Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

¡Viva la FIFA! - recenzja komiksu

Tom 2

Autor:moshi_moshi
Redakcja:IKa
Kategorie:Recenzja, Komiks
Dodany:2015-05-24 23:38:32
Aktualizowany:2015-05-24 23:39:32

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Poprzedni rozdział

Ilustracja do artykułu





Tytuł: ¡Viva la FIFA! tom 2

Autor: Agata „LLP” Sutkowska

Projekt okładki: Beata Bamber

Grafiki na okładce: Agata Sutkowska

Format: 15,0 x 21,0

Liczba stron: 160

Rok wydania: luty 2015

Wydawca: Kotori

Gatunek: sportowe

ISBN: 978-83-63650-38-4

Cena okładkowa: 17.90zł





Jeżeli komuś wydawało się, że to Jurek będzie głównym bohaterem komiksu, tom drugi może go nieco zaskoczyć. O ile poprzednia część koncentrowała się na naszym rodaku, o tyle drugą można by nazwać portretem zbiorowym, gdyż poświęcona jest całej drużynie Todos os Santos. Mocny początek nie ma nic wspólnego z tematyką sportową i nawiązuje do zaledwie wspomnianego w poprzednim tomie, wątku sensacyjnego. Czarną owcą drużyny okazuje się Alvaro Mendoza, obrońca, który w wolnym czasie morduje członków lokalnych karteli narkotykowych.

Cóż, tom drugi nie ma zbyt wiele wspólnego z piłką nożną - na pierwszy plan wysuwa się wspomniana już intryga kryminalna, podczas gdy w tle widzimy codzienne życie bohaterów, ich radości, miłości i troski. Szczerze mówiąc sportowe okruchy życia w wykonaniu autorki znacznie bardziej przypadły mi do gustu, niż jej wizja brazylijskiego przestępczego światka. Jakoś nie mogę się przekonać do tych wszystkich knowań, morderstw, szantaży itd. Inna sprawa, że Agata Sutkowska ma jeszcze problem z połączeniem tych dwóch światów, za dużo tu dziur i nieścisłości. Alvaro zabija człowieka, wysadza w powietrze kawał magazynu, a potem jak gdyby nigdy nic pojawia się na meczu - może i ma nerwy ze stali, ale mam wrażenie, że półgodzinny odstęp między jednym, a drugim, to trochę za mało. Chłopcy nie rozgrywali treningu, tylko oficjalny mecz w turnieju, nie znam się specjalnie na przepisach czy klubowej dyscyplinie, ale obstawiam, że gdyby zawodnik wpadł na murawę pięć minut przed meczem, trener wywaliłby go na zbity pysk, o ile w ogóle zostałby dopuszczony do gry przez sędziego. Ale to i tak nic w porównaniu z faktem, że Alvaro był ranny - serio, piętnastolatek postrzelony w ramię (niechby to nawet było draśnięcie) bryka sobie po murawie dziewięćdziesiąt minut... Z całym szacunkiem dla autorki, ale to się kupy nie trzyma.

Dużo ciekawiej prezentuje się wątek rodziny Ramirezów. Jest trochę taniego dramatu, miejscami śmierdzi telenowelą, ale ogólne wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Chwilowo Leo wyrasta na mojego ulubionego bohatera Viva la FIFA - za charakter, wolę walki i pozbieranie życiowe. On i Zoran to najbardziej wyraziste postaci, nieszablonowe i sympatyczne. Poza tym, chyba jako jedni z nielicznych w drużynie faktycznie myślą o piłce nożnej, jako o sposobie na życie. Chciałabym, żeby w kolejnych tomach dominował futbol i codzienne perypetie chłopców, te rzeczy wychodzą Agacie Sutkowskiej najlepiej. Więcej Zorana, więcej Ramirezów i więcej piłki nożnej proszę!

Chociaż powyższy opis sugeruje, że fabuła odbiła w stronę poważniejszych tematów, są to tylko pozory. Poza nielicznymi wyjątkami, humor dopisuje nie tylko bohaterom, ale i autorce. Zabawnych scen jest od groma - Luis i jego obsesja idealnie ułożonych włosów, co ma być zapewne nawiązaniem do próżnego, ale diablo zdolnego Cristiano Ronaldo, a także scena ze świnką morską, cudownie absurdalna, udowadniają, że talentu komediowego artystce nie brakuje. Kolejny plus należy się jej za stadko charakternych i wyrazistych postaci kobiecych, które chwilowo tłoczą się na drugim planie, ale nie mam wątpliwości, że przynajmniej część z nich będzie pojawiać się znacznie częściej.

Od strony technicznej tomik nie różni się zbytnio od poprzedniego, acz warto wspomnieć o tłach, szczegółowych i pojawiających się znacznie częściej niż ostatnio. Widać, że autorka zwraca większą uwagę na detale, zaczyna bawić się rysunkami, po prostu czuje się pewniej. Za to nie do końca rozumiem ideę umieszczenia na okładce trenera drużyny, który akurat w tym tomiku nie pełni jakiejś szalenie istotnej roli (pomijam jedną ważną scenę z jego udziałem) - nie to, że prezentuje się źle, ale chyba wolałabym jakiegoś zawodnika, chociażby Zorana.

Poziom wydania nie zmienił się, co bardzo cieszy i znakomicie świadczy o wydawnictwie Kotori, które jednakowo profesjonalnie podchodzi do każdej wydawanej pozycji. Numeracja stron, spis treści czy wewnętrzne i zewnętrzne marginesy w przypadku Viva la FIFA! są już standardem. Ponownie nie zabrakło całego mnóstwa dodatków, od galerii konkursowej, zawierającej fanfiki oraz fanarty, po kolejną część objaśnień kulturowych, biogramy bohaterów, FAQ i wiele innych. W omawianym tomiku znajdziemy dwa posłowia Agaty Sutkowskiej - stare, z pierwszego wydania, a także nowe, napisane na potrzeby reedycji.

Jestem bardzo ciekawa, co wymyśli autorka w trzecim tomie, końcówka sugeruje, że ponownie na pierwszym planie pojawi się piłka nożna, acz Alvaro i jego tajemniczy opiekun, którego poznajemy w omawianej części, z pewnością jeszcze namieszają. Pozostaje czekać na kolejna odsłonę przygód chłopaków z Todos os Santos.

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.