Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Szkarłatny śnieg

Autor:Japyko
Serie:Axis Powers Hetalia
Gatunki:Dramat
Dodany:2009-02-21 08:11:16
Aktualizowany:2009-02-20 11:40:16


Zamieszczono za zgodą autorki. Pobrano z AXIS*POWERS*HETALIA


Feliks pędził na koniu przez pola przykryte śniegiem. Wiatr świszczał chłopakowi w uszach, jego wierzchowiec, mim iż zmęczony, galopował wzbijając kopytami fontanny białego puchu. Feliksowi bardzo zależało na jak najszybszym dotarciu do kryjówki partyzantów.

Nikt go nie ścigał. Jeśli nawet, to dawno zgubił trop…

Feliks zatrzymał się tuż przed ścianą lasu i zagwizdał według umówionego kodu. Nikt nie odpowiedział. Zaniepokojony blondyn zeskoczył z konia, wziął go za uzdę i zagłębił się w las.

Szedł dobrze zamaskowaną ścieżką, którą znali tylko miejscowi, a i to nie wszyscy. Jednak coś mu nie pasowało. Było po prostu za cicho. Nigdzie nie przebiegł spłoszony zając albo sarna, nie zauważył między drzewami sylwetki łosia. Był już niedaleko kryjówki. Powinien usłyszeć jakiekolwiek odgłosy wskazujące na to, że ktoś tu żyje. Trzask łamanego drewna, cokolwiek.

Koń Felka położył uszy po sobie i zaczął się powoli cofać. Feliks puścił wodze. Nie chciał, by przerażone zwierzę go zdradziło.

Ostrożnie szedł dalej i po chwili już wiedział, dlaczego koń nie chciał iść dalej. W powietrzu unosiła się woń spalenizny i charakterystyczny, ciężki i jednocześnie słodki zapach krwi.

Chłopak porzucił wszelaką ostrożność i wbiegł na polanę. To co zobaczył, wstrząsnęło nim.

Cała tajna partyzancka osada została spalona. Gdzieniegdzie jeszcze pełgał leniwie ogień. Z drzew wokół polany ktoś zrobił szubienice. Na każdej gałęzi kołysał się trup powieszony na sznurze.

Twarze niektórych nieboszczyków poznawał. Inne były mu albo zupełnie obce, albo całkowicie zmasakrowane.

- Kto…? - Feliks opadł na kolana. Z jego oczu pociekły łzy.

- O! Witaj bratok! - jakaś postać wychynęła się zza drzew.

- Ivan…Ty…to zrobiłeś? - Feliks obrócił się, patrząc na nowo przybyłego z nienawiścią oczach.

- Nie. Przynajmniej nie ja sam… - Rosja uśmiechnął się upiornie i przykucnął koło Feliksa - Ale bratok, na co ci to było? Ten cały bunt? Tyle osób zginęło… Tylko dlatego, że chciałeś rządzić się sam. A co, źle ci było ze mną?

Feliks nie poczuł, jak ostrze sztyletu, a może zwykłego noża myśliwskiego, przebija najpierw materiał, potem skórę. Nie poczuł, jak ostrze dostaje się w końcu do serca, bijącego jak oszalałe, i przebija je. Nie czuł już nic.

Rosja pozwolił, by bezwładne ciało chłopaka osunęło się na ziemię. Ivan wstał i przez chwilę spoglądał na twarz Feliksa, okoloną rozrzuconymi blond włosami i wyrażającą niezmącony spokój. Mogłoby się wydawać, że chłopak śpi, gdyby nie to, że śnieg obok jego klatki piersiowej zabarwił się na szkarłat.

- Cóż, bratok…- w głosie Ivana można było wyczuć kiepsko udawany żal - Żeby porządek był, trzeba likwidować buntujące się jednostki…

Rosja odszedł, szurając płaszczem po śniegu. Wkrótce i ten dźwięk ucichł i nic nie mąciło pośmiertnej ciszy, jaka zapadła w starym borze…


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • shadowstar : 2011-06-21 21:45:12

    A Feliks i tak mu na złość zrobi i przeżyje. Jak feniks z popiołów.

    sytuacja super

  • Grisznak : 2009-03-02 20:01:52
    hmmm

    Co mi się w tym fiku spodobało, to nie wiem, czy w pełni przez autorkę zamierzona, ale jednak trafnie oddana beznadzieja powstania - w krótkiej, konkretnej opowiastce.

  • Skomentuj