Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Men in Magenta

Rozdział 17.

Autor:Mefisto, M3n747
Korekta:IKa
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Dramat, Obyczajowy
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość, Erotyka, Wulgaryzmy
Dodany:2007-05-02 15:45:41
Aktualizowany:2008-02-21 20:04:23


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Kim jestem? Snem?

Shinji siedział nad kartką eleganckiego papieru i usiłował jakoś uporządkować swoje wrażenia. Już dwa razy był w szpitalu z tego samego powodu.

Reset rzeczywistości. Magenty błysk.

Kontemplował w zamyśleniu wyrazy, które wyłoniły się spod stalówki wiecznego pióra. Marki Pen Pen. Uśmiechnął się blado - już chyba wiedział czemu pupil Misato zawdzięcza imię.

Ale jeszcze dochodziło to wspomnienie z drugiego szpitala. Choć blade i pokawałkowane, jednak niepokoiło konsekwencją. Czy naprawdę zabił swoją mamę, niechcący oczywiście, a te historie z Evami, z Asuką, Rei, Misato i Kajim tylko mu się śnią? Ale z drugiej strony, czy potrafiłby coś takiego sam wymyślić? Tak konsekwentnie, ze szczegółami, z tajemnicami, które są dla niego niedostępne... Przecież nawet o magencie dowiedział się w świecie “evowym”. Ale z trzeciej strony konsekwencja zaczyna ostatnio mocno nawalać. Jak w zbyt często sejwowanej i wznawianej grze.

Który świat jest mój?

Niczego konkretnego nie udawało mu się sformułować. Krótkie pytania i wyrywkowe wrażenia.

Kleks.

Shinji zamrugał i przyjrzał się temu, co skapnęło mu spod pióra.

Co to, wiersz?

Liczba sylab się nie zgadzała, ale w zasadzie po małej przeróbce dałoby się zrobić z tego haiku.

Reset rzeczywistości.

Nie, siedem sylab. Za długie na pierwszą linijkę.

Magenty rozbłysk.

Reset rzeczywistości.

Który świat jest mój?

O, jakie zgrabne wyszło. W szkole dostałby niezłą ocenę. Oczywiście nikt by nie zrozumiał, o co mu chodziło, ale dostałby punkty za używanie trudnych słów.

Shinji zachichotał i postanowił tworzyć dalej.

Chichot szaleńca.

Biel i zieleń, niewola.

Strzykawka w ręce.

Tia... Ostatnio w szkole nauczyciele narzekali, że jest jakiś rozkojarzony i patrzy podejrzliwie. A jak ma patrzeć, skoro sam nie wie, czy za chwilę znowu mu się wszystko nie zmieni w otoczeniu?

Miał cichą nadzieję na reset, po którym się okaże, że nic nie zadano. Ale, niestety, to marzenie nie chciało się spełnić.

“Na pewno nie tworzę tego sam” - zdecydował po krótkim namyśle. - “Przecież nie wymyślałbym sobie świata, w którym obładowują mnie taką ilością prac domowych. Choć w sumie i tak tego nie odrabiam. Nie mam czasu.”

A niby co teraz robi? Pisze wierszyki zamiast brać się za lekcje.

Ktoś klepnął go po ramieniu.

- Co tam piszesz, Shinji-kun? - usłyszał znajomy głos i poczuł na plecach coś miękkiego. Misato oparła się o chłopca i otoczyła go ramionami, bezczelnie czytając.

- Co to, wiersze? Zadali wam z klasycznego japońskiego?

- Eeee, nie, niezupełnie - niepewnie odparł, usiłując podać jakieś sensowne wytłumaczenie tego, co właśnie robił. Denerwowało go, że jego opiekunka jest taka ciekawska. Przyszło mu do głowy, że jeśli nie będzie protestował, to ona uzna, że to nic takiego, a jeśli spróbuje jej wyrywać kartkę albo zasłaniać przed nią, to tylko zwiększy jej ciekawość. No i sprowokuje docinki.

Choć może bezpieczniej będzie skierować rozmowę na inny temat.

- Eee... Misato-san... Grała może pani kiedyś w gry hentai?

Głupi, głupi! Co też ona sobie pomyśli? To ma być zmiana tematu? Za dużo czasu spędza z tymi erotumanami.

Misato zachichotała.

- Grywałam jak poszłam na studia. Wcześniej byłam zbyt grzeczną dziewczynką, by robić coś takiego. A na studiach postanowiłam, że odbiję sobie cały stracony czas i spróbuję wszystkiego, czego bałam się spróbować wcześniej. Czemu pytasz? Chciałbyś zobaczyć moją kolekcję gier?

- Yyy... - zaczerwienił się. W zasadzie to chciałby.

Misato wyszła z pokoju.

Shinji popatrzył na częściowo zapisaną kartkę, na której powstał wielkich rozmiarów kleks (wyglądał trochę jak zabiedzona meduza; Rorschach byłby dumny). Coś mu to pióro ciekło. Na szczęście nie zakapało mu wierszy. Mimo wszystko trochę byłoby szkoda.

Czerwony kolor.

Płoną żyły hormonami.

Pożądania czas.

“Trochę to tanie” - stwierdził Shinji. - “No cóż, nikt nie staje się poetą od jednego wiersza.”

Wróciła Misato, niosąc pod pachą pudło wypełnione płytami CD i DVD.

- Uuuu, widzę, że ktoś mi tu grzebał - oznajmiła, przeglądając pobieżnie zawartość. - Hmmm, Dominatrix, Uniformity, eXXXtaza-Homeostaza... No, wreszcie wiem, co to jest ta homeostaza... Demon Master... No, te chyba nie były ruszane. W jakich gatunkach gustujesz?

- Gatunkach? - Zdziwił się Shinji. - Myślałem, że hentai to gatunek.

Misato parsknęła śmiechem.

- Ech, dzieciaku, gatunków jest cała masa. Rolpleje, symulatory randek, akcja, menedżerskie... Jedyne, co je łączy to wątki erotyczne. W zasadzie, to nawet bardziej dzieli niż łączy, bo rodzajów seksu i erotyki jest też cała masa. Najłagodniejsze gierki jedynie pokazują kawałki kobiecego ciała, najbardziej drastyczne... Zresztą sobie zobacz.

Wyciągnęła z obwoluty płytkę podpisaną Dominatrix III i włożyła do napędu laptopa Shinjego.

- Co jest? Nie czyta DVD? - Misato zmarszczyła brwi i stuknęła paznokciem w napęd. - A jednak czyta.

Na wyświetlaczu laptopa ukazał się wizerunek kobiety ubranej w dziwny strój - czarny, błyszczący i eksponujący figurę. Oraz szczegóły anatomii miejsc intymnych. Shinji poczuł, że pieką go policzki. Kobieta na ekranie miała pejcz. Wskazanie kursorem na menu obok wywoływało trzaśnięcie pejcza i rozwinięcie się napisu w postać mężczyzny w równie dziwacznym stroju, zakneblowanego, skutego kajdankami, uwiązanego łańcuchem do psiej budy...

- Co to ma być? - Shinji wybałuszył oczy. Co to miało wspólnego z erotyką?

- Sado-maso. Tu sobie wybierasz partnera seksualnego... O, a tu zabawki: pejcze, liny, gorący wosk, kneble, łańcuchy, haczyki, igły, ciężarki...

- Co to ma być, tortury?

- No, wiesz, niekiedy odrobina przemocy urozmaica grę miłosną. Jedni lubią siłę, inni uległość i poniżenie...

- I to ma być podniecające? Nie, dziękuję. - Ikari zatrzasnął wieko laptopa. Zreflektował się po chwili i otworzył na powrót.

- Jak to się wyłącza?

Misato wzruszyła ramionami.

- Tak przypuszczałam, że ci się to nie spodoba. To była jedna z tych drastyczniejszych.

Przejrzała szybko zawartość pudła i wybrała kilka płytek.

- Masz, to są łagodniejsze. O, w to całkiem długo grałam. Symulator kamasutry... - pani major włączyła grę i rozpoczęła objaśnianie opcji. - O, tu masz przykładowych mężczyzn i kobiety - różny wiek, budowa ciała, siła, umiejętności, zwyczaje... Możesz ich łączyć w pary, dowolne... nawet homo. Możesz sobie tworzyć też własne postacie, tu masz menu... o, cholera...!

Shinji pierwszy raz w życiu widział, by Misato się zarumieniła. Pomiędzy postaciami tworzonymi przez gracza znalazła się też znajoma para, spleciona w przedziwny sposób.

- Ale oni nie są całkiem podobni - zauważył Shinji. - To znaczy, twarze trochę... I pani ma inne piersi... i tu nie ma blizny.

- Kotku - powiedziała przeciągle Misato - to jest tylko gra. Tworzysz postacie takie jakie chcesz, a nie fotorealistyczne portrety. W symulatorze nie ma tekstur na blizny. A dziesięć lat temu to ja i piersi miałam nieco inne.

- Więc jednak próbowała to pani robić realistycznie, nieprawdaż?

- Do pewnych granic.

Misato poszła do kuchni i wyciągnęła sobie od razu trzy puszki piwa. Jedną otworzyła wróciwszy do pokoju i pociągnęła sobie z niej solidny łyk, zaś pozostałe postawiła na burku Shinjego.

- Częstuj się. Co do gry... Jak ktoś bardzo chce, to na upartego może i dopieszczać swój albo czyjś wizerunek do granic możliwości. Ale mnie bawiło co innego. - Spojrzała na młodszego Ikariego, który czekał bez słowa na sprecyzowanie. - To, co się z tymi figurkami dzieje potem. Zobacz - pstryknęła kilka opcji - można zaprogramować sekwencję pozycji, od gry wstępnej po sam akt i szczytowanie. Można dodawać podkład muzyczny i można eksperymentować ze zmianami ułożenia... - pstryknęła w małe okienko - A tu masz wskaźnik podniecenia obojga partnerów. Samodzielnie sobie ustalasz, co cię podnieca i w jakim stopniu, i sobie możesz sprawdzić taki zestaw pozycji, żeby się zgrać z partnerem.

“Strasznie tu wiele kombinowania” - pomyślał Shinji. Ekscytacja powoli mijała. Z przyjemnością by sobie pooglądał jakąś przygotowaną już akcję, ale programowanie tego wszystkiego od zera... trochę to przerastało jego zapał. No i mimo wszystko trochę się wstydził. Obejrzał się na Misato i stwierdził, że jego opiekunki nie ma w pokoju. Zapewne nie chciała go peszyć. Szkoda. Chciał ją spytać, jak się dodaje muzykę do scenek.

Wzruszył ramionami i zagapił się na powrót na ekran menu z opcjami. Patrzył tak jakieś piętnaście minut, nie bardzo mając odwagę zrealizować swoje marzenia. Wreszcie wyciągnął rękę, położył ją na myszy i nacisnął lekko przycisk. Kursor najechał na opcję ładowania zasejwowanej sekwencji. Mała ikonka przy nazwie ukazywała dziewczynę z fioletowymi włosami i faceta ze szczeciniasta szczęką i szerokim uśmiechu.

Klik...

- Baka-Shinji! - świdrujący w uszach wrzask poderwał go z krzesła. Nie do końca jeszcze przytomny, usiłował zlokalizować źródło zakłóceń w obrębie strefy nasłuchu. W jego oczy rzuciła się otwarta książka do historii, papierowa, i zeszyt, w którym robił notatki. Laptop, niewłączony, spoczywał sobie obok.

Drzwi rozsunęły się z hurgotem. Stanęła w nich znajoma postać, o ile mógł ocenić po cieniu rzucanym na ścianę.

- Co ty tu jeszcze robisz?!!! Mieliśmy iść na testy!

“Ach, testy!” - skojarzył Shinji. Tak. Testy. Nudne, bezsensownie spędzone godziny, po których czuł się bardziej zmęczony niż po solidnym wysiłku fizycznym.

- No, ruszaj się! - Ruda już zaczęła wiercić mu dziurę w karku.

Shinji strząsnął jej rękę.

- Odwal się.

Chwilę zastanawiał się, co się właściwie dzieje i gdzie aktualnie się znajduje. Sądząc po przedmiotach w jego otoczeniu, zasnął nad lekcjami i śniły mu się głupoty z nim i z Misato w roli głównej. Nic magentowego ostatnio mu się w oczy nie rzuciło, więc zapewne to był zwyczajny sen, a nie jeszcze jeden reset. Tylko, co było wcześniej? Kompletnie nie pamiętał wydarzeń dnia. To nic, przejdzie się z Czerwonym Demonem i dowie się wszystkiego. Trąc oczy poszedł do łazienki i ochlapał się zimną wodą. Potem na wszelki wypadek zrobił dziesięć pompek w przedpokoju i uznał, że jest już w pełni rozbudzony. Nawet go nie bolała głowa.

- Pośpiesz się, Ritsuko czeka!

- Poczeka.

Rudą zatkało. Shinji tymczasem złożył swoje podręczniki, zakręcił otwarte, nieużywane pióro, odłożył na półkę swój zeszyt i wygarnął nieśmiertelny odtwarzacz. Wrzucił do środka tę samą co zwykle kasetę i dopiero umieściwszy słuchawki w uszach ruszył w stronę przedpokoju, by założyć buty. Asuka obserwowała go z najwyraźniej mieszanymi uczuciami.

- Asuka? - zanim wziął się za zakładanie butów, wyjął jednak słuchawki z uszu.

- Czego?

- Czy to w ogóle ma jakiś sens? Na co te testy? Przecież znają nasze mózgi do ostatniego neuronu. Albo wręcz do ostatniego neutronu.

Spojrzała na niego z zainteresowaniem. Shinji wyraził się buntowniczo! Skrytykował przełożonych!

- Powiedz, czy ty się w ogóle jeszcze uczysz? Czy też zasypiasz?

Asuka popatrzyła, jak zakłada buty i prostuje się.

- Zasypiam - potwierdziła. - Macie wyjątkowo ogłupiającą szkołę. Uczą nas bzdur, dobre oceny dostaje się nie za myślenie, tylko za odtwarzanie danych jak z taśmy, zadają do nauczenia tyle, że nie ma żadnych szans przyswoić sobie tego...

- W poprzedniej szkole jakoś sobie radziłem - stwierdził. - Tylko teraz się nie wyrabiam, bo poza szkołą gotuję, sprzątam, piorę, chodzę na treningi, odwalam te trzepnięte testy...

- I co, żałujesz? - Asuka wsadziła ręce do kieszeni, zupełnie nie po dziewczęcemu, i oparła się o ścianę. - Podobno byłeś prymusem? Przydała ci się do czegoś ta wiedza?

- Byłem. Nie, w zasadzie na nic mi ona nie przydała. Nie wiem na co mi kupa wzorów fizycznych, których nikt o zdrowych zmysłach nie pamięta, ani te setki dat... Tylko wiesz, czuję się oszukany.

Wyprostował się i spojrzał swojej koleżance w oczy.

- Zamieniłem jedną głupotę na drugą. Tamto miało być dla mojego dobra, a to dla dobra ludzkości. Tylko co ludzkości po tym? O Aniołach mówi się co najwyżej w Tokio 3, telewizja ogólnokrajowa kłamie. Mówi, że był wybuch gazu albo zamach terrorystyczny, albo skażenie chemikaliami... Po co być bohaterem, skoro ani ja tego nie lubię, ani mojemu staremu na tym nie zależy, ani nikt w ogóle o tym nie wie?

Asuka długo się nie odzywała. Chyba utrafił w coś, co i ją nurtowało, bo tak się zamyśliła, że nawet nie zauważyła, że wyszli z mieszkania, zjechali windą na dół i poszli na piechotę w stronę kwatery głównej.

- Tia... Jaki sens być bohaterem, o którym nikt nie wie? - wymruczała pod nosem. - Żeby choć płacili mi za to.

- Płacą. Tylko pieniądze idą na konto Misato.

- Co takiego? - aż przystanęła. - Czemu nie na moje?

To był dość niebezpieczny temat, ale Shinji postanowił powiedzieć prawdę.

- Bo ty kompletnie nie umiesz obchodzić się z pieniędzmi. Misato powiedziała mi, że jak mieszkała z tobą w Europie, to miała wiecznie debet, bo musiała opłacać twoje rachunki. A tak, to mamy ustalone kwoty na mieszkanie, na jedzenie, na szkołę i na własne potrzeby.

Informacja oczywiście nie ucieszyła Rudej. Shinji zaczął podejrzewać, że swoją szczerością wykopał sobie grób. Nie od wczoraj wiadomo było, że Asuka uwielbia zakupy i ogromnie boleje nad tym, że nie może poświęcać się swemu hobby tak, jak by chciała, z powodu chronicznego niedostatku gotówki. W oszczędzaniu bynajmniej nie była orłem. I wcale nie zamierzała być.

Chłopak zaczął kontemplować perspektywę własnej gwałtownej śmierci. Albo powolnej. Pocieszał się, że Asuka nie zabije go na ulicy, bo inaczej musiałaby go taszczyć sama do kwatery głównej. Choć kto wie, może i byłaby do tego zdolna. Pewnie teraz by go tylko ciężko raniła, zawlokła go na samo dno Geofrontu i tam zostawiła, by patrzył, wykrwawiając się powolutku, jak ona przygotowuje się do kolejnej, zwycięskiej walki z Aniołem... Albo podtrzymywałaby go przy życiu aż do finału, by widział jej tryumf. Zachichotał cichutko. Oczywiście, że bez jego obecności nie mogłoby się obejść. Ruda musiała mieć widownię. Bez widowni bohaterstwo się nie liczy. Są na siebie skazani, czy tego chcą, czy nie.

Zaczął sobie nucić refren piosenki, którą usłyszał całkiem niedawno.

Ohne dich kann ich nicht sein, ohne dich

Mit dir bin ich auch allein, ohne dich

Ohne dich zähl' ich die Stunden, ohne dich

Mit dir stehen die Sekunden, lohnen nicht, ohne dich...

Już mu całkiem nieźle ta niemczyzna wychodziła.

Asuka stanęła jak wryta i zaczęła się wpatrywać intensywnie w kolegę.

- Co...? - spłoszył się Shinji.

Asuka długo kontynuowała świdrowanie go wzrokiem, zanim się odezwała.

- Wiesz, co ty śpiewasz?

Shinji skinął głową.

- Widziałem teledysk ze trzy dni temu. Nie lubię tego twojego hurgotu, ale akurat ten kawałek mnie ruszył. Pochodziłem po internecie i znalazłem tekst i tłumaczenie na angielski.

Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Prędzej śmierci bym się spodziewała niż tego, że spodoba ci się Rammstein.

- Myślałem, że już się spodziewasz. Sama mi mówiłaś, że z tych, co zaczynają wojnę, mało kto widzi jej koniec. A już na pewno nie bohaterowie. Żebyśmy chociaż pomnik mieli, ale nie. Możemy liczyć co najwyżej na kupę kamieni gdzieś na jakiejś zakazanej górze - wyrzucił z siebie rozgoryczony chłopak.

- Albo na cichą mogiłkę gdzieś na grządce Kajego - podjęła Asuka z przekąsem.

- A Kaji będzie codziennie przychodził i podlewał twoje arbuzy - mruknął Shinji. Asuka wytrzeszczyła na niego oczy i parsknęła śmiechem. Zaraz też oboje zaczęli się śmiać jak wariaci.

- Co się z tobą dzieje? - Souryuu zaczęła ocierać łzy. - Walisz ostatnio takie teksty... Zupełnie nie jak Shinji.

Chłopak wzruszył ramionami. Podjął niespiesznym krokiem dalszą wędrówkę.

- Wyrabiam się. Jeszcze jeden, góra dwa grepsy i obdarzysz mnie największym komplementem, tym z rodzaju “jeszcze będą z ciebie ludzie”. Nawet komandor nie dostąpi takiego zaszczytu. Co najwyżej Pen-Pen.

Asuka dostała czkawki.

- Wszystko przez cie-hyk!-bie. Mój wykres synchronizacji będzie-hyk!-będzie wyglądał teraz jak elektrokardiogram. Jak ja teraz wejdę do Evy?

- Z wejściem nie będzie problemu - odrzekł Shinji. - Co najwyżej rozwalisz sobie głowę o framugę drzwi - uśmiechnął się złośliwie. Twarz Asuki zaczęła się zmieniać, więc szybciutko dokończył: - Gorzej będzie, jak się zsynchronizujecie z tą czkawką. Wszystkie sejsmografy z całej Japonii oszaleją. Wstrząsy zawalą Geofront i Tokio 3, wywołają tsunami, które dojdzie do Hawajów i uruchomi uśpiony wulkan Mauna Loa...

Asuka przejęła pałeczkę.

- ...i z tego wulkanu wyjdzie Godzilla i jak machnie ogonem, to wszystkie Anioły zlecą z nieba i wyryją ogromne kratery, i to będzie Trzeci Impakt...

- ...i jeden z nich przywali w Galapagos i obudzi z kolei ogromnego żółwia...

- ...a żółw go zje i od tego zmutuje, i zacznie siać śmierć i zniszczenie...

- ...i nasi dzielni naukowcy wyślą przeciw niemu genetycznie zmodyfikowanego pingwina o niezwykłym imieniu Pen Pen Pen...

- ...albo Nep Nep.

Zatrzymali się, krztusząc się ze śmiechu. Nie wiedzieć kiedy znaleźli się u bramy kwatery głównej.

- Taki ładny wieczór - westchnęła Asuka, wyciągając swą kartę - a my musimy siedzieć w tym śmierdzącym kisielu i marnować kolejne godziny na głupoty.

- Może znowu zrobią nam testy bez ubrań - rzucił mimochodem Shinji.

Asuka się nachmurzyła.

- Wonder Girl nie będzie tym razem brała w nich udziału - powiedziała zimno. Przejechała z rozmachem kartą po czytniku i weszła do wnętrza budynku nim jeszcze bramka zdążyła się całkiem otworzyć. Shinji zanurkował za nią w ciemność, wprowadzając swój kod wejścia ułamek sekundy po koleżance. Miał coraz lepszy refleks, bramka nawet nie zaczęła się zamykać.

- Nie szarp się. Tym razem nie będzie żadnych murów Jerycha - stanął koło Rudej na stopniu ruchomych schodów. Pęd powietrza zmierzwił im włosy. - Wiem co to jest, sprawdziłem. Szkoda, że wtedy nie wiedziałem, o co ci chodziło... Ale nic straconego.

- Za późno - odrzekła Asuka.

Oboje długo milczeli. Shinji pomyślał sobie, że tak wygląda całe jego życie. Ile razy sytuacja zaczyna wyglądać weselej, to akurat musi się obudzić albo następuje reset rzeczywistości.

Rozejrzał się.

Żadnej magenty wokół nie widział, jedynie ogromne przestrzenie Geofrontu i światełka głęboko pod nimi. Dziękował bogom, że nie ma lęku wysokości.

- Jedna uwaga, Asuka - odezwał się, gdy już mógł rozróżnić pojedyncze reflektory. Nad nimi w gęstniejącym mroku dolne segmenty ruchomych budynków wyglądały trochę jak korzenie a trochę jak odnóża i czułki jakiegoś gigantycznego robala. - Musisz sama zdecydować czego chcesz, jeśli życzysz sobie czegoś z mojej strony. Bo tak, to na przemian mnie prowokujesz i kopiesz w nos, gdy masz wstydliwą fazę.

Aż się zdziwił. Jego głos znowu brzmiał jak wtedy, gdy pierwszy raz zadziałał czynnik magenty, wtedy, gdy bronił Rei. Zupełnie jakby to nie on mówił... a z drugiej strony może jednak on, ukryty głęboko w sercu tchórzliwej, zwykłej postaci.

- I czego oczekujesz? - Asuka znowu była nie w humorze. - Wspólnego prysznica?

- A chociażby. Jak się zbierzesz na odwagę, to przyjdź. Wiesz, gdzie jest mój prysznic.

Dostał w twarz tak, że o mało nie wyleciał z linii eskalatora. Patrząc w dół na światełka pod piramidą pomyślał mimochodem, że to byłoby chyba najgłośniejsze szybowanie świata. Potarł puchnący policzek. Przypomniał sobie, że Ayanami przywaliła mu kiedyś w tym samym miejscu; za to, że wyraził się negatywnie o swoim ojcu. Lekko się uśmiechnął. Asuka przynajmniej miała powód. Wyobraził sobie, jak się tłumaczy przed komandorem i Fuyutsukim, że zwaliła go w przepaść, bo czynił jej awanse. Ciekawe, czy ktoś by jej uwierzył. Mimo woli roześmiał się na głos. Gdy uchwycił zdziwione spojrzenie dziewczyny, wyjaśnił jej, o co chodzi. Uśmiechnęła się, najwyraźniej wbrew sobie. Do niej też przemówił komizm sytuacji.

- Tia... Prawdę mówiąc, ostatnio zachowujesz się inaczej - stwierdziła z namysłem. - Zupełnie nie jak Shinji. Jakbyś posiadał własną wolę.

- Niesłychane, nie? - Uśmiechnął się krzywo. Zaczął sobie nucić pod nosem refren jedynej piosenki Rammsteina, która mu się podobała. I z jakiegoś dziwnego powodu czuł przez skórę, że coś jest z nią cholernie nie tak.

- Langley... - zwrócił się do koleżanki i aż się żachnął. Znowu mu się coś pomyliło. Nie ten świat?

- Co? Czemu mówisz mi Langley? - dziewczyna popatrzyła na niego niebotycznie zdumiona. Pierwszy chyba raz ktoś się do niej tak zwracał.

- No, właśnie... dlaczego? - spróbował jakoś wybrnąć z zakłopotania. - Z jednej strony Souryuu, z drugiej Asuka... takie... normalne i zwyczajne. I to Langley pośrodku...

- Nie ja wybierałam sobie takie imię - powiedziała Ruda chłodno. Ruchome schody stanęły. Dzieciaki przez chwilę rozglądały się kompletnie zaskoczone. Przygasły światła i dookoła zrobiło się w jednej chwili całkiem ciemno. Oboje pomyśleli to samo - Anioł!

Wiatr ustał zupełnie. Dziewczyna i chłopak stali zupełnie zdezorientowani w kompletnych ciemnościach, zawieszeni gdzieś w przestrzeni.

Shinji o dziwo nie czuł strachu. Będąc w Evie skakał już z niewiarygodnych wysokości, więc stan zawieszenia w przestworzach go nie przerażał. Zresztą czuł grunt pod nogami. A ciemność nie robiła na nim wrażenia. Przynajmniej nie musiał patrzeć na kolejny nieznajomy sufit. I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno cisza i ciemność wprawiały go w dziką panikę... Co się z nim stało?

W pewnej chwili poczuł koło siebie ciepło. To Asuka po omacku zbliżyła się do niego.

- To... co? Idziemy? - spytał niepewnie. Nie był przyzwyczajony do podejmowania inicjatywy.

- Oczywiście! - zaraz usłyszał jej dziarski głos. - Na co czekasz, fajtłapo!? Macaj poręcz i w drogę.

Chwyciła go za rękę i pociągnęła w dół. Shinjemu przemknęło przez myśl, że gdyby się nie odezwał, to pewnie staliby tam i nie wiedzieli, co robić, a tak to Czerwona Demonica musiała wykazać się odwagą. Nie przeżyłaby, gdyby nie podjęła wyzwania.

Ledwie przeszli dwa kroki, schody ruszyły. W dole i w górze znowu zaczęły pojawiać się światełka.

- Co do kurrr... - zdenerwowała się Asuka. Światła przyłapały ją na tym, że trzymała Shinjego za rękę.

- Wszystko wraca do normy - stwierdził Shinji, gdy wiatr znowu zaczął podwiewać spódnicę Souryuu. - Może to była tylko krótkotrwała awaria. Chyba nie ma sensu iść. Już nam niewiele zostało.

Asuka puściła go jakby z wahaniem.

- Już się kiedyś tak trzymaliśmy za ręce - stwierdził cicho Shinji. - W Evach. W wulkanie.

- Nie puściłeś mnie wtedy... - równie cicho powiedziała Asuka. - Nie tak jak w tym teledysku. Upiekłabym się w tej lawie, gdybyś nie zanurkował.

Shinji przypomniał sobie, jak to on sam prawie się upiekł. Nie miał żadnego stroju ochronnego. To był naprawdę cud, że wypuścił iglicę pola AT akurat na tyle długą, by rozepchnęła lawę na boki aż do miejsca wypadku, a swobodny spadek przerzucił go na pole walki zanim czerwona Eva zdążyła pogrążyć zbyt nisko w syropie ze stopionej skały. Do tej pory nie wiedział, jakim cudem udało mu się namacać drugą ręką zerwaną końcówkę kabla. Grunt, że Misato wykazała refleks i natychmiast ich wyciągnęła.

Wzdrygnął się.

Ruchome schody wwiozły ich do piramidy. Teraz musieli przejść na inny eskalator, który miał ich zanieść pod basen, gdzie pławiły się beznogie symulatory ciał Evangelionów. Wstępując na kolejne ruchome schody Ikari zaczął się pocić. Asuka patrzyła na niego jakoś tak intensywnie i co gorsza - pozytywnie. Absolutnie nie był do tego przyzwyczajony. Odetchnął z ulgą, gdy nagle znowu siadło oświetlenie.

- Co jest, do jasnej...?!!! - zaklęła Asuka, nieco piskliwym głosem.

Eskalator zatrzymał się znowu. Tym razem to Shinji wziął za rękę swoją koleżankę i ruszył zdecydowanie w dół. Mocno postanowił, że tym razem przyjmie reset rzeczywistości z godnością. A może coś nawet z niego skorzysta. Nawet jak coś schrzani, to nikt mu tego nie będzie pamiętał.

Na razie było wokół niego smoliście czarno, bez buraczkowych przebłysków.

Asuka przerwała milczenie, gdy schody ponownie zaczęły się same poruszać i na powrót pojawiły się światła. Słabsze niż normalnie - chyba awaryjne.

- Czemu mnie tam nie zostawiłeś? Byłbyś sam z Wonder Girl.

Shinji się zastanowił.

- Byłbym sam.

- Nie mów, że Ayanami ci się nie podoba. Przecież widzę.

Schody znowu się zatrzymały, ale tym razem światła jedynie lekko przygasły.

- Lubię ją... dosyć - westchnął Shinji. W tym półmroku chyba nie było widać jego rumieńca? - Ale ona jest jeszcze bardziej obca niż komandor.

Asuka nie dała znać po sobie, że dotarło do niej, iż Shinji mówi o swoim ojcu per “komandor”.

- A ja?

Chyba żałowała, że jej się to wyrwało. Shinji też kompletnie się pogubił.

- Jak w piosence: - spróbował obrócić wszystko w żart - nie idzie żyć z tobą, ale bez ciebie też źle.

Właściwie to chciał to powiedzieć w odwrotnej kolejności. Ale w sumie, chyba to, co mu się rzekło, było całkiem bliskie prawdy.

Asuka kontemplowała go z namysłem na twarzy.

Mogłyby już te cholerne schody ruszyć.

- Całowałeś się kiedyś... z Wonder Girl? - spytała niespodzianie.

- Nie... - Shinji popatrzył na swoją Nemezis, zdziwiony zmianą tematu. - Z nikim się nie całowałem.

- Trzeba to nadrobić - stwierdziła Ruda autorytatywnie. - Inaczej nie zostaniesz mężczyzną.

Shinji zamrugał gwałtownie.

- Co?... Tutaj?!

- A czemu nie? - Asuka rozejrzała się wokół. Tkwili pomiędzy poziomami. Najbliższa kamera znajdowała się metr pod nimi, podwieszona pod pułapem kolejnego poziomu. Inne, nawet jeśli mogły ich obserwować, to chyba nie dysponowały możliwością robienia takich zbliżeń, by można było stwierdzić, co dokładnie robią. Nie w tym dychawicznym świetle.

- Co, cykasz się?

Shinji miał już zasłonić się w geście obronnym, ale nagle tknęło go, że właściwie i tak to wydarzenie zostanie najprawdopodobniej zresetowane wraz z całą rzeczywistością. Co mu szkodzi?

- W zasadzie... Czemu nie? - odetchnął i podsunął się trochę w kierunku dziewczyny.

Asuka wyglądała na nieco zbitą z tropu.

- No to...

Shinjemu przemknęło przez myśl, że ona chyba boi się tego tak samo jak on. W następnej sekundzie aż mu dech zaparło, gdy jej zęby stuknęły o jego zęby. Po dziesięciu kolejnych sekundach maltretowania powłok skórnych jego twarzy, pogratulował swoim instynktom, że zamiast odruchowo się cofnąć, skamieniał. Gdyby odskoczył, Asuka już chyba nigdy by nie popatrzyła na niego inaczej jak z bezdenną pogardą.

Wziął się nieco w garść i niepewnie położył ręce na jej biodrach. Kompletnie nie wiedział co dalej ma z nimi robić. Potem przyszło mu do głowy, że właściwie to może na powrót zacząć oddychać. Jak postanowił, tak uczynił. Nie cieszył się jednak oddychaniem zbyt długo.

- Asuka! Zostaw mój nos! - siłą oderwał od swojego narządu powonienia obce palce, które zacisnęły się na jego nozdrzach jak kleszcze.

- Łaskoczesz! - usłyszał w odpowiedzi.

- Musisz z tym żyć - stwierdził zirytowany. Nos go bolał prawie tak bardzo jak niedawno zmasakrowany policzek i trochę więcej niż okolice pod nim.

- Nie możesz wstrzymać oddechu? - burknęła dziewczyna.

- Daruj sobie. Nie jestem delfinem - odburknął. Coś nie tak sobie wyobrażał ten pierwszy pocałunek. Oblizał zęby, sprawdzając, czy się nie ruszają, i obolałe usta. Wyczuł na nich coś o smaku i konsystencji wazeliny.

- Co ty, jadłaś krem do rąk? - spytał zaskoczony.

- To szminka, kretynie! Czy zawsze ty musisz wszystko popsuć?

Shinji pomyślał, że Kaji bez wątpienia jest bohaterem. Pewnie zjadł tego już całe kilogramy. Boże, jeżeli całowanie się jest takie dziwaczne, to jaki tak naprawdę jest seks?

Zerknął na dziewczynę z niepokojem. Nie patrzyła na niego, a w oczach chyba miała łzy. Zrobiło mu się głupio.

- Eee... Może jeszcze jedno... podejście? - zaproponował nieśmiało.

- No. Tylko teraz zrób to porządnie. I obejmij mnie po ludzku. Co to miało być, polka?! - Ruda już wskoczyła w utartą koleinę.

“A mówią, że to ja wiecznie narzekam” - użalił się nad sobą Shinji. Z akcie desperacji zagarnął ją ramionami i przycisnął jej biodra do swoich.

- O to chodzi?

- O to chodzi. - Teraz Souryuu wyglądała na zadowoloną. Zarzuciła mu ramiona na szyję i przechyliła głowę. Jej wargi rozchyliły się w oczekiwaniu.

Co było robić? Ikari przytknął lekko swoje wargi do jej warg. Prawie nie czuł ust dziewczyny. Jego własne jeszcze były nieco odrętwiałe po niedawnym ataku. Delikatnie namacał je językiem, przy okazji natrafiając na delikatną cudzą skórę - i inny wilgotny język. Aż zesztywniał cały - i wtedy schody znowu ruszyły. Ponieważ już byli prawie u celu, ich przemieszczanie było znacznie wolniejsze i pomimo pędu powietrza Shinji był w stanie odczuć na policzku muśnięcia oddechu Asuki. Łaskotały.

Rozdzielili się, gdy schody stanęły u celu. Jakoś oboje nie wiedzieli, co mają ze sobą zrobić. Ruszyli słabo oświetlonym korytarzem, prowadzącym do Centralnego Dogmatu, nie patrząc na siebie nawzajem.

- No - powiedziała zirytowana Ritsuko, gdy pojawili się w jej kwaterze. - Wreszcie.

- Złapały nas po drodze przerwy w dostawie prądu - powiedziała Asuka tonem urażonej niewinności. Shinji w duchu pogratulował Souryuu refleksu.

- Ile się dało, tyle przeszliśmy na piechotę - zawtórował jej - ale po ciemku nie da się zasuwać jak w normalnym świetle.

- W sumie mogliśmy darować sobie eskalator i zdać się na samą grawitację - mrugnęła do niego Asuka, zadowolona ze wsparcia.

- Dobra - przerwała im doktor Akagi - szkoda czasu. Ściągajcie ubrania i do dekontaminacji. Test niestandardowy.

Asukę zatkało.

- Co?! Znowu mam latać nago?!!! - prawie zawyła.

Ritsuko spojrzała na nią zimnym wzrokiem.

- Asuka, dzisiaj ja mam okres, i zapewniam cię, że przy moich zmianach hormonalnych twoje to bajeczka. JAZDA!!!

Nastolatki wyprysnęły do przebieralni.

Siedząc później w symulacyjnym entry plugu, Shinji nie mógł opanować lęku, że zaraz wszystko zakończy się katastrofą. Zbyt szybko nastąpiła kompletna zmiana relacji pomiędzy nim a Asuką. Nie tylko całował się po raz pierwszy w życiu, ale został kilkakrotnie pochwalony, śmiał się razem z nią, a nawet - niewyobrażalne - całą drogę dekontaminacji przeszli razem. Wstydzili się oczywiście okropnie, ale oglądali się nawzajem. Nawet pozwolili sobie na kilka cichych żartów z Ritsuko, która na pewno ich nagrywa i chomikuje taśmy dla siebie, żeby oglądać je w samotności w swoim domu, z kotami na kolanach.

- Dzisiejsza procedura będzie odbiegać od rutyny - przerwał mu rozmyślania nieco mechaniczny głos Ritsuko. - Sprawdzimy sobie funkcjonowanie połączenia w sytuacji, gdy jesteście rozproszeni innymi czynnikami. Macie myśleć o swoich normalnych sprawach, jak co dzień, i jedynie reagować na moje polecenia. Każę wam od czasu do czasu coś zrobić. To na razie wszystko.

- No, dobra - Ritsuko spojrzała na Mayę. - Zobaczymy, czy ich dekoncentracja mimo wszystko pozwoli na wykonanie zadania. Daj całość naszym Magom, niech to sobie przemielą. A my tym czasem wykonamy przegląd systemów oczyszczania LCL.

Maya robiła kawę. Jej oczy były zaczerwienione i nieco nieprzytomne. Dawały o sobie znać zarwane noce i długie godziny prześlęczane przed ekranem monitora.

- Sempai - podała starszej koleżance kubek w kotki, pełny czarnej parującej cieczy. - Myślisz, że coś wyjdzie z tego... testu dekoncentracji?

- Co ty. - Ritsuko wzięła od niej kubek. - Nie posoliłaś, mam nadzieję?

- Posoliłam.

- Co?!

- Szczyptę. To poprawia smak.

Ritsuko upiła ostrożnie łyk.

- Faktycznie, świetna. Więc to jest tajemnica twojej kawy...

- Cholerny świat, znowu nie ma prądu?!!! - Misato spocona i zmęczona wdarła się do pokoju z aparaturą i ciężko opadła na wolny fotel. - O, jest kawa...

- Pani major poczeka, zrobię moją specjalną - zaoferowała się Maya.

Misato uśmiechnęła się z wdzięcznością.

- Mógłby już się jakiś Anioł pojawić. Inaczej załatwią nas strajki głodującej ludności - westchnęła. - Jak tam dzieciaki?

Zerknęła na wykresy synchronizacji.

- Coś nieszczególnie to wygląda...

- Shinji ostatnio zachowuje się po męsku, a Asuka po kobiecemu - stwierdziła z rezygnacją Ritsuko. - Zobacz sobie.

Puściła koleżance nagranie kamer systemu monitorującego. Misato z zaskoczeniem patrzyła na długi pocałunek jej podopiecznych i następnie na ich flirtowanie podczas dekontaminacji.

- Dałam im pół godziny na ochłonięcie, zanim zaczniemy właściwy test - powiedziała Ritsuko. - Teraz byłoby to bezcelowe. A, właśnie...

Włączyła mikrofon i przemówiła do rozkojarzonych podopiecznych.

- Uwaga. Podnieście prawe ręce, a potem zwińcie prawe dłonie w pięść. Potem będziecie po kolei prostować i chować palce. Pojedynczo.

Wykresy na ekranach ożywiły się nieco.

- To aż niewiarygodne, że los całego świata spoczywa na ramionach tej dwójki - odezwała się Misato. - Naprawdę nie można znaleźć innych pilotów?

Ritsuko wzruszyła ramionami.

- Z tym już nie do mnie. Wyślij petycję do Boga Wojny.

Misato zamrugała. “A, chodzi o Marduka” - zaskoczyła po chwili. - “Głupia mitologia...”

- Nawet jakoś im idzie - Ritsuko czujnie przeglądała kolejne wykresy. - Synchronizacja na poziomie 30 procent, ale mogło być gorzej. Ale z Shinjim coś jest nie tak.

- Co znowu? - zaniepokoiła się Misato.

- Spójrz, u Asuki tu widać trochę adrenaliny, tu nieco kortyzolu, a tu, ten duży pik, to progesteron. A to z kolei dopamina i parę innych endorfin... U Shinjego tego nie ma, widać praktycznie samą adrenalinę i kortyzol.

- A tłumacząc to na ludzki?

Ritsuko zamieniła z Mayą zrezygnowane spojrzenie.

- Asuka jest podniecona, zadowolona i szczęśliwa, to całowanie chyba jej dobrze zrobiło. Shinji jest spięty i zestresowany. A tu wykresy aktywności ich mózgów: Asuka fantazjuje, patrz, jaka aktywna jest jej kora wzrokowa, ośrodki kojarzeniowe i układ limbiczny. U Shinjego nie ma tego, czegoś oczekuje z niepokojem. A z drugiej strony zachowuje się spokojnie, nie przygotowuje się do walki, tylko jest zrezygnowany. I o czymś uporczywie myśli.

- Może nie może uwierzyć we własne szczęście? - zastanowiła się Misato. - Może myśli, że to tylko sen i się zaraz obudzi?

- A może odkrył, że to nie kobiety go pociągają? - wyraziła swoje przypuszczenie Maya. Jej towarzyszki spojrzały na nią zdumione. Maya się zaczerwieniła.

- Kto wie? - skrzywiła się Ritsuko. - Nie możemy odrzucić tej możliwości.

Przeszła do konsolety monitoringu i zaczęła stukać w klawisze. Oczom zdumionej Misato pokazał się obraz łazienki koło męskiej przebieralni.

- Analiza składu wody, czujniki temperatury, pasmo widzialne, podczerwień, analiza elektrostatyczna... - mamrotała do siebie doktor Akagi. - OK. Ekipa techniczna - włączyła intercom. - Odetnijcie dopływ wody do damskiej łazienki.

Wyłączyła intercom i oświadczyła, że teraz zobaczą, jak się sprawy mają.

- Często ich obserwujecie pod prysznicami? - major Katsuragi ciągle nie mogła się otrząsnąć z oszołomienia.

Ritsuko i Maya popatrzyły na siebie. Ich wargi rozciągnęły się w złośliwych uśmieszkach. Misato zdenerwowała się nie na żarty.

- I ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?! To mają być koleżanki?!!!

- Ciii, bo chłopaki usłyszą - Maya przytknęła palec do ust.

- Ty masz ich oboje w domu, a my siedzimy w pracy praktycznie na okrągło - skonstatowała chłodno Ritsuko. - Trzeba sobie jakoś uprzyjemniać robotę. Dobra, czas na kolejne polecenie.

Połączyła się z pilotami i kazała im tym razem podnieść lewe ręce i układać palce w “kamień”, “nożyce” i “papier”.

Misato parsknęła śmiechem.

- A co potem? Każesz im ruszać miednicami?

- Niezły pomysł.

Wykresy synchronizacji podskoczyły, a aktywność mózgów dzieciaków opadła. Chyba zaczęły się nudzić.

- No, wreszcie - westchnęła Ritsuko. Ponownie połączyła się z pilotami. - Przystępujemy do standardowej procedury. Skoncentrujcie się...

Nudne godziny wlokły się jak wieczność, ale przynajmniej oderwały umysł znękanego pilota od jego dylematów. Nawet było dla niego wygodne przełączyć się na tryb automatyczny i jedynie wykonywać polecenia. Kiedy wychodzili z żółtawej cieczy i wykaszliwali resztki płuc, Ritsuko patrzyła na nich z nieodgadnionym uśmiechem. Nie robiła żadnych aluzji na temat ich spóźnienia, więc chyba dobrze poszło. Asuka przypomniała sobie, że jest wstydliwa i kategorycznie zażądała ręcznika, nim się uda do łazienki. Shinji machnął ręką. Był już zbyt zmęczony ciągłym stresem, by się przejmować, że ktoś na niego patrzy. Jakoś nie mógł do końca uwierzyć, że otaczający go ludzie są prawdziwi. Woda pod prysznicem była.

Z dziką rozkoszą szorował się ostrą gąbką po całym ciele, upewniając się że sam również nie jest omamem. Nic tak go na świecie nie cieszyło, jak powrót do własnego ciała i do własnej skali. Zamknięty w kabinie, omywany strugami ciepłej wody, czuł się znowu bezpieczny. Nie przeszkadzało mu nawet mruganie świateł... Ktoś go obserwował.

Obejrzał się. Asuka.

Owinięta w ręcznik i ciągle jeszcze lepiąca się od LCL.

Była najwyraźniej zła.

- Co...? - zaczął się jak zwykle spłoszyć pod wpływem jej spojrzenia, gdy niespodziewanie uderzyła go myśl, że przecież teraz nie ma powodu. Coś się zmieniło pomiędzy nimi.

- Co się stało? - spytał już normalnym tonem.

Asuka chwilę patrzyła na niego z wściekłością, zanim wypluła odpowiedź.

- Myślisz, że to jest śmieszne?! Myślisz, że jesteś taki dowcipny?!!!

- Ale o co chodzi? - teraz Shinji już się na serio zdziwił. O co ona mogła mieć pretensje? Przecież już wszystko między nimi było w porządku.

- O co chodzi, o co chodzi!... - przedrzeźniała go dziewczyna.

Ikari stwierdził, że ma absolutnie dość. Zmienne stany uczuciowe jego towarzyszki wychodziły mu bokiem. Odwrócił się i korzystając z tego, że oddzielała ich ścianka kabiny, dokończył czyszczenia intymnych zakamarków ciała. Nie chciał, by zapach krwi prześladował go przez następne dni. Asuka oczywiście musiała na swój sposób zinterpretować jego ruchy.

- NIE ODWRACAJ SIĘ, JAK MÓWIĘ DO CIEBIE, ZBOCZEŃCU!!! - jej wrzask o mało nie rozsadził mu bębenków. Prawie urwał sobie jądra ze strachu.

Poczuł uderzenie zimnej furii. Walnął w drzwiczki kabiny, aż wystrzeliły na zewnątrz, wyrywając haczyk i niemal wypadając z zawiasów. Cały mokry stanął w otworze, gotów śmiertelnej walki.

- Mam dość twoich humorów - powiedział cicho, swoim szczególnym, groźnym głosem, który znowu do niego niespodziewanie powrócił. - Gadasz albo spadasz.

Ruszył w jej kierunku, wpijając w jej oczy stanowcze spojrzenie. Asuka cofnęła się.

- Co ty sobie myślisz, że jak zakręcisz mi wodę, to się stanę od razu chętna?! - próbowała się jeszcze bronić krzykiem.

Shinji zatrzymał się dopiero dwa kroku przed nią. Patrząc jej w oczy przetrawiał uzyskane informacje.

- Nie ma u ciebie wody?

- Nie ma, wyobraź sobie. Ciekawe dlaczego?! - ironizowała dziewczyna.

- Rozejrzyj się - odparł chłopak, gestem wskazując mrugające lampy pod sufitem. - Widzisz, że dzisiaj wszystko nawala.

Asuka stropiła się. Shinji zaczął rozumieć, o co jej chodziło. Pewnie pomyślała, że celowo sprawił, że w jej łazience nie było wody, co miało ją skłonić do wzięcia prysznica z nim... i być może innych wydarzeń.

Pokręcił głową. To już byłoby stanowczo zbyt szybkie tempo jak na niego, wolał powolutku oswajać się z sytuacją. Już i tak osiągnął wiele, a najważniejsze było to, że nie wstydził się stać przed nią nago.

“Ciekawe, co by powiedzieli moi kumple, gdyby nas teraz zobaczyli” - pomyślał.

- Już skończyłem - powiedział zrezygnowanym tonem. Cały przyjemny nastrój kąpieli diabli wzięli. - Możesz się umyć tutaj.

Chwilę jeszcze na nią patrzył, po czym minął ją i podszedł do swojego ręcznika, który grzecznie leżał w pobliżu, czekając na niego. Zaczął się wycierać bez słowa. Słyszał plaśnięcia bosych stóp Asuki i skrzyp otwieranych drzwiczek sąsiedniej kabiny.

- Shinji - doleciało go zza pleców, akurat, gdy skończył czyścić uszy. Obejrzał się. Asuka wywiesiła swój przesiąknięty LCL-em ręcznik przez ściankę kabiny i odkręciła swój prysznic. - Przepraszam - powiedziała cicho, nie patrząc na niego.

- Nie ma sprawy.

- Możesz... - dobiegło go - możesz umyć mi plecy?

Skamieniał. Stał tak przez chwilę nieruchomo z mokrym ręcznikiem w rękach, nie mogąc dojść do ładu z tym, co przed chwilą usłyszał. Potem jak automat ruszył w kierunku kabin. Po drodze wróciła mu zdolność myślenia.

“Uspokój się, głupi” - strofował się - “Ona tylko prosi o przysługę”. Podszedł do zdemolowanych drzwiczek kabiny, którą niedawno opuścił, przewiesił przez nie swój ręcznik, a w środku zakręcił ciągle lecącą wodę i zabrał mydło oraz gąbkę. Drżały mu ręce i nic na to nie mógł poradzić. Całe jego ciało zaczęło drżeć. Wszedł niepewnym krokiem do kabiny zajmowanej przez dziewczynę. Nic się nie stało. Dziewczyna w milczeniu, odwrócona do niego tyłem, pozwalała się omywać strumieniom wody. Ikari namydlił gąbkę i z umiarkowana siłą zaczął sunąć nią po kręgosłupie Asuki. W górę, w dół i na boki, zataczając koła... Jednostajny ruch uspokoił go nieco. Przerwał, gdy zdał sobie sprawę, że dziewczyna zaczyna się trząść, coraz gwałtowniej. Chciał spytać, co się stało, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu. Znowu zaczął cały ociekać wodą, jakby w ogóle się nie wycierał. Położył własną drżącą rękę na jej barku.

- Przytul mnie... - usłyszał cichy głos. A może mu się zdawało?

Odłożył gąbkę i odwrócił dziewczynę powoli do siebie. Jej ręce były skrzyżowane na piersiach, nogi również skrzyżowała. Nie podnosiła głowy.

Trochę desperacko przygarnął ją do siebie i otoczył rękami. Po chwili Asuka objęła go w talii i przywarła do niego całym ciałem. Była wyższa od niego o centymetr i Shinjemu było trochę niewygodnie ją tak obejmować, ale przecież nie mógł zarzucić jej ramion na szyję. To by było niemęskie. Czując jej policzek przy swoim policzku, miał nieodparte wrażenie, że przeżywa deja vu. Nie chodziło wcale o tamten pocałunek na ruchomych schodach. Ta sytuacja kojarzyła mu się z momentem, kiedy podczas przygotowań do walki z Izrafelem Asuka przyszła do jego pokoju, choć miała dla siebie pokój Misato. Zaraz po owej pamiętnej deklaracji o murze Jerycha. Jaka szkoda, że wtedy nie wiedział, że to był mur który sam się zawalił, zanim go ktokolwiek zdążył zaatakować. Wtedy był tak bliski pocałowania jej...

Czując, że to musi być jakaś pułapka, powolutku zmienił ułożenie głowy, aż jego wargi natrafiły na kącik ust Asuki. Ponieważ nie reagowała, na powrót podjął ruch i w końcu ustawienie ich ust uzyskało symetrię. Tym razem nie wyczuł szminki, dawno się zdążyła zmyć. LCL również był praktycznie niewyczuwalny. Dominującym składnikiem jego wrażeń węchowych, dotykowych i smakowych była woda.

Shinjemu mało serce nie stanęło, gdy poczuł drobną dłoń sunącą po jego plecach. Dopiero w tej chwili w pełni uspokoił się, że jednak nie oberwie ani nic mu się nie stanie. Na żebrach poczuł bicie serca dziewczyny i dotyk jej piersi i przelotnie pożałował ich, bo przecież musiały być solidnie zgniecione przy ich ciasnym uścisku. Uświadomił sobie też istnienie innych części ciała, swojego i dziewczyny. Smakując wargi i język Asuki, postanowił też wypróbować swoje ręce. Powoli przesunął nimi po jej plecach w dół, aż do przewężenia talii. A potem jeszcze kawałeczek niżej i doznał szoku, gdy poczuł, że jej dłonie naśladują ten ruch na jego ciele. W momencie, gdy objął dwie jędrne półkule, zdał sobie sprawę z “rozszerzalności termicznej” niektórych partii jego ciała, coraz bardziej dającej znać o sobie. Opanowała go panika. Choć nie przerwał całowania, miał wrażenie, że jego serce zaraz wyrwie się mu z piersi i rozleci na kawałki, albo co gorsza, Asuka go zabije. Rąbnie go kolanem, albo zrobi coś jeszcze gorszego. Faktycznie, dziewczyna poruszyła biodrami... Jej nogi rozstąpiły się i ślizgająca się po jej udzie pęczniejąca część ciała chłopca trafiła na wolną przestrzeń, a zaraz potem jej grzbiet zetknął się z miękką, ustępliwą ścianą włosów i ukrytą pod nią urzeźbioną oryginalnie miękką tkanką. Ból nadszedł, ale zupełnie nie z tej strony, z której się go spodziewał. Ostre paznokcie dziewczyny wpiły się jego pośladki. Półprzytomny oderwał swe usta od jej warg i zobaczył, że jej oczy wpatrują się w jego oczy i mają wyraz skrajnego głodu...

- Przykro mi, że muszę wam przerwać - rozległ się niedaleko od nich głos Misato. Oderwali się gwałtownie od siebie, gotowi zabijać. Ich opiekunka stała w drzwiach łazienki z wyrazem ogromnego skutku i współczucia na twarzy. - Pojawił się nowy Anioł.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2007-08-31 08:22:41
    Ojejciu...!

    Ta koncówka zwalilaby mnie z nóg, ale przeciez siedze na krzesle. Asuka i Shinji strasznie lgna do siebie. Moze cos z tego bedzie? Nie pomyslalabym, ze z Ritsuko i Mayi sa takie wredoty. Zeby podgladac ludzi pod prysznicem? Beszczelnosc. I tak sobie mysle, ze tutaj wszyscy bohaterzy opowiadania sa zwyklymi erotomanami. To sie robi troche kretynskie... Tylko w kólko te hentaie. No ale chociaz Aniol sie pojawil ^^

  • Henry-kun : 2007-05-02 20:38:14
    Mistrz po prostu...

    Gratuluję! Takiej dobrej erotyki bez cienia banału, połączonej jeszcze ze świetną fabułą i klimatem to ja po prostu w życiu nie czytałem... Zaczynam się wahać, czy mam prawo publikować swoje wypociny na jednym portalu z tobą...

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu