Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Slayers - Droga Niepokoju

Zwiedziona! Świątynia zapomnianej bogini!

Autor:Miya-chan
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Komedia, Przygodowe
Dodany:2005-07-04 20:36:46
Aktualizowany:2005-07-04 20:36:46


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ech, po tak niecnym... pożyczeniu ode mnie herbatki muszę oszczędzać... Mam nadzieję, że to się nie odbije na jakości ficzka... W poprzednim odcinku wreszcie nikt nie zemdlał, a co będzie w tym? I czy wreszcie coś się wyjaśni??????????

Odcinek 5 - ZWIEDZIONA! ŚWIĄTYNIA ZAPOMNIANEJ BOGINI!

- Więc to nie plotka - Thane usadowił się wygodniej na swoim tronie - END wysłał jednego ze swoich najlepszych agentów aby przekonać mnie do współpracy...

- To znaczy, że mam czekać aż dostarczy nam dziewczynę i zdrajcę? - spytał Itey.

- END nie jest jedyny - Thane uśmiechnął się szyderczo i nagle jęknął - Przeklęte hemoroidy!(:P)

Dlaczego główny wróg musi non-stop siedzieć na tronie? JA jestem stworzony do wzlotów!!!][

Itey i wiecznie przetraszona Maris taktownie tego nie skomentowali. Wreszcie Mazoku uświadomił sobie znaczenie poprzednich słów swego przywódcy.

- Chyba nie zamierzasz dać wolnej ręki temu gogusiowi, panie!? - wykrzyknął zdegustowany.

- Niech robi, co chce... Tym bardziej, że chyba wiem, dokąd oni zmierzają...

***

Jeszcze nie zmierzali - siedzieli w Isane cały następny dzień. Lina, Zel i Sylpheel przetrząsali wszystkie biblioteki jakie były w mieście, aby poznać tajemnicę Wszechwidzącego Oka. Natomiast Amelia w towarzystwie Xelli-Mediny i Gourry'ego, zastosowanego do noszenia ciężkich pakunków, wybrała się na zakupy. Nabyła mnóstwo nowiutkich amuletów ochronnych, natomiast Poszukiwaczka Tajemnic rozglądała się za pelerynkami i dziwiła się, że jest taki mały popyt na fiolecik ^ ^. Gourry się nie rozglądał, bo nie wiedział gdzie trafił.;P Wieczorem wszyscy spotkali się w kawiarence. Na ich stoliku legł opasły tom podań i legend.

- No to słuchajcie! - zaczęła podekscytowana Lina - "Nie wiadomo jak powstało ani co tak naprawdę potrafiło. Wszechwidzące Oko ostatni raz widziało troje śmiałków, którzy pokłócili się o sposób jego wykorzystania. Byli to Mocarny Pern, który wkrótce potem zmarł, Caedd, Strażnik Wyroczni i Amarissa ze Zrodzonych dla Ładu. Aby dotrwać czasów, gdy ludzie zaczną mądrze posługiwać się mocą, Oko rozdzieliło się na 3 klejnoty, które rozleciały się po świecie - Klejnot Ocalenia, Klejnot Destrukcji i Klejnot Obserwacji. Nikt ich nie odnalazł od stuleci, ale każdy, kto podąża Drogą Niepokoju, w końcu podejmie to wyzwanie." To wszystko...

- To znaczy, że mamy szukać 3 rzeczy zamiast 1, nie wiedząc gdzie... - zirytował się Zelgadis.

- Hmm... wiedząc:) - zaskoczyła ich Xella-Medina - Wyrocznia, której strzegł pan Caedd, znajdowała się w pobliżu Isane... i może coś po niej pozostało.;)))

- Jaaasne, po wiekach... I co to u jasnej anielki jest Droga Niepokoju??? - Lina zabrała głos dość gwałtownie - Ty, fioletowa, przeczytałaś ten pokręcony napis na tabliczce, na pewno coś wiesz!!!

- Droga Niepokoju? Podążają nią ci, którzy odrzucili stabilizację na rzecz ryzyka, przeżycia tego, czego nie można doświadczyć w zwykłym życiu. Wieczna niepewność i pokusa. Taka metafora wymyślona przez elfy nieludzko dawno temu, kiedy pisały takim pismem, którego same pewnie już nie portafią odczytać...;))) Droga, z której niełatwo zejść... jeśli w ogóle można...:) - Xella-Medina zapatrzyła się przed siebie z zagadkowym uśmiechem. Przez chwilę panowała cisza...

- Przypadkiem usłyszałem, że planują panie szukać legendarnej Wyroczni - mężczyzna, który nagle pojawił się przy ich stoliku zwrócił się wyłącznie do dziewcząt... a Lina i Amelia spojrzały na niego z zachwytem, Sylpheel ze zdziwieniem, Xella-Medina zaś nawet na niego nie zerknęła. Nieznajomy miał długie, jasne włosy, zieloniutkie oczy i uwodzicielski uśmiech. Nosił krzykliwie kolorową kurtkę ze znakiem "omega" na plecach. I wyglądało na to, że ma do nich jakąś sprawę.

- Nazywają mnie Narcyz - przedstawił się (Xella-Medina ze śmiechu zakrztusiła się herbatą).

- Chciałbym paniom pomóc. Wyrocznia znajduje się na bagnach, które są bardzo niebezpieczne, a tak się składa, że ja znam drogę. Zresztą sam chciałbym porozmawiać z Wyrocznią i spytać ją, gdzie mogę spotkać kobietę, która jest mi przeznaczona... - dodał z rozczuleniem.

Męska część drużyny prychnęła z niesmakiem, natomiast Lina i Amelcia...

- PRZYJMUJEMY PROPOZYCJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!@*___________*@

- Zatem nie zwlekajmy dłużej... Każda minuta jest bezcenna!!

Pożegnali się z Sylpheel, która miała obowiązki w mieście. Jednak patrzyła za nimi z dziwnym zaniepokojeniem. Wolałaby móc podążyć z przyjaciółmi. Coś wisiało w powietrzu...

Wędrówka przez bagna była pełna komarów, spojrzeń dziewczyn na Narcyza i wzajemnie.

- Co jest, żadnych potworów, żadnych niebezpieczeństw, NIC!!!!!!! - wydarła się w pewnej chwili Lina - CO TO ZA MONOTONIA??? Opowieści o mnie nigdy takie nie były!!!!!!!!!!!

- Nie możesz jeszcze czarować - przypomniał Zel - a pragniesz niebezpieczeństwa?

- Nooo... - czarodziejka zarumianiła się - Ale na pewno KTOŚ by mnie uratował!!@^_^@

Zel mruknął pod nosem coś w rodzaju "Nie poznaję jej". Rzuciła mu spojrzenie spode łba.

- Słuchajcie... - odezwał się Gourry - A dlaczego Lina nie może czarować???? (***GLEBA***)

Może nie mogła czarować, ale oberwać od niej można było... tak jak Gourry 3 sekundy pózniej.

Tymczasem Xella-Medina dołączyła do idącego przodem Narcyza. Uśmiechnęła się do niego z lekką drwiną. Odpowiedział jej podobnym uśmiechem.

- Nie lubisz mnie, co? - spytał - Wcale się nie dziwię...

- Zastanawiam się, jaką sprawę może mieć tutaj agent Omegi. ;)

- Szybko się domyśliłaś - stwierdził. Ona zaś zrobiła minkę niewiniątka.

- Emblemat na kurteczce szanownego pana rzuca się w oczy ;] - oświadczyła. Wtem między nich wparowała Lina, rozdzielając ich z morderczym wzrokiem.

- CO TO ZA FLIRTOWANIE!!!!!!!!!???????????

- Właśnie!! - dołączyła do niej Amelia - Nie możemy zapominać, po co tu jesteśmy!!!!!!!

- Jaaasne... - Zelgadis i nawet Gourry spojrzeli na nie z politowaniem.

- Chyba dotarliśmy - oznajmił Narcyz. Pozostali z zaskoczeniem oderwali się od jakże zajmującej kłótni i spojrzeli przed siebie. Ich oczom ukazał się niezbyt duży, kamienny budynek, obrośnięty mchem, ale i tak emanujący majestatem i osobliwym pięknem. Otaczała go dziwna, ledwie dostrzegalna poświata, może jakaś bariera? Jednak dało się przez nią przejść bez problemu.

- To musiała być świątynia... - pomyślała Amelia na głos.

- To jest świątynia:) - poprawiła ją Xella-Medina - Chociaż ludzie zapominają o dawnych bogach, natura nie zapomina... Tym bardziej że bogini, którą tu czczono, była boginią życia.:)))

Nie spytali, skąd ona o tym wie. Pewnie i tak by się tylko uśmiechnęła...

Weszli do środka. W półmroku zobaczyli posąg długowłosej kobiety trzymającej dzban, kiedyś pewnie napełniony wodą, symbolem życia. Pod posągiem zaś napisane było: "Z POWODU NADMIARU WILGOCI I KOMARÓW WYROCZNIA PRZENIESIONA DO ŚWIĄTYNI NA NAJWYŻSZYM SZCZYCIE GÓR ORDLEN. PRZEPRASZAMY."

- COOO???!!! To po co ja... - zaczęła Lina i nie skończyła, bo na suficie ujrzała inny napis. Coś, co z pewnością było zaklęciem. I to zaklęciem, którego jeszcze nie znała. Podekscytowana użyła pleców Gourry'ego jako biurka ;P i rozpoczęło się zapisywanie. Tymczasem Xella-Medina podeszła do posągu i pogrzebała w dzbanie, aż wreszcie coś z niego wyjęła i schowała do torby. Gdy Lina zapisała zaklęcie, niekonsekwentnie skończyła swoją wypowiedz: - ...tu przylazłam!!??

- Aby spotkać się ze swoim przeznaczeniem - usłyszała nagle. Spojrzała na Narcyza. Jego uśmiech nie był już uwodzicielski, ale drapieżny i zwiastujący niebezpieczeństwo. Lina pobladła.

- Uprzedzę twoje pytanie: nie jestem Mazoku. Bariera wokół świątyni jest przeszkodą dla Zrodzonych z Chaosu, a ja przeszedłem. Jesteście gotowi na to, co was czeka?

Gourry, Zel i Amelia stanęli w gotowości do ataku, wiedząc, że Lina jest praktycznie bezbronna.

- No to popatrzmy sobie, koleżanko;) - Xella-Medina usiadła obok posągu bogini i zaczęła z ciekawością przyglądać się rozwojowi akcji. Zel i Amelia, nie wiedząc na co stać przeciwnika, jednocześnie rzucili Ra Tilt, który jednak nawet go nie dosięgnął!!

- Wasze szamanistyczne sztuczki na nic się nie zdadzą - zaśmiał się Narcyzik z wyższością.

- Panno Lino! - zawołała Amelia.

- Co mam zrobić, zaświecić mu w oczy? - Lina też była zaskoczona. Narcyz jednym machnięciem ręki powalił chimerę i księżniczkę. Gourry dość nierozważnie rzucił się na niego z mieczem, ale również padł bez czucia. Spojrzenie przeciwnika powędrowało w stronę czarodziejki.

- Dlaczego Thane interesuje się takim czymś? - był wyraznie zdegustowany. Gdy Lina usłyszała te słowa, jej urażona duma dała o sobie znać. Jak mogła tak dać się zwieść?

- Zamknij się, ty WYPINDRZONY GOGUSIU!!!!!!!!!! - ryknęła na niego wniebogłosy.

- Go... gogusiu?? - był wstrząśnięty, że ktoś znieważa jego urodę - No dobra... Nie będzie układu z Thane'em. Nie obchodzi mnie to - oznajmił zimno i nagle Lina poczuła przeszywający ból.

- Jak... - nie dokończyła, bo straciła oddech i po chwili zapadła w ciemność. Narcyz zaczął mówić zaklęcie, o którym wiedział, że może rozsadzić całą świątynię... Wtedy niespodziewanie stanęła przed nim Xella-Medina.

- Chyba ktoś tu o mnie zapomniał - uśmiechnęła się z ironią - Może nie Zrodzony z Chaosu, ale DLA Chaosu owszem... Zaklęcie Astralnej Obrony... Oddany, prawda? ;)

- Jesteś niezle zorientowana - stwierdził. Xella-Medina uśmiechnęła się promiennie.

- To nic zawodowego ani prywatnego - powiedziała - ale zabawa nie może się skończyć tak szybko :) - odpowiedział jej pogardliwym spojrzeniem. Wtedy uniosła się w powietrze i bez słowa zaczęła wykonywać dziwne ruchy rękami, jakby dyrygowała. Nagle atmosfera wokół zgęstniała i znalezli się jakby w innym wymiarze, pełnym kolorów, a jednocześnie tak mrocznym... I Narcyz poczuł, że traci kontrolę nad swoim ciałem, że nie może się obronić, że jest śmiertelnie przerażony... Przestrzeń wypełniło światło błyskawicy.

- Dar Chaosu!! - zawołał - Przecież tym czarem potrafią się posłużyć jedynie..............

Uśmieszek, który przeciął twarz Poszukiwaczki Tajemnic, przekonał go, że się nie myli.

- NIE!! To niemożliwe!! - wykrzyknął w panicznym strachu - Nie możesz mnie za... atakować!!!

- Założymy się?:] - rzuciła lekko - Oddani nie są niezastąpieni... prawda? :]]]

Nagle wokół nich pociemniało i potężny strumień mrocznej energii spadł na przeciwnika Xelli-Mediny. Wkrótce on sam stał się strumieniem energii... I płonął, płonął, aż dziewczyna opuściła dłoń. I nie pozostało po nim nic. Po chwili przestrzeń wróciła do normy.

Xella-Medina wolno opadła na ziemię z uśmiechem satysfakcji. Lina z jękiem podniosła się z ziemi. Pozostali również wracali do siebie. Niespodziewanie wszystko się zatrzęsło.

- Co jest, coś się wali?? - Lina była "lekko" zaskoczona.

- Zdaje się, że troszeczkę przesadziłam z czarami - Xella-Medina uśmiechnęła się przepraszająco.

- Gdyby zrobił tak jeszcze ktoś na zewnątrz, bariera mogłaby... - rozległ się trzask jakby tłuczonego szkła - ... runąć - dokończyła - co też właśnie uczyniła.;)))

W tej samej chwili w świątyni pojawił się... Xellos.

- No, nareszcie! ^ ^ - powiedział - Szkoda, że najciekawsze mnie ominęło...^ ^ - po czym przeniósł wzrok na Xellę-Medinę. Spokojnie odwzajemniła spojrzenie. Pozostali z zaskoczeniem patrzyli jak fioletowa dwójka ^_~ kłania się sobie, nie odrywając od siebie oczu.

- Wiesz, że zupełnie nie jesteś do niej podobna?^ ^ - przemówił wreszcie Xellos.

- Mnóstwo osób mi to mówiło:) - stwierdziła Poszukiwaczka Tajemnic - A wiesz, że jesteś jeszcze bardziej słodziutki niż słyszałam? :)))

Na twarzy Mazoku odmalowało się... hmm, zdumienie.^_~

- To taki okrutny żart ;] - usłyszał - A może nie...;]]]

Podstępny Kapłan po raz pierwszy wyglądał na zbitego z tropu. Xella-Medina odwróciła się do ciągle zaskoczonych towarzyszy z szerokim uśmiechem.

- Lino, zdaje się że Xellos idzie w naszą stronę:))) - oświadczyła.

- MOWY NIE MA!!! Ta drużyna jest za mała nawet dla jednego z was!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

- Jej temperament zawsze mnie zadziwiał ^ ^ - wyznał Xellos nowej znajomej.

***

- Kontakt myślowy z Narcyzem zerwany. Już po nim - oznajmił Thane bez żalu, a demon Itey uśmiechnął się z triumfem - Załatwiła go jakaś potężna moc... Nie będzie współpracy z Omegą.

- Mam się nią zająć, panie? - Mazoku był najwyrazniej niecierpliwy.

- Cierpliwości... Sama do nas przyjdzie... i wtedy wkroczysz - głos Thane'a miał chyba zabrzmieć

groznie, tymczasem był pełen przesadnego patetyzmu. Nie przeszkodziło to Maris zadygotać. Thane podniósł do góry swoją okazałą broń i zaśmiał się.

- Absolutny CHAOS... - szepnął.

CDN

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.