Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Zwycięstwo

Autor:Rinsey
Serie:Shingeki no Kyojin
Gatunki:Dramat, Obyczajowy
Dodany:2017-08-07 08:00:01
Aktualizowany:2017-08-28 20:33:01


Kopiowanie całości lub fragmentów przez osoby trzecie bez zgody autorki jest zakazane.


- Eeeeerwin, potrzebny mi większy budżet. Przy naszej obecnej ilości aparatury zbadanie zawartości tych próbek zajmie całe wieki! - Hanji z impetem walnęła obiema dłońmi o biurko generała Korpusu Zwiadowców. W jej brązowych oczach jak zwykle tliła się determinacja i podekscytowanie.

Erwin z niewzruszonym spokojem podniósł wzrok na pułkownik znad stosu dokumentów.

- Hanji, rozumiem twoje rozgoryczenie i doceniam twoją chęć poznawczą, ale mówiłem ci już trzy razy, że budżet na ten rok jest dopięty na ostatni guzik i nie jestem w stanie w tej sprawie nic zrobić.

- Erwin, ja MUSZĘ mieć dodatkowy mikroskop. Nie mógłbyś obciąć budżetu Levia na herbatę, czy coś?

Potężne brwi Erwina nieznacznie się uniosły na tę sugestię, lecz zanim zdołał udzielić swojej podwładnej kolejnej odpowiedzi, drzwi do gabinetu otworzyły się gwałtownie.

- Pani Hanji! Jest pani natychmiast potrzebna w laboratorium! Mamy pierwsze analizy śliny Chicachirona! - rozpoczął natychmiastowy meldunek zdyszany Moblit, który po chwili się opamiętał i złożył dłoń w salucie Zwiadowców. - Panie generale, przepraszam najmocniej za to wtargnięcie.

- Analizujesz… ślinę tytanów? - Na twarzy Erwina pojawiła się lekka konsternacja.

Hanji wyprostowała się dumnie, unosząc w teatralnym geście palec wskazujący.

- Oczywiście! Wykazanie różnic i podobieństw w ślinie tytanów może mieć ogromne znaczenie w naszych badaniach!

- Tak, tylko gdyby była pani ostrożniejsza przy zdobywaniu próbek - zaczął mamrotać pod nosem Moblit z bardzo zmęczoną miną.

- Przecież jestem ostrożna! A zresztą… - Hanji posłała swojemu zastępcy szeroki uśmiech. - …na wszelki wypadek mam ciebie!

Na twarzy niższego rangą żołnierza pojawił się grymas smutku.

- Już nie, pani Hanji.

- Teraz wszystko zależy od ciebie, Hanji - dodał jak zawsze stanowczym głosem Erwin.

- Co? - spytała zdezorientowana.

Stopniowo biel ściany zaczęła przyjmować ciemnozieloną barwę. Dotychczas ostre kontury otaczających ją mebli stawały się coraz bardziej zamazane. Delikatny szmer rozmów rekrutów dotąd dobiegający zza drzwi zanikał pośród dziwnego szumu.

Następnym generałem Korpusu Zwiadowców będziesz ty, Hanji Zoe. Zostawiam Korpus Zwiadowców w twoich rękach.

Potężna eksplozja. Śmiercionośny płomień wypełniający całą dostępną przestrzeń. Uczucie duszności i paniki. Bolesne pchnięcie w plecy. Opadanie w morzu piekielnego żywiołu. Pośród wybuchu oślepiającego światła jego twarz. Jak zawsze pełna troski i zmartwienia.

Świadomość teraźniejszości powoli wypełniła jej umysł, mocno ściskając ją za gardło.

Moblita już nie ma…

Pozwólmy mu odejść…

Tak samo jak Erwina.

Gwałtownie otworzyła oczy… Oko. Jedną ręką dotknęła gładkiej przepaski zakrywającej jej lewy pusty oczodół. Pamiątkę dnia, kiedy Korpus Zwiadowców odniósł zwycięstwo.

- Zwycięstwo - powtórzyła na głos własne myśli, po czym cicho się zaśmiała.

Misja Zwiadowców została wypełniona. Wiedzieli już, kim byli tytani. Poznali prawdziwą tożsamość Tytana-Bestii. Odkryli przyczyny istnienia tego popieprzonego porządku świata.

Że za stadem otaczających ich potworów kryje się cała armia kolejnych wrogów.

Bardziej przerażających, okrutnych i bezlitosnych niż tytani.

Ludzi.

Od dawna miała dosyć ciągłego poruszania się po omacku po tym stale skąpanym w ciemności labiryncie zdającym się nie mieć wyjścia. A teraz czuła się jakby ktoś zdecydowanie za szybko zapalił światło, które zamiast cieszyć oczy po ciągłym błądzeniu tylko oślepiało, otumaniając resztę zmysłów.

Po raz pierwszy od dawien dawna nie miała odpowiedzi na pytanie „co dalej?”. I, co jeszcze bardziej ją przerażało, nie miała sił, aby zmusić się do kolejnego poszukiwania.

Całe jej ciało opanowało odrętwienie.

Już nigdy nie usłyszy pełnego wyrzutu i zmartwienia okrzyku: „Pani Haaanji, nie!!!”.

Już nigdy nie ujrzy tego wypełnionego jednoczesnym niedowierzaniem i rozbawieniem spojrzenia w odpowiedzi na jej kolejne laboratoryjne zachcianki.

Nigdy już nie spotka tak lojalnego i oddanego zastępcy ceniącego ją bardziej od własnego życia.

Nigdy już nie stanie obok człowieka będącego dla niej symbolem nadziei ludzkości.

Służąc od tak dawna w Korpusie Zwiadowców, była przygotowana na kolejne spadające ciosy.

Jednak nigdy dotąd rany nie pojawiły się jednocześnie w dwóch tak samo czułych miejscach.

Nagle poczuła, jak silna ręka lekko ujmuje jej dłoń. Nieznacznie odwróciła głowę, natychmiast napotykając przenikliwe spojrzenie szaroniebieskich oczu.

- Masz mi to za złe? - Jego głos był pozornie obojętny, jednak znała go zbyt dobrze, aby nie wychwycić autentycznego zmartwienia skrytego pod powłoką iluzorycznego spokoju.

- Co masz na myśli? - odpowiedziała cicho. Sama się zdziwiła, jak jej głos był zachrypnięty, jakby nie używała go od bardzo dawnego czasu.

- Że nie wybrałem Erwina. - W jego oczach tlił się smutek i zmęczenie. Te same emocje, które trawiły ją samą od powrotu do stolicy. Lecz u niego dostrzegła coś więcej. Lęk. Przed kolejnym głosem potępienia. I chociaż Levi miał opinię świata głęboko w poważaniu wiedziała, że jej zdanie miało dla niego znaczenie.

- Nie - odparła krótko. - Erwin wyznaczył do podjęcia tej decyzji ciebie. A więc twoja decyzja jest tożsama z jego wyborem - dodała zgodnie z prawdą.

- Więc czemu mi nic nie mówisz, tylko sama miętolisz to wszystko w tym swoim przerośniętym mózgu?

Na twarzy Hanji pojawił się słaby uśmiech.

- Jestem czternastym generałem Korpusu Zwiadowców, nie mogę kwilić jak mała, nieporadna dziewczynka, niemogąca sobie poradzić z otaczającą ją rzeczywistością.

- Nawet największy herszt miewa napady sraczki, wiesz? - odparł z grobową miną najsilniejszy żołnierz ludzkości.

Nie miała nastroju na żarty, jednak ten głupi komentarz, tak bardzo w stylu Levia, sprawił, że mimowolnie parsknęła śmiechem. I gdy tylko się uspokoiła, z jej ust padły trzy krótkie słowa:

- Brakuje mi ich.

W jego szaroniebieskich oczach pojawiło się na raz bardzo wiele emocji. Ciepło. Współczucie. Zacięcie. Siła postanowienia. I kilka innych odcieni, których nie była w stanie nazwać, pomimo faktu, że znała go tak dobrze.

Jego kciuk zaczął lekko gładzić wnętrze jej dłoni.

- Erwin… Miał taki spokojny wyraz twarzy - kontynuowała, w jakiś dziwny sposób zachęcona milczącą postawą Levia do dalszych zwierzeń, chociaż jeszcze chwilę wcześniej pragnęła pozostać w odmętach własnych myśli. - Na swój sposób nawet mu zazdroszczę. Nie musi już iść dłużej tę drogą. Chciałeś mu tego oszczędzić, prawda? To on był nadzieją ludzkości na zmianę porządku tego świata. Lecz musiał za to zapłacić własną duszą - westchnęła ciężko. - Ten ból, który czują wszyscy Zwiadowcy, świadomość życia na stosie martwych ciał poległych towarzyszów, jemu dokuczał najbardziej. Jednak poświęcił wszystko, co miał, aby ludzkość po raz pierwszy w swojej historii zwyciężyła. I wiem, że musimy zrobić wszystko, aby jego wola była nadal wypełniania… - Zaśmiała się sucho. - Erwin to naprawdę niesamowity gość, nawet jak już go nie ma, nie jesteś stanie sprzeciwić się jego rozkazom, nawet jak cała twoja dusza krzyczy, że ma dość. O, zrymowało mi się nawet. Gadam, jak potłuczona, wiem. - Zaśmiała się raz jeszcze. Gorycz coraz bardziej dominowała w jej głosie. - I ktoś taki jak ja ma dowodzić teraz Zwiadowcami? Chwilami się zastanawiam, czy Moblit dobrze zrobił…

Jak tylko wypowiedziała te słowa, poczuła, że dotychczas delikatny chwyt Levia przybrał na sile. Chwilę później mężczyzna przyciągnął ją blisko siebie, tak, że niemal stykali się nosami.

- Nigdy tak nie mów. - Jego wzrok był nieugięty jak stal. - Płacz, przeklinaj Erwina, mnie, cały ten popieprzony świat, rzuć to wszystko w cholerę. Ale nigdy nie kwestionuj wyboru Moblita. Obrażasz w ten sposób jego pamięć. Ten chłopak zrobił to, w co wierzył. Wierzył, że ten świat nie może istnieć bez ciebie.

Hanji zamilkła na chwilę, ignorując wilgoć kumulującą się w kąciku jej oka.

- Dupek z ciebie, kurduplu. Nie ułatwiasz mi nic, wiesz?

- Jeśli to sprawi, że już nie będziesz mówić takich zasranych głupot, to dobrze - odparł krótko, po czym lekko ujął jej jak zawsze nieporządnego kucyka i przyłożył jej głowę do swojej klatki piersiowej, obejmując ją jednocześnie drugą ręką.

Hanji odwzajemniła gest, z przyjemnością wsłuchując się w jego stabilne bicie serca.

- A ty? -spytała po chwili.

- Co ja?

- Uważasz, że będę w stanie zastąpić Erwina?

- Nie ma potrzeby, aby ktokolwiek go zastępował. Będziesz sobą, Hanji. To całkowicie wystarczy.

Te słowa sprawiły, że w jednej chwili po jej ciele rozlało się przyjemne ciepło. Ból i smutek wciąż tkwiły głęboko w jej sercu, jednak to przerażające odrętwienie zniknęło. Uśmiechnęła się szczerze, po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, i objęła go mocniej.

Pierwsze promienie słońca przeniknęły średniej grubości kotarę, wypełniając pokój miękką łuną świtu. Przez lekko uchylone okno dostał się lekki powiew rześkiego oddechu lata. Nadchodził nowy dzień. Kolejny dar, który należało szczególnie pielęgnować w imieniu poległych tysięcy. Owoc triumfu ludzkości, pachnący jednocześnie wyzwoleniem i śmiercią, przypominający, że za tydzień, za miesiąc, a być może za rok lub jeszcze dłużej, rozpocznie się nowa wojna, być może jeszcze bardziej przerażająca od poprzedniej…


***

Czym jest zwycięstwo odzierające ludzkość ze złudzeń, że za niezmierzonym horyzontem istnieje prawdziwa wolność?

Czym jest zwycięstwo, które kosztowało tak wiele?

Zwycięstwo, które sprawia triumfatorom tak przenikliwy ból...

Przyszłością.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Rinsey : 2017-10-06 18:40:52

    Bardzo Ci dziękuję za te słowa, to dla mnie ogromny komplement, że to, co chciałam osiągnąć jest dostrzegalne :) To samo z resztą mogę powiedzieć o Twoim pisaniu. Zawsze największą uwagę zwracam na ładunek emocjonalny, który u Ciebie zawsze występuje obficie, co uwielbiam w Twoich opowiadaniach :)

    Polecam serdecznie najnowsze chaptery! I jakbyś miała ochotę na dyskusje, daj znać ;) Co do serii, oczywiście, przy pierwszej było największe "wow", hipnotyczne gapienie się w ekran i tym podobne. Moją reakcję na drugi sezon może określiłabym jako relację w dojrzalszym związku. Może już nie ma motyli w brzuchu, ale wciąż jest to "coś", co cię przyciąga i fascynuje w tym drugim osobniku. Znasz już bohaterów, masz na ich temat pewne wyobrażenie, przez co doznajesz zupełnie nowych wrażeń z innego punktu widzenia :) Więc ogólnie podpisuję się pod Twoimi słowami ;)

  • erravi : 2017-10-03 21:43:06
    :)

    No cóż, mogę jedynie powiedzieć, że to podziwiam. W dobie bohaterów opowiadań, a zresztą nie tylko ich, bo wiele książek także można by wrzucić do tej kategorii to nie lada wyzwaniem jest stworzenie czy wyciągnięcie psychiki bohaterów. Uważam, że w twoich tekstach zawsze jest to widoczne i za to naprawdę ukłony!

    Jeśli bohaterowie zaczęli żyć własnym życiem to można odbierać to jedynie jako plus, myślę, że taki sam proces pojawia się w głowie każdego autora kiedy tworzy postać. My co prawda korzystamy z jakiegoś wzorca, ale mimo wszystko wychodząc z pod naszej ręki nadajemy mu własne cechy. Moim zdaniem takie "życie w głowie" tych postaci świadczy po prostu o własnym przywiązaniu się do nich i tworzonej historii. W moim przypadku nabrało to nieco patologiczny wymiar niechęci do skończenia opowiadania, bo to trochę tak jakbym sama musiała się z tymi postaciami pożegnać w jakiś sposób, a lubię rozmyślać o ich dalszych losach. ;)

    Co do timeskipu mam podobne odczucia, myślę, że takie niedopowiedzenia pobudzają bardziej szalone teorię odbiorców i zachęcają do podjęcia własnych interpretacji. Jeśli wszystko byłoby powiedziane i bardzo liniowe, gdzie byłby sposób na własne interpretacje i wyobraźnie? ;)

    Na mnie pierwsza część serii zrobiła nieco większe "wrażenie" niż druga, ale to zapewne przez powiew świeżości, który jej towarzyszył. Tu mimo wszystko dostajemy już coś znanego, co oczywiście nie umniejsza wartości. :) Muszę zajrzeć w takim razie do najnowszych chapterów, czuję, że jedynie oglądając najnowsze odcinki straciłam jakiś kontekst. :)

  • Rinsey : 2017-10-03 21:22:11
    Ojeej!

    O rany, jak mi miło :) Ten fanfik dojrzewał u mnie w głowie w zasadzie od rozdziałów 84-90. Czasem się czuję, jakbym nosiła pomysł na fika niczym ciążę, i nie odczuję spokoju dopóki póki nie wydam go na światło dzienne ;p

    Mam wrażenie, że w przypadku Levia i Hanji zrobiło mi się dokładnie to samo, co w przypadku Slayersów. Zanim napisałam pierwszego fika, dłuuugo analizowałam materiał źródłowy starając się zrozumieć ich psychikę, aby postępowanie bohaterów wydawało się czytelnikowi naturalne. I gdzieś tam w międzyczasie obydwoje zaczęli żyć w mojej głowie swoim własnym życiem. Jestem przekonana, że masz podobnie ze Slarersami :) Więć moja Hanji jest taka, jaką wierzę, że jest w oryginale, nawet jeśli części scen nie pokazują w mandze. Najpierw byłam troszkę zła na Isayamę za tak ogromny timeskip. Chciałam poznać wszystkie odczucia bohaterów, po tak gorącym finale. Teraz z perspektywy czasu doceniam jego zabieg. Isayama, mam wrażenie, wiele rzeczy zostawia do interpretacji czytelnika... Jakby dodatkowo zachęcał fanów do pisania ;p A Ty, co myślisz na ten temat? :)

    A co do odnalezienia się w świecie bez Zwiadowców myślę, że Hanji akurat byłaby tą osobą, której by to przyszło najłatwiej. Zaczęłaby studiować nowe rośliny, naukę itd. A mając czym zająć umysł, łatwiej byłoby jej było radzić sobie z traumą powojenną. Co absolutnie nie oznacza, że przyszłoby jej to zupełnie bez bólu. Tak mi się w każdym razie wydaje :)

    Nowy sezon Tytanów. Ojeeeeeeej! *.* *.* *.* Tak mogę się wyrazić najkrócej ;) Szalenie mi się podobało oglądanie animez perspektywy wychodzących w tym czasie chapterów. Zupełnie inaczej odebrałam  kliknij: ukryte Ymir, Bertholdta i Rainera. Ich kwestie przy rozumieniu pełnego kontekstu zrobiły na mnie ogromne wrażenie i wywołały nowy poziom wzruszenia. Muzyka, reżyseria... Wszystko podobało mi się szalenie. No, ale niestety względem SnK zrobiłam się całkowicie bezkrytyczna ^^' A jak się Tobie podobała druga seria? :)

  • erravi : 2017-09-29 21:43:53
    Hanji <3

    Uwielbiam Twoją Hanji chyba nawet bardziej niż oryginał. Twoja wydaje mi się o wiele poważniejsza, jakaś bardziej świadoma otaczających ją spraw.

    Swoją drogą przyszła mi do głowy myśl, ciekawe czy Hanji odnalazła by się w świecie bez Zwiadowców, bez Tytanów skoro praktycznie tym żyje, zresztą podobnie jak inni. No cóż, może kiedyś się dowiemy jak to przedstawią. :) Swoją drogą, jak wrażenia po nowym sezonie Tytanów?

  • Skomentuj