Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Flame

Starożytny Smok

Autor:Mai_chan
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-07-04 23:47:36
Aktualizowany:2005-07-04 23:47:36


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Dość szybko dotarli do Aurein Town - miasteczka, w którym mieszkała Filia. Jej dom stał trochę na uboczu. Smoczyca nie chciała zdradzić dlaczego. Ale niewiele trzeba było, żeby się domyśleć. W końcu wszyscy mieli uszy. Gdziekolwiek by się nie udali, zawsze towarzyszyły im dziwne szepty: "Spójrz, czy to nie ta Filia? Podobno zostawiła tego dzieciaka na ponad trzy miesiące. A ten podejrzany lis? A widziałeś jaka silna? Za silna jak na babę. Poza tym czy ktoś z was widział, żeby była w ciąży zanim pojawił się ten jej dzieciak?" W końcu Gourry się zdenerwował.

- Zamknijcie się idioci! Co wam Filia zrobiła, że tak na nią skaczecie?!

- Gourry, przestań... - Filia ciągnęła szermierza za ramię, ten jednak nie chciał ustąpić.

- No gadajcie! O co wam do cholery chodzi?!

- Gourry, proszę...

- Żaden prawdziwie prawy człowiek nie zniżyłby się do obgadywania bliźniego za jego plecami!! Sprawiedliwość musi być!!! - wtrąciła się Amelia. Księżniczka była w swoim żywiole. Jakaś kobieta uśmiechnęła się złośliwie.

- A ty co, szczeniaro? Może ty też jesteś dzieckiem tej dziwaczki? Widzę, że Filia przyprowadziła też ojca swojego chłopaka. Chociaż to nie może być pewne! Pewnie sama zainteresowana nie wie, kto jest ojcem dzieciaka. A ty dziwolągu? - zwróciła się do Zelgadisa. - Co tu robisz? Nie chcemy tu takich potworów jak ty!

Zelgadis zacisnął rękę w pięść. Jednak nie potrafił uderzyć kobiety. Wyręczył go ktoś inny. Amelia trzasnęła kobietę w twarz otwartą dłonią.

- ZELGADIS NIE JEST POTWOREM!!!! - Amelia dawno nie była tak wściekła.

- Uważaj co robisz, szczeniaro. - syknęła kobieta trzymają się za zaczerwieniony policzek. - Nie lubimy tu dziwaków. Lepiej nie chodź sama po ulicach, bo ci się jeszcze coś stanie.

- Grrr... - Amelia miała w oczach autentyczną żądzę mordu. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, kobieta bez wątpienia padłaby trupem.

- Widzę, że Filia ma ciekawych sąsiadów. - mruknął Xellos - Ta baba nadawałaby się na Mazoku. Zupełnie wyprana z uczuć wyższych. - W końcu do głosu doszła Filia.

- Skończcie to. Mówiłam pani już, że nie urodziłam Vaala. Jedynie się nim opiekuję, bo jego rodzice nie żyją. Zelgadis natomiast naprawdę nie jest potworem i proszę go tak nie nazywać, jeśli nie chcę pani się narazić na przykre konsekwencje. Ponadto Gourry NIE JEST moim mężem, ani narzeczonym, ani niczym w tym rodzaju. W ogóle mogłaby pani przestać siać oszczerstwa na mój temat i swatać mnie z każdym, kogo pani zobaczy!

Spojrzenia kobiety i smoczycy spotkały się. W końcu kobieta zrejterowała. Klnąc cicho pod nosem odwróciła się i odeszła. Filia pociągnęła wściekłą Amę za ramię. "Idziemy" mruknęła i ruszyła szybkim krokiem w stronę swego domu. Gdy oddalili się kilkadziesiąt metrów Zelgadis zatrzymał Filię.

- Co tu się dzieję, Filia? O co chodziło tej wrednej babie?

- Nie lubią mnie tu.

- Zdążyliśmy zauważyć. Ale skąd ta wrogość? Nawet na mnie nikt tak nie naskakiwał, kiedy pojawiałem się w jakimś mieście.

- Chodzi o mojego... mojego syna.

- COOOO??!!! I my nic o tym nie wiemy?!

- Znacie go. Walczyliśmy z nim kiedyś. To Vaalgaav. To znaczy, teraz nazywa się Vaal. I jest moim synem.

Gdyby teraz walnął w nich piorun, albo Zelgadis odzyskał swoją dawną postać, nie zrobiłoby to na nich żadnego wrażenia. Pamiętali Vaalgaava, aż za dobrze. Poznali go jako Mazoku. Jednak naprawdę był ostatnim z rasy Starożytnych Smoków. Starożytne Smoki, były pokojowo nastawione do innych ras, jednak posiadały ogromną potęgę - jedną z pięciu broni światła. W końcu Złote Smoki zapragnęły tej mocy. I rozpętały wojnę, w której cała rasa Starożytnych Smoków została wybita. Tylko Vaalgaav przeżył. Został wówczas uratowany przez podwładnego Shabranigdo - Gaava. Odrodził się wówczas jako pół-Mazoku, pół-smok i poprzysiągł Złotym Smokom okrutną zemstę. Gdy pojawił się Dark Star, zjednoczył się z nim i omal nie zniszczył tego świata. Jednak Lina i reszta pokonała go mocą pięciu połączonych broni światła. Ale bogowie byli łaskawi dla Vaalgaava. I dali mu drugą szansę. Powrócił do jaja, a Filia wzięła go do siebie. Wiedzieli o tym, ale zapomnieli. Dużym zdumieniem jednak były dla nich problemy Filii. Owszem, miała swoje dziwactwa, ale nie różniła się za bardzo od innych, przeciętnych ludzi. Wygląd też nie mógł zdradzić jej rasy. Więc dlaczego?

- Vaal wykluł się, gdy już mieszkałam w Aurein Town. Ludzie mają oczy. Wypatrują wszystkich objawów nienormalności. Zauważyli, że nie byłam w ciąży, zanim urodził się Vaal. Powiedziałam im, że to syn przyjaciółki, która zmarła przy porodzie, a jego ojciec zginął kilka miesięcy temu. Wzięłam chłopaka, bo nie ma żadnych innych krewnych. Uwierzylibyście?

- Ja bym uwierzyła... - odparła cicho Amelia.

- Ech... Oni nie uwierzyli. Zaczęły się plotki. Sama zdążyłam się pogubić w licznych wersjach mojego życia osobistego, które niektórzy rozsiewają. Byłam już samotną matką, mężobójczynią, transwestytą, demonem i dziwką. Oczywiście, mówię o tych wersjach, które znam. Wolę nie myśleć jak wiele rozmaitych tytułów już otrzymałam. No cóż...

- Nie martw się Fi. - wtrącił się Xellos. - Na mój temat też krążą różne wredne plotki.

- Przecież ciebie to ani ziębi, ani parzy! Możesz zaszyć się w kwaterze Zellas, a ja? Co ze mną, Namagomi? Mogłabym się przeprowadzić, ale nie stać mnie na to. Poza tym, kto mi zagwarantuje, że gdzie indziej będzie lepiej? Ech...

- Nie przejmuj się Filia... Coś na pewno da się zrobić. - uśmiechnął się Zelgadis - Pomyślimy o tym, ale u ciebie, dobra?

- Dobrze.

- Chodźmy już, Fi. Twój syn czeka.

Gdy dotarli do domu smoczycy, na spotkanie wyszedł im jednooki lis. Był to "zwierzołak"- Jiras. Współpracownik i sublokator Filii. Był kiedyś podwładnym Vaalgaava, jednak po jego klęsce dołączył do smoczycy i razem z nią otworzył sklep z antykami. Jako specjalista od materiałów wybuchowych, czuł się trochę niespełniony. Ale jakoś sobie radził. Od progu zaczął krzyczeć.

- FILIA!!! Nareszcie jesteś!! Myślałem, że zwariuję. O! Są pozostali. Witajcie w naszych skromnych progach.

- Witaj Jiras! Coś się działo, gdy mnie nie było?

- Nic wielkiego. Tylko raz jakiś gostek miał do mnie jakieś wąty, kiedy byłem na targu. Ale to nic wielkiego.

- A co u Vaala? Co z nim?

- Wszystko gra. Powoli zaczyna mówić.

- Żartujesz?! Powiedział coś konkretnego?

- Nie, jeszcze nie. Ale już niedługo...

- Wejdźcie. - Filia zwróciła się do pozostałych - Czujcie się jak u siebie. Tylko nie liczcie na żadne luksusy. Interes idzie kiepsko.

W istocie, trudno było nazwać domek Filii luksusowym. Ot mała chatka z całkiem ładnymi meblami zdobionymi osobiście przez smoczycę i drobną kolekcją antyków na półce. Mimo to był bardzo przytulny. Jiras wygrzebał skądś ciasteczka, a Filia szybko zaparzyła herbatę. Usiedli przy dużym okrągłym stoliku. Xellos podniósł filiżankę z herbatą do ust.

- Nie siorb Namagomi.

- Ależ ja nie siorbię Fi. 'siorb'

- Jaaasne... Pozwolicie, że was na chwilę opuszczę?

- Pewnie. Nie przejmuj się nami. - odpowiedział Zel.

Amelia odprowadziła wzrokiem Filię do drzwi.

- Ciekawe gdzie poszła...

- To ty jeszcze nie wiesz, Ama? - odparł Xellos. - Poszła przywitać się z synem.

Filia przyglądała się śpiącemu chłopcu. Uśmiechnęła się. Po raz pierwszy od trzech miesięcy była spokojna. Tak bała się przez ten czas o Vaala... W każdej chwili któryś z jej "życzliwych" sąsiadów mógł wpaść na jakiś głupi pomysł i skrzywdzić chłopca. Pogładziła Vaala, a ten chwycił ją za palec. Spojrzała na chłopca czule.

- Jak się masz Vaal? Synku?


CDN.

Sweet. ^_^ Lubię ten rozdział. Zwłaszcza tą kłótnię z sąsiadką Filii.

Mai-chan.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.