Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Narzeczona Discorda

Warunek

Autor:DisneyFanatic2364
Tłumacz:Yumi Mizuno
Serie:My Little Pony
Gatunki:Dramat, Fantasy, Romans
Uwagi:Tłumaczenie
Dodany:2015-07-14 12:40:12
Aktualizowany:2015-07-14 12:40:12


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FF autorstwa DisneyFanatic2364 oryginalny tytuł Bride of Discord


Discord był ciągle w dobrym humorze kiedy wchodzili na jego przydziałowe ziemie. Fluttershy zobaczyła ponury i mroczny zamek otoczony chmurami z waty cukrowej, a z nieba padał czekoladowy deszcz

-Podoba ci się to co zrobiłem z tym miejscem?

-Jest...-wahała się przez chwilę - ...ładnie.

-Poczekaj, aż zobaczysz co jest w środku!

Przeniósł ją przez próg, a jej oczom ukazał się istny labirynt rodem z rysunków M.C. Escher ze schodami prowadzącymi donikąd i mnóstwem drzwi.

-Witam w moim domu... - poprawił się szybko - ...może powinienem mówić w naszym domu. Co o tym myślisz?

Położyła kopyto na swoim czole

-Chyba jestem zmęczona, to trochę za dużo dla mnie.

-Słuszna uwaga. - zauważył - W końcu to twój nowy dom.

-O jejku.

Zemdlała w jego rękach, podczas kiedy on zaniósł ją na łóżko i położył delikatnie. Przeczesał pazurami jej włosy "Tak niewinna" myślał "Cóż, trzeba będzie to zmienić"

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _

-Poświęciła się dla nas?- Cadens nadal nie była w stanie uwierzyć w historię -Mówił nam, jakie są warunki. Nigdy jednak nie sądziłam, że to będzie Fluttershy - przytuliła się do męża

-Ten potwór tym razem posunął się za daleko! - Luna była zła - Wracamy do zamku i ją odzyskamy!

Celestia otoczyła ją skrzydłem

-Nie, siostro. Warunki umowy by się złamały, a on mógłby na nowo panoszyć się ze swoim chaosem.

-Ale... Nie możemy pozwolić na to aby tak delikatna dusza była więziona przez potwora!

-To moja wina. - skomlała Twilight - Przepraszam, księżniczko Celestio, zawiodłam...

-Niby jak?

-Zostawiłaś mi królestwo, które zostało zaatakowane ponieważ nie byłam dostatecznie silna. Pozwoliłam aby moja przyjaciółka poszła z nim! Zaakceptowała los gorszy od śmierci! - załamała się - Jestem fatalnym władcą!

Pogładziła ją po policzku ocierając jej łzy.

-Bycie władcą oznacza podejmowanie ciężkich decyzji dla dobra reszty. Nie dało się nic innego zrobić.

-Więc nie powinnam rządzić! Mogłam go powstrzymać! Mogłam...

-Jest mi przykro tak samo mocno jak tobie, lecz to był jej wybór. Discord może jest okrutny, ale zaufaj mi, nie zrobi jej krzywdy.

-Skąd możesz to wiedzieć?

-Jego natura nie jest tak prosta. Niektóre stworzenia nie są takie, jakie się wydają.

-Więc... - głos zabrała Pinkie - ...co teraz?

-Możemy jedynie mieć nadzieję, że nic się jej nie stanie. Nie możemy też nic robić, aby nic złego jej nie spotkało.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Kiedy Fluttershy się ocknęła leżała na łóżku. Poczuła na swoich ramionach i szyi łańcuszek z pierścionkiem, co uświadomiło jej, że wcześniejsze zajście nie było tylko snem. Zaakceptowała propozycję Discorda, ocaliła księżniczki, ale straciła przyjaciółki i wolność na zawsze. Teraz była zaręczona z Panem Chaosu bez szansy na ucieczkę. A mówiąc o nim, to gdzie on jest? Odpowiedź przyszła szybciej niż sądziła. Potwór zmaterializował się obok niej, a ona w szoku aż podskoczyła przytulając się plecami do ściany.

-Jak się spało, moja kochana?

-Jak... - zawahała się z pytaniem - Jak długo spałam?

-Może godzinę? W tym czasie przygotowałem twój pokój. Lubisz zielony, prawda?

-T...tak.

-Oczywiście ten pokój będzie tymczasowy, póki się nie poślubimy. Wtedy będziemy spać w jednym. - zaśmiał się cicho

-Um... - zmieszała się - A kiedy konkretnie chcesz brać ślub?

