Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

"Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność, ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść."

III. Najsilniejsza drużyna, Lullaby i opiekuńcze uczucia Lucy.

Autor:ShoriChan
Serie:Fairy Tail
Gatunki:Akcja, Fantasy, Komedia, Przygodowe, Romans
Uwagi:Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2015-12-31 11:35:46
Aktualizowany:2015-12-31 11:35:46


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Erza opowiedziała Natsu i Grayowi o tym, czego dowiedziała się na swojej misji. W jednym z barów przypadkowo usłyszała fragment rozmowy kilku facetów, rozprawiających o czymś zwanym „Lullaby” i jej potężnym działaniu. Zaniepokoiła się tym i postanowiła rozwiązać tę zagadkę. Wiedziała jednak, że sama nie da rady, jeżeli okaże się to jakąś grubszą sprawą. Mistrza nie było akurat w gildii, a czas gonił. Postanowiła więc poprosić przyjaciół o pomoc.

- Ustalone! - Erza uderzyła obiema dłońmi w stół, wstając. - Zakładamy drużynę!

Oczy wszystkich w sali zwróciły się w stronę czerwonowłosej kobiety. A potem rozległy się szepty, które nie uszły uwadze zaciekawionej Lucy.

- Oy, oy! Erza, Natsu i Gray w jednej drużynie? - mówił ktoś cicho. - Przecież to będzie chyba najsilniejszy team w Fairy Tail!

Blondynka zmierzyła wzrokiem trójkę towarzyszy siedzących przy stole. Natsu szczerzył zęby w niepokojącym uśmiechu (zapewne cieszył się z nadchodzącej misji), Gray patrzył uważnie na Erzę, a czerwonowłosa przyglądała się obojgu chłopakom z cieniem uśmiechu na twarzy.

Z tego, co wiem, to wszyscy należą do gildii od małego. Muszą doskonale się znać, pomyślała.

Nagle pojawiło się w niej niechciane uczucie wyobcowania, które niemal natychmiast zaczęła tłumić. Przykleiła do ust subtelny uśmiech. W tym momencie przenikliwe oczy Erzy skierowały się w stronę Heartphilii. Pod naporem jej ciężkiego spojrzenia, blondynka nieco się skuliła.

- Och, jeszcze ci się nie przedstawiłam. - Groźny wzrok złagodniał, dzięki czemu Lucy poczuła się troszkę pewniej. - Jestem Erza Scarlet. - Wyciągnęła do dziewczyny dłoń.

- Lucy - Blondynka uścisnęła jej rękę i odpowiedziała przesympatycznym uśmiechem, który miał moc zmiękczenia nawet najtwardszych serc.

Podobnie stało się z Erzą. W jednej chwili tytaniczna zbroja, którą Scarlet wznosiła od wielu lat wokół swojego serca, opadła, jak nic nie warte kawały żelastwa. Przez kilka sekund czerwonowłosa zadawała sobie wciąż to samo pytanie, postawione już wcześniej: „Kim jest ta dziewczyna?”. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym specjalnym, prócz wyjątkowo uroczej aparycji. Wyglądała jak zwykła magini z zamiłowaniem do kusych ubrań. Lecz pod tą otoczką kryło się coś więcej, jednak w tej chwili Erza nie potrafiła stwierdzić, co to takiego.

I tak oto rozpoczęła się działalność najsilniejszej drużyny w Fairy Tail.

~~***~~

Lucy wracała do domu, nucąc cicho, a towarzystwa dotrzymywał jej Plue, jeden z Gwiezdnych Duchów srebrnego klucza. Erza powiedziała, że całą czwórką mają spotkać się jutro na stacji. Nie, nie trójką, czwórką! Heartphilia również musiała uczestniczyć w tej eskapadzie, a na pytanie po jakiego grzyba ma z nimi iść, Erza odpowiedziała z prostotą „im więcej osób, tym więcej zabawy”.

Blondynka weszła do swojego mieszkania i niemal natychmiast skierowała swe kroki do łazienki. Plue poczłapał za nią. Nalała wody do wanny, po czym rozebrała się i wskoczyła do niej. Uwielbiała kąpiele. Pozwalały na chwilę całkowitego odprężenia. Gdy skończyła, owinęła się ręcznikiem, wytarła włosy, ubrała się w piżamę (odkąd założyła z Natsu drużynę już nigdy nie wychodzi z łazienki w samym ręczniku). Nacisnęła powoli klamkę, uchyliła drzwi i rozejrzała się po pokoju. Nikogo w nim nie było. Odetchnęła z ulgą.

Usiadła na łóżku, rozczesując złociste pukle. Ciekawił ją sekret owego tajemniczego „Lullaby”. Czym to w ogóle było? Dlaczego działanie tego było tak potężne? Nie wiedziała, lecz jednocześnie czuła, iż spotkała się z tą nazwą już wcześniej. Postanowiła, że pomyśli o tym rano. Odesłała Plue do świata Gwiezdnych Duchów i wpełzła pod kołdrę. Materiał był chłodny, lecz po chwili zaczął się nagrzewać. Zwinęła się w kłębek i wpadła w czarny tunel snu.

~~***~~

Obudziła się bardzo wcześnie rano. Wiedziała, że nie śpi, ale nie otwierała oczu. Było jej ciepło, miękko i przytulnie. Nie chciała jeszcze wstawać. Po kilkunastu sekundach walki z samą sobą, w końcu postanowiła zerknąć na zegarek. Ruszyła się i wtedy poczuła, że nie jest w swoim łóżku sama. Chciała usiąść, lecz czuła, że coś ją zatrzymuje. Z małym trudem przekręciła się na drugi bok, znajdując się twarzą w twarz ze śpiącym Natsu. Zaczerwieniła się w nanosekundę.

Co on tu znowu robi?, myślała gorączkowo, Przecież… tak nie można!

Czuła, jak jego gorący oddech owiewa jej zarumienioną twarz. Dopiero teraz zorientowała się, że nie mogła wstać, bo Dragoneel przytulał ją mocno do siebie. Patrząc tak na niego, do jej serca napłynęły falami niezwykle ciepłe uczucia. Na usta blondynki wskoczył czuły uśmiech, po czym ponownie, dokładnie tak samo jak w pociągu, położyła dłoń na jego włosach i zaczęła je delikatnie przeczesywać. Nie wiedziała dlaczego, ale coraz bardziej podobał jej się ten prosty sposób okazywania opiekuńczych uczuć.

Z gardła chłopaka wydobyło się zadowolone mruknięcie, na co Lucy zabrała rękę, w obawie, że przyjaciel się obudził. Ten jednak tylko przycisnął ją mocniej do siebie i wtulił twarz w zagłębienie jej szyi. Heartphilia pokraśniała jeszcze bardziej. Po raz trzeci wsunęła palce w jego włosy, powtarzając wcześniejszą czynność i ponownie usłyszała ten sam pełen zadowolenia dźwięk.

On jest jak kot, pomyślała z rozbawieniem. A jeżeli już mowa o kotach…

Wykręciła maksymalnie głowę w tył, próbując namierzyć wzrokiem niebieskiego kocura, który zawsze wiernie towarzyszył Natsu, lecz nigdzie go nie dostrzegła. Wróciła wzrokiem do różowej czupryny przyjaciela. Chociaż było jej bardzo ciężko, musiała w końcu wstać i go obudzić. A przynajmniej tak myślała do czasu, aż spojrzała na zegarek, stojący na szafce nocnej. Jęknęła cicho, widząc godzinę czwartą pięćdziesiąt osiem.

Nie ma nawet opcji, że wstanę tak wcześnie…

Postanowiła poudawać głupią i pójść spać. Wcisnęła rękę pomiędzy siebie i Natsu, trochę dlatego, że ta jedna część ciała jej zmarzła i trochę dlatego, że czuła się bezpieczniej zachowując jakikolwiek dystans pomiędzy sobą i Dragoneelem. Zamknęła oczy, zanurzając nos we włosach chłopaka. Już po chwili ponownie zasnęła.

