Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Dragon Ball - Saiyan Princess

31. Śmierć cyborga

Autor:Killall
Serie:Dragon Ball, Saga: Androidy
Gatunki:Akcja, Fantasy, Fikcja, Przygodowe, Science-Fiction
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2014-07-13 08:00:43
Aktualizowany:2014-07-12 12:16:43


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Historia całkowicie jest dziełem Killall.


Muzyka

Nie wierzyłam własnym oczom. Z resztą nie tylko ja, Komórczak kipiał ze złości, a moje serce szalało ze szczęścia. Mój jedyny brat żył!

- Ten robak powinien umrzeć- warknął cyborg- Zasłużył na śmierć tak jak wy wszyscy!

- Nie będziesz decydować o losach naszych istnień- krzyknął Son Gohan- Nie pozwolę ci zabijać!

Potwór się roześmiał. Wiedział, że ma przewagę nad nami. Nic mu nie groziło. Nigdy nie wątpił w swoją moc. Los do niego był wciąż uśmiechnięty. Nawet kiedy przegrywał. Zawsze wyszedł z opresji cało, za każdym razem silniejszy.

- Tym razem pozbędę się was na zawsze!- zagroził cyborg- Będę najsilniejszą istotą we wszechświecie, tak jak planował doktor Gero.

- Wypchaj się- krzyknęłam oburzona- Ty i ten twój szalony doktorek!

Zdenerwowałam się ponownie. Miałam już serdecznie dosyć jego pogróżek. Jego postać przyprawiała mnie o mdłości i bóle głowy.

- Czas pokazać ci gdzie jest twoje miejsce.

Komórczak spojrzał w moim kierunku. W przeciągu chwili stał koło mnie. Mój gniew był na tyle silny, że się nie przestraszyłam.

- Mała, głupia dziewczynko…

- Może i mała- warknęłam- Ale głupi to ty jesteś!

Chwilę mi się przyglądał po czym uśmiechnął się szelmowsko. Jak ja tego nienawidziłam.

- Czy my się już nie spotkaliśmy?- zapytał- A tak, przed tym całym głupim turniejem. Odwiedziłaś mnie tutaj.

Cała drżałam. Nienawidziłam go za to co robił. Nienawidziłam go tak samo jak Freezera. Wstrętne kreatury chcące panować nad wszystkim i wszystkimi. Tylko by siali strach wokoło. Android uniósł lekko dłoń kumulując w niej energię, która po chwili przybrał bladożółty odcień.

- Twój czas nadszedł- wycedził przez zęby.

- Zostaw ją!- zawołał Son Gohan.

Właśnie zmierzał w naszym kierunku. Miał uszkodzoną prawą rękę, obdarte ubranie i pokrwawione ciało z licznymi ranami.

- Nie waż się jej tknąć- syknął- To ja jestem twoim przeciwnikiem.

- Co to za różnica?- zaśmiał się- Kiedy ciebie wykończę zajmę się każdym po kolei.

Komórczak odwrócił się w jego stronę, a pocisk, który był przygotowany dla mnie znikł. Syn Son Goku’a zaatakował androida po czym odskoczył daleko w tył. Zaczęła się walka. Chłopak nie był już tak dobry jak ostatnio. Teraz gdyby popełnił choćby jeden błąd mógłby zapłacić za to swoim życiem. Pobiegłam do Vegety, który wciąż leżał na ziemi.

- Vegeta- zawołałam zmartwiona- Jak się czujesz?

Książę otworzył oczy. Był cały poturbowany. Mimo, iż złotowłosy zasłonił go swoim ciałem - oberwał. Nic dziwnego, przecież klony go wycieńczyły.

- Możesz chodzić?- zapytałam pomagając mu wstać.

- Co z nim?- usłyszałam chrapliwy głos.

- Nie żyje…

Nie musiałam pytać o kogo chodziło. To było proste! Właśnie dla Trunksa ryzykował życie, a raczej za niego. Po raz pierwszy zobaczył śmierć osoby bliskiej i to go zgubiło. Chwyciłam brata mocno w pasie po czym wzbiłam się w powietrze by przenieść go do reszty. W tym momencie Komórczak wycelował potężną falą uderzeniową w Son Gohana. Była tak niewyobrażalnie silna, że musiał we własnej obronie utworzyć swoją. Ich siły się wzmagały. Raz jeden był górą, raz drugi. Ten, który by przegrał miał przed sobą tylko śmierć.

- Uciekajcie stąd!- zażądałam- Ja muszę mu pomóc, inaczej zginie.

- Oszalałaś?- przeraził się Yamchua.

- Nie dasz sobie z nim rady- poparł Yamchua’e Tenshin.

- Oni mają rację- dodał Szatan- Zabije cię. Jeśli ci życie miłe zostań tutaj.

Spojrzałam na nich z obrzydzeniem. Jak śmieli nazywać się wojownikami? Przyszli tu po to by obejrzeć fajerwerki? Przyszłam tu walczyć o swoje życie i całego świata.

- I wy śmiecie mówić o sobie wojownicy?- warknęłam zbulwersowana- Nie wstyd wam? Żyjecie po to by walczyć a nie się mazgaić! Drżycie przed jakimś cyborgiem bo boicie się o słane tyłki!- mój głos się podniósł- Nie chcecie pomóc, temu chłopcu? Jak możecie czekać na jego śmierć kiedy jego ojciec oddał za was życie!?

Wszyscy oniemieli. Spoglądali na mnie zupełnie inaczej niż przed momentem. Złość we mnie kipiała. Nie mogłam patrzeć jak oni „bronią” swojego domu. Nigdy nie stracili swojej planety, to nie wiedzieli jak to jest nie mieć gdzie się podziać.

- Wstyd mi za was- dodałam- Ja w przeciwieństwie do was mam duszę wojownika.

Zobaczyłam jak na twarzy Vegety maluje się uśmiech. Odwróciłam się w kierunku walczących. Zrobiłam dwa kroki po czym zdematerializowałam się za złotowłosego. Miałam ściągnięte brwi, a mięśnie były napięte. Ułożyłam dłonie tak by się stykały w nadgarstkach po czym skumulowałam w sobie moc. Wystrzeliłam.

- Razem go zniszczymy- odrzekłam kiedy zaskoczony spojrzał na mnie.

Son Gohan wyrzucił z siebie całą moc. Także wyrzuciłam z siebie olbrzymie pokłady energii. Komórczak znacznie osłabł. Nie miał z nami szans. Wiedziałam, że musiałam oddać całą duszę by oddać wolność ludzkości. NA TOBIE POMSZCZĘ ŚMIERĆ RODZICÓW pomyślałam gniewnie JESTEŚ TAKI SAM JAK ON.

- Przygotuj się na śmierć!- krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.

Wyrzuciłam z siebie kolejną dawkę KI. Wydalałam jej dużo więcej niż mój sprzymierzeniec. Nie był już tak silny.

- Nie mam już siły- zawołał do mnie złotowłosy

- Nie poddawaj się!- byłam stanowcza- Zniszczymy go. Pomścimy śmierć twojego ojca i całej ludzkości.

Wydaliłam ze swojego ciała kolejną porcję energii. Zwycięstwo było w kieszeni! Jednak… Przystopowałam na moment. by Komórczak myślał, że ma przewagę. Chciałam go zaskoczyć. Mieć pewność, że zlikwiduję ten jego zasrany chip, który pozwalał mu odradzać się . Zebrałam w sobie caluśką moc jaką tylko posiadałam, poczułam gorąco. Ciepło, które wychodziło z wnętrza. Zaczęło błyskać. Maleńkie iskry okalały moją aurę, a po chwili zamieniły się w niewielkie błyski prądu. Czułam, że moja moc rośnie. Było to niesamowite uczucie. Nigdy wcześniej się tak nie czułam! Rozbłysło się światło. Czułam jak ze mnie emanuje potężna energia. Son Gohan upadł na kolana głośno dysząc, po chwili opadł na ziemię. Jego włosy przybrały naturalny kolor. Czyżby pozbył się całej mocy? Nie było czasu na takie rozmyślania. Wymierzyłam prosto w cyborga. Nastąpiła eksplozja. Musiałam się spieszyć, nie było czasu na błędy. Wzbiłam się wysoko ponad androida. Wystrzeliłam sporą dawkę KI by nic nie pozostawić po tej kreaturze. Miałam pewność, że tym razem nie wróci. Wylądowałam spoglądając w niebo.

- To dla was…- szepnęłam.

Po paru minutach pojawili się wszyscy. Wołali ze szczęścia. Komórczaka już nie było pośród nas. Rozluźniłam się. Moja moc zanikła. Odwróciłam się w kierunku reszty.

- Zabiliśmy go- rzekłam z powagą.

- Ty to zrobiłaś- poprawił mnie Son Gohan.

- Nie żartuj… - uśmiechnęłam się- Gdyby nie ty… To nic takiego!

Vegeta podszedł do mnie z srogą miną i wysoko podniesioną głową. Przez chwilę wpatrywał się we mnie, a następnie lekko się uśmiechnął.

- Brawo- oznajmił- Jesteś prawdziwym kosmicznym wojownikiem.

- Naprawdę?- ucieszyłam się.

Książę potaknął. Zaczęłam skakać z radości niczym małe dziecko. Nic lepszego nie mogłam już usłyszeć.

- To nie oznacza, że jesteś najlepsza- dodał- Przed tobą jeszcze długa droga.

Wszyscy się roześmieliśmy. To był kres bólu i cierpienia. Komórczak odszedł na zawsze. Zapanował pokój na Ziemi.

- To niesamowite jak bardzo zmieniła cię sala treningowa- wtrącił Szatan- Nie sądziłem, że w pół roku osiągniesz stadium super wojownika.

- Super wojownika?- zdziwiłam się a wraz ze mną wszyscy poza Son Gohanem.

- Przecież zamieniłaś się w niego podczas walki z Komórczakiem- wyjaśnił Nameck’anin.

- Tak było- poparł go Saiyanin.

Przez moment wpatrywałam się w nich jak w obrazek. Nie wierzyłam własnym uszom. Ja? Super wojownik? Czułam tę ogromną moc ale nie sądziłam, że… Że osiągnęłam ten poziom. Niesamowite.

- Wracajmu do rajskiego pałacu- zaproponował Tenshin- Mamy jeszcze dużo pracy.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.