-Oh, może być w przyszłym miesiącu, za tydzień, albo nawet jutro! Jeżeli chcesz.

-J.. Jutro?

-To mi uświadomiło, że jeszcze nie przygotowałaś sobie sukienki. Wiem, że to przynosi pecha, ale pozwól mi popatrzeć.

-Um.. naprawdę uważasz...

Nagle znalazła się na podium przed trzema lustrami. Discord był ubrany w smoking.

-Niech no rzucę okiem... Masz rozmiar cztery, prawda?

-Co zamierzasz... - Nim się zorientowała Discord oplótł ją ramionami, a potem pstryknął w palce, na jej ciele zaczęły pojawiać się różne kreacje.

-Za odważna. Za tradycyjna. Zbyt wiele kwiatków. Za mało kwiatków. Za biała. Za niebieska... - W końcu ubrania przestały się zmieniać, a ona stała w delikatnej błękitnej sukience i białej koronie na głowie.

-Kochanie! - Przyglądał się chwilę by zobaczyć jej reakcję - Wyglądasz przepięknie! Twój narzeczony to prawdziwy szczęściarz! Oh, zaraz. To przecież ja!

-Discord! - Nie mogła już tego dłużej znieść

-Tak, moje słońce?

-Nie uważasz, że jutro.. to trochę za wcześnie? - Odwróciła się do niego

Chwilę się zastanawiał gładząc się po brodzie

-Nie.

-A...ale... Wolałabym.. aby ...

-Czyżbyś chciała zrezygnować z naszej umowy?

-Nadal jestem twoją narzeczoną. Ale... jeszcze nie teraz...

-Możesz wyjaśnić?

-Cóż.. Ja... Widzisz..

-Oh no daruj, skarbie! Nie jesteśmy obcymi, mów!

-Po prostu. - przełknęła ślinę - Zawsze myślałam, że... Poślubię.. Tę osobę w której się zakocham wpierw.

-Ale to może zająć wiele czasu!

-Powiedziałeś... - na chwilę zapomniała o własnym strachu - ...że zrobisz wszystko co będę chciała.

-No tak... - był zmieszany - ...tak powiedziałem.

-Więc, chcę aby przenieść nasz ślub.

-Ale..

-Mówiłeś, że chcesz żonę, prawda?

-Tak.

-Nie uważasz, że to będzie bardziej wskazane jak najpierw lepiej się poznamy?

Przez chwilę był naprawdę zły i zastanawiał się czy nie zamienić jej w pomarańczę, wziął jednak głęboki wdech i uspokoił się. Wiedział, że zajmie to sporo czasu nim uda mi się zdobyć względy tego kucyka. Była jedyną na którą nie zadziałała moc labiryntu. Postanowił się wstrzymać.

-Dobrze, moja kochana. Jak sobie życzysz. - pstryknął palcami a lustro i ubranie zniknęło -Odłożymy nasz ślub... na ten moment.

-Na kiedy?

-Powiem ci coś... - w jego głowie pojawił się pomysł i pochylił się nad nią - Każdej nocy przed snem będę zadawał ci jedno małe pytanie. Jeżeli nie dasz mi właściwej odpowiedzi będę się pytał póki ją usłyszę.

-A kiedy ją dostaniesz?

-Cóż... - zaśmiał się lekko - to będzie dzień naszego ślubu.

-A jakie jest to pytanie? - przestraszyła się

-Później się dowiesz. Teraz jesteś raczej głodna.

Fluttershy usłyszała ciche burczenie dobywające się z jej brzucha, przypomniała sobie, że nie jadła jeszcze śniadania.

-Nic więcej nie mów! - przed nimi pojawił się wielki stół, tak że mogli usiąść po obu jego końcach,

-Co zjesz, moja słodka? Kurczak po królewsku? A może delikatną wieprzowinę?

Dania pojawiły się przed nią.

-Um... - zmieszała się - jestem wegetarianką...

-Oh, racja. Mój błąd. Co powiesz na papaje? Pomarańcze? Sałatkę?

-To ostatnie brzmi nieźle. - przed nią pojawiła się sałatka z pomidorami, cebulą i marchewką. Discord natomiast zaczął jeść...

-Um.. czy to.. papier?

-Tak? - popatrzył się na widelec - Najwyraźniej tak. Chcesz trochę?

-Odpuszczę sobie.

"Cóż, nie jest taki zły" pomyślała i zaczęła jeść

-Nie jest tak fatalnie jak przypuszczałaś.

Uśmiechnęła się nerwowo i dalej jadła sałatkę, a kiedy przełknęła powiedziała, że jej smakuje.

-Może pora na jakiś deser? Co powiesz na drink Tysiąca Wysp, albo budyń?

-Um.. budyń? - naczynie z posiłkiem pojawiło się przed nią - Dziękuję - zaczęła jeść

-Wszystko dla mojej ślicznej narzeczonej! - rozsiadł się w fotelu popijając drinka - Nie jestem taki straszny, prawda?

-Cóż.. właściwie.. - spuściła wzrok.

"Wspaniale. W końcu muszę postępować uważnie, bardzo uważnie" pomyślał

-Twój napój jest po twojej prawej stronie. - powiedział pojawiając się obok niej - Powiem ci w tajemnicy. Zawsze obserwowałem waszą szóstkę. Ty wydawałaś mi się najbardziej ciekawa. Najciekawsza z wszystkich kucyków w Equestrii. - Złapał ją za brodę i przyciągnął do siebie, tak że mało nie spadła z krzesełka, oplótł ją następnie ogonem i podniósł do swojej twarzy, tak aby ta mogła popatrzeć mu w oczy. - Co? Ciekawa to nie jest dobre określenie? A co powiesz na czarującą? Piękną? Niesamowitą?

-Przestań!- spanikowała

-Mam przestać, co? - zdziwił się

-S...Słuchaj... - odsunęła się od niego trochę - ...doceniam komplementy, ale...

-Ale co? - Przeciągnął swoje szpony po jej karku - Nikt nie mówił, że jesteś piękna?

-Właściwie to..

-Będziesz musiała do tego przywyknąć, bo właśnie tak chcę cię nazywał.

Postanowiła zignorować jego słowa i kiedy tylko ją puścił próbowała dokończyć sałatkę, ale okazało się to trudniejsze niż myślała, albowiem cały czas się jej przyglądał.

-Wiesz co? Będąc szczerym, nie przypuszczałem że to właśnie ty przystaniesz na moją propozycję. To było niespodziewane z twojej strony! - poczuła jak jego ręce zaciskają się na jej ramionach -Nie bój się, moja kochana. Sprawię, że będziesz szczęśliwa. Nie traktuj tego miejsca jako więzienia. Traktuj je jak swoje królestwo, którego jesteś królową! - I chociaż w tym momencie pojawiła się złota korona na jej głowie, strąciła ją. - Wyobraź sobie, razem będziemy tworzyć chaos to tu to tam. Nikt nie będzie nam mówił co mamy robić! Możesz mieć wszystko to co chcesz! Być kim chcesz! I możesz robić to co zamarzysz! A ja już zawsze będę po twojej stronie! - Wrócił na swoje miejsce

-Wiesz co...- westchnęła - ...jestem naprawdę zmęczona.

-Nie bądź śmieszna... - zdziwił się - ...ja dopiero zaczynam!

-Przepraszam, ale nie spałam dobrze dzisiejszej nocy. - zaczęła ziewać - Tak, jestem naprawdę bardzo zmęczona. Powinnam iść już spać.

-No dobrze, ale wpierw moje pytanie...

-Tak?

Złapał jej kopytko i popatrzył prosto w oczy

-Kochasz mnie?

Otworzyła szerzej oczy

-C..co?!

-Zapytałem się, czy mnie kochasz.

Milczała przez chwilę, nie była jeszcze na to gotowa. Zastanawiała się, czy bardzo się zezłości jak będzie z nim szczera. Ale jeżeli powie "tak" ich ślub będzie już teraz, za wcześnie

-N...Nie...

-Wystarczy. - klasnął w dłonie niewzruszony - Faktycznie powinnaś odpocząć, moja kochana. Będę się ciebie o to pytał, póki nie powiesz mi "tak"

-Ale.. dlaczego?

-Sama przecież powiedziałaś, że najpierw chcesz pokochać osobę z którą weźmiesz ślub, więc... - wziął ją na ręce - ...no, czas do łóżka.

Przeniósł ją przez hol i zaniósł do pokoju, którego drzwi były do góry nogami, zobaczyła przytulny pokoik z zielonymi ścianami.

-Wiem jak bardzo jesteście przyzwyczajone, wy kucyki, do normalnego mieszkania. - powiedział - osobiście uważam, że to trochę nudne. - położył ją na łóżku i otworzył szafę - Przygotowałem dla ciebie trochę najmodniejszych ubrań, jeżeli ci się nie podobają można je zmienić. - Następnie stanął przed nią - Tylko popatrz na to! - klasnął w dłonie i światło zgasło, kiedy klasnął ponownie światło się zapaliło - Fajne, co? I o jeszcze to! Jeżeli byłoby ci za cicho, masz tutaj odtwarzacz muzyki, gdzie są twoje ulubione piosenki, a nawet i kołysanki.

