Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Dragon Ball - Saiyan Princess

32. Trzy życzenia

Autor:Killall
Serie:Dragon Ball, Saga: Androidy
Gatunki:Akcja, Fantasy, Fikcja, Przygodowe, Science-Fiction
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2014-07-23 11:23:31
Aktualizowany:2014-07-23 11:23:31


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Historia całkowicie jest dziełem Killall.


Byliśmy gotowi do drogi. Tenshin pochwycił martwe ciało dwudziestojednoletniego przybysza z przyszłości, a Yamchua postanowił pomóc Son Gohanowi. Przestąpiłam może ze dwa kroki kiedy dostrzegłam leżące ciało nieopodal.

- Żyje?- zapytałam wskazując na ciało.

Kuririn podszedł niepewnie we wskazane miejsce sprawdzając w jakim jest stanie to ciało.

- Żyje- odetchnął- Musimy ją zabrać.

- Zwariowałeś??!- warknął Vegeta.

Łysy mężczyzna spojrzał gniewnie w kierunku mojego brata. Pochwycił kobietę i wzbił się w powietrze. Ruszyliśmy w drogę. Kiedy zmierzaliśmy w stronę pałacu rozmyślałam nad tym co się wydarzyło. Czy gdybym wcześniej zaatakowała Komórczaka ojciec Son Gohana by żył. Był dobrym człowiekiem i poświęcił się na darmo gdyż ten stwór wrócił do nas. Czy to było sprawiedliwe? Ten chłopak poświęcił się by ocalić życie mojego brata, który by także odszedł ode mnie. Nie miałabym nikogo, a tak mam jego. Dziwnie się czułam. Osiągnęłam poziom super wojownika, a mimo tego nie było tej wspaniałej radości we mnie. Jak by to był kolejny szary dzień w moim życiu. Odszedł ktoś, kto nie powinien… Nie lubiłam śmierci - zbyt dużo się jej naoglądałam w dzieciństwie. W milczeniu także pozostał Son Gohan. Nic dziwnego, stracił ojca. Vegeta i reszta wymieniali się różnymi uwagami dotyczących walki bądź wyczynu Kuririna, który wziął ze sobą naszego wroga. Co będzie kiedy zechce ponownie siać postrach i zniszczenie? Mimo tych uwag nie interesowałam się tym zbytnio. Jeśli miało by to nastąpić, trzeba będzie się z tym uporać posyłając androidkę na tamten świat. Komórczak był przecież dużo silniejszy od niej mimo, iż była silniejsza od C17, który mógł już teoretycznie nie istnieć. Przecież był pochłonięty. Dotarliśmy w końcu na miejsce gdzie ciepło choć ze smutkiem zostaliśmy powitani. Jedynie ci, którzy nie widzieli, nie mieli pojęcia o śmierci swojego przyjaciela…

- Cieszę się, że to już koniec- radował się Dendie- Ulepszyłem przez ten czas kryształowe kule.

- To znaczy?- zdziwił się Szatan Serduszko.

- Od teraz macie po trzy życzenia rocznie- oświadczył.

- Jesteś wielki!- ucieszył się Kuririn- Trzy życzenia w jeden dzień zamiast w trzy lata!

Owe kryształy leżały idealnie ułożone w koło gdzie jedno gwiezdna kula spoczywała w samym środku kręgu. Pierwszy raz ujrzałam je wszystkie. Były piękne. Obudziła się androidka. Była zaskoczona naszym widokiem. Przez chwilę miała zabawny wyraz twarzy. Miałam ochotę parsknąć śmiechem.

- Gdzie ja jestem i co tu robicie!?- krzyknęła wstając niczym oparzona.

- To jest rajski pałac- oświadczył Szatan- Tutaj nie masz żadnej władzy.

- Kuririn zabrał cię po walce z Komórczakiem- wyjaśnił Tenshin- Powinnaś mu podziękować, że nie pozwolił cię zniszczyć.

- Sama zadecyduję- prychnęła- Nie prosiłam się o współczucie.

Kuririn poczerwieniał po czym zmarkotniał. Może mi się zdawało, ale widziałam rumieńce na jego policzkach. CZYŻBY MU SIĘ PODOBAŁA? przeszło mi przez myśl NIE… TO ABSURD.

- Nie musisz mi dziękować- jęknął Kuririn- Możesz zacząć nowe życie.

- Co to niby znaczy?- zdziwiła się.

- To co powiedział- syknęłam- Komórczak nie istnieje.

- Chyba nie chcesz powiedzieć, że pokonaliście go?

Wszyscy potaknęliśmy w tym samym momencie. Blondynka rozejrzała się po naszych twarzach.

- Takie miernoty?- nie dowierzała.

- Właśnie takie- byłam tak samo nie uprzejma.

Kobieta nie miała ochoty więcej z nami rozmawiać. Odbiegła kawałek i zanim odleciała zakazała komukolwiek za nią podążać.

- Tylko nie narozrabiaj- krzyknął za nią Vegeta- Jeśli coś zrobisz zniszczę cie!

Yamchua i Tenshin roześmieli się. Nie wiedziałam co mogło ich tak rozbawić.

- Czas zająć się ważniejszymi rzeczami- zniecierpliwił się Szatan Serduszko.

- To prawda- potaknął Dendie.

Muzyka

Młody nameck’anin skierował swoje zielone dłonie w kierunku smoczych kul przywołując Boskiego Smoka. Nagle niebo zrobiło się czarne jak smoła, a z kul wyłoniła się błyskawica, która wystrzeliła wysoko ponad nas. Wędrowała po niebie rysując coś na kształt szlaczków. Złote światło przeistoczyło się w zielonego smoka. Był niesamowity. Niczego podobnego w życiu nie spotkałam! Był długi nieskończenie a jego postać wychodziła z blasku spowitego nad magicznymi kryształami.

- Witaj Boski Smoku- powitał go Dende.

- Mam niewiele czasu więc proszę o wybranie trzech życzeń w miarę szybkim czasie- odezwał się grubym i potężnym głosem.

- Nie ma sprawy- zawołał Kuririn- Czy możesz ożywić Trunksa?

Oczy zaiskrzyły mu niczym płomienne kule. Skinął lekko głową.

- Twoje życzenie zostało spełnione.

Spojrzałam na ciało Trunksa. Dostrzegłam, że poruszył palcem, a po chwili się podniósł z kamiennej posadzki rozglądając wokoło.

- Rany!- ztłumiłam okrzyk- On naprawdę żyje!

Aż podskoczyłam, w końcu nie codziennie widuje się takie zjawiska. Jeśli on żył to oznaczało, że ojciec Son Gohana także mógł otrzymać kolejne. Trunks spojrzał oniemiało w swoje oblicze. Miał dziurę w pancerzu lecz całą skórę i zero zadrapań. Był jak nowy. Spojrzał na Boskiego Smoka. Zapewne też widział go poraz pierwszy, w końcu tam skąd pochodził Szatan Serduszko nie istniał więc nie miał sposobu spojrzeć w blask kryształu smoczej kuli. A gdyby tak odnaleźli nową Nameck? Sprowadziłby nowego Wszechmogącego, który odbudował by ten chaotyczny świat bez wojowników. Mógłby ożywić wszystkich poległych w walce z Androidami. To była myśl!

- Mam pytanie smoku- odezwał się ponownie Kuririn- Czy mógłbyś przemienić cyborgi w ludzi?

- Prosisz mnie o coś co jest poza moją kontrolą- odpowiedział- Nie mam takiej mocy.

- Rozumiem- zmarkotniał- A czy możesz pozbawić ich bomb umieszczonych w ich ciałach?

- To mogę zrobić.

Jego oczy ponownie zaczęły błyszczeć. Jednak Boski Smok miał ograniczoną moc. Jak to było możliwe? Przecież ponoć był wszechmocny.

- A możesz ożywić pana Son Goku?- zadałam pytanie.

- Nie- odezwał się smok- Jego limit się wyczerpał.

- Jak to wyczerpał?- zdziwiłam się.

Szatan Serduszko wyjaśnił mi, że Ziemski smok może tylko trzy razy wskrzesić każdego, jednak nameck’ański smok potrafi wskrzeszać nieskończenie.

- Jakie jest ostatnie życzenie?- zagrzmiał głos smoka.

- Przywróć do życia wszystkich zabitych przez Komórczaka- odezwał się Son Gohan.

Jego życzenie zostało spełnione lecz Son Goku nie powrócił do życia. Mieliśmy więc go nie spotkać w tym życiu…

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.