Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Niedokończone Sprawy

Rozdział 7

Autor:Kh2083
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Akcja, Przygodowe
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2016-11-22 08:00:12
Aktualizowany:2016-11-20 22:51:12


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Rozdział 7

Mortimer patrzył z niepokojem na ekran ukazujący dwie Sailor Senshi przekraczające bramę wejściową do tesseraktu.

- Pokonały twój komitet powitalny i biegną na spotkanie. Czy nie powinieneś szykować się do ucieczki? - Hikari zapytała z uśmiechem.

- Nie mam zamiaru. Myślę, że rozumiesz czym jest wnętrze mojego statku, czym jest tesserakt, czterowymiarowa przestrzeń zwinięta w przestrzeń trójwymiarową. Nie oznacza to jedynie więcej miejsca wewnątrz statku niż sugerowałaby jego objętość widziana z zewnątrz. To także możliwość dowolnej zmiany topologii zanurzonej w nim przestrzeni trójwymiarowej, topologii nad którą mam całkowitą kontrolę.

Mężczyzna dotknął przycisku na rękawicy. W tym samym momencie pojawiła się przy nim kula na której obracały się napisy w dziwnym, obcym języku.

- To serce tesseraktu. Mogę stąd dowolnie kształtować przestrzeń w jego wnętrzu. Spójrz na monitor. W tej chwili zapętliłem korytarz, którym twoje przyjaciółki biegną na spotkanie ze mną. Będą poruszały się po powierzchni torusa, cały czas goniąc własne plecy. Nigdy nie dotrą na drugi koniec, bo w nowej przestrzeni, ten koniec stał się równoważny początkowi korytarza. Topologia torusa, powinnaś to zrozumieć.

- Znów przeprowadzasz swój eksperyment. Znów zamykasz w klatce świadome i inteligentne istoty.

- Czy nie robisz tego samego? Czy nie stałaś się jedną z nich, aby je lepiej zrozumieć? Jesteśmy takimi samymi odkrywcami ciekawymi otaczającego nas świata. - Mężczyzna uśmiechnął się i odwrócił do blondynki.

- Nie. Bo ja już zrozumiałam co to znaczy znaleźć się w klatce. Nigdy więcej nie zrobię tego innej istocie. Stałam się jedną z nich również po to, by zrozumieć dlaczego tak nienawidzę ograniczenia wolności. Dlaczego wywołuje to we mnie taką złość. - Hikari popatrzyła smutno na siwego człowieka, a on odwrócił się do komputerów.

- Odpowiedz mi na następne pytanie. Jeśli tak bardzo nienawidzisz tego co robię, jeśli tak bardzo rani cię mój sposób zdobywania wiedzy, dlaczego mnie nie zatrzymasz? Masz siłę, aby mnie spopielić jedną myślą, masz siłę aby rozerwać to miejsce na tysiące kawałków. Możesz sięgnąć w głąb siebie i wydobyć tę siłę. Dlaczego stoisz obok mnie, kiedy torturuję kogoś kogo nazywasz przyjaciółmi? Jestem pewien, że gdybyś była wystarczająco szybka, ja nie zdążyłbym zareagować.

Hikari milczała, patrząc na Harukę i Michiru na ekranie monitora, biegnące wzdłuż niekończącego się korytarza.

- Aby odpowiedzieć na to pytanie, będę musiała bardziej poznać powłokę cielesną którą przyjęłam. Ale masz rację. Nie będę stała bezczynnie. - ciało Hikari zaczęło lśnić żółtym blaskiem.

- Co ty robisz? Gdzie się wybierasz? Jeśli uciekniesz...

- Nie ucieknę. Nie zaryzykuję teraz, gdy wewnątrz tesseraktu są moje przyjaciółki. Chcę zamknąć twoje odrażające zoo i oddać wolność tym których uwięziłeś. Na pewno będą mieli ci coś do powiedzenia. - Dziewczyna zniknęła w oślepiającym błysku.

Sailor Uranus i Sailor Neptune biegły przed siebie wzdłuż prostego korytarza, który zdawał się im ciągnąć w nieskończoność. Sceneria otaczająca je była niezwykle monotonna, bo na ścianach wokół, podłodze i suficie nie było żadnych detali, dzięki którym można by było określić względne położenie. Jedynym urozmaiceniem szarości były białe, punktowe lampy wiszące w jednym rzędzie, w równych odstępach od siebie, na centralnej linii sufitu. Po długich minutach biegu, niezbliżającego wojowniczki nawet o milimetr do celu wędrówki, Haruka zatrzymała się.

