Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Triada

Rozdział 3

Autor:Kh2083
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Fikcja, Mroczne
Dodany:2016-11-06 10:32:02
Aktualizowany:2016-11-20 22:45:02


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Rozdział 3

Haruka znajdowała się w całkowicie czarnej, zdającej się ciągnąć bez kresu pustej przestrzeni. Dziewczyna czuła na dłoniach i twarzy niesamowite zimno. Panowała tam absolutna cisza, przez co Haruka słyszała każde uderzenie swego serca i najmniejszy ruch wewnątrz ciała. Z niewiadomych powodów straciła transformację w Sailor Uranus. Miała na sobie brązowe spodnie, marynarkę, czarną koszulę i krzyżyk na szyi, co było dziwne ponieważ takiego stroju nie zapakowała nawet do walizki. Była przerażona, nie wiedziała co robić dalej. W jej myślach była Michiru i strach przed tym co mogło ją spotkać po tym jak straciła z nią kontakt, po przekroczeniu gąszczu ciernistych gałęzi. Kątem oka zauważyła jakieś delikatne światło. Gdy mu się przyjrzała, zauważyła, że stawało się ono coraz jaśniejsze, zdawało się zapraszać ją do siebie. Uranus pobiegła w jego kierunku. Chociaż poruszała się najszybciej jak potrafiła, wydawało jej się, że zbliżała się do niego całą wieczność. Kiedy była już bardzo blisko, a światło zrobiło się duże jak ona sama, blondynka zauważyła, że przybrało ono kształt dziewczyny, która miała ona na sobie białą suknię, a jej czarne włosy powiewały na nieistniejącym wietrze. Kiedy oczy blondynki przyzwyczaiły się do blasku, Uranus rozpoznała twarz zjawy.

- Ariel? Co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.

- Wykorzystałam chaos, aby dotrzeć do Ciebie pokonując bariery pomiędzy światami. Przebyłam czas i przestrzeń i nieskończoną liczbę rzeczywistości, aby przekazać Ci wiadomość. Haruka, zostaw Twój świat pełen bólu i cierpienia. Porzuć przeznaczenie, które sprawia Ci tylko ciągłe przykrości. Chodź ze mną. Udamy się do miejsca gdzie nikt nas nie znajdzie... razem możemy zmienić ten świat, wszystkie światy, na lepsze. - Wyciągnęła dłoń do dziewczyny. Serdecznie się uśmiechnęła.

- Szybko, nie mogę długo z tobą rozmawiać. - dodała.

- Nie mogę. Michiru czeka na mnie. Jest w niebezpieczeństwie. Muszę wrócić do niej, bez względu na wszystko.

Ariel posmutniała.

- Żegnaj Haruko, już nigdy się nie spotkamy. Bez względu na to co przyniesie nam Rozdarcie...

Widmo młodej, elfiej postaci rozpłynęło się w ciemności.

- Wzbij wzrok ponad kłamstwo! - Uranus usłyszała skrzeczący głos starej czarownicy.

- Przebij się przez czar iluzji! Zobacz świat takim jaki jest naprawdę! Zwalcz kłamstwo! Dojrzyj prawdę! - Białe, ciepłe światło zalało ciało dziewczyny. Było bardzo intensywne, dlatego Haruka zamknęła oczy. Otworzyła je po upływie kilku chwil, czując na twarzy powiew wiatru. Okazało się, że znów znajdowała się w lesie. Musiało minąć kilka godzin, gdyż było już jasno, a słońce wschodziło nad horyzontem. Haruka rozglądnęła się dookoła. Lasy szumiały, a ich zieleń działała uspakajająco na dziewczynę. Nieopodal było zaparowane mgłą jezioro, a przy nim stary, rozpadający się drewniany dom. Blondynka zauważyła, że coś było nie tak. Nie było hotelu, ani okolicznych zabudowań, ani śladu Michiru i pozostałych osób. Dziewczyna zdenerwowała się.

- Michiru! Czy mnie słyszysz! - Biegała wokół polany szukając śladu jakichkolwiek elementów miasteczka. W pewnym momencie zatrzymała się. Zauważyła stojącą na brzegu jeziora staruchę. Bardzo się zdenerwowała jej widokiem. Podbiegła do niej błyskawicznie.

- Co mi zrobiłaś?! Gdzie mnie przeniosłaś?! Gdzie jest Michiru? - pytała.

Stara wiedźma nie odpowiadała. Nawet się nie odwróciła. Uranus znalazła się przed nią.

- To twoje czary! Tak?! Gdzie ja jestem?!

- W prawdziwym świecie... - odparła kobieta.

- W prawdziwym? Co się stało z hotelem? Gdzie jest Michiru i pozostali? - Haruka domagała się odpowiedzi.

- Nie unoś się tak. Powinnaś mi dziękować, że Ci pomogłam. - odparła stara.

- Gdzie jest hotel i moi znajomi?! - Blondynka krzyknęła.

- Ech... nie dajesz za wygraną... Hotelu nie ma, bo nigdy nie istniał. Ty i twoi znajomi staliście się ofiarą nienawistnych kobiet, daliście się zwabić do ich iluzji. Udało mi się ciebie stamtąd wyciągnąć... Jeden dzień dłużej i stałabyś się ich kolejną ofiarą. - Ich?! Kim one są? Co tu się dzieje? Chyba sobie zdajesz sprawę kim jestem, kobieto?

- Tak, tak... wiem kim jesteś... ale dla nich nie ma to żadnego znaczenia... nawet jeśli nie opanują waszych umysłów, bo nie mogą... i tak usuną was ze swej iluzji jak chwasty z idealnego ogrodu.

Haruka zacisnęła pięści.

- Muszę tam wrócić. Natychmiast! Została tam Michiru! Jeśli przez ten czas coś jej się stało...

- O nie!! Nie po to cię od nich zabrałam, aby za chwilę im cię oddać! Następnej nocy pójdę po dziewczynę, o ile wcześniej one jej nie zabiją!

Uranus podeszła bliżej staruchy. Wyjęła swój miecz.

- Musisz mnie tam zabrać! Wyciągnę ją stamtąd natychmiast! - powiedziała ze złością. Stara wzruszyła ramionami.

- Jak chcesz wyciągnąć ją z miejsca o którym nie masz pojęcia? Jak chcesz walczyć z wrogiem, którego nie znasz ? - pytała.

- Świetnie! W takim razie sama znajdę wejście do tego miejsca, już raz się udało.

- Bo one tego chciały! - Starucha wrzasnęła.

- Nie drażnij mnie, wiedźmo! Mogę cię pokonać - Miecz Uranus zaświecił.

- I nigdy nie odzyskać swojej kochanki! - Czarownica zasyczała plując pod nogi. Haruka opuściła miecz.

- Dobrze. Będzie tak jak chcesz. Opowiesz mi wszystko co o nich wiesz. Później zabierasz mnie do Michiru.

- Dobra, dobra... - starucha łypnęła na nią okiem i poprosił,a aby poszła za nią w kierunku lasu.

Michiru rozglądała się dookoła, usiłując odnaleźć w ciemności znajomą sylwetkę Haruki, niestety bezskutecznie. Nie czuła więzi z dziewczyną, którą miała od chwili gdy się spotkały. Mogło to oznaczać, że blondynka była gdzieś bardzo daleko albo już nie żyła. Tej drugiej możliwości Michiru nie dopuszczała do wiadomości.

- Odnajdę cię i wyjdziemy stąd razem. - mówiła, starając podtrzymać samą siebie na duchu. Wiedziała, że będzie musiała zapewnić bezpieczeństwo Sakiko i Ruri, dziewczynom które były bezbronne wobec złej magii ogarniającej tamto miejsce. Podbiegła do pierwszej z nich. Czarnowłosa czuła się już znacznie lepiej, siedziała przy Ruri delikatnie ją obejmując.

- Co z nią? - Neptune spytała.

- Jest w szoku. Nie mam z nią kontaktu. Widziała jak to coś zabrało jej chłopaka. Ją także miało w swoich objęciach, nie wiadomo jakie szkody uczyniło to jej umysłowi.

- A ty jak się czujesz?

- Dobrze, Michiru... chociaż kiedy byłam nieprzytomna zobaczyłam coś bardzo dziwnego. Tak jakbym na chwilę przeniosła się do innego miejsca.

- Powiesz mi o tym później. Na razie zaprowadźmy Ruri do pokoju.

Ruda klęczała na trawie. Trzęsła się. Jej oczy były otwarte i płynęły z nich potoki łez. Jej usta poruszały się nie wydając żadnego dźwięku.

- Wiedziałaś, że ja to Sailor Neptune, a Haruka to Uranus... cały czas prawda?

- Powiedziałam Ci, że mam dar widzenia rzeczy takimi jakie są. - Czarnowłosa odparła cicho. Atmosfera przed budynkiem była zbyt nerwowa, aby kontynuować rozmowę. Obie dziewczyny pomogły wstać swej koleżance i zaprowadziły ją do wnętrza hotelu. Wszystkie trzy weszły do jednego z wynajętych pokoi. Sakiko położyła Ruri na rozścielonym łóżku. Dziewczyna zwinęła się w kłębek, cały czas drżała. Przycisnęła dłonie do pościeli i mocno ją ścisnęła. Czarnowłosa oparła się o ścianę. Kiedy odgarnęła do tyłu włosy, okazało się, że jej czoło było oblane kropelkami potu.

- Michiru... strasznie źle się czuję. Słabo mi... chyba zaraz zemdleje. - Oznajmiła i podeszła do łóżka, kładąc się na nim obok rudej koleżanki. Bardzo szybko straciła przytomność. Michiru również bardzo źle się poczuła. Obraz rozmazywał jej się przed oczami. Czuła, że jej świadomość gdzieś odpływała. Ostatkiem sił wyciągnęła lusterko.

- Nie dostaniecie nas tak łatwo... Submarine Reflection! - krzyknęła otaczając przestrzeń wokół łóżka kolistą barierą z magicznej wody. Przewróciła się bez czucia na pościel, a jej zwierciadło upadło na podłogę. Na jednej ze ścian pojawił się cień istoty z trzema głowami. Wydawał się obserwować migoczącą barierę stworzoną przez Sailor Neptune.

- Tym razem ci się udało - wyszeptał głosem dochodzącym jak z zaświatów.

- Ale jutro też jest noc... a my mamy czas... dużo, dużo czasu. - Potrójny głos zaśmiał się przerażająco.

Haruka podążała za staruchą przez leśną gęstwinę. Stara sama wydeptywała ścieżkę usuwając swoim kosturem stojące na jej drodze gałęzie. Uranus była wściekła, miała ochotę walczyć z czarownicą. Wiedziała jednak, że musiała zachować spokój i czystość umysłu, bo wiedźma chociaż mogła być jej wrogiem i przyczyną wszelkiego zła w okolicy, była jedyną osobą zdolną do zabrania jej tam gdzie uwięziono Michiru. Nie lubiła panującej ciszy, ale każda próba odezwania się kończyła się przyłożeniem kostura do jej głowy i nienawistnym spojrzeniem kobiety. Po długich minutach wędrówki, obie dotarły do małej polanki na której stał drewniany dom. Był bardzo stary i porośnięty mchem, przez co doskonale wkomponował się w okoliczny las. Przed domem w grząską, leśną ziemię było wbitych kilka drewnianych posągów przedstawiających postacie o potwornie powykrzywianych ciałach i twarzach zastygłych w krzyku złości i strachu. Wiedźma kazała dziewczynie zaczekać, a sama podeszła do drzwi chaty. Zastukała w nie kosturem trzy razy. Drzwi otworzyły się z nieprzyjemnym skrzypnięciem. Stara odsunęła się na bok i uśmiechnęła się, prosząc Harukę aby weszła pierwsza. Uranus wyjęła swój miecz na wypadek zagrożenia, a później przekroczyła próg domu. Przywitała ją ciemność, smród wilgoci, zgrzybiałych ścian i pajęczyny zwisające ze ścian, sufitu i mebli wewnątrz domu. Dziewczyna ogarnęła wzrokiem pomieszczenie. Uwagę zwróciły jej regały i półki pełne słojów, korzeni, książek i przedmiotów których pochodzenia i roli Haruka nie chciała się nawet domyślać. Coś zamiauczało. Do nóg dziewczyny przytulał się czarny kot z jednym okiem. Uranus poczuła się niepewnie, ale uśmiechnęła się do zwierzęcia. Kot był coraz bardziej nachalny, więc czarownica przegnała go machnięciem swego kostura. Zwierzę z piskiem uciekło gdzieś za szafy.

- Bywa bardzo irytujący... ale towarzyszy mi każdego dnia - Starucha skrzeczała.

- Nie przeszkadzał mi... - Dziewczyna powiedziała oglądając półki.

- Ech tam... - kobieta machnęła ręką.

- Co tam wypaczyłaś? Masz dobre oczy. To korzeń ze świata tańczących drzew, śpiewających pieśni o zaginionym jednorożcu... a ta szkatuła pochodzi z krainy wiecznej nocy położonej w sercu dawno umarłego boga...a to księga zaklęć, która była wiekowa gdy Atlantyda dopiero się rodziła... a tam w kącie jest słój w którym szepczą krzemowe sny o elektrycznych owcach, dostałam go od samego Króla Snów - on także nie oparł się mojemu urokowi w młodości... jak widzisz to miejsce pełne jest niezwykłych i cennych rzeczy. Dlatego nie ma do niego drogi, sama każdego dnia muszę wydeptywać nową... ale zapewne nie przyszłaś tutaj słuchać opowieści o mym domu.

- Dobrze wiesz dlaczego zgodziłam się ciebie wysłuchać.

- Heee, siadaj więc... - Czarownica podała blondynce mały, trzynogi drewniany taboret. Sama usiadła na podobnym. Splunęła do kominka, zapalając się w nim ogień. Zaczęła swoją opowieść.

- Osoby, które stworzyły tamto zakazane miejsce były mi bardzo bliskie kiedyś... dawno temu gdy nie zostały jeszcze skorumpowane przez złą moc... były moimi trzema córkami. Nie pytaj skąd pochodzę oraz jak i kiedy znalazłam się w tej rzeczywistości bo niczego się ode mnie nie dowiesz. Faktem jest, że kiedyś urodziłam trojaczki, trzy dziewczynki, moje jedyne trzy córki... mieszkałam wtedy daleko stąd w normalnym mieście, żyjąc, a może udając, że żyję, życiem normalnego człowieka... próbowałam zerwać z drogą czarnej magii na którą zeszłam wiele, wiele lat temu... Kiedy urodziły się dziewczynki myślałam, że wszystko było już w porządku, że pozostawiłam za sobą moje dawne, złe życie. Przekonał mnie o tym fakt, że w tamtych czasach nie widywałam już żadnych niezwykłych rzeczy, nie odwiedzali mnie znajomi z innych rzeczywistości. Przed urodzeniem córek postanowiłam pozbyć się całej tkwiącej we mnie magii, zamknęłam ją w tym domu, zapieczętowałam pieczęcią z diabelskiej skóry i łańcuchem wykonanym przez demony ziejące ogniem niosącym złudne nadzieje. Kiedy dziewczynki rozwijały się normalnie i nie wykazywały żadnych oznak niezwykłości, myślałam że skutecznie zerwałam ze swoją przeszłością. Byłam szczęśliwa mogąc patrzeć jak dorastają. Tak bardzo się wtedy myliłam... dziewczynki pewnego dnia same odnalazły drogę czarnej magii... całymi dniami jeździły po mieście szukając ksiąg, ludzi czy jakichkolwiek informacji o sztuce magicznej... interesowały się tym wręcz niezdrowo, tak jakby coś wołało je z drugiej strony, kusiło potęgą, zapraszało w swoje objęcia... próbowałam zrobić wszystko, aby zawrócić je z tej drogi, ale na próżno. Pewnej nocy korzystając z pradawnych manuskryptów, przywołały Potrójną Boginię, Panią Nocy kroczącą po rozstajnych drogach podczas pełni Księżyca, mającą wiele imion, Hekate... podczas rytuału w którym złożyły jej w ofierze swą krew menstruacyjną, sprowadziły ją na Ziemię... Księżyc był wyjątkowo duży i piękny tamtej nocy... a one oszukały wtedy Trzy Damy oferując im coś fałszywego za kawałek swej mocy... stały się potężne, bardzo potężne. Moc zamknięta w śmiertelnych ciałach sprowadziła szaleństwo na umysły dziewczyn. Wydawało im się, że same są Boginią, że mogą rozsądzać życie zwykłych ludzi. Uciekły z domu zacierając za sobą wszelkie sprawy... aby je odnaleźć, a musiałam to zrobić gdyż były zagrożeniem dla tej planety... konieczne było abym wróciła do dawnego życia, abym stała się Wiedźmą. I tak też się stało... Niestety gdy odnalazłam me dzieci było już za późno. Używając zdolności ukradzionych Uprzejmym Paniom wyrwały część rzeczywistości z jej właściwego miejsca i stworzyły tam strefę w której ich moc była absolutna... Aby utrzymać się w pełni sił musiały kraść ludziom dusze... tym się żywiły. Wykorzystując wspomnienia i marzenia swych pierwszych osób stworzyły iluzję - miasto i oberżę w którą wabiły podróżnych, aby pozbawić ich życia... Ich iluzja zmieniała się wraz z przemijającymi latami i każdym kolejnym życiem pochłoniętym przez te podstępne wiedźmy. Ja przez te wszystkie lata nauczyłam się wchodzić do ich mirażu i wyciągać stamtąd ich ofiary. Tylko w ten sposób mogę z nimi walczyć... zabierać im pokarm i osłabiać je, aż w końcu wyczerpię się moc którą sobie przywłaszczyły.

