Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Niedokończone Sprawy

Rozdział 6

Autor:Kh2083
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Akcja, Przygodowe
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2016-11-22 08:00:34
Aktualizowany:2016-11-20 22:49:34


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Rozdział 6

Hikari obudziła się w pomieszczeniu pogrążonym w półmroku. Czuła się źle, bolała ją głowa i skóra w wielu miejscach na ciele. Dziewczyna usiadła na łóżku i spojrzała na swoje dłonie. Uśmiechnęła się. Doznanie bólu było nieprzyjemnym, ale nowym dla niej doświadczeniem. Było dla niej kolejnym krokiem do zrozumienia istoty, której kształt przybrała odłączając się od obcego bytu, jej dotychczasowej egzystencji. Po chwili dziewczyna przestała interesować się reakcjami cielesnej powłoki, a jej uwaga została zwrócona w kierunku świata zewnętrznego. Hikari zauważyła, że była w pomieszczeniu pełnym aparatury monitorującej jej stan fizyczny. Do jej umysłu zaczęły napływać wspomnienia ostatnich chwil. Przypomniała sobie o robaku pustynnym i misji odesłania go do jego własnego świata. Ostatnie minuty spotkania z potworem nadal były dla niej chaotyczną mieszaniną obrazów w której nie mogła znaleźć sensu, ani ciągu przyczynowo-skutkowego. Postawiła nogi na podłodze i spróbowała wstać.

- Odpocznij jeszcze przez chwilę. Po ataku tego potwora twoje nerwy i mięśnie nie pracują normalnie. Daj im czas na regenerację. - Hikari usłyszała męski głos.

- Kim jesteś? - zapytała zauważając długowłosego mężczyznę.

- Gdzie jestem? - dodała.

- Jesteś bezpieczna. Moja technologia uratowała ci życie i niedługo przywróci ci pełnię sił. Nie powinnaś zaczynać walki z przeciwnikiem o którym nic nie wiesz. - Mortimer wstał z krzesła i zbliżył się do łóżka.

- Nie pamiętam szczegółów z walki. Nie pamiętam dlaczego walczyłam z tym potworem i jak się tu znalazłam. Mam w głowie mętlik... - Hikari tłumaczyła swój stan.

- Rozumiem co teraz czujesz. Kiedyś stałem się ofiarą podobnej bestii. Obiecuję, że również z czasem odzyskasz wspomnienia.

- Mam nadzieję... pamiętam swoje imię i to kim jestem, ale nie wiem jak się tutaj znalazłam. Nie wiem kim ty jesteś. Spotkaliśmy się wcześniej?

- Powinienem zacząć od przedstawienia się. Jestem Mortimer Theobald. Jestem podróżnikiem i kolekcjonerem. Jesteśmy w ambulatorium mojego statku powietrznego, a właściwie wewnątrz tessaraktu, serca mojego statku. Znalazłem cię zranioną przez piaskowego potwora, którego chciałem zabrać do mojej kolekcji. Musiałem zrezygnować, bo pomoc dla ciebie była ważniejsza.

- Dziękuję. - Hikari odpowiedziała ponownie próbując wstać z łóżka.

- Widzę, że nie możesz spokojnie usiedzieć.

- Po prostu czuję się już znacznie lepiej i chcę trochę pospacerować. - Dziewczyna uśmiechnęła się. Popatrzyła na swoje ubranie. Pamiętała, że przed spotkaniem z potworem miała na sobie zupełnie inny strój, kostium przypominający jej o kimś o kim powinna pamiętać. Dalsza próba poszukiwania wspomnień sprawiła, że znów zaczęła boleć ją głowa, więc zrezygnowała.

- Pozwól, że oprowadzę cię po moim statku i pokażę ci namiastkę mojej wielkiej kolekcji. - Mortimer zaproponował. Hikari spojrzała na niego zagadkowo. Po chwili oboje wyszli na ciemny korytarz. Siwowłosy mężczyzna zbliżył się do dwuskrzydłowych drzwi o złotych klamkach, otworzył je i poprosił aby dziewczyna weszła do środka. Komnata położona za progiem była skąpana w ciemności jak i korytarz, ale kiedy Hikari znalazła się w środku, w kilku miejscach zapaliły się światła. Okazało się, że pomieszczenie było galerią, w której Mortimer zgromadził przedmioty zdobyte podczas swoich licznych podróży.

- To moje skarby. Unikaty w skali całego wieloświata. - Mężczyzna powiedział wskazując zebrane przez siebie pamiątki. Blondynka patrzyła na czarę w której tliły się iskry ognia płonącego pomiędzy wymiarami, łączącego przeszłe i przyszłe wydarzenia z teraźniejszością. Oglądała perfekcyjnie geometryczne bryły unoszące się we fragmentach wiecznej ciszy, łańcuchy przenikające przestrzeń i widoczne gołym okiem, lecz mające punkty zaczepienia daleko poza zasięgiem wzroku śmiertelnika, łańcuchy zdolne do skowania bogów. Kiedy mężczyzna pokazał wyjście z gabinetu osobliwości, dziewczyna popatrzyła przelotnie na stojące w wazonie więdnące słoneczniki, śpiewające żałosną pieśń niewolnicy obcych z innej galaktyki. Mortimer i Hikari przeszli do kolejnego pomieszczenia. Był to długi korytarz, równie mroczny jak poprzednie pokoje. Na ścianach znajdowały się szyby, oświetlone przez niebieskie lampy wiszące na suficie, za którymi trzymane były żywe okazy z kolekcji mężczyzny. Kiedy Theobald zatrzymał się przed jedną z cel, zapaliły się dodatkowe lampy, które oświetliły wnętrze.

