Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Narzeczona Discorda

Wyznanie

Autor:DisneyFanatic2364
Tłumacz:Yumi Mizuno
Serie:My Little Pony
Gatunki:Dramat, Fantasy, Romans
Uwagi:Tłumaczenie
Dodany:2015-07-28 08:00:35
Aktualizowany:2015-07-14 13:02:35


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FF autorstwa DisneyFanatic2364 oryginalny tytuł Bride of Discord


Discord pokazywał właśnie Fluttershy kilka sztuczek na nartach wodnych kiedy jeździł na tafli jeziora.

- Discord mogę się Ciebie czegoś zapytać?

- Możesz o co chcesz, moja droga - powiedział przez ramię

- Więc.. - popatrzyła na dół, przyglądała się kocykowi na którym siedziała - Jestem tutaj od trzech tygodni, i ....

- Tak? - wyszedł z wody i zaczął wycierać się ręcznikiem

- I.. jest coś co mnie zastanawia, więc...

- Kontynuuj - mruknął kładąc się obok niej

- Ja... Ja chciałabym wiedzieć... - Popatrzyła na twarz Discorda z której ciągle kapała woda. Czy mu to powie? Co prawda zaznaczyła że to pytanie, ale czy faktycznie nim było? - Skąd się wziąłeś?

- Oh.. Rozumiem - zmieszał się - Cóż, moja droga. Kiedy mężczyzna spotyka kobietę i się w sobie zakochują, idą razem do łóżka i...

- Nie to miałam na myśli! - zarumieniła się

- Wiem - zachichotał - Ostrzegam Cię jednak, to nie jest miła historia.

- Zamieniam się w słuch - przywarła do niego ciałem

Discord uśmiechnął się i wziął głęboki wdech

- Nie zawsze byłem jedynym ze swojego rodzaju. Miałem matkę i ojca jak każde stworzenie ma. Była ziemia, zamieszkana tylko przez takich jak ja. Chociaż było nas tylko kilku. Miałem zaledwie kilka lat jak to się stało...

- Jak co się stało?

- Nie jestem do końca pewien - zamyślił się na krótką chwilę - pamiętam tylko dużo śniegu i zimna. Była to dziwna pogoda, nawet moi nie byli w stanie tego kontrolować. W jakiś sposób oddzieliłem się od swoich pobratymców i obudziłem się następnego dnia w jaskini. Przetrwałem na mleku czekoladowym i wacie cukrowej. Nasza magia zaczyna powoli działać już od młodego wieku, wiesz? Z czasem zamieć się skończyła, a kiedy wyszedłem zobaczyłem, że zostałem tylko ja. - Znowu się zatrzymał, tym razem na dłużej, jakby chciał zebrać myśli - Oszczędzę Ci szczegółów. Powiem tylko tyle, że nie trwało to długo nim się spostrzegłem że nie pasuję do świata jaki mnie przywitał. Szukałem wszędzie takich jak ja, ale nikt nie ocalał. Wtedy zdałem sobie strawę, że jestem ostatnim. Starałem się zaprzyjaźnić z innymi zwierzętami, ale te się mnie bały, albo uważały że jestem dziwolągiem. Wtedy znalazłem Equestrię i kucyki. Cóż, nie przyjęły mnie z otwartymi ramionami. Nie próbowałem długo im się przypodobać, użyłem własnej magii i schowałem się w jaskini znajdującej się w górach.

- Czy to do tej jaskini miałam przyjść?

- Tak. Właściwie wiesz, że Celestia była tam siedem razy i szukała mnie, kiedy się przed Wami ukrywałem. Zawsze kiedy przychodziła stawałem się niewidzialny.

- Wiedziała, że tam byłeś?

- Dawno temu to właśnie tam mnie znalazła, wiesz? Zobaczyła, jak starałem się bronić własną magią i chyba jej tym w jakiś sposób zaimponowałem. Powiedziała, że można mój talent wykorzystać do czynienia dobra. Cóż ... - zaczął bawić się palcami - ja i ona mamy chyba inne pojęcie słowa "dobro" - zaśmiał się cicho - Zgaduję, że mogłem troszeczkę za bardzo napsocić i zniszczyłem kilka parad. Potem, przypadkowo, zamieniłem wszystkie drogi w mydło, a kucyki zaczęły nazywać mnie "dziwadłem". Wiesz? Nie lubię jak ktoś tak na mnie mówi. Nawet Celestia była na mnie zła, a ja na nią. Widziała we mnie potwora, więc się nim stałem. Przejąłem kontrolę nad Equestrią i .. cóż, resztę już znasz.

Fluttershy milczała przez dłuższy czas

- Jak to jest... być zamienionym w kamień?

- Zimno, ciemno, ale ciągle masz świadomość, że jesteś. Ja ich słyszałem, wszystkie ich uwagi i komentarze.

- To bolało? Ta powłoka z kamienia...

- Um... zasadniczo nie. Tylko psychicznie. Siadał na mnie kurz, robiły na mnie gołębie. Ona wydała rozkaz aby czyścić mnie tylko raz w tygodniu. No i nie miał mnie kto podrapać w nos. - zamilkł i popatrzył gdzieś przed siebie

- Naprawdę jesteś samotny. Prawda?

- Tak, tak, byłem. - popatrzył na nią - ale już nie jestem. Nie odkąd Ty tutaj jesteś. - użył swojego ogona by ją do siebie przyciągnąć, w odpowiedzi zarumieniła się. - Wiesz, że nawet nie pamiętam jak wyglądali? - powiedział cicho - Moi rodzice. Nie pamiętam ich.

- Cóż... Ja swoich też nie pamiętam.

Popatrzył w jej oczy, przez te wszystkie lata jak mógł pominąć tak ważny szczegół z jej życia.

- Jak to się stało?

- Ja.. - jej warga drżała - Ja nigdy nie poznałam mojego ojca, a moja mama umarła kiedy byłam bardzo mała - popatrzyła na niego - chyba jesteśmy do siebie bardziej podobni niż przypuszczaliśmy.

- A jesteśmy?

- Widzisz... - popatrzyła na swoje kopyta - Zawsze byłam bardzo wstydliwa, przerażona. Wszystkie kucyki się ze mnie śmiały

- Śmiały się z Ciebie? - był zaskoczony - Pożałują tego!

- Nie rób tego - zachichotała - To było bardzo, bardzo dawno temu. W każdym razie. Wiem co to znaczy być... inną. I wiem jaka samotność za tym idzie - przerwała na chwile - Ponad to, mnie też raz mało nie zamieniono w kamień. W lesie był bazyliszek.

- Ty? Jak udało Ci się uciec?

- Wiesz... moje Spojrzenie...

- Poważnie? - był pod wrażeniem - Stałaś i patrzyłaś na bazyliszka?

- Um.. tak. - poczuła jak jego ramiona oplatają ją dookoła

- Piękna, mądra, posiadająca talent, a ponad to pani natury! Jesteś zbyt idealna, aby istnieć!

- Discord, proszę.. - próbowała się od niego odsunąć

- Nie słyszałaś mnie kochanie? Powiedziałem, że jesteś idealna!

- Discord - Na jej policzkach nie było już zwykłych rumieńców, one stały się po prostu czerwone

- Czyżby coś wpadło Ci do ucha? - zaczął się jej przyglądać - niech no rzucę okiem

- Discord, co ty... ?! - zobaczyła, jak wyciąga magiczną sztuczką z jej ucha różę

- Zobacz, co tam miałaś. To przez to mnie nie słyszałaś. Hmmm masz, jest tak samo piękna jak Ty.

Wzięła kwiat między swoje kopyta

- Jest ładny - szepnęła

- Nie znam niczego, co mogłoby rywalizować z Twoim pięknem - poczuła jak pochyla się bliżej niej i cicho szepcze - Nic się Tobie nie równa

- To naprawdę miłe, ale .. - zaśmiała się nerwowo

- Daj spokój moja kochana. Jak myślisz, dlaczego jestem Tobą tak bardzo zainteresowany? Przecież mówiłem że chce Cię poślubić

- Ale ja już się na to zgodziłam...

- Oh, wiesz o co mi chodzi. Zapytam się więc znowu. Kochasz mnie, Fluttershy?

To było to. Wiedziała, że to znowu nastanie. Stawał się coraz bardziej subtelny. Wczorajszej nocy urządził przepiękną kolację nim zapytał. Popatrzyła na niego i wiedziała co ma powiedzieć. Jednak było z nią coś nie tak. Z początku powiedzenie "nie" było szybkim odruchem, ale z dnia na dzień stawało się coraz trudniejsze. A patrzenie na niego utrudniało dodatkowo całą sprawę. Popatrzyła na różę. To był naprawdę miły gest. Dodatkowo był tak długo samotny w swoim życiu. Jak miała zareagować po usłyszeniu tej historii? Jak miała to sobie wytłumaczyć? Chciał zadziałać na jej współczuciu? Czy ta historia była prawdziwa? Nie okłamałby jej, a co jeżeli tak? Prawda czy nie, Fluttershy wiedziała, że był samotny, wiedziała też, że naprawdę dobrze o nią dba. Jednak nie mogła jeszcze tego powiedzieć. Nie była jeszcze na to gotowa. Zamknęła więc swoje oczy i odwróciła głowę

- Nie, Discord.

Poczuła jak jego uścisk maleje, aż w końcu ją wypuszcza. Wtedy odważyła się otworzyć oczy

- Wszystko dobrze?

- Oh, nie martw się mną, nic mi nie jest - mruknął - Po prostu cudownie!

- Było tak blisko! - Discord krzyczał na swoje lustro - Tak blisko! Starałem się być miły, opowiedziałem jej o moich sekretach, powiedziałem że jest najpiękniejszym stworzeniem na tej planecie, a mimo to ona nadal mnie odrzuca! - przywarł do szkła - Co ja robię źle?! - Czekał, aż odbicie mu cokolwiek powie, to jednak naśladowało tylko jego ruchy. Odszedł od przedmiotu - Bądź cierpliwy Discord, może powinieneś na to nie patrzeć? Właściwie już się zgodziła. Musisz się teraz tylko bardziej postarać.