Haruka słuchała opowieści starej kobiety z uwagą. Kiedy kobieta skończyła, dziewczyna wstała. Była gotowa do działania.

- Dlaczego Bogini nie odbierze im tego co jej ukradły? Jeśli wie, że została oszukana?

- Wieczne istoty przestrzegają zasad o których my możemy mieć tylko mgliste pojęcie...

- Czy teraz gdy wysłuchałam tej opowieści, pomożesz mi dostać się do ich iluzji? Pomożesz mi uratować Michiru?

- Ach, ach, ach... ale ty jesteś głupia! Czy nic nie zrozumiałaś z mojej historii? Nie jesteś w stanie ich pokonać w ich strefie! To ich świat! One są tam wszechmogące! Jedyne co możemy zrobić to osłabiać je przez zabieranie im ofiar! Nic poza tym! Gdybyśmy spróbowały walczyć z nimi otwarcie zmiotły by nas jak pyłek!

- Nie zostawię Michiru na pastwę tych potworów! Znajdę sposób, aby tam wrócić, uratuję Neptune, sprowadzę ją tutaj...

- Powiedziałam ci że nie masz szans z tymi czarownicami! One nie mają ograniczeń w swojej przestrzeni!

- W takim razie, może jest jakiś sposób, aby je stamtąd wyciągnąć?

- Myślałam o tym przez lata... nic z tego... one są połączone z tym miejscem, są tam wszędzie, one są tym miejscem...

Uranus uaktywniła swój miecz. Zacisnęła jego rękojeść. Starucha poprawiła się na stołku.

- A czy jest jakiś sposób, aby je pokonać lub chociażby osłabić? Jakiś sposób, który daje chociaż nikłą nadzieję na zwycięstwo? - zapytała blondynka.

- Echłee... uparta jesteś i chcesz postawić na swoim. Jest sposób. Trzeba przywołać Hekate w tamtej sferze i jakoś przekonać ją, aby odebrały moc posiadaną przez moje trojaczki...

Haruka uśmiechnęła się.

- No to na co jeszcze czekamy?

- Ehłee, hłee, tfu! Zaklęcie przywołania Uprzejmych Pań jest czasochłonne i skomplikowane! Te wiedźmy zniszczą mnie zanim zdołam wypowiedzieć pierwsze słowa...

- A gdybyśmy ja i Neptune zajęły Siostry walką, podczas gdy ty będziesz przywoływać Boginię? - Haruka zaproponowała. Stara splunęła do kominka. Ogień wzburzył się.

- To ma niewielką szansę powodzenia... - przyznała wiedźma.

- W takim razie...

- Ech... ty musisz ją kochać, żeby ryzykować dla niej bezpieczeństwo świata.

- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Świat mógłby nie istnieć, gdyby nie było w nim Michiru.

Haruka ruszyła do drzwi i otworzyła je. Owionęło ją przyjemniejsze, leśne powietrze.

- Jesteś taka młoda... - wyszeptała czarownica. Obie kobiety wyszły przed chatę. Blondynka oglądnęła się za siebie. Domek był zupełnie inny niż widziała go przed wizytą u starej kobiety. Był mniejszy, drewniany, stał na dwóch kurzych nogach. Wiedźma machnęła kosturem, a jej chata odeszła w nieznanym kierunku.

- Mówiłam, że zawsze niszczę drogę do mojej samotni. Jeśli przeżyjemy, będę musiała wydeptać nową.

Zamachała kilka razy kosturem. Przed Uranus otworzyło się świetliste przejście.