- Tutaj mieści się moje zoo. Trzymam tu okazy pochodzące z różnych światów.

Hikari patrzyła na środowisko za szybą wyglądające jak pustynia z czerwonym piaskiem i wystającymi z niego ciemnymi skałami. Pomiędzy wydmami unosił się stwór o kształcie kuli, z jednym zielonym okiem i paszczą pełną zębów, rozwartą w krzywym uśmiechu. Nad jego twarzą wyrastały dwie pary rogów.

- To Cacodemon. Zdobyłem go odwiedzając sztuczny świat zbudowany przez uciekiniera ze zniszczonej rzeczywistości. Jego krainę zamieszkują tysiące takich stworzeń. Połączone w stada, przemierzają niekończącą się pustynię nie pozwalając nikomu dostać się do pałacu uciekiniera. - Kiedy Mortimer skończył swój monolog, Cacodemon odwrócił się w kierunku szyby zauważając towarzystwo. Nie był zadowolony z obecności ludzi. Rozwarł swoją paszczę, strzelając w kierunku Hikari kulą ognistą. Bariera skutecznie ochroniła dziewczynę przed płomieniami.

- Idźmy dalej. Jest rozdrażniony i może być niebezpieczny. - Mężczyzna wyłączył światło zostawiając demona w spokoju.

- Jak każdy kto jest uwięziony wbrew swojej woli. - Hikari oznajmiła. Mortimer pokazał kolejny okaz ze swojej kolekcji. W następnej celi był fragment lasu pogrążony w mroku nocy. Na początku Hikari nie mogła dostrzec niczego niezwykłego, ale bardzo szybko zauważyła mieszkańca. Był nim dziwny stwór przypominający człowieka, poruszający się na czterech kończynach. Ubrany był w strzępy zielonego munduru, a na jego głowie tkwiła maska gazowa z wiszącą rurą, przynoszącą na myśl trąbę słonia. Istota zauważyła dziewczynę patrzącą na nią przez szybę, zbliżyła się i przypatrywała się jej planując swój następny ruch.

- Te potwory były kiedyś ludźmi. Do czasu, gdy na teren ich państwa spadł obiekt z kosmosu, mieszczący w sobie technologię obcej cywilizacji. Skała skaziła obszar w promieniu wielu kilometrów, całkowicie zmieniając mieszkańców, ekosystem i nawet prawa fizyki. Ten, który się na ciebie patrzy był kiedyś wojskowym wysłanym ze swoim oddziałem, aby sprawdzić co wydarzyło się po upadku meteorytu. Energia uwolniona z epicentrum zmieniła go i jego kolegów w zwierzęta sterowane instynktem w miejsce rozumu.

- Interesujące.

- Tak... jaka była prawdziwa natura meteorytu? Czy spadł tam przypadkiem, czy był celowym eksperymentem kogoś z innego świata? Co zdarzy się w przyszłości? Czy strefa wpływów kamienia będzie się rozszerzać, jakie inne zmiany przyniesie, czy wszystkie anomalie jakie się tam pojawiły, powstały w sposób zupełnie losowy, czy może są częścią procesu prowadzącego do nieznanego nam rezultatu. Interesujące pytania. Jestem pewien, że w przyszłości zbadam tamtą rzeczywistość i znajdę odpowiedzi przynajmniej na niektóre z nich. - Mortimer mówił z uśmiechem. Zaprowadził dziewczynę do następnej komnaty. Za szybą widać było puste pomieszczenie. Hikari zdziwiła się.

- Co jest tutaj? Niewidzialna bestia? - Zapytała.

- Nie. Stój przez chwilę i wpatruj się w to samo miejsce. Zobaczysz coś pięknego. - Dziewczyna zrobiła dokładnie to, o co prosił ją mężczyzna. Początkowo nie była w stanie zauważyć niczego poza ciemną pustką pomieszczenia, ale wkrótce jej oczy dostrzegły coś więcej. W powietrzu pojawiły się zarysy kształtów, kontury zmieniające swoją długość i krzywiznę, pojawiające się i znikające w różnych miejscach, łączące się ze sobą, dzielące się na mniejsze części. Po chwili, pomiędzy liniami pojawiły się kolory. Ciemne pomieszczenie wypełniło się mieszaniną różnobarwnych kształtów. Hikari obserwowała ze zdumieniem skomplikowane twory tańczące przed jej oczami, pozornie chaotyczne, przypadkowe, niezwiązane ze sobą, pulsujące w ustalonym rytmie, niczym jeden wielki organizm pełen skomplikowanych zależności.

- Te formy życia istnieją na granicach pomiędzy światami. Ich taniec jest najbardziej skomplikowanym językiem w całym multiwersum. Każdy kolor, kształt, każdy rytm i wzorzec ma tysiące znaczeń i może opisywać sprawy o których my nie mamy bladego pojęcia. Forma porozumiewania się oparta na wrażeniach wzrokowych. Dla nas tak wygląda. Oni mogą odbierać siebie nawzajem tak jak my odbieramy naszą mowę. Nigdy nie zrozumiemy umysłu drugiego człowieka, a co dopiero umysłu należącego do czegoś takiego jak oni.

- Forma języka oznacza inteligencję, bardziej rozwinięta niż ludzką. Czy w porządku jest trzymać w klatce samoświadome istoty?

- Myślisz, że gdyby nie chciały tu być, to nie znalazłyby drogi ucieczki? Ja trzymam ich w mojej kolekcji, a pewnie z ich świata wygląda to tak, jakbym ja był w klatce, a oni przeprowadzali na mnie swoje obserwacje.

- Klatka jest zawsze klatką. Widziałam zbyt mało, aby ocenić to co tu się dzieje. Ale dzięki naszej wycieczce zaczynam przypominać sobie kim jestem. Dowiedziałam się na przykład, że nie lubię ograniczenia wolności i wiem, że znalazłabym sposób, aby wydostać się z takiej celi, gdybym do niej trafiła. I wydostanę się.

- Jesteś moim gościem, a nie więźniem. Czy próbowałem zamknąć cię w jednej z moich cel?

- Nie. Ale czy cały tesserakt nie stał się dla mnie klatką?

- Powtarzam, że jesteś moim gościem. Przysługuje ci moja ochrona. Nie stanie ci się tutaj nic złego. - Mortimer ruszył w stronę kolejnej klatki. Światła zapaliły się w jej wnętrzu ukazując amorficzny obiekt unoszący się w samym środku pomieszczenia. Dziwny twór zmieniał kształt jakby był ogromną kroplą cieczy pobudzoną do wielopostaciowych drgań. W jego srebrnej powierzchni odbijały się twarze Hikari i Mortimera.

- To płynna świadomość żyjąca w wymiarze hiperczasowym. Każda cząstka jego ciała zawiera przeszła i przeszłe wydarzenia, istnieje w każdej chwili czasowej jednocześnie. Pijąc krople jego ciała możemy widzieć to co się zdarzy w przyszłości.

- Istnieje poza czasem, ale jest tutaj i teraz. Jak taki paradoks jest możliwy?

- Jego cela utrzymuje go w naszej linii czasowej. - Mortimer oznajmił. Hikari zbladła. Zacisnęła pięści.

- Czy zdajesz sobie sprawę jaki jesteś okrutny? Jak można zmuszać taką istotę do odczuwania linearności czasu!? Co by było gdyby ktoś odebrał ci zdolność wykonywania jakiegokolwiek ruchu? Co byś wtedy czuł? - Wokół dziewczyny pojawiła się złota poświata.

- Dlaczego tak bardzo zależy ci na tej istocie? - Mortimer był zdziwiony, ale zdał sobie sprawę, że dziewczyna przypominała sobie swoją prawdziwą naturę. Hikari uspokoiła się.

- Przepraszam. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Chodźmy już stąd. Nie chcę więcej oglądać tego miejsca, bo jest zbyt smutne.

- Oczywiście. Spacer miał pomóc ci w odzyskaniu pełnej sprawności i wszystkich wspomnień. Najwyraźniej nie spełnił swojej terapeutycznej roli i trzeba go zakończyć. Chodźmy do mojego gabinetu. - Mężczyzna podszedł do ściany i nacisnął znajdującą się na niej zieloną kulę. W tym samym momencie pojawiły się duże drewniane drzwi.

- Zapamiętałam, że za tą ścianą jest jedna z cel. Chcesz mnie tam zaprowadzić? - dziewczyna zapytała z pewnym niepokojem.

- Ależ skąd. Moja technologia pozwala mi kontrolować przestrzeń wewnątrz tesseraktu. Nagiąłem ją tak, abyśmy mieli szybciej do mojej samotni. - siwowłosy oznajmił spokojnie.

- Sama zobacz. - dodał. Przekręcił klamkę w drzwiach ukazując leżące za nimi pomieszczenie skąpane w ciemności rozświetlonej jedynie niebieskim światłem stojącej na biurku pozłacanej lampki.

Mężczyzna wskazał kanapę i poprosił, aby blondynka na niej usiadła. Sam podszedł do okna za którym obracała się smuga świetlna przypominająca oddaloną Drogę Mleczną.

- Kiedy wiele lat temu zacząłem gromadzić moją kolekcję, moją jedyną motywacją była egoistyczna chęć posiadania niezwykłych i unikatowych rzeczy. Zdobyłem technologię dającą mi możliwość podróżowania pomiędzy wymiarami i kieszonkową przestrzeń słuchającą moich rozkazów. Przemierzałem najdziwniejsze krainy w poszukiwaniu bezużytecznych przedmiotów. Aż do chwili, gdy w jakiejś starej gospodzie na końcu rzeczywistości spotkałem najdziwniejszą istotę. Wędrowiec okazał się być wcieloną w ludzką skórę literą z Boskiego alfabetu, zmienną z równania rządzącego multiwersum. Jedno spojrzenie w jego oczy w których wirowały galaktyki sprawiło, że przez ułamek sekundy doświadczyłem prawdy o całej rzeczywistości. Jedno słowo wypowiedziane przez niego zawierało odpowiedzi na wszystkie pytania. Przez ułamek sekundy zrozumiałem wszystko co mnie otaczało... i później... mgnienie oka później... on rozpłynął się w powietrzu, a ja pozostałem z wielką, niemożliwą do zniesienia pustką w umyśle. Od tego czasu moje życie stało się bezustannym poszukiwaniem kierowanym chęcią powrotu do ideału, którego doświadczyłem wtedy, przez ułamek sekundy kontaktu z tamtą niezwykłą istotą. Poszukiwanie trwające wiele lat było bezowocne... do momentu, gdy nawiązałem kontakt z tobą... - mężczyzna odwrócił się w kierunku siedzącej dziewczyny. Jego twarz była oświetlona przez niebieskie światło.

