Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Sailor Sun

część dwudziesta szósta "Keiken ga nai"

Autor:Aurorka
Korekta:Dida
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Przygodowe
Uwagi:Self Insertion
Dodany:2009-09-09 15:40:18
Aktualizowany:2009-09-09 15:40:18


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

- Czarodziejki!

- Aurelia!?

Stały naprzeciwko siebie. Czarodziejki były zaskoczone nagłym pojawieniem się Aurelii, bowiem nie wyczuły, jak się zbliżała.

- Gdzie Yoshi? - Aurelia minęła je i powiodła wzrokiem na szczyt schodów. - Mgła...

- I to niebezpieczna. - Merkury położyła jej dłoń na ramieniu.

Selenity stała obok, milcząc. Pajączek też zamilkł na widok Aurelii.

- Co ty tu robisz? - Saturn była wyraźnie zdenerwowana. - Miałaś zostać w pałacu.

- Wiem. Przepraszam, ale nie mogłam. - Odwróciła się ponownie w stronę mgły. - Muszę jakoś się przez nią przedostać.

- To chyba niemożliwe. - Uran wstrząsnął się na samo wspomnienie o bólu, po spotkaniu z mgłą.

- Możliwe, skoro Yoshi przeszedł, to ja też mogę. - Aurelia ruszyła w górę.

- Nie rób tego. - Jowisz złapała ją za ramię.

Aurelia obróciła głowę i spojrzała w zielone oczy Jowisza.

- Muszę spróbować...

- Wierz nam, próbowałyśmy... - przerwała jej Uran.

- ...uratować braciszka - dokończyła Aurelia.

- Kogo? - zapytały zaskoczone.

Selenity podeszła do Aurelii i wcisnęła jej coś w rękę.

- Przyda ci się.

- Co to? - Otworzyła dłoń, na której spoczywał Srebrny Kryształ. - Selenity...?

- Weź. I uratuj go.

- To co zrobiłeś było niewybaczalne. Wiele ludzi przez Ciebie zginęło...

- No i co z tego! - Featon kipiał gniewem.

Obraz z Aurelią zniknął, gdy Featon zaczął wymachiwać rękami.

- Co z tego? - Yoshi był w szoku. - Czy życie ludzkie nie jest dla ciebie nic warte?

Featon nie odpowiedział tylko zgrzytał zębami.

- Nikomu nie wolno bawić się kosztem czyjegoś życia - powiedział twardo Yoshi. - A każdy, kto tak robi, musi ponieść karę.

- Nie mówiłbyś tak, gdybyś to ty spędził w szklanej trumnie osiemdziesiąt pięć lat.

- Uważasz, że była to za wysoka kara?

- Osiemdziesiąt pięć lat! Spędziłem w niej osiemdziesiąt pięć przeklętych lat!

- To niewiele, biorąc pod uwagę, że członkowie Słonecznego Królestwa mogą żyć tysiąc lat - powiedział spokojnie Yoshi. - Po wyjściu z niej miałeś jeszcze szmat życia przed sobą, gdybyś tylko nie zaczął wszystkiego od nowa...

Eos weszła do ciemnego pokoju ze szklaną trumną, w której spoczywał Featon od osiemdziesięciu pięciu lat.

- Witaj braciszku!

Cisza.

- Tak, dzisiaj jest odpowiedni układ planet.

Cisza. Eos zarumieniła się i odruchowo odgarnęła włosy z czoła.

- Dziękuję za komplement.

Podeszła do trumny i przyklękła przy niej.

- Zanim ją otworzę mogę cię o coś zapytać?

Cisza.

- Za co zostałeś w niej zamknięty?

- Nie będzie mi potrzebny. - Aurelia oddała Srebrny Kryształ Selenity. Mimo że tylko przez chwilę trzymała go w dłoni, nadal czuła ciepło jakie wydzielał. Lecz jego moc nie przyda się. Nie tym razem.

- Czy możemy ci jakoś pomóc? - zapytała cicho Selenity.

Aurelia pokręciła głową.

- Tylko on sam może sobie pomóc.

Selenity podstawiła rękę pod ucho, a potem położyła ją na ramieniu Aurelii. Czarodziejki przyglądały się tej scenie z zaciekawieniem.

- ...pani...

Aurelia drgnęła.

- Pająk?

- ...tak pani...

- Czy on siedział w twoim uchu? - Saturn schowała się za Plutona.

- Tak - odpowiedziała Selenity.

- Czy...

- Cicho.

Saturn zamilkła.

Aurelia stała kilka minut, słuchając opowieści Pajączka o wędrówce na Tokio Tower.

- Rozumiem. Wiesz jak się można przedostać?

Piętnastoletni Featon stał ukryty za kolumną i przyglądał się swojemu ojcu Heliosowi, jak ten zaprzęgał potężne, ogniste rumaki do rydwanu, szykując się jak co dzień do okrążenia Słonecznego Królestwa. Featon nie mógł się doczekać, kiedy i on dosiądzie Złotego Rydwanu. Chciał poczuć wiatr we włosach i żar bijący od Słońca na policzkach. Król nie zgadzał się zabrać go ze sobą, ponieważ uważał, że Featon jest jeszcze za młody. Miał czekać do swoich szesnastych urodzin. A te były dopiero za kilka miesięcy. Wtedy zgodnie ze zwyczajem posiądzie odpowiednią siłę, by móc trzymać lejce.

Wcale nie czuł się słaby. Wprost przeciwnie uważał, że dorównuje siłą ojcu.

Do króla podeszła Wielka Pajęczyca. Coś mu powiedziała, po czym oboje udali się do pałacu.

Konie zostawione samopas kopytami biły w ziemię, czekając zniecierpliwione na swego pana.

Featon zbliżył się do nich, podziwiając ich ogniste grzywy i lśniące grzbiety.

Piękne rumaki zwróciły łby w jego kierunku przyglądając mu się badawczo. Wyczuwały w nim królewską krew. „To najlepszy dowód, że mógłbym je poprowadzić” - pomyślał. Zaczął krążyć wokół rydwanu, gładząc ręką wielkie koła wysadzane diamentami. „Nic się nie stanie, jeśli na chwilę do niego wsiądę”. Jak pomyślał tak zrobił. Stojąc na koźle, wyprostował pierś i podniósł wysoko głowę.

Konie nie odrywały od niego wzroku.

Sięgnął ręką po lejce. Były ciężkie, ale doskonale leżały w jego dłoni. „No proszę, kolejny dowód, że mógłbym je poprowadzić". Zamknął oczy, wyobrażając sobie wiatr we włosach. Sięgnął po bat. Konie zarżały. Usłyszał w ich głosie aprobatę. Machnął batem i koła oderwały się od ziemi.


Koniec części dwudziestej szóstej, wiatr we włosach, słońce na policzkach... Jeszcze zima się nie zaczęła, a już tęsknię za latem... ;PPPPPPPPPPP


Czy Aurelia przekona brata, by nie popełniał tego samego błędu po raz drugi? O jaki dokładnie błąd chodzi? I jak przedostanie się przez mgłę?!


Story wrote by Aurorka (25.11.2003)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.