- Cholera jasna! - Zawołała.

- Znowu to samo! Znowu dzieje się to co przedtem!? Miałyśmy rację. Wiedziałyśmy o tym i weszłyśmy w jego pułapkę jak idiotki.

- Przecież nikt nas nie zaatakował. Jeszcze kilka kroków i będziemy w centrum jego statku.

- Naprawdę tego nie zauważyłaś Michiru? Chyba gorąco pustyni źle wpłynęło na twoją głowę. Nigdzie nie dojdziemy, rozumiesz to? - Haruka odpowiedziała ze złością wyczuwalną w każdym słowie. Neptune zatrzymała się. Rozglądnęła się dookoła siebie.

- Biegniemy bez przerwy, a tak naprawdę nie ruszamy się z miejsca. Znowu wpadłyśmy w pułapkę tak jak wtedy, gdy pojawiła się Hikari. - Uranus zacisnęła pięści.

- A może... to jej sprawka. Może ona znowu się nami bawi?

- Daj spokój! Przecież Mortimer dysponuje technologią pozwalającą na manipulowanie przestrzenią. Opowiadał o niej. Tesserakt, pamiętasz? Jeśli rzeczywiście wpadłyśmy w jakąś pętlę, to musi być jego robota. Zaraz sprawdzę lusterkiem, może nas stąd wyprowadzę. - Michiru przygotowała się do użycia swojego talizmanu.

- Mam lepszy pomysł! Rozwalę to miejsce! - Haruka przygotowała się do ataku.

- Nie!

- World Shaking! - Krzyknęła, a złota kula pulsującej energii popędziła w przestrzeń przed dziewczyną.

- Uważaj! - Michiru odepchnęła przyjaciółkę na bok, gdy jej czar zawrócił w zapętlonej przestrzeni i pojawił się za plecami dziewczyny. Sailor Senshi odsunęły się pod ścianę i z niepokojem obserwowały złoty pocisk znikający w czeluściach korytarza i pojawiający się z przeciwnej strony. I tak kilkanaście razy, zanim Uranus rozproszyła swój czar siłą woli.

- Zaraz znajdę wyjście z tego miejsca! - Michiru mocno ścisnęła swoje lusterko.

- Submarine Reflection! - Krzyknęła uwalniając ze zwierciadła wiązkę niebieskiego światła, którą przeskanowała przestrzeń wokół siebie i swojej przyjaciółki. Patrzyła w powierzchnię lusterka zauważając, że jedynie niewielka część przestrzeni wokół niej była fizycznie prawdziwa, reszta zawijała się łącząc tył przestrzeni z przodem i jej lewą część z częścią prawą. Topologia torusa skutecznie uwięziła wojowniczki w pułapce bez wyjścia.

- Znalazłaś coś?

- Tak... miałaś rację. Jesteśmy uwięzione w zapętlonym bąblu przestrzeni. Znowu.

- Czy widzisz jakieś wyjście? Jakiś słaby punkt?

- Nie. Nic, perfekcyjnie symetryczna. Żadnej skazy. Żadnego słabego miejsca, które można by otworzyć mieczem albo magią.

- Jak mogłyśmy być tak głupie!

Mortimer wiedział, że musiał zacząć działać, bo inaczej jego więźniowie zaskoczyliby go zupełnie nieprzygotowanego na konfrontację. Wyłączył panel kontrolny i monitory, również ten na którym ukazana była walka Sailor Senshi z więżącą je pułapką. Ubrał maskę, kapelusz i wyjął spod biurka strzelbę. Ruszył w stronę pokoju ze zgromadzonymi niezwykłymi trofeami. Słysząc charakterystyczny szelest powietrza w ciemnościach korytarza, zatrzymał się i zbliżył do ściany. "Uwolniła je." Pomyślał. Wielokrotnie polował na te potwory w ich naturalnym środowisku i był przygotowany na to co miał zrobić. Musiał strzelić pociskiem paraliżującym, gdy tylko czerwone, kuliste ciało Cacodemona ukazało się zza ściany. Nie mógł spóźnić się nawet o kilka sekund, bo potwór otwarłby swoją paszczę i wyrzucił z niej w jego stronę kulę płonącego gazu. Udało mu się. Mortimer wbiegł do galerii osobliwości, jednocześnie wyłączając światło w pomieszczeniu i korytarzach do niego przylegających. Chwilę później w pokoju rozległ się wibrujący, metaliczny głos.

- Wreszcie możemy się spotkać sam na sam. Tak jak było nam dane na początku. - Siwy mężczyzna rozpoznał kto do niego przemówił.

- Dostałaś to czego pragnęłaś. Zabrałem cię na podróż pomiędzy wymiarami. Pokazałem ci cuda wieloświata.

- Rozumiem i doceniam to. - przed mężczyzną ukazała się kobieta, której ciało było złożone z roślin - kwiatów, gałęzi i liści. Kilka części jej ciała fosforyzowało w ciemności i oświetlało swą najbliższą okolicę, a także twarz Mortimera ukrytą za maską gazową.

- Dlatego użyłam moich cudownych woni, aby skierować potwory, które marzyły o rozszarpaniu cię na kawałki do najdalszych części tesseraktu. Część z nich jest odporna na moje zapachy, dlatego pewnie zaraz pojawią się następni, wdzięczni za to co im zrobiłeś. Ja jestem bardzo wdzięczna. Jestem wdzięczna za to, że zamknąłeś mnie w klatce i traktowałeś jak część swojej kolekcji, swoją zdobycz. I dlatego teraz obdaruję cię pocałunkiem, który sprowadzi na ciebie słodką, pachnącą śmierć.

- Przepraszam za to co teraz zrobię... obiecuję, że to nie potrwa długo. - Mężczyzna wyszeptał otwierając szklany słój ze zwiędłym słonecznikiem. Kobieta usłyszała jego żałosną pieśń o zagubieniu w obcym świecie, daleko od wszystkiego co się znało i kochało. Jej kwiaty zgniły, liście zrobiły się pożółkłe i wkrótce opadły na podłogę jakby nadeszła wieczna jesień. Po kilkunastu długich sekundach przed mężczyzną stała postać złożona z poskręcanych gałęzi przypominająca swym kształtem sylwetkę ludzką.

- Mogłaś zostać w pałacu, który dla ciebie przygotowałem. - Mortimer oznajmił patrząc na puste oczodoły i martwą twarz z popękanej kory drzewnej. Ciemna przestrzeń została przeszyta błyskawicą, a przed łowcą pojawił się biały koń o szalonych oczach i jednym złotym rogu na środku czoła.

- Nie dałeś zwieść się zapachom mojej oblubienicy. Ale jesteś zbyt szalony, zbyt niestabilny, aby istnieć poza klatką mojego zoo. Zobacz. - Mężczyzna wyciągnął rękę ukazując jednorożcowi ciemne graniastosłupy spowite mrokiem zaświatów.

- Zobacz zimną, geometryczną perfekcję, demoniczny ład świata w którym nie ma miejsca na żadną spontaniczność. Zobacz coś co jest zupełnie odmienne od twojej wizji fowistycznej rzeczywistości, gdzie tylko twoje szaleństwo nadaje sens temu co cię otacza. Patrz jak perfekcja świata ciemnej płaszczyzny zakańcza istnienie wszystkich paradoksów jakie stwarzasz w miejscach których dotykają twoje kopyta. Odejdź w niepamięć szalony jednorożcu. - Mortimer wypuścił bryłę geometryczną emanującą mrokiem i chęcią zmiany wszystkiego dookoła w podobny sobie ład. Spotkanie dwóch tak odmiennych od siebie istot doprowadziło do paradoksu i wzajemnej anihilacji stworzeń. Oba potwory wzajemnie wymazały się z rzeczywistości. Łowca zakrył twarz dłonią. Był bardzo zmęczony chwilą trzymania czarnego graniastosłupa, czuł jak chłód dotarł do jego serca. Pomieszczenie zostało rozświetlone dziesiątkiem kolorów, psychodelicznie zmieniających się w rytm pulsującego tańca zwiewnych istot żyjących pomiędzy wymiarami. Mortimer gwałtownym ruchem zdjął z twarzy maskę gazową, chwycił się za głowę, bo chaotyczne ruchu jego byłych więźniów uderzyły w jego umysł niczym muzyka na koncercie black metalowym słuchana prosto z głośników przy scenie. Poczuł fizycznie ich wściekłość. W ostatniej chwili przywołał jedną ze swych ostatnich broni, łańcuchy mogące skuwać nawet twory niematerialne, żyjące poza granicami wyznaczanymi przez czas i przestrzeń. Grupa obcych została zatrzymana w jednej pozycji ciała, w jednym stanie transparencji i jednym kolorze. Żywa, pulsująca masa została w mgnieniu oka przekształcona w barwne plamy przypominające farbę rozchlapaną na niewidzialnych ścianach przecinających pomieszczenie.

