Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Rozdzielony kwiat

Zielona małpa i jędza farbowana

Autor:Evil Sisters
Korekta:Irin
Serie:Neopets
Gatunki:Fikcja
Dodany:2005-09-19 21:28:09
Aktualizowany:2006-11-23 22:45:39


Następny rozdział

Na wstępie należy zaznaczyć, że to coś poniżej jest dziełem nie jednej, a dwóch osób. Tak tak, nie mylicie się. Autorki to:

Mai_chan i jej evil astral-sister Inai Nerse.

Ewentualnie:

Inai Nerse i jej evil astral-sister Mai_chan.

Z wyjątkiem kilku szczegółów starałyśmy się trzymać przyjętych na neopets.com faktów, co jednak nie zawsze było możliwe. Czasem była to wina niedopowiedzeń i tajemnic - powodowało to, że wiele istotnych dla funkcjonowania świata faktów musiałyśmy wymyśleć same. Innym razem była to wina sprzeczności opinii między twórcami Neopetów, a autorkami poniższego fika na temat pewnego mitu neopiańskiego...

W każdym razie mamy nadzieję, że fik wam się spodoba ^^ (I liczymy na opinie :P)


Faerieland! Wspaniałe miejsce unoszące się 10 tysięcy stóp nad powierzchnią Neopii. Miejsce, które od niepamiętnych czasów jest siedzibą Faerie. To tutaj w swoim zamku mieszka królowa Fyora, tutaj znajduje się sławne Employment Agency, tutaj można uleczyć rany w Healing Springs, spróbować szczęścia kręcąc Wheel of Excitement, czy liczyć na łaskawość strażniczki Rainbow Fountain... Tak, bezapelacyjnie Faerieland jest niezwykłym miejscem... Jednak, nie wszystko jest tu tak przyjazne, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Widzisz przybyszu? Tam, za murami miasta, w pobliżu Healing Springs znajduje się ciemny punkt na tym pięknym obrazku. Tam, przybyszu, znajduje się siedziba największego zła w całej Neopii... Mieszka tam istota tak straszna, tak zepsuta, tak niegodziwa, upiorna, bezlitosna, okrutna, plugawa, że na samą myśl robi się niedobrze! Ekhm... No dobrze, może nie jest AŻ TAK zła... W każdym razie, tam właśnie mieszka Jhudora, Faerie ciemności, która zasłużyła sobie na miejsce w Galery of Evil...

I właśnie w tym kierunku zmierzała Faerie ziemi o imieniu Illusen. Spór tej dobrej istoty z Jhudorą był już niemal legendarny i nikt, poza samymi zainteresowanymi, nie znał jego przyczyny. Cóż, zawsze można powiedzieć, że to walka dobrej i złej Faerie, jednak już na pierwszy rzut oka widać było, że jest to znacznie bardziej skomplikowane. Wokół obydwu tych postaci narosło przez lata tyle plotek i tajemnic, że niczego nie dało się być pewnym. Z wyjątkiem oczywiście faktu, że zarówno Illusen jak i Jhudora robią wszystko, aby popsuć szyki tej drugiej. I taki właśnie był cel Faerie zbliżającej się do purpurowych chmur.

Illusen miała wielu szpiegów w różnych miejscach, którzy przynosili jej niezwykle przydatne informacje na temat jej wroga numer 1. Młoda Zafara spisała się na medal... Razem z zamówionym przez czarodziejkę przedmiotem dostarczyła cenną informację - Jhudora knuje coś większego. I pewnie jak zwykle wywinie się z tego, jest w końcu mistrzynią manipulacji... Illusen nie mogła na to pozwolić. Właśnie dlatego teraz, pod osłoną magicznej iluzji przedostała się niepostrzeżenie do siedziby Faerie ciemności. Była zdziwiona. Szło jej aż za dobrze... Może i Jhudora była zła i zepsuta, ale nie była na tyle głupia, żeby nie zostawić straży. Chociaż w sumie...

- Ona mnie lekceważy! - prychnęła Illusen - Jeszcze mnie popamięta...

Od młodej Zafary Faerie dowiedziała się, że Jhudora prowadzi jakiś podejrzany eksperyment w podziemiach swej siedziby. Illusen tam właśnie skierowała swe kroki. Mijała kolejne korytarze, zapamiętując przy tym jak najwięcej szczegółów. Nie podobało jej się to miejsce. Było przesiąknięte mocą Jhudory - mocą zła. Illusen służyła mocy ziemi i taki rodzaj energii źle na nią działał. Dreszcz przeszedł jej po plecach, gdy usłyszała dochodzący z niższej kondygnacji jakiś dziwny dźwięk. Odnalazła schody i powoli zeszła na niższe piętro.

