutką, czarno-złotą puszkę. Puszeczkę raczej. Kiedy ją otworzył poczuła tak cudowny zapach herbaty, że aż musiała zamknąć oczy.

Wyjęła z szafki dwie nowe filiżanki, zrobiła herbatę. Wprost nie mogła się doczekać, przez chwilę chciała nawet pić wrzątek.

Do kuchni weszła Lina, przeciągając się i trąc zaspane oczy.

- Cześć... Uuuaaa... - Zasłoniła usta dłonią - Ale jestem niewyspana.

- Ja teeeeż - przytaknęła Amelia sadowiąc się na krześle - O, pan Zelgadis.

W geście dobrej woli księżniczka przysunęła mu krzesło - oczywiście zaraz obok siebie. Gourry - który wszedł do kuchni jako ostatni - zaczął się rozglądać za śniadaniem.

Ciekawe, pomyślała, dlaczego oni zawsze budzą się o tej samej godzinie? No chyba, że Lina jak tylko wstanie to urządza pobudkę. Odstawiła filiżankę na bezpieczną odległość od krawędzi stołu i wstała żeby podać śniadanie. Wyjęła z szafki przygotowane wcześniej kanapki [w tych moich fikach tylko kanapki są w menu ^^'] i postawiła na stole.

- Filia - powiedziała Lina między pochłonięciem jednej kanapki a zaczęciem następnej - Co ty... Co WY robiliście w nocy?

Była pewna, że wściekle czerwony rumieniec oblał jej twarz. Że też ona zadaje takie pytania... Spiorunowała czarodziejkę spojrzeniem i zasłoniła się filiżanką herbaty. Po minie Liny widać było, że jeszcze nie skończyła. A raczej to, że dopiero zaczęła. Za co ona się mści...?

- To taaaaakie romantyczne! - Pisnęła Amelia, zagłuszając Linę - Kiedy ślub?

Po ostatnim zdaniu Filia i Xellos zgodnie parsknęli w swoje herbaty.

Pół godziny później, czyli pół godziny wysłuchiwania radosnej paplaniny Amelii i wrednych komentarzy Liny, nagle obie czarodziejki ucichły. Wszyscy ucichli - nawet ptaki za oknem. Po chwili wszystko wróciło do normy, ale nikt dalej nie wypowiadał ani słowa. Lina podniosła dłoń nad stół i poruszała przez moment palcami.

- Lighting? - Powiedziała niezdecydowanym głosem, a potem pisnęła, kiedy kula światła poleciała w sufit.

Przez chwilę wszyscy wpatrywali się w nią jak w cud.

Lina gwałtowne zerwała się z krzesła, złapała Gourry'ego i wybiegli z domu.

- To czeeeeeeść! - Krzyknęła, kiedy była już za drzwiami - Po resztę moich rzeczy wrócimy póóóóóóźniej!!!

Amelia i Zel też wstali, ale o wiele spokojnej i starali się ukrywać ulgę. Nie wychodziło im to za dobrze - ale Filii też było daleko do poprawnego udawania żalu z powodu rozstania.

- Dziękuję za gościnę, panno Filio - księżniczka ukłoniła się lekko - Było naprawdę miło.

Podobną formułkę wymruczał Zel, jak najszybciej i najciszej. Wreszcie pożegnali się i szybko podążyli za Liną i Gourrym, których ledwo było widać na horyzoncie.


....:...Epilog...:....


Wyszła przed dom, patrząc na znikające w oddali postaci. Dwie z przodu bardzo spieszyły się do najbliższej karczmy, a dwie kolejne starały się za nimi nadążyć. Czy rzeczywiście aż tak źle ich karmiła...? Albo aż tak trudno z nią wytrzymać...? Pewnie nieprędko się dowie... Nieprędko wyjdą z restauracji, poprawiła się. Zresztą, na jedno wychodzi. Odwróciła się, żeby wejść do środka, ale drogę zagradzał jej Xellos.

- Też już... Znikasz?

Podszedł do niej i delikatnie odgarnął włosy z jej twarzy.

- A chciałabyś?

+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+

...:...:..:..:.:.:THE END:.:.:..:..:...:...

+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+

______________________________________

I co? Podobało się? No ja mam nadzieję ^^

s__a__l@wp.pl

www.blogi.pl/blog.php?blog=Sal

www.kazoku.prv.pl

Dedykowane wszystkim, którzy w jakiś sposób na to zasłużyli.

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.