Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Nie chcę być sama

10

Autor:V-chan
Korekta:Inai
Serie:Piłka w grze
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2009-05-04 21:28:18
Aktualizowany:2009-07-19 17:15:19


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

10.

Mizuki zbudził dopiero Ryuuji. Potrząsał jej ramieniem.

- Wstawaj! Zaspaliśmy. Jeśli zaraz nie wyjdziemy, to nie zdążymy!

Rzucał w nią różnymi częściami jej mundurka, a ona szybko pakowała plecak. On wybiegł i zaczął krzyczeć do mamy, że nie będą jeść śniadania i lepiej, żeby już teraz zaczęła budzić Sunako, bo jak nic się spóźni. Wpadła szybko do pokoju Sunako i ignorując jej protesty, zaczęła budzić Chloe. Dziewczyna spała i widać było, że większą część nocy przepłakała. Czerwone obwódki wokół oczu wyraźnie to mówiły.

- Co się dzieje?

Mrużyła oczy, jakby zastanawiała się, co tu robi.

- Błagam, uczesz mnie szybko. Tak, jak wczoraj.

Po minucie już była na dole i wiązała buty. Chloe zeszła ziewając w pidżamie i poszła do kuchni. Wróciła z dwoma woreczkami.

- Ale my już mamy śniadanie.

- To ciasteczka. Zasłużyliście na nie. W końcu odwaliliście większą część roboty.

Załapali je i już biegli do szkoły. Robili ciastka do późna, Suzu zasnęła z nosem w jednym z ciastek, które dekorowała, więc mama zabrała ją do łóżka. Sunako powąchała i stwierdziła, że chce choć jedno i wróciła do pokoju. Oni zaś siedzieli do drugiej w nocy lepiąc, piekąc i dekorując. Ryuuji lepił, Chloe piekła, a ona dekorowała, jak tylko się jej podobało. Miała do dyspozycji kolorową posypkę, podgrzaną czekoladę, cukier trzcinowy i wiórki kokosowe. Co chwila próbowali, więc nie zostało ich tak wiele. Oni poszli spać, a Chloe jeszcze została, by zmyć naczynia. I, jak się okazało, przygotować im śniadanie. Już w szkole, gdy się rozdzielili, zauważyła, że dostała te ciasteczka, które jej najbardziej smakowały- z czekoladową polewą i wiórkami na wierzchu. Mogła się założyć, że jej brat dostał te z cukrem trzcinowym i posypką, Suzu z samą czekoladą, Sunako z posypką. Na pierwszą lekcję spóźniła się tylko trochę. Za to na przerwie sięgnęła po paczuszkę od Chloe.

- Mmmm… - Makoto wąchała powietrze - Coś tu słodko pachnie. Przyznaj się - co tam masz?

- Ciasteczka, które upiekliśmy w domu.

- Pieczesz?

- Ja? Nie. Chloe piecze.

- Kolejna z twoich sióstr? - zdążyły sobie już powiedzieć wszystko. Mizuki wiedziała, że Makoto mieszka sama. Jej rodzice wyjechali za granicę wraz z jej młodszym bratem, ona chciała zostać w kraju, więc poprosili sąsiadkę, by miała na nią oko i pojechali. Mako-chan, jak Mizuki lubiła ją nazywać, była wspaniałą kucharką i już umówiły się, że w sobotę przyjdzie do niej na obiad.

- Nie, to nie moja siostra. Ona chwilowo z nami mieszka.

Mako-chan nie była natarczywa, jedynie spojrzenie i lekkie przechylenie głowy sugerowały, że chce wiedzieć więcej.

- Tylko nikomu o tym nie mów. Widzisz, przedwczoraj, była ta katastrofa i…

Jej przyjaciółka słuchała zaciekawiona. Wydawała różne dźwięki podczas opowieści, kilka razy się zaśmiała. Rozumiały się dobrze.

- Masz dobrą rodzinę, Mizuki. Moi rodzice nie przygarnęliby pod dach nieznanej osoby.

- Przecież nie mogliśmy jej wyrzucić. Twoi rodzice postąpiliby tak samo.

- Kto wie… Czekaj, czekaj. Katastrofa była przedwczoraj?

- No tak.

Mako-chan zrobiła wielkie oczy i rzuciła się szperać w swojej torbie. Po chwili wyciągnęła gazetę.

- Spójrz tutaj. Dziś pojawił się artykuł, że dwa dni temu z tego właśnie lotniska została porwana młoda dziewczyna. Ciało znaleziono wczoraj. Została brutalnie zgwałcona i uduszona. Sprawcę złapano dziś z samego rana. Dziewczyna podobno nie broniła się, bo była w szoku. W katastrofie straciła matkę.

Mizuki zaschło w ustach. Jak powiedział Ryuuji? „Ona była i dalej jest w takim stanie, że każdy mógł ją po prostu stamtąd zabrać.” Ciekawe, czy wie, od czego ją uchronił?

- Nie rób takiej miny. Nic się nie stało twojej koleżance, prawda?

- Nie. Ale jakie to głupie, prawda? Chloe przeżyła, bo mój brat prawie zabił się o jej walizkę, a tamta dziewczyna była w takiej samej sytuacji. Głupie, że nikt jej nie zaproponował pomocy.

- Przesadzasz. Nie martw się. A właśnie. Co ugryzło wczoraj senpaia? Naprawdę nas wystraszył.

- Źle mu poszedł trening i wybił szybę - zaśmiała się cicho - On potrafi robić takie miny, że inni musieliby się napracować, żeby wywrzeć takie wrażenie. Ale jest naprawdę dobry. On wycinał te wszystkie gwiazdki.

Mako-chan tylko parsknęła śmiechem i zjadła ciastko.

- Pyszne! Mmm… Kokos i czekolada. Pychota.

- Ja je ozdabiałam! Zaraz pokażę ci… - sięgnęła do torby chcąc wyciągnąć aparat. Postanowiła zostać papparazzi i strzelać zdjęcia tak, by nikt tego nie widział. Wczoraj udało się jej sfotografować Suzu w chwili, gdy wywracała się wyrzucając gorące ciasteczka na kolana Ryuujiego, na zdjęciu jej brat właśnie się podrywał, a Chloe słaniała się ze śmiechu. Było także zdjęcie jej siostry śpiącej z nosem w cieście, Ryuujiego spoglądającego na Chloe rozmarzonym wzrokiem i następne, na którym Chloe upuściła mąkę. Na zdjęciu pył dopiero wzbijał się w powietrze. Miała oko i refleks, mogła zostać dobrym fotografem. Jedynym minusem jest to, że ona sama nie będzie miała zdjęć. Trudno. Aparat był na miejscu, ale nie było śniadania! Jęknęła głośno.

- Co się stało?

- Zaspaliśmy dziś i nie zabrałam śniadania. Brat pewnie też zapomniał. A oboje mamy dziś zajęcia do późna.

- Podzielę się z tobą.

Pokręciła głową. Mako-chan brała mało jedzenia do szkoły, nie potrzebowała dużej ilości. Mizuki za to była żarłokiem. To, co Mako-chan jadła przez cały dzień, jej starczyłoby na jeden posiłek.

- Jakoś dam radę. Teraz pokażę ci zdjęcia. Tylko musisz trzymać w tajemnicy wzrok mojego brata!

- Dlaczego?

- On ma swój image milczącego indywidualisty. Rozumiesz?

- Nie. Ale będę milczeć.

Uśmiała się nad upadającą Suzu.

- Jaka ona słodka! Podobna do ciebie. Gdybyś zapuściła włosy, byłoby ci ładniej.

- Może teraz zapuszczę, już nie będę pływać.

- To jest Chloe? Ta piękna dziewczyna z długimi włosami?

- Tak.

- Jaka ona jest?

- Ciężko powiedzieć. Na pewno jest twarda. Dopiero co straciła całą rodzinę, a mimo to stara się trzymać jak najlepiej. W dzień, przy wszystkich, uśmiecha się i rzuca żartami. Ale kiedy tylko jest sama, bądź kiedy śpi, wtedy płacze. Ma poczucie humoru, wspaniale piecze ciastka, ale tak naprawdę to wszystko co o niej wiem. Jeszcze to, że koniecznie chce nam odpłacić za to, co dla niej robimy. Wczoraj Ryuuji przetrenował i odnowiła mu się kontuzja, a ona w jakiś sposób mu pomogła. Pół godziny później już mógł skakać.

- Wiesz, to i tak dużo jak na dwa dni, z czego pierwszego tylko płakała.

- Mhm… A właśnie, właśnie. Co tam u ciebie? Rodzice się odzywali?

- Tak, wczoraj mamie udało się dostać miejsce w sanatorium, choć nie było łatwo. Tata stara się dalej pisać, a mój brat jakoś zaaklimatyzował się w nowej szkole. Tylko narzeka na brak ładnych dziewczyn.

Mama Mako-chan miała raka i lekarze zalecili jej po chemioterapii zmianę klimatu, więc pojechali do Austrii, gdzie jest wiele sanatoriów i rześki klimat. Jednak mimo mnogości sanatoriów mama Mako-chan musiała pół roku wcześniej dać swoje nazwisko na listę oczekujących. Jej tata był znanym profesorem genetyki i wykładał na tamtejszym uniwersytecie oraz pisał swoją książkę, za którą japońskie wydawnictwo zaproponowało mu naprawdę dużo. Akurat tyle, by jej mama nie musiała martwić się o koszta pobytu. W gazecie, którą miała Mako-chan były także dowcipy, więc zaczęły je czytać i śmiać się na głos. Po chwili dołączyli do nich Masaru i Matsushita. Ci dwaj trzymali się razem, pewnie dlatego, że obaj lubili błaznować. Śmiali się właśnie z dowcipu o kappie, gdy do klasy wszedł Ryuuji. Speszył się, bo wszyscy na niego spojrzeli. To znaczy, Mizuki zauważyła, że się speszył, bo inni dostrzegli jedynie wściekły grymas i od razu umilkli. Podszedł szybko do jej stolika, postawił śniadanie na biurku.

- Sunako przyniosła, bo oboje zapomnieliśmy - i już go nie było. Po jego wyjściu zrobiło się jakby cieplej.

- On zawsze jest taki wściekły od rana?

Matsushita patrzył na drzwi.

- On nie jest wściekły. Ma po prostu taką mimikę. Ten grymas przed chwilą, to było zmieszanie. Nie lubi, gdy wszyscy na niego patrzą.

- Zmieszanie? Musiałbym być wkurzony na maksa, żeby zrobić taką minę.

- Wierz mi, nie chciałbyś go zobaczyć, gdy jest wkurzony choćby trochę - uśmiechnęła się - Wszyscy sądzą, że jest przerażający, co wcale nie ułatwia mu życia. To nie jego wina, że ma taką twarz.

- Sunako-senpai jest jego bliźniaczką, prawda?

- Skąd wiesz?

Matsushita spłonił się. Wyglądał jak dorodny burak.

- Jestem w tej szkole ze względu na podziw dla jego gry. Moja koleżanka była tu senpaiem, ale bardziej interesowały ją plotki, niż styl gry, więc dowiedziałem się wielu nieprzydatnych informacji.

Zaczęła się śmiać.

- Tak, są bliźniakami, choć różnią się wszystkim. Ale mniejsza o to. ITADAKIMASU!!!

I pokładała się ze śmiechu, widząc ich zdziwienie, ile potrafi zjeść.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.