Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Flame

Kto i dlaczego?

Autor:Mai_chan
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-09-16 22:36:15
Aktualizowany:2008-01-12 18:08:08


Następny rozdział

WSTĘPIK!!!

Jest to mój pierwszy fanfik o Slayersach. Ostrzegam, że będzie dłuuugi. Rozdziały są stosunkowo krótkie (średnia to dwie strony A4, wzrasta około 11 rozdziału), ale jest ich trochę. Fanfik jest wyjątkowo cenzuralny, ale i tak nie polecam go tym młodszym fanom. Zwłaszcza po trzynastym rozdziale, bo wtedy wkraczają tzw. aluzje. W dalszych częściach wstępów raczej nie będzie, z tego banalnego powodu, że dotąd nie zamierzałam tego wysyłać i pisałam w Wordzie. Aha, fik jest pisany z założeniem, aby każdy człowiek z mózgiem połapał się o co chodzi, nawet gdy nie oglądał Slayersów (przykład: moja maminka). Wiąże się to z pewnymi nieuniknionymi spojlerami. Jak w większości moich fików (dwa z trzech -_-) dużą rolę w tym wszystkim odgrywa Amelia. Za co z góry przepraszam. Kolejne części postaram się dorzucać w miarę na bieżąco, zarówno w tym, jak i w drugim moim fiku, pod tytułem "Odchodzę!". Wszelkie pytania, pochwały, bluzgi itp. proszę słać pod maila Mai_chan_13@poczta.onet.pl

Rozdział 1

Kto i dlaczego?!


Ostatnie krople deszczu wystukiwały nieregularny rytm. Księżniczka Amelia Will Tesla Seyruun wpatrywała się sennie i nieco nieprzytomnie w widok za oknem. Z odrętwienia wyrwał ją dopiero donośny głos jej ojca - księcia Philionela, władcy Seyruun.

- Amelio, co się stało? Jesteś jakaś taka nie w sosie.

- Wiesz przecież, że jutro muszę załatwić sprawę Cedrika Flame'a. Równie dobrze wiesz, że nienawidzę tego gościa wręcz podskórnie. Jego widok przyprawia mnie o mdłości!

- Nie przesadzaj Amelio... Cedrik nie jest taki zły. Powiedziałbym nawet, że jest całkiem przystojny. - stwierdził Philionel skubiąc koniec wąsa.

- Ależ tato!! Wiesz, że nie o to mi chodzi! Owszem jest ładny, ale ma paskudny charakter. Czy ty w ogóle widziałeś co on wyprawia ze służbą!! Traktuje ich jak niewolników! Trzeba będzie mu to kiedyś wyperswadować.

- Rozumiem córeczko, ale nie mamy wyjścia. Musimy załatwić tę sprawę.

- No dobrze, ale dlaczego ja! Cały czas muszę załatwiać jakieś nieprzyjemne sprawy. Czy ja już nie mogę mieć odrobiny wolnego czasu?! Chciałabym spotkać się z Liną i resztą. Znowu wyruszyć w trasę. Już cały rok ich nie widziałam. Ech... Nie mógłbyś sam pójść do Cedrika?

- Rozmawialiśmy o tym Amelio. Po pierwsze: Cedrik ma do ciebie słabość, po drugie: Cedrik mnie nie znosi, po trzecie: jako przyszła władczyni Seyruun powinnaś już teraz reprezentować swoje państwo...

- Dobra już dobra. Wiem doskonale, że i tak mnie to nie minie. Postaram się go nie zabić. Strzeż się Cedriku Flame, Amelia nadciąga i jest zła!!

Od tej rozmowy minął miesiąc. Czarodziejka Lina Inverse i szermierz Gourry Gabriev siedzieli w gospodzie pochłaniając kolejne porcje pieczeni z dzika. Lina była niewielką, rudą siedemnastolatką z niesamowitą mocą magiczną, bezdennym żołądkiem i sporym kompleksem na punkcie swojego biustu. Znana była na całym znanym świecie, głównie jako: "Rozmawiająca ze smokami", "Rozkazująca smokom", "Zabójczyni bandytów", "Chodząca destrukcja", "Naturalny wróg wszystkiego co żyje" oraz "Głupawa, płaskobiusta jędza". Lina sama o sobie mówiła "Piękna i demoniczna czarodziejka Lina Inverse." Która z tych opinii jest najbliższa prawdy wiedzieć mogli tylko ci, którzy mieli niewątpliwą "przyjemność" spotkać ją. Natomiast Gourry był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem, o włosach imponującej długości. Tytanem intelektu to on nie był, ale nadrabiał chęciami, zwłaszcza w jedzeniu. Od dnia, w którym nieopatrznie "uratował" dziecinnie wyglądającą nieznajomą z łap bandytów, włóczy się razem z Liną po świecie. Kto mógł się spodziewać, że ta malutka dziewczynka dzień wcześniej rozbiła grupę tychże bandytów, zna najpotężniejsze zaklęcia czarnej magii i jest chyba najbardziej łasą na złoto i jedzenie istotą na świecie. Od tamtego pamiętnego dnia minęły już dwa lata, w ciągu których zdążyli poznać wielu dziwnych ludzi, narobić sobie wrogów i kilkakrotnie uratować świat. Ot zwykły chleb powszedni Liny Inverse i Gourry'ego Gabrieva.

Nieco zdezorientowany kelner podszedł do nich i nieśmiało spytał: "czy państwo życzą sobie coś jeszcze?" Lina zażądała karty deserów i przełknęła ostatni kęs pieczystego. Stos talerzy zachwiał się niebezpiecznie.

- Lina, gdzie teraz pójdziemy? - spytał Gourry.

- Wiesz Gourry, musiałabym pomyśleć...- stwierdziła czarodziejka zza karty deserów. - A może by tak odwiedzić Amelię... Już ponad rok jej nie widzieliśmy.

- Z tego co pamiętam, to mamy stąd niedaleko do Zelgadisa.

- Masz rację Gourry. Pójdziemy do Zela i wyciągniemy go w podróż do Seyruun. Niech też się z Amelią zobaczy. Mała się ucieszy, he he he...

- Lina wiesz, że jesteś wredna.

- Nie denerwuj mnie, Gourry!! Ja tu z dobrej woli, a ten... Ranisz mi serce!! A zresztą! Kelner!! Dla mnie to, to i to. Potrójne porcje. A ty Gourry, co chcesz?

Zelgadis Greywords siedział na werandzie swojego domku i rozmyślał. Ostatnio nawiedzał go dziwny, niepokojący sen. Niezrozumiałe obrazy przelatujące mu przed oczami mówiły mu tylko jedno: ktoś, kogo znał jest w niebezpieczeństwie. Coraz bardziej martwiły go te wizje.

Rozmyślania Zelgadisa przerwał krzyk Liny Inverse.

- ZEEEEL!!!!!!!!! Jak tam żyjesz, stary?!

- Lina? Co ty tu robisz?

- Przyszliśmy po ciebie. Idziesz z nami do Seyruun. - Bardziej stwierdziła niż spytała Lina.

- Do Seyruun... Do tego Seyruun?

- A znasz jakieś inne?

- No nie. A czemu tam idziecie?

- Żeby zobaczyć się z Amelią.

- No dobra. Tylko znajdę swoją maskę. Wiesz jak jest.

- Wiem. Spoko, mamy czas.

Zelgadis nie był zwykłym człowiekiem, dlatego nosił maskę. Był chimerą - w jednej trzeciej demonem, w jednej trzeciej golemem i w jednej trzeciej człowiekiem. Z tego powodu miał błękitną, niemożliwie twardą skórę, na której gdzieniegdzie widniały brązowe kamienie. Jego srebrne włosy również były twarde jak kamień, a uszy długie i spiczaste. Stał się taki przez swego przodka - Rezo, który obiecał mu wielką moc. Gdy Zelgadis przystał na to, Rezo zamienił go w chimerę. Zel miał przez to niesamowite kompleksy. W końcu znalazł płócienną maskę, spakował kilka drobiazgów do torby i wyruszyli.

Droga do Seyruun była długa, ale przyjemna. Lina ani na chwilę nie zamknęła ust, cały czas wypytywała Zela, odpowiadała na jego pytania, wspominała, nieczęsto słuchała w milczeniu. Zelgadis opowiedział o tym, jak zrezygnował z szukania antyzaklęcia na czar rzucony nań przez Rezo i zamieszkał w chatce na uboczu. Gourry wytłumaczył, że Lina odrzuciła ofertę zostania nadworną czarodziejką w pewnym niewielkim księstewku, ponieważ, jak sama stwierdziła, "Nie ma takiego miejsca, które mogłoby na długo zatrzymać Linę Inverse i w dodatku to przetrwać." Wszystkim dopisywały humory. Mimo, że szli dość żwawo, nie zdążyli przed zmrokiem dojść do miasta i z konieczności rozłożyli się na leśnej polanie. Nad ogniskiem piekły się ryby, które Gourry złapał w pobliskim strumieniu, używając do tego kija, własnego włosa jako żyłki oraz włosa Zelgadisa jako haczyka. Lina już napaliła się na sutą kolację. Zelgadis i Gourry grali w pokera. Dziwnym sposobem Gourry cały czas wygrywał, potwierdzając tym samym tezę, jakoby głupi miał zawsze szczęście. Nic nie zdawało się burzyć sielankowego nastroju.

Nagle zobaczyli ją. Stała na drodze drżąca i blada jak śmierć. Urosła paręnaście centymetrów przez ten rok, zmieniła się też nieco jej twarz, ale nie to zdziwiło ich najbardziej. Stała przed nimi zakrwawiona, zakurzona, jej ubranie było brudne i podarte. Cała pokryta była ranami, zadrapaniami i sińcami, a na szyi widniała dziwna, świeża blizna. Wśród czarnych włosów jaśniały siwe pasma, a w oczach wciąż tliło się niesamowite przerażenie. Strach przed tym, co ją tak bardzo zmieniło. Sen Zelgadisa spełnił się.

- Lina...

Wypowiedzenie tych zaledwie dwóch sylab kosztowało Amelię wiele wysiłku. Niepewnie szła w stronę Liny, Zela i Gourry'iego. Lina podbiegła do dziewczyny i podtrzymała ją.

- Co się stało Amelio?

Gdy Lina wypowiedziała te słowa, Amelia wtuliła się w jej ramiona i rozpłakała. Zanosząc się szlochem powtarzała bez przerwy imiona przyjaciół. Lina pogładziła ją po głowie. W głowie kołatało się jej mnóstwo myśli, przede wszystkim: "kto i dlaczego, do jasnej cholery?!". Nie znała na nie odpowiedzi. Ale poprzysięgła sobie, że się dowie i zemści.

CDN.

Mam nadzieję, że się spodobało. Jak to zwykle z pierwszymi rozdziałami bywa, nie wnosi on zbyt wiele konkretów, ale za to zapoznanie z obecną sytuacją i zapowiedź następnych wydarzeń. A więc zapraszam do następnego rozdziału, tam bowiem znajdziecie odpowiedź na pytanie: "Kto i dlaczego?". ^___^

Mai-chan.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Mai_chan : 2006-11-01 17:44:16
    Co do kontynuacji...

    ...to na 90 procent jej nie będzie. Po pierwsze, "Flame'a" pisałam dobrych kilka lat temu, po drugie w międzyczasie nieco dorosłam, po trzecie zmienił mi się styl w sposób dość znaczący. A na koniec - oglądałam Slayersów dość dawno, w tej chwili, obawiam się, nie byłabym w stanie wczuć się w bohaterów. Obecnie kontynuowanie tej opowieści byłoby dla mnie nadzwyczaj trudne. Zbyt wiele się zmieniło.

    Niemniej jednak, nie wykluczam, że kiedyś spróbuję to skończyć. Nie zamierzam jednak ukrywać, że nawet jeśli to nastąpi, "drugi łuk" rozpoczęty w rozdziale 14 będzie krótszy i pisany w bólach. Bo nawet po czterech latach przerwy nie mam pomysłu na rozwiązanie pewnego wątku, a nie chciałabym zeń rezygnować.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu