Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

SMASH! - nowe czasopismo Studia JG - recenzja pierwszego numeru

Autor:Teukros
Redakcja:Avellana
Kategorie:Recenzja
Dodany:2014-05-25 12:53:58
Aktualizowany:2014-06-01 17:35:58

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu

Gdy Studio JG, wydawnictwo od dawna kojarzone z komiksem azjatyckim, zapowiedziało pierwszy numer bezpłatnego magazynu o tematyce komiksowej, nie wątpię, że całkiem sporo osób oczekiwało czasopisma przynajmniej w części poświęconego mandze. Okładka przedstawiająca Batmana niespecjalnie wpisała się w te oczekiwania, a o tym, co ostatecznie trafiło do naszych rąk, możecie przeczytać poniżej.

Recenzję pozwolę sobie rozpocząć od omówienia strony technicznej wydania, szalenie interesującej w przypadku produktu wydawnictwa zajmującego się na co dzień komiksami. Na pierwszy rzut oka czasopismo prezentuje się całkiem nieźle; „Smash!” wydany został w wygodnym formacie 20,5 x 28 cm, na dobrym - choć nieco przebijającym - papierze, i wyłączając część stron poświęconych komiksom, w kolorze. Utrzymana w mrocznej tonacji okładka przedstawiająca Batmana rodzimej produkcji na mnie przynajmniej nie zadziałała zbyt zachęcająco, można jednak założyć, że zupełnie inaczej będzie w przypadku fanów Mrocznego Rycerza, do których przede wszystkim skierowany jest pierwszy numer „Smasha!”. Po dwóch stronach reklam dostajemy swego rodzaju spis treści, a następnie przechodzimy do zasadniczej części czasopisma. Ogólnie trzeba powiedzieć, że „Smash!” wydany został bardzo dobrze, na poziomie najlepszych polskich czasopism poświęconych komiksowi.

Przechodząc do treści, wydaje się, że można ją z grubsza podzielić na trzy części - „Batman”, „komiks” i „reszta”. Batmanowi zostało poświęcone dziesięć stron, na których redakcja Studia JG pokrótce przedstawiła historię owego superbohatera, jego karierę w Polsce i wpływ społeczny. Artykuły są poprawne, napisane w bombastycznym stylu, który ma szansę przypaść do gustu fanom Batmana. Osoby niezainteresowane Batmanem mają szansę dowiedzieć się czegoś o - było nie było - jednej z najważniejszych postaci współczesnej popkultury amerykańskiej. Czy na ten temat warto w ogóle coś wiedzieć? Pewnie tak, choćby po to, aby nie wyjść na ignoranta w naszym niewielkim polskim światku komiksowym.

Siedemnaście stron „Smasha!” zajmują komiksy i w moim przekonaniu jest to najlepsza część recenzowanego czasopisma. Ich autorzy się postarali, tworząc historie krótkie, w miarę ciekawe i atrakcyjne artystycznie na tyle, że mają szansę autentycznie zaciekawić czytelnika. Oczywiście ktoś, kto nieprzepada za kilkustronicowymi utworami, nastawionymi na wyeksponowanie pomysłu i artystycznego kunsztu autora, pewnie przekartkuje je bez większego zainteresowania, ale ostatecznie trudno domagać się, aby pismo takie jak „Smash!” drukowało pełnowymiarowe komiksy. Tu pewna dygresja - biorąc pod uwagę, że znaczną część osób, do rąk których trafi „Smash!” mogą stanowić fani mangi, przyzwyczajeni do komiksów liczących niekiedy po kilkadziesiąt tomów, wypada ostrzec, że recenzowane pismo w żadnym stopniu nie przypomina takich tytułów, jak „MangaMix” czy „Otaku Max”. Jeżeli sięgać do porównań ze świata mangi i anime, widać raczej podobieństwo do starego „Kawaii” czy „Mangazynu”, z tym że „Smash!” poświęcony jest niemal wyłącznie komiksowi zachodniemu.

Batman i komisy, czy znajdziemy tu coś jeszcze? A i owszem. Całkiem znacząca część magazynu została poświęcona na newsy z rynku komiksowego (nowości i zapowiedzi, przede wszystkim - ale nie tylko - z Polski). Można poddawać w wątpliwość zamieszczanie tego rodzaju informacji w czasopiśmie które prawdopodobnie będzie się ukazywać raz na kilka miesięcy, ale ostatecznie nie każdemu może chcieć się szperać w sieci. W dziale recenzji znajdziemy obszerne teksty opisujące cykl W poszukiwaniu Ptaka Czasu i mangę Prophecy (jedyny w numerze artykuł poświęcony komiksowi azjatyckiemu). Przyznam, że trudno mi je ocenić; sam czytam recenzje raczej dla ich walorów rozrywkowych, aniżeli informacyjnych, w związku z czym tekst, w którym autor przede wszystkim stara się rzetelnie przedstawić omawiany komiks, z założenia rozmija się z moimi oczekiwaniami. Niczym rodzynek w cieście na stronach 10-12 znajduje się jedyny w „Smashu!” wywiad, w którym Tony Sandoval opowiada głównie o swym najnowszym komiksie Wąż wodny. Problem z tego rodzaju wywiadami polega na tym, że najczęściej nie bardzo jest o co pytać (chyba, że akurat wybuchł jakiś skandal), i cóż - z omawianego tekstu też nie dowiemy się żadnych rewelacji. Numer kończy się recenzją gry planszowej Small World, niespecjalnie pasującej do reszty czasopisma, poświęconego - przypomnijmy - komiksowi.

Recenzja bezpłatnego czasopisma nie może pomijać kto wie, czy nie najważniejszej jego części - mianowicie reklam. Jak na tego rodzaju produkt, „Smash!” zawiera ich zaskakująco mało, bo zaledwie sześć stron (przypomnijmy - na 52 strony magazynu), z tego pięć poświęconych Studiu JG, a tylko jedną wydawnictwu Kultura Gniewu. To niewiele, a biorąc pod uwagę, że czasopisma bezpłatne z zasady utrzymują się właśnie z reklam, bardzo niewiele. Trzeba przy tym zauważyć, że jako reklamę policzyłem również dwie strony występujące jako część pisma pt. shopping, a prezentujące produkty dostępne w sklepie Yatta.pl. Jakkolwiek wstrzemięźliwa polityka reklamowa Studia JG budzi moje uznanie, to mając na względzie realia finansowe, pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że w następnym numerze „Smasha!” zobaczymy nieco więcej stron poświęconych promocji.

Podsumowując, „Smash!” to sympatyczna, pożyteczna inicjatywa, i należy życzyć Studiu JG, aby jego nowe wydawnictwo przyniosło jak największy zysk (albo chociaż jak najmniejsze straty), tak abyśmy za jakiś czas mogli sięgnąć z przyjemnością po drugi numer owego czasopisma.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • modli : 2014-10-04 11:54:44
    Tak!

    Od czasu "Świata Komiksu" nie miałem do czynienia z wysokonakładowym magazynem komiksowym, a naprawdę mi czegoś takiego brakowało. Cieszę się, że wypuszcza go wydawnictwo kojarzone z mangą, bo jako fan komików zarówno japońskich jak i amerykańskich i europejskich, liczę, że może to przekonać niektórych fanów mangi odcinających się od innych gatunków komiksu do poszerzenia horyzontów.Bo komiksowi innemu niż manga, mimo iż trzyma się w Polsce dość stabilnie, to mimo wszystko przydałoby się wsparcie. Manga w Polsce większego wsparcia nie potrzebuje, ale wydaje mi się, że wybór "Prophecy" na recenzję nie jest przypadkowy - myślę, że to tytuł, który może z kolei przekonać ludzi, którzy wcześniej stronili od mangi. Ogólnie to bardzo się cieszę i trzymam kciuki, żeby magazyn chwycił :D

  • Skomentuj