Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Beneath my pillow

Rozdział V cz 1

Autor:problematic-child
Korekta:Teukros
Serie:Naruto
Gatunki:Dramat
Dodany:2009-01-07 20:41:07
Aktualizowany:2009-02-15 17:56:12


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

I’m dying to catch my breath

Oh why don’t i ever learn

I’ve lost all my trust though I’ve surely tried to

Turn it around

Can you still see the heart of me?

All my agony fades away

When you hold me in your embrace

Don’t tear me down

For all i need

Make my heart a better place

Give me something I can believe

Don’t tear me down

You’ve opened the door now

Don’t let it close

I’m here on the edge again

I wish I could let it go

I know that I’m only one step away

From turning around

Don’t tear me down

For all i need

Make my heart a better place

Give me something I can believe

Don’t tear it down

What’s left of me

Make my heart a better place

I’ve tried many times but nothing was real

Make it fade away

Don’t break me down

I want to believe that this is for real

Save me from my fear

Don’t tear me down

Within Temptation - All I Need



To się nie powinno było wydarzyć.

Oczywiście, że nie. Decyzja podjęta spontanicznie, bardziej instynktownie niż rozumowo.

Pewnie będzie miała sobie później za złe, że zamiast zachować się jak dorosła kobieta i użyć mózgu, rozsądku i chłodnych kalkulacji, oddała się całkowicie w ręce intuicji, zmysłów i emocji.

W jego ręce.

Pewnie będzie to sobie później wyrzucać, może już jutro, kiedy ostygnie i pościel, i ona, a powietrze znów pachnieć będzie medykamentami, powrócą dotychczasowe niechęci, zagadki i role. Ale teraz nie chciała się nad tym zastanawiać.

Cienka warstwa satyny ześlizgnęła się po bladych ramionach, zatrzymała na biodrach i popchnięta przez drżące dłonie, opadła przy kostkach. Słyszała swój oddech, głośny i urywany, miała wrażenie, że żar z jej policzków promienieje na cały pokój i niemal jaśnieje w ciemności.

Nie mógł tego widzieć. Nie mógł zobaczyć jej rozszerzonych źrenic, drgającego leciutko podbródka, palców muskających nieśmiało końcówki różowych włosów osłaniających piersi.

Wiedziała przecież, że nie jest w stanie. A jednak, świadoma całkowicie bezzasadności tej prośby, wyszeptała z przejęciem:

- Spójrz na mnie, Itachi. Chcę, żebyś na mnie spojrzał. - zbliżyła się do krawędzi łóżka, wciąż niepewna, udająca jedynie zdecydowaną, świadomą swej kobiecości osobę. Czuła się trochę tak, jak wtedy, gdy po raz pierwszy pozwoliła zdjąć z siebie ubranie, dotykać i całować. Podekscytowanie wraz ze wstydem, wahaniem, dziwnym ciepłem promieniującym gdzieś z głębi ciała do najmniejszych i najdalszych jego fragmentów tworzyło dziwną, słodką mieszankę, doprawioną elementami piżma i opium, porażającą węch i mrowiącą w język. Jak narkotyk, spowijała całkowicie, dokładnie opatulając i szczelnie odgradzając od świata zewnętrznego. Bombardowała wiązką przeżyć i odczuć.

Sakura tęskniła, pragnęła znów to poczuć, mimo, iż od dawna wpychała tę potrzebę głęboko w szpary nieświadomości.

- Itachi... - znów urwany dźwięk w milczącym pokoju.

Serce podskoczyło jej w piersi, gdy tylko zobaczyła, jak zastygła dotychczas w bezruchu postać mężczyzny odwraca się w jej stronę. Nie powiedział nic, podszedł tylko do niej i stanął naprzeciwko, tak blisko, jak tylko to było możliwe.

Milczenie pełne napięcia sprawiało Sakurze niemal fizyczny ból. Jego czarne oczy niezmiennie były nieruchome, martwe, a jednak znowu nie mogła przestać się w nie wpatrywać. Obojętny wyraz twarzy. Spokojny, cichy oddech, tak odmienny od jej szybkiego, wypełnionego oczekiwaniem oddychania.