- A raczej tym czym byłaś wtedy, gdy przekraczałaś bramę czasoprzestrzenną prowadzącą do tego świata. Dotknąłem twojego umysłu i znów poczułem to samo co wtedy w gospodzie na granicy światów. Byłaś istotą istniejącą poza granicami fizycznej przestrzeni, doświadczająca hiperczasu łączącego wszystkie wydarzenia przeszłe i przyszłe zwykłej rzeczywistości.

Hikari przesunęła się na kanapie, aby być dalej od siwego człowieka, który coraz bardziej ją przerażał. W jej pamięci zaczęły pojawiać się mgliste wspomnienia sprzed kilku godzin.

- Wiem, że nie jesteś już tym czym byłaś wtedy. Jesteś jedynie kroplą tamtego umysłu, ograniczoną przez samą siebie w ludzkim ciele. Ale podzbiór nieprzeliczalnego zbioru jest z nim równoliczny. Teraz, kiedy cię odnalazłem... zrobię wszystko, aby wydostać z ciebie twoją prawdziwą potęgę i wreszcie zaznać spokoju. - Mortimer wrócił do spoglądania przez okno. Jego słowa sprawiły, że Hikari przypomniała sobie jak znalazła się wewnątrz tessaraktu.

- To ty jesteś przybyszem z innego świata! Pustynny robak był jedynie przynętą. Wykorzystałeś, go aby zwabić mnie tutaj! - Dziewczyna wstała z kanapy i zbliżyła się do mężczyzny.

- Niekoniecznie. Może on też stanie się częścią mojego zoo. - Mortimer oznajmił patrząc w oczy blondynki.

- Gdzie one są... gdzie są moje przyjaciółki? - Hikari spytała.

- Nie były mi potrzebne. Nie są wystarczająco unikatowe, aby znaleźć miejsce wśród mojej kolekcji. - Ciało Hikari zaczęło lśnić złotym blaskiem. Dziewczyna próbowała się zamienić.

- Nie próbuj tego. Moje komputery monitorują wydzielaną przez ciebie energię i jeśli zrobisz coś co może mi zagrozić uruchomią systemy bezpieczeństwa. Nie zamierzam cię stracić, po tylu latach poszukiwań. Jeśli chcesz się stąd wydostać to musisz mnie zabić. A jeśli to się stanie, cały tesserakt ulegnie zniszczeniu, a ty znajdziesz się w zapętlonej przestrzeni, w przerażającej pustce, zupełnie sama. Będziesz czuła to co ja w czasie moich poszukiwań.

Hikari zrezygnowała z próby ataku. Postanowiła dowiedzieć się więcej o przeciwniku i o tym co spotkało Harukę i Michiru. Jej ciało przestało emitować energię.

- Chodź ze mną. - oznajmił siwy mężczyzna.

Sailor Uranus i Sailor Neptune szły przez rozgrzane piaski pustyni trzymając się za ręce. Czar Neptune, zapewniający im życiodajną wodę został zniszczony, gdy zbieracz osobliwości pozbył się dziewczyn ze swojego tessaraktu. Haruka i Michiru nie miały żadnego zabezpieczenia przed upałem i zabójczą suchością powietrza. Blondynka próbowała dostrzec zmiany krajobrazu na horyzoncie świadczące o kończącej się pustyni, ale otaczał ją jedynie bezkres morza piasku.

- Cholera, już nie mogę. - Powiedziała zaciskając pięści.

- Wiedział gdzie nas wyrzucić. Pewnie wycelował w sam środek pustyni. Chciał nas zabić.

- I zabrał Hikari. - Michiru dodała.

- Gdyby nie ona, załatwiłybyśmy sprawę po swojemu i byłoby po wszystkim. Po cholerę wtrącała się.- Haruka była zdenerwowana.

- Spróbujmy się teleportować. - zaproponowała.

- Znowu? Już próbowałyśmy. Nie udało się, bo Mortimer użył na nas jakiegoś zaklęcia. Jeśli spróbujemy jeszcze raz, możemy stracić więcej energii i odmienić się. A wtedy nie będziemy miały żadnej ochrony i zwiększonej wytrzymałości. Musimy iść naprzód.

- Widzę, że nie możesz. Wyglądasz jeszcze gorzej ode mnie.

- Spróbuj sobie iść po piasku w takich butach. Równie dobrze mogłabym iść na bosaka. - Michiru powiedziała odgarniając włosy ze spoconego czoła.

- Odpocznijmy. - Haruka zaproponowała.

- I co nam to da? - Michiru zapytała i usiadła na wydmie. Chwila odpoczynku dla nóg była potrzebna.

- Zamiana w wojowniczkę to jedyne co pozwala nam dalej iść. Gdyby nie nasze stroje, dostałybyśmy udaru, albo zemdlałybyśmy z odwodnienia. Jeśli mamy przeżyć, nie możemy dopuścić do utraty transformacji.

- Wiesz co mnie zastanawia? Gdzie jest ten robak? Jesteśmy w takim stanie, że miałby z nas łatwą przekąskę. - Haruka zastanawiała się.

