Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Ziemia z popiołów

Ziemia z popiołów I: Rozdział 5,5 - Rocznica

Autor:
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Akcja, Dramat, Przygodowe
Uwagi:Utwór niedokończony, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2017-03-29 08:00:45
Aktualizowany:2017-03-26 12:42:45


Poprzedni rozdział

Kopiujcie i rozpowszechniajcie ile chcecie, tylko zamieszczajcie odnośnik tutaj albo na mój profil na stronie lol24.com.


Rocznica

Teraz...

Gonił ją. Wiedziała, że ją dogoni, jednak uciekała. Nie krzyczała, wiedziała, że nie ma sensu, że nikt jej nie pomoże. Jednak uciekała nadal. Walczyła.

Wcześniej...

Jej! Cześć pamiętniczku! Dziś po raz pierwszy coś do Ciebie wpisuję! Rodzice kupili mi Cię na urodziny, więc od teraz będziesz moim największym skarbem. Nie zamierzam się z tobą rozstawać, co więcej, tylko tobie będę powierzać moje największe sekrety. Tylko nikomu o nich nie mów!

Teraz...

Schowała się pod stertą desek. Płakała, czuła coraz szybsze bicie serca, modliła się w myślach, żeby jej nie znalazł. Usłyszała jego kroki, zakryła więc usta, żeby szybki oddech nie zdradził jej pozycji. Zamknęła oczy, modliła się.

Wcześniej...

Cześć pamiętniczku. Dziś mamy rocznicę. Tak, dokładnie rok temu dokonałam pierwszego wpisu. Dużo się w tym czasie zmieniło, ale Ty przecież to wszystko wiesz. Znasz mnie najlepiej ze wszystkich. Naszą pierwszą rocznicę postanowiłam jakoś uczcić i wiesz co? Zamówiłam pizzę! Jej!

Teraz...

Krok za krokiem. Był coraz bliżej, szukał jej. Słyszała jak dyszy, on też musiał się zmęczyć. Była przerażona, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co z nią zrobi, gdy ją znajdzie. Krok za krokiem. Oddalał się. Jej trzęsące ręce zaczęły się uspokajać, puls zaczął wracać do normalności. Odsunęła ręce od ust, czekała. Nie słyszała go już.

Wcześniej...

Dupek! Tak, jest dupkiem! Chodził ze mną już pół roku, a teraz rzucił mnie dla tej krowy! Nie daruję mu! Czy on zdaje sobie sprawę, że złamał mi serce? Czy on to rozumie? Przecież to z nim całowałam się pierwszy raz, myślałam, że będziemy już na zawsze razem, a on zrobił coś takiego! Dupek! Już więcej nie zaufam żadnemu chłopakowi!

Teraz...

Odczekała jeszcze minutę. W końcu przełamała strach, zaczęła powoli wygrzebywać się spod sterty desek. Przesunęła się trochę do przodu, wyjrzała, czy go nie widać. W chwili, gdy poczuła ucisk na kostce zalał ją zimny pot. Krzyczała z przerażenia, błagała, żeby jej tego nie robił. Była bezradna w chwili, gdy wyciągał ją z kryjówki.

Wcześniej...

Dawno do Ciebie nie zaglądałam, pamiętniczku. Minęło już kilka lat, dorosłam. Jednak chyba muszę zacząć znów do Ciebie zaglądać. Powiedzieli dziś w telewizji, że za pół roku może nadejść koniec świata. Że jakieś asteroidy mogą uderzyć w ziemię. Nie znam się na tym, ale mówili, że szansa wynosi 10%. To chyba nie dużo, ale ponoć nigdy wcześniej żadna asteroida nie miała aż takiego prawdopodobieństwa, żeby uderzyć w ziemię. Wszyscy teraz mówią tylko o tym. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ty chyba też, pamiętniczku.

Teraz...

Krzyczała, płakała, ale on zdawał się nie reagować na to. Przygwoździł ją swoim tłustym cielskiem, jego lepkie łapska zaczęły krążyć po jej ciele. Błagała go, żeby tego nie robił, lecz on zdawał się głuchy na jej prośby. W końcu rozsunął jej nogi, zaczął odpinać pasek jej spodni...

Wcześniej...

Cześć, pamiętniczku. To chyba mój ostatni wpis. Boję się, nie wiem, czy przeżyję. Jutro mają uderzyć w ziemię. Jutro. W moje dwudzieste urodziny. Jutro jest też nasza dziesiąta rocznica. Pamiętasz mój pierwszy wpis? Ja go pamiętam. Pamiętam wszystkie, w końcu sama je wpisywałam. Ech, pamiętniczku, żebyś wiedział, co czuję. Strach, to też. Ale też inne uczucie. Ciężko je wytłumaczyć. Coś mi się zdaje, że jedenastej rocznicy nie będziemy świętować. A wiesz, co jutro zrobimy? Ja już wiem. Skoro i tak mam zginąć, to przed tym wszystkim zjemy pizzę, co ty na to?

Teraz...

Nie czuła nic. Skończył już dawno, potem zwyczajnie ubrał się i ją zostawił. Odszedł. Leżała, marzła, nie zwracała na nic uwagi. Przecież teraz nie miała już po co żyć. Zamknęła oczy.

*

- Biedna dziewczyno, co ci zrobili?

Poczuła, jak ktoś ją podnosi. Zrobiło się jej cieplej, ktoś ją czymś okrył.

- Jesteś w wieku mojego syna... Hej! Otwórz oczy, nie zasypiaj. Wytrzymaj, zaraz rozpalę ogień.

*

Przebudził ją odgłos pękających gałęzi. Otworzyła oczy, zobaczyła wielkie ognisko.

- Całe szczęście, że żyjesz - odezwał się do niej mężczyzna, który podkładał gałęzi do ognia. Był wysoki, miał krótkie blond włosy i kilkudniowy zarost. Wyglądał na około czterdzieści lat. - Jak się czujesz? - spytał, podając jej kubek parującego płynu.

Nie odebrała kubka, zaczęła płakać.

- Hej, nie płacz. Trzymaj się, jakoś to będzie.

- Nie będzie - wycedziła przez łzy. - Nie mam już nic...

*

Jadła powoli, wszystko ją bolało. Mężczyzna, który ją uratował siedział naprzeciwko niej.

- Dlaczego mnie uratowałeś? - spytała go. - Mogłeś mnie zostawić. Albo też... skorzystać.

- Dziewczyno, jesteś w wieku mojego syna, jak miałbym zrobić coś takiego?

- Syna? - zdziwiła się. - Gdzie on teraz jest?

- Właściwie to... nie do końca wiem, czy żyje - przyznał mężczyzna. - Byłem w naszym domu, nie widziałem go tam, a jego ubrania zniknęły, więc raczej żyje, chociaż sam nie wiem... Pomożesz mi go znaleźć? Jest podobny do mnie, nazywa się Robert...

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.