Poczuła ciepłe, gładkie wargi na swoich ustach. Opuszkami palców musnął delikatną skórę od piersi do biodra. Zadrżała i zacisnęła mocno powieki.

Przez tę chwilę, ten moment oboje mogą być ślepi. Stracą wzrok, on jeszcze raz, ona po raz pierwszy, przestaną widzieć cokolwiek poza sobą.

Tak, jakby i bez tego posiadali jakiś inny świat. Teraz będą się liczyć tylko oni, lecząc własną bezradność, zacierając granice samotności, przytępiając pulsujący ból, kładąc na niego okład z desperackiej intymności.

Po raz ostatni spróbują być tym, czym od dawna nie byli.

Po prostu człowiekiem.

+++

- Dać ci nową ścierkę? - zapytała, spoglądając w jego kierunku z ciekawością.

Wciąż czuła się nieswojo w tej zupełnie nowej, niespodziewanej scenerii: ona, on, kuchnia, a pomiędzy nimi zlew wypełniony po brzegi wodą, pianą i pływającymi w niej białymi naczyniami.

Oparła mokre ręce na jego krawędzi i westchnęła. Po co tu przyszedł, nagle, niespodziewanie, dotykając ścian, by przypadkiem nie wpaść na jakiś element wyposażenia domu. Stanął w progu kuchni i przez krótką chwilę przysłuchiwał się szumowi wody, chlupoczącym w niej talerzom. Nuciła wtedy jakąś melodię, nie pamiętała już, jaką. Zresztą, nieważne.

Cicho, tak, jak miał w zwyczaju, znalazł się nagle obok niej. Zignorował fakt, że wyciągając ręce, niechcący ochlapała go ciepłą mieszanką wody i detergentu.

Sakura z niepewnością i zdziwieniem jednocześnie obserwowała, jak przesuwa dłonią po chropowatym blacie, natrafia na materiał cienkiej, bawełnianej ścierki, przesuwa ją w palcach, badając, czy jest jeszcze wystarczająco sucha. Po chwili wyciąga drugą rękę w jej kierunku i czeka, nawet nie obracając twarzy, jego niewidome oczy zwrócone są na ścianę.

Kobieta przerywa milczenie, głośno wciągając powietrze.

Tak…tak…już... - zamruczała Sakura, chaotycznie próbując jednocześnie myć naczynia, podać jedno z tych już wyczyszczonych Itachi'emu i nie spuszczać go z oczu. Nie rozumiała tego, nie widziała celu w tak niespodziewanej akcji, w zachowaniu, które zupełnie do niego nie pasowało.

Zignorowała jednak natłok myśli, które prześcigały się w swojej irracjonalności i po prostu skupiła się na pracy. Czysta powierzchnia talerza zaskrzypiała, kiedy przesunęła po niej palcem. Strzepnęła resztkę piany i podała naczynie oczekującemu w bezruchu mężczyźnie.

Czy każdego dnia, w każdej nawet chwili, można czuć kogoś inaczej? Czy jego skóra, dotyk odsłoniętych części ciała może za każdym razem być czymś nowym, dotychczas nieodkrytym, nienaruszonym nawet, jeśli znasz każdą zmarszczkę, bliznę, dokładną frakturę? Tyle razy w przeciągu ostatnich dni przyciskała swoje dłonie do jasnego, wilgotnego nieraz od potu czoła, szyi, torsu, dłoni. A jednak tak wtedy, jak i teraz, kiedy dotknęła tylko i wyłącznie końcówek jego palców swoimi opuszkami, kontakt wydał jej się zupełnie nowy, świeży, inny. Tak, jak i on. Inny Itachi.

Miała ciepłe, mokre dłonie. Miękkie i pomarszczone przez zbyt długi kontakt z wodą. Odrobinę śliskie od wylewanego co i rusz płynu do mycia naczyń.

Takie inne, obce, przeciwstawne do jego zimnych, suchych rąk o sprężystej, gładkiej skórze. Może odrobinę zbyt przesuszonej, ale tylko troszeczkę. Dziwne, niedające się dokładnie sprecyzować uczucie wtargnięcia w nieswoją, nieprzeznaczoną dla jej oczu i dotyku strefę.

Sakura nie miała pojęcia, ile trwała chwila zawieszenia, gdy stali naprzeciw siebie trzymając biały, błyszczący i ociekający talerz. Woda szybko spływała po jego dłoni, wpadała w bruzdy, przerwy pomiędzy palcami, a wreszcie śladem żył przemknęła przez nadgarstek.

Nie przerwała kontaktu.

On również. Odwrócił tylko głowę i czarne tęczówki zaczęły ponownie przeszywać ją na wylot.

To przerażające, obezwładniające spojrzenie, z którego nie umiała, a może nie chciała się wyrwać. Zatrzymujące czas, wszelkie zaistniałe dotychczas procesy. Jak to możliwe? Dlaczego coś, co jest martwe, potrafi przykuć ją do życia bardziej, niż cokolwiek innego, co dotychczas poznała? Przygwoździć gwałtownie do chwili obecnej, kazać stać pozornie nieruchomo, chociaż w środku w każdej sekundzie myśli, pourywane i chaotyczne pędziły w zawrotnym tempie a odczucia mieszały się ze sobą, wirowały i prześcigały w tym, które będzie dominujące.

Przerwali ten kontakt w tym samym momencie, przerażeni jego nagłą intensywnością i apatyczni jak zwykle.

Działać - przede wszystkim działać. Nie wdawać się w zbędne dywagacje, które mogłyby tylko opóźnić dalszy rozwój akcji. Analizować, myśleć, wymierzać i wdrażać zamierzenia w rzeczywistość.

Nie zastanawiał się, dlaczego przyszedł do jej kuchni akurat wtedy, kiedy zmywała naczynia po ostatnim posiłku. Mógł się spodziewać jej zaskoczenia, pytania prawie namacalnie wiszącego w powietrzu. Nie miał zamiaru jednak na nie odpowiadać. Po prostu przyszedł; wstał, pokonał cały ten dystans, odległość dzielącą dwa pomieszczenia, usłyszał wodę i poczuł drażniący zapach chemikaliów zmieszany z dużo przyjemniejszym zapachem jej włosów, do którego już się zdążył zresztą przyzwyczaić.

Wycieranie naczyń mogłoby się wydawać nudnym, idiotycznym, a przy tym niemęskim zadaniem.

Przypominało mu jednak o domu, plusk wody, wilgotne ścierki, nawet talerze, które mu podawała, były dziwnie podobne. Ona zresztą też jakby została wyjęta z dawnych czasów, których już nie pamiętał. Jedną nogą tutaj, przy nim, pochylona zapewne nad zlewem, ale drugą gdzieś w swoim świecie, przy mężczyźnie, którego już nie było.

Westchnęła ciężko, jakby potwierdzając jego przypuszczenia.

A później zatrzymała się nad dłużej, nieruchoma, dziwnie spięta, trzymając naczynie znajdujące się jednocześnie w jego ręce, dotykając jego palców pomarszczonymi, nabrzmiałymi lekko opuszkami. Zdawało mu się, że się przestraszyła, sam jednak nie wiedział czego - przecież nie od razu cofnęła dłoń. Zmarszczył leciutko brwi w oczekiwaniu na komentarz z jej strony, kiedy zaś ten się nie pojawił, zajął się znowu swoją pracą.

Patrząc na Itachi'ego i jego stoicki spokój, Sakura poczuła nieprzyjemne uczucie zazdrości. Jak to jest, że ją za każdym razem zalewała cała fala uczuć, których nie potrafiła dokładnie zdiagnozować i nazwać, a on po prostu ignorował wszelkie możliwe bodźcie zewnętrzne i wracał do poprzedniego zadania jakby nigdy nic.

Z drugiej strony, nie mogła przecież niczego wymagać. A jednak, po raz kolejny w przeciągu krótkiego odcinka czasu przypadkowe, niezaplanowane ”zderzenia” dwóch zupełnie obcych sobie przestrzeni sprawiały, że coraz mniej rozumiała tego dziwnego człowieka. Coraz mniej rozumiała też siebie.

Doceniał fakt, że milczała. Mimo, iż zapewne biła się z myślami, mógł prawie zobaczyć, jak przygryza wargę i mruży oczy; nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. Podobał mu się ten spokój, niewymuszona cisza, która istniała pomiędzy nimi.

Ironia życia w przeciągu kilkunastu ostatnich dni dała prawdziwy popis. Wydarzenia, niby następujące dość powoli, a tak naprawdę pędzące w zawrotnym tempie. Patrzyła na świat, który stworzył się od nowa, na sytuację, której częścią stała się z niekłamanym zaskoczeniem, zdziwieniem, niepewnością i niedowierzaniem. Obserwowała siebie samą, zmiany w zachowaniu, fakt, że już nie zaciskała z nienawiścią pięści, kiedy przychodził jej na myśl. Zmianę w głosie, z suchego tonu przepełnionego niechęcią na miękki, spokojny. Przestała się nawet bać i asekurować za każdym razem, kiedy przebywała w jego obecności. Na samym początku prawie nie mogła spać, budziła się w nocy, niespokojnie rozglądając się po pokoju i poszukując wzrokiem człowieka, który - w jej mniemaniu - przepełniony był żądzą krwi. Teraz kładąc się do łóżka zamykała oczy ze świadomością, że nie jest sama. Nawet, jeśli człowiek zajmujący sąsiedni pokój był umierającym przestępcą. Ta nieoczekiwana obecność była poniekąd uspakajająca i sprawiała, że czuła się bezpieczniej. Inaczej, po latach odosobnienia z wyboru i życia z człowiekiem, którego tak naprawdę nigdy przy niej nie było.

Biorąc do ręki dość pokaźnych rozmiarów metalowy garnek, zaczęła się zastanawiać, jak to wygląda z jego perspektywy. Kolejny raz analizowała ten sam temat, zdawała sobie z tego sprawę, ale człowiek - zagadka stojący obok nie dawał jej spokoju. Jeśli ona odbierała świat przy pomocy wszystkich danych jej zmysłów i wciąż nie potrafiła go rozszyfrować, to jakie możliwości ma ślepiec rzucony przez jakimś chorym żartem na zupełnie obce, nieznane mu środowisko, do domu, którego nigdy wcześniej nie odwiedził, do kobiety, której nigdy nie poznał. Pojawiające się znowu porównanie z Sasuke również nie pomagało - pomimo największych chęci i licznych prób stania się ostoją obojętności, wyższości i stoicyzmu zawsze potrafiła poznać, jakie uczucia i myśli się w nim kotłują. Z Itachim było zupełnie inaczej. Zamknięta książka, zamknięta przestrzeń - nie chciała wkraczać w nią nieproszona, jednak pragnienie zrozumienia chociaż małego fragmentu tej układanki, jaką był, stanowiło uwierający, powracający nieustannie problem.

Jak to jest, być częścią czarnej, zakończonej przestrzeni. Stać gdzieś pośrodku nieprzezroczystego, nieprzepuszczającego światła pudełka, w którym zawsze było ciemno? Polegać na tym, co jeszcze pozostało ze szwankującej fizyczności, chociaż jej najważniejszy element, szczególnie potrzebny w nieznanych warunkach został ci odebrany jakiś czas temu?

Sakura zawsze była ciekawską osobą. Chociaż z rzadka podejmowała ryzyko, nie bała się eksperymentować i próbować zmieniać, chociaż na chwilę, rzeczywistość.

Uśmiechając się lekko pod nosem, zamknęła oczy.

Przez zaciśnięte powieki nie przedostawało się światło. Wyszła na chwilę ze swojego świata i przeniosła się do tego, który należał do niego od jakiegoś już czasu. Gdzieś w umyśle zachował się zarejestrowany ostatnio obraz. Wypełniony do połowy zlew, naczynia. Promienie wpadającego przez okna słońca na jej włosach, karku, plecach. Ciepło stojącego obok człowieka na jej biodrze, ramieniu i policzku.

Wolała to drugie.

Opanowała chęć podglądnięcia i na oślep wyciągnęła z wody pierwsze lepsze naczynie. Śliska powierzchnia, niezłapane odpowiednio mocno szkło pozostało w jej dłoni tylko przez chwilę, zaraz po tym z pluskiem wpadając z powrotem do zlewu. Ciepła woda obficie zmoczyła jej bluzkę, prawdopodobnie skropiła też Itachi'ego (nie była pewna, nie widziała). A może i nie, w końcu nie odezwał się ani słowem, nie wykonał żadnego ruchu. Syknęła cicho.

Co robisz? - Cichy, spokojny jak zawsze głos tuż przy uchu. Blisko. Dziwne, nie usłyszała, żeby wykonywał jakiś ruch. A może już wcześniej stał tuż przy niej? Albo nieprzyzwyczajony do swojej wiodącej roli słuch zaczął wariować.

Myję naczynia - odparła tak, jakby to była zupełnie zwyczajna, niezobowiązująca konwersacja. Próbowała odnaleźć ucho kubka, by tym razem uchwycić je na tyle mocno, żeby oszczędzić sobie niechcianego prysznica.

Coś się zmieniło. - Usłyszała przekonanie w tym tonie. Jak on był w stanie tak szybko zaobserwować mały fakt zamknięcia oczu?

Nie odpowiedziała od razu. Przemyła szklankę, otrzepała ją lekko (uderzając przy tym w kran) i oddała Itachi'emu. A przynajmniej próbowała, bo podane naczynie najpierw ominęło jego dłoń, później tylko musnęło jej wierzchnią część. Dopiero za trzecim razem poczuła jak delikatnie, ale stanowczo przejmuje przekazywaną szklankę.

Tymczasowo oślepłam z wyboru - rzuciła szybko, w tym samym momencie mając nadzieję, że nie dosłyszał. „Jasne, jak zawsze najpierw myślisz, a później mówisz, Sakura. Brawo. Tylko patrzeć, jak oberwiesz, albo przynajmniej zostaniesz pozostawiona sama sobie” - sarkastyczny głos wewnątrz głowy jak zawsze utwierdził ją w przekonaniu, że bywa idiotycznie wręcz nieostrożna i bezmyślna.

Spodziewała się, że ciśnie trzymaną w dłoni ścierką i wściekły wyjdzie z kuchni, nie kwapiąc się nawet powiedzieć choć słowo. Cóż, przynajmniej ona by tak zrobiła. Sasuke zapewne też.

Itachi jednak został tam, gdzie był przez ostatnie kilkanaście minut, nie okazując nawet szczątkowych oznak zdenerwowania czy poirytowania.

Po co?

Żeby widzieć tak, jak ty - odpowiedziała Sakura, nie do końca przekonana, czy jest to właściwa i całkowicie prawdziwa odpowiedź.

Nie wiedział, co chciała przez to osiągnąć. Postawić się w jego sytuacji? Zacząć patrzeć na świat z jego perspektywy, na jego sposób, o ile patrzenie jest tu w ogóle odpowiednim sformułowaniem? Zrozumieć go? Czy może po prostu trochę utrudnić sobie monotonne kuchenne zajęcie, dodając element niepewności i zabawy jednocześnie? To ostatnie przypuszczenie zupełnie mu do niej nie pasowało.

Jeśli chce, może ją nauczyć. Może jej pokazać, jak to jest, chociaż przez ten jeden moment. Jeżeli chce postawić się w jego sytuacji, na jego miejscu, może przeprowadzić ją przez tę małą, krótką grę.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • raven : 2009-02-07 21:10:33
    Genialne

    To jest naprawde genialne! Nigdy nie czytalam czegos podobnego. Masz wspanialą wyobraźnie. Prosze tylko tego nie kończ.

  • Anisha : 2009-01-25 23:13:06

    Hej ;*** Rzeczywiście masz talent, czytałam już wiele opowiadań o Ita Saku, ale to jest bardzo originalne, wspaniale dobierasz słowa i wogóle nie wiem skąd taki pomysł bierzesz ;] Pozdrawiam ;)

  • 19(S)47 : 2009-01-13 23:43:22
    Koment

    Masz talent tyle ci powiem ! Nigdy nie widzialem lepszego opowiadania o ITASAKU !

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu