Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Eksterminacja

Nowa Evangelia (odcinek 2)

Autor:Grisznak
Korekta:Irin
Serie:Dragon Ball, Sailor Moon, Neon Genesis Evangelion, Vampire Princess Miyu, Hellsing
Gatunki:Akcja, Parodia
Uwagi:Self Insertion, Przemoc
Dodany:2005-08-22 22:23:17
Aktualizowany:2006-06-15 23:01:12


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ściśle strzeżona baza mechów rozpościerała się na niemałej przestrzeni. Jej tajność była absolutna i armia wydała miliony jenów za stworzenie niezawodnego zespołu zabezpieczeń. Wszystko tu było dopięte do ostatniego guzika. Tymczasem trzy przemykające w cieniu sylwetki omijały kolejne systemy bezpieczeństwa z taką łatwością, że gdyby któryś ze skośnookich dowódców to widział, prawdopodobnie skazał by na nadzianie na bambus twórców systemu obrony. Wiązki podczerwieni stawały się doskonale widoczne pod wpływem działania mgły a druty kolczaste nie były przeszkodą dla kogoś, kto potrafi latać. Strażnicy mieli zaś najczęściej tego pecha, że napastników dostrzegali na sekundę przed własną śmiercią. Więc mimo, że wszyscy trzej byli już w wewnętrznym kręgu, nikt do tej pory nie zauważył ich obecności a w każdym razie nie żył na tyle długo by o tym kogoś jeszcze powiadomić.

Ukryci za barakiem patrzyli na górujące nad wszystkim dwa stojące nieruchomo roboty. Kobieta wyciągnęła z torebki plik papierów i zaczęła je uważnie przeglądać. To były notatki ich szefa, dokładny plan bazy, miejsca w których należy na Evach rozmieścić ładunki, trasa odwrotu itp. "Pewnie kiedy to przygotowywał nawet nie myślał do jakiego celu nam to posłuży" - pomyślała. Dziś w nocy nie pracowali. Tym razem chodziło o zemstę.

- Allach Akbar - po cichu, niemal w myślach rzucił mężczyzna w moro, podrzynając gardło ostatniemu ze strażników stojących przed wejściem do magazynu amunicji. Pchnął drzwi i wszedł do środka Przed nim, w ogromnym pomieszczeniu piętrzyły się stosy skrzyń z różnokalibrową amunicją, rakietami, bombami i całym innym niszczycielskim uzbrojeniem. Uśmiechnął się i wyjął z plecaka pierwszy ładunek, chwilę potem kolejny i jeszcze jeden...

- Żebyś ty widział, jakiego ci znicza zafundujemy - powiedział do nieżyjącego kumpla facet w czerwonym płaszczu unosząc się nad drugim z mechów i wykorzystując niewidoczność zakładał ładunki w jego trzewiach. Kiedy skończył, zleciał niżej. Chwilę później dołączyli do niego jego dwaj towarzysze.

- Wszystko gotowe - zameldował

- Zrobione - powiedział mężczyzna w moro.

- Z mojej strony nie gorzej - odparła kobieta w czarnym płaszczu - Teraz musimy się wycofać.

- Nie tak prędko - odwrócili się, słysząc obcy głos.

Za nimi stał niezbyt wysoki, młody chłopak z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Patrzył na nich uważnie a na twarzy rysował mu się wyraz triumfu.

- Coś ty za jeden, szczylu? - jako pierwszy odezwał się chudy mężczyzna w płaszczu - I co tu robisz?

- Już dłuższy czas was śledziłem. Wiem o was wszystko - dzieciak mówiąc to przechadzał się, patrząc wciąż na nich - Jeden z was już zapłacił za służenie złu. Teraz wasza kolej.

- O czym ten pierdolot gada? - spytała kobieta - Coś mi się tu nie podoba.

- Nieważne, zaraz mu zrobię z dupy jesień średniowiecza - trzeci mężczyzna sięgnął po M 16 i wycelował w dzieciaka.

- Myślicie, że jestem tu sam? No to popatrzcie - to mówiąc wykonał dłonią szeroki zamach. Z ciemności wyłoniła się armia. Byli otoczeni

Przyjrzeli się dokładnie napastnikom. Lewą flankę otaczała reprezentacja DragonBall, z prawej stał gotowy do ataku oddział magical girls złożony z Sailorek, Kamikadze Kaito Jeanne i Sakury. Z powietrza na ziemię opadły sylwetki dwójki wampirów - Alucarda i Myiu.

- Zjednoczona Oś Mangowego Dobra postanowiła postawić wam zaporę, terroryści! Szykujcie się na śmierć, jeśli się zaraz nie poddacie - wykrzyczał niemal histerycznym głosem dzieciak.

Mężczyzna z M 16 wyciągnął z kieszeni nadajnik i wcisnął kilka guzików. Następnie schował go do kieszeni i oparł karabin o biodro.

- No to będzie wesoło - mruknął widząc ruszające dodatkowo ku nim dwie Evy. Ładunki były założone, ale wybuch magazynu z amunicją, który był kilkanaście metrów stąd nie wybierałby ofiar.

- Czerwony - rzuciła szybko kobieta - Zajmij się tym ich Lufwaffe! Ty kochanie, bierz te dziewuszki. Ja wezmę resztę.

Zanim zdążyli wprowadzić groźby w czyn, na polu bitwy pojawił się nowy zawodnik. Smukła sylwetka unosząca się w powietrzu przemknęła nad polem bitwy po czym zatrzymała się przed mechami. Z umieszczonych na ramionach prowadnic rakiet wystrzeliły dwa pociski przeciwpancerne. Pierwszy z mechów wybuchł, trafiony prosto w korpus po czym padł na ziemię. Drugi po chwili dołączył do niego z urwaną głową.

- Co to do diabła jest? - spytała kobieta.

- Chi! - jakby usłyszeli znajomy głos i zaraz potem zamontowany na plecach persocona karabin maszynowy otworzył ogień, wypluwając z siebie 30 000 pocisków na minutę. Stojąca na jego linii ognia sailorka ubrana na zielono została dosłownie zmielona na farsz.

- I co powiecie na moje wunderwaffe? - spytał mężczyzna w moro po czym skoczył ku sailorkowm, ostrzeliwując się z karabinu. Facet w czerwonym płaszczu zanurkował z powietrza w kierunku Alucarda.

- Giń, ty xeroboy'u! - krzyknął, unosząc w powietrzu piłę. Obracające się ostrze przeszło przez ramie drugiego wampira, odcinając je razem z trzymanym w nim pistoletem. Zanim Alucard zdążył zareagować, jego przeciwnik stał już za nim.

- Masz, psie! - powiedział Czerwony.

- Aaaach! - powiedział Alucard.

- Chrup! - powiedział pękający kręgosłup.

Kobieta w czarnym płaszczu wylądowała pośród Dragonballi, rozrzucając ich na wszystkie strony. W mig jednak podnieśli się, otaczając ją. Wyciągnęła z za pasa dwa długie, wąskie ostrza i wyszczerzyła kły w złowieszczym uśmiechu po czym skoczyła ku wrogom. Głowa Goku jako pierwsza została oddzielona od korpusu. Z jego szyi wystrzeliła fontanna krwi zaś dwa sprawczynie jego śmierci atakowała już kolejnego przeciwnika. Vegeta poczuł jak coś zimnego przebija jego bebechy i próbował jakoś się bronić. Jego uderzenie trafiło jednak w próżnię, zaś zimna stal ruszyła do góry, rozdzierając go wzdłuż aż do głowy.

- Tato! - Gohan i Goten a także Trunks ruszyli na nią jednocześnie.

- Chodźcie do tatusia, dziewczynki! - krzyczał potężny mężczyzna w moro, ostrzeliwując z M 16 szwadron magical girls. Te, które uniknęły jego ognia musiały uważać na prowadzony przez Chi ostrzał z powietrza.

- Hej ty! - krzyknął do Sakury - Łap! - to mówiąc wystrzelił 40 mm granat prosto w wyciągnięte rączki dziewczynki. Trafienie zamieniło Sakurcię w krwisto - mięsne konfetti.

- Ha ha ha! - roześmiał się głośno, wystrzeliwując kolejną serię i posyłając jeszcze jedną dziewuszkę via ziemia do piachu. Nie zauważył jednak, kiedy jedna z Sailorek zaszła go od tyłu. Potężny strumień miłości, dobra, sprawiedliwości i innych cholerstw uderzył go w plecy. Karabin wypadł mu z dłoni. Podniósł się obolały i rozejrzał się wokół.

Jego znajomym też nie szło idealnie. Kobieta leżał przygnieciona przez Gotena, Trunksa, Gohana, Picollo i Kurina. Choć każdy z nich obficie krwawił z licznych ran a przez kłębowisko ciał gdzieniegdzie przebijało się błyszczące ostrze, to w tym przypadku przewaga liczebna wroga była zbyt duża. Przeniósł wzrok w drugą stronę: Czerwony właśnie stał nad Alucardem, ćwiartując go piłą, kiedy otoczyła go fala płomieni. Szarpnął się wściekle, ale poczuł, że słabnie. Stojąca przed nim Myiu uśmiechała się złośliwie i przygotowywała się do rozpoczęcia procedury odegnania.

- Niedoczekanie twoje, suko - szepnął i kierując myślami Chi kazał jej wyeliminować wampirzycę. Seria pocisków zmiotła Myiu z powierzchni ziemi, a kula ognia, która utrzymywała się dotąd wokół mężczyzny w czerwonym płaszczu rozpadła się na wszystkie strony. Niestety, Chi była zbyt blisko i płomienie objęły także i ją.

Mężczyzna w moro skoczył i zdążył chwycić spadającą persoconkę, nim rozbiła się o ziemię. Płomienie Myiu dotkliwie poparzyły Chi, niszcząc większość jej zewnętrznej powłoki. Chi spojrzała na swojego właściciela gasnącymi oczami.

- Chiii... - powiedziała cicho po czym jej wzrok zmatowiał a obwody zaskwierczały.

- Niieeeeeeeeeeeeeee! - krzyknął na całe gardło - Zapłacicie mi za to wszyscy!

To mówiąc wyciągnął z kieszeni detonator i nacisnął kod aktywacyjny...

Może gdyby wiedział, że pod magazynem amunicji znajdował się tajny skład broni atomowej, założony tu jeszcze przez amerykanów w czasie zimnej wojny, zmienił by zdanie. Już w 1947, amerykanie, przewidując wynik wojny domowej w Chinach zgromadzili tu dość głowic by po jednym ataku język chiński przestał być dominującym w tej części świata. Potem, kiedy nadeszło odprężenie, woleli o tym nie mówić i o głowicach nikt nie pamiętał. Aż do teraz...

Siłą wybuchu była nieporównywalna z czymkolwiek co do tej pory miało miejsce na ziemi. Uderzenie nim wywołane spowodowało potężny wstrząs tektoniczny, który sprawił, że wyspy japońskie momentalnie zachwiały się po czym jedna po drugiej zaczęły zapadać się w morzu. W ciągu godziny cała Japonia, ojczyzna mangi i anime zniknęła z powierzchni globu...


Koniec...


Wierzycie w to?

Oczywiście, jeśli wolicie takie zakończenia to możecie już przestać czytać. Jeśli jednak ten epilog nie przypadł wam do gustu, czytajcie dalej...


Kobieta powoli otworzyła oczy...leżała na dziwnym, metalowym podłożu. Czuła wszystkie kości, rany które odniosła podczas walki nie zdążyły się jeszcze zregenerować. Spojrzała na leżących koło niej dwóch kumpli. Potrząsnęła każdym z nich i po chwili obaj wrócili do świadomości.

- Gdzie jesteśmy? - spytał facet w czerwonym płaszczu - W piekle?

- Hej patrzcie, gwiazdy! - mężczyzna w moro podszedł do szyby, przez którą widać było gwiazdy - Wyjebało nas w kosmos!

- Heh? - kobieta podniosła się - Co to za miejsce? Na wieczne potępienie mi to nie wygląda, chyba, że będę musiała resztę życia spędzić tu z wami.

- To mi faktycznie wygląda na kosmos - powiedział Czerwony, patrząc w iluminator - Ciekawe, jak tu trafiliśmy?

- Myślę, że mogę to wyjaśnić - razem z odgłosem rozsuwającej się jednej ze ścian usłyszeli znajome słowa - Cieszę się, że was widzę.

W drzwiach stał ich szef. Mimo kilku plastrów i bandaży wyglądał nieźle. A czuł się z pewnością jeszcze lepiej, biorąc pod uwagę uwieszone u jego ramion i zapatrzone w niego Kei i Yuri.

- Ty stary draniu - krzyknął facet w moro - Wiedziałem, że złego licho tak szybko nie weźmie - podszedł i uścisnął mu dłoń z radością. Pozostali poszli jego przykładem.

- Sprawa wygląda tak - zaczął szef, gdy już zakończyli powitanie - Że kiedy spotkaliśmy się poprzednio z dziewczynami - tu spojrzał na Kei i Yuri - dostałem od nich nadajnik, który pozwalał mi je wezwać, gdy będę potrzebował pomocy. Jak wiecie, wczoraj pojawiła się taka sytuacja. Wyciągnęły mnie dosłownie w ostatniej chwili a potem opiekowały się mną i doprowadziły do stanu używalności - pogłaskał po głowie każdą z nich - Kiedy więc wróciłem do zdrowia uznałem, ze trzeba zająć się wami, bo bez szefa możecie mieć problemy. Jak się okazało, poradziliście sobie nieźle. Załatwiliście hurtowo całą naszą robotę - spojrzał przez iluminator na ziemię.

Wyszli z pomieszczenia i idąc korytarzami statku dotarli do kolejnej sali. Z trzech znajdujących się tam foteli wstały trzy dziewczęta.

- Pani, jestem do twoich usług - powiedziała Ai, podchodząc do kobiety w płaszczu.

- Chiii!!! - persoconka owinięta bandażami podbiegła do ubranego z moro mężczyzny, który chwycił ją w ramiona i zakręcił w powietrzu.

- Mistrzu, jestem na twoje rozkazy - ubrana w skórzany kostium Mizuho podeszła do odzianego w czerwony płaszcz chudego faceta.

- Jak widzicie, wszystko poszło zgodnie z moim planem.

Kei i Yuri siadły za sterami pojazdu.

- Gdzie teraz, szefie? - spytała ruda, odwracając się.

- Czy ja wiem? Może by tak do Hogwartu....


Koniec... (teraz już na pewno)


W rolach głównych wystąpili:

GoNik

Grisznak

RedVampire

Soundwave

Gościnnie udział wzięły

Yuri i Kei (Dirty Pair)

W pozostałych rolach:

A kto by tam gadał o zmarłych?

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2007-12-25 13:22:23
    Eksterminacja - Nowa Evangelia (odcinek 2)

    Hehe, to było mocne. Taka krwawa jadka mało kiedy się zdarza... A ta bomba atomowa i Japonia pod wodą. Ostro^^'

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu