Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Sailor Sun

część pierwsza "Inshou"

Autor:Aurorka
Korekta:Dida
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Przygodowe
Uwagi:Self Insertion
Dodany:2009-03-05 14:35:34
Aktualizowany:2009-03-05 14:35:34


Następny rozdział

Miała 24 lata. Miesiąc temu ukończyła studia matematyczne. Skończyła je raczej z obowiązku niżeli dlatego, że je lubiła. Właściwie to sama nie wie dlaczego tu studiowała. Chyba tak z rozpędu. W liceum nigdy nie miała problemów z matematyką, a nie widziała dla siebie jakieś innej przyszłości. Teraz... Teraz to chciałaby być jakąś sławną artystką. Piosenkarką albo malarką, najlepiej obiema naraz. Tylko, że słoń jej nadepnął na ucho, jeśli zaś chodzi o malowanie... No cóż, ludzie co prawda twierdzili, że wychodzi jej to nie najgorzej, ale sama wiedziała, że to już szczyt jej możliwości.

Teraz biegła na spotkanie w sprawie pracy. Sekretarka, czy to jest wymarzona praca? Ale może kiedyś przybędzie książę i ją porwie do swojego... „Nie! Przestań wreszcie! Nie ma żadnego księcia. Znajdź sobie wreszcie dziewczyno, jakiegoś normalnego faceta” - ofuknęła samą siebie. - „Tylko, że faceci nie rosną na drzewach... ehhh”.

- Co pani może zaoferować firmie jako sekretarka?

Nie cierpiała takich pytań. Nigdy nie wiedziała, co odpowiedzieć. Co prawda w domu przygotowała na to pytanie odpowiedź, ale w tej chwili nie mogła jej sobie przypomnieć.

- Eee... Jako sumienny pracownik mogę... mogę... - „Włamać się do pańskiego komputera, aby sprawdzić czy nie kłamie pan w zeznaniach podatkowych”. Potrząsnęła energicznie głową. Dlaczego zawsze, gdy oto pytali przychodziły jej do głowy takie głupie...

- Dobrze się pani czuje? - przerwał jej rozmyślania były przyszły szef. Za każdym razem, gdy oto pytal,i wyczuwała do siebie niechęć. „No tak, teraz nawet gdybym wyrecytowała to, co w domu sobie przygotowałam, to i tak już zdecydował, że mnie nie przyjmie”.

- Dobrze, przepraszam o co pan pytał?

- Nie, o nic. Dziękujemy, że pani przyszła. Poinformujemy panią, co zdecydowaliśmy. Miło było panią poznać - mówiąc to wziął ją pod rękę i odprowadził do drzwi. - Do widzenia.

- Do... - Trzask. „Świetnie idiotko, to już trzeci raz zatrzaśnięto ci drzwi przed nosem”.

Westchnęła i postanowiła wstąpić do sklepu, aby kupić sobie coś na poprawienie nastroju...

To wszystko zdarzyło się zaledwie cztery tygodnie temu. Pracy oczywiście nie dostała. Tydzień później miała urodziny, dwudzieste piąte. Z tej okazji rodzice ufundowali jej wymarzoną wycieczkę i oto teraz jest tutaj, w Japonii. Stoi na Tower Tokio i podziwia panoramę miasta. Wycieczka obejmowała Hiroszimę, Kioto i Osakę. Ale jakoś udało jej się oderwać od grupy i przyjechać do Tokio. Miała zaledwie kilka godzin do odlotu samolotu. Wiedziała, że nie zdąży zwiedzić miasta, dlatego zdecydowała się przyjść tutaj i chociaż popatrzeć na Tokio z góry. To tutaj większość historii opisanych w mangach miała miejsce.

Manga!

Zupełnie o tym zapomniała, przecież znajdowała się w raju dla każdego fana mangi, a ona nic sobie nie kupiła. Zamierzała naprawić ten błąd przed odlotem. Ale na razie... Przymknęła oczy, rozkoszowała się dotykiem promieni słońca na twarzy. Uwielbiała przebywać na słońcu, ale słońce chyba nie odwzajemniało tego uczucia, bo jeszcze nigdy się nie opaliła. Miała mlecznobiałą skórę i sięgające do ramion, lekko falujące blond włosy, określane przez niektórych jako złote. Ktoś westchnął. Zerknęła. Obok stał wysoki chłopak i nerwowo spoglądał na zegarek. Nie wyglądał na Japończyka. Miał co prawda skośne oczy, ale był zdecydowanie za wysoki i miał zbyt jasną cerę. Pewnie za nim słońce też nie przepadało. Szkoda, że nie miała czasu, ani nie znała zbyt dobrze japońskiego.

- Excuse me.

Głos należał do kobiety o brązowych włosach, sięgających ramion.

- Excuse me - powtórzyła. - Czy możesz nam zrobić zdjęcie?

Wzięli ją za Amerykankę. Nie po raz pierwszy. Westchnęła. „A co mi tam”.

- Okej.

- Alan! Minako! Chodźcie tutaj, zrobimy sobie zdjęcie.

„Minako? Alan? Może się przesłyszałam?” Podążyła wzrokiem za nieznajomą. Wolnym krokiem podchodził do nich chłopak, a u jego ramienia wisiała piękna blondynka z czerwoną kokardą we włosach. „To niemożliwe, to niemożliwe, to niemożliwe...”

- Dobrze się czujesz? - zapytała z troską nieznajoma. - Zbladłaś.

- To nic takiego. Wszystko w porządku.

„Jasne, wszystko w porządku, omamy słuchowe i wzrokowe to nic niezwykłego, mam je na co dzień”. Wzięła aparat i pstryknęła zdjęcie. Grzecznie podziękowali i odeszli. Spojrzała ponownie na miasto i wzięła głęboki oddech. „Wszystko można racjonalnie wyjaśnić. Na pewno jest mnóstwo długowłosych blondynek z czerwonymi kokardami o imieniu Minako. Lepiej przestań o tym myśleć. Obok stoi fajny chłopak, a ty...” Obróciła się z najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać i... nic, chłopaka już nie było. Pewnie nie przyszła osoba, z którą się umówił i sobie poszedł. „No i widzisz!” - ochrzaniła samą siebie. - „Myślałaś o głupotach i nie zauważyłaś kiedy sobie poszedł”. Westchnęła ciężko. Postanowiła więcej nie zwiedzać, dość wrażeń jak na jeden dzień. Pójdzie teraz grzecznie na lotnisko, a po drodze kupi sobie jakiś gadżet związany z „Sailor Moon”. Odwracała się od szyby, gdy kątem oka zobaczyła jakiś błysk. Za szybą nic nie było. Tzn. było miasto, ale nic co mogło ten błysk spowodować. Zdecydowanie za dużo wrażeń, jak na jeden dzień.

Nie wiedziała, w którą stronę patrzeć. Po lewej stronie w równym rządku stały tomiki boginek, nad nimi wisiał plakat Belldandy, a pod spodem stały tomiki z uśmiechniętą jak zawsze Aralcią. Po prawej stały wszystkie dziełka, jakie stworzyły panie z Clampa i wiele innych cudownych mang. Dobrze, że to przed wejściem zdecydowała, co kupi, bo teraz nie mogłaby się na nic zdecydować. Najchętniej kupiłaby cały sklep, albo chociaż pobaraszkowała w nim z kilka godzin. Niestety samolot już miała niedługo, podeszła więc do lady, próbując przy tym nie dostać oczopląsu.

- Yyy... - Słownik był bardzo na miejscu. - Poproszę plakat mangowy „Sailor Moon”. - Co prawda to nie była jej ulubiona manga, ale czuła do niej sentyment, wszak była pierwszą, jaką przeczytała. Sprzedawca podał jej śliczny plakacik, przedstawiający rodzinę królewską w komplecie. Na ten widok oczy jej się zaszkliły.

Nie pamiętała kiedy wyszła ze sklepu i znalazła się na ulicy. Raptem ktoś na nią wpadł.

- Gomen! - I już tej osoby nie było. Siedziała na ulicy z rozdziawioną miną.

- Przecież to... przecież to była... Usagi!? - Jeśli dotychczas sądziła, że ma przywidzenia, to teraz sądziłaby, że zwariowała, gdyby nie to, że dupa ją bolała, a dziewczyna na dźwięk tego imienia się zatrzymała.

- Znamy się? - zapytała podchodząc i lekko przekrzywiając głowę.

- No... ten tego... nie wiem - Naprawdę nie wiedziała, co odpowiedzieć na to pytanie. - Czy ty nie jesteś no... ten tego... Czy nie nazywasz się Tsukino Usagi? - wypaliła jednym tchem. „Może się wreszcie dowiem, czy nie postradałam rozumu z nadmiaru szczęścia”.

- Nie - odpowiedziała, uśmiechając się przy tym szeroko.

Odetchnęła. „Może jednak mam wszystkie klepki tam gdzie trzeba”.

- Nazywam się Chiba Usagi.


Koniec części pierwszej, miejmy nadzieję, że nie ostatniej ;P


Czy istnieją zbiegi okoliczności? I skąd wiadomo, że się zwariowało? No i jak ma na imię główna bohaterka?!


Story wrote by Aurorka (9.9.2003)

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Aurorka : 2009-03-06 20:18:12

    Zwróć uwagę na datę napisania fika, wtedy jeszcze "istniało" stanowisko sekretarki :)

  • Kyo : 2009-03-06 11:03:44

    No, miejmy nadzieję, że nie ostatniej. I miejmy nadzieję, że Aurorka wywiąże się z "przygodowości", bo póki co jest to zaiste czysto obyczajowy, fanowski SI. Aczkolwiek napisany całkiem zgrabnie.

    BTW, "sekretarki" są passe. Obecnie "rekrutuje się" "Asystentki Prezesa". :>

  • Grisznak : 2009-03-05 15:33:59
    ...

    Po pierwszym akapicie byłem niemal pewien, że to będzie coś o Ami, bo opis się zgadzał, no ale okazało się, że mamy do czynienia z typowo fanowskim self insertem. No nic, zobaczymy, jak to się rozwinie.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu