Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Aniołek Cellier

Aniołem to ja być nie chcę!

Autor:Junya Saki
Korekta:Kier
Tłumacz:Aver
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Baśń
Dodany:2009-11-17 08:00:00
Aktualizowany:2009-11-18 21:26:00


Następny rozdział

Tłumaczenie opowiadania zostało zamieszczone za zgodą autora.

Oryginał: Aniołek Cellier


Co jest tam, ponad niebem?

Czy słońce, to Pan Bóg?

Taki okrąglutki, taki świecący, taki cieplutki….

Ciekawe czy mogłabym porozmawiać z Panem Bogiem gdybym została aniołem?


Wysoko, wysoko nad niebem, na ogromnej chmurze rozpościera się szeroki obszar ziemi. Jest tam zawsze ładna pogoda, a okolica, gdzie by nie spojrzeć, usłana jest pięknymi kwiatami. W oddali można dostrzec wieżę sięgającą tak wysoko, że aż nie widać jej czubka. Z daleka dobiegają rozśpiewane głosy dzieci. Dziś, na łące przy delikatnie błyszczącym w ciepłych promieniach słonecznych jeziorze, dziewczynka jak zwykle wpatruje się w odległe niebo.

- Ciekawe czy doleciałabym do tamtej chmury? Ale chmurko, jeśli za bardzo zbliżymy się do słoneczka, to możemy się poparzyć... Aaaach, jakby było fajnie gdybym ja, Cellier, potrafiła latać tak dobrze jak wszyscy.

Leżąca na trawie Cellier, spróbowała zatrzepotać skrzydełkami znajdującymi się na jej głowie. Zdobiło je młodziutkie upierzenie, wyglądające niczym ślicznie związane włosy, ale niestety, wydawały się zbyt małe aby można było się na nich wzbić się w przestworza. Do uszu docierał niesiony przez wiatr delikatny dźwięk dzwonu. Cellier zapadła w drzemkę słuchając przeszywającej serce, a jednocześnie spokojnej niczym szepty wróżki melodii.

To jest Królestwo Niebieskie - miejsce otoczone przez gwiazdy i niebo, do którego odsyłane są dusze ludzkie - małe aniołki uczą się tutaj różnych rzeczy, aby wyrosnąć na dorosłe i odpowiedzialne anioły... Ooo! Ale co to? Co to? Ktoś nadlatuje od strony wieży. Najwyraźniej to któryś z nauczycieli. Jedno... dwa... sześć wspaniałych skrzydeł! Chwila, chwila! Zbliża się tutaj Archanioł Rafael. Cellier, Cellier! Obudź się!

Gdy duży cień zakrył słońce, Cellier przeszedł dreszcz. Powoli otworzyła rozespane oczy. Archanioł Rafael, poprawiwszy delikatnie swoje długie włosy i szatę, przystanął przy dziewczynce.

- Cellier...

- Hee? Kto tam? - rozespana Cellier zamrugała kilka razy. Za przybyszem znajdowało się słońce i nie widziała dokładnie jego twarzy. Jednak szybko zdała sobie sprawę, że stoi przed nią anioł wysokiego stopnia.

- Cellier co tutaj robisz?

- Cellier nic nie robi!

Ohh, jak ty się odzywasz do swojego nauczyciela… Rzeczywiście, Cellier nie wykonuje swoich obowiązków, nie uczy się, ani nie ćwiczy razem z innymi pieśni. Już nie jesteś kilkuletnim dzieckiem, więc powinnaś zacząć solidnie się uczyć i dołączyć do kręgu aniołów. Całe twoje rodzeństwo już dawno pracuje jako odpowiedzialni dorośli.

- Cellier, powiedz mi proszę, dlaczego nie starasz się zostać aniołem?

