Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Walentynki

Walentynki

Autor:Tikula Amarie
Serie:Naruto
Gatunki:Komedia, Romans
Dodany:2008-04-19 00:19:21
Aktualizowany:2008-04-19 00:19:21



Był na misji przez tydzień; cały cholerny tydzień, w którym biegał z jednej wioski do drugiej, sypiał w lesie w deszczu, ponieważ pogoda oczywiście musiała być równie beznadziejna jak całe jego zadanie i żywił się obrzydliwym suchym prowiantem. A wszystko po to, aby przekazywać jakieś nic nieznaczące informacje jednemu bogaczowi od drugiego na temat zaręczyn ich dzieci. Jakby nie mogli się spotkać osobiście. Miał serdecznie dość problemów Keiko i przedyskutowywania jej posagu, tak samo jak oczekiwań Hisato jeśli chodzi o liczbę przyszłych potomków. Boże, że też ci ludzie nie mieli już na co wydawać pieniędzy - musieli wynająć jednego z najlepszych shinobi z Wioski Liścia do czegoś takiego?

Jednak naprawdę nikt się temu nie dziwił; żeby móc zapłacić za Sasuke trzeba było mieć albo bardzo wysoką pozycję, albo bardzo duży majątek, a najczęściej te dwie rzeczy i tak szły ze sobą w parze. Gdy niesławny Uchiha pojawił się w domu przyszłego pana młodego, rodzina dziewczyny od razu urosła w oczach całego klanu.

To było naprawdę śmiechu warte - on, niegdyś zdrajca Konohy, stał się najbardziej pożądanym shinobim, jakby wszyscy zapomnieli zbrodni, jakich się dopuścił nie tylko opuszczając rodzimą wioskę, ale w trakcie treningu u Orochimaru. Ludzi było tak łatwo zadowolić - wystarczyło, że zabił legendarnego sannina, a potem jeszcze trzech członków Akatsuki, by wioska przyjęła go na powrót z otwartymi ramionami, kompletnie nie dostrzegając faktu, że wszystko to robił dla swoich własnych korzyści.

Sasuke westchnął głęboko w poduszkę i mocniej okręcił się kocem, ciesząc się ciepłem pościeli i wygodą swojego własnego łóżka.

Koniec; absolutny koniec beznadziejnych misji. Poprzysiągł sobie, że choćby miał całe dnie siedzieć w domu, już nigdy nie zgodzi się na zadanie, w którym jasne było, że miał tylko reprezentować status społeczny jakiegoś bogacza z przerośniętym ego.

Był Jouninem, do cholery! Misje rangi C powinny być dla niego rzadkością, a nie codziennym zajęciem!

Z tym mocnym przekonaniem Sasuke zaczął w końcu dryfować w kierunku stabilnego, spokojnego snu, prawdopodobnie najporządniejszego, jakiego zaznał od tygodnia.

To jest dopóki coś nie zaczęło stukać w okno.

Sasuke przekręcił się na bok i zacisnął powieki, starając się zignorować denerwujący dźwięk. Jego wycieńczenie przyszło mu z pomocą i już-już czuł obezwładniająco przyjemny ciężar snu, kiedy ktoś szarpnął go brutalnie za ramię.

- Hej, hej, Sasuke…

Uchihę trafił przysłowiowy jasny szlag.

- Masz trzy sekundy, żeby znaleźć się na drugim końcu wioski, a pozwolę ci żyć i nie będę nawet dochodził, jakim cudem tu wlazłeś - wymamrotał w poduszkę i przeklął w myślach swoje zmęczenie.

- Ale Sasuke, potrzebuję pomooooocy - jęknął przekonująco irytujący głos.

- Naruto. - Sasuke odszukał w sobie pokłady ukrytej siły i podniósł głowę, żeby spojrzeć z nienawiścią na osobę klęczącego przy jego łóżku. - Odpieprz się.

Twarz Naruto momentalnie poczerwieniała i chłopak bez ceregieli walnął swojego przyjaciela w ramię i gdy tylko Sasuke odruchowo się przekręcił, zabrał mu poduszkę.

- Ty draniu! Czy twoja cholerna duma ucierpiałaby tak bardzo, gdybyś postarał się być miły przynajmniej przez chwilę?! Nie widzieliśmy się tydzień, a ty od razu musisz być dupkiem!

Sasuke mrugnął kilka razy z niedowierzaniem, po czym błyskawicznym ruchem prawą ręką chwycił Naruto za bluzę, drugą podpierając się na łokciu.

