Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Mokon 3 - relacja z konwentu

Autor:Slova
Redakcja:IKa
Kategorie:Relacja, Konwent
Dodany:2012-08-31 14:20:28
Aktualizowany:2012-08-31 14:20:28

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Zacznę tę relację nieco niezgrabnie, ale ciężko jest znaleźć mi punkt zaczepienia do rozpoczęcia opowieści o trzecim Mokonie. Tak naprawdę odwiedziłem imprezę głównie dlatego, że byłem na zeszłorocznej edycji i chciałem się przekonać, na ile ewoluuowała po upływie niespełna roku. Wiodła mnie więc bardziej czysta ciekawość, niż realna chęć uczestnictwa w zabawie. Dla tych, którzy nie mieli okazji odwiedzić Mokonu 2 polecam moją relację z tamtego festiwalu, gdyż poniższy tekst będzie porównaniem obydwu edycji. Tak, jestem leniwy i nie chce mi się wszystkiego opisywać od nowa.

Wynika to przede wszystkim z faktu, że tegoroczna edycja CLAMP Festival odbyła się w tym samym miejscu, co zeszłoroczna. Jedyną zauważalną zmianą w budynku było zamontowanie prawdziwych kabin prysznicowych w miejsce natrysków.

Zdecydowanie na plus wyszła zmiana w organizacji przestrzeni konwentowej. Po pierwsze zrezygnowano z umieszczenia wystawców w odciętej od głównej przestrzeni wnęce budynku. Tym razem znalazły się tam konsole i gry planszowe. stoiska rozlokowano zaś wzdłuż korytarzy na parterze i pierwszym piętrze, dzięki czemu konwentowicze nie musieli zbaczać z drogi by zrobić zakupy. Z piwnicy wyniósł się DDR, ustępując miejsca Rock Wszelkie Bandowi, a pozostał Ultrastar.

Na piętrze znajdowały się wszelkie sale panelowe i konkursowe, DDR, sala gier muzycznych, sala growo-muzyczna i Hinata Sushi (oprócz tego catering świadczyły Groole, oferujące pieczone ziemniaki). Brakowało mi nieco widoku sprzedających słodycze meido, które przykuwały uwagę rok temu.Panelówki zostały rozłożone bardzo sensownie, dzięki czemu dało się łatwo przeskakiwać z jednej do drugiej nawet w czasie trwania atrakcji i brać udział w dwóch naraz. Szerokie korytarze ograniczone zostały stoiskami wystawców, ale miejsca i tak pozostało w bród. Ostatni poziom szkoły zajęły sala projekcyjna i sleep roomy, w których pozostało dużo miejsca. Ma to bezpośredni związek z ilością uczestników, których było mniej-więcej tylu, co na Mokonie 2. Główna różnica polegała na tym, że tym razem nie było najazdu fanów Minecrafta, więc średni wiek gości był zdecydowanie wyższy.

Zasadniczą różnicą między tą a poprzednią edycją Mokonu był ogrom atrakcji czekających na uczestników. W tym roku na CLAMP Festival po prostu nie dało się nudzić, a program obfitował w różne panele i był wyjątkowo różnorodny.

Ja zacząłem od „Anime Tabu” poprowadzonego przez MizuNekoful. Prowadząca nie miała dużego doświadczenia w organizowaniu tego typu konkursu, ale poradziła sobie dobrze. Pomocny był też fakt, że o dziesiątej rano, czyli na starcie konwentu, mało kto uczestniczy w atrakcjach. Oczywiście klasyfikację punktową znowu zdominowali konwentowi wyjadacze, którzy potrafili podawać sobie hasła w postaci memów i słów kluczy, omijając zakazane do wypowiedzenia frazy i odgadując tytuły anime niekiedy w czasie dwóch sekund. Oczywiście, było zabawnie, ale sytuacja na tym konkursie była idealnym przykładem na to, że prowadzący muszą wykazywać się niemałym doświadczeniem i tworzyć zasady tak, by każdy miał szansę, nie tylko weterani.

Moja dalsza przygoda z konwentem była właściwie w całości związana z salami przydzielonymi Polskiemu Związkowi Twórców Atrakcji. Po przeglądzie anime z tegorocznego letniego sezonu udałem się na własne atrakcje. Na Mokon 3 przygotowałem cztery panele, łącznie osiem godzin w blokach po cztery godziny. Pierwszym był premierowy „Słowniczek animo-polski”, który, mojego punktu widzenia udał się nad wyraz dobrze, zwłaszcza, że frekwencja dopisała. Z rozmów z innymi prowadzącymi wynika, że w tamtym czasie moja atrakcja przyciągnęła najwięcej konwentowiczów. Po dwóch godzinach rozpocząłem kolejny wykład, tym razem bardziej specjalistyczny, na którym wprowadzałem uczestników w tajniki pisania recenzji. Atrakcję prowadziłem już kilka razy na innych konwentach, jednak uważam, że to właśnie na Mokonie 3 udała mi się najlepiej.

Zadowolony z siebie jako prowadzącego udałem się na zorganizowaną przez Kameya dyskusję o tym, „Czy fani M&A w Polsce cierpią na kompleks Piotrusia Pana”. Historia zatoczyła koło, gdyż i tym razem Kamey stracił głos, zupełnie jak w zeszłym roku na Mokonie 2 i ponownie ze słuchaczami porozumiewał się przy pomocy wyświetlanego na ścianie obrazu z notatnika, co doprowadziło do ogromnej ilości komicznych sytuacji.

Od razu po zakończeniu dyskusji udałem się na konkurs rozpoznawania anime w AMV zorganizowany przez Shina i Neko-Hime. Wprawdzie gdy przyszedłem minęła już połowa atrakcji, ale udało mi się dołączyć jako zawodnik zastępczy do jednej z drużyn. Dwie grające ze mną dziewczyny wykazały się niezwykle bystrym okiem i rozległą wiedzą na temat anime, ja zaś uzupełniłem drużynę o znajomość nieco mniej popularnych serii, dzięki czemu razem zajęliśmy drugie miejsce, niewiele tracąc w stosunku do zwycięzców. Sam turniej był bardzo satysfakcjonujący, głównie dzięki presji czasu i świetnym AMV przygotowanym przez prowadzących.

W tej samej sali pozostałem na „Co to za manga” w wykonaniu Nozetsu. Wprawdzie nie planowałem uczestnictwa w tej wiedzówce, ale moja kulejąca znajomość mang okazała się wystarczająca, by zająć trzecie miejsce.

Po dłuższym namyśle odpuściłem sobie spotkanie z wydawnictwem Waneko. Za godzinę czekał na mnie kolejny, tym razem nocny blok moich atrakcji, więc wolałem się zrelaksować i nieco odpocząć przy rozpoznawaniu openingów i endingów. Po odgadnięciu jednej piosenki opuściłem panel Shina i pełen dobrej myśli udałem się poprowadzić prelekcję „Współczesna broń palna w anime”. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że decyzja o zrelaksowaniu się przed nią okazała się najlepszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy w trakcie Mokonu 3.

Mój sztandarowy panel na CLAMP Festival uważam za totalną klapę. Najpierw musiałem znaleźć technicznego, by dał mi laptopa, ale tutaj udało mi się wyrobić z niewielkim opóźnieniem, które miałem wliczone w założenia programu, więc nie mam do nikogo żalu. Gorzej, że dostałem komputer, który dysponował jedynie standardowym odtwarzaczem wideo systemu Ubuntu oraz VLC. Niektórym samo to wystarcza by przewidzieć, jak się połączenie plików MP4 i wymienionego oprogramowania skończyło. Niestety wyświetlany obraz okazał się zupełnie nieczytelny, a ja nie miałem na to wpływu. Jako że dwie trzecie mojej trzygodzinnej atrakcji stanowi właśnie pokaz urywków anime, do których mam przygotowany komentarz, całość zakończyła się przedwcześnie w chwili, gdy ludzie zaczęli opuszczać projekcję. Nie dziwię im się - w takich okolicznościach całość atrakcji straciła jakikolwiek sens. Dla tych, którzy pozostali zwyczajnie opowiedziałem o tym, co chciałem zaprezentować, a potem razem przeprowadziliśmy krótką dyskusję o anime Upotte!!, a później zaplanowaną w programie festiwalu pogadankę o realizmie w anime.

Niestety cała ta sytuacja bardzo mnie zmęczyła i przygnębiła, gdyż zawiodłem oczekiwania słuchaczy, nieważne z czyjej winy, bo to odbiorcy nie interesuje. Ponadto przed konwentem wniosłem bardzo dużo poprawek do prezentacji i materiału wideo, co kosztowało mnie masę czasu i energii, która w zaistniałej sytuacji zwyczajnie poszła w próżnię. Teraz będę musiał czekać na inny konwent, by się zrehabilitować jako twórca atrakcji.

Hartu ducha nie straciłem jednak całkowicie. Uczestnicy okazali się wyrozumiali na moje niepowodzenia, a stres postanowiłem odreagować snem. Wprawdzie istniała opcja, by udać się na prowadzony przez Duo panel „Manga i anime a kwestie moralne”, ale jak to powiedziałem Kameyowi - lubię Duo i jego atrakcje, ale nie o czwartej rano.

Kilka godzin snu podniosło mnie na duchu i dodało niezbędnych na konwencie sił. To, co od razu dało się zauważyć w porównaniu do zeszłorocznego Mokonu, to ogrom perspektyw, jakie czekały na konwentowiczów w niedzielę rano. Ja ponownie wybrałem opcję PZTA w postaci „Animcowych Kalamburów” od Nozetsu, gdzie moja drużyna zajęła trzecie miejsce. Następnie razem z Zergiem zdominowaliśmy „Screenowy Mix Animcowy” poprowadzony przez Lorta. Nieco gorzej (głównie z mojej winy) poszło nam na „Anime Tabu”, tym razem przygotowanym przez Nozetsu i Harukę. Była to ostatnia atrakcja Mokonu 3, w której wziąłem udział, dalej pozostało już tylko spakowanie się i domknięcie wszystkich spraw pomiędzy mną a organizatorami.

Kilka punktów wpadło mi do kieszeni, więc już gotowy do drogi odwiedziłem stoisko z nagrodami. Niestety, tak jak to zwykle bywa, o tej porze nic już do wzięcia nie było. Szkoda, że ciekawych dla mnie nagród nie widziałem też na początku konwentu. W związku z powyższym zdobyte przeze mnie punkty tradycyjnie już rozdałem. Sam za to cieszę się z zakupionych pierwszego tomu Welcome to the NHK i dwóch brakujących części Fullmetal Alchemist, dzięki którym moja kolekcja przygód Stalowego Alchemika jest już kompletna. Ponadto w odpływie rozumu kupiłem trzynaście wykonanych na zamówienie przypinek, wydając na nie pięćdziesiąt złotych. Co te konwenty robią z ludzi to ja nawet nie wiem.

Generalnie konwent można podsumować tak, jak to powiedziałem mojemu koledze: jeżeli byłeś, to raczej nie pożałowałeś, jeżeli cię nie było, to też nie masz czego żałować. Żal można mieć przede wszystkim o konwencję, której tak naprawdę nie widziałem. Fakt faktem, atrakcji związanych z twórczością grupy CLAMP było zdecydowanie za mało, jak na festiwal o takiej tematyce. Nie ma co się jednak dziwić - ostatnią popularną rzeczą sygnowaną tą marką są projekty postaci do anime Code Geass. Czasy, gdy pół mangowej Polski szalało za Chobitsami czy też X już dawno minęły i raczej nieprędko wrócą, a więc i osób zdolnych do tworzenia atrakcji o nich jest coraz mniej. Spada też liczba uczestników chętnych do wzięcia udziału w takiej zabawie. Zeszłoroczna edycja Mokonu była zwyczajną ciekawostką. Fandom chciał zobaczyć, co z tego wyjdzie i dlatego było sporo uczestników. Taka sytuacja była jednak jednorazowa i po Mokonie 3 widać, że dalsze jechanie na tej marce nie ma przyszłości i najwyższa pora na zmianę konwencji. Przyszedł czas na zamknięcie tego rozdziału w historii polskich konwentów, przynajmniej do czasu nowego boomu na twórczość pań z CLAMPa. Oczywiście Mokon 3 był lepszy od Mokonu 2, ale to niewiele zmienia. Najważniejszym elementem każdej imprezy tego typu są uczestnicy, a tych trzeba przyciągnąć aktualnie popularną tematyką.

Na koniec taka mała dygresja w stronę wystawców - butelkowana woda. Tego brakowało w niedzielę rano, na całym konwencie nie dało się kupić butelki wody albo normalnego, nieenergetyzującego napoju. No ale po co myśleć? Przypinki to przecież wystarczający zarobek.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • juleczka : 2012-09-21 20:48:00

    Byłam na pierwszym dniu konwentu i było super!!!!!

  • Skomentuj