- Nie będę pracowała! Nie lubię być aniołem. Tyle z tym kłopotów. - wymamrotała wciąż zaspana dziewczynka, trzymając się za kostki i oglądając fale na powierzchni jeziora. Rafael, z trochę zaniepokojonym wyrazem twarzy, położył swoją dłoń na ramieniu małego aniołka i jakby chcąc się czegoś upewnić kontynuował:

- Cellier, co jest dla Ciebie najważniejszą rzeczą?

- Najważniejszą rzeczą...?

- Poza tym, że jesteś anielskim dzieckiem. Kiedyś przyjdzie czas, w którym jako anioł będziesz musiała wypełnić na rzecz ludzkości bardzo ważne zadanie - żyć, chroniąc w swoim sercu to, co uważasz za najważniejsze.

- Hmm... Nie wiem! W końcu Cellier nie pamięta nawet tatusia ani mamusi, a na dodatek wszyscy się z niej śmieją! To jakaś dziwna dziewczynka ze skrzydłami na głowie mówią! - odpowiedziała robiąc naburmuszoną minę.

Rafael spojrzał na Cellier i po chwili namysłu, postanowił zostawić ostateczną decyzję w rękach aniołka.

- W takim razie, jesteś szczęśliwa bawiąc się tutaj samotnie, nawet jeśli utracisz w ten sposób możliwość zostania aniołem?

- Pewnie! Bardzo lubię rozmowy z kwiatuszkami, wietrzykiem i wszystkimi innymi!

Słysząc słowa niewinnej i szczerej Cellier, nawet na twarzy samego Rafaela, na chwile pojawił się gorzki uśmiech. Archanioł zamykając oczy, uniósł głowę do góry. Po chwili przyłożył do jej czoła wyciągnięty z wewnętrznej kieszeni szaty ręcznie zapisany pergamin i pobłogosławił dziewczynkę.

Gdy skończył wyprostował się i z surową miną poinformował:

- Już wszystko wiem. Jesteś istotą o niezwykle czystym sercu... Jest to rzecz niezaprzeczalnie ważna. Ale właśnie nadszedł koniec twego beztroskiego życia. Ja Archanioł Rafael, niniejszym ogłaszam, iż anioł niższego stopnia Cellier, od dzisiaj zostaje wygnany ze Świata Niebios!

Chwila, chwila. Czy to nie jest przesada? No może rzeczywiście ma trochę pusto w… Znaczy się, może ma skrzydła na głowie, ale w końcu to tylko dziecko! Rozwija się tylko wolniej, w swoim czasie na pewno wyrośnie na porządnego anioła!

- Niee! Przepraszam, myliłam się! Od jutra... Nie, już od teraz zacznę się uczyć...!

- Znów to samo… dzisiaj słyszę te słowa już 65536 raz z rzędu. Wygląda na to, że nie ma dla ciebie innej drogi niż wrzucić cię od razu na głęboką wodę. Co więcej, ten sposób wydaje się nawet… Ach, niech już tak będzie. - Gdy Rafael podniósł w górę rękę, wzbił się mocny wiatr tworząc trąbę powietrzną. Ta, otoczywszy Cellier, stworzyła wokół niej ścianę nie do przejścia.

- Rafaelu, wypuść mnie! Wypuść! - dziewczynka, nie mogąc się wydostać, biła rękoma w przeszkodę próbując ubłagać archanioła.

- Apeliotesie! Ześlij Cellier do świata dolnego!

- Zrozumiano - wilgotny wicher władany przez boga wiatru południowo wschodniego, Apeliotesa, jednym podmuchem wysłał małego aniołka w stronę odległej „ziemi na której panuje wiosna”

- Aaaa! Rafaelu….!

Cellier, niesiona na ciepłym, pobłogosławionym wietrze, zmierzała w kierunku dalekiej ziemi. Serce dziewczynki , w przeciwieństwie do przyjemnego powietrza w którym się znajdowała, było przepełnione smutkiem.

- Ja was wszystkich nienawidzę! - wykrzykiwała w powietrze płacząc. - Nikt nie lubi kogoś takiego jak Cellier! Dlaczego muszę zostać jakimś tam aniołem? Cellier, w przeciwieństwie do wszystkich, nie ma nawet skrzydeł na plecach!

