Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Sword Art Online: Alicyzacja Droga na szczyt tom 12 - recenzja książki

Autor:Piotrek
Redakcja:Avellana
Kategorie:Książka, Recenzja
Dodany:2017-01-19 20:31:48
Aktualizowany:2017-01-19 20:32:48

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu




Tytuł: Sword Art Online Alicyzacja - Droga na Szczyt

Tytuł oryginalny: Sword Art Online Alicization: Rising

Autor: Reki Kawahara

Ilustracje: abec

Tłumaczenie: Anna Piechowiak

Wydanie oryginalne: 2013

Stron: 230

ISBN: 978-83-63650-97-1







Droga na szczyt to czwarty tom części Alicyzacja, a dwunasty ogółem Sword Art Online. Jest to również pierwszy tom, w którym nie ma przeskoku czasowego - książka zaczyna się w momencie, w którym pozostawił nas tom poprzedni. Tak więc bohaterowie znajdują się w Wielkiej Bibliotece w Centralnej Katedrze, będącej kryjówką tajemniczej dziewczynki - Cardinal.

Podczas gdy Eugeo zajmuje się czytaniem ksiąg, w których spisano historię Podziemia, Kirito zostaje zaproszony na rozmowę przez ową nieznajomą. Rozmowa trwa sto stron i bardzo szczegółowo wyjaśnia nie tylko pochodzenie samej Cardinal, ale także prawdziwą historię i mechanizm działania świata, którym zarządza Kościół Aksjomatu. Ilość informacji, jakie są przekazywane (a raczej, jakie przekazuje Cardinal) pozwala w pełni wyjaśnić wszystkie kwestie, których można było się domyślać. Co więcej, chyba pierwszy raz w całym Sword Art Online, tak obszerny dialog nie był ani nudny, ani zbyt emocjonalny (przynajmniej przez zdecydowaną większość czasu). To była po prostu dobrze poprowadzona rozmowa wszechwiedzącej dorosłej kobiety z nastolatkiem, który nie do końca zdaje sobie sprawę, w jakim świecie się znalazł. Może to rzecz błaha, ale wyjątkowo rzadka w tego typu twórczości. Cardinal opowiada o wszystkim w taki sposób, że można niemal ją usłyszeć i wcielić się w rolę słuchającego jej Kirito. Niestety, Reki Kawahara nie byłby chyba sobą, gdy pozostawił tak udany wątek bez zbędnego ckliwego momentu, który na szczęście znalazł na samym końcu rozmowy i nie miał na nią większego wpływu.

Dalsza część książki, jak sugeruje podtytuł tomu, to wędrówka na szczyt wieży. Kirito oraz Eugeo muszą oczyścić drogę z czyhających na nich przeciwników. Niesłusznie obawiałem się, iż będzie to wątek monotonny i schematyczny. Po pierwszej, dość przewidywalnej walce przyszło niemałe zaskoczenie, a sami bohaterowie znaleźli się w roli ciągniętych worków kartofli. Walka ze strażnikami na ostatnim piętrze wypadła naprawdę widowiskowo, nie brakowało emocji, a zwroty akcji nie były przesadzone. Niestety na sam jej koniec wpakowano bombę patosu, absolutnie zbędnego, psującego dobre wrażenia i bojowe nastroje chłopaków. Po tym następuje kolejny etap podróży i kolejna finałowa walka (prawda, że dużo tych finałów? No, ale to taki urok SAO). Na szczęście oszczędzono w tym przypadku ckliwych scen, za to samo starcie poziomem nawet do pięt nie dorastało poprzednim potyczkom, więc mocno się zawiodłem. Finał walki i dalsze losy bohaterów przyjdzie nam poznać dopiero w kolejnym tomie.

Muszę jednak odnieść się do elementów związanych z mechaniką walki. Po pierwsze, sposób działania mieczy z dwoma poziomami ich uwolnienia (przypomina się Bleach!) to zdecydowanie nie jest oryginalny pomysł. Motyw „pamięci przedmiotów” jest mocno naciągany i nieco sprzeczny z „siłą woli” rządzącą światem. Po drugie, apokaliptyczna wizja przyszłości zawiera chyba najbardziej irytujący mnie element, czyli konieczność dokonania wyboru, kto ma przetrwać. Zrzucanie tego na barki bohatera to pokazanie braku pomysłów autora na nowe rozwiązania, kalka sytuacji z dryfującego zamku Aincrad. Muszę jednak przyznać, że te wady są drobnostkami w zestawieniu z całkiem spójną i wreszcie bogatą fabułą. Gdyby wyciąć stąd część akcji, jak w poprzednich tomach, zostałaby kolejna wydmuszka, która coś obiecywała i się z tych obietnic nie wywiązała.

Oprawa techniczna po raz kolejny niczym nie zaskakuje, podobnie jak i przekład. Jest płynny, zrozumiały i po prostu dobrze się go czytało. Korekta również spisała się dobrze, nie zauważyłem błędów.

Dwunasty tom Sword Art Online to najbardziej udana część Alicyzacji. Pierwszy raz zalety zdecydowanie górują nad wadami, które zdają się mieć drugorzędne znaczenie. Co najważniejsze, nie towarzyszyło mi podczas jej czytania uczucie irytacji i pustki, treści jest naprawdę dużo, do tego jest to treść niezłej (a jak na ten tytuł - bardzo dobrej) jakości. Nawet słabe zakończenie nie było w stanie zmienić moich odczuć, więc nie mogę uznać czasu poświęconego tej książce za stracony. Mam tylko nadzieję, że żadne przykre niespodzianki nie czekają w kolejnym tomie, ponieważ moje oczekiwania pierwszy raz od dawna wzrosły.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Seval : 2017-01-20 08:16:57
    Najlepsza część?

    Ta "najlepsza część Alicyzacji" przekonała mnie do rezygnacji z tego cyklu. Poświęcenie prawie połowy tomu na monolog Cardinal (bo trudno wtręty Kirito uznać za wkład w dyskusję) i rozłażąca się w szwach koncepcja ciekawego dotąd świata sprawiła, że dalszy los bohaterów stał mi się doskonale obojętny. Nie pomogło ani trochę niezłej akcji w drugiej części ani cliff-hanger na końcu - zamiast "ojej, i co dalej" wywołał u mnie reakcję "nie, serio?" i poważne rozważania o wystawieniu zakupionych dotąd tomów na OLX.

  • Skomentuj