Nad hotelem wzeszło Słońce, a pogoda z wolna robiła się równie upalna jak poprzedniego dnia. Życie w pobliskich domach toczyło się sennie, ludzie snuli się bez celu po ulicach, zupełnie tak jakby dramatyczne wydarzenia poprzedniej nocy były tylko czyimś koszmarem. Michiru obudziły promienie padające przez otwarte okno pokoju hotelowego na jej twarz. Odwróciła się na drugi bok i zobaczyła, że obok niej była Ruri. Dziewczyna leżała bez ruchu, ale oddychała spokojnie. Neptune ucieszyła się. Jej koleżanka w końcu zdołała usnąć po szoku jaki przeżyła przed kilkoma godzinami. Wstała, przeciągnęła się, przeczesała swoje włosy. Rozglądnęła się dookoła w poszukiwaniu swej drugiej znajomej, ale nie było jej nigdzie w zasięgu wzroku. Wyglądnęła przez okno, nabierając powietrza w płuca. Usłyszała wodę lejącą się w łazience. Jako, że drzwi były otwarte, weszła do środka. Spostrzegła porozrzucane po podłodze czarne ubrania i bieliznę. W zaparowanej kabinie prysznica stała naga Sakiko. Woda lała się po jej ciele i włosach. Michiru oparła się o framugę drzwi, postanowiła przez chwilę popatrzeć na koleżankę. Po kilku minutach Sakiko zakręciła wodę. Wyszła spod prysznica. Widząc znajomą, trochę się speszyła. Owinęła się szybko czarnym ręcznikiem.

- Cześć, widzę że się juz obudziłaś. Nie wyobrażałam sobie ciebie jako rannego ptaszka.

- Cóż, pozory mogą mylić...

Sakiko podeszła do zielonowłosej. Dotknęła swej szyi, tak jakby coś zakrywając.

- Słuchaj, krępuję się trochę jak ktoś na mnie patrzy. Możesz na chwilę wyjść? Chciałam się ubrać.

- Ok. Nie ma sprawy. - Michiru się zmieszała. Wyszła z łazienki zamykając za sobą drzwi. Usiadła na łóżku. Podniosła z podłogi swoje lusterko, ale po raz kolejny niczego w nim nie zobaczyła. Po paru minutach, Sakiko weszła do pokoju już całkowicie ubrana. Spojrzała na Ruri.

- Jest spokojna. Śpi. Lepiej jej nie budzić, niech jej organizm się zregeneruje.

- Masz rację, my natomiast musimy poważnie porozmawiać. O tobie i o tym co się tak naprawdę dzieje w tym miejscu.

- Dobrze Michiru, ale nie tutaj... wyjdźmy na zewnątrz. Jezioro to jedyne miejsce w którym czuję się odprężona.

- W porządku.

Obie dziewczyny wyszły z pokoju. Nie przeszły nawet kilku metrów, gdy nieopodal klatki schodowej zatrzymała je jedna z pokojówek. Miała bardzo niemiły wyraz twarzy.

- Przepraszam, ale otrzymałam od gości wiele skarg na wasz temat. - oznajmiła.

- Co takiego? - zdziwiła się Sakiko. Michiru milcząco czekała na rozwój wydarzeń.

- Z przykrością muszę poprosić was o opuszczenie tego hotelu. Jeśli tego nie zrobicie będę musiała wezwać ochronę.

- Schowaj się za mną Sakiko. - Neptune sięgnęła po pióro do transformacji. Kobieta zauważyła, że dziewczyny były gotowe do ucieczki. Bardzo szybko znalazła się przy Michiru i potężnym kopniakiem wybiła pióro z jej ręki. Przedmiot potoczył się po podłodze na drugi koniec korytarza. Neptune chwyciła swą przeciwniczkę za ubranie, a zaraz potem z całych sił rzuciła ją o ścianę. Kobieta wstała. Jej ubranie zmieniło się w czarny, obcisły kostium.

- Skoro nie chcecie przystosować sie do mojego raju... zostaniecie z niego usunięte niczym bakterie ze zdrowego organizmu!

Kilka pokoi otworzyło się w jednej chwili. Wyszły z nich podobnie wyglądające kobiety ubrane na czarno.

- Usunąć pasożyty! - Pokojówka krzyknęła. Cztery postacie rzuciły się na dziewczynę. Były bardzo szybkie, ale Michiru unikała ich ciosów. Udało jej się nawet powalić dwie przeciwniczki. Sakiko przez cały czas stała na uboczu jakby wahając się przed przystąpieniem do działania. Neptune chciała uderzyć w szczękę jedną z napastniczek, ale ta zablokowała jej cios. Druga kobieta uderzyła dziewczynę w brzuch. Michiru osunęła się na ścianę. Przywódczyni podeszła do niej i z całych sił uderzyła ją w twarz. Z nosa zielonowłosej zaczęła płynąć świeża krew. Sakiko zaciskała pięści, jej twarz wyrażała straszną złość. Oczy zaczęły jej się dziwnie zmieniać, a ich źrenice zrobiły się cienkie jak u węża. Gdy otwarła usta, ukazały się w nich dwa ostre zęby wystające poza linię pozostałych. Dziewczyna rzuciła się na pomoc koleżance. Pierwszą kobietę zrzuciła ze schodów z całych sił, drugą złapała za ubranie i wyrzuciła na zewnątrz rozbijając nią okno. Dwie kolejne próbowały się bronić, ale bezskutecznie, gdyż siła ciosów Sakiko była zbyt duża. Napastniczki uderzyły o ścianę łamiąc sobie wszystkie kości. Dziewczyna podeszła do przywódczyni. Chwyciła ją za rękę. Gdy kobieta próbowała się bronić, Saki złamała jej ramię.

- To za brzuch Michiru. - Po chwili złamała jej drugą rękę.

- To za jej nos. - Pokojówka popatrzyła na nią ze strachem.

- Czym tym jesteś? - Spytała. Saki zaśmiała się, ukazując swe wampirze zęby.

- Na pewno niczym gorszym niż ty!.

Po tych słowach złamała kobiecie kark i rzuciła ją o podłogę. Michiru korzystając z chwili zamieszania pobiegła po swoje pióro do transformacji. Niestety miała pecha. Z drzwi wyskoczyła na nią bardzo gruba kobieta, ta sama która przez cały czas włóczyła się po hotelu. Pochwyciła dziewczynę swymi tłustymi rękami, zaczęła ją mocno ściskać. Neptune nie mogła wyrwać się z jej uścisku. Poczuła ból w boku i wiedziała, że pękło jej jedno żebro. Sakiko, widząc swoją przyjaciółkę znów w niebezpieczeństwie, skoczyła na grubą kobietę. Dama uderzyła ją swym łapskiem. Czarnowłosa straciła równowagę, ale po chwili doszła do siebie. Złapała grubą za sukienkę i rzuciła ją z dala od rannej Michiru. Następnie rozpędziła się, uderzając ją w twarz. Kobiecisko rozwaliło swoim cielskiem barierkę przy klatce schodowej i spadło na niższe piętro. Sakiko będąc w amoku rzuciła się za nią nie patrząc na własne bezpieczeństwo. Wylądowała na tłuściochu, schyliła się nad nią, zanurzając w jej szyi swoje zęby.

- Sakiko nie! Sakiko, nie rób tego! - krzyczała Michiru. Stała przy schodach trzymając się za bok. Każde słowo sprawiało jej ból, a z nosa wciąż płynęła krew.

- Proszę...

Czarnowłosa zostawiła grubą w spokoju. Wstała i splunęła.

- Co to jest? Co oni w sobie mają!? To nie są ludzie... - powiedziała. Wolnym krokiem podeszła do Michiru. Oparła się o ścianę obok niej.

- Ale nas urządzili... - Osunęła się po ścianie i usiadła na schodach. Neptune zrobiła to samo.

- Teraz już nie unikniesz wyjaśnień kim jesteś... - wyszeptała. Straciła swą pewność siebie, widać że bardzo źle się czuła.

- Najwyraźniej... Bardzo źle z tobą? - spytała z troską w głosie.

- Źle... ale jeśli przyniesiesz mi pióro do transformacji... w postaci Sailor Neptune szybciej leczą się moje rany.

- Ok... - Sakiko wyszła na piętro i podała dziewczynie pióro.

- Neptune Planet Power, Make Up! - Michiru zamieniła się w sailorkę. Zaraz po przemianie chwyciła się z bólu za bok. Usiadła na schodach. Krwawienie z nosa zmniejszyło się, ale nie ustało. Saki spoczęła przy niej.

- Mówiłaś że będziesz ok.

- Nie, mówiłam, że szybciej się wyleczę, a nie że od razu...

Dziewczyny przez chwilę nie odzywały się do siebie. Sakiko jednak nie chciała dłużej milczeć, więc zaczęła opowieść.

- Gdy miałam trzynaście lat... to coś, nie mam pojęcia co to było... ugryzło mnie. Nie widziałam jak dokładnie wyglądał, na pewno był to mężczyzna ubrany jakby w czerń nocy... Nie zrobił mi nic więcej, po prostu ugryzł mnie w szyję... - Dziewczyna pokazała dwie blizny.

- Mam je od tamtego czasu. Przypominają mi o tym czym byłam i czym się stałam. Po ugryzieniu zaczęłam się zmieniać. Drażniło mnie słońce, czy jakiekolwiek inne jaskrawe światło, moja siła się zwiększyła, a pewnego dnia zaczęłam odczuwać głód...

- Krwi?

- Tak, głód krwi... Wtedy wiedziałam, że stałam się potworem. Bałam się siebie, nienawidziłam... próbowałam skończyć ze sobą, ale moje rany szybko sie goiły... życie było dla mnie prawdziwym koszmarem. Uciekłam z domu i przez kilka lat błąkałam się próbując odnaleźć samą siebie. Okazało się, że nie jestem do końca wampirem, a przynajmniej nie takim jak opisują go w książkach. Jem normalne rzeczy, mogę chodzić po słońcu, chociaż nie lubię go, bo rani moje oczy... starzeję się w zwykłym tempie, dzisiaj mam 20 lat i chyba na tyle wyglądam... święcona woda, krzyże i inne tego typu przedmioty nie sprawiają mi bólu... a od osikowego kołka pewnie bym umarła jak każdy... jestem silniejsza od innych, no i...

- Pijesz krew ludzi?

Sakiko schowała twarz za włosami.

- To nie tak... mówiłam, że mogę jeść normalne jedzenie. Krew sprawia tylko, że lepiej się czuję i jestem naprawdę silna. Mogę wytrzymać długo bez jej picia... kiedyś nawet dwa lata... Pewnego dnia postanowiłam sobie, że odnajdę tego potwora który mnie zmienił. Odnajdę i zniszczę go, aby już nigdy nie zepsuł życia żadnej dziewczynie. Od tego czasu jeżdżę po świecie w miejsca gdzie dzieją się dziwne zdarzenia i poluję na istoty wykorzystujące ludzi do swych celów. Tak trafiłam do tego miejsca... ale tym razem sprawa mnie przerosła.

- Saki, a czy wypiłaś kiedyś krew zwykłego człowieka?

- Tak... - Sakiko nie chciała patrzeć swej przyjaciółce w oczy. Odwróciła głowę.

- Ale zawsze był to zły człowiek, który zasługiwał na karę.

- Gdyby okoliczności były inne, musiałabym z tobą walczyć. Jesteś w końcu zagrożeniem dla ludzi.

Michiru zauważyła, że z jej znajomą działo się coś dziwnego. Dziewczyna skuliła się. Dostała drgawek, a po jej twarzy spływały krople potu. Zrobiła się bardzo blada.

- Co ci się dzieje?

- To głód... zawsze pojawia się kiedy zanurzę zęby w skórze, a nie napije się nawet kropelki... to coś nie miało krwi... czuję się fatalnie, chyba będziesz musiała mnie zostawić...

Michiru przybliżyła się do niej. Pokazała jej swój nos i strużkę krwi z niego płynącą.

- Czy to ci wystarczy? - spytała.

- Michiru, ja nie mogę... jesteś moją przyjaciółką. - Złapał ją skurcz. Chwyciła się za brzuch, który bardzo ją rozbolał.

- Pomyśl o tym jak o przysłudze. Potrzebuję cię w rozwiązaniu zagadki tego miejsca.

Sakiko powoli przysunęła swą twarz do twarzy Michiru. Patrzyła na nią. Przez chwilę się wahała. W końcu przycisnęła usta do miejsca w którym płynęła stróżka krwi. Zaczęła pić. Jej źrenica zrobiły się cienkie. Zamknęła oczy i przesuwała usta wzdłuż czerwonej ścieżki. Po chwili odsunęła się od koleżanki.

- Wystarczy już... - Oparła się o ścianę. Neptune patrzyła na nią smutnym wzrokiem.

- Dziękuję Ci Michiru... dziękuję...

Tymczasem na piętrze słychać było trzask kości w ciałach czarnych pokojówek. Ich szkielety zrastały się, a ciała wracały do życia i pełni sił. Po chwili wszystkie kobiety wstały. Ich przywódczyni wskazała na drzwi prowadzące do pokoju Ruri. Czarne postacie ruszyły w ich stronę. Sakiko i Michiru usłyszały przeraźliwy krzyk dochodzący z piętra.

- To Ruri! - oznajmiła wampirzyca.

- Coś jej się stało?

Neptune szybko wstała. Poczuła kłujący ból w boku, z trudem złapała oddech. Żebra wciąż dawały jej się we znaki. Sakiko pomogła jej utrzymać się na nogach.

- Jesteś strasznie zimna, Saki.

- To przejdzie...

Obie dziewczyny wyszły na piętro. Zauważyły kilkanaście czarnych postaci stojących w kółku na środku korytarza. Pokojówka, będąca ich przywódcą, trzymała nieprzytomną Ruri.

- I kto tym razem zwycięży? - zapytała śmiejąc się.

- Zostaw Ruri! Ta dziewczyna nie ma pojęcia o tym co się tu dzieje! - krzyknęła Sakiko.

- Ha! ha! A może przypomnę ci coś?! - Kobieta złapała Ruri tak jakby chciała jej złamać kark.

- Nie rób tego!

- Dobrze. Jeśli chcecie ją żywą, przyjdźcie na plac miasteczka. Tam odbędzie się wasza egzekucja!

Wszystkie osoby wyskoczyły przez okno, postać trzymająca Ruri także. Sakiko wyjrzała na zewnątrz. Nigdzie nie było śladu ani czarnych kobiet, ani Ruri.

- Cholera, będzie ciężko... jesteśmy osłabione, a na placu będą pewnie setki tych kreatur.

- Pewnie, tak... ale musimy tam iść. - Michiru była zdecydowana. Na schodach stała gruba kobieta. Strasznie się śliniła.

- Nigdzie nie pójdziecie! A co do ciebie, ty posępna, czarna kurwo! Zjem cię na obiad! - Gruba otwarła swe usta z których pociekła ślina.

- Deep Submerge! - Michiru uformowała kulę niebieskiego światła i cisnęła nią w monstrum. Tłusta baba została zatopiona w ogromnej fali wody. Nie była na tyle wytrzymała, by oprzeć się magii Sailor Neptune. Opadła na schody bez czucia.

- Teraz, musimy stąd wyjść zanim się zregeneruje! - Neptune chwyciła rękę Sakiko i wraz z nią udała się do wyjścia z hotelu. Dziewczyny znalazły się na drodze prowadzącej do miasta. Wciąż źle się czuły, ale wiedziały, że będą musiały pokonać odległość i uratować Ruri z rąk potworów rządzących tamtym miejscem. Neptune zatrzymała się na chwilę. Trzymała się z bok.

- Michiru, jeśli bardzo cię boli, zostań. Sama spróbuję...

- Nie, jestem Sailor Senshi. Ochrona ludzi przed takimi zagrożeniami to mój obowiązek i przeznaczenie. Tylko złapię oddech... - Po chwili Neptune doszła do siebie. Wraz z Sakiko zaczęły swą wędrówkę ku osadzie. Spacer był dla nich bardzo uciążliwy, bo było gorąco, a one wciąż leczyły rany po walce z silnymi przeciwnikami, ale wiedziały, że nie mogą się poddać. W końcu znalazły się u stóp miasteczka. Widok który tam zastały napełnił je przerażeniem. Plac roił się od ubranych na czarno ludzi w różnym wieku: mężczyzn, kobiet, dzieci i starców. Wśród tłumu Michiru dostrzegła sprzedawczynię ze sklepu, gości z hotelu, a także śmiejących się Kazusę i Ichibana. Pokojówka stała na samym środku zgromadzenia. Jej dwie towarzyszki trzymały półprzytomną Ruri.

- Witam w naszym wspaniałym raju! Jaka szkoda że musicie zostać z niego wygnane, wy brudne grzesznice!

Sakiko zacisnęła pięści. Neptune powstrzymała ją ruchem ręki.

- Czekaj, spróbuję otoczyć Ruri ochronnym polem....

Wyciągnęła swoje lusterko. W tej samej chwili obok dziewczyn uformował się bezkształtny twór z czarnej masy. Bardzo szybko przyjął postać tłustej kobiety z którą dziewczyny zmierzyły się w hotelu. Gruba kreatura szybkim ruchem zabrała zwierciadło z rąk sailorki.

- Chłee, chłee, ale piękne lusterko... przeglądnę się w nim. - Tłusta baba bawiła się talizmanem. Neptune nie mogła zrobić ruchu w obawie o życie rudej dziewczyny. Poczuła silne i bolesne uderzenie w bok. Ostry ból znów dał o sobie znać. Nie mogąc z nim dłużej walczyć, Michiru osunęła się na ziemię. Podszedł do niej Ichiban. Wówczas dziewczyna uświadomiła sobie, że to chłopak przed chwilą ją mocno kopnął. Okularnik chwycił ją za włosy. Przyciągnął do siebie.

- Teraz będziesz moja, ty lesbo. Pokażę ci co to znaczy być z prawdziwym mężczyzną.

Kazusa podbiegł do Sakiko. Złapał ją za rękę.

- Nigdy cię nie lubiłem odmieńcu. Ale zawsze chciałem sprawdzić jak to jest pieprzyć się z takim dziwadłem! - krzyczał do niej.

- Tak moi kochani! Zniszczyć je! Wywalcie pasożyty z naszej spokojnej okolicy! Wyrwijcie te chwasty! - czarna pokojówka krzyczała. Tłum zaczął iść w stronę dziewczyn. Dłoń Ichibana zawędrowała pod fuku Michiru, a Kazusa próbował rozerwać ubranie czarnowłosego wampira. Po chwili oczy wszystkich zostały oślepione przez potężny blask.

- Space Sword Blaster! - świetlne ostrze leciało w stronę Ichibana. Chłopak zasłonił się, lecz na próżno. Broń dosięgła go bez najmniejszych problemów. Okularnik zostawił Michiru i odszedł na odległość kilku kroków. Po chwili okazało, się że ostrze przecięło go na pół. Chłopak rozleciał się, zamieniając w kałużę czarnego płynu. Neptune uśmiechnęła się widząc w świetlnej bramie znajomą sylwetkę krótkowłosej blondynki.

- Uranus!

Brama się zamknęła. Wszyscy dostrzegli Harukę oraz towarzyszącą jej czarownicę.

- Hłeee... Tfu! - splunęła wiedźma. Po chwili obok Ruri wyrosły dwa korzenie, które oplotły dziewczynę i wraz z nią schowały się pod ziemią, aby wynurzyć się u stóp starej kobiety. Haruka podbiegła do tłustej damy. Zamachnęła się mieczem, przecinając kreaturę na dwie równe połówki. Gruba zmieniła się w bulgoczącą, czarną ciecz przeraźliwie krzycząc. Blondynka podniosła z trawy lustro i rzuciła je Michiru. Uśmiechnęła się do niej.

- World Shaking!

- Deep Submerge! - Dwie świetliste kule poleciały w kierunku czarnego tłumu. Potężne wybuchy wstrząsały okolicą, a demony zostały rozerwane na strzępy. Sakiko uwolniła się z uchwytu Kazusy. Złamała mu rękę. Z całych sił uderzyła go w sam środek ciała. Chłopak został odrzucony w kierunku stalowego płotu i nabił się na wystające z niego ostre kolce. Sycząc, zamienił się w czarną maź.

- Dziwadło też potrafi się bronić. - Sakiko oznajmiła.

- Fire Ball! - Czarownica krzyknęła posyłając ze swej laski kilka ognistych kul w kierunku pokojówki i jej świty. Kobiety zostały spalone, zamieniając się w czarny proszek. Michiru podbiegła do Haruki. Blondynka ciesząc się ze spotkania, przytuliła ją mocno.

- Myślałam już, że wróciłam za późno.

- A ja tak bałam się że cię straciłam. - Dziewczyny pocałowały się.

- Moje piękne dzieło! Jak śmiałyście je zniszczyć! - Wszyscy usłyszeli potrójny głos dochodzący zewsząd dookoła. Na środku pobojowiska pojawiły się sylwetki trzech kobiet. Wszystkie były piękne, miały złote, lśniące włosy. Ich ciemnoniebieskie wzorzyste suknie powiewały na wietrze.

- Jesteśmy Triadą i to miejsce jest naszą własnością! - oznajmiły kobiety.

- Zbezcześciliście je, zniszczyliście nasze lalki, które tak pracowicie przez lata zbierałyśmy. Same nie wiemy jaką karę wam wymierzyć za tak podły czyn. Mamy nadzieję, że umierając dostarczycie nam chociaż małej rozrywki.

- Uranus! Pamiętaj co ci mówiłam! - wrzasnęła starucha.

- Oczywiście, Wiedźmo, wszystko pamiętam.

Blondynka popatrzyła na Michiru.

- Musimy walczyć z tymi kobietami. Musimy wytrzymać jak najdłużej.

- Ale, ja wciąż nie wiem o co tu chodzi...

- Zaufaj mi, wszystko ci wyjaśnię jak tylko to się skończy. Teraz musimy tylko walczyć. Jesteś ze mną?

- Jak zawsze Haruka, do końca.

Sailor Senshi przygotowały się do bardzo trudnej konfrontacji z przeciwnikiem kontrolującym każdy aspekt swego sztucznego świata.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.