- Może nie jest zainteresowany mięsem człowieka? Może aura Sailor Senshi ochrania nas przed jego zmysłami, kto wie? - Michiru odpowiedziała. Po chwili namysłu kontynuowała.

- Myślę, że robal nie jest dla nas zagrożeniem. I jest lokalnym zwierzęciem żyjącym w tym miejscu. To Mortimer jest naszym celem. To on jest uciekinierem z innej rzeczywistości.

- Jest sukinsynem i dostanie ode mnie, jeśli tylko będę mogła go dorwać. Robal też jest niebezpieczny. Zaatakował Hikari.

- Bronił się? Swojego terytorium?

- Może. - Haruka usiadła obok Michiru. Dziewczyna przytuliła się do niej.

- Umrzeć od udaru słonecznego na środku pustyni. Nie tak wyobrażałam sobie swój koniec. - Zielonowłosa dziewczyna, odgarnęła włosy i położyła głowę na ramieniu Haruki.

- Nie umrzesz. Dojdziemy do jakiejś oazy i odzyskamy siły na teleportację. A później znajdziemy tessarakt tego świra i rozwalimy go razem z właścicielem. Michiru, może będziesz potrafiła wyczuć wodę z oazy?

- Nie wiem. Mogę spróbować, ale nigdy nie miałam psychicznego kontaktu z wodą śródlądową takiego jak z morzem i oceanem. - Neptune zamknęła oczy. Klejnot na jej diademie zaświecił delikatnym światłem. Michiru spojrzała na Harukę i smutno pokręciła głową.

- Nic. Przepraszam. - Wyszeptała. Patrzyła przed siebie mrużąc oczy.

- Chyba jednak nie uda nam się. Coś mi się dzieje z oczami. Piasek wygląda jakby falował...

Haruka przestraszyła się. Obawiała się, że Michiru pierwsza straci transformację i pustynia ją zabije. Rozglądała się dookoła, również obserwując dziwne zachowanie piaskowych wydm. Okolica zaczęła drżeć. Uranus wstała wyjmując Kosmiczny Miecz. Ogromne ciało piaskowego czerwia wyłoniło się z pustynnego piasku.

- To nie twoje oczy! - Powiedziała.

- Robak tu jest! - Dodała.

- Nie skończę w żołądku jakiegoś potwora! - Sailor Uranus przygotowała się do ataku. Wiedziała, że aktywacja magicznego ostrza sprawi, że straci resztki zachowanej siły, ale nie miała wyboru. Zjedzenie przez robala nie było śmiercią jakiej sobie życzyła.

- Space Sword... - Wyszeptała słowa zaklęcia. W tym samym momencie Neptune powstrzymała ją.

- Czekaj!

- O co ci chodzi! Zaraz nas zabije!

- Nie atakuje nas. Popatrz, od kilkunastu sekund stoi w jednym miejscu. - Dziewczyna wskazała na ciało czerwia wystające ponad rozgrzany piasek pustyni, zasłaniające tarczę słoneczną.

- Waha się co dalej zrobić, ale my nie możemy! Odsuń się Michiru!

- Haruka, wydaje mi się, że on chce nam coś przekazać. Stanął nad nami, tak jakby chciał... ochronić nas przed Słońcem? - Neptune oznajmiła zauważając, że razem z Haruką znalazły się w cieniu wielkiego potwora, zamurowanego w bezruchu ponad powierzchnią piasku. Neptune nie słuchała ostrzeżeń Uranus i podeszła jeszcze bliżej szarej skóry potwora.

- Co ty robisz?

- Próbuję powtórzyć to co chciała zrobić Hikari, nawiązać z nim kontakt.

- I skończysz tak samo jak Hikari. Odsuń się! Ja skończę z tym potworem raz na zawsze.

- Nie. - Neptune używając talizmanu, wytworzyła wokół siebie niewielką barierę ochronną. W tym samym czasie robal schował się pod piasek, ale po chwili znów się z niego wysunął. Obrócił swój pysk w jedną stronę, tak jakby próbował pokazać coś znajdującego się w oddali.

- Wytłumaczysz mi co tu się dzieje? - Zdziwiona Haruka spytała. Była gotowa odciąć głowę potworowi. Michiru spojrzała na nią spoza szmaragdowej, półprzeźroczystej tarczy.

- Chce nas gdzieś zaprowadzić. - odpowiedziała z uśmiechem. Pustynny czerw schował się w piasku. Pokazał się wiele metrów dalej. Znów patrzył w tą samą stronę.

- Masz jeszcze na tyle siły w sobie aby iść dalej? - Dziewczyna spytała przyjaciółkę.

- Iść za nim? Przecież to szaleństwo! Może zaprowadzi nas do swojego gniazda i nakarmi nami młode.

- Gdyby chciał nas zabić to już by to zrobił. Jesteśmy wyczerpane, a on na pewno to wyczuł. Przecież to jest zwierzę. Możemy za nim iść i zaryzykować zostaniem pożartym albo zostać tutaj i umrzeć błąkając się w upale. Ja zaryzykuję. - Neptune oznajmiła. Ruszyła w kierunku wskazywanym przez czerwia. Uranus deaktywowała Kosmiczny Miecz i milczącą podążyła za ukochaną. Po kilkunastu minutach trudnego marszu w upale, dziewczyny spostrzegły oazę. Zielone drzewa otaczające małe jezioro porośnięte dookoła trawą wyrosło przed nimi jak zgubny miraż. Haruka uśmiechnęła się, widząc jak jej przyjaciółka przyśpieszyła w kierunku oczka wodnego, kropli żywiołu dzięki któremu mogła odzyskać siły. Wielki robak zanurzył się w piaskowym morzu, ostatni raz odwracając głowę w kierunku wojowniczek. Neptune i Uranus znalazły się wewnątrz oazy tak szybko jak tylko ich wymęczone organizmy im pozwoliły. Usiadły w wodzie pod rosnącymi przy brzegu drzewami.

