Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Love My Enemy

Sailor Sheffield rusza na ratunek!

Autor:Donia
Serie:W.I.T.C.H.
Gatunki:Komedia, Kryminał, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2018-09-25 23:18:51
Aktualizowany:2018-09-25 23:18:51


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Opowiadanie zostało opublikowane również na fanfiction.net.


Jakiś czas później w Heatherfield W.I.T.C.H. siedziały spokojnie w restauracji „Księżniczka Sushi” i dyskutowały o planach wakacyjnych. Za niespełna dwa dni miały wyjechać na kolonię do francuskiej stolicy filmów: Cannes. Choć festiwal, z którego słynęło miasto, dawno już się skończył, dziewczyny liczyły, że spędzą tam niezapomniane chwile. Kiedyś już były w Cannes, ale tylko przez kilka dni - stanowczo za krótko, by poznać każdy zakamarek miejscowości. Jednak tym razem wycieczka miała trwać aż 2 tygodnie! I to jeszcze z przewodnikiem!

- Myślicie, że wzięłam wystarczająco dużo aparatów? - zastanawiała się Taranee.

- Aparatów? - powtórzyła Irma. - A ile ich zabrałaś?

- Siedem. Jeden do zdjęć na plaży, jeden do fotek na czerwonym dywanie, jeden do zdjęć cukierków1, kolejny do pięęknych jachtów, najważniejszy do zdjęć gwiazd, gdybyśmy jakieś napotkały, inny do sfotografowania słynnych odcisków dłoni w betonie, a ostatni do... Reszty zdjęć.

- A co z aparatem do zdjęć wnętrza słynnego hotelu „Splendor”? - przypomniała Cornelia.

- Zaraz! Przecież w planie wycieczki nie ma zwiedzania hotelu! - zaprotestowała Will.

- To się jeszcze okaże… - mruknęła Corny.

- Ale do tego hotelu nie wpuszczą najzwyklejszych w świecie dziewczyn z ulicy! - zaprotestowała po raz drugi Will. - Żeby się tam dostać trzeba mieć co najmniej milion euro, albo być światowej klasy gwiazdą! To, że ratujemy świat przed siłami ciemności z innych wymiarów się nie liczy! Sorry, Corny…

- Wierzcie mi! - mówiła dalej Strażniczka Ziemi. - Mam plan, dzięki któremu wszystkie będziemy mogły przyjrzeć się bliżej owemu królestwu luksusu! Tylko będę potrzebowała waszej pomocy…

- Słuchaj! - przerwała jej Will. - Jeżeli chcesz wydać wszystkie nasze oszczędności na przekupienie boya hotelowego, to ja się nie dokładam!

- Ja nie o tym mówię! Posłuchajcie… Weźmiemy specjalną kamerkę i nastawimy ją tak, żeby wysyłała sygnały prosto do laptopa Taranee, a potem Hay Lin stanie się niewidzialna i…

- …I z tą kamerką wślizgnie się do środka hotelu! Kosmicznie! - zawołała Czarodziejka Powietrza. - Wchodzę w to! Wezmę też aparat! Ale jest mały problem. Skąd zdobędziemy taką kamerkę w tak krótkim czasie? - spojrzała na zegarek. - Jedziemy pojutrze o ósmej rano a to oznacza, że mamy tylko 32 godziny, 48 minut i 12 sekund… 11… 10…

- Spokojnie, sprzęt już mamy! - powiedziała Corny. - Dzisiaj rozmawiałam o tym z Elyon i przypadkiem podsłuchał nas…

- Błagam! - przerwała jej Irma. - Tylko nie mów, że podsłuchał was Blunk i kupiłaś od niego kamerkę wziętą z komendy mojego taty!

- No to nic nie powinnam mówić… - uśmiechnęła się Cornelia. - Faktycznie, kiedy nasz śmierdziuch usłyszał, że potrzebuję specjalnej kamerki, powiedział, że przypadkiem ma u siebie coś takiego i to w dobrym stanie. Poprosiłam, żeby to wyczyścił i przygotował na wieczór, to spotkamy się, żeby dobić targu. Na razie dostał tylko zaliczkę w postaci paru karmelków, które akurat miałam przy sobie. A dlaczego chciałaś, żebym tego nie mówiła?

Irma westchnęła i opowiedziała im o zakładzie. Niestety, teraz nie było odwrotu, skoro Corny wpłaciła już zaliczkę. Na szczęście Blunk jak do tej pory sprzedał tylko dwa przedmioty, więc być może miała jeszcze szanse na wygraną.

Potem rozmowa czarodziejek zeszła na inny temat, bo Irma ze szczegółami opisała im swoją wycieczkę do więzienia.