Oooh, jak teraz zaczniesz za dużo płakać to na ziemi zacznie padać deszcz.

- Dlaczego? Dlaczego Cellier ma skrzydła na głowie? Panie Boże... Dlaczego?

...I zaczęło padać. Duże krople deszczu zaczęły zbierać się nad ziemią.

- Ja tak nie chce... - Niesiona przez przyjemny wiatr Cellier, nie przestając płakać, zapadła w sen. Wiosenny deszcz zaczął delikatnie zraszać ziemię. To, że był trochę słonawy to pewnie wina tego, że jest taki sam jak woda morska.

Co jest z tobą? Z początku myślałam, że to włosy… ale czyż to nie są pióra? Jakież to nieprzyzwoite! Pośpiesz się i je zawiąż.

Wcale nie są nieprzyzwoite! Są bardzo śliczne!

To dziecko, to w ogóle kiedyś dorośnie? Ciekawe co zrobimy jak stanie się upadłym aniołem?

Cellier wcale nie jest złą dziewczynką!

Spróbuj tutaj dolecieć! Haha… ależ ty beznadziejnie latasz!

Może nie jest w tym najlepsza, ale na pewno potrafi!

Cellier uważaj, zaraz spadniesz!

- Aaa! Co to? Tylko sen...? - zdezorientowana Cellier, obudziwszy się nagle, spróbowała się wyprostować, ale nie wiedząc czemu wszystko wokół niej kręciło się w zawrotnym tempie. Niepotrafiąca za dobrze latać dziewczynka, nie umiała się zatrzymać. Wiatr ze świstem przelatywał obok jej uszu. Przedzierając się przez wiele wodnisto-wełniastych chmur, głowa aniołka stała się bielutka. Wymachując rączkami i nóżkami oraz trzepocząc swoimi skrzydłami, udało się jej wyprostować. Ale mimo to, podobnie jak w swoim śnie, Cellier spadała z ogromną prędkością.

- Co.. co się dzieję? Aaa! Zaraz spadnę na ziemię! - Wygląda na to, że południowy wiatr, zamieniwszy się w deszcz, zaczął spadać na ziemię.

- Dlaczego już się nie unoszę w powietrzu? Nie mogę się zatrzymać! - Znajdujący się na dole ogromny obszar zieleni, zaczął się zbliżać do stóp dziewczynki. Coraz wyraźniej widać góry, rzeki, pola, a nawet drogi… Ciekawe czy to jest ta „ziemia na której panuje wiosna”? Po przebiciu się przez jeszcze jedną chmurę, widać było mnóstwo kwadratowych, i wyglądających na bardzo solidne, budowli. To pewnie miasto! Cellier, jeśli spadniesz w takie miejsce..!

- P o m o c y! Niech mi ktoś pomoże…

Chwila... nie słyszałaś czegoś?

- He? Chyba kogoś słyszałam… Kto to?

- Niech ktoś mi pomoże...

- Kim jesteś? Nawet jeśli tak wołasz... To osobą która potrzebuje pomocy jestem ja Cellier!

A! Zerknij szybko na dół! Ktoś jest na szczycie tej kwadratowej budowli... Ciekawe czy to są te, tak zwane budynki? To chłopiec! Słyszysz jego wołanie, Cellier?

- Heej! To ty przed chwilą wołałeś o pomoc?

- Chyba coś słyszałem… - chłopiec podniósł lekko głowę. - Ale to już nieważne. Kto by się przejmował kimś takim jak ja...

Chwila… czyżby to dziecko czasem...!?

- Jesteś smutny? Pewnie jest ci smutno... Wiem jakie to ciężkie... w końcu Cellier też...

- He?

- Serce wypełnione smutkiem… To tak samo jak z Cellier. Chcesz żeby cię uratować tak?

Zaraz się zderzycie!

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.