Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Mój Pierwszy Gej

Część czternasta: Marcin’s Part 6. Zapowiedź

Autor:Ariel-chan
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Komedia, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Yaoi/Shounen-Ai
Dodany:2010-09-25 00:45:09
Aktualizowany:2010-09-25 00:45:09


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Nie kopiować, nie rozpowszechniać bez wiedzy i zgody autorki ;3


Część czternasta: Marcin’s Part 6.

Zapowiedź.


Czułem oddech Czarka na karku, jego ręce wokół mnie… Znaczy się, jeszcze przed chwilą czułem… Do momentu kolejnego feralnego przebudzenia, najgorszego chyba z możliwych. Sam w pierwszej chwili, nie wiedziałem, co się dzieje, a kiedy do mnie dotarło, że to nie mój, a Czarka telefon tak hałasuje, przeraziłem się.

Otworzyłem oczy i patrzę, nie wierząc: Czarek, pół przytomny, powiedziałbym, że śniący na jawie, sięgał właśnie po swoją komórkę… Zanim zdążyłem zareagować, nawet nie odczytawszy wiadomości, wziął telefon do ręki i rzucił nim het… z impetem przez cały pokój. Komórka walnęła w ścianę, miała twarde lądowanie, aż coś brzdęknęło w niej, ale, o dziwo, jak na złość… nie uciszyło to dzwonka. W tym momencie zacząłem obawiać się o własne życie.

Czarek, jak dziecko, zaczął kopać we mnie nogami… Nie, on mnie nie wykopał. On mnie SKOPAŁ boleśnie z łóżka, wierzgając z całej siły, tak że nie miałem innego wyjścia, jak tylko wylądować tyłkiem na ziemi, co wcale miłe nie było.

- Wyłącz to cholerstwo!!! - wrzasnął tak głośno, że pies sąsiadów zmienił się w wilka i zaczął wyć do księżyca i to, biorąc pod uwagę, że mieszkamy w domku jednorodzinnym, jest nie lada wyczynem ze strony mojego kochanego wariata.

Myślicie, że miałem jakieś wyjście? Że mogłem powiedzieć: „Twój telefon, sam se go wyłącz”? Nigdy w życiu. Zginąłbym śmiercią tragiczną, jak nie dzisiaj, to jutro.

Pozbierałem się z podłogi, też pół żywy, i poczłapałem po ten telefon. Odebrałem SMS-a, uciszając w ten sposób grającą muzykę. Wiadomość brzmiała: <Budzi>

A to małpa. Albo @. Specjalnie go obudziła! Naraziła mnie na śmierć z rąk małego diabła, ja już serio zacząłem słyszeć marsz pogrzebowy, a ona pewnie się śmieje… No tak, bo co jej szkodzi, jak ona jest po drugiej stronie miasta, a nie tu?!

Odłożyłem telefon gdzie bądź, wzdychając z rezygnacją i wróciłem do łóżka. Czarek zakopał się cały pod kołdrą, musiałem odebrać mu ją siłą i przykryć się swoim skrawkiem. Teraz to już spał jak suseł. Ja zanim zasnąłem wierciłem się chyba jeszcze z pół godziny. Jutro dziewczyna dostanie burę, nie daruję jej tego.

Rano wysłałem jej SMSa z pretensjami. Ostrzegłem ją przecież, by Czarka nie budziła, bo będzie źle. Chociaż nie dodałem wtedy „nigdy”, mój błąd… Mogła to zrozumieć jako „nie budź go teraz, ale… innym razem możesz”.

„A co ten diabełek zrobił? Mam nadzieję, że Ci się nie oberwało T.T (za bardzo” xD)”. - opowiedziałem jej zdarzenia zeszłej nocy. - Nie powiem, że nie chciałam, bo cóż no… chciałam xD Ale naprawdę nie sądziłam, że narażam Cię na niebezpieczeństwo O.O Mam się zgłosić do programu „Wybacz mi”? T.T”

Nie, nie musisz. Ale dlaczego ja muszę cierpieć, a winnej się zawsze upiecze? Gdzie tu sprawiedliwość?

A najlepsze jest co? Czarek, oczywiście, nic nie pamięta. Spytał zdziwiony, co jego telefon tutaj robi, bo na pewno nie kładł go tam, gdzie ja go położyłem. Rany boskie, kotek? Mam Ci przypomnieć, co mi (i biednemu telefonowi) zrobiłeś? Może lepiej nie, nie chcę mieć na sumieniu tej dziewczyny, dla mnie to i tak skończyło się tylko paroma siniakami, telefon też, o dziwo, przeżył, więc chyba możemy uznać sprawę za nie byłą i zapomnieć, co?

~~~

Zostałam nieprzepisowo zmuszona, by wtrącić swoje trzy grosze. Ale jako Wszechwiedząca Autorka chyba mam prawo, co?

Ponoć Jigglypuffy nie są groźne. Nie są? Usypiają ludzi i malują im po twarzach mazakami. Czarek „tylko” rzuca telefonami i stanowi zagrożenie dla osób znajdujących się najbliżej, w tym przypadku Marcina. On go kiedyś w nocy zabije i nawet nie będzie pamiętał! Tsundere jak byk. Swoją drogą, ciekawe, ile oni budzików stracili w ten sposób? Heee… Naraziłyśmy Marcina na śmierć z rąk... NÓG Jigglypuffa. Że niby ja jestem winna?! Zaraz, zaraz, to był jej pomysł! Ja tylko przyklasnęłam z entuzjazmem i kazałam jej to zrobić! W końcu muszę mieć materiał, dla materiału wszystko, nie? Mnie Jigglypuff nie zabije. No chyba, że umie rzucać klątwy długodystansowe… Oh my God! Chyba za niedługo zostanę przeklęta… To mówiłam JA, Ariel, Autorka i Prorok w jednym. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam wszystkich fanów (<=?!) i w tym miejscu oddaję z powrotem głos naszemu głównemu (nawet tytułowemu) bohaterowi.

~~~

Wiedziałem, że kiedyś dojść do tego musiało. Nie spodziewałem się tylko, że tak prędko i tak niespodziewanie. W czwartek, ósmego kwietnia, mieliśmy z Czarkiem nie miłe przebudzenie… I tym razem to nie Delianne, choć szczerze mówiąc, wolałbym, gdyby to była ona…

„Pani mama” weszła do pokoju Czarka i zastała mnie z nim śpiącego w jednym łóżku. Czaruś podskoczył obok mnie z oczywistym okrzykiem na ustach: „Mamo, to nie tak jak myślisz!”, choć, na szczęście, nie zwróciła na to uwagi. My prawie zawału dostaliśmy, obaj, a ona powiedziała tylko:

- Tu jesteś, Marcin, szukałam cię. Do której wy coś oglądaliście, że aż zasnęliście razem, co?

Spojrzeliśmy na siebie, zdziwieni. Byliśmy już gotowi wyskoczyć z jakąś marną wymówką, a tu „pani mama” sama dochodzi do oczywistych… aczkolwiek błędnych wniosków. Na szczęście, dzięki Bogu, że obaj byliśmy w pidżamach.

- Ee… Nie wiem… długo. - bąknąłem. - Prawda?

- Tak, nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem… - potwierdził Czaruś.

Cóż innego mogła pomyśleć?

Ach, gdyby tylko wiedziała… że my nie tylko śpimy koło siebie… ale i ZE sobą… Nie wyprowadziliśmy jej z błędu, na razie musimy ją i mojego ojca okłamywać. Ale to zaczyna się robić męczące. Bardzo męczące. Przyłapała nas pierwszy raz, niech to się zdarzy raz drugi, trzeci… czwarty… Niech następnym razem zdarzy się, że będziemy nago, przytuleni do siebie… albo w innej niedwuznacznej sytuacji, pod prysznicem lub, krotko mówiąc, przyssani do siebie ustami… Z takiej sytuacji już byśmy nie wybrnęli, a szok byłby tym większy…

Musieliśmy się przyznać. Pytałem o to Czarka, on też miał dość tych kłamstw, tego ukrywania się zawsze i wszędzie. Gdybyśmy chociaż w domu nie musieli się ukrywać… Tak bardzo chcieliśmy, żeby rodzice nas zaakceptowali…

Niestety, nie mogliśmy znać przyszłości. Nie mogliśmy wiedzieć, że nasze „wyjście z szafy” będzie… aż taką tragedią… opłaconą cierpieniem, żalem… i łzami.


~~~


I w tym o to miejscu, ja Ariel, ogłaszam wszem i wobec koniec księgi pierwszej „Mojego pierwszego geja” i deklaruję początek księgi drugiej, pt. „Raj Utracony”. Oby nie na zawsze, kochane nasze, oby Raj znów do WAS zawitał.


„Mój pierwszy gej”

Koniec księgi pierwszej.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Ariel-chan : 2012-01-19 17:45:34

    "Tego czegoś"? O.o To "coś" nazywa się "yaoi" i jest mangą o związkach męsko-męskich :P Tak dla wyjaśnienia :P I dzięki ogólnie xD

  • O co b : 2012-01-19 17:24:08

    Nie wiem czasami kompletnie o czym piszesz bo nie czytam i oglądam tego czegoś na y ale normalnie kocham twoje opowiadanie i nie mogę się oderwać, wystarczy powiedzieć że przeczytałam to wszystko w jeden dzień bez odrywania się.Mam nadzieję że się nie rozczaruję:D

  • shizonek : 2011-08-01 13:05:49

    Urocze;)

  • Yumi : 2010-12-05 12:13:09

    Muszę przyznać, że to opowiadanie zawsze mnie intrygowało. Najpierw zobaczyłam oryginalny tytuł. Ale nie czytałam, bo wtedy jeszcze nie oglądałam/czytałam yaoi i stwierdziłam, że przynajmniej na razie sobie daruję. A potem, za każdym razem jak wchodziłam na czytelnię widziałam nowy rozdział tego zacnego dzieła. No i ostatnio mnie wzięło, jako że niedawno zabrałam się za yaoice "no bo przecież wszystkiego trzeba spróbować" i mi się spodobały ^^. Zaczęłam czytać i do tego rozdziału oderwać się nie mogłam.

    A teraz patrząc na te wszystkie zapowiedzi "Raju Utraconego" normalnie się boję czytać dalej... xD Ale i tak długo nie wytrzymam i za niedługo zapewne się rzucę na ciąg dalszy.

    Ale pomijając moje schizy (bo jednak nie o nich chciałam pisać), to bardzo mi się szanowna Autorko podoba Twój styl pisania. Zwłaszcza części napisane z perspektywy Delianne są prześwietne, jak je czytam to brzuch mnie zaczyna boleć ze śmiechu, a rodzinka dziwnie się na mnie patrzy (jeśli akurat jest w pobliżu). Trzymaj tak dalej!

    Swoją drogą jak tak sobie czytam "Mojego Pierwszego Geja" to się zaczynam zastanawiać nad genezą jego powstania i nad tym, ile w tym wszystkim jest prawdy, bo ma się wrażenie jakby to się działo tuż obok...

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu