Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Dragon Ball VT

Dragon Ball VT - Powrót Króla Saiyan

Autor:pendrajw
Redakcja:Dida
Serie:Dragon Ball
Gatunki:Akcja, Fikcja
Uwagi:Utwór niedokończony, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2009-09-30 16:51:49
Aktualizowany:2009-09-30 16:51:49



Poranek w domu Vegety. Vegeta przeciąga się w łóżku, ziewając. Bulma, przypadkowo uderzona przez Vegetę, mówi:

- Vegeta! Czemu mnie obudziłeś?

- Przepraszam kochanie, nie miałem zamiaru cię obudzić.

- Trudno, pójdę zrobić ci śniadanie

- Okej, ja w międzyczasie zrobię poranną gimnastykę z Trunksem.

„Życie na Ziemi jednak mi służy” - myśli Vegeta, wstając z łóżka. Po czym wszedł do pokoju Trunksa i zobaczył, że syn jeszcze śpi.

- Trunks! Wstawaj czas na gimnastykę

- Tato! Daj spać, przecież jest sobota.

- Pamiętaj, nie wiemy, kiedy może nas coś zaatakować - mówi Vegeta. Gdyby tylko wiedział...

Vegeta i Trunks udali się do sali treningowej. Tak właściwie powinienem to nazwać ostrą walką, a nie poranną gimnastyką, ale tak mówili, żeby Bulma się nie denerwowała. Ona w tym czasie przygotowała śniadanie i krzyknęła:

- Śniadanie, chłopcy!

Vegeta powstrzymał swojego Big Banga i poszedł do kuchni, lecz ku jego przerażeniu, zamiast kuchni zobaczył ruinę.

- Bulmaaa! - krzyknął i zaczął przerzucać kawałki sufitu.

- Mamooo! - krzyknął Trunks.

Vegeta wykopał Bulmę, lecz niestety ona nie żyła.

- Nieee! - krzyknął Vegeta. - Nie wiem, kto to zrobił, ale cię pomszczę! Aaaaaa! - Z nerwów zamienił się w SSJ4.

- Tato znalazłem Brę! - zawołał Trunks. - Na szczęście żyje.

Vegeta podleciał do niej. Bra krzyknęła przerażona:

- Nieee! Proszę, zostaw mnie!

- Bra! To ja, twój ojciec. Co się stało?

- Zaatakował nas człowiek podobny do ciebie, myślałam, że to ty. Jednym ciosem zniszczył dom.

- Podobny do mnie? Czyżby ktoś zrobił mojego klona?

- Nie! Miał brązowe włosy.

- Hę, brązowe? Nie, to nie może być on.

- Kto, tato? - zapytał Trunks.

- Mój ojciec, król Saiyan. Tak, to on. Czuję jego aurę. Lećmy synu! - powiedział do Trunksa.

- Polecę do ChiChi i zobaczę co z nią - powiedziała Bra i odleciała.

W międzyczasie Vegeta z Trunksem przybyli na pustynię, gdzie ujrzeli kapsułę Saiyan.

- To na pewno mój ojciec - odezwał się Vegeta.

- Hahaha! Ty nędzna podróbko Saiyanina! - powiedział głos za nimi. Vegeta obrócił się i ujrzał swego ojca - króla Vegetę. Vegeta krzyknął:

- Czemu zabiłeś moją Bulmę, chuju?

- Ona czyniła cię słabym, synu.

- Phi, dzięki życiu na Ziemi jestem potężniejszy niż ty! - Vegeta zamienił się w SSJ1. - Nie jesteś godzien walczyć z Super Saiyaninem czwartego poziomu. Broń się!

Vegeta zaatakował swego ojca kulami energii, lecz jego ojciec odbił je, kierując je w stronę Trunksa. Ich wybuch odrzucił Trunksa na znaczą odległość.

- Głupcze, jestem silniejszy od ciebie - powiedział król i uderzył Vegetę naładowaną pięścią w brzuch, w wyniku czego nieprzytomny Vegeta upadł na ziemię.

- Nie! Ojcze! - krzyknął Trunks, zamienił się w SSJ2 i wykonał wiele skomplikowanych gestów. - Burning Attack! Haaa! - Trunks zaatakował króla Vegetę ogromną kulą energii, która powaliła go na ziemię, lecz król wstał i jedynie otrzepał się z kurzu.

- Hahaha! Jeśli uważasz, że jesteś ode mnie silniejszy, to się mylisz - powiedział król Vegeta. - Jako król Saiyan skazuję cię na śmierć! Promień Egzekucyjny! Haaa! - Król Vegeta wystrzelił fioletowy promień z ręki, który przebił Trunksa na wylot.

- Ty... Ty skurwysynu! Zniszczę cię! Aaaaaa! - Vegeta zamienił się w SSJ4. - Nie pokonasz Super Saiyanina czwartego poziomu! - krzyknął, po czym zaczął okładać swego ojca pięściami

„Uch... Nie dam mu rady!” - pomyślał król Vegeta. - „Wiem, zamienię się w wielką małpę!”

Wyrzucił wielką kule energii w niebo.

- Idioto! - krzyknął. - Za chwilę zamienię się wielką małpę i moja moc wzrośnie dziesięciokrotnie! - rzekł król i transformował się w wielką małpę.

„Och nie! On jest dziesięciokrotnie potężniejszy od SSJ2” - pomyślał Vegeta i został złapany w rękę przez króla Vegetę.

- Wybacz synu, ale nie mogę pozwolić na to, żebyś istniał, jesteś zbyt niebezpieczny - powiedział król Vegeta i zaczął zaciskać pięść.

- Mam już ciebie dość! Haaa! - krzyknął Vegeta i oswobodził się wybuchową falą energii. - To moja najlepsza technika! - Vegeta poleciał do góry i rozłożył szeroko ręce. - Red (10x) Final Flash! Giń tępy chuju! - Vegeta gwałtownie złożył ręce i wystrzelił falę energii, która zniszczyła króla Vegetę. - Uff... to nareszcie koniec. Och nie! Nie mogę nikogo wskrzesić, bo Smocze Kule zostały zabrane przez Goku! Nieee!

- Ktoś coś mówił o smoczych kulach - powiedział głos zza pleców Vegety.

- To nie możesz być ty! - powiedział Vegeta i obrócił się. - SonGoku, ty żyjesz?

- A czegoś ty się spodziewał, stary druhu? Przybyłem, bo poczułem starcie wielkich energii, ale widzę, że już po wszystkim.

- Tak Goku, ale mamy większy problem. Po twoim zniknięciu, zniknęły Smocze Kule i nie możemy nikogo wskrzesić.

- Tak, ale ja odchodząc wchłonąłem Smocze Kule, więc posiadam moc smoka.

- Więc na co czekasz, wskrześ wszystkich!

- Okej! - Oczy Goku zaświeciły się na czerwono. - Zrobione.

- Nikt nie uwierzy że wróciłeś, ChiChi będzie szczęśliwa!

- Vegeta, muszę ci o czymś powiedzieć. - Twarz Goku posmutniała i Goku spuścił wzrok. - Niestety muszę wracać do siebie, po wchłonięciu Smoczych Kul stałem się bogiem i mieszkam na planecie Kaioshinów. Proszę cię, nie mów o tym nikomu. ChiChi byłaby zła, gdyby się o tym dowiedziała, i proszę nie uważaj mnie za drania bez serca. Tęsknię za nimi bardzo, ale nie mogę być na Ziemi, to byłoby zbyt niebezpieczne. Zresztą, wszyscy kiedyś spotkamy się w drugim świecie.

- Dobrze, spełnię twoją prośbę, Goku.

- Dzięki. Do zobaczenia przyjacielu. - Goku przyłożył dwa palce do głowy i teleportował się.

- Do zobaczenia, Goku. - Vegeta ocucił Trunksa i opowiedział mu o walce, ale pominął część o Goku. Po czym wrócili do domu, zastając Bulmę i Brę, oglądające „L like Love”, jakby nic się nie stało. I w ten sposób walka o istnienie Ziemi, przerodziła się w walkę o pilota.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.