- Intuicja mnie nie zawiodła. - Zielonowłosa dziewczyna oznajmiła z uśmiechem.

- Uratował nas. Okazał się być inteligentną formą życia. - dodała. Haruka przemyła twarz, ochlapała głowę i plecy.

- Chciałam uciąć mu łeb mieczem. Teraz mi wstyd. - powiedziała.

Sailor Senshi odzyskały siły i były gotowe do odnalezienia Hikari i uratowania jej z pułapki Mortimera. Ich talizmany lśniły blaskiem planet ochronnych, kiedy przygotowywały się do teleportacji.

- Po tym co nas spotkało, jestem już pewna. Robal pustynny od początku nie był naszym celem. Czymkolwiek on jest, jest istotą pochodzącą z naszej planety. Nie jest przybyszem, którego musimy odesłać. - Neptune oznajmiła.

- Przybyszem jest ten, który zabrał nas do statku, aby pomóc Hikari. - dodała.

- A później wyrzucił nas i zostawił na śmierć w pustynnym upale. - Haruka przerwała jej.

- Tak, musimy odesłać go tam skąd przybył. - Dodała zaciskając pięści.

- I uratować Hikari.

- Skąd wiesz, że nadal możemy go odnaleźć? Może jest już daleko stąd. Wydaje mi się, że był zainteresowany tylko Hikari i dostał to co chciał. Dlaczego miałby na coś czekać?

- Moje lustro w jakiś sposób jest połączone z Hikari. Kiedy patrzę w jego powierzchnię i myślę o Hikari, to czuję, że ona nadal jest gdzieś niedaleko.

- Możesz określić dokładniej?

- Nie. Po prostu czuję jej obecność. Może to więź, która utworzyła się pomiędzy nami podczas jej narodzin?

- Znów będziemy musiały zaufać twojemu przeczuciu i teleportować się w nieznane. Co złego może nam się przytrafić?

- W najgorszym razie to pułapka i zmaterializujemy się wewnątrz skały.

- Michiru, nie traćmy więc czasu. - Blondynka podniosła miecz ponad głowę.

- Uranus Planet Power!

- Neptune Planet Power! - Michiru dołączyła do niej aktywując talizman.

- Sailor Teleport! - krzyknęły obie. Ich energia popędziła w kierunku wskazywanym przez lustro zielonowłosej wojowniczki. Kolumna teleportacyjnego światła napotkała niewidzialną ścianę w postaci bariery oddzielającej przestrzeń fizyczną od wnętrza statku mieszczącego w sobie tessarakt. Dziewczyny zmaterializowały się przed pojazdem siwego mężczyzny i upadły w gorący piasek.

- Cholera! Jesteśmy na pustyni, znowu! - Michiru powiedziała podnosząc się.

- Przynajmniej nie jesteśmy wewnątrz skały. - Haruka dodała.

- Mój plan się nie powiódł. On zadbał o to, abyśmy za nim nie poszły.

- Niekoniecznie. Popatrz. - Blondynka wskazała na pojawiający się czarny statek kosmiczny.

- Idziemy. - dodała.

Mortimer obserwował pojawienie się wojowniczek od chwili, gdy systemy obronne pojazdu poinformowały go o zderzeniu z energią niewiadomego pochodzenia.

- Jesteście twarde. - powiedział sam do siebie i nacisnął guzik połyskujący na zielono na konsoli sterującej przy której siedział. Przycisk zmienił kolor na czerwony, oznaczający niebezpieczeństwo. Przed pojazdem zmaterializowały się bestie z międzywymiaroego zoo mężczyzny. Sailor Uranus i Sailor Neptune zatrzymały się przed statkiem kosmicznym, ponieważ potwory wypuszczone z klatek przez siwego mężczyznę blokowały im drogę. Nadal pozostawały za barierą pola siłowego, ale już za chwilę miały stać się zagrożeniem dla dziewczyn.

- Co to takiego? - Haruka spytała wyjmując Kosmiczny Miecz.

- Komitet powitalny. - Michiru oznajmiła uśmiechając się.

- Przywitamy się? - Dodała. W tym samym momencie potwory zostały uwolnione. Mortimer siedział na fotelu przed wielkim telewizorem oglądając wydarzenia dziejące się przed jego pojazdem. Hikari stała obok niego oświetlona przez niebieskie światło emanujące z zawieszonych na ścianie lamp.

- Zobaczymy jak sobie poradzą z najgroźniejszymi bestiami z mojego małego zoo. - Mężczyzna powiedział odwracając się w kierunku dziewczyny.

- Pokonają je. Jestem tego pewna. - Hikari odparła bez chwili namysłu.

Grupa wysłana przeciwko Haruce i Michiru składała się z jedenastu potworów. Pierwszy z nich przypominał ogromny ukwiał pełzający po ziemi tysiącem zielonych macek. Na szczycie jego ciała wyglądającego jak pień drzewa mieścił się otwór gębowy z którego wystawały obślimaczone języki. Drugim potworem był Cacodemon, pokazany wcześniej Hikari przez Mortimera. Miał czerwone ciało o kulistym kształcie, jedno oko i ogromną szczękę z zębami. Obok stał inny potwór, o ciele złożonym z czarnego jak smoła kamienia. Wyglądem przypominał przysadzistego człowieka, ale fragmenty tworzące jego ciało nieustannie zmieniały konfigurację, przez co istota mogła przybierać dowolny kształt. W powietrzu unosiła się wielka ameba o ciele zbudowanym z półmaterialnej ektoplazmy. Przez jej przeźroczystą skórę widać było pulsujące, czerwone organy zapewniające potworowi energię niezbędną do życia. W grupie był również wielki, dwugłowy sęp o czarnych piórach, zniszczonych przez ciągłe walki i upływający czas. Szóstym potworem był jednorożec o jasnej, żółtej sierści. Róg zwierzęcia iskrzył od drzemiącej w nim magii, a w jego oczach widać było narastający obłęd. Na pobliskiej skale siedziała wstrętna, zielona ropucha. Była większa od konia i na jej plecach wyrastały nietoperze skrzydła. Uwagę zwracał również dziwaczny, wielki jaszczur lub smok. Jego ciało miało dwie głowy, a jedna z nich wyrastała z tylnej części ciała, gdzie zwyczajne zwierzę miałoby ogon. Potwór głośno syczał, a z obu paszczy wydobywał się dym i ogień. Dziwny potwór przypominający kamień czekał na możliwość ataku niedaleko istoty o kształcie ukwiału. Jego ciało było pokryte dziesiątkiem zielonych oczu, patrzących na wojowniczki i mrugających wszystkie naraz. Najbardziej ludzko wyglądającym przeciwnikiem było istota o skórze z kory drzewnej. Kobieta-roślina miała na sobie okrycie z liści i włosy złożone z kwiatów. Nad grupą unosił się stwór zbudowany z metalicznych brył geometrycznych, wirujących wokół siebie.

- Na co czekacie?! Boicie się nas?! - Haruka sprowokowała grupę. W tym samym momencie szalony koń z magicznym rogiem na czole wyskoczył przed szereg, kierując głowę w stronę dziewczyn. Zarżał głośno, strzelając w stronę wojowniczek kule czystej, magicznej energii.

- Submarine Reflection! - Michiru wyprostowała rękę pokazując powierzchnię swojego talizmanu. Pojawiła się przed nią bariera ochronna. Jej blask zabarwił twarze dziewczyn szmaragdowym światłem. Czar szalonego jednorożca uderzył w barierę i odbił się od niej trafiając w pobliskie skały. Tuman piasku wzbił się w powietrze dając Sailor Senshi szansę na chwilowe wycofanie się. Niestety nie wszystkie potwory polegały wyłącznie na zmyśle wzroku, niektóre nie miały nawet oczu. Wielki lądowy ukwiał wystrzelił w kierunku dziewczyn długie strzałki kryjące się w jego oślizgłych językach. Michiru znów użyła bariery wytworzonej przez zwierciadło chroniąc siebie i przyjaciółkę. Uranus zdenerwowała się.

- World Shaking! - krzyknęła rzucając czar na ślepo, aby trafił w któregokolwiek ze zgrupowanych potworów. Czarny kamienny stwór został nim ugodzony, zaczął bulgotać, trząść się niczym galareta, aż w końcu rozpadł się na trzy osobniki. Niestety żywe i gotowe do dalszej walki.

- World Shaking! - Haruka zaatakowała po raz drugi. Tym razem, czar przyjął na siebie stwór o ciele ameby. Jego ciało o niezwykłej fizjologii pozwoliło wchłonąć energię kuli złotego światła, nie czyniąc mu krzywdy, ale za to zapewniając mu pokarm. Blondynka chciała uderzyć po raz trzeci, ale czerwony cacodemon wyprzedził ją, strzelając kulą ognia, dymu i siarki. Sailor Senshi uskoczyły przed atakiem, czując na skórze żar płomieni wyplutych przez piekielnego potwora. Haruka patrzyła na zarysy sylwetek potworów zbliżających się do niej przez unoszący się w powietrzu pył i czarny dym płomieni cacodemona. Dotknęła dłonią ziemi pod stopami.

- Co robisz? - Neptune zapytała.

- Spróbuję ich spowolnić. - Uranus odparła po raz kolejny używając swojego zaklęcia. Tym razem uwolniona przez nią energia nie przybrała formy złotej kuli, ale uderzyła bezpośrednio w grunt wywołując prawdziwe trzęsienie ziemi. Fale sejsmiczne popędziły w stronę potworów, rozrywając ziemię w słabszych miejscach. Dziewczyna nie mogła zobaczyć efektów swojej magii, bo dym nadal przesłaniał widoczność w okolicy, ale dochodzące do jej uszu krzyki utwierdziły ją w przekonaniu, że jej atak był skuteczny i zadał przeciwnikowi dotkliwe rany. W tym samym momencie Michiru krzyknęła.

- Uważaj! - Szybko podbiegła do niej i oparła się o nią plecami. Spojrzała w górę. Istota o ciele złożonym z wirujących wokół siebie brył geometrycznych zbliżała się do niej z ogromną prędkością.

- Deep Submerge! - Użyła zaklęcia, posyłając w kierunku potwora niebieską kulę energii magicznej. Przeciwnik został nią trafiony i zatopiony w żywiole kontrolowanym przez Sailor Neptune, ale nie zrobiło to na nim wrażenia. Przedostał się przez wodną barierę jak przez powietrze, zniżył swój lot, aby szybciej dosięgnąć celu. Wysokie dźwięk wydawany przez jego ciało działał na dziewczyny niezwykle drażniąco. Haruka wyciągnęła Kosmiczny Miecz. Stanęła przed Michiru i zasłoniła ją przed wirującymi ostrzami geometrycznego stwora. Dzięki swojej broni, mogła odpierać ataki, które z każdą sekundą stawały się one szybsze i coraz bardziej śmiałe. Istota doskonale wiedziała, że szczęście Uranus w parowaniu ciosów skończy się tak szybko jak pojawi się zmęczenie walką.

- Haruka, jest ich coraz więcej! - Michiru powiedziała patrząc na pojawiające się potwory. Cacodemon znów szykował się na splunięcie w jej stronę ognistą kulą. Szalony jednorożec patrzył z nienawiścią na blondynkę.

- Musimy użyć najpotężniejszych czarów. Pomożesz mi? - Uranus mówiła broniąc się przed ostrymi trójkątami uderzającymi w jej miecz.

- Tak... - Michiru wyjęła lusterko.

- Submarine Reflecation! - Wycelowała swój talizman w geometryczną istotę i posłała w jego kierunku strumień magicznej wody. Potwór został odepchnięty i dzięki temu chwilowo zdezorientowany.

- Musimy się od nich odgrodzić! - Blondynka dodała.

- Neptune! - Michiru powiedziała, a na jej czole zalśnił symbol planety Neptun. Krystaliczna woda zaczęła formować się wokół jej dłoni. Po chwili płyn przybrał kształt skrzypiec. Dziewczyna dotknęła ich i dokończyła czar.

- Violin Tide! - krzyknęła. Wokół jej ciała pojawił się lej wirującej wody. Sterowany przez jej umysł, rozszerzył się, aby objąć w swoim wnętrzu Harukę, Michiru i metalicznego potwora, ale odgrodzić wszystkich pozostałych przeciwników.

- Teraz moja kolej! - Uranus przygotowała się do walki. Patrzyła na latającego stwora, próbującego zbadać barierę wodną, która się przed nim nagle pojawiła.

- Uranus! Space Turbulence! - Dziewczyna uderzyła mieczem w ziemię robiąc w niej wyrwę emanującą czerwoną poświatą. Skierowała broń na przeciwnika i na jej mentalny rozkaz ze szczeliny wypromieniowała potężna energia. Czar natychmiast trafił w swój cel. Nowe zaklęcie Sailor Uranus było potężne jak dziesiątki kul tworzonych podczas rzucania czaru World Shaking. Geometryczny stwór poczuł ogromne naprężenia rozdzierające jego ciało, bo przez przestrzeń którą zajmował przechodziły fale kosmicznej turbulencji. Próbował się opierać, ale Uranus była zbyt silna. Kształty geometryczne wirujące wokół głównej części jego korpusu opuściły swoje orbity i uległy zniszczeniu. Wkrótce całe jego ciało zostało rozerwane przez energię wojowniczki i zamieniło się w deszcz metalicznych drobinek. W tym samym czasie Neptune uwolniła ogromny lej wodny, kierując go wprost na resztę przeciwników.

Mortimer, obserwujący walkę z oddali, wstał z krzesła nie kryjąc zdziwienia.

- Zabiła kalkulusa, unikatowy mechaniczny byt! Drugi raz nie uda mi się odwiedzić ich krainy! - Mężczyzna był wściekły.

- Mówiłam, abyś nie przeceniał wojowniczek. - Hikari odparła spokojnie.

- Popatrz co dzieje się teraz. - Dodała. Siwowłosy człowiek spojrzał w ekran na którym ogromna fala wodna uderzyła w grupę potworów, zatapiając je całkowicie.

- Nie! Nie stracę więcej okazów! - Powiedział naciskając przyciski na konsoli sterowniczej. Wszystkie kreatury topiące się w wodnej ścianie Michiru, jedna po drugiej, zostały teleportowany do ich bezpiecznych cel zamieszkania.

- Może i dla was znajdzie się miejsce na moim statku. - Mortimer powiedział naciskając inne przyciski na biurku. Hikari spojrzała na niego bez emocji, a w jej głowie pojawił się plan pomocy przyjaciółkom.

W tym samym czasie Uranus i Neptune patrzyły na niespodziewane wycofanie się przeciwników. Kiedy efekty czaru Michiru rozpłynęły się w gorącym, pustynnym powietrzu, przestrzeń przed dziewczynami zafalowała, a po chwili ukazało się przejście prowadzące do wnętrza zamaskowanego statku Mortimera. Metaliczna dziura zapraszała do swego wnętrza przyjemnym chłodem klimatyzowanego pomieszczenia, będąc jednocześnie oczywistą pułapką.

- Idziemy? Na pewno jest na nas przygotowany. - Neptune zapytała.

- Oczywiście. Liczę na to. Chcę wreszcie odpłacić mu za zostawienie nas na pustyni. - Uranus odparła z uśmiechem. Obie wojowniczki wkroczyły do wnętrza tesseraktu.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.