- Nie mogę was zniszczyć. Nie wiem nawet, czy jest to możliwe. Ale te łańcuchy przytrzymają was dopóki nie zbuduję wam lepszej klatki. Nie wypuszczę was dopóki nie poznam sekretu kim tak naprawdę jesteście. - Powiedział i opuścił ciemny pokój pozostawiając istoty pogrążone w bezruchu i rozpaczy.

- "Nie odchodź jeszcze. Potrzebuję twojej pomocy."

Hikari stała przed otwartymi klatkami w których jeszcze przed kilkunastoma minutami uwięzione były niezwykłe istoty będące mieszkańcami międzywymiarowego zoo Mortimera. Dziewczyna patrzyła na obcą formę życia przypominającą wielką kroplę wody unoszącą się bezpośrednia przed nią, trochę powyżej poziomu jej głowy. Istota nieustannie zmieniała kształt tak jakby chciała skomunikować się z blondynką. Hikari wyciągnęła rękę w jej kierunku, pozwalając, aby strumienie lśniącej substancji oddzielone od ciała płynnej formy życia oplotły delikatnie jej dłoń. Uśmiechnęła się. Poczuła nić porozumienia pojawiającą się pomiędzy dwoma umysłami, telepatycznie, bez wymiany jednego słowa.

- "Dziękuję. Niedługo będziesz zupełnie wolna, ale teraz proszę pomóż mi uwolnić moje przyjaciółki."

Dziwna istota otoczyła Hikari swym płynnym objęciem i zniknęła z klatki, aby przebić się przez barierę oddzielającą zwykłą rzeczywistość od przestrzeni zrodzonej w urządzeniach tesseraktu i więżącej dwie wojowniczki. Manifestacja pojawienia się nowego lokatora zapętlonej czasoprzestrzeni zaczęła się od lekkiego falowania powietrza przed Haruką i Michiru i bardzo szybko przerodziła w oślepiający błysk uwolnionej energii. Uranus instynktownie przygotowała się do walki mieczem, a Michiru do rozłożenia bariery ochronnej swym magicznym zwierciadłem.

- Nie wystarczyło mu zamknięcie nas w pokoju bez klamek. - Blondynka powiedziała ze złością.

- Widocznie znudziło mu się patrzenie jak się miotamy. - Michiru dodała. Po zniknięciu przeszywającej wzrok jasności, ukazała się płynna forma życia. Początkowo w postaci prawie kulistej kropli, później przybrała bardziej nieregularny, amebowaty kształt. Po otwarciu się niczym wiosenny kwiat, ukazała w swym wnętrzu złotowłosą przyjaciółkę Sailor Senshi.

- Hikari? - Michiru zapytała zdziwiona.

- Nie ciesz się zbyt wcześnie. - Haruka odparła z niechęcią. Nadal nie ufała Hikari i podejrzewała ją o współpracę z Mortimerem.

- Udało mi się poznać kogoś, kto nam pomoże. - Dziewczyna oznajmiła pokazując ciało otaczającej ją obcej formy życia.

- Mamy przewagę nad naszym porywaczem, dlatego powinnyśmy to załatwić jak najszybciej. - Hikari dodała patrząc najpierw na Michiru, a sekundę później na Harukę.

- Zabierz nas do niego. - Neptune zaproponowała, kierując się w stronę jedynej drogi wyjściowej z zapętlonej czasoprzestrzeni. Uranus wahała się, ale w końcu postanowiła zrobić to samo co jej przyjaciółka.

- Będę cię miała na oku. - szepnęła wchodząc do pulsującej bramy zrodzonej z dziwnej płynnej istoty.

Międzywymiarowa ameba pojawiła się w ciemnym korytarzu, naprzeciwko Mortimera próbującego dostać się do innej części tesseraktu, w której byłby bezpieczny od uwolnionych osobników z prywatnego zoo. Niektórych jak dotąd nie udało mu się zniszczyć lub sprowadzić z powrotem do klatek. Dziewczyny były gotowe do konfrontacji, nawet Hikari, która pojawiła się w pomieszczeniu ubrana w strój Sailor Senshi. Siwy mężczyzna wyciągnął strzelbę, instynktownie celując w Harukę, stojącą najbliżej.

- Space Sword Blaster! - Uranus zaatakowała Kosmicznym Mieczem, przecinając lufę broni na pół.

- Submarine Reflection! - Neptune skierowała lustro na twarz mężczyzny i wystrzeliła w nią strumień magicznej wody. Maska gazowa uderzona energią wojowniczki pękła na dwie części, ukazując wściekłą twarz łowcy osobliwości.

- Znowu nie miałam okazji użyć moich nowych zdolności. - Sailor Sedna oznajmiła, widząc, że Mortimer nie miał ochoty na jakąkolwiek dalszą konfrontację.

- Wypuść nas stąd. Natychmiast. - Hikari kontynuowała.

- Jeśli tego nie zrobisz zniszczę ten statek i wszystko co na nim zgromadziłeś. I nie martwię się, że zostanę uwięziona w jakieś dziwnej, martwej przestrzeni bez upływu czasu. A wiesz dlaczego? Bo mam po swojej stronie bardzo potężną istotę. Inteligentne stworzenie, które więziłeś wbrew jej woli jak jakieś prymitywne, dzikie zwierzę. Kiedy tesserakt zostanie zniszczony lub utknie w osobliwości, ja i moje przyjaciółki bezpiecznie wrócimy na Ziemię. Proszę po raz ostatni. Pozwól nam odejść.

Mortimer uśmiechnął się szeroko.

- Jesteś taka młoda i taka głupia. Mogłaś pozostać w swej dawnej formie, a nie przyjmować naiwność ludzkiego umysłu na własne życzenie. - Powiedział, po czym dodał coś w zupełnie niezrozumiałym dla dziewczyn języku. Nawet Hikari nie potrafiła odszyfrować znaczenia dziwnych słów, fonetycznych symboli kodujących przekaz przeznaczony tylko dla istoty unoszącej się obok trzech wojowniczek. Płynna forma życia przeniknęła przez trzy dziewczyny niczym mgła i popędziła w kierunku siwego mężczyzny. Pojawiła się w całej okazałości za jego plecami i objęła go dziesiątkami wypustek utworzonych z jej odkształcalnego ciała o lustrzanym połysku.

- Co robisz? - Hikari była zdziwiona. Chciała podejść bliżej Mortimera.

- Uważaj. - Michiru zatrzymała ją.

- Nadal uważasz, że będziesz potrafiła przeżyć zniszczenie mojego tesseraktu? Wspominałem ci przedtem, że niektórzy goście mojego ogrodu zoologicznego są ze mną z własnej woli. Są tutaj, bo dzielą ze mną chęć poznawania otaczającej nas rzeczywistości. Nie kłamałem proponując ci wspólną podróż. Teraz widzisz jak wiele tracisz odrzucając mnie. - Mortimer oznajmił ze spokojem. Wiedział, że jedyny as w rękawie Hikari został jej brutalnie odebrany.

- Nie... - Blondynka wyszeptała. Zacisnęła pięści. Haruka i Michiru patrzyły z niepokojem jak jej ciało zaczęło świecić jasną, żółtawą poświatą.

- Nie będę częścią twojej kolekcji. Zniszczę to miejsce, przysięgam. Jeśli nas stąd nie wypuścisz zamienię tesserakt w chmurę gwiezdnego pyłu. Nie dbam o to co się ze mną stanie i wiem, że jeśli się poddam, moje przyjaciółki zginą z twoich rąk. Wynik będzie taki sam, ale przynajmniej uwolnię ten wszechświat od kogoś takiego jak ty. Może twoja zabawka cię uratuje, ale na pewno nie będzie w stanie uratować całego dobytku twojego życia.

Twarz Mortimera wyrażała zaniepokojenie. Szkliste ciało bezkształtnej formy życia zaiskrzyło barwami tęczy. Obca istota wiedziała, że mogło się stać coś złego.

- Jest niebezpieczna. Mówiłam ci. - Uranus zwróciła się do Neptune.

- Hikari, nie rób tego. Nie odbieraj życia, które ci dano. - Michiru próbowała powstrzymać blondynkę słowami. Wiedziała, że niczego więcej nie mogła zrobić.

- Jaka jest twoja decyzja? Wypuścisz nas? - Hikari zapytała ponownie.

- Dobrze. Wypuszczę was. Ale mam warunek. A właściwie propozycję dla was. - Mortimer odpowiedział po chwili namysłu.

- Nie możesz dyktować warunków w twoim położeniu. - Hikari krzyknęła. W jej dłoniach zaczęły formować się kule gorącej plazmy.

- Nie zrozumiałaś mnie. Zwróciłem się nie tylko do ciebie, ale i do twoich przyjaciółek. Kiedy moja wspaniała towarzyszka podróży... - Mężczyzna dotknął płynnego ciała międzywymiarowej ameby.

-... połączyła się świadomością z tobą, a później ze mną zobaczyłem dokładnie co jest waszym celem. Ścigacie uciekinierów z innych rzeczywistości, istoty i rzeczy, które nie należą do tego świata, są unikatowe i bezcenne. Waszym zadaniem jest usunąć je z tej Ziemi, a ja bardzo chętnie dołączyłbym je do mojej kolekcji.

- Nie będziemy łapać dla ciebie niewolników. - Sailor Sedna zaprotestowała.

- Zaczekaj. Posłuchajmy co ma do powiedzenia. - Uranus przerwała jej.

- Widzę, że twoja koleżanka jest bardzo rozsądna i praktycznie myśląca. Myślę, że się dogadamy. - Mortimer uśmiechnął się. Podniósł z podłogi maskę gazową uszkodzoną przez magię Sailor Neptune.

- Wiem w jakiej jesteście sytuacji. Nie wiecie kogo napotkacie na swojej drodze, w jaki sposób sobie z nim poradzić, nie wiecie nawet kogo szukać. Już w waszym pierwszym zadaniu pomyliłyście się, bo wzięliście za obcego robaka z pustyni Gobi, podczas gdy to ja byłem gościem. Jeśli połączymy nasze siły, skończycie waszą robotę dużo szybciej. Mój tesserakt jest doskonałym środkiem transportu i jego liczne laboratoria pozwolą nam poradzić sobie ze wszystkim co napotkamy na swojej drodze. Nie musimy ze sobą walczyć, a wy nie musicie się poświęcać. Jesteście gotowe na współpracę?

- Tak. Jestem gotowa. Jesteś jedynie zbieraczem złomu i osobliwości, a inni nieproszeni goście mogą być zagrożeniem dla planety. Ja w to wchodzę. - Haruka odezwała się jako pierwsza. Podeszła do Mortimera i uścisnęła jego dłoń wyciągniętą w jej kierunku. Michiru patrzyła na nią, nie wiedząc co robić. Wszystko to co mówił mężczyzna miało sens, ale wiedziała, że nie był on osobą godną zaufania.

- Ale będę cię cały czas obserwować. - Uranus oznajmiła odwracając się.

- Jeśli Haruka podjęła taką decyzję, to ją zaakceptuję. - Michiru powiedziała.

- Ja również będę czujna. - Dodała. Hikari nie rozumiała złości jaka ją ogarnęła. Wszystko wydawało się logiczne i rozsądne, ale nie mogła pozbyć się uczucia wstrętu i nienawiści do mężczyzny i wszystkiego co się z nim wiązało. Milczała i nie miała ochoty ani podawać mu ręki, ani do niego podchodzić. Mortimer nacisnął guzik na swej rękawicy. Przed Sailor Sedną pojawiła się kula pokryta symbolami w obcym języku, panel kontrolny tesseraktu.

- Hikari. W twoich rękach jest kontroler mojego statku. Połącz się z nim mentalnie i wskaż mu miejsce w którym wyczuwasz dziurę w czasoprzestrzeni. Jeśli to zrobisz, tesserakt przeniesie nas wszystkich w to miejsce. Pojawimy się w naturalnym kamuflażu, aby nie wzbudzać podejrzeń. To gest mojej dobrej woli, bo to małe urządzenie może nas wszystkich wysadzić w powietrze jedną zbłąkaną myślą, dużo prościej niż ty to chciałaś zrobić. - Kiedy długowłosy mężczyzna skończył wypowiadać zdanie, Hikari dotknęła kuli kontrolnej. Uranus i Neptune były gotowe do pomocy dziewczynie, gdyby przedmiot okazał się być pułapką.

- Zabiję go, jeśli stanie się coś złego... - Haruka powiedziała cicho do Michiru. Sailor Sedna zamknęła oczy i próbowała przywołać w swoim umyśle taki sam trans, jak wtedy gdy namierzyła obcą istotę na pustyni Gobi. Tym razem stało się coś innego. Świadomość drzemiąca w tessarakcie połączyła się z umysłem Hikari i przez krótką chwilę stała się z nią jednością. Wystarczająco długo, aby przenieść się w kolejne miejsce na Ziemi, gdzie nastąpiła manifestacja zjawiska lub postaci z równoległego wszechświata. Dziewczyna otworzyła oczy i odrzuciła od siebie kulę. Wyglądała na zmęczoną teleportacją całego pojazdu.

- Hikari, wszystko w porządku? - Michiru zapytała.

- Tak... to po prostu jest dla mnie nowym doznaniem... znowu.

- Nie zastanawiajmy się dłużej. - Mortimer nacisnął przycisk na rękawicy. Trzy dziewczyny, jak i on sam teleportowali się na zewnątrz tesseraktu, do lasu położonego poniżej lewitującej maszyny. Chłodne powietrze uderzyło w trzy wojowniczki, gdy łapały swoje pierwsze oddechy po materializacji w nowym miejscu. Lasy iglaste ciągnęły się wszędzie dookoła ziemnej drogi na której cztery osoby się pojawiły.

- Gdzie jesteśmy? - Zapytała Haruka.

- Według mojej mapy, jesteśmy w miejscu które nazywane jest Rosją. W pobliżu gór Ural. - Mortimer wyjaśnił patrząc na holograficzną projekcję globu ziemskiego.

- Nasz następny cel pojawił się tutaj. - Hikari dodała.

- Dokładnie około siedmiu kilometrów stąd. Przyjemnego spaceru i udanych łowów. - Mężczyzna powiedział ubierając na głowę kapelusz. Przygotowywał się do teleportacji i powrotu na swój statek.

- Dokąd się wybierasz?! - Uranus krzyknęła, a Neptune wyciągnęła lustro, aby powstrzymać łowcę przed ucieczką.

- Spokojnie. Wasza koleżanka ma kulę, dzięki której możecie przywołać mnie w każdej chwili. Muszę wrócić i naprawić wszystkie szkody których doznała moja kolekcja przez wasze działania. Jeszcze raz życzę wam udanych łowów. - Mortimer nacisnął przycisk na rękawicy i zniknął w krótkim blasku niebieskiego światła.

Setsuna i Hotaru jechały w niewielkim samochodzie wypożyczonym przez Setsunę zaraz po opuszczeniu lotniska w Melbourne. Była już noc, a dwie wojowniczki zbliżały się do granic miasta. Musiały znaleźć się na pustyni, jak najbliżej miejsca w którym magiczny klejnot na kluczu czasoprzestrzennym zielonowłosej kobiety wskazał pojawienie się istoty z innej rzeczywistości. Tylko wówczas Sailor Pluto miała szansę podążyć za jego czasoprzestrzennym śladem i dowiedzieć się czegoś więcej o jego naturze. Setsuna ubrana była w jasnozieloną sukienkę bez rękawów, a jej młodsza przyjaciółka miała na sobie czarną koszulę bez rękawów i czarne, krótkie spodenki. Dziewczyna przysypiała zmęczona podróżą lotniczą i monotonną jazdą, ale jej towarzyszka prowadząca pojazd była w pełni sprawności umysłowej. Ze względu na specyficzną rolę jaką pełniła, monotonia nie miała na nią takiego wpływu jak na zwykłych ludzi. Setsuna zatrzymała samochód i obudziła Hotaru.

- Już jesteśmy na miejscu. - Powiedziała do otwierającej oczy przyjaciółki.

- Na miejscu? To znaczy gdzie?

- Z dala od zabudowań ludzkich. Będę mogła bez obawy zbadać czasoprzestrzeń w tej okolicy i dowiedzieć się czegoś więcej o tym kogo szukamy. - Setsuna wyszła na pustynię, przywołując swój magiczny klucz do Bramy Czasu. Hotaru była kilka kroków za nią.

- Boisz się, żeby cię ktoś nie zobaczył?

- Nie. Boję się, że uwolnione energie mojego klucza nie zachowają się do końca przewidywalnie i postarzą kogoś o pół wieku. Albo cofną do czasu przed narodzinami.

- Nie jesteś tu sama. Ja tu jestem, jakbyś zapomniała. - Czarnowłosa dziewczyna usiadła na wystającej ze spieczonej ziemi szarej skale.

- Jako Sailor Saturn jesteś odporna. Zresztą odmłodzenie to dla ciebie nic nowego. Znowu cię wychowamy.

- Tak, racja...

Setsuna usiadła na piasku, odłączyła Garnet Orb od pozostałej części talizmanu i pozwoliła, aby uniósł się ponad jej głowę. W tym samym czasie Hotaru przeciągnęła się, położyła na kamieniu i zapatrzyła w gwieździste niebo rozciągające się nad okolicą.

- Tak dawno nie widziałam gwiazd tak blisko... prawie na wyciągnięcie ręki... jak tysiące lamp unoszących się nade mną... - wyszeptała.

Setsuna użyła swojej prawdziwej mocy, niewyobrażalnie potężniejszej od magii ofensywnej którą posługiwała się pod postacią Sailor Pluto. Jej oczy widziały szlaki energii, ścieżki czasoprzestrzenne przecinające niebo nad jej głową, poszukiwały anomalii mogących zdradzać pojawienie się istoty z innej rzeczywistości. Chociaż Hotaru nie mogła dostrzec niczego w ciemności spokojnej pustyni, Setsuna obserwowała różnokolorowe, zawiłe wzorce przenikających się wymiarów, cały spektakl stworzenia i trwania uniwersum w sekundach odmierzanych uderzeniami jej serca. W pewnej chwili Garnet Orb spadł w ręce zielonowłosej kobiety, a ona sama ocknęła się z transu.

- Coś się stało? - Hotaru zapytała zdziwiona, jednocześnie wstając z kamienia.

- Nie. Znalazłam kilka anormalnych stanów czasoprzestrzeni w tym rejonie jakie zdarzyły się na przestrzeni wieków. Jeden z nich był związany z tobą.

- Ze mną?

- Tak. Chwila, gdy twój ojciec otworzył bramę do Galaktyki Tau.

- Nie przypominaj mi o tym. To było w poprzednim życiu. Dosłownie.

- Dokładnie. I nie ma sensu o tym dalej rozmawiać. Ale pojawiło się inne wtargnięcie w tą przestrzeń, bardziej lokalne, pięć lat temu.

- Pięć lat? Przecież Wieża pojawiła się niecały rok temu.

- Czas był w niej zakrzywiony. Obce istoty mogły nawet przedostać się do naszego świata tysiąc lat temu.

- Rozumiem. Co robimy dalej?

- Kilkanaście kilometrów stąd jest małe miasteczko. Jestem pewna, że trasa dystorsji czasoprzestrzennych przebiegała przez jego terytorium. Pojedziemy tam, popytamy ludzi czy nie pamiętają dziwnych zdarzeń sprzed pięciu lat, poczytamy w bibliotece archiwalne gazety.

- Ja biorę bibliotekę. - Hotaru oznajmiła.

- Oczywiście. Wiedziałam, że to powiesz. - Setsuna podsumowała wchodząc do samochodu.

Trzy postacie rozmawiały ze sobą w niezwykle jasnym pomieszczeniu. Rozmówcy byli ubrani w białe szaty, ale wszelkie szczegóły jak i rysy twarzy nie mogły być dostrzeżone przez rażący blask podłogi, sufitu i ścian.

- Dlaczego zwołałeś zebranie? Czyżby zdarzyło się coś nieprzewidywanego? - zapytała jedna z osób.

- Tak. Ktoś skanował ślady zostawione przez napęd hiperprzestrzenny. - odpowiedziała druga postać.

- To niemożliwe! Ta cywilizacja nie dysponuje technologią, aby tego dokonać, ani nawet nie wiedzą, że coś takiego jak skok hiperprzestrzenny jest możliwy. Może nasze urządzenia powoli stają się zawodne?

- Nie. Autodiagnostyka nie potwierdza żadnych nieprawidłowości.

- W takim razie jaka jest konkluzja?

- Ktoś nas szuka. Jeśli nie może być to mieszkaniec tego świata, to oznacza, że przysłali kogoś z naszego domu. - Trzecia osoba zakończyła krótką wymianę zdań między tajemniczymi postaciami.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.