Dziewczyna była zdziwiona, skąd on o tym wszystkim wie.

-O i jeżeli zgłodniałabyś w środku nocy... - pokazał jej mikrofalówkę stojąca w rogu pokoju - Jest dość prosta w użytkowaniu, a tam masz owoce. Cokolwiek chcesz! I jeszcze, o... - podleciał do okna - ...upewniłem się że będziesz miała piękny widok! - odsłonił żółtą firankę ukazując obraz ciemnego i przerażającego lasu - No, może to nie taki piękny widok, ale na nic lepszego w tych warunkach liczyć nie można. - Czekał na jej reakcję, kiedy ta rozglądała się po pokoju. Włożył wiele wysiłku w to, aby to wszystko przygotować. Może Zecora miała rację? Mimo wszystko było tego wszystkiego za wiele by mogła to znieść. - Nie podoba ci się?

-N...Nie. - szepnęła - Jest dobrze.

-Czy mikrofala to za dużo?

-Um..

-A może wolisz różowy, a nie zielony?

-Um..

-Czy łóżko nie jest wystarczająco wygodne?

-Jest dobrze. - przerwała - Naprawdę, cudownie i .. ładnie.

-W takim razie... - zadowolony z odpowiedzi podszedł do drzwi - ...jeżeli byś czegoś potrzebowała zawołaj mnie. Tym czasem śpij!

Kiedy zniknął za drzwiami, a pegaz upewniła się, że nie ma go w pobliżu schowała twarz w poduszkach i zaczęła płakać nie mogąc dużej powstrzymywać łez.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _

-Oh, Discord, ty podstępny łajdaku! - mówił do siebie stojąc przed lustrem

-ŁAJDAKU? - odpowiedziało mu odbicie - NADSKAKUJESZ DOOKOŁA TEJ SIUSIUMAJTKI!

-Nie rozumiesz? Nie mogło stać się lepiej. Kucyki nic nie mogą zrobić bez Elementu Dobroci, prawda?

-RACJA, ALE CZY TO JEST TAK WAŻNE? OBIECAŁY NAM JUŻ ŻE NIE UŻYJĄ ELEMENTÓW NA NAS.

-Tylko dlatego, że nie miały innego wyjścia! Ale jeżeli jakakolwiek nasza umowa zostanie złamana, możemy być wolni!

-A CO MA DO TEGO KUCYK?

-Zapewniam cię, że za miesiąc ten pegaz się we mnie zakocha. Zrobi wszystko dla mnie! Nigdy nie użyje Elementu przeciwko mnie! Co oznacza, że już nic nigdy mnie nie powstrzyma! I popatrz, zyskałem w tym wszystkim nawet swoją królową!

Odbicie głośno się zaśmiało

-NAPRAWDĘ? UWAŻASZ ŻE KTOŚ TAKI JAK ONA MÓGŁBY KIEDYKOLWIEK ZAKOCHAĆ SIĘ W CZYMŚ TAKIM JAK TY?!

Discord popatrzył na siebie

-A dlaczego nie?

-WIDZIAŁEŚ SIEBIE?

-Ej, jesteś moim odbiciem!

-MYŚLISZ ŻE SAMĄ DOBROCIĄ ZDOBĘDZIESZ JEJ WZGLĘDY?

-A co ty na to... - pogładził się po brodzie - ...jeżeli rozbiję cię na miliony kawałeczków?

-HEJ! HEJ! HEJ! TO SIEDEM LAT PECHA!

-Nawet mi nie mów o pechu, to ja jestem pechem!

Szykował się do rozbicia lustra, lecz jedyne co zrobił to uderzył się pięścią w nos.

-Co ja wyprawiam? - Przyglądał się swojemu odbiciu, które wróciło do normy. Patrzył na twarz i myślał o tym jak piękna jest Fluttershy. Niby jakim sposobem mógłby zdobyć jej serce? Co prawda, już zgodziła się na ślub, ale nie dlatego że tego chciała. Ona jedynie chciała ocalić swoich przyjaciół, gdzie w tym wszystkim był on? Potrząsnął głową by pozbyć się zbędnych myśli.

-Czy to ważne? Są inne sposoby aby zaimponować panience! - popatrzył znowu na odbicie - Ale może powinienem skrócić brodę?

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.