~~***~~

Było mu niezwykle miło, choć jeszcze nie wiedział z jakiego powodu. Wtem poczuł muśnięcie gdzieś na czubku głowy, które powtarzało się cyklicznie. Z kolejnym wdechem jego nos wypełnił słodki, waniliowy zapach, kojarzący się tylko z jedną osobą. Otworzył oczy i odsunął się delikatnie w tył. Zobaczył przed sobą Lucy. Spała, zaciskając dłonie w piąstki, co wyglądało niezwykle uroczo.

Zamrugał kilkukrotnie, a chwilę później - kiedy przyswoił wszystkie fakty - na jego policzkach wykwitły rumieńce. Na dobrą sprawę nie wiedział, dlaczego tak zareagował. Przecież sam, z własnej, nieprzymuszonej woli przyszedł tu w nocy, wdrapał się po rynnie, wlazł przez okno i wsunął się pod kołdrę, obok śpiącej przyjaciółki. Dlaczego to zrobił? Tak naprawdę sam nie wiedział. Po prostu, siedząc samotnie w swoim małym domku (Happy już wtedy spał) zapragnął się z nią zobaczyć. Nie chodziło o coś tak przyziemnego, jak rozmowa. Samo poczucie bliskości mu wystarczyło.

Wbił wzrok w blondynkę. Przez sen wtuliła się w niego i oparła czoło o jego pierś. Czując jej ciepło, w sercu Smoczego Zabójcy nastąpiła jakaś rewolucja, bo ze spokojnego, równomiernego rytmu przeszło nagle na dziki galop. Nadal nie rozumiał, co się tak właściwie z nim działo, ale postanowił już, że nie będzie nad tym myślał.

Zdecydował się ją obudzić, choć robił to z ciężkim sercem. Po raz ostatni zaciągnął się jej zapachem, po czym uniósł się do pozycji siedzącej. Szturchnął ostrożnie dziewczynę.

- Lucy - mruknął. Nie poskutkowało. Spróbował raz jeszcze. - Luucyy - Nadal nic.

Westchnął ciężko. Nie pozostawiała mu wyboru. Pochylił się nad jej uchem i chuchnął w nie. Dziewczyna zamruczała z niezadowoleniem. Para zaspanych, brązowych oczu spoczęła centralnie na nim.

- Natsu…? ­­­- wymamrotała, również siadając.

Przetarła twarz dłońmi i, już przytomniej, rozejrzała się wokół. Wzrok blondynki ponownie zatrzymał się na przyjacielu.

- Znowu wszedłeś mi do łóżka… - stęknęła, przypominając sobie sytuację sprzed kilku godzin. - Kiedy ty się tego oduczysz?

W odpowiedzi Dragoneel uśmiechnął się na ten swój rozbrajający sposób (czytaj: wyszczerz na trzydzieści zębów). Wstał z łóżka i przeciągnął się. Rzucił, że musi spakować swoje rzeczy na misję, otworzył okno i po chwili już go nie było. Lucy patrzyła przez chwilę na miejsce, w którym zniknął, po czym ona również zwlekła się z posłania.

W istocie, nie był to pierwszy raz, kiedy Natsu nawiedzał w nocy jej dom i właził pod kołdrę. Jak dotąd za każdym razem wylatywał z mieszkania na kopach, lecz dzisiaj…

Dzisiaj coś się zmieniło, pomyślała nostalgicznie.

~~***~~

O godzinie dziesiątej blondynka była już na stacji razem z Erzą i obie czekały na chłopaków. Były pogrążone w luźnej pogawędce. Lucy próbowała przekonać nową koleżankę do czytania czegokolwiek innego poza romansidłami, lecz czerwonowłosa była nieugięta. Wtedy też Gray dołączył do dziewczyn, ziewając potężnie. Czekali już tylko na Natsu.

To dziwne…, pomyślała Heartphilia, wyszedł ode mnie z domu koło ósmej. Ja spokojnie wyrobiłam się w półtorej godziny, więc dlaczego on się spóźnia?

Była trochę zaniepokojona, lecz po chwili przekonała się, że nie ma powodów do obaw. Jej oczom ukazał się Dragoneel idący nieśpiesznie i sprzeczający się o coś z Happim.

- Mówiłem ci już, Happy, że nie chciałem cię wystraszyć! - jęknął Natsu, zmęczony bezsensowną kłótnią.

- Ale zniknąłeś w środku nocy! Wiesz jak ja się martwiłem? - oskarżał go dalej kocurek.

- Tak, tak - zbagatelizował różowowłosy, machając ręką.

Widać było, że ma głowę w chmurach i tylko połowicznie skupia się na rozmowie z Happim. W tym momencie podeszli do reszty grupy.

- Coś się stało, Happy? - spytała Erza, lustrująca wzrokiem jego i Natsu.

- Natsu zniknął w środku nocy, przyszedł dopiero dzisiaj rano i nie chce mi powiedzieć, gdzie się szlajał! - pisnął kotek, wielce obrażony.

Lucy natychmiast się zaczerwieniła, podobnie z resztą jak Dragoneel. Scarlet od razu to dostrzegła, tak jak fakt, iż ta dwójka nie patrzy sobie w oczy.

A więc to o tym mówiła Mira…, pomyślała czerwonowłosa, bez dwóch zdań coś się między nimi kroi.

Postanowiła pomęczyć trochę nasze gołąbeczki (dusza swatki: mode on dop.aut).

- Hooo, Lucy, wiesz coś o tym? - zapytała, uśmiechając się cwaniacko. Blondynka spojrzała na Erzę tak, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu.

- C-co? Nie! Oczywiście, że nie! - zaśmiała się nerwowo.

Nie umie kłamać, stwierdziła Scarlet, coraz bardziej rozbawiona.

Ostrze zwróciło się przeciwko Natsu.

- A ty, Natsu? Dlaczego nie chcesz powiedzieć, gdzie byłeś?

Reakcja była niemal identyczna z tą różnicą, że Dragoneel przybrał inną postawę obronną.

- Po co ci ta wiedza? - burknął, nadymając zarumienione policzki, jak małe dziecko.

- Może ja także się o ciebie martwię. - odparła, a z jej oczu buchały niepokojące iskierki, które nie miały nic wspólnego z martwieniem się. Po prostu chciała wyciągnąć z niego prawdę.

- Ale to nie twoja sprawa. - mruknął, nadal cały czerwony.

Ech, chyba starczy…, pomyślała z lekkim rozczarowaniem, że nie dopięła swego, oni mi tu zaraz spłoną ze wstydu.

- No dobra… - westchnęła Erza (dusza swatki: mode off dop.aut.).

Zarówno Natsu, jak i Lucy widocznie odetchnęli z ulgą. Kiedy Scarlet kogoś o coś pytała, jej wzrok wbijał się w niego, jak miecz. Miało się wrażenie, że jeśli skłamiesz lub odmówisz odpowiedzi, to zabije cię na miejscu.

Gdy pociąg zajechał na stację (na co Dragoneel jęknął cierpiętniczo), całą czwórką zapakowali się do niego i ruszyli do miasteczka Onibus, by nazbierać informacji.

~~***~~

I obiecany rozdzialik jest!

Sasuke: A czy on nie jest jakiś taki… krótszy?

Może się taki wydawać, bo zmniejszyłam czcionkę, lecz jeśli chodzi o ilość tekstu, to nadal jest taki sam.

Sasuke: No, może masz rację.

Ja zawsze ją mam ^-^

Sasuke: Nie.

Oj, bo ty się nie znasz ><

Sasuke: Taaa, ale to nie ja wstałem o trzynastej.

Eeee ._.

Sasuke: No właśnie.

Och, zamknij już japę, Uchiha! ><’’’

Sasuke: To jest nie fair. Kiedy ty zwracasz się do mnie po chamsku to wszystko jest miodzio, ale gdy ja to robię, to zaraz wielki oburz.

Znaj swoje miejsce B|

Sasuke: Nie, to ty znaj. I nie zostawiaj staników na pralce.

Musiałeś o tym wspomnieć?! ;___; Tylko mi siarę robisz!

Sasuke: Ja nic nie muszę mówić. Beze mnie też robisz sobie siarę.

… nienawidzę cię.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.