Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Slayers - Droga Niepokoju

Nareszcie! Właściwa pora na podziękowanie!

Autor:Miya-chan
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Komedia, Przygodowe
Dodany:2005-07-04 19:43:23
Aktualizowany:2005-07-04 19:43:23


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Odcinek dedykowany fankom&fanom Zela, a zwłaszcza Ananke-chan, która przeczyta to bez wątpienia - nie będzie miała wyjścia!!!!!!! ^_~

Odcinek 3 - NARESZCIE! WŁAŚCIWA PORA NA PODZIĘKOWANIE!

Nie ma miast. Same wiochy. Najbliższe miasto 2 dni drogi stąd. Na szczęście jest gospoda, inaczej nie można by było wytrzymać z głodną Liną - takim torem biegły myśli Zelgadisa w następny wieczór po ostatnich wydarzeniach. Nie rozumiał dlaczego Lina pozwala na towarzystwo tej podejrzanej kapłanki, która pewnie uśmiechała się także przynosząc złe wiadomości... Obecnie czyniła właścicielowi gospody wymówki z powodu braku pewnego życiodajnego napoju.

- Proszę pani, to jest g_o_s_p_o_d_a!! Gospoda, a nie herbaciarnia!!!

- Nie to nie:) Sama sobie zaparzę:) I nie nocuję tu dzisiaj - Xella-Medina była wcieleniem spokoju.

Zel westchnął. Ta herbatka, te fiolety... Nawet imię ma jakieś takie tendencyjne...

- Ja sobie imienia nie wybrałam;) - Poszukiwaczka Tajemnic niespodziewanie pojawiła się za nim.

- Ale to długa historia i nie moja, więc ci jej nie opowiem.;)))))))))))))))))))

Do diabła... zdaje się, że w dodatku czyta w myślach...

- Nie muszę;) - uśmiechnęła się z rozbawieniem - Posłuchaj się!;]]]]]]]]]

Wtedy Zel uświadomił sobie, że od początku odcinka mówił na głos;P Zdołowany trzasnął włosami

o stół. Xella-Medina, widząc efekt, zachichotała i stwierdziła: - Zrobiłbyś furorę tam, skąd pochodzę;) Żywa reklama kosmetyków do włosów, Żelgadis Greywords;)))

Natychmiast skoczył ku niej, wydając nieartykułowane dzwięki, ale z niesamowitą szybkością znalazła się przy Linie, kończącej właśnie 3godzinną "lekką kolacyjkę".

- Słuchaj, on naprawdę nie jest zachwycony tą klątwą - ostrzegła Xellę-Medinę.

- A, to bardzo mi przykro:) Pozwól, że ci zadośćuczynię:) - czarnowłosa ukłoniła mu się z gracją.

- Nie drwij ze mnie, kapłanko - warknął. Ona tymczasem wyjęła z torby małą fiolkę.

- Porządna kapłanka powinna znać się na zdejmowaniu klątw, prawda?:))) - mówiąc to wlała zawartość fiolki do Zelowego kubeczka z oranżadką ^ ^. Płyn zabulgotał i zapienił się.

- Sugeruje pani, żeby zaczął topić smutki w alkoholu? - zdziwiła się Amelia.

- Żeby to mu dziury w brzuchu nie wyżarło...- zaniepokoiła się Lina. Na to Zel, jakby z przekory, chwycił kubek i wyżłopał miksturę do dna. Miała gorzki i egzotyczny smak.

- No i nic się nie stało - westchnął zrezygnowany - Chyba nic nie zdejmie tej klątwy...:((((((((

- Nic nie szkodzi, prześpij się z tym :) Narka, idę podziwiać gwiazdeczki!:)))))))))))))))))))

Reszta towarzystwa udała się na spoczynek. A następnego ranka...

- AAAAAAAA!!!!!!!!! - chyba cała wioska usłyszała wrzask Gourry'ego. Dziewczyny wybiegły z pokoju by sprawdzić co się stało. Spotkały rozwrzeszczanego wojownika na korytarzu.

- W moim pokoju jest jakiś obcy facet!! Zboczeniec czy co?? - zrelacjonował im Gourry. Weszły tam i ujrzały przystojnego acz zdezorientowanego młodzieńca dzierżącego szczoteczkę do zębów.

- Cześć, dlaczego Gourry się tak drze? - spytał. Miał znajome spojrzenie i niepowtarzalny głos...

- PAN ZELGADIS!!! - Amelia wydarła się głośniej niż Gourry. Linie szczena opadła.

- Aaale numer, Zelciu...- zagadała po 10 minutach ciszy - w lustro już dzisiaj patrzyłeś??

Jeszcze nie patrzył. Ale to, co zobaczył, wprawiło go w niedowierzanie.

- Czy to... Czy ja naprawdę... - nie mógł z siebie tego wydusić. Wtedy do pokoju wlazł Gourry.

- No i co ten zbolek tu chce? - spytał (***GLEBA***). - Jakbym skądś go znał...

- Dzisiaj wielki dzień, ciemniaku - poinformowała go Lina - Zelgadis odzyskał dawną postać.

- Hę? Gdzie jest Zelgadis? (********GLEBA STULECIA*********)

Akurat tego dnia w gospodzie odbywały się tańce, była to więc okazja żeby trochę poświętować.

- Jak myślisz, Amelio, przyjdzie wreszcie, czy cały dzień będzie siedzieć przed lustrem? - spytała Lina po dwóch gadzinach* zabawy - I w ogóle co teraz o nim sądzisz? ;)))

- Właściwie przyzwyczaiłam się do jego poprzedniej postaci...- westchnęła księżniczka - Ale teraz wygląda tak... delikatniej. I rozczulająco - zarumieniła się. W tej samej chwili usłyszały szybkie kroki po schodach i Zelcio zbiegł na dół. Nie tylko wygląd mu się zmienił - zdawał się odtajać od wewnątrz... W oczach miał blask, a na ustach uśmiech szczęścia.

- Co to za smęty? Zagrajcie coś żywego!! - zawołał w stronę muzyków i zaraz popłynęła melodia idealna do okazji - Amelio, czy pozwolisz? - uśmiechnął się szelmowsko i pociągnął zaskoczoną księżniczkę na parkiet. Bidne dziewczątko wlepiło w niego wzrok i zarumieniło się jeszcze bardziej. Przetańczyli tak bez słowa sporo czasu, a potem usłyszeli: - Odbijany! - Amelia znalazła się przy Gourrym, próbującym nauczyć się kroków, a Zel ujrzał znajome, figlarne spojrzenie...

- Xella-Medina!!!!!!!! - zakręcił tancerką w powietrzu - Nie wiem jak ci się to udało, ale jesteś wielka!!!!!! I masz moją dozgonną wdzięczność!!!

- Spokojnie...- uśmiechnęła się zagadkowo - na podziękowania jeszcze przyjdzie pora...

- ?????????????????????????????????

- A gdybyś zatęsknił za poprzednim stanem, wystarczy, że powiesz "inverto". Ale to jednorazowa możliwość... Drugiej szansy już nie będzie... ;)

- Dlaczego miałbym chcieć... - zaczął, ale Xella-Medina zakręciła nim i wpadł prosto w ramiona Liny. Obejrzał się, ale kapłanki już nie było, za to Gourry zaniechał nauki tańca i skakał z Amelią na ramieniu ^ ^. Lina była pełna podziwu.

- Nie wiedziałam, że umiesz tańczyć - oznajmiła Zelowi.

- Stare czasy... - uśmiechnął się - A ja nie wiedziałem, że TY umiesz...

Natychmiast pożałował, że nie ma już twardej głowy...^ ^ '

Po zabawie wyruszyli w dalszą podróż, która przebiegała bez przeszkód. Amelia ciągle była zarumieniona i milcząca, za to Zel czuł się szczęśliwy jak nigdy. Lina, patrząc na niego, czuła niespotykane roztkliwienie... Czyżby robiła się sentymentalna na stare lata?

Zbliżała się noc i przyjaciele postanowili zatrzymać się w lasku. Gourry tak jak stał walnął się na ziemię i zachrapał. Wyglądało na to, że nawet perspektywa jedzenia lub walki by go nie zbudziła.

- Ale śpiący był...- zdziwiła się Lina - Przecież droga nie jest męcząca...

Nagle wyczuła w powietrzu dziwną energię i rozległ się donośny głos:

- Musicie mieć niezły magiczny potencjał, skoro mój czar usypiający nie zadziałał! Nic nie szkodzi, zajmę się wami osobiście! - w tej chwili pojawiła się trójoka istota o czterech szponiastych rękach.

- Jesteś Mazoku? - Linę zmroziło.

- Mazoku? Nie rozśmieszaj mnie! - trójoka zrobiła grozną minę - Nie cierpię ich odkąd ten mały zdrajca pomieszał nam szyki... Ale teraz zajmę się wami!!!

Nagle powieliła się i już stało przed nimi 6 trójokich... Zamachały rękami i Lina została uwięziona w przezroczystej kuli! Istoty skoczyły w stronę Zela, ale on zwinnie i akrobatycznie skoczył wysoko na drzewo. Czuł się tak lekko bez kamiennego ciała...

- LANCA ELMEKII!!!!!! - usłyszał. Amelia wkroczyła do dzieła, jednak Lanca przeleciała przez jedną z trójokich - istota była tylko iluzją. Która więc była prawdziwa?

- DOSIĘGNIE CIĘ UDERZENIE MŁOTA SPRAWIEDLIWOŚCI!!! - zawołała księżniczka.

- Sprawiedliwość? Nie wymawiaj słów związanych z Ładem!!!!! - istoty zatrzęsły się w gniewie.

Roztoczyły wokół siebie i Amelii barierę - Ty będziesz pierwsza!!!!!!!! - Księżniczka zaczęła krzyczeć z bólu... Negatywna energia trójokiej mogła odebrać jej życie...

- Zostaw ją, potworze!!!! - Zelgadis spróbował rozbić barierę czarami, ale to nic nie dawało. A uwięziona Lina o dziwo nie robiła nic...

- Czy ty...- odezwał się do niej Zel. Rumieniec na twarzy czarodziejki wystarczył za odpowiedz.

- Niech to! - magia nie rozbiła bariery, ale może jaśniejący miecz Gourry'ego mógłby? Zel wziął broń śpiącego smacznie wojownika, ale była tak ciężka... nie mógł jej normalnie używać!! Według Xelli-Mediny musiałby być prawowitym właścicielem miecza. Albo musiałby... nie! Utracić radość bycia człowiekiem za cenę siły jaką miał będąc chimerą? Zel czuł się taki bezradny...

Usłyszał znajomy krzyk. Ona tam była bliska śmierci... przez niego?

- Amelio!!!! - zawołał, ale nie słyszała go... Sam nie słyszał własnego głosu mówiącego: Inverto!!

Poczuł jak przenika go chłód, jak jego skóra twardnieje, jak ciało nabiera sił, których nie posiadał człowiek... Błyskawicznie chwycił miecz Gourry'ego i rzucił się na barierę. Tak jak myślał, rozpadła się. Z wściekłością spojrzał na jedną z trójokich...

- Ty jesteś prawdziwa, czyż nie? - jeden Ra Tilt sprawił, że 5 pozostałych istot zniknęło. Zanim trójoka zdążyła zareagować, przeszył ją jaśniejącym ostrzem. Bariera zniknęła, a zemdlona Amelia wpadła w jego objęcia (aaach, jak romantycznieee!!!!!*____*) Również Lina odzyskała wolność.

- Zel, jak... - zaczęła, ale jego spojrzenie zniechęciło ją do pytań.

- Ej, co robisz z moim mieczusiem!!!??? - usłyszeli nagle głos wyspanego Gourry'ego ^ ^.

- On nas uratował gdy spałeś, debilu!! Daj mu spokój!! - wrzasnęła Lina. Gourry był bliski płaczu.

Zel przeciągał tę chwilę, ale wreszcie broń wróciła do właściciela...

- Co oni tak się cackają z tym mieczem? - zdziwiła się Lina. Nagle usłyszała znajomy głos:

- Ach te słodko-gorzkie zakończenia!;) - Xella-Medina siedziała na drzewie, pijąc herbatkę ^ ^.

- I jak, Zelgadisie, nauczyłeś się czegoś?;) - zwinnie zeskoczyła tuż przy nim.

- Może... Uświadomiłem sobie, że może nie nauczyłbym się znów żyć jak zwykły człowiek... i że w pewnym sensie zaakceptowałem siebie - stwierdził z goryczą Zel - ale będę żył wspomnieniem tego dnia. I jeśli to jest ta właściwa pora, to... dziękuję.

Po tych słowach poszedł do nieprzytomnej Amelii. Lina spojrzała na Poszukiwaczkę Tajemnic.

- Czyżbyś wiedziała, że tak się stanie? - spytała podejrzliwie. Ale Xella-Medina była zamyślona.

- Poświęcenie godne samej Diny...:) - po tych zagadkowych słowach zniknęła.

**************************

- Nie wolno ich nie doceniać - stwierdził mężczyzna o wielobarwnych włosach i paskudnym uśmieszku - Wiele potrafią... Może być naprawdę zabawnie.- wstał i przeszedł się po swojej mrocznej komnacie - Moje pragnienie wreszcie się spełni...

Jasnowłosa dziewczyna stojąca przy jego tronie zatrzęsła się, gdy usłyszała jego śmiech... Złowieszczy i szalony. I bardzo obiecujący.

CDN


* gadzina=godzina lekcyjna czyli 45 minut ^_~

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.