Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

We will make it through...

You'r e not alone

Autor:annie2021
Korekta:Dida
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Przygodowe, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2009-10-29 08:00:45
Aktualizowany:2009-10-28 19:43:45


Poprzedni rozdział

Zelgadisa obudził cichy chichot. Otworzył jedno oko. Przed łóżkiem stała średniego wzrostu kobieta o amarantowych włosach. Chłopak nieprzytomnym wzrokiem przyjrzał się dziewczynie. Była ubrana w fioletową tunikę i czarne spodnie. Stała oparta jedną ręką o framugę łóżka, w drugiej trzymając kubek z jakimś napojem. Uśmiechała się. Nie był to do końca serdeczny śmiech; wydawał się odrobinę sarkastyczny. Zel spróbował się podnieść, niestety chwilę później odkrył, że coś, a raczej ktoś na nim leży. Zerknął na swoją klatkę piersiową. Lina oplatała go lewą ręką w pasie, a jej głowa spoczywała na jego piersi. „Ech… I kto tu ma nie przekraczać granicy…?” - pomyślał.

- Uhm, Lina… Lina…?! Obudź się, do cholery - wyszeptał, starając się odsunąć jej rękę od swojego ciała. Rudowłosa tylko wydała z siebie cichy pomruk, wtulając się w Zelgadisa jeszcze bardziej. Chłopak zarumienił się. - Cholera jasna, Lina, obudź się! - powiedział, tym razem głośniej.

Lina nie reagowała. Nadal spała, wtulona w niego z głupawym uśmiechem na twarzy. Zel westchnął i zrezygnował na chwilę z budzenia Liny. Spojrzał na dziewczynę, która nadal stała przed ich łóżkiem.

- Kim jesteś? - zapytał.

- Mogłabym cię spytać o to samo - odpowiedziała cynicznie, biorąc łyk napoju. - Jesteś chłopakiem Liny?

- Co?! Oczywiście, że nie! - oburzył się. - W ogóle kim ty jesteś, żeby o to pytać?!

- Zel, błagam, bądź ciszej, próbuję spać… - wymamrotała nieprzytomnie Lina.

- Lina! Lina obudź się, słyszysz?! - powiedział lekko wyższym niż zwykle tonem, szturchając ją w ramię.

- Na litość boską… Co jest? Pali się? - wydukała, podnosząc głowę do góry. Widać wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego, w jakiej pozycji się znajduje, bo zaraz, gdy odkryła, na czym leży, zerwała się jak oparzona. - Obmacywałeś mnie! - krzyknęła.

- Co?! - zdziwił się. - To ty się we mnie wtuliłaś, więc jeśli już, to TY MNIE obmacywałaś! - bronił się Zel. Całej sytuacji bacznie przyglądała się amarantowowłosa, dalej stojąc w tym samym miejscu. Na jej twarzy malowało się rozbawienie. Zel i Lina prawdopodobnie kłóciliby się dalej, gdyby nie powiedziała:

- Ja zawsze wiedziałam, że z ciebie siostrzyczko kiedyś będą jeszcze ludzie…

Dopiero wtedy Lina zauważyła jej obecność. Powoli odwróciła głowę w jej kierunku i zamarła. Wpatrywała się w dziewczynę przerażonym wzrokiem. Kobieta wypiła kolejny łyk napoju i kontynuowała:

- Ciekawie by było, gdybym to pokazała ludziom… Kurde, szkoda, że tak późno przyszłam… Seks z chimerą, no, no… Podziwiam za odwagę, siostrzyczko…

Lina nie reagowała, była jakby w transie. Wpatrywała się w kobietę uważnie, śledząc wzrokiem każdy jej ruch. Zel natomiast zachował się znacznie inaczej.

- Że co?! - krzyknął. - Jaki seks?! Do niczego nie doszło!

- Zel, błagam, nie podnoś głosu… - wyszeptała przerażonym głosem Lina, wciąż nie odrywając wzroku od dziewczyny.

- Do jasnej cholery, Lina, co ci jest?! Czy ty wiesz, co ona powiedziała?! - unosił się dalej Zel.

- Zel, proszę cię, uspokój się… - powiedziała rudowłosa, jakby zaraz miała się rozpłakać.

Amarantowowłosa roześmiała się i zaczęła przechadzać się po pokoju. Podeszła bliżej łóżka i usiadła na nim. W tej samej sekundzie Lina zapiszczała ze wszystkich sił, rzucając się panicznie na Zelgadisa.

- Lina, do jasnej cholery, co ci jest?! - krzyknął chłopak, próbując odsunąć od siebie czarodziejkę.

- Linuś, siostrzyczko, nie musisz się mnie aż tak panicznie bać… - wtrąciła kobieta, kładąc rękę na ramieniu Liny. Spowodowała tym kolejny jęk rudowłosej i to, iż wtuliła się w Zelgadisa jeszcze mocniej.

- Lina, dusisz mnie! - powiedział chłopak, nabierając z trudem oddech. Lina odrobinę poluźniła uścisk, ale nadal trzymała się go kurczowo. Wydawała z siebie nieartykułowane dźwięki. Zelgadis miał wrażenie, że płacze. Westchnął zrezygnowany i zwrócił się do dziewczyny, która - sądząc po wyrazie jej twarzy - doskonale się bawiła.

- Czekaj, czekaj… Skoro nazwałaś Linę siostrą, to ty jesteś…

- Luna Inverse, starsza siostra Liny - dokończyła za niego dziewczyna. Zelgadis wpatrywał się przez chwilę w kobietę, po czym odpowiedział:

- Jestem Zelgadis Graywords, przyjaciel Liny. Pomimo tego, jak cała ta sytuacja z łóżkiem wygląda, nie jesteśmy parą.

- Taa… Nie wątpię - odparła zamyślona. Rzuciła okiem na Linę, która nadal wtulała się w Zelgadisa i dodała, podnosząc głos: - Lina, masz natychmiast się opanować! Puść go i spójrz na mnie!

Lina powoli podniosła głowę i spojrzała na Zelgadisa. Była cała opuchnięta od płaczu. Odsunęła się od niego i spojrzała na siostrę.

- I co, to aż takie straszne, tak? Wstań z tego łóżka, niech no ci się przyjrzę… Nie widziałam cię od kilku ładnych lat.

Rudowłosa posłusznie wygramoliła się z łóżka. Stanęła przed siostrą, patrząc na nią ze wzrokiem mówiącym „proszę nie rób mi krzywdy”. Luna rzuciła na nią okiem, po czym powiedziała surowym tonem:

- Wyprostuj się, dziecko! Na litość boską, jak ty wyglądasz… Cała czerwona, zapłakana… Jak jakiś cień człowieka…

Lina pozostawała niewzruszona jej uwagami. Stała lekko przygarbiona, ze spuszczoną głową, nie odzywając się ani słowem. Zel przyglądał się całej sytuacji z zaskoczeniem. Pierwszy raz w życiu widział Linę w takim stanie. Nigdy nawet nie przyszłoby mu do głowy, że Lina może tak panicznie się czegoś bać. Co prawda wiedział, że gdy przy Linie tylko wspomni się o jej siostrze, to czarodziejka popada w obłęd, ale bez przesady. Lina Inverse, którą znał, nie pozwalała sobą pomiatać, ubliżać sobie, a teraz co? Stała przerażona, łkając jak małe dziecko.

- Lina, nie będę się powtarzać: wyprostuj się! - kontynuowała Luna, po czym westchnęła, dodając: - Ubierzcie się… Będę czekać na dole. Zjemy śniadanie i wyruszamy.

- Wyruszamy?! - zdziwił się Zel. - Niby gdzie? My mamy konkretny cel podróży i…

- Tak, wiem… Zmierzacie do Zefielii… - przerwała mu. - Nie marudźcie i ubierajcie się… Wytłumaczę wam wszystko podczas śniadania - dodała, wychodząc.

Zelgadis westchnął i wstał z łóżka, na którym siedział do tej pory. Założył buty i podszedł do krzesła, zdejmując z niego płaszcz.

- Twoja siostra jest odrobinę irytująca… - zwrócił się do Liny, która dalej stała w tej samej pozycji. - Możesz mi łaskawie wytłumaczyć, czemu pozwoliłaś jej tak sobą pomiatać? Zakładam, że gdyby powiedział ci to ktokolwiek inny, to byłabyś w stanie rzucić w niego Dragon Slave…

Lina nie odpowiedziała. Zelgadis podszedł do niej i delikatnie złapał za podbródek, zmuszając ją tym samym, żeby na niego spojrzała.

- Lina, co się stało? - zapytał, patrząc jej prosto w załzawione oczy.

Czarodziejka otworzyła usta, starając się coś powiedzieć, lecz w tej samej sekundzie wybuchnęła płaczem. Zelgadis nie wiedział, jak właściwie ma się teraz zachować. Uznał jednak, że najlepszym wyjściem będzie po prostu przytulić Linę. Tak też zrobił. Ostrożnie objął ją ramionami, przyciągając do siebie. Rudowłosa nie protestowała, przeciwnie, wtuliła się w niego, wypłakując oczy w jego koszulę.

- No już dobrze, Lina… Już dobrze… - szeptał, gładząc ją po plecach. Potem zapadła cisza; słychać było tylko szloch Liny. Zel nie mówił nic więcej. Po prostu głaskał czarodziejkę, czekając, aż się uspokoi. Chwilę to trwało, ale w końcu dziewczyna odsunęła się od Zelgadisa, ocierając załzawione oczy.

- Dzięki… - szepnęła.

- Nie ma za co… - odrzekł, uśmiechając się do niej. - To powiesz mi teraz, dlaczego tak się zachowałaś?

- A mogę później?

- Możesz, ale… Wiesz, wolałbym wiedzieć, czego mogę się jeszcze spodziewać…

- Ech… No dobra… Po pierwsze, byłam bardzo zaskoczona widokiem siostry. Po drugie, jej widok przywrócił mi pewne bolesne wspomnienia z domu. I po trzecie… Wierz mi lub nie, ale nie ma na świecie osoby, której się boję tak jak jej… - Po tych słowach Lina zaczęła się ubierać. Przypięła sobie wszystkie talizmany i zapięła pelerynę. Zel stał, przyglądając się jej, po czym sam podszedł do stolika, na którym leżał jego miecz wraz z pasem. Przewiązał go sobie w biodrach i zwrócił się do Liny:

- Czy już zawsze będziesz tak na nią reagować?

- Mam nadzieję, że nie…

- A więc… Jesteś gotowa na wspólne śniadanie? - zapytał, uśmiechając się.

- Mam nadzieję, że tak… - odpowiedziała weselszym głosem.

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Socki : 2011-04-07 09:50:34
    też

    Ja też chcę ;(

  • Svietlana : 2011-04-07 03:12:28
    a gdzie next?!

    ja chce kontynuacje!!!!!!!

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu