Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Naissant

Rozdział 9 - Jak zdobyć przyjaciół?

Autor:ray
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Akcja, Fantasy, Mistyka, Mroczne, Przygodowe
Uwagi:Utwór niedokończony, Wulgaryzmy
Dodany:2012-10-05 21:16:38
Aktualizowany:2012-10-05 21:16:38


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Tekst jest mój. Nie wyrażam zgody na kopiowanie go i umieszczanie na innych stronach bez mojej wiedzy.


„Dobra. Powiem to ja, bo pewnie żaden z tych baranów tego nie zrobi - pojebało cię!” - Sirya wstała energicznie z krzesła. - „Odjęło rozum, kompletnie.” - zrezygnowana kiwała głową. Była wysoką i szczupłą dziewczyną o włosach aż do pasa. Dziś nosiła je w nisko upiętym kucyku. Miała na sobie lnianą koszulkę i zwykłe dżinsy, których nogawki były włożone w długie do kolan buty.

„A masz lepszy plan?”

„Tak! Zostawić go w spokoju! Jest nieśmiertelny - nie zmienisz tego choćbyś nie wiem jak bardzo chciał!”

„Nie.” - teraz Mun kiwał przecząco głową. - „Wiesz, że nie spocznę, póki ten śmieć nie dostanie tego, na co zasługuje.”

„A poinformowałeś o swoim planie Neith?” - Sirya położyła ręce na biodrach - „Powiedziałeś jej, że po tym, jak Chenti zabił jej przyjaciółkę teraz ty podkładasz mu się pod nóż?”

Mun nie odezwał się. Podszedł do okna drewnianej chatki, w której przebywali i wyjrzał przez nie.

„Powinni już być.” - pomyślał.

„Słuchaj.” - ton Siryi był spokojniejszy. - „Przemyślałeś to chociaż? Załóżmy, że się do niego zbliżysz i co później?”

„I temu właśnie czekamy na przesyłkę.” - Mun wciąż wyglądał przez okno.

„A co jeśli nie znajdzie się żadne magiczne zaklęcie ani przedmiot, ani nic? Co jeśli nie da się go zabić w żaden sposób … Zresztą! Kurwa mać! Jakby był sposób, to nie uważasz, że Orkus znalazłby go dawno temu?!” - dziewczyna znowu podniosła głos.

„Nie!” - krzyknął na nią Mun odwracając wzrok od okna. - „Orkus to …”

„Co?! Kto?!”

Mun pokiwał głową i westchnął. Sirya nie spuszczała z niego wzroku. Przez chwilę stali w milczeniu, aż w końcu mężczyzna nie wytrzymał jej świdrującego spojrzenia.

„Obiecuję, że jak się dowiem czegoś to od razu mu to zgłoszę … Orkusowi.” - powiedział niechętnie.

„Czyli jeśli coś wyciągniemy z tego gościa, to nie zaczniesz bawić się w szukanie przyjaciela tylko wyśpiewasz wszystko myśliwemu?” - Sirya chciała przekonać Muna do swego zdania.

Mężczyzna milczał.

„Kurwa Mun! Neith nigdy cię o to nie prosiła!” - krzyknęła dziewczyna.

„Nie musiała! Dawno temu obiecałem jej ojcu i mojej matce, że się nią zajmę. Jest dla mnie jak siostra. Wychowywaliśmy się razem, więc nie oczekuj, że będę siedział bezczynnie widząc jak ona każdego dnia usycha z tęsknoty za przyjaciółką i gnije z nienawiści do tego …”

„Okej, okej.” - Sirya podeszła do Muna i położyła ręce na jego klatce piersiowej. - „Po prostu strasznie się o ciebie martwię. Jakby coś ci się stało to …”

„Nic mi się nie stanie. Obiecałem Neith, że nie zginę.”

„Neith?” - spojrzała mu w oczy. - „Tylko nią byś się przejął w momencie śmierci?” - chciała zrobić krok w tył, ale Mun złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.

„Zazdrosna?” - spytał z uśmiechem.

„Nie wkurwiaj.” - powiedziała cicho, patrząc na jego podbródek.

Mężczyzna objął ją w pasie. Chciała mu się wyrywać, ale był silniejszy.

„Spójrz na mnie.” - poprosił. - „Siryo!”

Podniosła wzrok.

„Obiecuję ci, że jak tylko to się skończy, to …”

Nie dokończył, gdyż w tym samym momencie usłyszeli trzaśnięcie drzwi samochodowych. Oderwali się od siebie i wybiegli przed chatkę.

Z ciężarówki wysiadło dwóch mężczyzn. Pierwszy wysoki i dobrze zbudowany, dłuższe włosy nosił w kucyku. Drugi, niższy, miał rude włosy i aparycję dziecka. Mun przywitał ich obu machnięciem ręki, po czym pobiegł za mężczyzną z kucykiem na tył ciężarówki. Sirya stanęła w drzwiach i oparła się o futrynę. Rudy chłopak krzyknął do niej.

„Co tak stoisz? Dawaj krzesło!”

Zasalutowała mu i z niechętną miną zniknęła w chatce.


Kiedy Mun i mężczyzna z kucykiem przywiązywali więźnia do krzesła, Sirya i rudy chłopak stali na zewnątrz chatki, przypatrując się ich działaniom przez uchylone drzwi.

„Co to za jeden?” - spytała dziewczyna.

„Mówi, że ma na imię Herox. Ale więcej śpiewać nie chce.” - Rayos stał z założonymi rękami.

„Uparty skurwiel. Po tym jak zabiliśmy Chentiego chciał, żebyśmy zabili i go.”

„Czemu?”

„A bo ja wiem.” - chłopak wzruszył ramionami. - „Głupi jest.”

Dalszej szarpaninie wewnątrz chatki przyglądali się w milczeniu, póki Mun nie zawołał ich do środka. Kiedy weszli, Rayos podszedł do mężczyzny siedzącego na krześle i zdjął mu z głowy worek. Oczom Siryi ukazała się rozczochrana, czarna czupryna chudego człowieka o rozbieganym wzroku. Dookoła ust miał krótko przycięta bródkę.

„Taki sucharek sprawił wam problemy?” - powiedziała ironicznie w stronę mężczyzny z kucykiem, który stał za więźniem i przykładał mu nóż do szyi.

„Taka jesteś cwana, to czemu sama nie zapolowałaś?” - warknął na nią Gotus.

„Dobra, cisza!” - skarcił ich Mun. - „Lepiej przejdźmy do rzeczy. Jak masz na imię?” - spytał związanego jegomościa.

„Już się przedstawiałem - jestem Herox.” - mężczyzna miał nieprzyjemny, chropowaty głos.

„Wiesz, czemu cię porwaliśmy?” - spytał go Mun.

„Domyślam się, że chodzi o Chentiego.” - Herox wyszczerzył zęby w pewnym siebie uśmiechu.

Mun kiwnął głową.

„Więc, co możesz nam o nim powiedzieć?”

Więzień zaniósł się śmiechem. Za moment jednak Gotus złapał go za głowę i przycisnął nóż mocniej do szyi.

„Proszę, zabij mnie!” - zaczął drażnić go więzień. - „Na co czekasz!?”

„Nie kuś.” - szepnął mu w ucho Gotus i mocniej złapał rękojeść noża. Po szyi Heroxa pociekła stróżka krwi.

W moment doskoczył do nich Mun i odebrał Gotusowi narzędzie.

„Martwy nam się nie przyda.” - syknął.

Przez chwilę mężczyźni wyglądali jak dwa koguty, które za ułamek sekundy będą toczyć walkę na śmierć i życie, ale wtrącił się Rayos.

„Panie pozwolą …” - powiedział i wyjął Munowi z ręki nóż, który oddał Siryi. - „ … mamy gościa, którym wypada się zająć.”

Mężczyźni wciąż na siebie warcząc rozeszli się w przeciwległe kąty pokoju. Widząc, że żaden nie planuje się odzywać Rayos zaczął:

„Natknęliśmy się na Chentiego i tego … lumpa jak podróżowali z karawaną. A raczej jak podróżowali za karawaną, prawda?” - kopnął lekko Heroxa. Ten tylko podniósł wzrok i pokazał zęby.

„Co planowaliście zrobić?” - Rayos nachylił się nad więźniem. - „Hm? Okraść ich kiedy zasną? Czy wszystkich powybijać?”

Herox splunął mu pod nogi.

„Okej, jak chcesz.” - rudy chłopak wyprostował się i odszedł siadając na krawędzi stołu, obok Siryi.

Gotus uderzył więźnia w tył głowy, aż ten krzyknął z bólu. Mun, jakby obudzony z transu podniósł głos.

„Zostaw go!”

„Nie będziesz mi mówił, co mam robić!” - odpyskował Gotus i obaj znowu wdali się w kłótnię.

„Powiedz im w końcu, który ma dłuższego to może te napinki się skończą.” - szepnął Rayos do Siryi.

„Śmieć!” - podsumowała go dziewczyna. Rudzielec tylko się zaśmiał.

„Gotus!” - Sirya krzyknęła w końcu. - „Chodź na zewnątrz!”

Mężczyzna spojrzał triumfalnym wzrokiem na Muna, po czym minął go i wyszedł za dziewczyną.

Rayos odprowadził ich wzrokiem. Wziął do ręki nóż, który leżał na stole i podszedł do Heroxa.

„Ale macie tu dramę.” - ironizował więzień.

„Wiesz … te trójkąty miłosne …” - podjął temat chłopak.

„Rayos, może ja też wyjdę i zostawię was samych.” - powiedział Mun gorzkim tonem.

Chłopak odwrócił się w jego stronę.

„Tak, nabijaj się ze mnie. Bo to nie ja przed chwilą zaryzykowałem własne życie napadając na nieśmiertelnego gościa, który słynie z brutalnych morderstw, tylko po to, byś mógł zaimponować kolejnej panience. Nie przerywaj mi!” - Rayos westchnął, po czym kontynuował. - „Jeśli chodzi o Gotusa, to on chętnie zobaczy cię martwego, wiesz o tym. Ale to nie rozmowa na teraz. Teraz …” - wskazał na związanego mężczyznę.

Mun wziął głęboki oddech. Wiedział, że Rayos ma rację. Nie czas na dramę. Czas zdobyć jakieś informacje.


„Opowiadaj.” - powiedziała Sirya.

„Co?”

„Jak go dorwaliście?”

Gotus westchnął. Przez chwilę patrzył dziewczynie prosto w oczy. Ona również nie odrywała od niego wzroku. W takich momentach Gotus był pewny, że jest w stanie jeszcze ją odzyskać.

„Niechcący natknęliśmy się na niego i Chentiego jak szli się za karawaną. Prawdopodobnie chcieli ją okraść. Przyczailiśmy się i zaatakowaliśmy ich znienacka. Rayos ogłuszył tego chudzielca, więc szybko był z nim spokój.”

„A Chenti?”

Mężczyzna odczekał chwilę i wrócił do opowieści.

„Nie jest tak silny fizycznie jak opowiadają. We dwóch szybko go znokautowaliśmy. Jego siłą jest to, że nie boi się śmierci. Przez cały czas jak go biliśmy śmiał się nam w twarze; wręcz zachęcał, żebyśmy zadawali mu większy ból. Mówię ci, to psychopata!” - Gotus podszedł do dziewczyny i złapał ją za przedramię. - „Każdy, kto się do niego zbliży - umiera!”

Sirya odeszła krok w tył i spuściła głowę. Gotus westchnął zrezygnowany.

„Myślisz, że tego nie wiem! Że każdy, kto do tej pory sprzymierzył się z Chentim nie pożył zbyt wiele?! - wyszeptała, głośno na tyle, by Gotus ją słyszał.

„Jeśli Mun chce udawać jego przyjaciela, to mu pozwól!” - krzyknął mężczyzna.

„To samobójstwo!”

„To nie twój problem Siryo! Nie twój! Mun, Neith, Chenti … To wszystko nie musi dotyczyć ciebie.”

„A co może mnie dotyczyć? Ty?!” - zaśmiała się dziewczyna.

„Cóż, ja przynajmniej nie mam innej dziewczyny na boku!”

„Neith jest dla niego jak siostra!”

„Tak ci powiedział? Klasyk.”

„Zamknij się!” - Sirya oddychała ciężko.

„Ja po prostu się o ciebie martwię.” - powiedział łagodnie mężczyzna.

Przez chwilę dziewczyna zwlekała z odpowiedzią.

„To zabawne, ale przed chwilą powiedziałam to samo Munowi.” - oznajmiła w końcu.

„Zabiję go.” - Gotus zacisnął pięści. - „Jeśli coś ci się stanie, bo postanowił bawić się w bohatera - zabiję go.”

„Muna?”

„Tak. On przynajmniej nie zmartwychwstanie.”

„Gotusie.” - Sirya podeszła blisko do mężczyzny z kucykiem. - „Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś to obiecaj mi jedno.”

„Co?”

„Że tego nie zrobisz. Że nie będziesz mnie mścił. Mun chce pomścić Clementię i widzisz, do czego nas to doprowadziło. Obiecaj mi!”

Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał dziewczynie głęboko w oczy. Najpierw lekko pogładził ją po włosach, następnie mocno przytulił i pocałował w czoło.


Herox krzyknął z bólu. Do chatki, w której był przetrzymywany wbiegli Sirya i Gotus. W tym czasie, Rayos dalej kręcił nożem, który był wbity trochę powyżej łękotki więźnia.

„Dalej nie będziesz gadał?” - krzyczał w stronę związanego mężczyzny.

„Powiedz nam, co chcemy wiedzieć i cię wypuścimy. To wszystko.” - wtórował mu Mun.

„Idźcie w chuj!”

„Nie bądź głupi! Pójdziesz gdzie chcesz, zaczniesz od nowa.”

„A później on mnie znajdzie i zabije! Myślicie, że nie powiedział mi, że tak skończę, jeśli kiedykolwiek wyśpiewam jego sekrety?!” - Herox splunął na ziemię.

„Jakie sekrety?” - zainteresował się Mun.

„Rayos, przestań!” - Gotus powstrzymał rudzielca przed wbiciem noża w drugą nogę więźnia. Podszedł do Heroxa i nachylił się.

„Chenti nie wie, że żyjesz. Był zbyt zajęty tym, co mu robiliśmy, żeby się tobą interesować. Jeśli chcesz wiedzieć, to wybiłem mu bark i złamałem obie ręce, a mój przyjaciel …” - wskazał na Rayosa - „… dopełnił jego żywota skręcając mu kark. Obaj nie mamy nic przeciwko powtórzenia tego na tobie. Więc … „ - uśmiechnął się do więźnia - „ … będziesz teraz grzeczny i odpowiesz na nasze pytania, czy mamy się za ciebie zabierać?”

Herox patrzył na Gotusa i szczerzył zęby.

„Damy ci jeść i pić. Będziesz mógł tu zamieszkać.” - Mun pokazał palcem podłogę. - „Rzadko ktoś tędy jeździ, będziesz miał spokój. Nikt cię tu nie znajdzie.”

„Lepiej zabij mnie teraz!” - Herox plunął przed siebie. Gotus odsunął się, by uniknąć jego śliny.

„Moczysz się gorzej niż małe dzieci.” - rzucił.

„Kurwa matole, tylko pomyśl!” - wtrącił się Rayos. - „Pomagasz nam, my pozbywamy się Chentiego na zawsze. Ty wciąż żyjesz i nie masz się kogo obawiać.”

Herox zaśmiał się.

„Jak chcecie to zrobić? W jaki sposób chcecie pozbyć się Chentiego na zawsze?” - wycharczał w kierunku swoich porywaczy.

Gotus wskazał na Muna.

„Wytłumacz mu.” - powiedział ironicznie.

Mun skarcił go wzrokiem, ale Gotus nic sobie z tego nie zrobił. Założył ręce na piersi i dodał:

„No … czekamy.”

„Mam zamiar sprzymierzyć się z Chentim. Chcę zostać jego pomocnikiem, jak ty nim byłeś. Obserwować go z bliska, dniami i nocami. I kiedy już poznam sekret jego nieśmiertelności … ” - Mun spojrzał na Siryę - „ … powiem Orkusowi, co robić.”

„I myślisz, że on - ot tak - wyjawi ci swój sekret?” - spytał Herox.

„Sam powiedziałeś, że jakieś znasz. Więc coś musiał ci zdradzić.”

„Nie powiedziałem, że coś wiem.”

„Powiedziałeś, że zagroził ci śmiercią, jeśli coś wyśpiewasz.”

„Zagroził mi zanim coś wyjawił. Nie wygląda na mądrego, ale umie dbać o swoje interesy. Myślisz, że tak łatwo zdobędziesz jego zaufanie?”

„Jak ty to zrobiłeś?” - naciskał Mun.

Herox wyprostował się na krześle. Spojrzał po kolei na Siryę i Rayosa. Gotusa nie mógł dostrzec, bo mężczyzna stał za nim.

„Chcę dostać jedzenie. Dużo jedzenia. I napoju, koniecznie. I chcę waszego słowa, że będę tu bezpieczny! Będziecie mi dowozić żarcie, co kilka dni. Oczywiście, ktoś musi zająć się moją nogą!”

„Jasne. Wszystko dostaniesz.” - zgodził się Mun. Gotus w tym czasie obszedł siedzącego na krześle mężczyznę i stanął koło Rayosa.

„Chcę dostać nowe ubrania. Tylko ładne! Z dobrego materiału, a nie jakieś ścierki.” - kontynuował Herox.

„Oczywiście. To wszystko?” - spytał Mun.

Herox spojrzał na stojącą koło okna Siryę.

„Ją. Na jedną noc …”

Gotus uderzył go pięścią w twarz, a Rayos skoczył do Muna, by powstrzymać przed zrobieniem tego samego. Sirya tylko się skrzywiła.

„Warto było spróbować.” - zaśmiał się Herox wypluwając na podłogę swój ząb.

„Mów! Jak sprzymierzyłeś się z Chentim?!” - krzyknął Mun.

„Obiecaj, że dostarczysz mi wszystko, o co prosiłem!”

„Obiecuję.”

„W porządku, więc.” - Herox zatrzymał się na chwilę, by przełknąć ślinę i krew, która zebrała się w jego ustach. Mun, Gotus, Rayos i Sirya ucichli i w napięciu oczekiwali na to, co wyjawi im ich więzień. - „To on wybiera swoich kompanów. Nie możesz zrobić nic, by go przekonać.” - powiedział w końcu Herox, po czym uśmiechnął się. - „A teraz, czekam na żarcie.”

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.