- Co ty powiesz? Przez tydzień? A masz pojęcie dlaczego? Ponieważ byłem na misji, idioto! - Potrząsnął wściekle upierdliwym shinobim. - Jestem cholernie zmęczony, więc wybacz, jeśli nie jestem w tej chwili miły i zabieraj się stąd! - dokończył, odpychając od siebie chłopaka.

- Ale Sasuke, nie mam czasu, żeby przyjść później! - warknął Naruto, gramoląc się z podłogi. - Muszę cię o coś zapytać teraz!

- To może poczekać do jutra, a teraz wynoś się! - wrzasnął Sasuke. No dobrze, więc kiedy był zmęczony i śpiący - z naciskiem na to drugie - nie był tak do końca sobą i łatwo się denerwował, ale do diabła, Naruto tym razem naprawdę przesadził!

- To nie może poczekać! - odkrzyknął mu blondyn. - Potrzebuję twojej pomocy właśnie TERAZ!!!

O, bogowie.

Sasuke warknął i uderzył głową o pościel, nakrywając się kocem.

To do niczego nie prowadziło - Naruto nie da mu chwili spokoju, dopóki nie dostanie tego, czego chce, a Sasuke naprawdę nie miał teraz siły, żeby wstać i wykopać chłopaka własnoręcznie.

- Streszczaj się - warknął w końcu spod koca. Mógł praktycznie poczuć przez pościel wściekłe spojrzenie swojego niechcianego gościa.

- Więc… - Naruto nagle zrobił się irytująco nieśmiały i Sasuke siłą powstrzymywał się, żeby znowu nie zacząć wrzeszczeć. To zabawne, że zawsze w jakiś sposób znajdował siłę na kłótnie z tą konkretną osobą. - Więc… - powtórzył ciszej Naruto i brunet zacisnął ze złością zęby. - Chodzi o to, że wiesz, jaki jest dzisiaj dzień?

Sasuke nie odpowiedział, bo był właśnie bardzo zajęty liczeniem do dziesięciu.

- No więc… - kontynuował Naruto nie przejmując się za bardzo brakiem odpowiedzi. - Dzisiaj są Walentynki… I…

Och, a więc o to chodziło. Sasuke z ulgą wypuścił oddech.

- Naruto, idź do Sakury, zaproś ja na randkę, zrób z nią albo jej co chcesz, masz moje błogosławieństwo czy czego tam oczekujesz i wynoś się stąd.

Uchiha miał nadzieję, że przedłużająca się cisza była spowodowana tym, że Naruto zastosował się do jego polecenia - chociaż raz - więc powoli zaczął się relaksować.

I niemal wyskoczył ze skóry, gdy usłyszał niepewny głos.

- Ale… Sasuke… Chodzi o to… że to właśnie nie chodzi o… Sakurę… - Naruto brzmiał jakby się krztusił.

Na tę wiadomość Sasuke aż wystawił spod koca głowę i spojrzał z zaskoczeniem na przyjaciela.

Naruto siedział po turecku na środku pokoju, skubał wystające z dywanu nitki i patrzył ze zmarszczonymi brwiami gdzieś pod jego łóżko.

Och. To było… nieoczekiwane.

Ale nie wyjaśniało, co blondyn właściwie tu robił.

- Więc o co chodzi? - spytał niecierpliwie Sasuke.

Chłopak nerwowo oblizał wargi i nie podniósł wzroku.

- Pomyślałem sobie, że skoro dzisiaj są Walentynki i wszystko, mógłbym powiedzieć tej osobie, że ją lubię, wiesz jak to działa… W każdym razie, chodzi właśnie o to, że mówiłem Sakurze-chan kilka razy, że ją lubię…

Kilka razy. Litości. Niedopowiedzenie roku. Przecież Naruto niemal wcale nie dawał dziewczynie odetchnąć.

Nie to żeby ten fakt Sasuke jakoś bardzo przeszkadzał, jako że Sakura prawie nigdy nie dawała odetchnąć jemu.

- …i to chyba nie poszło najlepiej, prawda? To znaczy, chcę tylko zapytać, wiesz… - Naruto spojrzał na niego z nadzieją i natychmiast przeraźliwie mocno się zarumienił.

Sasuke przyglądał się mu, kompletnie nie rozumiejąc, do czego zmierza cała ta przemowa. Chłopak przed nim robił się coraz bardziej czerwony, a Sasuke zaczął się po chwili poważnie zastanawiać, czy Naruto faktycznie sądzi, że uda mu się domyślić, o co w tym wszystkim chodzi.

Spojrzał w zawstydzone, niebieskie oczy i zupełnie nagle załapał, z jaką dokładnie prośbą się do niego zwrócono.

