Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

(pląta)Nina

Rozdział 3

Autor:Grisznak
Serie:Code Geass
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Dodany:2008-07-11 10:28:14
Aktualizowany:2015-06-10 21:11:14


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

- Przyjaciółką? Ale wasza wysokość...ja przecież jestem tylko zwykłą...

- Nieważne - Euphemia położyła jej palec na ustach, przerywając w pół zdania - Przestań już proszę z tą „waszą wysokością”. Tak możesz do mnie mówić przy innych, ale między nami bądźmy na ty, Jestem Euphie, zgoda?

Nina nie była pewna, co powiedzieć. To było jak sen, zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Księżniczka Euphemia chciała być jej przyjaciółką? Nie, przecież nie zasługiwała na to. Chciała być jej sługą, wierną i gotową na każde skinienie. To nie możliwe, by tak wspaniała osoba mogła chcieć się zaprzyjaźnić z kimś tak pospolitym, jak ona. A może jednak? Może szczęście po raz pierwszy w życiu uśmiechnęło się do niej?

- Jeśli będę mogła tym sprawić przyjemność waszej wys... - Nina zacięła się, pamiętając o prośbie księżniczki, ale słowo „będę twoją przyjaciółką” nie chciało jej przejść przez usta, nie ważne jak tego pragnęła. Euphemia spojrzała na nią z zaskoczeniem. Nina, zamiast powiedzieć cokolwiek, zbliżyła się i przytuliła się do księżniczki, płacząc ze wzruszenia. Euphemia przytuliła ją do piersi, gładząc jej ciemne włosy.

- Prze...przepraszam...ja zawsze...nie potrafię - Nina usiłowała powiedzieć coś w miarę składnie, ale niezbyt jej to wychodziło

- Dobrze, już dobrze, nie mów nic - Euphemia otoczyła dziewczynę ramionami, czując jej oddech, jej łzy na piersiach. Oddech księżniczki również przyspieszył. Co takiego było w tej dziwnej dziewczynie, która zjawiła się tu tak niespodziewanie? Zazwyczaj to inni pocieszali i tulili ją, a teraz to ona znalazła się w takiej sytuacji.

Nina w końcu przestraszyła się własnej śmiałości i cofnęła, kuląc się na leżącym na podłodze pufie. O ile wcześniej miała wątpliwości, tak teraz wiedziała, że wszystko to dzieje się na prawdę. Czuła ciepło księżniczki, jej dotyk. To było jak spełnienie marzeń, jak jakiś czar. Całą drżała, czując, jak czerwienieje na twarzy.

- Powiedz mi, Nino - spytała Euphemia, chcąc wrócić do rozmowy - Chodzisz do Akademii Ashoford, tak?

- Tak, wa... - ugryzła się w język - mój mundurek...

- Spokojnie, pobrudził się i pogniótł podczas tego zamieszania, kazałam go doprowadzić do porządku. Ubraliśmy cię w jedną z moich sukien, nawet się zdziwiłam, że pasuje jak ulał.

Nina dotknęła materiału sukni. A więc miała na sobie ten sam ubiór, który wcześniej nosiła księżniczka Euphemia. Już sama świadomość tego sprawiała jej wielką przyjemność. Przesunęła nogę, czując na niej miękki dotyk jedwabiu, tego samego, który wcześniej okrywał nogi księżniczki. Niemal westchnęła.

- Powiedz mi, proszę, coś o twojej szkole. Sama nigdy nie chodziłam do żadnej, siostra mówiła, że to niebezpieczne dla księżniczki. Miałam tylko prywatnych nauczycieli.

- No więc...chodzimy, uczymy się - Nina nie była pewna, co powiedzieć, gdy nagle przyszła jej do głowy myśl - Za kilka dni mamy w szkole festyn! Może by wasza...znaczy, może byś....przyszła? - wreszcie, po raz pierwszy udało jej się zwrócić do księżniczki bezpośrednio, co przyniosło Ninie sporą ulgę - Będzie bardzo wesoło, przewodnicząca Milly mówiła o zrobieniu największej pizzy pod słońcem i choć pewnie Lelouch będzie, jak zwykle, narzekał, to Nunnally go na pewno przekona. Wszyscy będą poprzebierani i będziemy świetnie się bawić!

Nina opowiadała o festynie, ekscytując się coraz bardziej, ale Euphemia w pewnej chwili przestała jej słuchać. Jej uwaga skoncentrowała się na dwóch imionach spośród wszystkich wymienionych przez Ninę. Nie, to z pewnością był przypadek, przecież oni nie żyli, zginęli w Japonii, sama o tym słyszała.


***


- Co tu robisz, młody człowieku? - spytał Suzaku ubrany w czarny garnitur ochroniarz rezydencji gubernatora - Acha, to ty jesteś tym pilotem białego Knightmare Frame, tak? Jedenastostrefowiec? Przykro mi, ale kręcisz się tu już jakiś czas, więc muszę wiedzieć.

- Moja koleżanka - Suzaku był zadowolony, że najpierw zadano pytanie, zamiast od razu zakuć go w kajdanki - Widziałem, gdy jakiś czas temu wbiegła do środka - wskazał dłonią bramę rezydencji. Chciałbym wiedzieć, czy nic jej nie jest.

- Ach tak - ochroniarz uśmiechnął się, odetchnąwszy - Jej wysokość, księżniczka powiedziała, że to jej przyjaciółka. Ta mała zemdlała, gdy wskoczyła pod limuzynę księżniczki. Wszyscy myśleli, że to jakaś wariatka czy terrorystka. Zaniesiono ją do pokojów jej wysokości.

- Dziękuję - odrzekł Suzaku - poczekam, jeśli to panu nie przeszkadza.


***


- Powiedziałaś, „Lelouch” i „Nunnally”? - spytała ostrożnie Euphemia.

- Tak - Nina była zaskoczona, że to może mieć jakieś znaczenie - Są rodzeństwem. Nunnally to bardzo miła dziewczyna, ale jest niewidoma i sparaliżowana, a Lelouch...

„Czy to możliwe? To nie może być zbieg okoliczności!” - księżniczka miała coraz więcej pewności - „Zbyt wiele podobieństw. Ale czy to by znaczyło, że oni nie zginęli? Przecież wszyscy twierdzili, że nie żyją. Chyba nie mam wyjścia”.

- Powiedz mi Nino, kiedy odbędzie się ten festiwal? Postaram się przyjść. Oczywiście, będę incognito, ale może się spotkamy.

- Naprawdę?! To wspaniale!

- Ale nie mów o tym nikomu, dobrze? To będzie tajemnica.

- Nie powiem nikomu ani słowa, można na mnie polegać. Zresztą, i tak nikt ze mną nie chce rozmawiać...

- Nie prawda, ja chcę - Euphemia nalała sobie jeszcze herbaty - Bardzo się cieszę, że mnie odwiedziłaś, to chyba najmilsza niespodzianka, odkąd tu przybyłam.

- Tak? - serce Niny biło jak szalone. Wszystko, co dziś usłyszała, nie było aż tak ważne jak to. Do tej pory myślała, że księżniczka po prostu chce być dla niej miła, ale teraz czuła wyraźnie, że Euphemia rzeczywiście cieszyła się z ich spotkania. To było piękniejsze, niż cokolwiek co by sobie wyobraziła. Udało jej się sprawić Euphemii radość. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Księżniczka pozwoliła wejść. Drzwi otworzyły się i weszła służąca, oznajmiając, że mundurek jest już czysty. Położyła go na łóżku i wyszła. Zaraz za nią do pokoju wszedł jakiś mężczyzna, i oznajmił księżniczce, że jej siostra prosi o przyjazd.

- Ja...chyba już będę musiała iść - powiedziała Nina. Po czym wstała i podeszła do łóżka. Niechętnie zdjęła z siebie suknię księżniczki, chcąc jak najdłużej czuć jej dotyk. Szybko ubrała mundurek, starannie kładąc suknię na łóżku. Euphemia wstała i podeszła do niej.

- Dziękuję ci, Nino - powiedziała, odprowadzając ją do drzwi. Gdyby były już blisko, księżniczka pocałowała ją delikatnie w policzek. Nina momentalnie zaczerwieniła się jak burak. Euphemia uśmiechnęła się tylko pogodnie i odprowadziła ją do wyjścia. Pomachała, gdy dwaj ochroniarze odprowadzili dziewczynę do bramy. Nina raz jeszcze odwróciła się, ale drzwi były już zamknięte.


***


Suzaku usłyszał odgłos otwieranej bramy. Podpieranie muru zrobiło się już męczące, a i słońce powoli zachodziło, barwiąc chmury szkarłatem. Zobaczył Ninę, która wyszła z rezydencji, odprowadzana przez ochroniarza. Teraz dopiero przeklął własną głupotę, bo ochroniarz, zapewne w jak najlepszej wierze, szepnął coś jej do ucha i wskazał chłopaka. No to był ugotowany na stojąco. Mógł zwiać, ale było już za późno. Nina podeszła do niego.

- Suzaku-kun? Ten pan mówił, ze czekałeś na mnie? - w głosie Niny Suzaku słyszał dziwny spokój i coś jakby radość. Emocje rozniecone spotkaniem z księżniczką wciąż jeszcze płonęły w niej żywym ogniem.

- Tak, eee...no wiesz, widziałem jak tam wbiegałaś, słyszałem krzyki i bałem się, że coś ci się stało, to pomyślałem, ze poczekam i zobaczę...

„Czy to możliwe? Ten Jedenstrostrefowiec martwił się o nią? Co on sobie wyobraża? Ona, przyjaciółka księżniczki Euphemii miałaby zwracać uwagę na kogoś takiego? Przecież jeszcze niedawno był oskarżony o zabicie księcia Clovisa, a uratowało go tylko to, że Zero przyznał się do tej zbrodni. Jeżeli jedna Zero kłamał, a ten tu ją śledził...”

Nina nie powiedziała ani słowa, za to najszybciej jak tylko mogła, ruszyła przed siebie. Suzaku był w kropce. Nie wiedząc, co ma zrobić, pobiegł za nią.

- Nina-chan, poczekaj - dogonił ją dość szybko i zabiegł jej drogę - Słuchaj, czy... - patrzyła na niego pytająco, a on sam nie był pewien, co powiedzieć - dałabyś się zaprosić na kawę, tu niedaleko jest taka miła kawiarnia i byłoby fajnie, gdybyś się zgodziła, bo wiesz, tego - Suzaku zdecydowanie pewniej czuł się za sterami Lancelota niż w takich rozmowach. Jego propozycja zrobiła jednak na Ninie na tyle mocne wrażenie, że chłopak miał czas zapanować nad odmawiającym współpracy językiem - Wiesz, ja też miałem okazję poznać księżniczkę Euphemię i chętnie bym z tobą, znaczy...porozmawiał.

W normalnych okolicznościach Nina zapewne wybąkała by coś w rodzaju „przepraszam” i uciekła na drugi koniec świata, tzn. do swojego pokoju. Jednak wzmianka o księżniczce sprawiła, że nie powiedziała ani słowa. Skąd ten Jedenastostrefowiec miał znać księżniczkę? To wydawało jej się tak absurdalne, że aż niedorzeczne. Ale na kawę? Z chłopakiem? Czyli, że to byłaby...

- Randka? - powiedziała głośno, nie do końca tego świadoma. Suzaku poczuł, że znowu zaczyna się plątać. Randka? On? Z nią?

- Czyli, że zgadzasz się? - spytał szybko - To chodź, zobaczysz, spodoba ci się - po czym chwycił mocno już zarumienioną Ninę za rękę. Wszystko to wydarzyło się stanowczo zbyt szybko jak na nią i chyba tylko tym należało wytłumaczyć fakt, że nie wyrwała się i nie uciekła.


***


Kallen szła szybkim krokiem, rozglądając się uważnie, chcąc mieć pewność, że nikt jej nie śledzi. Jej popołudniowo - nocne eskapady jak dotąd nie zwracały niczyjej uwagi, zresztą nie była jedyną osobą w Akademii, która miała taki zwyczaj. Ten denerwujący Lelouch znikał czasem na kilka dni. Ciekawe, gdzie on się pałętał? Pewnie grał na pieniądze w jakichś podejrzanych miejscach. Czy on nie miał za grosz poczucia odpowiedzialności? Jego kaleka siostra martwiła się o niego, a ten pajac, jakby nie zwracając na jej prośby uwagi, urywał się na całe noce, aby, diabli wiedzą gdzie, przesiadywać i popisywać się swoimi zdolnościami. Ech, gdyby tak kiedyś przypadkiem trafił na Zero po drugiej stronie szachownicy. Widok Leloucha upokorzonego i ogranego przez Zero wart byłby wszystkich posiadanych przez nią pieniędzy.

Popołudnie przechodziło już w wieczór. Kallen wyrzucała sobie, że znowu spędzi pół nocy w Gurrenie i następnego dnia będzie spać na lekcjach. Trudno, jakie to ma znaczenie, gdy idzie o dobro Japonii? Tak sobie rozmyślała, gdy nagle zatrzymała się. W ogródku przed jedną z niedużych kawiarenek, przy stoliku siedzieli na przeciwko siebie Suzaku i Nina. Spojrzała raz jeszcze, aby się upewnić. Tak, to musieli być oni. Rozmawiali, a raczej to Suzaku coś mówił, zaś Nina słuchała. Nie było szans, aby dowiedzieć się, nad czym tak żywo perorował, gdyby podeszła bliżej, na pewno by ją zauważyli.

Wyjęła telefon komórkowy i z odległości pstryknęła im zdjęcie, aby mieć dowód. Spojrzała raz jeszcze. Suzaku, syn ostatniego premiera Japonii służący w armii brytyjskiej, rozmawiający ze znaną ze swojej niechęci wobec jego ziomków, dziewczyną. Żałosne. Z niesmakiem odwróciła się i poszła swoją drogą. Patrzenie na to napełniało ją niechęcią, ale także, co trudno jej było przyznać nawet wobec samej siebie, zazdrością. Gdyby kiedyś Zero znalazł dla niej choć chwilę? Nie, wyrzuciła z głowy takie myśli. W końcu nie miał czasu, pewnie cały czas zajmowało mu przygotowywanie dla nich kolejnych planów. Tak, to dopiero był mężczyzna. Inny niż ci żałośni brytole, z którymi musiała chodzić do szkoły.

CDN

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.