Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Za późno

Impuls krwi

Autor:Rinsey
Korekta:Dida
Serie:Slayers
Gatunki:Akcja, Dramat, Mroczne, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2011-07-03 08:55:57
Aktualizowany:2014-07-04 23:32:57


Następny rozdział

Kopiowanie całości lub fragmentów bez zgody autorki zabronione.


Rozdział 1

Impuls krwi

Szedł długą, zupełnie nieznaną drogą. Drobne czarno-białe kamienie układały się w kształt białej róży. Gdyby tym chodnikiem szedł jakiś znawca sztuki, na pewno zwróciłby uwagę na mistrzostwo wykonania tego małego dzieła. Jednak uwagi wędrowca nie przykuła biel, tylko wyróżniająca się na jej tle kropla czerwieni. Podszedł bliżej i okazało się, że z każdym krokiem widział tej czerwieni coraz więcej. Szybko się zorientował że wspomniana czerwień, która zakłócała nieskazitelną biel kamiennej róży była krwią. Przyśpieszył kroku, gdy zobaczył do kogo prowadzą te ślady. Podszedł do niej całkowicie przerażony. Wziął na ręce bezwładne ciało kobiety skąpanej we krwi i krzyknął zrozpaczony:

- SYLPHIEL!!!


***


Gourry oddychał ciężko. Z jego czoła spływały ciężkie krople potu. Jego hotelowy pokój wyglądał w ciemności zupełnie zwyczajnie, jednak w tej chwili wydawał się blondynowi zupełnie obcy. Musiało minąć dobrych parę chwil, zanim szermierz uświadomił sobie gdzie jest i że to, co widział przed chwilą było tylko snem. Owszem, przerażająco prawdziwym, ale wciąż jedynie snem. Sylphiel na pewno jest bezpieczna w Sairaag - uspokajał się. To tylko sen… - zaczął mamrotać jak tylko ponownie poczuł się śpiący i nie minęła minuta, nim mężczyzna zaczął smacznie chrapać.


***


Gourry Gabriev lubił w sobie trzy rzeczy. Pierwszą z nich były jego cudowny miecz, czyli legendarny miecz światła, którego zazdrościło mu wiele osób, z pewną rudą istotką na czele. Drugą była pojemność jego żołądka. Dzięki niemu mógł zjeść tyle smakołyków, na ile tylko miał ochotę. Rzadko kiedy przeżywał smutne chwile, gdy miał na coś ochotę, a za żadne skarby nie mógł nakłonić swojego brzucha na pochłonięcie jeszcze jednej porcji. Cechą zamykającą ten chwalebny poczet była jego pamięć. Jedynie osoby krótkowzroczne mogłyby nazwać blondyna zapominalskim. O nie! Nazwanie szermierza osobą o złej pamięci byłoby ogromnym błędem. Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, diabeł tkwił w szczegółach. Gourry Gabriev posiadał niesamowitą umiejętność zapominania o rzeczach nieistotnych. Był niesamowitym szczęśliwcem, nieprawdaż? W czasie, gdy większość ludzkich umysłów niczym lep na muchy przetrzymywała wszystkie napotkane informacje, a w tym masę śmieci, mózg błędnego szermierza pozostawał niezanieczyszczony zbędnymi wiadomościami. Czasami jego umiejętność ukazywała dodatkowy stopień zaawansowania. W niektórych momentach swojego życia blondyn był w stanie zapomnieć o rzeczach nie tyle błahych, co nieprzyjemnych. Ignorował istnienie cierpienia we własnym życiu i poprzez odcięcie się od złych wspomnień mógł przez cały czas utrzymywać stały poziom beztroski ujawniający się w jego czarujących, niewinnych uśmiechach. Więc normalnie po przebudzeniu z koszmaru Gourry był w stanie zignorować niemiły sen w taki sposób, że nie miał on najmniejszego wpływu na jego nastrój. Jednak tego dnia zaraz po wstaniu z łóżka po raz pierwszy jego dar zawiódł. Chociaż była to jedynie mara nocna, szermierz nie mógł się pozbyć widoku zielonych oczu pozbawionych iskierki życia.


***


Zewsząd można było usłyszeć gwar i stukanie sztućców o talerze. W przydrożnej oberży jak zawsze o tej porze panowała głośna, tętniąca życiem atmosfera. Omniberix było jeszcze małym, ale prężnie się rozwijającym, miasteczkiem, które znajdywało się dokładnie w połowie drogi pomiędzy Seyrun i Sairaag. Właśnie tutaj, w pogoni za skarbem i przygodą, zatrzymała radosna gromadka Liny Inverse.

- Pooooproooooszę dooookłaaaadkę!!! - krzyczała ruda czarodziejka do biednej zszokowanej kelnerki, która bez słowa donosiła kolejne porcje. Jej towarzyszy zupełnie nie dziwił nieposkromiony apetyt przyjaciółki, co dodatkowo zdumiewało dziewczynę z karczmy. Amelia Will Tesla Seyrun rozkoszowała się ogromnym deserem lodowym uwieńczonym smakowitą wisienką. Zelgadis Greywords bez słowa popijał kawę, przeglądając w tym samym czasie jakąś starą książkę. Cała trójka była pogrążona we własnych czynnościach i dopiero pojawienie się czwartej postaci zwróciło uwagę małej gromadki.

- Gourry, co z tobą? Nie chcę nic mówić, ale chyba już nic dla ciebie nie zostało w kuchni -przywitała blondyna Lina ze złośliwym uśmieszkiem.

Szermierz nie odpowiedział od razu. Usiadł w zamyśleniu i zareagował dopiero po chwili.

- Hm? Mówiłaś coś?

Oczy rudej czarodziejki zwęziły się niebezpiecznie.

- Słuchaj jak się do ciebie mówi!!! - wrzasnęła mu prosto do ucha.

- Ej! Lina, za co to? -odparł, masując sobie obolały narząd słuchu. Czarodziejka nie zdążyła mu odpowiedzieć, ponieważ właśnie nadeszła kelnerka. Gourry błyskawicznie przeniósł całą uwagę na usługującą im dziewczynę i zwrócił się do niej ze swoim typowym uśmiechem.

- Dzień dobry! Poproszę…. Hm…. - zaczął się namyślać w czasie przeglądania karty dań. -Poproszę to, to, to, to, tego 2 zestawy, to, to i jeszcze to. - Kelnerka, słysząc drugi raz podobne zamówienie, poczuła, że robi jej się słabo.

- Tak proszę pana, już przynoszę.

- Ja poproszę jeszcze raz Justice Sweet de la Ice Cream! Jest naprawdę przepyszny! Ach czuję jak siła słodkiej sprawiedliwości zaczyna krążyć w moich żyłach! - oznajmiła jak zawsze rozentuzjazmowana Amelia.

- Oooo! Deser! Poproszę trzy pucharki tego, tego i tego - dodała Lina, wskazując palcem poszczególne desery z karty dań.

- Jeszcze jeden kubek kawy, proszę - wymruczał Zel, nie odrywając wzroku od swojej lektury.

- Tak, już przynoszę - powtórzyła kelnerka będąca na skraju załamania. Ruda czarodziejka rozejrzała się łakomie, ale nie zauważyła niczego nadającego się do spożycia na czas oczekiwania na deser. Jej wzrok przykuło jednak nieobecne spojrzenie Gourry’ego. Owszem, blondynowi zdarzało się odlatywać w wielu ważnych momentach, ale nigdy nie przy jedzeniu.

- Gourry… - zaczęła, jednak zanim dokończyła myśl, Zelgadis wszedł jej w zdanie.

- Lina, jaskinia Rekyosse znajduje się dokładnie dzień drogi od Sairaag. Jak dobrze pójdzie dostaniemy się tam w trzy dni.

Na słowo Sairaag ożywił się blondyn, co nie uszło uwadze mistrzyni czarnej magii.

- Świetnie! To ruszamy natychmiast po deserze! - oznajmiła radośnie Lina, wciąż obserwując szermierza.

Księżniczka ochoczo jej przytaknęła.

- To jak będziemy niedaleko Sairaag, to może wstąpimy do Sylphiel? - zapytał Gourry.

- Raczej nie będzie na to cza… - odpowiedział Zelgadis, jednak tym razem to Lina mu przerwała w środku wypowiedzi.

- Świetny pomysł. Dawno się z nią nie widzieliśmy.

- Panno Lino, pani chce po prostu objeść pannę Sylphiel - wtrąciła podejrzliwie Amelia.

- [ŁUP] - Księżniczka mocno oberwała w głowę. - Zel, nic się nie stanie, jak będziemy mieli jeden dzień zwłoki. Zresztą w Sairaag jest także odbudowywana biblioteka, więc może tam też coś znajdziemy - zwróciła się do chimery, uprzedzając jego sprzeciw.

Mistrz szamanizmu najpierw nie wyglądał na zachwyconego, jednak drugi argument był całkiem racjonalny, więc z nieco większym przekonaniem odpowiedział:

- No dobra.

- To postanowione! Idziemy na obiad do Sylphiel! - krzyknęła Lina z wystawioną do góry ręką w kształcie V.

- Wiedziałam, że pani chce objeść pannę Sylphiel - mruknęła pod nosem Amelia.

- FIRE BALL!!!


***


Krew popłynęła obficie po ciosie wymierzonym prosto w serce przerażonej dziewczyny o blond włosach. Z jej ust wydobył się przeraźliwy krzyk, po którym nastała głucha cisza. Oczy jeszcze niedawno skrywające płomyk życia zamgliły się. Odbijał się w nich niczym w lustrach jedynie obraz mężczyzny o chłodnym, wyrachowanym spojrzeniu świadczącym o nieludzkim okrucieństwie. Morderca podniósł z ziemi krótki sztylet wysadzany drogocennymi kamieniami. Z niewielkiego ostrza wciąż spływały czerwone krople. Osobnik przybliżył nóż do swoich ust i z namaszczeniem oblizał rękojeść mieczyka. Pochylił się nad martwą młodą kobietą, po czym zbliżył dłoń do jej głowy i przeczesał złotawe kosmyki.

- Naylith, nie miej mi tego za złe, kochanie. Przecież wiesz, że musiałem to zrobić - szepnął lodowaty, niski głos. - Nie martw się, nie będziesz sama. Już niedługo dołączy do ciebie krew uzdrowicielki z Sairaag. - Raz jeszcze musnął palcem włosy martwej dziewczyny - A wraz z nią moja kolekcja będzie kompletna…

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • erravi : 2017-09-29 21:54:12
    Boskie!

    Postanowiłam odświeżyć sobie twoje opowiadania, a z innymi się zapoznać, bo brakuje mi historii o Slayersach. Ostatnio nawet odświeżyłam sobie dwa sezony anime i DoD także pochłaniać zamierzam dalej. :D Co do rozdziału cudo! Nie wiem czemu wcześniej nie czytałam tego opowiadania, coś pamiętam, że wspominałaś kiedyś, że trudno było ci pisać z perspektywy Gourry'ego, ale po tym co właśnie przeczytałam zupełnie się nie zgadzam. Rozdział jest cudny, naprawdę!

  • Rinsey : 2011-07-13 22:52:48

    Wielkie za te pozytywne słowa :) Właśnie byłam ciekawa czy jest w naszym kraju ktoś, kogo ta para interesuje i bardzo mnie cieszy, że tych ktosiów poza mną jest nawet kilka ;)

  • ISKIERKA : 2011-07-12 21:17:45
    super

    Zapowiada się na prawdę interesująco. Pomysł o napisaniu o tej niedocenianej parze jest świetny. Z przyjemnością przeczytam dalsze części .

  • Socki : 2011-07-03 19:24:35
    3x Tak

    Nie lubię chwalić dnia przed zachodem słońca ale zachęciła mnie zapowiedź G/S . Tak jak wspomniała Meitsa, ostatnio gadałyśmy o Gourym i doszyłyśmy do wniosku, że bardzo mało o nim wiemy. W dodatku nikt o nim nie pisze ;( Mam nadzieję, że to zmienisz :)

    Powodzenia !

  • Meitsa : 2011-07-03 14:11:47

    Nowe spojrzenie na Gourriego i wykorzystanie niewykorzystanego potencjału. Ostatnio na forum nawet poruszałyśmy temat niedocenianego blondyna. Liczę na więcej :)

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu