Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Nie chcę być sama

18

Autor:V-chan
Serie:Piłka w grze
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2009-08-11 13:02:48
Aktualizowany:2009-08-11 13:02:48


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

18.

Hiroshi szedł do szkoły mocno zaspany. Nie znosił wcześnie wstawać. W dodatku po wczorajszych eliminacjach do drużyny był zupełnie wyczerpany. Dawno nie ćwiczył i wszystko go bolało, a z trenerką Ichigamoto należało liczyć na porządny, niesamowicie męczący trening. Była najpiękniejszą kobietą, jaką widział, ale wolał trzymać się od niej z daleka. Wolał dziewczyny słodkie i spokojne, nie tylko z wyglądu. A ona miała pazury i lubiła je pokazywać. Razem z Koyanagim trochę jeszcze poćwiczyli i ze śmiechem obserwowali, jak Kanou goni do okrążeń Sekiego i Nishio. Z jego krzyków można było wywnioskować, że była to kara za jakieś głupie słowa. Był zupełnie inny niż jego siostra. Mizuki była spokojna, delikatna, może nieco chłodna, ale znacznie przystępniejsza. Dziwiło go, że Masaru za nią szaleje od momentu, gdy zobaczył, jak wchodzi do sali. Wyglądał, jakby dostał czymś w głowę. Przez tyle lat przyjaźni nie mógł go zmusić do gry w piłkę. Masaru wolał grać w tenisa i nie znosił sportów związanych z dużymi piłkami. Spojrzał na zegarek i zaklął. Spóźni się, jak nic. Przyspieszył, aż w końcu puścił się biegiem. Tuż przy szkole zderzył się z Uemim.

- Też się spóźniłem. Mam nadzieję, że Chloe nie jest na tym punkcie przeczulona.

- Chloe? Dlaczego tak nieformalnie?

- Sama kazała mówić do siebie po imieniu i przekazać dalej, żeby tak ją nazywać. W sumie to całkiem porządna babka.

Z przerażeniem zauważyli, że nikogo nie ma w szatni, co oznaczało, że musieli się już przebrać i wyjść na boisko. W kilka minut później dołączyli do reszty. Chloe ustawiła ich w dwóch rzędach i nerwowo tupała nogą. Kiedy dobiegli i ustawili się na końcu westchnęła.

- Uemi, Matsushita. Stańcie obok mnie.

Spojrzeli na siebie przerażeni, ale zrobili, co kazała.

- Jest was w tym klubie osiemdziesięciu chłopa i mam nadzieję, że wszyscy są tu, bo kochają grać w piłkę. A jeśli kochacie grać w piłkę, to na pewno zależy wam na poważnym treningu. Więc jeśli zależy wam na poważnym treningu będziecie przychodzić na czas, a nawet nieco wcześniej. Nie toleruję spóźnień! Dziś jest pierwszy dzień, więc odpuszczę spóźnialskim i zarobią jedynie dodatkowe pięć okrążeń, ale następnym razem karą będzie zawieszenie- Hiroshi rozejrzał się i zauważył, że większość ma przerażone miny. Chloe w tym czasie uśmiechnęła się słodko, co było nieco przerażające w połączeniu z jej słowami- Choć nie jestem bezduszna i rozumiem, że można się spóźniać z różnych przyczyn. Jeśli wytłumaczenie będzie solidne wtedy karą będzie jedynie pięć okrążeń. Jeszcze jedna sprawa. Trener Udou ustalił zasadę, że osoby z ocenami poniżej dostatecznej nie mogą uczestniczyć w treningach. Ja nie chcę widzieć nikogo, kto będzie miał poniżej oceny dobrej. Toleruję jedynie dwie oceny dostateczne, bo wiem, że można jakiegoś przedmiotu nie lubić. Teraz chcę, byście przeprowadzili trening, jaki macie w zwyczaju robić. Seki, twoim zadaniem będzie wdrożyć nowych w wasz system treningu. Ja będę się dziś jedynie przyglądać, więc róbcie swoje.

Pobiegli na boisko, a Seki biegł obok nich.

- Najpierw robimy dwadzieścia okrążeń, następnie przeciągamy się na plecach. No… Chodzi o to, że łapiemy się pod łokcie i jeden się schyla w ten sposób przeciągając drugiego. Potem w parach ćwiczymy zwody. Następnie strzelamy bramki, by bramkarz wprawił się w szybkim odbijaniu piłek. I jeszcze kilka rzeczy, ale to powiem w trakcie.

Dwadzieścia okrążeń było dla niego prawdziwą męką. Naprawdę się opuścił. Zerknął na Chloe- siedziała na murku i patrzyła chłodnym okiem. Im bliżej końca, tym było ciężej, a jej mina robiła się coraz bardziej ponura. Gdy skończyli znów ich ustawiła w dwóch rzędach.

- Na początku i na końcu każdego treningu macie ustawiać się w dwuszeregu. Ale to tak na marginesie. O coś miałam… A, właśnie. Kto zajmuje się porządkiem i praniem waszych rzeczy?

- Pierwszoroczni.

Hiroshi skrzywił się. Tego nie lubił najbardziej.

- Nie macie menadżera?

- Nie. Wszyscy uciekają.

Skinęła głową.

- Przy takiej ilości powinno ich być dwóch. Zrobię konkurs i wtedy będziecie mogli w pełni skupić się na ćwiczeniach. Możecie iść- zaczęli się rozchodzić- Aha! Kanou! Chodź tu na chwilę!

Zdziwiony obrócił się i wciąż z poważną miną podszedł do trenerki. Nad czymś cicho debatowali. Właściwie kłócili się, bo po chwili kapitan zaczął zaciskać pięści, a ona podparła się pod boki i wyraźnie usiłowała go do czegoś przekonać. Seki klepnął go w ramię.

- Co jest?

- Kłócą się. Senpai i trenerka.

Seki spojrzał w ich kierunku i wybuchnął śmiechem.

- Martwi cię to?

- Trochę. Mój poprzedni trener nigdy nie pozwalał sobie na kłótnie z kapitanem. Uważał, że to niszczy drużynę.

- Nie martw się. Każde z nich jest niesamowicie uparte i w gorącej wodzie kąpane, więc nie ma innego sposobu, żeby z sobą rozmawiali.

- Senpai jest w gorącej wodzie kąpany? Ja bym powiedział, że jest niesamowicie spokojny.

- Ale nie wtedy, kiedy w grę wchodzi nasza urocza trenerka- złapał się za usta- Rany! Jak on się dowie, że wypaplałem, to mnie zabije! Nic nie słyszałeś, jasne?!

Skinął głową. A więc Kanou podobała się Chloe. Nie był pewien czy to zda egzamin. Oboje lubili rządzić i stawiać na swoim, to było widać. Starał się wyłapać jakieś słowa.

- I to od razu… zajęci… trening…

- Chloe, nie rozumiesz, że… oboje… mnogość zajęć… Mizuki…

Dziwne. Co ma do tego Mizuki? W każdym razie chwilę później senpai wbiegł pod prysznic cały wściekły. Gdy już wszyscy się ulotnili na zajęcia, on został, bo chciał jeszcze spytać się o pewne taktyki gry, które chodziły mu po głowie. Nagle wśród plusku wody rozległo się najpierw nieśmiałe, a potem głośne śpiewanie. Kanou śpiewał! Hiroshi znał tą piosenkę. Jeśli się nie mylił było to „Die in your arms tonight” Smokie. Trudny do wykonania utwór, ale on sobie świetnie dawał radę. Nawet miał głos lekko z chrypką, jak lider Smokie. Równie dobrze mógłby śpiewać Cockera. Wsłuchał się z przyjemnością. Senpai miał głęboki, przyjemny i uspokajający głos. Nagle śpiew się urwał.

- Co ty tu robisz? Nie powinieneś iść na lekcje?

Kanou stał w drzwiach prowadzących do prysznica. Okręcił się w pasie ręcznikiem i szedł do swojej szafki wycierając włosy na głowie drugim ręcznikiem. Hiroshiego zatkało- w poprzek piersi jego kapitana szła duża, brzydka i głęboka blizna.

- Mógłbyś się nie gapić? Wiem, że to nie jest przyjemny widok, ale nie lubię, jak ktoś się na nią patrzy.

- Co… Co się stało?

- Nic. Więc po co tu jesteś?

Szybko się ubierał. Zrobiło mu się żal Kanou. Nie dość, że ze względu na swoją nieprzystępną postawę i brzydką twarz żadna dziewczyna nie chciała z nim być, to jeszcze ta szpecąca blizna… Z drugiej strony nawet on, jako facet, był zauroczony jego śpiewem. Nagle senpai pstryknął mu palcami przed nosem, już w pełni ubrany w mundurek.

- Więc?

- Mam kilka pomysłów co do pracy drużyny… I chciałbym się nimi podzielić.

- W takim razie dlaczego nie poszedłeś do Chloe? Ona jest trenerem.

- Ale… ona jest nieco przerażająca.

- Bardziej niż ja?- zaśmiał się pod nosem- Tylko jej tego nie mów, bo będziesz miał krechę. Dobra. Opowiesz mi, gdy będziemy w drodze.

Był zupełnie inną osobą, gdy się śmiał. A śmiał się jedynie na myśl o Chloe. Hiroshi mu zazdrościł, mimo tego, że znacznie lepiej wyglądał.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.