Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Notes

Pierwszy krok

Autor:listopad
Serie:Death Note
Gatunki:Dramat
Uwagi:Wulgaryzmy
Dodany:2009-11-25 18:17:13
Aktualizowany:2009-11-26 01:18:13


Następny rozdział

Leżałem. Nie wiem, czy miałem oczy otwarte, czy zamknięte. Ciemność... była taka sama wewnątrz i na zewnątrz. Leżałem sobie i myślałem. Tak po prostu.

Czasem nachodzą mnie dziwne myśli, powoli się wygaszam i tonę w nich. Bo prawda jest taka, że one płyną sobie same, nie potrzebują do tego mnie. Ja stoję sobie tylko z boku i się im przyglądam. A czasem opływają mnie całego, a ja jestem w nich zanurzony, czuję jak ich tok obmywa mnie brutalnie, nic sobie nie robiąc z tego, że to moja głowa. Do takich właśnie należały te myśli. Były inne niż wcześniejsze. Gdyby miały kolor, byłyby pewnie czarne. Albo ciemnoczerwone, prawie brązowe, jak zakrzepła krew. A zapach... Nie, raczej smród. Jakby mięso gniło. Ale one nie wyglądają. I nie mają zapachu.

Myślałem o tym, żeby zabić. Chociaż w sumie, raczej samo się myślało. Podobno najtrudniejsze w zabijaniu jest to, żeby przełamać opór. Przed zadaniem bólu, odebraniem życia. Technicznie rzecz biorąc, zabójstwo nie jest trudne. Człowieka łatwo uszkodzić tak, by nie było co naprawiać. Wystarczy zechcieć. Ja myślałem że chcę. Najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

Czy jestem w stanie to zrobić? Wydaje mi się że tak, ale dowiem się naprawdę dopiero jak spróbuję. Nie jestem słaby. Dużo we mnie gniewu. Nieprawda. Mało. W ogóle, mało we mnie wszystkiego. Może to mnie obudzi... Eh, egoizm. Może powinienem poszukać jakiejś idei, dla której zabiję. Coś więcej niż ciekawość. Myślę... Nie. Znowu samo się myśli. Nie chcę na siłę nadawać temu głębi, niech będzie naturalnie płytkie. Nie potrzebuję patosu. Nie potrzebuję... Czego ja właściwie potrzebuję...?

Czy można zabić kogoś tylko po to, żeby sprawdzić czy można? W jakim sensie można? Fizycznym? Etycznym? Emocjonalnym? Myślę, że mnie to nie dotyczy. Bo to wszystko wcale nie musi dziać się naprawdę. Nie tylko myśli mnie opływają. Cały świat mnie opływa. Przelewa się przeze mnie, na wylot, wdziera się do wnętrza. Nie. Omija z daleka. Cały świat wpatruje się we mnie milionem swych małych oczu, wwierca, świdruje, widzi, widzi, wszystko widzi... I nie przestaje patrzeć. Oczy. Miliony oczu. Patrzą. Patrzą bez mrugnięcia, bez chwili przerwy, chcę się schować, tylko gdzie, nie ma gdzie, dlaczego ciągle się patrzą...? Co jest takie ciekawe!?

Cisza. We mnie i poza mną. Znowu jestem sam. Jaka ulga... Napawam się tą samotnością, pochłaniam każdą chwilę jakby była ostatnią, bo wiem, że to prawda, bo są inni ludzie, i zawsze będą, i nigdy nie będę zupełnie sam, szczęśliwy i wolny, bez cudzych problemów, bez tej irytującej konieczności znoszenia ingerencji w moje życie, w moje poglądy, moje decyzje... Moje uczucia. Ja... naprawdę chcę zabić... wszystkich. Chcę być sam. Inni... potrafią tylko ranić.

Nie. Kręcę głową, przyciskając mokry policzek do poduszki. Nie chcę być sam. Już nigdy.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.