Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Ostatnie Łzy

Autor:Kumiko-Chan
Redakcja:Inai
Serie:Bleach
Gatunki:Dramat, Fikcja, Obyczajowy
Dodany:2008-11-11 08:00:22
Aktualizowany:2009-06-03 09:46:22


Deszcz… Tego dnia padało i w Soul Society, i w Karakurze. Ale teraz to nie było ważne… Ktoś w tym momencie umierał… Wszyscy tam byli - Ichigo, Renji, Orihime, nawet Rangiku i Toshiro. Ale kto umierał? No właśnie… Pewna czarnowłosa Shinigami z 13 oddziału. Tak, Rukia leżała na ziemi, dławiąc się już własną krwią. Nikt nie wiedział, co się stało… Tylko ona i jakiś Arrancar stojący obok. Oboje byli we krwi, ale on odniósł znacznie mniejsze obrażenia niż ona.

- Rukia, trzymaj się! Niedługo przyjdzie pomoc z 4 oddziału! - krzyczał zrozpaczony Renji. W końcu była jego przyjaciółką jeszcze z czasów, kiedy mieszkał w Rukongai.

- Przecież wiesz… że to mój koniec… - odpowiedziała ledwo słyszalnie przyjacielowi.

- Nie możesz tak mówić, Rukia! Zawsze jest nadzieja! Na pewno przeżyjesz! - wrzasnął równie zrozpaczony jak Renji Ichigo - Inoue-san, jest szansa że ją odratujesz, prawda?!

- Nie wiem… Nie wiem czy uzdrowię Kuchiki-san na tyle, by żyła - w tym momencie posiadaczka Shun Shun Rikka zaczęła płakać. Wiedziała doskonale, że sama nie uratuje młodej Shinigami, ale jednocześnie zaczęła ją leczyć z nadzieją, że to coś da.

- Cholera… To ty ją doprowadziłeś do tego stanu! - ponownie ożywił się Renji, patrząc na sprawcę tego zamieszania. Już wyciągał miecz, już chciał zabić rzekomego Arrancara, gdy ten powiedział:

- Nie mam czasu, żeby zabić was wszystkich. Misja została już wykonana. Inaczej wszyscy leżelibyście martwi - zaczął się szyderczo śmiać - Zapamiętajcie moje imię… - w tym momencie zaczęło mocno wiać i nikt nie usłyszał imienia sprawcy. Gdy przestało, już zniknął on w wrotach do Hueco Mundo.

- Cholera… Czemu to właśnie ona umiera? - powiedział pomarańczowowłosy - Czemu nie zdążyliśmy na czas? - Robił sobie wyrzuty, twierdząc, że to przez niego teraz Rukia cierpi. Jednak to nie była jego wina. To przez Yamamoto i biuro rozwoju technologicznego (czy jakoś tak) nie wyruszyli na czas. Gdy dotarli, Shinigami otrzymała śmiertelny cios, a Arrancar patrzył z kpiną, jakby chciał powiedzieć „Nie byłaś godnym przeciwnikiem” lub „Nie warto cię nawet zabijać”. Ale dalej nie wiemy, jak do tego doszło… Cofnijmy się kilkanaście godzin wstecz. Kiedy to Yamamoto wydał jej misję sprawdzenia dziwnej aktywności reiatsu na obrzeżach Społeczności Dusz. Nie wiedzieli, czy to Arrancar, czy Vizard, czy tylko Hollow. Mieli nadzieję, że to ostatnie, i dlatego wysłali kogoś takiego jak Rukia, wiedząc że powinni wysłać co najmniej porucznika. Ale biuro rozwoju technologicznego zaleciło wysłać zwykłego członka jednego z oddziałów. Jeszcze Renji mówił jej, żeby się sprzeciwiła rozkazowi, nawet Byakuya jej to doradzał, jednak ona wiedziała, że nie może się sprzeciwić. Musiała iść, myślała że przeżyje i że wróci bez większych obrażeń… Odeszła bez pożegnania. Dopiero kilka godzin później Ichigo się o tym dowiedział i ruszył od razu do siedziby I oddziału wraz z Renjim, Orihime, Rangiku, Ishidą i Chadem z prośbą o zgodę na podążenie za Kuchiki-san. Niestety, było o kilka godzin za późno. Musieli czekać na pozwolenie dosyć długo. Gdy tylko je otrzymali, musieli biec ile sił w nogach… A i tak nie zdążyli na czas. Gdyby biuro technologicznego rozwoju zakazało iść Rukii, poszedłby Renji. On dałby sobie radę. Nie zginąłby.

- Orihime… Czemu mnie leczysz… skoro wiesz, że nie ma dla mnie nadziei? - spytała ją jeszcze ciszej niż poprzednio.

- Ponieważ… Jesteś moją przyjaciółką - powiedziała przez łzy - Obiecałam sobie, że nie będę płakać, ale nie potrafię temu podołać.

- Orihime… nie płacz… To nie ma sensu… Każdy kiedyś musi… - w tym momencie znowu zaczęła się dławić, ale gdy przestała na krótką chwilę, dodała - …umrzeć - Z oczu zaczęły jej lecieć łzy, ale w deszczu nikt nie odróżnił ich od zwykłej wody. Już nie lało tak jak wcześniej. Było widać polanę, właściwie łąkę, na której rosną same niezapominajki i stokrotki. Było też widać, że na horyzoncie pojawiła się Retsu Unohana (dla głupków i niezorientowanych: kapitan oddziału leczniczego), ale była jeszcze daleko. Mogła nie dotrzeć na czas.

- Ichigo… Czy wtedy, kiedy zobaczyłeś mnie… po raz pierwszy… nie mogłeś po prostu milczeć i udawać, że mnie nie widzisz? - Dziewczyna mówiła coraz ciszej. Jej głos, oddech, blask jej oczu… po prostu zanikały z każdą sekundą.

- Jak? Jak mogłem po prostu żyć ze świadomością, że ktoś ciągle wchodzi do mojego pokoju i wymachuje mieczem?

- W sumie może i racja, ale przez ciebie wszyscy teraz tu są.

- Mówisz, jakby to było coś złego. Najbardziej boję się co powie mój „kochany” ojciec, gdy się dowie, że „Rukia-chan” nie żyje.

- Nie mów mu - powiedziała już prawie szeptem. Nie miała już prawie żadnej siły - Renji… czy mógłbyś się tu nachylić? Chciałabym ci jeszcze coś powiedzieć… - Ten na to tylko przytaknął i spełnił prośbę. Rukia mu coś szepnęła do ucha i zamknęła oczy. Jej oddech ustał, jej ręka ostatecznie zastygła w bezruchu. Usta nie drgnęły już ani razu. Krew się nie sączyła. A deszcz dalej padał i w Soul Society, i w Karakurze. Po całym Rukongai i Seiretei rozniósł się krzyk czerwonowłosego chłopaka:

- RUKIA!!! - Tak… ten krzyk rozniósł się wszędzie. Możliwe, że dotarł nawet do świata żywych. Rangiku i Orihime płakały. Renji, Ichigo… Wszyscy dusili w sobie łzy, jeśli zdołali… Retsu stanęła…

- Już za późno… - powiedziała z żalem kapitan 4 oddziału - Nie zdążyliśmy… Miejmy nadzieję, że po śmierci tutaj istnieje coś jeszcze… - Renji wciąż jeszcze słyszał jej ostatnie słowa:

- Renji… Zawsze cię… kochałam…

Deszcz przestał padać. Wyjrzał księżyc i gwiazdy. Gwiazdy… których Rukia nie miała już nigdy zobaczyć…


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • midorino : 2010-11-16 16:21:13

    cacy i wogóle.włączyłam se nastrojową muzyczkę i było poprostu cudo.trochę mnie tylko zagięło to wyznanie Rukji do Renjego,ale jest spoko.Uwielbiam takie klimaty!

  • Aoi Mizuki : 2009-11-22 16:30:08

    Całkiem fajne, trochę smutne .... :)

  • Skomentuj