Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

About: Frustration

Spotkanie piate: cz. 2.

Autor:Toomanypickles
Korekta:Keii
Tłumacz:Miko-chan
Serie:Naruto
Gatunki:Romans
Uwagi:Przemoc
Dodany:2007-08-11 18:16:33
Aktualizowany:2008-02-21 00:55:15


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Na początek pragnę zaznaczyć, że to nie jest mój fik, a jedynie tłumaczenie (oczywiście za zgodą autorki) z języka angielskiego. Oryginalny fik autorstwa Toomanypickles można znaleźć na stronie fanfiction.net.


Kiedy znaleźli się przy murach granicznych Konohy, Gaara niespodziewanie zniknął. Sakura westchnęła z rozdrażnieniem.

- Wracaj natychmiast - krzyknęła.

"Tchórz."

Po chwili, nieco markotnie, Gaara pojawił się z powrotem. Widząc to Sakura uśmiechnęła się.

- Po prostu nikogo nie zrań ani nie zabij, a wszyscy cię polubią - dodała wesoło.

- Jakby akurat na tym mi zależało - wymamrotał i ruszył za nią przez miasto, prosto to do jej mieszkania.

Zatrzymała się przed drzwiami szukając kluczy i zauważyła, że zarówno Naruto, jak i Sasuke byli poza domem. Na szczęście. Na razie nie miała ochoty zajmować się także nimi, marzyła jedynie o miękkim łóżku i spokojnym śnie.

Omal nie dostała zawału, kiedy po otwarciu drzwi Naruto wyskoczył prosto na nią.

- Witaj z powrotem - krzyknął, ściskając ją. - Tęskniliśmy za tobą.

Podświadomie czekała, aż jej przyjaciel zaatakuje Gaarę, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie zrobił tego także Sasuke, ani Ino czy Kakashi, którzy siedząc w pokoju, obserwowali ją z rozbawieniem. Tak naprawdę, to w ogóle na niego nie zareagowali. Odwróciła się dość gwałtownie i dopiero wtedy spostrzegła, że Gaara zniknął. Znowu.

Naruto wciągnął ją do środka i zaprosił do na wpół zjedzonej kolacji.

- Byłem bardo głodny - wyszeptał przepraszająco zasłaniając się rękoma.

Sakura uśmiechnęła się do niego i ostrożnie usiadła przy stole.

- Po co to wszystko?

- Postanowiliśmy uczcić twój powrót - stwierdziła Ino z uśmiechem, pokazując przy tym rząd równych, białych zębów. Jednak Sakura nie była już o to zazdrosna. - Jak stwierdził ten idiota, tęskniliśmy za tobą.

- Jesteście pewni, że nie chodzi o nic więcej? - Sakura spojrzała na Kakashiego, którego nie wiedziała od bardzo dawna.

Kiedy opuszczała wioskę, ich kontakt prawie całkowicie się urwał, jednak teraz jej dawny sensei siedział na krześle z leniwym uśmiechem na twarzy.

Ino wzruszyła ramionami i usiadła obok Marka. Sakura przeniosła swoje spojrzenie na Sasuke, który także uśmiechał się lekko, a po chwili zaoferował nawet, że zrobi herbatę.

- Tak, poproszę - odparła, choć wciąż tkwiła w lekkim szoku, widząc, jak jej powrót został przyjęty.

W tym musiało być coś więcej.

Powietrze w Ukrytym Liściu było stanowczo za wilgotne, Gaara nie lubił go. W takim razie dlaczego tu wrócił? Czego się spodziewał? Spojrzał przez okno na Sakurę otoczoną przez jej przyjaciół. Kiedy jednak poczuł rozdrażnienie, postanowił poszukać spokojniejszego miejsca. Znalazł je na dachu jednego z wyższych budynków, z dala od wzroku ludzi przechodzących ulicą, a że nie miał nic lepszego do roboty, zaczął medytować.

Sakura znalazła się sam na sam z Kakashim w kuchni. Z jakiegoś powodu czuła się nieswojo.

"Zwykle zgadzaliśmy się ze sobą i to nie było dziwne."

- Więc, jak ci się wiodło? - spytała uprzejmie siadając na krawędzi stołu.

- Dobrze. - Jego giętka, płynna postura dziwnie kontrastowała z jej własną, wyprostowaną. Leniwie oparł się o ladę, obserwując ją na wpół otwartym okiem. - A co u ciebie?

- Raczej w porządku. - Wzruszyła ramionami. - Niezbyt dużo pieniędzy, ale ostatecznie stać mnie na własny kąt.

Kakashi skinął głową, na co Sakura wyraźnie się zrelaksowała. Zawsze miał na nią taki wpływ.

Nagle odsunął się od lady i stanął przy niej.

- Posłuchaj, Sakura - zaczął. - Nie przyszedłem tutaj, tylko by cię przywitać.

- Raczej nikt nie przyszedł tylko dla tego. - Stwierdziła z sarkazmem w głosie.

- Słyszałem, że byłaś razem z Pustynnym Gaarą - dodał. - Po prawdzie to widzieliśmy cię razem z nim, przed wejściem do wioski. Wnioskuję, że się znacie?

- Trochę - odparła, ponownie wzruszając ramionami.

- Mimo, że odeszłaś, mam dla ciebie nową misję. Obiecuję, że nie będziesz musiała walczyć, przynajmniej taką mam nadzieję. Chcę tylko byś wydobyła z Gaary pewne informacje. Szczególnie dotyczące tego, co robił przez ostatnie dwa lata.

- Mówił, że pracował jako najemnik? - przerwała, przypominając sobie co jeszcze w tym czasie robił. - Dlaczego?

- Podejrzewamy, że grupa shinobi z Wioski Piasku planuje atak na Konohę, niezależnie od oficjalnej polityki Suny, przynajmniej tak zakładamy. A ponieważ Gaara odszedł ze swojej wioski, chcemy wiedzieć, czy nie jest przypadkiem w to zamieszany.

- Nie mogę? - zaczęła, ale natychmiast jej przerwał.

- Wierzę w ciebie - powiedział uśmiechając się. - To nie potrwa dłużej niż miesiąc. Jeśli przez ten czas nie zdołasz niczego od niego wyciągnąć, to prawdopodobnie nigdy ci się to nie uda. Wtedy zapomnimy o wszystkim, ale i tak zapłacimy ci, chociaż znacznie mniej, rozumiesz. - Zamilkł na chwilę, a potem dodał:

- Jestem pewien, że pieniądze ci się przydadzą.

Sakura skinęła powoli głową. Ostatecznie, co gorszego może się wydarzyć?

"Może cię zabić i potem wrócić ze swoją grupą buntowników, by zniszczyć osadę."

Jednak Sakura była zbyt uspokojona słowami Kakashiego i jego wiarą w nią, by się tym rzeczywiście przejmować. Głupota.

- Miesiąc - zgodziła się.

- Dobra dziewczynka.

Sakura wciąż siedziała na stole, kiedy jej były sensei wyszedł, a gdy tylko zniknął za drzwiami, zaczęła przeklinać własną głupotę. Powinna powiedzieć od razu "nie" i natychmiast wyjść, a zamiast tego zgodziła się i to tylko dlatego, że Kakashi stwierdził, iż w nią wierzy.

"Ale miękka się zrobiłam."

Wróciła do pokoju i ziewnęła szeroko.

- Jestem wam wdzięczna, że przyszliście, ale robi się późno, a ja dziś cały dzień jestem na nogach.

Kakashi uśmiechnął się.

- Dobrze, chodźmy.

Po chwili wszyscy wyszli, za wyjątkiem Ino. Wysłała Marka do domu, a sama została, by pomóc sprzątać. Sakura uśmiechnęła się, było oczywiste, kto rządzi w ich związku. Ino pozbierała naczynia i włożyła je do zlewu, po czym usiadła przy stole, gdyż wykonała więcej pracy domowej niż kiedykolwiek wcześniej. Teraz z satysfakcją patrzyła, jak Sakura zmywa.

- Słyszałam, że spędziłaś nieco czasu z Gaarą - stwierdziła uśmiechając się. - Jak długo to trwało?

Sakura pokręciła przecząco głową.

- Wiem co masz na myśli, ale nic nie zaszło.

Ino skrzywiła się.

- A już liczyłam na jakieś soczyste rewelacje. Wyobrażasz sobie miny ludzi, gdybym powiedział, że ty i Gaara jesteście parą? - zaczęła się śmiać na samą myśl o tym. - Spokojnie Sakura, wiem, że nigdy nie zrobiłabyś czegoś podobnego. Teraz prawie nie rozmawiasz z Sasuke, ale obie pamiętamy, jak bardzo byłaś przywiązana do niego.

- Cóż, to raczej on ze mną nie rozmawia - stwierdziła Sakura, trąc z furią talerz, który umyła już jakieś trzy minuty temu.

- Nie zmieniaj tematu - powiedziała Ino. - Jaki on jest?

Sakura wzruszyła ramionami.

- Cichy. - Odwróciła się od zlewu i wytarła ręce, po czym dodała. - Myślę, że... zyskał nieco rozsądku.

Ino wybuchnęła śmiechem.

- Raczej trudno ci będzie to udowodnić. Chcesz powiedzieć, że przestał zabijać ludzi dla zabawy?

- Cóż, jakoś mnie nie zabił.

- Więc ile czasu z nim spędziłaś?

Sakura usiadła obok i oparła głowę na ramieniu przyjaciółki. Czuła się pusta i zmęczona, nie tyle fizycznie, co psychicznie. Ino pogładziła ją po krótkich włosach.

- Wszystko w porządku?

Sakura przytaknęła.

- Tęsknię za czasami, kiedy byłyśmy młode, kiedy zdawałyśmy egzamin na chunina.

- Kiedy ciągle ze sobą walczyłyśmy?

- Dokładnie.

Obie się roześmiały, a potem zapadło milczenie.

- Dobrze, pójdę już do domu. - Pierwsza ciszę przerwała Ino. - Lepiej idź spać, wyraźnie tego potrzebujesz. - Pocałowała przyjaciółkę w czoło i wyszła. - Dobranoc.

- Dobranoc.

Sakura zamknęła za nią drzwi i oparła o nie czoło, ciesząc się ich twardością i chłodem. W rzeczywistości nie czuła się śpiąca, choć jej nogi były strasznie obolałe i niemal miała wrażenie, iż w każdej chwili może się przewrócić. Jednak najpierw musiała znaleźć Gaarę, zanim ten znowu postanowi odejść.

Wzruszyła ramionami patrząc na jasną kurtkę i wyszła tylnymi drzwiami, by po chwili skakać po dachach kolejnych budynków.

- Gaara! Gaara, daj spokój, jeśli zamierzasz medytować, to lepiej robić to w pomieszczeniu. Zanosi się na deszcz.

Gaara otworzył oczy i zobaczył, że dziewczyna kuca niedaleko niego. Po chwili uśmiechnęła się i dodała:

- Szczerze, to żartowałam z tym deszczem.

Co dziwne, lubił jej uśmiech, nawet jeśli był krzywy. Moment później podniósł się, a ona po chwili uczyniła to samo.

- Zamierzasz zostać? - zapytała. - Czy może masz jakieś ważne zobowiązanie, czekające na ciebie gdzie indziej?

- Nie mam nic innego do roboty - odparł, próbując znaleźć jakiś dobry powód by tutaj zostać. Skoro jednak nic nie przyszło mu do głowy, pozostało jedynie milczenie.

Sakura przeniosła ciężar ciała na drugą nogę.

- Więc zostajesz, tak? W takim razie chodźmy, bo zasypiam na stojąco.

Gaara poszedł za nią do mieszkania, choć sam znał drogę i mógł tam trafić. Weszli tylnymi drzwiami i po raz kolejny stwierdził, że jej dom nie należy do najwygodniejszych.

Sakura ziewnęła i skierowała się o swojego pokoju.

- Do zobaczenia rano. Wtedy też przedyskutujemy twój czynsz - powiedziała, po czym znikła za drzwiami.

Gaara oparł swoją tykwę o ścianę i sam usiadł nieopodal.

Jak tylko Sakura otworzyła oczy, pożałowała, że w ogóle się zbudziła, gdyż przypomniała sobie wydarzenia zeszłego wieczora.

- Głupi Gaara, dlaczego musiałeś przyjść i uratować mnie wtedy na pustyni - mamrotała, wciągając szorty. - Powinieneś mnie zostawić tam na śmierć.

Wciąż ziewając, przeszła do kuchni by zrobić śniadanie. Gaara siedział obok drzwi, najwyraźniej medytując. Szybko zjadła swój posiłek i wyszła z domu starając się nie mącić spokoju swojego gościa.

"Jakby jego spokój nie był już zmącony" - pomyślała, uśmiechając się przekornie.

Słońce jeszcze na dobre nie wzeszło, kiedy Sakura wybrała się do lasu, by pobiegać. Wzięła głęboki wdech. Poranki takie jak ten, to powód, dla którego warto było wstawać o tak nieprzyzwoitej godzinie. Powietrze wydawało się takie czyste, niemal nowe. Zupełnie, jakby była pierwszą osobą, która nim oddycha.

Kiedy zaczęła swój poranny jogging, słońce właśnie wynurzyło się ponad horyzont. Biegła dopóki nie poczuła, że jej nogi zrobiły się ciepłe, a wtedy pobiegała jeszcze trochę. Kiedy skończyła ten codzienny rytuał, wykonała jeszcze kilka dodatkowych ćwiczeń, ponieważ czuła się bardzo dobrze tego ranka. Gdy skończyła, poszła nad strumień by trochę się ochłodzić. W sumie to nie był strumień, strumyczek raczej, ale woda w nim była czysta, a to wszystko, czego w tej chwili potrzebowała. Uśmiechnęła się czując chłód na twarzy, a potem położyła się na mchu.

Nagle dostrzegła, że jakieś pięć metrów nad ziemią, z gałęzi pobliskiego drzewa, głową w dół zwisa Gaara. Pamiętała, że gdy zobaczyła go po raz pierwszy, był w identycznej pozycji. Jednak coś się od tego czasu zmieniło. Dziś już nie odczuwała takiego strachu.

- Zejdź na dół - krzyknęła uśmiechając się do niego.

Gaara puścił gałąź i obróciwszy się, miękko wylądował na ziemi obok niej.

- Przedstawienie skończone - mruknęła, na co odpowiedział jedynie wzruszeniem ramion.

Gaara siedział na stołku i obserwował jak Sakura pracuje. Gdyby miał skłonność do stukania palcami o blat, pewnie robiłby to teraz. Zmusiła go, by wszedł do środka, kiedy stał na zewnątrz, ponieważ płoszył jej klientów.

"To nie moja wina" - pomyślał ze złością. - "Głupi ludzie."

Jednak widział, że Sakura nie narzeka na nadmiar klientów. W sumie jej praca była chyba najnudniejszą na świecie, przynajmniej dla niego, gdyż ona cały dzień wyrabiała biżuterię.

Oboje spojrzeli na drzwi, gdy zadźwięczały dzwoneczki nad nimi.

- Dzień dobry, Sakura - zawołała Ino.

Gaara chciał wyjść, ale Sakura spojrzeniem dała mu do zrozumienia, żeby został. Więc został. Jeśli Ino zbzikuje albo stanie się coś innego, przynajmniej nie będzie za to odpowiedzialny.

Blondynka zatrzymała się, gdy go dostrzegła, a chwilę później przeniosła zmieszane spojrzenie na Sakurę.

- Ino, jestem pewna, że pamiętasz Gaarę - ta odparła, jakby przedstawiała starego znajomego.

Jeśli była jakaś rzecz, którą Ino opanowała do perfekcji, to z pewnością był to talent do ukrywania nieprzyjemnych myśli, jakie mogła mieć i z pewnością teraz właśnie miała.

- Oczywiście, jak mogłabym zapomnieć - odparła z olśniewającym uśmiechem.

Nietrudno było wyobrazić sobie, że ten uśmiech przeznaczony był dla osób podatnych na takie rzeczy, ale Gaara wiedział, iż to oszustwo, stąd z rezerwą obserwował, jak dziewczyna podchodzi do lady.

- Co mogę dziś dla ciebie zrobić? - spytała Sakura pochylając się w stronę przyjaciółki.

- Potrzebuję czegoś ładnego dla mojego drogiego Marka. Dziś nasza rocznica, czy coś równie głupiego - powiedziała Ino wciąż śmiejąc się jak idiotka.

Gaara poczuł silną chęć opuszczenia kącików jej ust, ale szybko stłumił to uczucie.

Kiedy przyjaciółki znalazły wreszcie coś odpowiednio męskiego dla Marka, Ino wyszła, a Sakura zamknęła sklep.

- Teraz możesz już wyjść - stwierdziła i usiadła nad księgą rachunkową.

Jednak po kilku minutach także wzięła swoją kurtkę i opuściła sklep.

Sakura zatrzymała się przed barem z ramenem, obok którego przechodzili.

- Normalnie nigdy tego nie robię, ponieważ jestem cholernie biedna, ale dlaczego nie możemy tego uczcić.

- Czego uczcić?

Gaara zastanawiał się co tu jest do świętowania. Ich powrót do tej znienawidzonej, małej wioski? Czy może fakt, że wszyscy jej przyjaciele pragną jego śmierci?

- Chcę uczcić to, że wreszcie stać mnie na takie luksusy - odpowiedziała. - W końcu teraz mam też twój czynsz - dodała z uśmiechem, a Gaara zastanawiał się, czy ona rzeczywiście chce od niego pieniędzy.

Ostatecznie jednak zgodził się zjeść tutaj, więc usiedli, by złożyć zamówienie. Kiedy dostali swoje porcje Gaara wziął kęs i omal się nie udławił.

- Co to jest?

Sakura parsknęła śmiechem, widząc minę sprzedawcy, który złowrogo patrzył na gościa. Gaara odpowiedział tym samym i właściciel baru odwrócił spojrzenie.

- Po prostu jedz - powiedziała. - To paskudztwo rośnie w żołądku. - Mrugnęła do sprzedawcy, który parsknął i odwrócił się od nich.

Gaara dziwnie zafascynowany obserwował jej grę. Rozmawiała z taką lekkością ze wszystkimi, mimo to wiedział, że musi się bać. Choć nie chciała się do tego przyznać, czuła lęk przed mężczyznami.

"Ale nie przed tobą. Najwyraźniej nie uważa cię za mężczyznę."

Sakura była w połowie swojej porcji, kiedy spostrzegła, że on prawie nic nie zjadł.

- Mam nadzieję, że nie próbujesz się tym delektować? Jedzenie smakuje tylko wtedy kiedy jesz je szybko. - Stwierdziła.

- Nie jestem głodny - odparł zgodnie z prawdą.

Po zjedzeniu tego, chyba już nigdy nie będzie głodny.

Sakura wzięła jego miskę i jej zawartość przelała do swojej.

- W takim razie chyba się nie obrazisz?

Gaara spojrzał na nią zaskoczony. Jadła jego jedzenie. Nikt wcześniej nie ośmielił się tego zrobić. Gdyby postąpiła tak dwa lata temu, pewnie zmiażdżyłby jej czaszkę, ale w obecnej chwili jedynie patrzył na nią nieco oszołomiony.

Niedługo potem Sakura skończyła i wrócili do jej mieszkania. Otworzyła drzwi i szybko rzuciła okiem w okna przyjaciół.

- Najwyraźniej wyszli - powiedziała do siebie i weszła do środka.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.