Następnego dnia, kiedy karmiła ptaki, popatrzyła na niebo gdzie z chmur odczytała napis: Kochasz mnie? Discord pojawił się obok niej chwilę później z bukietem tulipanów. Chwilę patrzyła na niego, na kwiaty i na wiadomość, by potem cichutko odmówić. Kolejnego wieczora Discord postawił dwa krzesła na tarasie, pozwolił jej usiąść i napawać się widokiem nocy. Kiedy ta jednak usiadła na niebie pojawił się napis zrobiony z fajerwerków. To samo pytanie rozświetlające noc. Popatrzyła na jego podekscytowaną twarz, właściwie była wtedy bliska powiedzenia "tak" lecz w rezultacie po prostu odeszła od niego. Ten gest znaczył więcej niż słowa. Kolejnego poranka znalazła jeszcze jeden bukiet tulipanów oraz pudełko w kształcie serca pod swoimi drzwiami. Do prezentu była dołączona karteczka: To co najlepsze i najpiękniejsze dla najwspanialszego z kucyków. Usiadła na łóżku i otworzyła pudełko, w środku obok czekoladek znalazła kolejną wiadomość: Kochasz mnie? Wyciągnęła ją z środka i puściła tak, że ta upadła na ziemię. Discord zmaterializował się obok niej, widać było że na jego twarzy maluje się frustracja.

- Jak długo mam czekać?!

- Discord - podniosła na niego wzrok

- Jak długo?!

- Ja... ja - zaczęła się trząść

- Czy nie umiesz powiedzieć innego słowa, poza "nie"?!

- Discord, przepraszam, ale...

- Przepraszam! Przepraszam! - starał się naśladować jej głos - Jak wiele razy masz mi jeszcze odmawiać? Dopóki nie skończysz dwusetki?!

- Ja nie... ja tylko.. - łzy zaczęły napływać do jej policzków

- Nie podoba Ci się tutaj?

- Nie, ja...

- Czy zamek Ci nie odpowiada?

- Uh..

- A może mój oddech?

- Dis...

- Oh, już łapię! Chodzi o mój wygląd, prawda?! A może o mój wiek? Wolałabyś pewnie jakiegoś młodego, przystojnego ogiera, prawda?! Jestem dla ciebie zbyt inny!

- Discord! - krzyknęła - Twój wygląd nie ma nic do rzeczy!

- Więc dlaczego?! - nawoływał - Dałem Ci wszystko czego chciałaś, schowałem swoją dumę do buta dla Ciebie, powiedziałem Ci o tym o czym nikt inny nie wie! - kopnął bukiet - Dlaczego? Dlaczego ciągle nie zwracasz na mnie uwagi?!

- Ponieważ traktujesz mnie jak więźnia! - Znieruchomiał, a ona wzięła głębszy wdech i mówiła dalej patrzeć przez okno - Rozumiem, że nie chcesz abym Cię zostawiła, dobiliśmy układu, ale.. Jeżeli jesteśmy naprawdę przyjaciółmi, nie powinieneś traktować mnie jak ptaka w klatce. Tak bardzo się starasz abym była szczęśliwa, ale ciągle zapominasz o tym czego naprawdę chcę" Zobaczyła, jak jeden z jej ptaków obija się o postawione pole ochronne - A ja przez Ciebie traktuje moich przyjaciół w taki sam sposób...- Opuściła głowę ze wstydu. Discord próbował powstrzymać swoją złość - Obiecałeś, że spełnisz to o co poproszę, a to czego chcę... - jego gniew zniknął jak tylko zobaczył łzy spływające po jej policzkach

- Przepraszam - szeptał delikatnie - Nie chciałem.. - próbował jej dotknąć, lecz w rezultacie ta odsunęła się od niego jeszcze bardziej

- Fluttershy...

- Chcę - popatrzyła na niego - Chcę abyś je wypuścił!

- Co? - zdziwił się

Popatrzyła na swoje zwierzęta siedzące w ogrodzie

- Byłam taka samolubna trzymając je tutaj. One tutaj nie są bo mnie potrzebują. Myślałam, że tak jest, ale... Ja po prostu chciałam, aby tutaj były, dla mnie.

Discord położył szpony na jej ramieniu

- Właśnie dlatego je tutaj przyprowadziłem. Dla Ciebie.

- Więc teraz chcę, abyś je odesłał

- Ale... one Cię nie uszczęśliwiają?

- Popatrz na nie - pokazała na ptaka próbującego odlecieć - One nie chcą tutaj zostać. Dlatego właśnie musisz je wypuścić

Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, widział jak łzy leją się po jej policzkach, starał się je ścierać szponami

- Naprawdę właśnie tego chcesz? - popatrzyła na niego i przytaknęła.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.