Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

"Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko pomimo to, że tacy nie są" ~Jodi Picoult [NaruHina]

Prolog

Autor:ShoriChan
Serie:Naruto
Gatunki:Dramat, Komedia, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2015-08-01 08:00:08
Aktualizowany:2015-07-14 13:13:08



- Hinata-sama, spóźni się panienka! - usłyszałam wrzask swojej opiekunki.

Otworzyłam oczęta, drażnione jasnym, słonecznym światłem, przebijającym się przez zamknięte powieki. Podniosłam się do siadu, rozglądając nieprzytomnie po swoim pokoju. Był on rozmiarów raczej małych, jak na standardy mojej rodziny, lecz mi wystarczał. Cały w najróżniejszych odcieniach bieli i beżu, pomagał mi usnąć kiedy było ciemno i obudzić się rankiem. Duże łoże, w którym smacznie spałam jeszcze chwilę temu, rzecz jasna również koloru białego z delikatnym baldachimem przywodziło same dobre wspomnienia.

- Hinata-sama! - przez jasne, drewniane drzwi wpadła do pokoju kobieta.

Była to Chikaru-chan - moja opiekunka od najmłodszych lat. Traktowałam ją niemal, jak starszą siostrę. Miała sięgające ramion, czarne, kręcone włosy, upięte niedbale w niskiego koka oraz parę dużych, roziskrzonych oczu koloru zielonego. Ubrana w granatową, znoszoną już sukienkę i biały fartuszek, stała nade mną, obdarowując niecierpliwym spojrzeniem.

- Hai, hai. Już wstaję, Chikaru-chan… - odparłam zaspanym głosikiem.

- Och, Hinata-sama… Od dnia dzisiejszego rozpoczyna panienka naukę w szkole podstawowej! To wielkie wydarzenie! - oznajmiła, ożywiona.

Bez protestów wstałam z łóżka, ziewając i przecierając oczy. Dziewczyna pomogła mi się ubrać, po czym poszłyśmy razem do jadalni. Dziś na śniadanie przygotowała mi grzanki z serem i pomidorem. Zjadłam wszystko grzecznie, mimo tego, iż za tymi czerwonymi, okrągłymi warzywami nie przepadałam. Następnie założyłam buty w przedpokoju i dałam się wyprowadzić z domu.

Mój niepokój odezwał się po raz pierwszy, kiedy wraz z opiekunką, minęłam ogrodzony plac zabaw. Nigdy nie wychodziłam z domu dalej, niż tutaj. Tatuś nie pozwalał mi nigdzie wychodzić, nawet pod opieką Chikaru-chan. Tak samo nigdy nie miałam styczności z innymi dziećmi w moim wieku. Chikaru-chan mówiła czasami, że „jestem jak ptaszek w złotej klatce”. Rzecz jasna, nie miałam wtedy pojęcia o rzeczywistym znaczeniu tych słów.

- Chikaru-chan… - zagadnęłam nieśmiało.

- Tak, Hinata-sama?

- Jaka jest szkoła?

Jeszcze nigdy wcześniej o to nie zapytałam. Przyjęłam wieść, że idę do szkoły od tatusia i nie śmiałam nawet protestować. Jeżeli tatuś coś powiedział, było to niepodważalne i bezdyskusyjne.

- Hm… - brunetka zaczęła się zastanawiać. - Jeżeli znajdziesz tam przyjaciół szkoła jest naprawdę wspaniałym miejscem. Uczysz się nowych rzeczy, spotykasz z innymi dziećmi i coraz bardziej dorastasz. - posłała mi ciepły uśmiech.

Nie odezwałam się więcej.

~*~

- Dobrze, dzieci - uśmiechnięta, blondwłosa wychowawczyni uśmiechnęła się do nas serdecznie - a teraz niech każdy opowie coś o sobie!

Szło alfabetycznie, więc podniosłam się z miejsca jako czwarta. Czułam, jak kolana mi drżały, a ręce pociły. Okropny strach zacisnął pętle wokół mojej szyi, ale przecież musiałam coś powiedzieć.

- Jestem Hinata Hyuuga… - szepnęłam ledwo słyszalnie.

- Słucham kwiatuszku? Powiedz głośniej! - usłyszałam głos blondynki.

Uporczywie wbijałam wzrok w blat biurka, ściskając dłonie na wysokości mostka. Przełknęłam ślinę, jakby ten gest mógł dodać mi odwagi, uniosłam oczy, a słowa same wyleciały mi z ust.

- Nazywam się Hinata Hyuuga.

Wszyscy w klasie gapili się na mnie przez następne kilka sekund. Prócz trzech dziewczynek na końcu rzędu, które najwyraźniej prowadziły jakąś ożywioną dyskusję. Usiadłam z powrotem.

~*~

Pierwsza klasa podstawówki minęła szybko. Dostawałam najlepsze oceny w klasie, ale cierpiałam. Przez samotność. Nikt z mojego rocznika nie chciał się ze mną zadawać, jakbym chorowała na coś bardzo zaraźliwego.

Tatuś był bardzo zadowolony z moich stopni i na koniec pierwszego roku nauki, w zamian za świadectwo z samymi piątkami, zabrał mnie do wesołego miasteczka. Jeszcze nigdy się tak dobrze nie bawiłam. Niestety, takie zdarzenie miało miejsce tylko raz. Tatuś ciężko pracował w swojej firmie, dlatego nadal przez większość czasu zajmowała się mną Chikaru-chan. Nie miałam nic przeciwko.

~*~

Wracałam samotnie ze szkoły. Już od jakiegoś czasu tatuś pozwalał mi chodzić i wracać samej. Inne dzieci mijały mnie, kompletnie niezainteresowane. Trójka chłopców z mojej klasy biegła przez chodnik, kopiąc do siebie piłkę. Oni także mnie wyminęli.

Jednakże nagle okrągły przedmiot wyślizgnął się spod nogi chłopca i potoczył w moją stronę. Podniosłam piłkę obiema rączkami, spoglądając na chłopców. Wyglądali… jakby zobaczyli ducha.

- P-proszę… - powiedziałam cicho, wystawiając dłonie z piłką przed siebie.

Mimo to żaden z nich po zabawkę nie sięgnął.

- Ej, Ren! To ta panienka z wielkiego domu! - zawołał do kolegi jeden z nich.

Mimowolnie zadrżałam.

- Mama zabroniła mi z nią rozmawiać… - zamruczał pod nosem jego rozmówca.

Do oczu napłynęły mi łzy.

Dlaczego… dlaczego ich mamy nie pozwalały im się ze mną bawić? Co takiego zrobiłam? Czy to dlatego, że jedyna w klasie mam piątki? Co…

- Co jest ze mną nie tak? - spytałam samą siebie cichutko.

Gorąca ciecz wytyczała szlak po moich policzkach, spływając do brody, a z niej opadała na chodnik. Ból, który odczuwałam w środku był nie do zniesienia. Odrzucenie, brak akceptacji - dopiero wtedy poczułam jak wielkie cierpienie za sobą pociągają.

Wtem jednak tuż przed moimi oczami mignęło coś… żółtego. Włosy?

Przetarłam załzawione ślepia i spojrzałam przed siebie.

Kilka kroków ode mnie, odwrócona plecami stała dziewczynka, odgradzając moją osóbkę i chłopców. Miała żółtawe, długie włosy spięte w dwa kucyki i ciemnoróżową sukienkę. Więcej nie mogłam dostrzec, bo przecież stała tyłem do mnie.

- Jak możecie tak traktować dziewczynę?! - wydarła się.

Miała niespodziewanie donośny oraz lekko zachrypnięty głos.

Moich kolegów zamurowało. Widocznie - podobnie jak ja - nie spodziewali się obrońcy. Zwłaszcza w postaci uroczo wyglądającej dziewczynki.

Pierwszy ocknął się Ren-kun.

- Nie moja wina, że jest taka dziwna! - odparł z oburzeniem, a mnie coś dźgnęło w serce. - Mama kazała mi z nią nie rozmawiać, bo inaczej tata straci pracę!

Tego się nie spodziewałam. Poza tym nie widziałam żadnego powiązania pomiędzy mną, a pracą jego tatusia.

- To, że jesteś tchórzem i robisz wszystko, co każe ci mamusia, nie daje prawa ani tobie, ani twoim koleżkom na mówienie do dziewczyny w taki sposób! - fuknęła. - A teraz spadajcie, bo nie mogę na was patrzeć!

Chłopcy, szepcząc między sobą, oddalili się, a moja wybawicielka w końcu odwróciła się, abym mogła zobaczyć z kim mam przyjemność.

Teraz, kiedy na jej pyzatej twarzyczce zagościł przyjazny uśmiech, nigdy bym nie powiedziała, że jest zdolna do takiej odwagi. A ten niewinny pozór stwarzała para dużych, błękitnych oczu.

- Nic się nie stało? Jak się czujesz? - dopytywała się ze zmartwioną minką.

- Nie, wszystko w porządku. - ja także się uśmiechnęłam. - Dziękuję za pomoc.

- Nie dziękuj, tylko sama im dokop następnym razem! - odrzekła walecznie. - Jestem Sayuri Uzumaki!

- Hinata Hyuuga.

----------------------------------------------------------------------------

Eh, oczywiście wiem, że błędów i powtórzeń jest dużo...

No i nie za dobrze odnajduję się w pisaniu z perspektywy dziecka, dlatego mogło wyjść tak, jakby Hinata była starsza, niż jest.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.