Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Naruto: Tajemna historia Gaary – Pustynny miraż - recenzja książki

Autor:Marta001
Redakcja:Avellana
Kategorie:Książka, Recenzja
Dodany:2018-05-21 20:40:59
Aktualizowany:2019-08-02 20:57:59

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu




Tytuł: Naruto: Tajemna historia Gaary - Pustynny Miraż

Autor: Masashi Kishimoto, Ukyo Kodachi

Tłumaczenie: Michał Żmijewski

Redakcja: Andrzej “Endriu” Kownacki

Korekta: Dominika „Kacper” Krupczak

Skład komputerowy: Beata Bamber

Liczba stron: 124

Rok wydania: 2018

Wydawca: J.P.Fantastica






Na wstępie ośmielę się stwierdzić, że Naruto Hiden, wydawane przez wydawnictwo JPF, przyczynia się do rozwoju wciąż raczkującego fandomu light novel w Polsce. Przykładem mogę być ja sama, ponieważ nigdy wcześniej do żadnej light novel tak mnie nie ciągnęło, jak właśnie do tych z uniwersum Naruto. Mimo że spodziewałam się dość przeciętnej historii, dalej czułam się zafascynowana, jak odmienne wrażenia odczuwałam podczas lektury.

Ten, kto sądzi, że życie władcy jest łatwiejsze w czasach pokoju, żyje w błędzie. Po zakończonej Wielkiej Wojnie Shinobi Gaara, czyli Kazekage Osady Ukrytej w Piasku, wcale nie ma lekko. Balansujący pomiędzy oczekiwaniem ludu a nakazami starszyzny dwudziestoletni ninja robi wszystko, by uszczęśliwić innych, nie stroniąc przy tym od wyzwań. Nie spodziewa się jednak, że następną jego „misją” będzie nic innego, jak ożenek. Gaara, wraz z starszą siostrą Temari, wyrusza na spotkanie z potencjalną narzeczoną, lecz miłe spotkanie zostaje gwałtownie przerwane porwaniem.

Naruto: Tajemna historia Gaary to moje pierwsze spotkanie z light novel. Mimo że wcześniej domyślałam się, czym charakteryzuje się ten rodzaj literacki, w trakcie lektury Pustynnego mirażu i tak byłam co i raz zaskakiwana. Zawsze bowiem wychodziłam z założenia, że książka tego rodzaju będzie bardziej przypominała powieść, podczas gdy o wiele bliżej jest jej do mangi. Widać to w sposobie przedstawienia postaci, jak również samym przebiegu akcji, na tyle wyraziście opisywanej, że nie pozwala na jakiegokolwiek rodzaju niedomówienia czy snucie własnej teorii. Słowem: kawa na ławę. Czy to źle? Bynajmniej. Ostatecznie takie książki czytają głównie amatorzy japońskich komiksów, zaś tę light novel przeczytają przede wszystkim (jeżeli nie jedynie) fani młodego Uzumakiego i jego przyjaciół.

I lepiej żeby tak było, ponieważ łatwo można by było pogubić się w Tajemnej historii Gaary bez wcześniejszego zapoznania się z mangą. Oczywiście przez całą opowieść przewijają się liczne retrospekcję, nieustannie przypominające o przeszłości bohaterów, ale nie okłamujmy się, trudno streścić siedemset rozdziałów tak, by umożliwić nieobeznanemu w temacie laikowi rozeznanie się w świecie przedstawionym. Lecz jest coś, z czym zarówno wielki fan, jak również laik nie będą mieli najmniejszego problemu - rozgryzienie fabuły. Pustynny miraż prezentuje intrygę grubymi nićmi szytą tak, że przez sto dwadzieścia stron czeka się jedynie na potwierdzenie własnej tezy. Nikt nie będzie zaskoczony ani mało ciekawym zwrotem akcji, ani jego zakończeniem.

Natomiast można być zaskoczonym tym, co się stało z głównymi bohaterami. Kankouro jeszcze w miarę zachowuje się zgodnie z własną osobowością, Temari balansuje pomiędzy, ponieważ niektóre jej reakcje nie pasują do ciekawego, bądź co bądź, charakteru, natomiast Gaara… Gdyby nie przypominanie jego imienia niemal w każdym akapicie, w życiu bym nie pomyślała, że to ta sama postać, co w mandze. Tylko w pierwszym rozdziale Gaara w miarę trzyma się nakreślonych wcześniej ram charakteru. Z biegiem czasu ten zawsze opanowany, małomówny, inteligentny shinobi piasku staje się marionetką w rękach pisarza, który uznał, że skrępowanie chłopaka w stosunku do płci przeciwnej połączone z wielkimi wyznaniami będzie pasować do jego charakteru. To jeszcze można by było przełknąć, ale na Boga! Co się stało z siłą wielkiego Kazekage, który przegrywa pojedynek z kimś, kto nie powinien stanowić dla niego najmniejszego problemu?

Sposób prowadzenia walk to zresztą też bardzo ciekawy temat. Tajemna historia Gaary nie szczędzi czytelnikom pojedynków, lecz te wypadają umiarkowanie interesująco. Mimo że niektóre zwroty językowe sprawiały, że można było sobie dobrze wyobrazić dany atak lub sekwencję ruchów, na ogół i tak trzeba było obejść się smakiem. Główna walka skończyła się jednym ruchem, który po prostu przedłużany był do samego końca. Nie jest to wina tłumacza, ponieważ niewątpliwie Michał Żmijewski dwoił się i troił, by piąta powieść ze świata Naruto była strawna. Jednakże nie przeskoczy się przecież tekstu oryginału, który z góry zaadresowany został do młodszych czytelników, przez co zdania są bardzo proste i mało wyszukane. A szkoda. Przecież fani twórczości Masashiego Kishimoto to nie tylko dzieci.

Jak zatem prezentuje się wydanie Tajemnej historii Gaary? Przyzwoicie. Oczywiście wydanie jest nieznacznie większe od wydania tomikowego, ale poprzez szatę graficzną nie sposób nie przyporządkować light novel do odpowiedniej grupy. Ogromny znak Naruto znajduje się na grzbiecie obwoluty przedstawiającego tytułowego bohatera opowieści, a pod nią na czarnym tle ukryte zostały kadry z mangi. Natomiast wewnątrz znajduje się jedna kolorowa strona z Gaarą w roli głównej. Później już tylko szybkie przedstawienie postaci i spis treści na kolejnych stronach. Pięć rozdziałów zostało wydrukowane na szarym papierze, który, choć nieodporny na delikatne nawet zacięcia, jest z rodzaju, na którym dobrze się czyta. W kwestii redakcji nie mam za wiele do powiedzenia: w tekście można znaleźć kilka literówek, ale mimo to całość czyta się dość sprawnie i płynnie.

Dochodzimy do tego miejsca, w którym mimo że przez cały czas dość intensywnie krytykuję Tajemną historię Gaary, i tak polecam tę powieść. Oczywiście jedynie fanom uniwersum. Mimo że opowieść nie wnosi nic specjalnego do życia postaci, to wciąż czyta się ją z uśmiechem na ustach. Dobrze jest się spotkać z ulubionymi bohaterami, dlatego nie żałuję sięgnięcia po tę pozycję. Bo przecież w przypadku tego cyklu właśnie o tę całą sympatię chodzi, prawda?


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.