- Jeżeli chodzi o tych dwóch i ich zachowanie, to nic nowego. - skwitowała Will. - Jest tak jak było. Phobos i Frost nawet odrobinę się nie zmienili. Nadal są wredni i zarozumiali. O rehabilitacji mogą najwyżej pomarzyć. I niestety lista osób, które są na „nie” w sprawie naszego romansu jeszcze się wydłużyła…

- Biedny Raythor… - westchnęła Taranee. - Tak samo bym się zdenerwowała będąc na jego miejscu. Że też Phobos musiał mu powiedzieć te wszystkie okropne rzeczy. A przecież na kilometr widać, że oni są zakochani! I jeszcze to bezczelne porównanie do Trill i Mage! A to była zupełnie inna sytuacja! I jak ten tyran w ogóle śmiał powiedzieć mu prosto w twarz to o Następcy Tronu?! Przecież prawo pozwala władcom poślubić kogo zechcą!

- Tak… zakochani… jasne… - westchnęła Hay Lin przypominając sobie swoje sny.

- Cóż - zaczęła Cornelia. - Ci, którzy znają Raythora wiedzą, że on jest lojalny wobec Elyon, że nigdy nie posunąłby się do zdrady. My rozumiemy, że on naprawdę coś do niej czuje, ale… Z tego, co słyszałyśmy na naszym wykładzie - nie każdy mu ufa. Po tym wszystkim, co zrobił jako przywódca Rycerzy… Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie uwierzy, że on naprawdę się zmienił… Są tacy, którzy myślą, że nikt bandytą być nie przestaje… A fakt, że ukochana królowa Meridianu się z nim spotyka… To bardzo poważna sprawa… Meridiańczycy chcą dla Elyon tego, co najlepsze… Dla niej i dla państwa… Chcą by Jej Wysokość i cały Meridian byli szczęśliwi…

- Ale to nie fair! - zawołała Irma. - Lud chce dla królowej tego co najlepsze… A dla niej najlepszy jest Raythor! Jak Elyon chce być z nim, to co w tym złego? Co z tego, że on ma taką a nie inną przeszłość?! Nie ma najmniejszych dowodów na to, że Elyon byłoby lepiej z kimś innym! Czyli Królowej nie wolno wybrać sobie mężczyzny tylko dlatego, że poddani go nie akceptują?! To podłe! Nie mogę tego znieść!

- Zgadzam się z Irmą. - dodała Taranee. - Przypomnijcie sobie jak wyglądało to u nas na Ziemi, kiedy Książę Karol został niemal siłą zmuszony do poślubienia Księżnej Diany, mimo, że był zakochany w Camilli Parker-Bowles. I jaki był efekt takiego małżeństwa na siłę i bez wzajemnej miłości? On ją zdradzał, ona jego, żadne z nich nie było szczęśliwe, wrażliwa, młodziutka Diana miała zmarnowane życie ponieważ Karol złamał jej serce. Urodziło im się dwóch synów, ale niektórzy podejrzewają, że młodszy nie jest spokrewniony z ojcem. W końcu Diana zginęła w wypadku, a Karol ożenił się z tą, którą kochał cały czas... I tak jest zawsze kiedy zabrania się komuś miłości… Bogu, dzięki że to prawo zostało zmienione!

- Dziewczyny… - uspokoiła je Will. - Przecież już ustaliłyśmy: nikt nie powiedział, że Elyon i Raythor będą razem do końca życia. Poczekamy, zobaczymy… Ale ja też przyznam… Szczerze im współczuję. Podsłuchy, złośliwe plotki…

- Tak… nikt nie wie jakie mają plany… Co do siebie… - mruknęła pod nosem Hay Lin. Zastanawiała się, czy aby nie powinna zdradzić dziewczynom swoich wizji i powiedzieć im jakie plany mają wobec siebie Raythor i Elyon. Ale nie odważyła się…

- Oby im się udało. - westchnęła Irma. - Ja będę trzymać za nich kciuki! By zostali zaakceptowani przez cały Meridian… Zasługują na to… Ale, dobra… Wystarczy już tych pogawędek o ich związku! Od kilku dni nie mówimy prawie o niczym innym, nie licząc planów wycieczki… Zmieńmy temat…

- Dobry pomysł! - odparła Will. - To może opowiem wam, co wczoraj wyczytałam o wilkołakach. Bo tak się zastanawiałam, czy w tej sprawie nie można by…

- Nie! Błagam, tylko nie rozmowa o kryminalistach! - jęknęła Irma chowając twarz w dłoniach. - Ten temat już wyłazi mi uszami! Litości!

- Dobrze, dobrze… - mruknęła Strażniczka Serca Kondrakaru. - Wiecie, dzisiaj śnił mi się nasz „Pieseczek”…

- Ach, Will… - Taranee objęła przyjaciółkę ramieniem. - Ty za dużo myślisz o tej sprawie! A przecież umówiłyśmy się, że skończymy to śledztwo dopiero po wakacjach! Jedziemy na urlop, a sprawy Strażniczek zostawiamy tutaj w Heatherfield!

- Jasne… - odpowiedziała niepewnym głosem Will. - Ale wiecie, że ta sprawa jest dla mnie bardzo ważna… Chciałabym o tym zapomnieć na okres wakacji, ale czasami nie mogę przestać o tym myśleć… - nagle urwała i jej wzrok skierował się na drzwi restauracji. - O! Patrzcie kto przyszedł! Sailor Sheffield!

Do baru wkroczyła nowa para klientów. Dziewczyna i chłopak, którzy wpatrywali się w siebie jak w przysłowiowy obrazek. Dziewczyna miała na imię Aggy Johnes i chodziła do tej samej szkoły co czarodziejki. Znana była z tego, że była wielką fanką „Czarodziejki z Księżyca” i zawsze ubierała się i czesała jak główna bohaterka serii - Usagi Tsukino, ale różniło ją to, że nosiła okulary2. Jej towarzysza Strażniczki jeszcze nigdy nie widziały. Nawet nie były pewne, czy w ogóle mieszkał w Heatherfield. Sądząc po wyglądzie, pochodził raczej z Afryki. Był to chłopak wysoki, ciemnoskóry, o czarnych, lekko kręconych włosach. Na twarzy miał bardzo szeroką bliznę, która zaczynała się na prawej skroni, przechodziła przez prawe oko i nos, a kończyła aż na lewym policzku. Na szyi chłopiec nosił zegarek z wyrytym słoniem. On i Aggy zajęli stolik przy oknie i prędko zamówili z karty pierwsze lepsze sushi, po czym zajęli się rozmową.

Wtem do baru wszedł ktoś jeszcze. Dwie postaci w ciemnych płaszczach, z kapeluszami na głowach i twarzami ukrytymi za gazetami, których nie opuszczały nawet na chwilę. Jedna z nich, niższa miała na ramieniu dużą torbę, z której wystawał notatnik. Drugiej zaś dyndał na szyi aparat z teleobiektywem. Obie podejrzane persony usiadły bardzo blisko Aggy i jej partnera. Kiedy właściciel zapytał, co zamawiają jedna (bardzo znajomym głosem) burknęła od niechcenia pod nosem: „To czego najchętniej by się Pan pozbył”. Zaciekawione W.I.T.C.H. przyjrzały się bliżej podejrzanym klientom. Zauważyły, że ten niższy po kryjomu wyjął z torebki notesik i zaczął coś notować. Cornelia dostrzegła, że na okładce gazety, za którą ukryła się wyższa postać widniało zdjęcie Vance’a Michaele’ a Justina. Ale coś się w tej fotografii nie zgadzało… Zaraz, zaraz… No tak, przecież jej ukochany idol ma oczy bardzo ciemne, a nie piwne! I dlaczego te oczy się ruszają…? Oczywiście! W gazecie wycięte były dziurki w oczodołach VMJ-a! A osoba ukrywająca się za gazetą wlepiała ostre spojrzenie w Aggy i jej chłopaka, którzy właśnie przytulali się i całowali!

- Słuchajcie… - zaczęła telepatycznie Taranee. - Czy to tylko mnie się wydaje, czy właśnie na naszych oczach, ktoś śledzi naszą koleżankę ze szkoły i bezczelnie podgląda ją podczas randki?!

- Nie tylko tobie. - dodała telepatycznie Hay Lin. - Chyba powinnyśmy jej pomóc i coś z tym zrobić, prawda?

- Oczywiście! - warknęła w myślach Corny. - Nikt nie ma prawa niszczyć zdjęć Vance‘a kiedy ja jestem w pobliżu!

- Zgadzam się. - dodała telepatycznie Irma. - Ale co możemy zrobić?

Wtem pojawił się właściciel, niosąc dla szpiegów zamówienie: ogromny talerz pełen najróżniejszych rodzajów sushi i innych japońskich przysmaków.

- Proszę! Dozo! Oto to czego najchętniej bym się pozbył! Smacznego! Itadakimasu! - mruknął obrażonym tonem. Najwyraźniej bardzo go uraziło to zamówienie.

Postacie ukryte za gazetami zaczęły jeść nie odrywając wzroku od Aggy i jej chłopaka. Dziewczyny spostrzegły, że żadna z postaci nie zwraca uwagi na to co wkłada do ust. Obie po prostu na oślep brały pałeczkami sushi i kierowały je do lekko wystających zza gazet ust.

- Irma… - powiedziała telepatycznie Cornelia. - Widzisz te przyprawy ustawione na ich stoliku? Chyba w tej glinianej miseczce, tak jak w tej na naszym musi być…

- Masz rację! - dodała w myślach Irma. - Rozumiem! To świetny pomysł! Tylko zróbmy to ostrożnie, tak żeby nie zauważyli!

Strażniczki Wody i Ziemi razem skupiły swoje moce na naczynku stojącym na stoliku szpiegów. Cornelia użyła telekinezy i bardzo powoli przesunęła je blisko talerza, a Irma po cichutku przeniosła jego lekko wodnistą zawartość na sushi.

Chwila ciszy i…

- AAAAAAA!!! PARRRRRZZZZZYYYY!!! WWOOOOODYY!!! WODDDY!!!

- RRRRRRRRAAAAAAATTTTUUUNNNKUUU!!! PPPAAAAAALI MNIE!!!

Obie podejrzane postaci, zerwały się na równe nogi, zaczęły wyć, skakać, krzyczeć i pluć bez opamiętania! A kiedy upuściły gazety i z głów pospadały im kapelusze, ukazały się… Dobrze znane Strażniczkom Kondrakaru twarze.

- Bess?! Courtney?! No oczywiście! Kto inny mógł zrobić takiego…

Do sióstr Grumper podbiegł sprzedawca z dwiema szklankami wody. Aggy, jej chłopak i W.I.T.C.H. również podeszli bliżej by obejrzeć to przedstawienie. Grumperki miały przekrwione i zalane łzami oczy, a z nozdrzy buchała im para. Jedna szklanka wody nie wystarczyła, więc właściciel natychmiast podał im następną, ale i to nie pomogło. Nadal szkolne dziennikarki nie mogły złapać tchu. W końcu po wypiciu całego zapasu wody mineralnej, coli, soku pomarańczowego i zielonej herbaty z kwiatem hibiskusa jaki był w restauracji, siostry odetchnęły z ulgą.

- Uffff… to sushi pali jak ogień piekielny… - westchnęła Bess. - O, dzień dobry pani szefowo… - dodała gdy zobaczyła Irmę.

- Zazwyczaj sushi pali jak ogień, kiedy dodaje się do niego sto kilo wasabi! - odrzekł sprzedawca pokazując wszystkim puściutką miseczkę po chrzanie, którą wziął ze stolika Grumperek. - Moje Panie, tego sosu nakłada się tylko troszeczkę! W nadmiernych ilościach ma on większą moc niż tuzin papryczek Jalapeno!

- Wiemy… - wysapała Courtney. - Ale myśmy tego nie nałożyły! W ogóle to my nie za bardzo przepadamy za japońską kuchnią!

- Więc co robiłyście w japońskiej restauracji?! - zapytał sprzedawca.

Grumperki zrobiły niepewne miny.

Mówcie prawdę…

Mówcie prawdę…

Mówcie prawdę…

Wysłała komunikat do ich głów Irma.

- Szpiegowałyśmy naszą koleżankę i jej nowego chłopaka w czasie randki. - powiedziała Bess jak zaczarowana. - Będzie z tego świetny materiał do naszego radia po wakacjach… Opss! Co ja gadam?! - zakryła sobie usta ręką.

Wszyscy spojrzeli na nie groźnie. Hay Lin podniosła z podłogi notatnik, który upuściła Courtney.

- Oddawaj! - zaprotestowała dziennikarka, ale Strażniczka Powietrza była szybsza i odczytała na głos pierwszą stronę:

- „Tytuł artykułu: - Sailor Moon nareszcie odnalazła swojego Tuxedo Kamen, który niestety jest po stronie Królestwa Ciemności…”

Na te słowa ich szkolna koleżanka i jej partner aż podskoczyli, po czym spojrzeli na Grumperki z takimi minami jakby chcieli je udusić. Hay Lin czytała dalej pojedyncze fragmenty artykułu.

- „…Czarodziejka z Sheffield nie ma pojęcia, że jej ukochany to gangster… Larry Jordan, nowy uczeń naszej szkoły, został wyrzucony z poprzedniej za kradzież towarów o łącznej wartości 1000 milionów… Spędził sporo czasu w poprawczaku…. Chłopak, popiera Dżihad i brał udział w świętej wojnie… Blizna na jego twarzy to pamiątka po bitwie z grupą katolików… Prawdopodobnie Larry marzy, by zrobić to samo z Aggy - wyznawczynią plugawych Sailorek opartych o religie wschodu… Czy Czarodziejka z Heatherfield się opamięta i rzuci tego terrorystę…” BESS! COURTNEY! CO TO ZA WYSSANE Z PALCA BZDURY?! I WY CHCIAŁYŚCIE TO OPUBLIKOWAĆ???

Kiedy Hay Lin skończyła, partner Aggy, bez żadnego ostrzenia, rzucił się na Grumperki i chwycił je za kontusze płaszczy.

- O kukułka wodna! Jak mogłyście napisać te wszystkie bzdury o nas?! Ja wyznawcą Dżihadu, a Aggy jest nieświadoma, że chce się jej pozbyć tak?! Oj, czekajcie, ja Wam dam…

- Stop! Tu się nie bijemy! - zawołał właściciel, próbując przytrzymać chłopca.

- Larry, nie! - zawołała Aggy. - Bo znowu trafisz do poprawczaka! One nie są tego warte!

Te słowa uspokoiły chłopaka, który opamiętał się i niechętnie puścił obie Grumperki.

- Normalnie nie wierzę… - powiedziała telepatycznie Irma. - Znowu przestępczość… Czy ten temat będzie nas męczył tak długo, aż nie zrobimy czegoś z tym romansem?!

Hay Lin przełknęła ślinę. A jeśli Strażniczka Wody ma rację? Może powinna zacząć mówić…?

- Ja się nimi zajmę. - powiedziała Irma. - Bo niestety, to ja jestem szefową ich radia. Bess, Courtney… Co to za niedopieczony stek bzdur? Jak wy w ogóle miałyście czelność śledzić dwójkę zakochanych ludzi w czasie randki?! I jeszcze pisać o nich takie okropne rzeczy…?!

Na twarzach bliźniczek pojawiło się zawstydzenie. Policzki przybrały barwę ich rudych włosów. Courtney zaczęła niepewnie:

- Śledziłyśmy tylko jego… Potem zobaczyłyśmy, że spotkał się z Aggy i pomyślałyśmy, że… To będzie sensacja… I troszeczkę podkolorowałyśmy to, co podsłuchałyśmy…

- Troszeczkę?! - przerwał jej Larry. - Tam jest tyle prawdy, ile wody na Saharze!

- Ale, ale… było w tym trochę prawdy! - broniła się Bess. - Temu nie zaprzeczysz!

- Mniejsza o to ile tam było tej prawdy! Ważniejsze jest to, że było tam za dużo kłamstwa! - zawołała Irma. - Nie robi się takich rzeczy niewinnym ludziom! Jeżeli spróbujecie powtórzyć komuś te brednie, to powiem o tym Alchemy, a wtedy zespół „Alchemy i Ponuraki”, zmieni nazwę na „Tylko Alchemy”! A jak spróbujecie to opublikować wylatujecie z „K-SHIP”! JASNE?!

- Tak, pani szefowo… Ale przecież potrzebny nam materiał do audycji po wakacjach…

Irma zastanowiła się chwilę.

- Podobno miałyście jechać do wujka, tak?!

- Tak… Na Korsykę…

- To zróbcie reportaż z wycieczki na Korsykę! Opiszcie zabytki, to Profesor Collins się ucieszy… Jak wam się nie uda, to najwyżej w nowym roku, zamiast tego reportażu Uria opowie o jeździe na deskorolce, albo coś w tym stylu… Ale o tym niedopieczonym steku bzdur macie zapomnieć…

Grumperki ciężko westchnęły. Na domiar złego, kiedy Irma mówiła, Hay Lin starannie darła na kawałki kartki z zapiskami o Larry’m i Aggy, a Taranee i właściciel restauracji wykasowywali fotki zakochanych z aparatu.

- To my będziemy się zmywać… - wymamrotała pod nosem Courtney.

- Nie tak prędko. - powstrzymała ją Cornelia. - Najpierw musicie coś powiedzieć Aggy i Larry‘emu. Takie jedno magiczne słówko…

- Przepraszamy… - powiedziały do zakochanych niepewnym głosem bliźniaczki.

- Dobra. - zaczął Jordan. - Ale jeżeli jeszcze raz zrobicie coś takiego to… To porachuję wam trybiki! I wahadełka z osi powyrywam!

- A ja ukarzę was w imieniu Księżyca! - dodała Aggy wymachując piąstką.

Grumperki wzięły aparat oraz notesik i już miały opuścić lokal, kiedy zatrzymał je właściciel.

- Stop, stop… A kto zapłaci rachunek?

Podszedł do kasy i wystukał coś na klawiaturze. Zmęczone siostry również podeszły do lady i wyjęły portmonetki.

- Razem 237,68. - oznajmił radośnie sprzedawca.

Dziennikarki doznały wstrząsu.

- I-i-ile?! To jakiś żart?!

- To nie jest żaden żart. - wyjaśnił sprzedawca z nutą satysfakcji. - Panienki powiedziały, że mam podać „to czego najchętniej bym się pozbył”, więc podałem panienkom najdroższe danie z menu, którego od dawna nikt nie zamówił: Talerz cesarzowej czyli mix wszystkich rodzajów sushi jakie tu mamy z dodatkami, przyprawami, sosem sojowym, imbirem, pierożkami, sajgonkami, krewetkami w tempurze i ramenem. To kosztuje razem 159,99… A do tego jeszcze 5 buteleczek wody mineralnej, 3 buteleczki coli, 5 buteleczek soku i 10 małych dzbanuszków zielonej herbaty z hibiskusem… Macie szczęście, że to wasabi było gratis!

Biedne Grumperki (starając się nie patrzeć na resztę klientów, którzy trzęśli się ze śmiechu) zebrały wszystkie swoje oszczędności jakie miały w portfelu, zapłaciły i załamane wyszły z restauracji. Właściciel westchnął z nutą żalu…

- Ech… Dlaczego zawsze kiedy ludzie przychodzą do mnie na randki, musi dojść do jakiegoś przestępstwa?! Najpierw włamywacze, teraz szpiedzy… Chyba powinienem wywiesić tabliczkę „Zakochanym wstęp wzbroniony!”, „Albo obiekt monitorowany i chroniony przez Interpol!”… Ale to by chyba nie pomogło… I teraz jeszcze wszystko się zmarnuje… - spojrzał na sushi, którego nie zjadły Grumperki.

- Właściwie to… - zastanowiła się chwilę Irma. - Ma pan rację, to nie może się zmarnować! Dziewczyny, ja bym jeszcze coś zjadła, te hosomaki, które zamówiłyśmy to stanowczo za mało! Proszę pana… Czy możemy zrobić porządek z tym sushi, którego Maty Hari nie zjadły?

- Oczywiście, tylko wytrzyjcie to wasabi, bo ja już nie mam żadnych napojów, poza zielona herbatą.

- Przepraszam… - zaczęła po chwili Aggy. - Czy możemy porozmawiać o tym artykule… Nie chciałabym, żebyście źle pomyślały o Larry’m.

- A właśnie! Ale z nas niezdary! - przerwała jej Will. - My się przecież nie znamy. Ja jestem Will, a to są Irma, Taranee, Cornelia i Hay Lin.

- Larry Jordan. - przedstawił się chłopak. - Niedawno przeprowadziłem się z Tunezji do waszego miasta. Miło was poznać.

Usiedli przy stoliku Grumperek, zaczęli rozmawiać i jeść pozostawione przez siostry sushi. Okazało się, że faktycznie bliźniaczki nie wyssały wszystkiego z palca.

- Więc twoja rodzina pochodzi z Afryki, tak? A co was sprowadziło w nasze strony, jeśli wolno spytać? - zaciekawiła się Hay Lin.

- Moi dziadkowie pochodzili z waszego kraju, ale kiedy mieli około 30 lat przenieśli się do Tunisu. - tłumaczył Larry. - Moja mama jest pielęgniarką i pracowała w szpitalu w stolicy, a tata jest zegarmistrzem. Żyliśmy sobie spokojnie, zanim ja… Posunąłem się do kradzieży… Ukradłem kilka towarów ze straganu… To były drobiazgi, ale… W Tunezji wszyscy bardzo cenią sobie klientów, zwłaszcza tych z zagranicy… A przeze mnie targ, na którym dopuściłem się kradzieży został okryty złą sprawą… Właściciel był na mnie bardzo wściekły i postarał się aby dowiedziała się o wszystkim policja… I skończyłem na miesiąc w poprawczaku… I za to… Wyrzucili mnie ze szkoły… Przez ten występek…

- Ojej! Za taki maluśki rabunek… - wyrwało się Irmie. - Ale cóż… W końcu to inna kultura… Ale… Chyba nie ukradłeś towarów o łącznej wartości 1000 milionów… Prawda?!

- Nie milionów tylko milimów. To taka tunezyjska waluta. W przeliczeniu na euro to będzie około 44 centy. Grumperki musiały się przesłyszeć… I to, że popieram Dzihad, też nie jest prawdą. Moja rodzina to katolicy. My nawet nie czytaliśmy Koranu! I nie pościmy w ramadan! I to jeden z powodów, dla którego przyjechaliśmy do Heatherfied. Wiecie, niektórzy muzułmanie są nietolerancyjni w stosunku do innych religii… Poza tym moja mama dostała lepszą pracę tutaj w szpitalu… A… właśnie przypomniałem sobie o czymś! Jutro u niej w pracy jest aukcja sprzętu medycznego. Może któraś z was chciałaby wpaść?!

Czarodziejki bardzo zaskoczyło to pytanie. Żadna z nich nie interesowała się szczególnie medycyną. Cornelia robiła kurs pierwszej pomocy jako cheerleaderka, Taranee umiała posługiwać się strzykawką i pobierać krew, ale do tego nie były potrzebne żadne specjalne urządzenia lekarskie.

- Dziękujemy, ale… My nie potrzebujemy urządzeń szpitalnych…

- Ale może znalazłybyście tam coś ciekawego! - nalegał Larry. - Będzie tam można kupić różne interesujące urządzenia… Małe inhalatory domowego użytku, apteczki, ciśnieniomierze, słuchawki… Pieniądze ze sprzedaży zostaną przeznaczone na badania i leczenie ciężko chorych dzieci!

- Wiesz Larry… - zaczęła Taranee (dobrze wiedziała, że mieszkańcy Tunezji mają takie charaktery, że nie ustąpią póki nie dobiją targu, a jeśli się im odmówi to będą urażeni). - My raczej nie potrzebujemy takich urządzeń, ale zobaczymy… Może jacyś nasi znajomi będą tym zainteresowani… Kto wie… Skoro pieniądze pójdą na tak szczytny cel.

- Wspaniale! - ucieszył się Tunezyjczyk i wyjął z kieszeni ulotki. - Proszę tu znajdziecie wszystkie potrzebne informacje o aukcji.

- Dobrze. Czyli twoja mama jest pielęgniarką, a twój tata… Naprawia zegary, tak? - spytała Will.

- Oczywiście. Ja też się tym zajmuję. Kocham godzinami majstrować przy trybikach i wsłuchiwać się w tykanie i szmer wahadełek. A właśnie Aggy, ale jestem zapominalski, mam coś dla ciebie! Proszę!

Wyjął z kieszeni przewiązany czerwoną wstążeczką w różowe serduszka złoty zegarek w kształcie gwiazdki z cieniutkim łańcuszkiem. Na spodzie wygrawerowany były napisy: jeden po arabsku, a drugi oznaczał prawdopodobnie to samo co pierwszy, ale składał się ze zwykłych liter i głosił: „Ana Ahbik”3.

- Pięęęknyyy! - skwitowała Hay Lin. - To replika zegarka Tuxedo Kamen, który nosiła przy sobie Sailor Moon, prawda?

Aggy przytaknęła głową i otworzyła podarunek. Gdy podniosła klapkę ze środka popłynęła muzyka jej ulubionego serialu.

- Och Larry! - zawołała. - Dziękuję! To najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam! Sam go robiłeś?!

- Trybik, po trybiku skarbie… Ale nie skończyliśmy mówić o artykule Grumperek… … Ta blizna, którą mam na czole to pamiątka po ataku fenka, miałem wtedy 5 lat… Nie ma nic wspólnego z żadną bójką. Takim samym kłamstwem jest informacja, że mam złe zamiary w stosunku do Aggy. Wolałbym być pożartym przez tego tygrysa, niż zrobić jej krzywdę.

- Dziękuję… - powiedziała Aggy przytulając się do niego. - Ale jeśli chodzi o to, czy jesteśmy parą… To prawda. I mam do was małą prośbę… Czy możecie delikatnie wspominać o tym waszym znajomym… O tym, że my się kochamy i jesteśmy razem szczęśliwi?

- I że moja „kariera przestępcza” to był tylko jeden, mały incydent, skończyłem z tym raz na zawsze i teraz prowadzę uczciwe życie?! - dodał Jordan.

Strażniczki aż otworzyły usta, ze zdziwienia, a Taranee o mały włos nie upuściła sushi, które podnosiła pałeczkami do buzi.

- Chcecie… żebyśmy my rozpowiadały… że wy się kochacie?! A po co!?

- Bo nie chcemy ukrywać tego, że jesteśmy parą - wyznał Jordan.- A kiedy we wrześniu zaczniemy chodzić do szkoły na pewno wszyscy się dowiedzą, że siedziałem w poprawczaku. Wtedy zaczną się plotki, kto wie czy nie gorsze od tych bzdur, które powymyślały siostry Grumper. Ale wy, wydajecie się miłe, na pewno ludzie wam uwierzą…

- Więc kiedy poznają wcześniej całą prawdę… - dodała Aggy.

- Ale… Ale… - zaczęła Hay Lin. - Naprawdę chcecie, żeby cała młodzież z Heatherfield się o was dowiedziała?! A nie chcecie mieć trochę prywatności?!

- Oj, Hay Lin. - zaczęła Aggy z uśmiechem. - Czytałaś „Małego Księcia” prawda?

- Tak… Ale co on ma z tym wspólnego…?

- A pamiętasz motyw baobabów?

- Ten fragment pamięta chyba każdy. - dodała Cornelia. - Mały Książę, musiał wyrywać baobaby, które mogły rozsadzić jego planetę.

- Motyw baobabów to metafora zła. - wyjaśniła Taranee. - Oznacza ona, że zło trzeba tępić zanim się rozrośnie, bo wtedy będzie za późno.

- Widzicie? - podsumowała Aggy. - Kiedy się widzi, że coś idzie nie tak to trzeba reagować szybko, bo inaczej to urośnie do problemu dużej rangi. Jeżeli nie zareaguje się natychmiast baobab się rozrośnie i nie będzie już co ratować. Nie można pozwolić złu się rozprzestrzenić.

Hay Lin słuchała tego w milczeniu. Od momentu, w którym zobaczyła jak Grumperki szpiegują zakochanych, była pewna, że to jakiś znak. To nie mógł być tylko zbieg okoliczności, skoro wydarzyło się to akurat wtedy, gdy mówiły o podobnym problemie z Raythorem i Elyon. Ale teraz szare komórki Strażniczki Powietrza zaczęły pracować szybciutko i analizować to co właśnie usłyszała. Słowa Aggy zadziałały tak jakby jej chłopak naoliwił trybiki mózgu Hay Lin… Wnikliwie przebadała swoje wizje, przyjrzała się im krok po kroku… No tak, jeśli one się spełnią… Oczywiście, skoro mają problem… Jeśli to się sprawdzi, to naprawdę będzie afera… I to na cały magiczny świat… Nie, tak nie może być… Trzeba wyplewić te baobaby zanim rozsadzą cały Meridian! Strażniczki nie mogą tak po prostu siedzieć z założonymi rękami! Muszą zrobić z tym porządek! Tak, powie o tym reszcie W.I.T.C.H.!!!

- Aggy! Jesteś kochana! Juhu! - zawołała rzucając się jej na ramiona.

- Ja?! Ale co ja takiego po-powiedziałam? - wyrzuciła z siebie fanka Sailorek.

- A… Tak, ty nic nie wiesz. - powiedziała Hay Lin puszczając koleżankę. - Widzisz, my ostatnio miałyśmy taki problem, bo nasza przyjaciółka, która jest Królową Me… Uch! - Cornelia kopnęła ją pod stołem. - …Diów! Tak, Królową mediów, supersławną gwiazdą! Ona ma romans z byłym kryminalistą… I ich związek też nie jest akceptowany przez środowisko… Może to zaważyć na ich przyszłości… Ale dzięki wam nareszcie wiem, co powinnyśmy zrobić! Dziewczyny! Idziemy natychmiast, muszę wam coś pokazać! Musimy wyrwać baobaby zanim rozsadzą świat!

- Co pokazać?! - zdziwiła się Will. - Wiesz coś o nich, czego nam nie pokazałaś?

- Tak, ale potrzebny mi notesik, w którym to sobie zapisałam! Szybko lecimy, mamy mało czasu!

W.I.T.C.H. wstały od stołu, szybciutko zapłaciły za wcześniejsze hosomaki i pożegnały się z Aggy i Larry’ m. Przed wyjściem Taranee zapytała się jeszcze:

- Ale co Ty zamierzasz zrobić i nam pokazać? Chcesz pokazać nam coś, co Raythor powiedział Ci o Elyon…?

- Nie, nie. - odpowiedziała pełna entuzjazmu Hay Lin. - Tu chodzi o coś innego. Coś co on planuje zrobić i coś co w tajemnicy przed nim robi Elyon… I coś jeszcze, czego się dowiedziałam… Trzeba działać szybko… Od tego może zależeć przyszłość całego Meridianu!!

Ledwie zamknęły się drzwi za W.I.T.C.H. panna Johnes westchnęła cichutko..

- Były koleżanki, nie ma koleżanek…

- Fajne te twoje znajome. - mruknął Larry pod nosem. - To na czym stanęliśmy… Mówiłem ci już, że przy Tobie moje serce bije głośniej i mocniej niż Big Ben w południe, moja Serenity?

- Jeszcze nie „Mamorku”! CMOK!

***

W tym czasie gdy zakochani z Heatherfield przytulali się i całowali, Strażniczki Kondrakaru szybkim krokiem zbliżały się do „Srebrnego Smoka…” Hay Lin wiedziała dokładnie, co zamierza zrobić… Nie wiedziała jednak, że coś może nie pójść po jej myśli…

Wszystko zbliżało się wielkimi krokami…

1Cukierki - Jedną z atrakcji Cannes są ustawione w całym mieście nowoczesne rzeźby cukierków owiniętych w ciekawe, kolorowe papierki - jakby zrobione z flag różnych państw współpracujących z Francją (ale akurat flagi Polski tam nie ma…).

2Zawsze ubierała się i czesała jak główna bohaterka serii - Usagi Tsukino, ale różniło ją to, że nosiła okulary. - Dziewczyna podobna do jednej z Sailorek rzeczywiście pojawiła się w serialu W.I.T.C.H.. Można było ją zobaczyć w odcinku „Nieustępliwa”/„R is for Relentes” w tle w scenie kiedy w szkolnej stołówce pani dyrektor odbiera swój lunch i w odcinku „Zwycięstwo”/„V is for Victory” kiedy szła po korytarzu podczas wybuchu w pracowni chemicznej.

3„Ana Ahebik” - „Kocham Cię” po arabsku.

W następnym odcinku:

Jakie szokujące informacje odkryła Hay Lin?

Jak zareaguje reszta W.I.T.C.H. gdy pozna prawdę o romansie Elyon i Raythora?

Co się za nim tak naprawdę kryję?

Czy czarodziejki postanowią interweniować?

W jaki sposób pomoże im Blunk?

Co dziewczyny znajdą w jego kryjówce?

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.