W tym samym czasie pewna wredna, szkolona od kociaka na złodzieja Kougra przekradała się cichcem przez siedzibę Illusen. Od swej mentorki otrzymała jasne polecenie - wybadać, CO dobra Faerie uwięziła w konarach swego drzewa. I trochę tam namieszać. Ot, zwykłe porachunki między dobrem a złem, nic specjalnego. Kougra, przyzwyczajona już do takich zadań, nie zwracała już nawet uwagi na trasę, którą szła. Znała tę plątaninę korzeni tak dobrze...

Jednak to, na co się właśnie natknęła, nie było jej znane. Pośrodku drzewa nigdy nie było ogromnej klatki z gałęzi, a już tym bardziej nie było w niej olbrzymiego węża. Co gorsza, Kougra właśnie do tej klatki wpadła. Wąż jednak się nie obudził. Odetchnęła z ulgą i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Wyglądał jak jeden z nowo wyhodowanych przez Dr Death'a węży, zdaje się była to jakaś mutacja Techo. Ale to, co leżało przed nią, było większe od każdego neopeta, którego w życiu widziała. To nie mógł być Hissi, a jednak... coś, co zwinięte w kłębek leżało przed nią, wykazywało zdumiewające podobieństwo do zmutowanego Hissiego.

W końcu zrezygnowała z rozgryzania rasy tego, co właśnie przed nią leży, i zaczęła myśleć nad tym, co by tu nabruździć tej rudej małpie Illusen. Wreszcie wpadła na genialny w swej prostocie pomysł - czyż nie najlepiej otworzyć klatkę? Jeśli to coś, niezależnie czym jest, jest zamknięte, to znaczy, że Illu ma ku temu jakiś powód. A skoro ma powód, by było to zamknięte, to Jhudora powinna być zadowolona, jeśli zamknięte dłużej nie pozostanie.

Jak pomyślała, tak zrobiła. Znalazła sposób na wypuszczenie stworzenia z klatki i pomajstrowała trochę przy zamku, co nie zajęło jej dużo czasu. Gdy skończyła, nagle usłyszała za sobą powolny, szurający dźwięk, jakby ktoś ciągnął zwłoki po podłodze. Odwróciła się i zamarła - spoglądała wprost w pionową źrenicę oka węża.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!

Wrzask zapewne poniósł się daleko po drzewnej siedzibie ziemnej wróżki, ale Kougra już tego nie zarejestrowała. Odrzucona ciężkim łbem węża, potoczyła się po liściastej klatce i znieruchomiała. W chwilę potem w całym drzewie zaczęły rozbrzmiewać następne wrzaski - to wąż przedzierał się przez straże Illusen.

Sama wróżka jednak nic nie wiedziała o tym, co dzieje się w jej siedzibie. Właśnie w tej chwili przyciśnięta do ściany wpatrywała się w olbrzymiego węża zamkniętego w stalowej klatce. Znała tego węża bardzo dobrze... Sama w końcu pracowała nad identycznym! Że też ta jędza farbowana wpadła na to samo! Pozostawało pytanie, gdzie znajduje się sama zainteresowana... Bo jeśli nie znajduje się tutaj, to można by... Można by sfinalizować projekt...

Illusen rozejrzała się uważnie dookoła szukając jakiegoś śladu swojej rywalki. Ta najwyraźniej pracowała do późnej nocy nad wężem. Na biurku stojącym obok klatki piętrzyły się stosy notatek, magicznych eliksirów i nie do końca zidentyfikowanych przedmiotów. Na ostatnim wolnym kawałku miejsca opierała się śpiąca Jhudora. Zaiste, uroczy obrazek. Illusen o mało się nie rozczuliła. Wszystko szło zgodnie z planem... Szeptem wypowiedziała zaklęcie kontroli i dotknęła nosa ogromnego węża. Stworzenie przez krótką chwilę wbiło w nią wzrok, by w końcu zamknąć oczy. Wróżka odetchnęła. Złamanie woli węża nie było proste i wymagało od niej sporego wydatku mocy... Faerie jeszcze raz sprawdziła, czy Jhudora na pewno śpi. Upewniwszy się o tym, sięgnęła do zamka klatki i rozbroiła go jednym prostym zaklęciem. Otworzyła na oścież wrota stalowego więzienia stwora i wysłała mentalny rozkaz: "za mną".

Stwór poruszył się i powoli wysunął z klatki. Illusen ruszyła w stronę wyjścia, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z wężem. Nie zdążyła jednak nawet wyjść z komnaty, gdy stworzenie zatrzymało się. "No co jest... Ruszaj się!" Wąż był jednak nieczuły na rozkazy. Illusen się to nie podobało. "Coś tu nie gra, coś tu nie gra" myślała gorączkowo. Istotnie, coś nie grało i to bardzo. Wąż, z nadzwyczajną jak na takie rozmiary szybkością, zaatakował wróżkę stojącą mu na drodze. Illusen błyskawicznie odskoczyła na bok. Wąż nie zdołał wyhamować i z impetem uderzył w ścianę, dość skutecznie ją nadwerężając. Aż dziw, że ten huk nie obudził Jhudory! Faerie ziemi podniosła się ostrożnie i otrzepała z kurzu i gruzów. Na szczęście była już bezpieczna. Wąż, gdy tylko zeszła mu z drogi, stracił całe zainteresowanie jej osobą. Teraz pełzł szybko korytarzem kierując się w stronę wyjścia. Illusen zamyśliła się.

- Jeżeli złamał moje zaklęcie kontroli... To znaczy, że...

Otworzyła szeroko oczy w przestrachu. Podbiegła do śpiącej Jhudory i zaczęła nią energicznie potrząsać.

- Jhudora! Obudź się kretynko! Mamy problem. DUŻY problem!!

Jednak Jhudora nie wykazywała zbytniej ochoty do wstania z biurka, na którym usnęła.

- C... c... o? - mruknęła niezbyt przytomnie - Ty hołoto... Spóźniłeś się całe pięć sekund... Jeśli uważasz, że ujdzie ci to płazem, to się mylisz...

Illu właściwie nie wiedziała, czy się śmiać czy płakać. Śmiać - bo Jhudorze brakowało do pełnego obrazka słodko śpiącego dziecięcia tylko misia i kocyka. Płakać - bo to by chyba tłumaczyło te tajemnicze zniknięcia w okolicach Faerielandu...

Faerie ziemi otrząsnęła się z rozmyślań i znów potrząsnęła swą "siostrą", jak to Faerie mówią między sobą o wszystkich przedstawicielkach swej rasy.

- WSTAWAJ, IDIOTKO!!

- Mmm... Taaak, wspaniale wykonałeś zadanie... Dostaniesz nagrodę...

Illusen w tym momencie załamała się. Uznała, że na to jest tylko jeden sposób... Szybki zamach i...

- AAAAAAAAAAAAUUUU!

I kopnęła Jhudorę tam, gdzie najbardziej bolało. To w końcu poskutkowało - zerwała się natychmiast, choć równie natychmiast rozgorzała gniewem większym niż cokolwiek, co Illu kiedykolwiek widziała.

- Ty.... co TY robisz w moim domu... I jak śmiesz budzić mnie w ten sposób... - z jej postaci aż widać było promieniującą wściekłość.

- Nieważne, siostro... Ważne jest to, co widzisz za mną... A raczej... Cóż... Czego nie widzisz...

Jhudorę zatkało. Przez dłuższą chwilę stała tylko i wpatrywała się osłupiała w pustą klatkę, rozwaloną ścianę na korytarzu i ogólne pogorzelisko. Potem powoli odwróciła się w stronę "siostry"...

- Wynoś się. Wynoś się, zanim zrobię ci POWAŻNĄ krzywdę... Odejdź... Nie chcę mieć kłopotów z Fyorą przez takie nic jak ty... Taką rudą, farbowaną małpę skaczącą po drzewach...

- O, przepraszam - zaperzyła się Illusen - jak na razie to TY hodujesz niezarejestrowanego, niebezpiecznego węża w klatce, którą otwiera najprostsze zaklęcie!

- A KTO GO WYPUŚCIŁ?! On nie miał mocy by z niej wyjść! To wszystko TWOJA wina, ty....

Przemowę przerwało jej ciche pyknięcie, a ponad urządzeniem stojącym w rogu pokoju pojawił się dymek. Dymek ułożył się w kształt zemdlonej Kougry... Jednak nad Kougrą pojawił się znak V, co, jak pisało na instrukcji obsługi, wskazywało na to, iż kocica wykonała zadanie.

- O... Siostro, a właściwie to co TY miałaś w swoim liściastym pałacyku, co...?

Illusen na dłuższą chwilę utraciła kontakt ze światem. Patrzyła co chwila to na Jhudorę, to na literkę "V" lśniącą nad urządzeniem. Kiedy dotarło do niej znaczenie tych dwóch rzeczy... Cóż, można to określić jednym tylko słowem: wybuchła.

- Po jaką ciężką cholerę wysyłasz swoje sługi do MOJEJ siedziby?! Zniszczyłaś miesiące mojej pracy!

- No dobrze, dobrze... To co ty tam miałaś?

- Zgaduj trzy razy...

- O, zabawa w zagadki? - ucieszyła się Faerie ciemności - Niech no pomyślę... Planowałaś zalanie rynku tanimi podróbkami Faerie Queen Doll?

- Hm... Nie?

- Nie... To może jakiś pałacowy przekręt i usunięcie z tronu tego starego króla Skarla?

- Jhudora, na wszystkie żywioły! Zastanów się! - Illusen wyraźnie była ciężko załamana.

- Chyba nie... - Faerie ciemności spojrzała wymownie na pustą klatkę. Illusen kiwnęła głową potwierdzająco.

- Tak. Pracowałam nad "bratem" tego cholernego węża. I ta twoja cholerna koteczka go wypuściła. Pewnie dlatego straciłam kontrolę nad twoim... Pewnie poczuł, że jego druga połowa jest na wolności...

Jhudora opadła bezsilnie na krzesło. Sytuacja zdecydowanie nie wyglądała zbyt różowo. Dwie niezwykle potężne bestie, z których każda miała wystarczającą moc by zdrowo nadwerężyć cały Faerieland. Jeśli jednak się połączą... Wówczas cała Neopia może być w opałach.

- Te węże... Są do nas podobne, nie sądzisz, "siostro"? - wyszeptała Illusen.

Jhudora spojrzała na Faerie ziemi. Ich wzrok spotkał się na krótką chwilę. Jhudora kiwnęła głową.

- Musimy coś z tym zrobić.

Kilka godzin później, gdyby ktokolwiek zdołał podejść do drzwi, za którymi się zabarykadowały, mógłby usłyszeć ciekawe rzeczy... Oczywista, gdyby udało mu się przeleźć przez pułapki, które przewidujące Faerie zastawiły, spodziewając się wielu odważnych - lub głupich - śmiałków. Zaiste, już po godzinie sidła, kolczaste doły i inne, wymyślniejsze zasadzki zapełniły się ciekawskimi sługami obu wróżek, którzy w obliczu niezwykłego faktu wspólnej dyskusji przełożonych zakopali topór wojenny i zgodnie próbowali dostać się do dziurki od klucza. Wydaje się co prawda, że dopiero ostra walka rozgorzałaby, gdyby dotarli do owej dziurki i próbowali wszyscy się przy niej zmieścić, ale to już fakt niegodny uwagi, zwłaszcza iż im się nie udało.

- Tak więc, siostro... Czyżbyśmy miały... - w głosie Illusen zabrzmiała lekka nutka wstrętu - ...połączyć siły?

- Wierz mi, mi TEŻ się to nie podoba. Wolałabym już iść z ożywioną kupą łajna niż z taką farbowaną, rudo-zieloną małpą jak ty. Ale cóż... okoliczności często zmuszają do robienia tego, na co się nie ma ochoty...

Illusen przemieliła w zębach ciętą ripostę. Była nieco bardziej ugodowa od swej "siostry", więc uznała, że wywoływanie kolejnej kłótni tuż przed wymarszem byłoby głupim pomysłem. Jednak sama miała ochotę zrobić Jhudorze awanturę. Podczas gdy ona przyzwała sobie potrzebne rzeczy w ciągu kilku minut, jej siostra pracowicie upychała kilka kufrów różnymi ingrediencjami potrzebnymi jej do złowrogich czarów. Doprawdy, ciekawe jak ona zamierza to zabrać.

- Siostro moja droga... Czy masz może zamysł wynająć kilkudziesięciu tragarzy, by nosili za tobą rzeczy? Czy nie wpadło ci go tego głupiego, poczochranego łba, że idziemy raczej na własną rękę, nie z bandą sługusów?

- Ależ siostrzyczko najmilsza... A tobie nie mieści się w - zaiste, ciasnej, to pewnie dlatego - łepetynie, że "prawdziwe" Faerie potrafią posługiwać się magią "nie tylko" w sprawach takich jak teleportacja rzeczy? Te kufry, widzisz, są magiczne. Kiedy zrobię tak - tu pstryknęła palcami - to się spakują w - Ot, taki mały tobołek...

- Prawda, moja droga... Nie wpadło mi do głowy, że możesz być tak głupia, by zabierać wykonane przez "ciemne", jeśli rozumiesz co mam na myśli, Faerie...

- O, uważaj bo ci ten mały rozumek nadmiar ironii zatka. Starczy tego, idziemy. Chyba że wolisz tu zostać, moje ty smarkate królewiątko...?

Illu pokazała siostrze wymownym gestem, co myśli o jej wypowiedzi, po czym razem wyteleportowały się na zewnątrz zamku Jhudory, zupełnie nie zważając na pozostawionych w pułapkach podwładnych. Ostatecznie, sami tego chcieli, niech się sami wyplączą, prawda?

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Julia : 2006-08-01 13:46:56
    Komentarz

    Kiedy doszłam do fragmentu o Kougrze, przestałam czytać. Kougry są niezwykle miłe i przyjazne, sama mam 5. 1000000001 razy wolę Kougry od Faerie.

  • Skomentuj