O nie.

Nienienienienie.

Sasuke westchnął i upadł ciężko na łóżko, gapiąc się w sufit.

- Chyba żartujesz - powiedział w końcu zmęczonym głosem. - Na niebiosa, nie mogłeś z tym iść do Sakury?

Naprawdę, po całym cholernym tygodniu ustalania warunków ślubu…!

Naruto wymamrotał coś pod nosem.

- Co?

- Już u niej byłem. Kazała mi przyjść do ciebie.

O, cholera.

- Świetnie - westchnął Sasuke i odwrócił się twarzą do ściany. - A ja każę ci iść do Kakashiego.

- Kakashi-sensei jest zboczeńcem! - wybuchnął nagle Naruto i Sasuke przewrócił oczami, ciesząc się, że chłopak nie jest w stanie zobaczyć jego twarzy. - Nie pójdę do niego z czymś takim! Poza tym na tegoroczne Walentynki wyszło nowe Icha Icha, myślisz, że uda mi się go od tego oderwać?!

Sasuke zmełł w ustach przekleństwo.

- Po prostu nie mogę uwierzyć, że przyszedłeś z tym do mnie - mruknął i westchnął. Chciałby się dowiedzieć, kto jest tą pechową dziewczyną, ale wiedział, że Naruto w życiu mu tego nie powie.

Nagle wpadł na pomysł.

- Kup jej kwiaty. Tylko pamiętaj, że blondynki nie lubią fiołków. - Co prawda nie miał pojęcia, co lubią a czego nie lubią blondynki, ale Naruto był wystarczająco głupi, żeby…

- Och nie, ta osoba ma czarne włosy, więc…

Bingo!

- Och, więc to brunetka? - Sasuke odwrócił się i siedział teraz twarzą w twarz ze skonfundowanym Naruto.

- Co…? Ty draniu! - warknął chłopak. Sasuke uraczył go swoim złośliwym uśmiechem zarezerwowanym tylko dla kompletnych głupków.

Ale zaraz, brunetka…? Nie, niemożliwe, żeby to była…!

- Jest nieśmiała?

- To… To nie twój interes!

- Jeśli mam ci pomóc, to jest bardzo mój interes.

Naruto mierzył go przez chwilę gniewnym spojrzeniem, po czym nagle kąciki jego ust uniosły się w złośliwym uśmieszku. Sasuke mrugnął, ale po sekundzie ten dziwny wyraz twarzy zniknął i Naruto znowu patrzył w podłogę.

- Tak… aktualnie wydaje mi się, że jest całkowicie, kompletnie nieśmiała.

Sasuke nie miał pojęcia dlaczego Naruto brzmi na tak zadowolonego z siebie, ale nie poświęcił już temu drugiej myśli. Zamiast tego skupił się na czymś innym.

Hyuuga. Hyuuga Hinata. Nie było innej możliwości.

Po prostu nie mógł w to uwierzyć. Naruto lubił ją? Ze wszystkich ludzi w wiosce wybrał sobie akurat dziewczynę, która była wszystkim, czym nie był Naruto? Nieśmiała, cicha, zawsze zawstydzona, świadomie kryjąca się w cieniu i trzymająca na uboczu dziedziczka rodu Hyuuga w jego opinii po prostu nie pasowała do hałaśliwego, irytującego idioty jakim był Naruto. I co z tego, że Hinata była zakochana w nim praktycznie od… zawsze? Naruto zdawał się tego nie zauważać, co niby zmieniło się teraz? Już Sakura lepiej by do niego pasowała!

Chociaż jak Sasuke dłużej się nad tym zastanawiał, nie mógł pomyśleć o żadnej dziewczynie, jaką znał, która pasowałaby do Naruto Uzumakiego. To było po prostu… dziwne.

Nagle chłopak poczuł nadchodzący przypływ gniewu i zacisnął pięści na pościeli.

Naruto przylazł do niego i nie daje mu odpocząć z powodu jakichś głupich Walentynek i dziewczyny? Kim on jest, swatką do wynajęcia?!

- Rób co chcesz - orzekł w końcu, po raz kolejny opadając na prześcieradło.

- Co…? - nie zrozumiał na początku Naruto. Jednak tylko na początku. - Ty draniu, to jest cała twoja pomoc?!

- Po pierwsze nikt nigdy nie mówił, że ci w tym pomogę, a po drugie musiałeś chyba postradać resztki rozumu, skoro przyszedłeś akurat do mnie z takim pytaniem! - zirytował się Sasuke. - Zrób. To. Jak. Chcesz.

- Ale ja nie wiem, jak chcę to zrobić! Poza tym nie chcę, żeby stało się to co z Sakurą-chan! A przyszedłem do ciebie, bo Sakura-chan powiedziała, że ty pomożesz mi z tym lepiej niż ona!

Sasuke spojrzał ostro na Naruto, który wciąż siedział na podłodze i właśnie skrzyżował ręce na piersi. Nagle wpadł na pomysł, jak szybko wyjść z tej wyjątkowo niekomfortowej sytuacji.

- Pocałuj ją.

Niebieskie oczy spojrzały na niego ze zdumieniem.

- Pocałuj ją, idioto. W ten sposób dasz jej jasno do zrozumienia, o co ci chodzi, a jeśli się jej podobasz, to na pewno prędzej zemdleje z wrażenia niż zrobi cokolwiek innego.

Właściwie Hinata prędzej umarłaby z szoku i zawstydzenia, ale Sasuke nie widział potrzeby, żeby zanadto dramatyzować.

Naruto jednak nie wyglądał na przekonanego i wciąż patrzył się na niego z namacalną podejrzliwością.

- Co? - spytał jadowicie Sasuke. - Chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, czy chcesz ją pocałować?

Twarz Naruto zrobiła się po raz kolejny całkowicie czerwona. Naprawdę, to było po prostu zbyt łatwe.

- A… a jeśli się nie podobam? - wykrztusił w końcu. Sasuke warknął do nikogo w szczególności. SPAĆ! Ta rozmowa zrobiła się zdecydowanie za długa, zbyt męcząca i dlaczego ona w ogóle miała miejsce?!

- Zapewniam cię, że to niemożliwe - wyrzucił z siebie desperacko, po czym okręcił się w koc i odwrócił plecami do Naruto, nie zauważając jego zszokowanego spojrzenia.

Po chwili usłyszał kroki i skrzypienie okna.

W końcu sam.

Podłożył sobie poduszkę z powrotem pod głowę, wziął kilka głębszych oddechów, żeby uspokoić swoją złość i powoli się zrelaksował.

Sen przyszedł niemal natychmiast.

(cdn)


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Lyneel : 2011-07-26 22:35:22
    genialne

    wow, super ^^ wiarygodnie przedstawieni bohaterowie, swietny jezyk, szybko sie czyta, jest ciekawe i zabawne ;] no i trafne okreslenia. dialogi naturalne, pasujace do postaci i (w wiekszosci) moglyby wystepowac w anime. calosc zgrabna i odswiezajaca. czekam na wiecej tekstow!

    a teraz pozwol, ze cos wytkne ;P

    "CHODZI o to, że wiesz, jaki jest dzisiaj dzień?

    (...)

    Och, a więc o to CHODZILO. Sasuke z ulgą wypuścił oddech.

    - Naruto, IDZ do Sakury, zaproś ja na randkę, zrób z nią albo jej co chcesz, masz moje błogosławieństwo czy czego tam oczekujesz i wynoś się stąd.

    (...)

    - Ale… Sasuke… CHODZI o to… że to właśnie nie CHODZI o… Sakurę… (...)

    - Więc o co CHODZI? - spytał niecierpliwie Sasuke.

    - Pomyślałem sobie, że skoro dzisiaj są Walentynki i wszystko, mógłbym powiedzieć tej osobie, że ją lubię, wiesz jak to działa… W każdym razie, CHODZI właśnie o to, że mówiłem Sakurze-chan kilka razy, że ją lubię…

    (...)

    - …i to chyba nie POSZLO najlepiej, prawda? To znaczy, chcę tylko zapytać, wiesz…

    (...

    Sasuke przyglądał się mu, kompletnie nie rozumiejąc, do czego ZMIERZA cała ta przemowa. Chłopak przed nim robił się coraz bardziej czerwony, a Sasuke zaczął się po chwili poważnie zastanawiać, czy Naruto faktycznie sądzi, że uda mu się domyślić, o co w tym wszystkim CHODZI."

    troche za duzo chodzenia na moj gust ;)

  • kara1221 : 2010-09-30 20:53:52

    dlaczego... dlaczego nie ma dalszej części..? nosz tu się dopiero akcja zaczyna no... ><

  • Zani : 2009-08-02 21:34:13

    To jest świetne. Strasznie sie uśmiałam. ;D

    Jest może dalsza cześć?

  • Oza : 2008-04-19 21:43:14

    Udało Ci się zrobić świetną komedię! Najbardziej to się śmiałam z tego "A ja ci każę iść do Kakashiego" xD. Przezabawne i w ogóle fajne! Pochwalam, pochwalam xD Pozdrawiam ;*

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze